Olga Semeniuk: Skupiamy się na przygotowaniu naszego krajowego planu odbudowy

Gościem Łukasza Jankowskiego w Poranku Wnet była Olga Semeniuk, która mówiła o pomocy rządowej dla przedsiębiorców.

Wiceminister mówiła o pomocy dla przedsiębiorców realizowanej przez rząd.

Skupiamy się bardzo na przygotowaniu naszego krajowego planu odbudowy. (…) długofalowo liczę na to, że samolot proinwestycyjny, który odbuduje tkankę gospodarczą ruszy najszybciej, jak to możliwe. To jest uzależnione od narodowego programu szczepień – powiedziała.

Poinformowała również, że w poniedziałek rozpoczęły się szkolenia dla przedsiębiorców. Ich celem jest ułatwienie składania wniosków o dofinansowanie.

Od dziś ruszają szkolenia dla przedsiębiorców związane z pozyskiwaniem i składaniem wniosków. To było bardzo pożądane narzędzie ze strony biznesu, by w prostszy i jaśniejszy sposób przedsiębiorcy mogli skorzystać z tych instrumentów.

W nowych rozwiązaniach pomocowych rządu poza tymi, które znamy z pierwszej fali pandemii, są także nowe.

Są też nowe instrumenty, jak dopłaty do kosztów stałych, wynoszące do 70 procent. (…) Mamy również środki na nowy biznes, rozszerzenie działalności danego przedsiębiorstwa czy zmianę jego profilu – wymieniała.

Jak wskazywała polityk zainteresowanie pomocą jest duże.

Od 15 grudnia po podpisie pana prezydenta Andrzeja Dudy funkcjonuje ustawa branżowa. Jeżeli chodzi o wnioski o dotację, np. pięciotysięczną dotację na pokrycie bieżących kosztów, jest juz czterdzieści tysięcy  przedsiębiorstw, które się zgłosiły po tę pomoc. Wnioski o dwa tysiące dopłaty do wynagrodzeń złożyło natomiast pięć tysięcy przedsiębiorców. (…) Widać, ze popyt na tarcze branżową jest.

Jak zaznaczyła Olga Semeniuk unormowanie sytuacji gospodarczej będzie zależało od poziomu wyszczepialności na koronawirusa.

Horyzont czasowy powrotu do  normalności będzie wyznaczało podejście do narodowego programu szczepień. (…) Dopóki społeczeństwo nie będzie wszczepione o powrocie do normalności gospodarczej nie będzie można mówić – podkreśliła.


Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.N.

 

 

Waldemar Kraska o szczepieniach celebrytów: Mam nadzieję, że sprawę wyjaśni specjalna komisja

Waldemar Kraska w porannej audycji Radia Wnet mówił o narodowym programie szczepień, aferze związanej z zaczepieniem się poza kolejnością niektórych celebrytów

Waldemar Kraska mówił o szczepieniach pracowników służby zdrowia na Covid-19 oraz o zaszczepieniu się części celebrytów poza kolejnością.  Jak wskazywał jest to  niezgodne z programem rządu.

Okazuje się, że są równi i równiejsi. (…) Tak nie powinno być. W innych krajach celebryci nie są szczepieni poza kolejnością.

Jak dodał wiceminister w poniedziałek działalność rozpoczyna komisja, która zbada okoliczności sprawy.

Mam nadzieję, że komisja, która rozpocznie dziś działalność wyjaśni te okoliczności i sprawa się wyjaśni – powiedział.

Poinformował również, że dziś do szpitali trafi kolejna partia szczepionek na koronawirusa.

Dziś do polskich szpitali wyjeżdża kolejna partia 200 tys. szczepionek. Akcja szczepień nabiera tempa. Mam nadzieję, że zaszczepi się większość pracowników służby zdrowia.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.N.

 

 

 

Gdzie jest pokolenie św. Jana Pawła II i jego dzieci? / Marian Smoczkiewicz, „Wielkopolski Kurier WNET” 78/2020–79/2021

Cicha wielomilionowa większość nie akceptuje moralnie nagannych teorii i próby wywrócenia społecznych reguł funkcjonowania rodzin, społeczeństwa i państwa. Ale nie widać jej i nie słychać.

Marian Smoczkiewicz

Refleksja na Święta i koniec roku

Kończący się rok 2020 nie nastraja zbyt optymistycznie. Każdy człowiek ma swoje radości i smutki, które go dotykają w życiu, niezależnie od zamożności, pozycji zawodowej, zdrowia, relacji rodzinnych itp. Są też problemy dotyczące pewnych grup społecznych, narodów, a nawet cywilizacji. To nie są sprawy obojętne dla jednostki ludzkiej i silnie wpływają na jej dobrostan i tak ważne poczucie bezpieczeństwa.

Ten rok był i jeszcze jest bardzo obfity w różne wydarzenia o charakterze globalnym. Z początkiem roku 2020 pojawiła się infekcja wirusowa COVID-19, u nas znana bardziej pod nazwą koronawirusa. Decyzją Światowej Organizacji Zdrowia dostała status pandemii, czyli infekcji o ogólnoświatowym zasięgu. To spowodowało decyzje większości rządów o nałożeniu na większość dziedzin życia restrykcji o niespotykanej dotychczas skali. Objęły możliwości przemieszczania się, spotykania się, nawet handlu. Zamknięto restauracje, bary, większość hoteli, muzea, kina, teatry oraz kościoły. Zabroniono organizowania spotkań towarzyskich i rodzinnych typu śluby czy pogrzeby. Zamknięto stadiony sportowe, ośrodki rekreacji, sanatoria. Szkolnictwo podstawowe i wyższe, jak i wiele zakładów pracy czy urzędów przestawiono na tryb zdalny, czyli tzw. online. Trudno wszystkie zmiany roku 2020 wymienić, ale to, co się stało, w sposób zasadniczy odbija się na naszym indywidualnym życiu i samopoczuciu.

Nie wiemy jeszcze, jaki te restrykcje przyniosą skutek i czy koszt tego przedsięwzięcia nie przerośnie uzyskanych wyników. Na razie znosimy ograniczenia, a inni, mniej szczęśliwi, doświadczają zakażenia i związanych z tym cierpień.

Epidemie różnego typu trapiły ludzkość na przestrzeni wieków i są ściśle związane z naszym bytem. Śmiertelne żniwo dawnych epidemii jest nieporównywalne z obecną sytuacją. Niegdyś wymierały całe miasta, tylko nieliczni przeżywali. Obecnie mamy większą wiedzę o naturze zarazka i możemy się przygotować na jego zwalczanie, choćby przez szczepionki. Epidemia jest plagą, której, jak widać, nie zawsze możemy zapobiec, podobnie jak innym zjawiskom natury w postaci huraganów, powodzi czy pożarów. Są one niezależne od nas, trzeba się z nimi zmagać i na podstawie posiadanej wiedzy, doświadczenia i możliwości łagodzić ich negatywne skutki.

Jednak są inne globalne nieszczęścia, które sami sobie fundujemy. Zaliczyć do nich trzeba takie zaskakujące w sumie wydarzenia, jakim stał się pod koniec roku „strajk kobiet” w odpowiedzi na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie nielegalności aborcji w przypadku podejrzenia wady rozwojowej nienarodzonego jeszcze dziecka. Decyzja Trybunału jest tylko przecież potwierdzeniem artykułu 38 Konstytucji o zapewnieniu każdemu człowiekowi prawnej ochrony życia.

Strajki odbyły się w dużych miastach, ale również w licznych pomniejszych gminach. Ich liczebność, zacietrzewienie, agresja i wulgarność uczestników zaskoczyły wielu ludzi, w tym polityków. Ucieszyły zapewne inspiratorów całej akcji. Strajki te szybko bowiem przerodziły się z proaborcyjnych w polityczne i ujawniły główny cel, jakim stale pozostaje obalenie rządu za wszelką cenę i walka z Kościołem katolickim.

Wśród licznych aspektów tych wydarzeń zwraca uwagę gremialny udział młodzieży, a to już budzi duży niepokój. Media chętnie pokazują osoby stojące na czele protestów. Ze względu choćby na mentalność tych pań trudno oczekiwać, by odniosły sukces polityczny na dłuższą metę, bez względu na siły i pieniądze, jakie za nimi stoją. Pozostaje jednak problem młodzieży. Trudno znaleźć odpowiedzi na pytania: co ją wyciągnęło na ulicę? Co wywołało taką agresję i chęć niszczenia? Na pewno bunt przeciwko starszemu pokoleniu, co jest typowe dla młodych. Może też brak szkoły i kontaktu z rówieśnikami podczas obostrzeń epidemicznych. Wreszcie słabe więzi rodzinne. To wszystko jakoś tłumaczy obecność na strajkach młodych ludzi, ale tylko w drobnym stopniu.

Oczywiście istnieje cicha milionowa większość, która nie akceptuje moralnie nagannych teorii i próby wywrócenia społecznych reguł funkcjonowania rodzin, społeczeństwa i państwa. Ale nie widać jej i nie słychać. Chciałoby się zawołać, właśnie pod koniec roku, kiedy analizuje się miniony czas: gdzie jest pokolenie św. Jana Pawła II i jego dzieci? Nietrudno zauważyć, że ilość młodzieży uczestnicząca we Mszach św. gwałtownie spada i proces ten nasila się od dziesiątków lat. Podobnie wygląda sprawa religii w szkole. Dzieci po I Komunii św. i ewentualnym bierzmowaniu w znacznym procencie przestają uczestniczyć w lekcjach religii, uważając, że posiedli wystarczającą wiedzę w tej dziedzinie. W większości przypadków odbywa się to za aprobatą rodziców. Nieliczni, którzy chodzą na lekcje religii, są pod dużą presją niechodzących. Ci z kolei prezentują się jako osoby o szerokiej optyce, światłe, postępowe i wolne od religijnych przesądów. Taka postawa z kolei w opinii lewackich i niestety modnych mediów jest dobrze odbierana.

A młodzież odpływa od wartości uniwersalnych, chrześcijańskich, wymagających wysiłku i pracy nad sobą – w stronę przyjemności, totalnej wolności bez odpowiedzialności, seksu bez ograniczeń, uzależnień i na końcu zatracenia w nihilizmie.

Młody człowiek wchodzący w życie szuka przede wszystkim atrakcyjnej dla siebie drogi. Ta łatwa i szeroka często jest mało warta. Wartościowe wybory wymagają z reguły wysiłku i tu jest potrzebna pomoc rodziców, nauczycieli, którzy będą umieli wskazać korzyści, jakie płyną z własnego zaangażowania i włożonego trudu. Najlepszym przykładem jest sport, gdzie tylko mozolny trening przynosi wyniki. Młodzież należy wychowywać i jest to obowiązek rodziców, opiekunów, nauczycieli, trenerów, katechetów. Wychowanie polega na dyscyplinie, stanowczości, wymaganiu, a wszystko to musi być przeniknięte miłością. Dawniej mówiło się o powołaniu do pracy z młodzieżą, gdyż nauczyciel, a w słowie tym mieściło się również znaczenie ‘wychowawca’, był zawodem zaufania społecznego. I to właśnie ta grupa zawodowa powinna zadbać, by poprawność polityczna nie miała wpływu na sposób kształcenia i wychowania.

A to, co obserwowaliśmy na ulicach, jest efektem tzw. bezstresowego wychowania, które chyba funkcjonuje do dziś.

Zapomniano, że jeśli chce się coś osiągnąć, to trzeba o to walczyć, pokonywać trudności. Z fizjologii wiadomo, że życie bez stresu nie istnieje. Stres jest nieodłącznym warunkiem istnienia. Rodzice powinni wiedzieć, co ich dorastające dzieci robią poza domem, w jakim towarzystwie się obracają, jak korzystają z internetu, czym się interesują. Dziecko to nie roślinka, którą wystarczy podlewać i niech sobie rośnie, ale organizm, który należy chronić przed złymi czynnikami, przesadzać w korzystniejsze warunki, oczyszczać z chwastów, przycinać, aby z czasem wyrosło na wspaniałe drzewo ku radości wszystkich.

Na wychowanie młodego człowieka ogromny wpływ, prócz rodziców, ma w naszym kraju Kościół katolicki. I tu coś pękło. Jak widać po ostatnich wydarzeniach, część młodzieży zgubiła moralne podstawy, które powinna wynieść z domu, a pogłębić w Kościele. Do tego obecne media są w znakomitej większości opanowane przez liberalno-lewicową ideologię. Przekaz jest kierowany głównie do średniego pokolenia i ich dzieci. Proponuje się życie bez ograniczeń: co lubię, to robię, życie jest jedno, a jak coś przeszkadza, trzeba to zwalczyć i zniszczyć. Głosy nawołujące do opamiętania, że nie tędy droga, określa się jako zacofanie, kołtuństwo i średniowiecze. Taką postawę jeszcze można by zrozumieć, bo każdy szuka na swój sposób pojętego szczęścia. Jednak obok tego promuje się różne dewiacje, takie jak kwestionowanie biologicznej płci, promowanie wynaturzeń seksualnych i w konsekwencji redefinicję rodziny. Pod płaszczykiem wolności osobistej przemyca się ideologię zniszczenia społeczeństwa i jego wartości. Nowe społeczeństwo ma być otwarte na wszystkie nowinki, choćby głupie i szkodliwe; ma być szczęśliwe i nieskrępowane jakimiś przestarzałymi dogmatami.

Rok 2020 jak na dłoni pokazał, że wszyscy mogą się łączyć ze wszystkimi, a później rozchodzić, by znów się połączyć, ale tym razem już w innych konfiguracjach. A najważniejsze, aby być sprawnym i zdrowym. Chciałoby się powiedzieć: na Titanicu też wszyscy byli zdrowi, i co z tego?

Kto się upomni o ludzi chorych, inwalidów, niepełnosprawnych intelektualnie? Okazuje się – co głośno oraz ordynarnie wybrzmiało w listopadzie 2020 roku na ulicach polskich miast, w ustach manifestujących Polaków, że takie osoby trzeba eliminować, i to już w życiu płodowym. Zakwestionowano pewną oczywistość, że matka i ojciec, mając niepełnosprawne dziecko, w znakomitej większości zajmują się nim, bo chcą, a przede wszystkim, bo je kochają. Te manifestacje powodują, że można by tę samą miarę przyłożyć do osób starszych, niesamodzielnych, terminalnie chorych. Idąc dalej tym tokiem myślenia: wymagający stałej opieki sami powinni zrozumieć, że czas już odejść z tego świata i przestać pobierać emeryturę, generować wysokie koszty opieki, na które wszyscy się składają, po prostu zrobić miejsce młodszym. Na tym polega eutanazja.

Aborcja i eutanazja to jest to samo. A decyzję o wykonaniu takiego wyroku podejmują ci, którzy nie tylko szczęśliwie się urodzili, ale jeszcze są młodzi i zdrowi.

Jednak jest to zabijanie. Zabijanie dla cudzej wygody i komfortu. Ten tragiczny wyrok maskuje się piękną otoczką gładkich słów. Prawo do zabijania innego człowieka nie ma nic wspólnego człowieczeństwem. Nie wychodzi naprzeciw czyjemuś cierpieniu, a już z pewnością nie jest spełnianiem jego pragnienia. Śmierć przez np. zastrzyk ma być świadomą decyzją, wyborem chorego czy osoby starej. Są do tego propagandowe materiały pokazujące np. starców w otoczeniu „kochającej” rodziny, oświadczających, że dosyć się nażyli i czas już uszczęśliwić najbliższych spadkiem i swoim zniknięciem. Przerysowane? Nie. Takie filmy są do obejrzenia w mediach. Bardzo podkreśla się aspekt samodzielnej decyzji, pozostawiając szeroko otwartą furtkę. Kandydat do eutanazji, który nie prosi o zakończenie życia, nie rozumie perswazji rodziny, lekarza, możne być komisyjnie uznany za niepoczytalnego, nie mającego pełnego rozeznania rzeczywistości. W takiej sytuacji decyzję podejmie komisja z pominięciem zainteresowanego.

Czy młodzi ludzie, demonstrujący w listopadzie, dadzą sobie wmówić, że to jest postęp i lepsza przyszłość?

Choć koniec roku optymizmem nie napawa, to jednak każdy człowiek ma w sobie system, który pomaga odróżniać dobro od zła i nie zależy od wykształcenia ani światopoglądu. Jest wrodzony. To się nazywa etyką naturalną, a na niej są zbudowane albo odnoszą się do niej etyka chrześcijańska, materialistyczna itp. Kościół katolicki, ucząc religii, uczy także etyki. W ostatnich latach KK został zapędzony – w dużym stopniu z własnej winy – do narożnika z powodu przestępstw pedofilskich. Ta ohydna zbrodnia dotyka wiele środowisk, ale w Kościele ma szczególnie negatywny odbiór społeczny. Powinna być wyjaśniona i surowo ukarana. Ciemny margines, który ciąży na Kościele, nie może jednak hamować jego nauki, szczególnie w tak trudnych czasach, kiedy pojawiają się ideologie przeczące prawom natury, niszczące relacje rodzinne, społeczne, nawołujące do wolności bez ograniczeń, wyuzdania i schlebiania najniższym instynktom.

Mijający rok to stan oczekiwania na silny głos Kościoła katolickiego. Głos, który jasno wskaże, co jest dobre, a co nie do przyjęcia.

Jeśli jesteśmy chorzy, to zgłaszamy się do lekarza po pomoc, chociaż mamy świadomość, że on też od czasu do czasu choruje, ale to nie znaczy, że nam nie może skutecznie pomóc. Cała siła wpływowych mediów idzie w kierunku podkopania i osłabienia pozycji Kościoła w głoszeniu wartości moralnych, jakie powinny być przestrzegane w życiu społecznym, rodzinnym i być fundamentem wychowania przyszłych pokoleń. Są biskupi i kapłani, którzy mają odwagę mówić prawdę wprost, a ta wywołuje falę nienawiści.

Koniec roku to też zupełnie nieoczekiwane wydarzenie: atak na św. Jana Pawła II w związku z przestępstwami seksualnymi w Kościele. Jest to paskudne kłamstwo, manipulacja dokumentami, świadome obrzucanie błotem nieżyjącego Papieża, bo na pewno coś się przyklei. Jeszcze nie tak dawno taki atak byłby niemożliwy. Wywołałby silne społeczne oburzenie. W 2020 roku już można.

Ludzie w większości zgodzili się, by zabrać im wszystko, co jest coś warte. Zabrać autorytety, piękne wzorce, które im wskazywały drogę, wszystko zszargać. Na pustyni bez drogowskazów, kompasu, zdani na wskazówki podrzucane przez manipulatorów i innych hochsztaplerów, całkowicie bezwolni, łatwo pójdą na zatracenie.

Teraz łatwiej zrozumieć tak liczny odzew, szczególnie młodzieży, na apel zupełnie nieznanych manipulatorów z tak zwanego strajku kobiet.

Koniec roku, grudzień, za chwilę święta Bożego Narodzenia, a mimo to jest szaro i smutno. Gdzie jest jakieś światło w tym zalewie kłamstwa, dziwactwa i rozprzężenia? Święty Jan Paweł II przed laty na placu Zwycięstwa poprosił Ducha Świętego, aby zstąpił na tę ziemię, i dużo się od tego czasu zmieniło. Niestety nie wszystko na dobre, bo jako wspólnota od pewnego czasu nie bardzo z Duchem Świętym współpracujemy. Potrzeba nam większej aktywności i modlitwy, i zawierzenia Matce Najświętszej, Królowej Polski.

Niech Światełko Betlejemskie, które przychodzi, będzie tym jasnym promieniem, który rozjaśni wszystko, wskaże nam drogę do pomyślności Ojczyzny.

Artykuł Mariana Smoczkiewicza pt. „Refleksja na Święta i koniec roku” znajduje się na s. 8 grudniowo-styczniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 78/2020–79/2021.

 


  • Świąteczny, grudniowo-styczniowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Mariana Smoczkiewicza pt. „Refleksja na Święta i koniec roku” na s. 8 grudniowo-styczniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 78/2020–79/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Końca świata nie będzie, a w niejednym urzędzie strach na kasjera siędzie… / Piotr Witt, „Kurier WNET” 78/2020–79/2021

Amerykański remdesivir po 2000 € za ampułkę, WHO uznała za nieskuteczny. Pfitzer ogłosił wyniki własnych badań: osoby nieszczepione szczepionką Pfitzera są dwa razy bardziej odporne od szczepionych.

Piotr Witt

Końca świata nie będzie

Na szczęście ten straszny rok już dogorywa. Strzeżmy się, dopóki nie wypowiedział ostatniego słowa. Z ilomaż to przerażającymi sprawami mieliśmy do czynienia w Polsce w ciągu ostatnich miesięcy. We Francji jeszcze dłużej, gdyż nie ma spokoju nad Sekwaną od czasu wystąpienia żółtych kamizelek jesienią 2018 roku. Naród nie mógł otworzyć telewizji, a ludzie z wyższym wykształceniem radia, żeby nie usłyszeć komunikatu o ilości chorych i zmarłych. „A w niejednym urzędzie strach na kasjera siędzie i pępek mu przegryzie, poczym w jelicie utkwi” – przepowiadał poeta w proroctwie o końcu świata. Zwłaszcza jesienią strach zagościł w jelitach narodu.

Wystarczyło, żeby maska nieco zsunęła ci się z nosa, a już pasażerowie autobusu wsiadali na ciebie jak na zbrodniarza. Widywało się ostrożnych, którzy co parę przystanków nacierali ręce żelem hydroakoholowym. Kichnąłeś pod maską i przechodnie na ulicy rzucali się do ucieczki.

Obawiałem się najgorszego. Paroletnie studia nad mechanizmem pandemii nauczyły mnie wiele. Wprawdzie kiedy Chopin bezskutecznie usiłował zadebiutować w Paryżu ogarniętym zarazą, chodziło o cholerę, ale reakcje ludzkie w 2020 roku zaskakująco przypomniały te z roku 1832. Podobnie jak wówczas, musieliśmy stawić czoła chorobie nieuleczalnej, o nieprzewidywalnym przebiegu i nieznanym zakończeniu.

Przez ileż to głupstw, przerażających wieści, przez ile kłamstw trzeba się było przekopać w 2020 roku, żeby dotrzeć do obrazu rzeczywistości wolnego od stronniczych interesów.

Na próżno jeden z najwybitniejszych infekcjologów świata przekonywał, że obecny wirus należy do najmniej zaraźliwych chorób zakaźnych, że zachorowanie na raka i zawał są znacznie bardziej prawdopodobne niż zarażenie covidem. Wystarczyło zajrzeć do urzędowego rocznika statystycznego sporządzonego przez INSEE – główny francuski urząd statystyczny, żeby się uspokoić. (Ale kto czyta roczniki statystyczne!). Między początkiem czerwca i końcem września poziom umieralności we Francji jest identyczny za ostatnie trzy lata i wynosi stale około 9,1%. Dopiero później liczba zgonów nieco wzrasta, co zresztą w niewielkim tylko stopniu wpływa na bilans roczny.

Kiedy komentatorzy w środkach masowego przekazu podawali przerażającą liczbę 250 zmarłych na covid w ciągu ostatniej doby, nikt dla porównania nie dodawał, że czy rok dobry, czy zły, we Francji w ciągu doby umiera stale ok 460 chorych na raka i że tak zwany rak palaczy zabija od stycznia do grudnia 73 000 osób.

Ujmując rzeczy w miliardach, wkraczamy w mistykę wielkich liczb, podczas gdy ze statystyki wynika niezbicie, że poziom zgonów na covid wynosi 0,05% i żadną miarą nie usprawiedliwia akcji masowych szczepień obejmujących miliardy ludzi na świecie. I że kraje bogate są najmocniej dotknięte, gdyż ludzie tam żyją najdłużej, a – co za tym idzie – liczba osób słabych, podatnych na zarażenie jest największa.

Ameryka Północna, gdzie liczba ofiar była względnie wysoka, wyhodowała u siebie społeczeństwo chore nawet bez epidemii. Chroniczna otyłość zabija co roku w Stanach Zjednoczonych miliony ludzi, a innych naraża na zwiększone niebezpieczeństwo wielu chorób. Maseczka na twarzy nie uchroni dwustukilogramowej dziewczyny przed cukrzycą ani zawałem. Ci, którzy rządzą czytają przecież statystyki. Najwyraźniej nie leżało w interesie władz przytaczanie pełnych informacji ani poprawa stanu sanitarnego nie była głównym celem ich działań. Decyzje odgórne o wymiarze krajowym podejmowano chętniej na podstawie danych fałszywych.

Raport o szkodliwym działaniu chlorochiny uczeni bardzo prędko zdemaskowali jako ordynarne oszustwo. Wydawca przeglądu medycznego „Lancet” przyznał im rację i potępił własną publikację. Tylko francuski minister zdrowia nie przyjął do wiadomości przekrętu. Olivier Veran w trybie nagłym, w 48 godzin po ukazaniu się falsyfikatu, wydał zakaz stosowania leku i nigdy go nie wycofał. Oszustwo wymyślone na drugiej półkuli przez dwóch filutów pochodzenia hinduskiego lepiej przystawało do jego wizji stanu sanitarnego Francji niż dane rodzimego rocznika statystycznego. Jeżeli fakty przeczą tej wizji, tym gorzej dla faktów.

Na covid umierają wszyscy. Kiedy umarł prezydent Giscard d’Estaing, podano jako przyczynę śmierci covid-19. Prezydent miał 94 lata i od dłuższego czasu cierpiał na dolegliwości płucne.

Mówiono wiele o zainteresowaniu finansowym służby zdrowia pracą przy covidzie. Lekarze i personel szpitalny otrzymali specjalne premie od ryzyka, w związku z czym podobno zdarzało się, że zmarłych z przepalenia lub przepicia – przypadek bardzo częsty we Francji – zapisywano do covidovców. Nagrobki wszystkich tych ofiar nałogu – powinny nosić napis „POLEGŁ ZA SPRAWĘ” lub „Poległ za miliony” albo jeszcze lepiej – za miliardy – gdyż dobrze przysłużył się spotęgowaniu strachu, a lęk o życie usprawiedliwił miliardowy koszt szczepionek. Kto temu rozumowaniu przeciwstawia poszanowanie etyki lekarskiej, święte w świecie medycyny, niech sobie przypomni „aferę chirurgów z Perpignan”, którzy wycinali ludziom zdrowe nerki, żeby zarobić na operacji (tzw. przypadek odosobniony) albo „aferę zatrutej krwi”, kiedy w skali masowej dokonywano transfuzji krwi zakażonej wirusem AIDS. W szlachetnym celu zarobienia pieniędzy, lecz za aprobatą czynników ministerialnych. Moją skaleczoną piętę czterech renomowanych paryskich chirurgów chciało operować natychmiast (po zapoznaniu się z możliwościami mego prywatnego ubezpieczenia), dopiero piąty, zdjęty litością, postawił diagnozę szybkiego zagojenia samoistnego. I tak się stało. Amen.

Efekty są znikome. Główny dyrektor zdrowia, p. Salomon, zeznając przed komisją parlamentarną 30 października ujawnił, że liczba zgonów we Francji w 2020 roku jest mniejsza niż była w 2019. Sfabrykowany czy nie, strach przed zarazą miał efekty korzystne – odwrócił uwagę od kryzysu gospodarczego i jeżeli nie załagodził, to w każdym razie stłumił rozdygotane nastroje. Teraz, kiedy lęk przed chorobą opada, spoza wirusa ukazuje swoją kościstą twarz zapaść ekonomiczna.

Katastrofalną sytuację gospodarczą minister gospodarki przedstawia jako rezultat zarazy. Z początku wspominał o tym nieśmiało, w miarę upływu czasu coraz wyraźniej. Dzisiaj „rachunek za covid” wszedł już do repertuaru truizmów, inaczej mówiąc – stwierdzeń oczywistych.

Ten, kogo choroba nie pozbawiła pamięci, przypomina sobie jednak, że wystąpienie żółtych kamizelek, manifestacje służby zdrowia, kolejarzy, policjantów, bezrobotnych, bezdomnych jesienią 2018 roku – miały za powód rosnące bezrobocie, obniżkę poziomu życia, masowe zwolnienia, zamykanie zakładów pracy, słowem: symptomy Wielkiego Kryzysu.

Wcześniej, w 2018, Christine Lagarde podniosła alarm w sprawie sytuacji gospodarczej w ogóle i Francji w szczególności. Wskazywała na dług publiczny – arytmetyczny wyraz kryzysu. Dyrektorka Światowego Funduszu Walutowego obawiała się generalnego załamania gospodarczego, pogrążenia świata w nędzy i chaosie, jeżeli nie zmieni się polityki gospodarczej. O covidzie nikt jeszcze wówczas nie słyszał. A przecież na początku 2018 roku Francja płaciła ponad 40 miliardów € rocznie odsetek od zaciągniętych pożyczek; przez czterdzieści lat wyniosło to 1350 miliardów. Zamknięcie tysięcy zakładów zaplanowano i przygotowywano od dłuższego czasu. Końca świata nie będzie, bowiem koniec świata nastąpił już wcześniej. Czekano tylko na odpowiedni moment, żeby go ogłosić. Obecnie, aby spłacić długi, przeciętny Francuz musiałby pracować przez półtora roku bez wynagrodzenia, nie jedząc, nie pijąc i mieszkając pod mostem.

Niektórzy uważają anulowanie zadłużenia za jedyne wyjście z tej niemożliwej sytuacji, inni – spłacenie go pieniędzmi bez wartości, po masowej dewaluacji; inni wreszcie – rozłożenie na raty.

Doświadczenie długiego życia przekonuje mnie, że długi nie będą spłacone, bowiem nie leży to w interesie wierzycieli. Bankierzy nie pragną zwrotu. Przeciwnie, gotowi są wam dopłacać, byleście wzięli od nich pieniądze. Im więcej, tym więcej wyniosą odsetki.

A na spłacenie odsetek potrzeba będzie niewolniczego wysiłku narodu, jeżeli nic się nie zmieni. Od piątku 4 grudnia znamy już nieoficjalne, ale autorytatywne stanowisko w tej sprawie. Jean Arthuis został mianowany przewodniczącym komisji do spraw zadłużenia. Były przewodniczący Komisji Budżetowej Parlamentu Europejskiego odrzucił optymistyczne prognozy. Spłata odsetek nie będzie anulowana. „Jeżeli chcecie pogrzebać jakiś problem, powołajcie komisję” – mówił Georges Clemenceau.

Tymczasem w sprawach medycznych nastąpiło nowe objawienie. Celem publicystyki jest nie tylko opisywanie wydarzeń i faktów, ale także przewidywanie. Nauczony historią pandemii, od początku uwierzyłem w terapię prof Raoulta – hydroksychlorochina z antybiotykiem azytromycyną podawane we wczesnym stadium choroby. Establishment rzucił się na Raoulta. Zagrożono mu odebraniem prawa praktyki i grzywną. Wstrzymano dostawę chlorochiny do szpitala. Była min. zdrowia Budzyn pozbawiła połowy budżetu Instytut szpitalny uniwersytecki w Marsylii, którym profesor kieruje. Nie posunę się tak daleko, żeby twierdzić, że za każdym razem, kiedy chce obronić dobrą sprawę, Pan Bóg posyła Polaka, ale finanse szpitala Polak uratował. Prof. Ryszard Frąckowiak, urodzony w Anglii światowej sławy specjalista od mózgu, na znak protestu z trzaskiem podał się do dymisji ze stanowiska przewodniczącego fundacji szpitala.

Historia przyznała mi rację. Głowy zaczynają spadać. P. Martin, dyrektor Agencji bezpieczeństwa leków, który zakazał stosowania chlorochiny, został wyrzucony na własną prośbę. Raoult zalecał masowe testy. Prezydent Republiki głośno wypowiadał się przeciwko, ale po cichu przyznał, że Raoult miał rację. WHO dyskretnie wycofała zastrzeżenia wobec hydroxychlorochiny. Trzy międzynarodowe programy badawcze potwierdziły jej skuteczność. Remdesivir, kosztowny lek amerykański popierany przez establishment, zakupiony przez UE po 2000 € za ampułkę, ta sama WHO uznała za nieskuteczny, a co gorsza – szkodliwy dla nerek i wątroby. Prof. Raoult wskazywał na te właściwości remdesiviru już w kwietniu. Ze swej strony Pfitzer ogłosił wyniki własnych badań: osoby nieszczepione szczepionką Pfitzera są dwa razy bardziej odporne od szczepionych.

W Prowansji sprzedają obecnie świece świąteczne z wizerunkiem profesora Raoulta – dobroczyńcy ludzkości – i figurki pod choinkę wyobrażające go w białym kitlu. Zachęcam rodaków, aby postawili przy szopce figurkę profesora Ryszarda Frąckowiaka, Polaka, który szpital w Marsylii uratował.

Nie było nigdy w Europie kultury innej jak chrześcijańska. I nie było innej etyki jak chrześcijańska. Życzę wszystkim moim Czytelnikom i Słuchaczom, aby także i w tym roku mogli spędzić święta Bożego Narodzenia w rodzinie uformowanej na wzór Świętej Rodziny przedstawianej w szopce, w obrazach i rzeźbach zapełniających muzea całego świata.

Artykuł „Końca świata nie będzie” Piotra Witta, stałego felietonisty „Kuriera WNET”, obserwującego i komentującego bieżące wydarzenia z Paryża, można przeczytać w całości w grudniowo-styczniowym „Kurierze WNET” nr 78/2020–79/2021, s. 1 i 3 – „Wolna Europa”.

Piotr Witt komentuje rzeczywistość w każdą środę w Poranku WNET na wnet.fm.

 


  • Świąteczny, grudniowo-styczniowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.

 

Artykuł Piotra Witta pt. „Końca świata nie będzie” na s. 1 grudniowo-styczniowego „Kuriera WNET” nr 78/2020–79/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Kraska: powstanie fundusz odszkodowań dla dotkniętych skutkami ubocznymi szczepień przeciwko COVID-19

Projekt funduszu odszkodowań dla osób, u których wystąpią skutki uboczne po szczepieniu na Covid jest przygotowywany w Kancelarii Premiera. Pojawi się jak najszybciej – powiedział wiceminister Kraska.

Projekt funduszu odszkodowań dla osób, u których wystąpią skutki uboczne po szczepieniu na Covid jest przygotowywany w Kancelarii Premiera. Będzie konsultowany. Ponieważ ruszyły już szczepienia, ten fundusz pojawi się jak najszybciej – podał w czwartek wiceminister zdrowia Waldemar Kraska.

Polityk zapytany o dokładną datę powstania funduszu wskazywał na styczeń.

Chcemy, żeby powstał specjalny fundusz, który zabezpieczałby osoby, które poddały się szczepieniu i u których mogłyby wystąpić ewentualne skutki uboczne – powiedział wiceminister zdrowia.

Po nowym roku będzie to już miało na pewno jakieś ramy prawne – dodał.

Kraska potwierdził, że będzie to projekt rządowy.

 Ten projekt jest przygotowywany w Kancelarii Premiera. Będzie konsultowany. Ponieważ ruszyły już szczepienia, ten fundusz pojawi się jak najszybciej – przekazał.

Przypomnijmy, że pierwsza dostawa szczepionki dotarła do Polski z belgijskiego magazynu firmy Pfizer w Puurs w piątek. Transport trafił do magazynu Agencji Rezerw Materiałowych w Wąwale pod Tomaszowem Mazowieckim. Tu został rozdzielony i dotarł do 72 tzw. szpitali węzłowych. W nich od niedzieli zaczęły się pierwsze szczepienia przeciw COVID-19.

Do końca stycznia do Polski powinno trafić 1,5 mln dawek szczepionki.

A.N.

Źródło: „Trójka” PR

 

„Perfidny Albion” wyszedł z UE. Piotr Witt: Dla Francuzów to powód do zadowolenia

Piotr Witt mówił o zadowoleniu Francji z opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię. Odniósł się również do wydarzeń związanych z pandemią koronawirusa.

Piotr Witt przytoczył opinie, jakie wyraża część komentatorów w związku z brexitem. Opuszczenie wspólnoty europejskiej przez Wielką Brytanię oznacza dla Francji pewne korzyści.

Czyż po odejściu perfidnego Albionu, jak pytają optymiści, nie wzrosła rola Francji jako jedynego w UE mocarstwa atomowego? Czy nie wzrosło znaczenie Paryża jak stolicy finansów. Bank of America i inne wiele banki świata zawczasu przeniosły swoje siedziby z Londynu do Paryża – mówił Witt.

Odniósł się także do najnowszych doniesień dotyczących pandemii i szczepionki na koronawirusa.

Nie przestają nas zaskakiwać, zarówno zachowanie wirusa, jak i decydentów, odbiegające od wszelkich znanych przykładów. Wczoraj dzięki wścibstwu dziennikarzy poznaliśmy bliżej okoliczności zakupu prze UE szczepionki na COVID – horrendalnie drogiej za to bezskutecznej

Chcesz wiedzieć więcej? Zapraszamy do wysłuchania całej audycji!

A.N.

Paweł Basiukiewicz : Zostawmy obywatelom decyzję, czy chcą się zaszczepić, czy nie

Gościem Poranka Radia Wnet był Paweł Basiukiewicz, lekarz internista. – Przyblokowaliśmy się własnymi procedurami i one nam szkodzą. Mam nadzieję, że w przyszłym roku to się zmieni – mówił

Basiukiewicz  odnosząc się do strategii polskiego rządu w walce z pandemią zauważył, że wykorzystał instrumenty z jakich wcześniej skorzystano na Zachodzie.

Nie chodzi o krytykę polskiego rządu, bo strategia jaką poszedł to szeroka autostrada jaką poszło większość krajów. Nie za bardzo wiem, jak moglibyśmy się z niego wyłamać – stwierdził.

Przywołał również przykład szwedzki.

Szwecja poszła swoja drogą i rezultaty, czyli to na co zwracamy uwagę, czyli zgony w przeliczeniu na liczbę mieszkańców, są podobne jak w całej UE a Szwedzi funkcjonują w zupełnie innych warunkach, nie są wyizolowani – zauważył.

W ocenie lekarza skomplikowane procedury paraliżują służbę zdrowia.

Przyblokowaliśmy się własnymi procedurami i one nam szkodzą. Mam nadzieję, że w przyszłym roku to się zmieni.

Sytuacji nie ułatwia niejednoznaczność testów PCR

Nie każdy pacjent, u którego stwierdzono dodatni test PCR jest zakażony i nie każdy z nich rozsiewa zakażenie. Gdybyśmy zmienili podejście do tego tematu służba zdrowia byłaby bardziej drożna.

Odniósł się także do kwestii szczepień. Według gościa Radia Wnet ważne jest zaszczepienie pacjentów najbardziej narażonych na ciężkie przejście zakażenia.

Nie mam wątpliwości, że szczepieniom powinny poddać się osoby, które są w grupie ryzyka. Mam wątpliwości co do populacji młodej, zdrowej.

Jednocześnie zaznacza, że decyzja o zaszczepieniu się nie była w żaden sposób wymuszona przez państwo.

Chciałbym, żeby nie było sytuacji, w której osoby niezaszczepione będą miały z tego tytułu jakieś utrudnienia w funkcjonowaniu społecznym, zwłaszcza osoby z grupy niskiego ryzyka – powiedział.

Zostawmy obywatelom decyzję, czy chcą się zaszczepić czy nie – dodał.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.N.

Prof. Mieczysław Ryba: Wielkie kryzysy uwalniają siły zdeterminowanych i radykalnych grup

Prof. Mieczysław Ryba podsumował najważniejsze polityczne i społeczne wydarzenia roku 2020. Mówił m.in o zagrożeniach, jakie niesie pandemia i o kondycji koalicji rządzącej.

Gość red. Łukasza Jankowskiego zauważył, że w dobie kryzysu wywołanego pandemią istnieje ryzyko dojścia do głosu zradykalizowanych grup.

Na pewno widzę potężne zagrożenie. Można to porównać do momentu w czasie i po pierwszej wojnie światowej, gdy (…) władzę przejęli w Rosji zradykalizowani bolszewicy a potem zaczęli zmieniać Rosję a następnie cały świat. W 1933 mamy do czynienia w Niemczech z narodowymi socjalistami. (…) Wydawało się, że nigdy nie przejmą władzy. Wielkie kryzysy uwalniają siły zdeterminowanych i radykalnych grup.

Z tej sytuacji wnioski powinny wyciągnąć rządzący ale także Kościół.

To powinno być ostrzeżeniem, nie tylko dla polityków, ale także dla Kościoła dla pewnych grup społecznych, że coś jest w powietrzu i jest zagrożenie które zagraża podstawom naszej cywilizacji. Rzeczy najpierw dokonują się w ludzkiej wiadomości a dopiero potem w polityce i gospodarce itd.

Tylko od działań grup konserwatywnych oraz Kościoła zależy jakie będzie wyglądała rzeczywistość po pandemii i na jakich  jakich wartościach oprze się nowa rzeczywistość.

Pandemia nie rozstrzygnie o tym, ale postawa Kościoła i środowisk konserwatywnych. Takie wydarzenia jak pandemia zwykle bywały dla Kościoła szansą – wzywania do nawrócenia, wskazania, że nic nie dzieje się przez przypadek. (…)

Historyk skrytykował Kościół za to, że zaangażował się w promowanie locdownu.

To osłabiło Kościół, bo Kościół nie jest od tego, żeby na sposób profesjonalny walką z epidemią, ale żeby zajmował się epidemiami duchowymi, czyli grzechem – ocenił.

 

Odniósł się również do kondycji koalicji rządzącej w Polsce. Zaznaczył, że w części odeszła od ideałów konserwatywnych.

 

Ideowo nastąpiło zachwianie. Rozumiem i w logice prawnej i wg zasad etyki kwestię uporządkowania praw aborcji i  to jest sensowne. (…) Piątka dla zwierząt wymykała się jednak tej logice. Nagle nie było wiadomo, czy obracamy się w retoryce konserwatywnej czy rewolucyjnej.

Polska ma jednak szansę wyjść zwycięsko z kryzysu.

Przyszłość prawicy rozstrzygnie się jednak przez to jak będziemy wychodzić z kryzysu po pandemii. (…) Polska ma szansę. W porównaniu z innymi krajami w kwestii finansów niema tragedii. (…) Wiązanie kwestii funduszy z praworządnością czy zmiana władzy w Waszyngtonie to rzeczy, które w wymiarze geopolitycznym musza nas niepokoić, ale to nie jest tak, że ten chaos gdzie indziej jest mniejszy – powiedział historyk.

Toczy się normalna walka. Pewne mocarstwa usiłują nas powstrzymać, najbardziej Niemcy – dodał.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.N.

Prof. Miszczak: poprzez podpisanie traktatu handlowego z UE, Chiny zapewnią sobie status supermocarstwa

Pierwszym gościem w Poranku Radia Wnet był prof. Krzysztof Miszczak – politolog, Kierownik Zakładu Bezpieczeństwa SGH.

Ekspert analizował sytuację w Chinach w obliczu pandemii koronawirusa. Jak zauważył Państwo Środka wyszło z kryzysu w dość dobrej kondycji.

Ten cały rok był bardzo skomplikowany dla Chin (…) Dziś ważne jest to, że Chiny wyszły z kryzysu silniejsze i bardziej asertywne. Mają umiarkowany wzrost.

Wydarzenia mijającego roku wpłynęły na zmiany w chińskiej  doktrynie polityki międzynarodowej.

Zmieniła się logika chińskiej polityki zagranicznej. Odejście od starej doktryny 24 znaków (…), która zakładała pozostawanie na uboczu od głównego nurtu polityki międzynarodowej.

Prof. Miszczak nawiązał również do umowy handlowej pomiędzy UE z Chinami, która ma zostać podpisana wkrótce.

Dziś Chiny narzucają swoją politykę. Chiny przez tę umowę, która zostanie podpisana, zapewniły sobie status siły geopolitycznej na świecie i to dała im Unia Europejska. To niebywały krok, uważam, że negatywny.

Traktat handlowy nie jest w opinii eksperta korzystny dla Unii Europejskiej.

To pułapka. Zwycięzcą są Chiny, które zostały uznane za supermocarstwo i to pomimo tych refleksji, że Chiny to państwo niedemokratyczne, totalitarne – wskazuje.

Ta umowa nie jest korzystna dla UE, ona jest korzystna tylko dla tych krajów, które mają duże rynki zbytu w Chinach. Musimy się zdecydować, czy wspieramy aksjologicznie UE i jej wartości, czy robimy interesy z państwem totalitarnym – dodaje.


Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.N.

Cosić: Niezadowolenie społeczne z powodu pandemii może wzrosnąć i zaowocować masowymi protestami

W podsumowaniu roku, Dominika Ćosić komentuje wydarzenia polityczne oraz ich wpływ na społeczeństwo.

To, co stało się w 2020 roku mogłoby równie dobrze stać się w przeciągu 10-ciu lat, jeśli chodzi o intensywność zdarzeń. Rok 2020 rozpoczął się od wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, następnie wybuchła pandemia koronawirusa, wskutek której zaczęto mówić o ponownej recesji. W tym roku zaczęły również wchodzić w fazę kulminacyjną negocjacje budżetowe. „Rok 2020 nie rokuje najlepiej na następne lata” – twierdzi korespondentka polskich mediów w Brukseli.

Jak zauważa niezadowolenie społeczne spowodowane kryzysem może wyprowadzić ludzi na ulicę.

Obawiam się zamieszek w krajach, które mają problemy gospodarcze. Niezadowolenie społeczne może wzrosnąć i zaowocować protestami, co z kolei może wywołać zburzenie całej struktury. Fundusz europejski ma za zadanie pomóc branżom, które najbardziej ucierpią z powodu koronawirusa – zaznacza.

Wydaje mi się, że znajdujemy się w momencie krytycznym, w którym ludzie za bardzo skupiają się na samej pandemii. Nie możemy całkowicie skupiać się na walce z chorobą, podczas kiedy dokonywane są potężne zmiany polityczne – dodaje.

Jak twierdzi część zagranicznych elit pomimo kryzysu nadal szuka tematów zastępczych.

Wielu zagranicznych polityków zdaje sobie sprawę, że rozmowy o praworządności to „pic na wodę”. Niestety część polityków uznała, że jest to bardzo wygodne narzędzie do tego, żeby „utemperować” kraje, które mają inne poglądy.

Zapraszamy do wysłuchania całej relacji!

M.N.