Waszczykowski: nie zgadzam się z wizją przebudowy UE przedstawioną przez Scholza. Jego pomysły są sprzeczne z traktatami

Witold Waszczykowski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Spotkanie Marka Brzezińskiego z przedstawicielami organizacji prawniczych, wystąpienie kanclerza Niemiec, dyskusja ws. zawieszenia wiz turystycznych UE dla Rosjan. Komentuje Witold Waszczykowski.

Witold Waszczykowski komentuje spotkanie ambasadora USA Marka Brzezińskiego z przedstawicielami organizacji prawniczych sprzeciwiających się polityce rządu.

Takie spotkanie ociera się o łamanie konwencji wiedeńskiej.

Polityk omawia przedstawioną przez kanclerza Niemiec Olafa Scholza wizję przebudowy Unii Europejskiej.

Kanclerz wreszcie wystąpił z całościową koncepcją Europy. Nie zgadzam się z meritum tego wystąpienia. Kwestie bezpieczeństwa, migracji i tzw. praworządności nie są objęte unijnymi traktatami

Jak zauważa Witold Waszczykowski, niemiecki przywódca wysunął  powiązania z praworządnością nie tylko Europejskiego Funduszu Odbudowy, ale i środków z regularnego budżetu.

Europoseł PiS wskazuje, że  konieczne jest bardzo daleko idące ograniczenie Rosjanom możliwości wjazdu do Unii Europejskiej.

To nie jest wojna Putina, tylko wojna Rosjan z Ukraińcami. Rosjanie wszędzie gdzie się pokazują, manifestują wrogość wobec Ukrainy i całej Europy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Olga Semeniuk: potrzebujemy dzisiaj jednego programu, który zamknie jednoznacznie nasze relacje gospodarcze z Rosją

 

Bogatko: Niemcy bardzo boją się zimy. Dlatego wyprawa kanclerza byłego kanclerza Schroedera do Moskwy jest tak ważna

Featured Video Play Icon

Jan Bogatko

Korespondent Radia Wnet z Niemiec o wizycie byłego kanclerza Niemiec w Moskwie i krytyce kierowanej wobec obecnego.

Jan Bogatko zauważa, że niemieckie media krytykują kanclerza Olafa Scholza. Jest krytykowany za powolność w przekazywaniu broni Ukrainie. Wśród niemieckich ekspertów przekonujących o potrzebie przyśpieszenia tego procesu jest gen. Heinrich Brauß.

Gen. Heinrich Brauss mówi, że Zachód musi szybko dostarczyć więcej broni, ponieważ Putin ma dalekosiężne plany.

Jeżeli Niemcy nie uporają się z kryzysem energetycznym, może dojść tam do dużych protestów – mówi dr Sławomir Ozdyk

Były kanclerz Gerhard Schroeder wybrał się do Moskwy. Socjaldemokraci chcą wyrzucić go z partii. Nasz korespondent zauważa, że Niemcy boją się zimy.

Dlatego też wyprawa kanclerza byłego kanclerza Schroedera do Moskwy na rozmowy, być może z Putinem, jest taka ważna.

A.P.

Polska ma pomóc w odbudowie obwodu charkowskiego, a nie donieckiego. Możemy na tym sporo zarobić – mówi dziennikarka TVP

Maria Przełomiec/Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Maria Przełomiec wyjaśnia, dlaczego odbudowa obwodu charkowskiego może być dla Polski bardzo opłacalna. Krytykuje postawę państw Zachodu wobec wojny na Ukrainie.

Maria Przełomiec uważa, że w sprawie konferencji w Lugano nastąpiło pewne przekłamanie. Polska ma bowiem pomóc w odbudowywaniu nie obwodu donieckiego, lecz charkowskiego.

Ostatnio pojawiły się głosy, że zostaliśmy oszukani, a Niemcy wyszły na wojnie najlepiej. Nasi zachodni sąsiedzi dostali do odbudowy zachodnią Ukrainę, a tam nie ma co odbudowywać. Berlin nie zarobi więc za dużo, my wprost przeciwnie.

Przydział regionów do odbudowy może być powiązany, ze skalą pomocy udzielanej Ukrainie w czasie wojny. W tym aspekcie wiele państw Zachodu (w tym właśnie Niemcy) nie wykazało się zbyt dużą inicjatywą. Zdaniem Marii Przełomiec ich przywódcy okazali się za słabi na trudne czasy.

Dopadł ich syndrom tłustych kotów. Są bogaci, leżą i nie chcą by ktokolwiek zakłócał ich spokój.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy z naszym gościem!

K.B.

Niemcy są tradycyjnie prorosyjscy. W byłym NRD wciąż wierzą, że Stalin podarował im demokrację – mówi Jan Bogatko

Featured Video Play Icon

Niemcy / Fot. RuedigerGrob, Pixabay.com (Pixabay License)

Korespondent Radia Wnet z Niemiec mówi o stosunku naszych zachodnich sąsiadów do Rosji. Wymienia problemy niemieckiej gospodarki.

Rząd niemiecki zmienił co prawda swoje podejście do wojny na Ukrainie, społeczeństwo pozostaje jednak mocno prorosyjskie. Szczególnie mocno widać to w NRD, gdzie mieszkańcy wciąż wierzą, że Stalin podarował im demokrację.

Wielokrotnie rozmawiałem z Niemcami na Wschodzie. Nie potrafią oni zrozumieć, dlaczego Polacy są tak mocno antyrosyjscy.

Czytaj także:

Cezary Gmyz: Niemcy coraz bardziej zdają sobie sprawę, że konfliktu na Ukrainie nie da się rozwiązać bez udziału Polski

Mówi Jan Bogatko. Nasi zachodni sąsiedzi są dużo bardziej od nas uzależnieni Rosji, szczególnie ich surowców energetycznych. Obawiają się, że czy zimą nie zabraknie im gazu. Nie są to jednak jedyne zmartwienia Niemców.

Po raz pierwszy raz od dawna mają ujemny bilans handlowy, a zawsze szczycili się wielkością swojego eksportu. Wiele koncernów niemieckich przeżywa teraz duży kryzys.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy z naszym gościem!

K.B.

Rosja zawsze kogoś oswabadzała, rzekomo odzyskiwała ziemie rdzennie ruskie / Zygmunt Zieliński, „Kurier WNET” nr 96/2022

Gdy chodzi o znajomość Rosji w zachodnim społeczeństwie, a zwłaszcza w wiodących jego kręgach, nic się do dzisiaj nie zmieniło. Cynizm Zachodu wtedy i dziś po prostu inaczej się wyrażał.

Zygmunt Zieliński

„Herbatka u Stalina”, herbatka u Putina?

Agresja Putina na Ukrainę po raz kolejny, nie wiadomo już który, pokazuje indolencję, zdawałoby się niepodważalnych, autorytetów, w których rękach leży bezpieczeństwo Europy, a nawet świata, gdyż w przypadku roku 1939 agresja lokalna wznieciła konflikt światowy. I kolejny raz te autorytety okazują się niewydolne, kierujące się tchórzliwym asekuranctwem, bliżej światu nie znanym splotem interesów, zawinionym brakiem rozeznania, a wreszcie po prostu małością charakteru osób pretendujących do przywództwa, jeśli nie światowego, to w każdym razie europejskiego. Ich karygodna postawa kosztuje tysiące niewinnych ofiar. Ale interesy, kalkulacje polityczne i zajmowanie stołków przez zwykłych wałkoni przeważa nad wszystkim innym. Tylko dlatego mogą istnieć takie indywidua jak Hitler, Stalin, Putin i wielu mniejszych rzezimieszków.

Na antenie Radiowej Jedynki minister funduszy i polityki regionalnej, Grzegorz Puda, powiedział: „Liczymy na to, że Francja otrzeźwieje, ponieważ polityka prokremlowska, proputinowska doprowadziła do sytuacji, w której Francja jest właściwie jednym z tych krajów, który odpowiada za to, co się dzieje na Ukrainie. Nie spodziewam się wielkich zmian, ale wierzę w to, że zmienić się zawsze można”.

Minister spraw zagranicznych Rosji, Siergiej Ławrow, oświadczył, że Moskwa „nie pozwoli nikomu” poróżnić jej z Niemcami, a stosunki rosyjsko-niemieckie stanowią jedną z najważniejszych osi „budowy nowej Europy”. Stwierdził też wobec audytorium akademickiego, że: „Rosyjsko-niemieckie pojednanie jest jednym z najważniejszych czynników w dziele budowy nowej Europy i nikomu nie pozwolimy wbić klina między nasze narody”.

Z kolei Putin w swym artykule napisał m.in.: „Moskwa nie pozwoli, by historyczne rosyjskie ziemie i ich bliscy Rosji mieszkańcy byli wykorzystywani przeciwko niej. Ci, którzy będą próbowali prowadzić taką politykę, zniszczą swój kraj. Tymczasem możliwa i pożądana jest dobrosąsiedzka współpraca na wzór relacji niemiecko-austriackich czy stosunków amerykańsko-kanadyjskich – państw podobnych etnicznie, z tym samym językiem, ściśle zintegrowanych i suwerennych”.

Polska zawsze była dla Rosji, zwłaszcza dla ZSRR, specjalnym zjawiskiem. Wiele na to składało się okoliczności, m.in. żywy katolicyzm, tak samo żywa tradycja I Rzeczypospolitej, mocno zakorzeniona we wszystkich warstwach narodu polskiego świadomość, że Rosja jest dalekim od wartości europejskich, imperialistycznym, wyzbytym z podstawowych zasad moralnych, żądnym nieustannej grabieży i okrutnym reżimem. Jego produktem było niewolnictwo własnych obywateli i ujarzmionych nacji.

Nic więc dziwnego, że w retoryce putinowskiej Polska jawi się również jako imperium, choć słabsze, ale w jego przekonaniu równie nastawione w stosunku do Ukrainy na przymusową polonizację i prozelityzm katolicki. Najbardziej zabawna jest teza, że przyłączenie części Ukrainy do Rosji w XVII wieku stanowiło „akt demokratycznie wyrażonej woli po obu stronach”.

Można rozumieć, że historiografia rosyjska nie wyzbyła się (jeszcze) poglądu na dzieje obowiązującego w Sowietach, ale mówienie o „demokratycznie wyrażanej woli”, i to obustronnie, czyli także przez ujarzmionych, wzbudza raczej rozbawienie niż chęć do dyskusji.

Rosja zawsze kogoś oswabadzała, rzekomo odzyskiwała ziemie rdzenne ruskie, była wzywana z bratnią pomocą. Jakżeby inaczej? I zawsze za tym wyzwoleniem szedł Sybir, knut, zniewolenie. Do tego doszło podczas zaborów ziem Rzeczypospolitej. Tyle, że w tym przypadku nie udało się narzucić umysłom „demokracji” rodem z Kremla. I tu tkwi cały problem. Rosja jest tego świadoma, podobnie jak przekonana, że Ukraińcy rozpłynęli się w roztworze, w jakim od wieków unicestwiała ich Moskwa. Stąd dziś takie tam zdziwienie, iż jest inaczej.

Putin nie jest w gruncie rzeczy żadnym mężem stanu. Jest wytworem dawnej – stalinowskiej, bo nawet nie carskiej – machiny śmierci. Chce jednego: zniszczyć Ukrainę i wytępić tych, którzy pozostali po Wielkim Głodzie.

Zachód stoi wobec takiej właśnie rzeczywistości. I tu rodzi się problem. Kanclerz Scholz dopiero 9 maja powiedział, że Rosja nie może zwyciężyć w Ukrainie, ale ile trzeba było czasu, by wyciekło z niego stare prusko-bismarckowskie myślenie, kiedy sklecana w 1870/71 roku przez Bismarcka Rzesza, w niczym dawnej nie przypominająca, a będąca rozbudowanym folwarkiem pruskim, podpierała się Rosją z wzajemnością, gdyż oba te twory, powstałe z zaborczości, przemocy i gwałtu wobec ujarzmionych narodów, mogły do czasu zapewnić sobie w Europie i w świecie bezkarność? I Niemcy, i Rosja budowały swą egzystencję na imperializmie, i dlatego po chwilowym intermezzo wrogości w czasie I wojny światowej znowu szukały zbliżenia, a antykomunistyczna retoryka Hitlera nie przeszkadzała ani jednej, ani drugiej stronie w budowaniu machiny zagłady, często w mniej lub bardziej otwartej współpracy. Do zderzenia tych dwóch imperializmów musiało dojść.

Zachód musiał wybierać między diabłem a Belzebubem. Poparł diabła, doskonale wiedząc, kogo popiera, ale priorytetem tegoż Zachodu po wojnie była odbudowa Niemiec, które w Europie uznano za jeden z istotnych bastionów obrony Europy przed inwazją imperializmu sowieckiego.

Tego nie rozumiała szeroko pojęta społeczność zachodnioeuropejska, dla której Sowiety stanowiły w równej mierze straszak syberyjski – gułag, co jutrzenkę wolności.

Sam widziałem w 1972 r. na Zachodzie niedowierzanie, z jakim przyjmowano książki Sołżenicyna, jak bezmyślna młodzież akademicka obnosiła się z bolszewickimi emblematami i wyrażała w hałaśliwy sposób tęsknotę za komunistycznym rajem, gdzie, jak sądzili, nie będzie obłudy pokolenia ich rodziców, ale zapanują braterstwo i wolność. Dla tych ludzi Wielka Czystka, Wielki Głód, Archipelag Gułag – to nic innego jak propaganda wrogów Kraju Rad. Tego kraju w równym stopniu się bano, jak go podziwiano. Przed wojną mnóstwo intelektualistów z pierwszych stron gazet nie tylko dało się zwieść, ale też żadna zbrodnia Stalina nie zdołała tych ludzi otrzeźwić.

Wymowną ilustracją tego stanu rzeczy jest dramat Ronalda Harwooda Taking Tea With StalinHerbatka u Stalina – ukazujący Bernarda Shawa, który w 1931 r. w towarzystwie przyjaciół, Nancy i Williama Waldorf Astor, odwiedził Moskwę.

Obłęd zachwytu nad komunizmem ogarnął zachodnią śmietankę kulturalną. W latach 1923–1924 powstały pierwsze towarzystwa przyjaciół Rosji Radzieckiej. Znajdujemy tam takie osoby, jak: Herbert Wells, Henri Barbusse, Rabindranath Tagore, Romain Rolland, Tomasz Mann, Albert Einstein. Najgłośniejszy był jednak Shaw.

Nie można sobie wyobrazić, że ci ludzie odcięci byli od prawdy o komunizmie sowieckim. Oni po prostu zasłonili sobie oczy i uszy, nie chcieli znać prawdy. I gdy chodzi o znajomość Rosji w zachodnim społeczeństwie, a zwłaszcza w wiodących jego kręgach, nic się do dzisiaj nie zmieniło. Może jedno: zamykanie oczu na to, czym jest Rosja, dziś dla wielu może być opłacalne, wtedy – nie. Cynizm Zachodu wtedy i dziś po prostu inaczej się wyrażał. Jak by to zilustrować w sposób, żeby nawet najgłupszy polityk i najbardziej zacofany sympatyk „modernizacji” świata w kierunku nowych „wartości: europejskich”, jak np. pan Verhofstadt, to zrozumiał?

Ołeksij Melnijk, dyrektor ds. stosunków zagranicznych i programów bezpieczeństwa międzynarodowego Centrum im. Razumkowa sądzi, „że nie jest za późno, by przywódcy Zachodu udali się Kijowa”. I dalej stwierdza, że „Putin ma tylko jeden cel: zniszczyć państwo ukraińskie”. Czy mu to się uda? „To będzie zależało od nas wszystkich, a przede wszystkim od naszej armii. I oczywiście od tego, czy wreszcie obudzą się nasi zachodni partnerzy”.

Otóż trzeba sobie jasno powiedzieć, że „zachodni partnerzy” dawno powinni się obudzić i wcale tego nie czynią. Kunktatorstwo tak bardzo przypomina to z 1939 roku, że co rozsądniejsi ludzie słusznie się obawiają, iż banda niedowarzonych „polityków”, tym razem Unii Europejskiej, woli wygniatać stołki na bezsensownych konferencjach, komisjach, aniżeli wyciągnąć rękę, by wspomóc ludzi poddanych ludobójstwu przez kolejnego wariata, megalomana i nacjonalistę najpodlejszego gatunku. Tak było, kiedy w 1938 r. obłaskawiano Hitlera, dając mu Czechy na pożarcie, rok później Polskę, a wreszcie wariat podpalił świat, a „elita” zachodnia musiała jednego ludobójcę – Stalina – zbroić, by pożarł swego niegdysiejszego kompana, z którym na spółkę dokonali rozbioru Polski.

I to właśnie Polska zapłaciła za tę brudną politykę demokratycznego Zachodu, bo zamiast wyzwolenia – które za takowe uznali tylko polscy komuniści – narzucono jej kryptookupację, tym gorszą od zwyczajnej, że dokonano jej rękoma zdrajców i różnego rodzaju szumowin. Tusk i popłuczyny partii Witosa nie wyzbyli się serwilizmu wobec Rosji, co w kontekście tragedii smoleńskiej zawstydzało każdego ceniącego honor narodowy Polaka.

Potępiano w Norymberdze ludobójstwo, ale zarazem, dla przypodobania się ludobójcy, zakazano Polakom nosić żałobę po zbrodni dokonanej w Katyniu. Zakazano w imperium sowieckim i na demokratycznym Zachodzie. Co więcej, dozwolono, by do zbrodni katyńskiej dołączono po wojnie zbrodnię na najlepszych Polakach, którzy nie pogodzili się z niewolą sowiecką.

To są doświadczenia nie wymagające żadnych komentarzy. Współcześni zdrajcy, pełniący rolę posłów lewicy polskiej w PE, wspomagający szalbiercze wysiłki prominentów unijnych, by Polskę i inne kraje wtłoczyć w kolejny kaftan niewoli, narzucając przez nikogo nieprzewidywaną postać Unii Europejskiej, gdzie nawet ślady własnej tożsamości, wyznawanej idei, światopoglądu i historii pójdą na śmietnik, pełnią znowu, jak ongiś Związek Patriotów Polskich wykreowany przez Stalina, haniebną rolę sprzedawczyków kraju, którego nie powinni nazywać Ojczyzną. To, rzecz jasna, satysfakcjonuje budowniczych pogańskiej, wydanej na żer takich osobników jak Putin i wyuzdanej Europy.

Kto temu sekunduje? Może nie tyle politycy, przynajmniej ci, co już zdołali oprzytomnieć.

Ale jest pewna kategoria ludzi, takich jak wtedy na herbatce u Stalina, którzy nigdy nie zmądrzeją. To tacy właśnie zwrócili się do kanclerza Scholza, by nie dostarczał broni Ukrainie, bo niby zagrożone jest zdrowie i zmiany klimatyczne.

Taki list otwarty wystosowało do kanclerza Scholza 28 aktorów, dziennikarzy, artystów, oczywiście z panią Alice Schwarzer, ikoną niemieckiego feminizmu na czele. A po owocach ich poznacie ich.

Dla wielu przedstawicieli kultury kultura to mącenie ludziom w głowach, frustracja, megalomański egoizm – wszystko, tylko nie uczciwa służba społeczeństwu. Takich nie brak i u nas. Oni właśnie stanowią pożywkę dla gangreny, jaka toczy społeczeństwa, w których jak ryby w wodzie czują się ludzie tego pokroju, co Hitler, Stalin, Putin. Obecnie po jednej stronie stoją sfrustrowani i ospali, zapatrzeni we własną wygodę politycy Zachodu, a z drugiej – na razie jeden gotowy na wszystko podżegacz wojenny. Tzw. ludzie kultury dają tylko wyraz swojej frustracji, jak kiedyś defetyści. Hitler kazał takich wieszać. Ci współcześni często traktowani są jak święte krowy, mogą bóść i brudzić, bo mają jakiś immunitet.

Putin jest groźny nie dlatego, że dysponuje jeszcze sporą ilością mięsa armatniego, ale dlatego, że to mięso pcha mu się samo w maszynkę do mielenia. Bo jest ono tak wychowane, do tego przywykłe. Kiedyś nawet w łagrach śpiewali: „Za Stalinu, za rodinu”… Po jego śmierci płakały nawet sieroty po Wielkim Głodzie i Wielkiej Czystce. Bo taka jest Rosja.

I jeśli ci „praworządni” unijni Europejczycy chcą naprawdę pozbyć się swej głupoty i pomyśleć choćby tylko o własnym bezpieczeństwie, to niech się zaczną uczyć Rosji, a póki co, szykuje się nowa Norymberga. Chyba, że Zachód skapituluje i podobnie jak kiedyś Stalin był jednym z sędziów nad ludobójcami, tak dziś może być i Putin, niezależnie kogo wymorduje – Ukraińców czy każdego, kogo w swej niszczycielskiej furii dopadnie.

A tymczasem w Brukseli będą nadal majaczyć o polskiej niepraworządności, o tym, jak oskubać (ogłodzić) Polskę z tego, co jej się należy, a może nawet o armii europejskiej dla pacyfikacji niepraworządnych Polaków. Węgrów mają z głowy, więc tym łatwiej pójdzie. Na Ukrainie jest hasło: Slava Ukraini! Dla symetrii w Brukseli – Sława głupocie!

Artykuł Zygmunta Zielińskiego pt. „»Herbatka u Stalina«, herbatka u Putina?” znajduje się na s. 13 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 96/2022.

 


  • Czerwcowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Zygmunta Zielińskiego pt. „»Herbatka u Stalina« – herbatka u Putina?” na s. 13 czerwcowego „Kuriera WNET” nr 96/2022

Program Wschodni – 230 rocznica bitwy pod Zieleńcami, wizyta europejskich liderów w Kijowie, forum w Petersburgu

fot.: Piotr Matusz Bobołowicz, Radio WNET

Paweł Bobołowicz wraz ze swymi gośćmi relacjonuje obchody rocznicy bitwy pod Zieleńcami, komentuje wizytę europejskich przywódców w Kijowie. Mówi również o forum ekonomicznym w Petersburgu.

Gospodarz:

Paweł Bobołowicz

Realizator

Daniel Hybowski

Goście:

Dmytro Antoniuk – korespondent Radia Wnet na Ukrainie

Olga Siemaszko – szefowa białoruskiej sekcji Radia Wnet

Jurij Banachiewicz – korespondent Ukrinform w Polsce

Dr Olga Solarz – etnograf, wolontariusz w obwodzie donieckim


Dmytro Antoniuk – relacjonuje obchody w z okazji 230 rocznicy bitwy pod Zieleńcami. Podkreśla, że jest to wspólne zwycięstwo Polaków i Ukraińców, którzy ramię w ramię walczyli o obronę Konstytucji 3 Maja. Na Ukrainie rocznica ta jest bardzo poważnie traktowana.


Olga Siemaszko – opisuje działania Swietłany Cichanoskiej. W najbliższych dniach wystąpi ona przed Radą Europejską. Szefowa białoruskiej sekcji Radia Wnet mówi również o forum ekonomicznym w Petersburgu. Doszło na nim do tarć między Władimirem Putinem a prezydentem Kazachstanu Tokajewem. Ten drugi publicznie stwierdził, że nie uznaje niepodległości donbaskich republik ludowych.

Olga Siemaszko przybliża również postać Wiktora Babaryki, który swego czasu rywalizował z Aleksandrem Łukaszenką o fotel prezydenta Białorusi. W tym momencie znajduje się w więzieniu.


Jurij Banachiewicz – komentuje wizytę przywódców 4 europejskich państw w Kijowie. Jego zdaniem jest ona przełomowa, gdyż zmieniła sposób patrzenia na trwająca wojnę zachodnich polityków. Korespondent Ukrinform w Polsce zaznacza, że na ten moment niemożliwe są jakiekolwiek rozmowy pokojowe z Rosją, gdyż ta kontroluje około 20% ukraińskiego terytorium. Rosjanie znani są z historii z tego, że niechętnie opuszczają obce terytoria.


Dr Olga Solarz – relacjonuje swój pobyt w obwodzie Donieckim. Mówi czym żyją ukraińscy żołnierze i co najbardziej motywuje ich do walki.


Jeżeli chcesz wiedzieć więcej, o tym co dzieje się za naszą wschodnią granicą, koniecznie wysłuchaj już teraz całej audycji!

Korespondent Ukrinform w Polsce – Porozumienia Mińskie były absurdalne

Czernihów/Fot. Dmytro Antoniuk/Radio Wnet

Jurij Banachiewicz opisuje jak na Ukrainie odbierana jest niedawna wizyta przywódców europejskich państw w Kijowie. Zastanawia się nad przyczynami wojny, upatrując ich m.in w Porozumieniach Mińskich.

Ukraińska prasa wizytę liderów politycznych Francji, Rumunii, Niemiec i Włoch ocenia jako przełomową. Zachodni politycy zmienili bowiem swoje zdanie w sprawie przyznania Ukrainie statusu kandydata do Unii Europejskiej. Wciąż z ich padają jednak propozycje prowadzenia pokojowych rozmów z Rosją. Zdaniem korespondenta Ukrinformu w Polsce, Jurija Banachiewicza, nie są one na ten moment możliwe.

Rosja kontroluje w tym momencie 20% ukraińskiego terytorium. Wiadomo, że gdzie Rosjanie wejdą, tam prędko stamtąd nie wyjdą. Rozpoczęcie w tym momencie rozmów pokojowych byłoby dla rządu w Kijowie uznaniem utraty części ziem.

Ukraina musi więc walczyć. Potrzebuje do tego jednak ciężkiego sprzętu. Jeżeli państwa Zachodu będą zwlekać z jego dostawą, to Rosjanie powiększą swoją przewagę. Jurij Banachiewicz zastanawia się również nad przyczynami trwającego na Ukrainie konfliktu. W jego mniemaniu na obecny stan rzeczy mocno wpłynęły Porozumienia Mińskie.

Co jest nie tak z Porozumieniami Mińskimi? Czy zdaniem Ukraińców Andrzej Duda powinien pojawić się wraz z resztą przywódców w Kijowie? Dowiesz się słuchając całej rozmowy z naszym gościem!

K.B.

Czytaj też:

Gen. Skrzypczak: Nie można powiedzieć, że Ukraina przegrywa wojnę. Na froncie toczy się walka o zdobycie przewagi

Dmytro Antoniuk po wizycie zagranicznych liderów w Kijowie: Ukraina zostanie kandydatem do Unii Europejskiej

Featured Video Play Icon

Korespondent Radia Wnet komentuje wizytę liderów 4 państw (Francji, Niemiec, Włoch i Rumunii) w Kijowie. Opisuje ruchy wojsk na frontach wojny ukraińsko – rosyjskiej.

Dmytro Antoniuk komentuje wczorajszą wizytę zagranicznych liderów w Kijowie. Ukraina dostała zapewnienie, że jej wniosek o kandydaturę do Unii Europejskiej zostanie zaakceptowany. Emmanuel Macron zapowiedział, że Francja dostarczy ukraińskiej armii 20 wozów bojowych. Jest to o tyle ważne, że:

Na wschodzie ginie codziennie od 100 do 200 ukraińskich żołnierzy. Olaf Scholz zapewniał, że Niemcy wspierają i będą wspierać Ukrainę na wszelkie sposoby. Mario Draghi zapowiedział, że jego kraj zrobi wszystko, by odbudować ją po wojnie.

Walki na froncie są bardzo zacięte. Jeżeli chcesz wiedzieć, w których regionach tryumfują Rosjanie, a gdzie zwycięstwa odnoszą Ukraińcy, koniecznie wysłuchaj całej rozmowy z naszym gościem!

Czytaj też:

Ekspert do spraw bezpieczeństwa: dołączenie Finlandii i Szwecji do NATO, to gigantyczne wzmocnienie Sojuszu

Korespondent Radia Wnet o stanie ukraińskiej armii: żołnierze posiadają jedynie 10% niezbędnej broni

Dmytro Antoniuk mówi o stratach, jakie ponoszą Ukraińcy w trwającej wojnie. Opisuje dokładnie aktualne położenie i ruchy wojsk obu stron konfliktu.

Coraz więcej ukraińskich żołnierzy ginie w czasie wojny. Pojawia się coraz więcej głosów, że wielu z nich brakuje podstawowego sprzętu takiego jak np. kamizelki kuloodporne. Prezydent Wołodymyr Zełenski polecił więc sprawdzić stan wyposażenia ukraińskiej armii.

Ukraina na ten moment dysponuje jedynie 10% broni, w stosunku do tego co jest jej niezbędne, by bronić się przed Rosją. Każdy dzień zwlekania z dostawą ciężkiego sprzętu powoduje u nas olbrzymie straty.

Czytaj także:

Maria Osidacz z Iwano-Frankiwska: w społeczeństwie ukraińskim zrodziła się wielka chęć odbudowania kraju

Mówi korespondent Radia Wnet na Ukrainie Dmytro Antoniuk. Komentuje również słowa Olafa Scholza, który stwierdził, że żaden kraj nie pomaga tak bardzo Ukraińcom, jak czynią to Niemcy.

Skrupulatni mieszkańcy tego kraju wyliczyli, że rząd w Berlinie przeznaczył na pomoc Ukrainie 350 mln. euro. Tymczasem obywatele niemieccy uzbierali na ten cel w prywatnych zbiórkach 850 mln. euro.

Jak wygląda sytuacja na frontach wojny ukraińsko – rosyjskiej? Czy Rosjanom udaje się zdobywać kolejne miejscowości i dokąd doszły ich odziały? Wysłuchaj całej rozmowy z naszym gościem!

Dmytro Antoniuk: potrzebujemy konwojów okrętów międzynarodowych, które by broniły naszych statków ze zbożem

Featured Video Play Icon

Wyspa Wężowa/ Fot. Фотонак/CC BY-SA 4.0

Korespondent Radia Wnet na Ukrainie o znaczeniu Wyspy Wężowej, sytuacji na froncie oraz o sprzęcie dla Ukrainy z Polski i Niemiec.

Dmytro Antoniuk wyjaśnia, jakie znaczenie dla Rosjan ma Wyspa Węży. Dzięki kontroli nad nią Rosjanie mogą zagrozić wybrzeżom Morza Czarnego.

Potrzebujemy konwojów okrętów międzynarodowych, które by broniły naszych statków ze zbożem.

Najcięższa jest dalej sytuacja w regionie Donbasu. Są informacje, że burmistrz Swiatohirśka przeszedł na stronę Rosjan. Wysadzony został jeden z mostów prowadzących do miasta. Swiatohirśk jest ważny z punktu widzenia ataku na Słowiańsk.

Wróg próbuje nacierać w trzech punktach na drogę prowadzącą z Swiatohirśka i Lisiczańska do Bachmutu.

Czytaj także:

Gen. Samol: Ta wojna może się znacznie przedłużać. Nie sądzę, by doszło do zawarcia pokoju na warunkach rosyjskich

Nasz korespondent stwierdza, iż nie wiadomo, gdzie znajdują się otrzymane z Polski czołgi. Odnosi się do twierdzeń kanclerza Niemiec Olafa Scholza według których jego kraj przekazuje Ukrainie najwięcej broni po Stanach Zjednoczonych. Zauważa, iż Ukraińcy żartują z powolności niemieckiej pomocy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.