Marcin Wargocki u Radio Aktywnych.

Okładka płyty.

Podcast audycji z dn. 26.10. 2022r. Gościem programu był Marcin Wargocki, wokalista, autor tekstów. Nie dawno ukazała się jego trzecia płyta pt. „Do Głębi” i m.in. o tym porozmawialiśmy z tym nietuzinkowym artystą. Marcin Wargocki muzykę kochał odkąd chodzi po tym Bożym świecie. Przygodę z gitarą rozpoczął mając czternaście lat, sam się uczył na niej grać. Pewien potencjał musiał zauważyć w nim jego polonista, który zaprosił Marcina do wzięcia […]

Podcast audycji z dn. 26.10. 2022r. Gościem programu był Marcin Wargocki, wokalista, autor tekstów. Nie dawno ukazała się jego trzecia płyta pt. „Do Głębi” i m.in. o tym porozmawialiśmy z tym nietuzinkowym artystą.
Marcin Wargocki muzykę kochał odkąd chodzi po tym Bożym świecie. Przygodę z gitarą rozpoczął mając czternaście lat, sam się uczył na niej grać. Pewien potencjał musiał zauważyć w nim jego polonista, który zaprosił Marcina do wzięcia udziału w przedstawieniach, na których to grał i śpiewał różne polskie piosenki. Tak zetknął się z zespołem Stare Dobre Małżeństwo, który mu zaimponował i który pokochał, a miłość ta trwa do dziś.
Obecnie Marcin ma 43 lata, żonę i trójkę dzieci. Pracuje jako przedstawiciel handlowy w pewnej włoskiej firmie. Miłość i pasja do muzyki jest w nim cały czas.
Na co dzień mieszka w Józefowie. Jego pierwsza płyta “GPS na Niebo” została bardzo ciepło przyjęta przez słuchaczy. On sam ma już za sobą kilkadziesiąt koncertów w całym kraju.

Najnowszy projekt Marcina Wargockiego pt. “Do głębi” to już trzecia płyta w dorobku Marcina
Wargockiego. Artysta ponownie zabiera nas do krainy łagodności, nie omijając jednak trudnych
tematów takich jak cierpienie i zaufanie. W sposób nieplanowany krążek wpisuje się idealnie w
niedawne wydarzenia i skłania do refleksji nad naszym życiem.
Co ważne – Marcin wprowadza nas „do głębi” naszych serc i dusz z perspektywy osoby wierzącej.
Może stąd bierze się odwaga i pełna nadziei ufność we wszystkich utworach, które usłyszymy na
płycie?
Na krążku znajduje się 14 autorskich utworów utrzymanych w klimacie poezji śpiewanej i piosenki
autorskiej. Marcinowi towarzyszą muzycy znani z poprzedniej płyty „Nie wątp” (2019): Bogdan
Żywek (gitara, piano, hammond ) oraz Anna Bojas (skrzypce, chórki), a także gościnnie Katarzyna
Wierzbicka (altówka, kalimba) i Roman Ziobro (kontrabas, gitara basowa). Wszyscy oni wzbogacają
niewątpliwie brzmienie piosenek, podnosząc całą płytę na wyższy poziom.
Pierwszy singiel „Myślę o dniu” znalazł się na pierwszym miejscu „Listy z Mocą”.
Wydawcą płyty jest Edycja św. Pawła. Co ciekawe ukaże się ona jednocześnie na płycie CD i vinylu
oraz będzie dostępna w serwisach streamingowych. Premiera 21 maja 2022 roku.
Patronat honorowy na płytą objął Biskup warszawsko-praski Romuald Kamiński, a patronami
medialnymi: Radio Fiat, Radio Warszawa, Radio Doxa, Radio Niepokalanów, Tygodnik Idziemy,
Aleteia.pl, Chrześcijańskie Granie

Myślę o Dniu- https://youtu.be/rHNbeEUYy1w

Czuwać- https://youtu.be/bJqR-EdOGq4

Zawsze Razem- https://youtu.be/FVIZCBKwP6M

 

Kazimierz Gajowy zaprasza na Wielkanocny Maraton Radiowy!

Już w niedzielę wielkanocną o godz. 5 rano rozpocznie się Wielkanocny Maraton Radiowy realizowany przez Studio Bejrut Radia WNET. W programie m.in.: transmisja na żywo rezurekcyjnej mszy świętej.

Już w niedzielę wielkanocną odbędzie się organizowany przez redaktora Studia Bejrut Radia WNET, Kazimierza Gajowego, Wielkanocny Maraton Radiowy. Audycja rozpocznie się o godz. 5 rano 4 kwietnia.

W programie wyjątkowej audycji realizowanej w sercu Libanu m.in. transmisja na żywo rezurekcyjnej mszy świętej, mającej miejsce niedaleko Grobu Pańskiego w Jerozolimie. Następnie radiowcy oddadzą głos polskim żołnierzom, którzy złożą wielkanocne życzenia swoim rodzinom w kraju.

Od 9 do 11 prowadzący przybliży słuchaczom temat misji wojska polskiego w Libanie z udziałem zaproszonych gości: dowódcy, kapelana i kucharza wojska polskiego w Libanie.

Serdecznie zapraszamy!

N.N.

Kuczyński: niewykluczone, że ekipa Bidena będzie chciała scedować na Berlin dowodzenie wspólnotą zachodnioeuropejską

Grzegorz Kuczyński w popołudniowej audycji mówi o kwestiach dotyczących Nord Stream 2, polityce Białego domu w tym zakresie i interesach europejskich w ramach tego projektu.

Grzegorz Kuczyński odnosi się do kwestii gazociągu Nord Stream 2. Mówi ukraińskich staraniach  na rzecz zapewnienia sobie bezpieczeństwa energetycznego. Wskazuje, że ten projekt od początku był skierowany przeciwko temu krajowi.

Komentuje także  stosunek Joe Bidena do gazociągu Nord Stream 2. Amerykański rząd próbuje powstrzymać tę inwestycje, jednocześnie chcąc uniknąć konfliktu z Niemcami. Można się w związku z tym spodziewać złagodzenia retoryki Waszyngtonu.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy!

A.N.

Cicha noc, święta noc… Historia kolędy i jej twórców/ Stanisław Kozłowski, „Wielkopolski Kurier WNET” 78/2020–79/2021

Najpiękniejsza kolęda „Cicha noc, święta noc” jest dziełem Josepha Mohra i Franza Grubera, których życiowe drogi spotkały się w Oberndorfie koło Salzburga. Zbieg okoliczności? A może wielki dar Nieba?

Stanisław Kozłowski

STILLE NACHT, HEILIGE NACHT – CICHA NOC, ŚWIĘTA NOC… Historia kolędy i dzieje jej twórców

I

Salzburg leży w alpejskiej krainie na wysokości 424 m n.p.m., w Tyrolu, w rejonie kopalnictwa soli, nazywanej białym złotem. Nazwę nadał mu pierwszy jego biskup, święty Rupert: „Salzburg”, czyli „Zamek Solny”. Przez miasto przepływa rzeka Salzbach. W odległej przeszłości Salzburg należał do państwa bawarskiego. Pod koniec XIV wieku uzyskał niezależność od Bawarii. Stał się siedzibą arcybiskupa Świętego Cesarstwa Rzymskiego, a po jego sekularyzacji, w latach 1803–1805, stolicą Elektoratu Salzburg. Następnie został przyłączony do cesarstwa austriackiego, a podczas wojen napoleońskich stał się znów miastem bawarskim. Decyzją kongresu wiedeńskiego został ostatecznie przyłączony do Austrii.

Salzburg to miasto kościołów i pałaców. Góruje nad nimi zamek cesarski. W XIX wieku do zamku tego trafiła, jako dama dworu wielkich książąt toskańskich, Maria Ledóchowska, późniejsza błogosławiona Maria Teresa – założycielka Sodalicji św. Piotra Klawera dla Misji Afrykańskich. Dumą miasta jest katedra – pod wezwaniem św. Ruperta, pierwszego biskupa Salzburga i apostoła Austrii, oraz św. Wirgiliusza, biskupa benedyktyńskiego – ogromna budowla wzniesiona na miejscu swej średniowiecznej poprzedniczki. Polskim akcentem jest w niej tablica upamiętniająca bł. Marię Teresę Ledóchowską. Miasto chlubi się również klasztorem benedyktynów, największym w tej części Europy, z bardzo bogatymi zbiorami bibliotecznymi.

Właśnie w Salzburgu w roku 1792 ujrzał świat Joseph Mohr. Matka jego była prządką i pończoszniczką. Utrzymywała się z wyrabiania na drutach pończoch i skarpet.

W Salzburgu, w roku urodzenia Josepha, wynajmowała niewielkie pomieszczenie – około 20 metrów kwadratowych – które wespół z nią zamieszkiwały dwie jej córki, kuzynka i matka. Pomieszczenie nie było ogrzewane, a ponadto właściciel mieszkania wprowadził rygorystyczną zasadę korzystania z malutkiej kuchni – trzy razy dziennie wolno było wejść do niej tylko jednej osobie, dla przygotowania posiłków. Anna podczas ich sporządzania dodatkowo rozgrzewała w ogniu kamienie, które później w metalowych naczyniach przenosiła do pokoju, aby chociaż trochę ogrzać zimny pokój.

Z powodu chłodu i głodu rodzinie trudno było przetrwać zimowy czas. Dochody z wykonywanych przez Annę wyrobów były zbyt małe, aby wszystkich utrzymać. Ratunkiem było przyjęcie dodatkowego lokatora. Ofertę przyjął 28-letni Franz Mohr. Pochodził z miejscowości Mariapfarr. W ciągu dnia pełnił służbę wojskową jako muszkieter, a w nocy pracował jako strażnik jednej z bram miejskich Salzburga. Kiedy z nocnej służby powracał do mieszkania rodziny Schoiberów, kładł się do jednego z dwóch łóżek znajdujących się w pokoju. Zimą, zgodnie z umową, należało mu się ciepłe posłanie, toteż ktoś z domowników pozostawał w łóżku, by zagrzewać pościel do samego przyjścia nowego lokatora.

Można tylko przypuszczać, że któregoś zimowego poranka Anna nie zdążyła, może nie chciała w porę opuścić łóżka lub żołnierz nie czekał na jego opuszczenie… Na wieść o ciąży Anny Mohr uciekł z miasta i zdezerterował ze służby wojskowej. Wszelki słuch o nim zaginął. Anna zaś urodziła swoje czwarte, nieślubne dziecko.

Dziecko było bękartem – takie piętno miało ciążyć na nim na całe życie. Wydanie na świat nieślubnego dziecka było wówczas uznawane za grzech, ale także za przestępstwo. Toteż Anna, zgodnie z ówczesnym prawem, została skazana na karę w wysokości 9 guldenów – sumę niebagatelną, równą jej całorocznym dochodom. Niespodzianie mężem opatrznościowym w tej sytuacji okazał się Franz Joseph Wohlmunt – ostatni salzburski kat. Był wykonawcą wielu egzekucji i autorem okrutnych tortur. Otaczała go powszechna nienawiść. Jego nazwisko wzbudzało w okolicy strach. Jako człowiek bogaty zapłacił karę w zamian za… godność podawania dziecka do chrztu. Nikt inny nie chciał, a zdaje się, że i nie mógł wystąpić w tej roli.

Panorama Sazlburga | Fot. CC0, Pixabay

Jednakże kat nie miał prawa wstępu do katedry. Na ceremonię chrztu wysłano do świątyni zastępcę. Kto nim był? – Nie wiadomo. Na chrzcie dziecku nadano imię Joseph. Chłopca ochrzczono w tej samej chrzcielnicy, co 36 lat wcześniej Wolfganga Amadeusza Mozarta. Kat miał wielu chrześniaków, którym pomagał materialnie i w ten sposób poprawiał swoją reputację. Podobno po uroczystości życzył Josephowi, aby nie został skrócony o głowę.

Joseph dorastał, przebywając z matką, babką, przyrodnią siostrą Klarą oraz innymi krewnymi. Rodzina w dalszym ciągu zajmowała maleńkie mieszkanie w kamienicy stojącej przy pozbawionej słońca, ciasnej uliczce Steingasse 31. Przytulona do wilgotnej skały uliczka wiła się pod Górę Kapucynów. W tamtych czasach dla ubogich dostępne były jedynie nędzne, zimne, wilgotne kwatery. W dzieciństwie chłopiec doświadczył biedy. Nie chciano go przyjąć do żadnej szkoły, nie mógł też kształcić się na rzemieślnika czy kupca. Swoje najmłodsze lata spędzał nad rzeką Salzbach, obserwując transport soli na barkach i statkach. Innym miejscem jego zabaw były długie schody z tyłu domu, wiodące na górę, do klasztoru kapucynów.

Już od najmłodszych lat chłopiec przejawiał wybitne uzdolnienia muzyczne i ponadprzeciętną inteligencję. Zainteresował się nim ksiądz Johann Nepomuk Hiernle, wikariusz kierujący chórem salzburskiej katedry. To on umożliwił małemu Josephowi edukację w Gimnazjum Akademickim. Stał się dla chłopca nie tylko nauczycielem i promotorem, ale także zastępował mu ojca.

Joseph grał na skrzypcach i śpiewał w chórach – uniwersyteckim i benedyktyńskim, zapewne także katedralnym. Zdolności muzyczne i piękny głos umożliwiły mu też naukę. W latach 1808–1810 studiował filozofię w Liceum Benedyktyńskim w Kremsmünster w Górnej Austrii. Po ukończeniu tej szkoły, w roku 1811, a więc w wieku 19 lat, wstąpił do seminarium duchownego w Salzburgu, do czego, jako nieślubne dziecko, potrzebował specjalnej dyspensy. W roku 1815, mając zaledwie 23 lata, przyjął święcenia kapłańskie. Do ich otrzymania była również potrzebna dyspensa, ale z tego powodu, że nie osiągnął jeszcze wymaganego przepisami wieku 25 lat.

II

Bezpośrednio po święceniach Joseph został skierowany na pierwszą kapłańską placówkę do flisackiej miejscowości Mariapfarr w prowincji Lungau, około 110 km na południe od Salzburga. Miał status wikariusza pomocniczego. Jak się okazało, były to ojczyste strony jego ojca. Dom, w którym się urodził i wychowywał Franz Mohr, zabytkowa wiejska chata zwana „Scharglerkeusche”, stoi tam do dziś.

Joseph poznał swojego, wówczas 86-letniego dziadka, Franza Josepha Mohra, z którym serdecznie się zaprzyjaźnił. To on wprowadzał wnuka w świat miejscowych obyczajów i legend, i to nawet wywodzących się z czasów Celtów, Rzymian i Słowian. W tej okolicy od dawna tradycje pogańskie „pokojowo” współistniały z chrześcijaństwem.

Jedną z dziadkowych opowieści Joseph zapamiętał szczególnie mocno. Otóż około roku 1600 do Mariapfarr przysłano nowego księdza, któremu była zupełnie obca specyfika tamtejszych obyczajów. Uznając je za pogańskie, zabronił ich praktykowania. Bezskutecznie. Podwyższył też podatki, co wzmogło niezadowolenie parafian. Z tych powodów w ciągu trzech lat z około 3500 rodzin zamieszkujących parafię około 2800 przeszło na protestantyzm. Jednakże protestanci nie mogli korzystać z katolickiego kościoła. Gromadzili się więc na tzw. godziny biblijne i różne modlitwy w innych miejscach, szczególnie w stajniach, a nawet na wiejskich podwórkach, ładnie udekorowanych – przede wszystkim na Boże Narodzenie i Wielkanoc, gdyż święta te szczególnie uroczyście celebrowano. Brzmienie organów zastępowali ludowymi instrumentami – skrzypcami, gitarami, rogami. Tam, gdzie nie mogli albo nie chcieli wykorzystywać tekstów łacińskich, śpiewali pieśni tyrolskie. W tej sytuacji biskup przysłał nowego księdza, zaznajomionego z tamtejszymi obyczajami

Zbuntowani parafianie w ciągu półtora roku powrócili do pierwotnej wspólnoty Kościoła. Przyjęto ich serdecznie, ale oni nie zrezygnowali ze swoich pieśni i instrumentów. I zwyczaj ich używania w kościele utrwalił się na stałe.

Poznawał go i przeżywał również ksiądz Mohr. Dobrze zapamiętał swą pierwszą pasterkę. Pieśni łacińskie śpiewano na przemian z rodzimymi, muzyka organowa przeplatała się z instrumentami ludowymi. Kolędy były wykonywane z podkładem gitary i śpiewano je także poza kościołem. Młody ksiądz był zafascynowany i głęboko przejęty takim stylem świętowania.

Pochodzący z XII wieku kościół pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej w Mariapfarr należy do najbardziej znanych sanktuariów Ziemi Salzburskiej. Cudowny obraz Pięknej Madonny i pokłonu Trzech Króli skłania dzisiejszych badaczy historii kolędy Cicha noc ku przypuszczeniom, że był on dla księdza Mohra źródłem inspiracji przy tworzeniu wiersza. Miły chłopiec z główką pełną loczków z tekstu kolędy przypomina bowiem Dzieciątko z obrazu, którego główkę otaczają blond loczki.

Bieda po zakończeniu wojen napoleońskich była w tej okolicy nader dotkliwa. Latem 1816 roku ciągle padały deszcze. Nie było więc zbioru płodów rolnych. Zapanował głód. Śmierć zbierała wielkie żniwo. Rodziny okolicznych flisaków popadały w coraz większą nędzę. W wigilię Bożego Narodzenia tego trudnego roku ks. Mohr musiał pokonywać wielkie zaspy śniegu, aby dotrzeć do chorych. Po powrocie, w noc Bożego Narodzenia nastał taki moment, że dla pocieszenia pogrążył się w modlitwie i medytacji w kościele, przed ołtarzem Matki Boskiej. Miał ze sobą Pismo Święte.

Młody wikary klęczał przed ulubionym obrazem „Piękna Madonna i pokłon Trzech Króli”. Wtedy to, wiedziony natchnieniem, zaczął tworzyć wersety wiersza, któremu nadał tytuł „Stille Nacht, heilige Nacht”. Utwór miał sześć zwrotek.

III

Niestety klimat górski w prowincji Lungau był zbyt surowy dla Josepha, nie sprzyjał jego zdrowiu. Odezwały się dolegliwości płuc z dzieciństwa. Ksiądz rozchorował się poważnie. Po wyjściu ze szpitala, z dniem 25 sierpnia 1817 roku otrzymał przeniesienie – w randze wikariusza parafialnego – do flisackiej miejscowości Oberndorf nad rzeką Salzach, na północ od Salzburga, a więc do rejonu o łagodniejszym klimacie. Rzeka oddzielała Oberndorf od miasta Laufen. W rezultacie wojen napoleońskich Laufen, dwa lata wcześniej, przypadło w udziale Bawarii, natomiast samodzielny Oberndorf pozostał przy Austrii. Po podpisaniu w Monachium układu pokojowego wojska bawarskie zaczęły wiosną 1816 roku opuszczać ziemię salzburską. Radość z odzyskania wolności wkrótce przyćmiła klęska głodu wzmocnionego wczesnym nadejściem zimy. Do takiej krainy, do takiej parafii przybył ksiądz Mohr.

Witraż z wizerunkiem ks. Józefa Mohra w kaplicy Cichej nocy w kościele NMP Wniebowziętej w Mariapfarr | Fot. CC A-S 3.0, Wikipedia

W nowej parafii nie było budynku plebanii. Proboszcz nie miał więc gosposi. Ksiądz Mohr zamieszkał w budynku wikariatu, zajmując skromny pokój, a żywił się w okolicznych karczmach. Kantorem i organistą w parafialnym kościele pod wezwaniem Świętego Mikołaja, a równocześnie organistą w pobliskim Arnsdorfie, był Franz Gruber. On również korzystał z wyżywienia oferowanego przez karczmy. Wspólne życiowe drogi i wspólne problemy sprawiły, że ksiądz Mohr zaprzyjaźnił się ze starszym o pięć lat organistą. To była spontaniczna i autentyczna przyjaźń. W wolnych od zajęć chwilach zarówno organista, jak i nowy ksiądz z zachwytem przysłuchiwali się dochodzącym z Alp odgłosom śpiewnego porozumiewania się tamtejszych pasterzy. Wspólnym zmartwieniem obu przyjaciół były ciągle psujące się organy kościoła. (Niektórzy współcześni badacze sugerują, że kościół nie posiadał wówczas organów).

Dla proboszcza Georga Heinricha Nöstlera – księdza starej daty i o poglądach wysoce konserwatywnych, człowieka złośliwego i zawistnego, młody, starannie wykształcony oraz zdobywający coraz większą popularność i uznanie wśród parafian wikariusz zaczynał być solą w oku. Wytykał mu śpiewanie pieśni bez budujących treści i żartowanie z osobami innej płci. Zabronił odprawiania dwujęzycznych mszy. Zaczął też pisać na niego skargi, ale zwierzchnictwo salzburskie nie traktowało tych zarzutów poważnie. Wręcz przeciwnie.

W Salzburgu Mohr cieszył się opinią dobrego mówcy i duchownego o mocnych podstawach teologicznych. W roku 1819 został nawet zaproszony do wygłoszenia kazania postnego w salzburskiej katedrze, co dla 27-letniego wikariusza było wielkim zaszczytem.

Tymczasem proboszcz nie ustawał w krytyce swojego współpracownika. Dla większego zdyskredytowania go upublicznił jego życiorys. Parafianie byli zaskoczeni i większość z nich odsunęła się od księdza Josepha. Nawet bliski mu Gruber, w trosce o swoją karierę, postanowił rozluźnić więzi przyjaźni. Może była to tylko gra pozorów? Z całą pewnością nie mógł jednak zrozumieć i zaakceptować postępowania proboszcza.

W przeddzień wigilii Bożego Narodzenia, po porannej Mszy świętej zepsuły się kościelne organy do tego stopnia, że niemożliwe było korzystanie z nich. Proboszcz był bardzo rozgniewany. Zdawał bowiem sobie sprawę, że bez tego instrumentu trudne staje się godne celebrowanie pasterki i kolejnych mszy. Czy uszkodzenie instrumentu nastąpiło samoistnie, czy też było skutkiem skrytego działaniem organisty Grubera – nie wiadomo. A może ten nieprawdopodobny scenariusz stworzył ksiądz Mohr? Wyjaśnienie tej kwestii pozostanie na zawsze tajemnicą. Dopiero kilka lat później, w roku 1825, nowe organy w kościele w Oberndorfie zainstalował (inni podają, że gruntownie wyremontował) organmistrz Karl Mauracher. Tymczasem proboszcz zgodził się, aby pasterkę odprawił ksiądz Mohr z wykorzystaniem instrumentów ludowych, a zapewne także i ludowych śpiewów.

Natomiast w samą wigilię Bożego Narodzenia 1818 roku ksiądz Mohr przekazał swojemu przyjacielowi Franzowi Gruberowi wiersz, jaki napisał przed dwoma laty w Mariapfarr (to znaczy w 1816 roku), i poprosił o skomponowanie do niego muzyki. Gruber wziął się do pracy i ułożył melodię z podkładem gitarowym. Komponowanie musiało pójść szybko – Gruber określił melodię jako prostą – skoro po odprawieniu Mszy świętej pasterskiej kolędę zaśpiewali obaj na dwa głosy, przy akompaniamencie gitary, którą znakomicie posługiwał się ksiądz Mohr. Po nabożeństwie w kościele pieśń została przez ten duet powtórzona przy szopce betlejemskiej. Uczestnicy pasterki byli oczarowani jej urokiem i prostotą.

Długo utrzymywało się przekonanie, że gitara była alternatywą dla zdezolowanych organów. Ksiądz Mohr jednak zapewne świadomie wybrał ją jako instrument towarzyszący. Ta kompozycja była prawdziwym przełomem w muzyce sakralnej, bo gitary używano wówczas jedynie w celach rozrywkowych, przygrywano na niej w karczmach. Toteż Cicha noc przez kilka dekad krążyła w tej okolicy jako tyrolska pieśń ludowa, śpiewana także przez flisaków. Na tamtym obszarze panował też zwyczaj dedykowania śpiewanych piosenek różnym osobom. Ksiądz i organista zadedykowali kolędę Dzieciątku Jezus.

Kościół pw. św. Mikołaja w Oberndorfie | Fot. Matlana, CC A-S 3.0, Wkimedia.com

Czas wspólnej pracy i wspólnego śpiewania oraz podziwiania przyrody ks. Josepha Mohra i Franza Grubera zakończył się w 1819 roku. We wrześniu tego roku ksiądz opuścił Oberndorf. Podczas pożegnania Gruber zadedykował odchodzącemu przyjacielowi pieśń pożegnalną, a ten wzruszył się podobno do łez. Ksiądz Mohr pozostawał do końca życia w serdecznej przyjaźni z organistą. Kilkakrotnie składał też mu wizyty w Hallein, gdzie Gruber osiadł.

IV

W kolejnych latach ksiądz Mohr wiódł życie głęboko zaangażowane w służbę Kościoła. Często zmieniał miejsce posługi, pełniąc godność koadiutora bądź asystenta proboszcza w miejscowościach: Anthering, Golling, Kuchl, Eugendorf, Bad Vigaun. W Hof pełnił obowiązki prowizora parafialnego, a w Hintersee – otrzymał w roku 1827 stanowisko samodzielnego wikarego. W tej miejscowości pozostawał aż 9 lat.

W roku 1837, po wielu latach pracy kapłańskiej, ks. Mohr został przeniesiony do Wagrain, gdzie do roku 1848 prowadził miejscową parafię. Słynął z hojności – wszystkie dochody przeznaczał na pomoc potrzebującym. Dzięki jego inicjatywie powstała nowa szkoła dla ponad 100 dzieci, którym dotąd musiało wystarczyć jedno pomieszczenie klasowe. Założył fundację dla biednych dzieci, zaangażował się w budowę przytułku dla biednych i domu seniora. W tej parafii zastała go śmierć. Zmarł przedwcześnie na paraliż płuc, prawdopodobnie po silnym przeziębieniu, którego się nabawił podczas zimowych wizyt u chorych. Odszedł do Pana duszpasterz biedaków i flisaków.

Jedynym materialnym dziedzictwem, jakie po sobie pozostawił, był rękopis wiersza „Cicha noc”, 2 talary, drobne przedmioty osobiste i gitara, która później znalazła się w posiadaniu rodziny Grubera. Triumfalnej podróży przez świat swojego wiersza, w postaci kolędy, kaznodzieja biednych nie dożył.

V

Autor muzyki Cichej nocy – Franz Xaver Gruber to urodzony organista, kompozytor i nauczyciel. Jego życiorys jest również bardzo bogaty. Urodził się roku 1787 w miejscowości Steinpointsölde/Unterweizberg zu Hochburg w Górnej Austrii, około 44 km od Salzburga. Pochodził z bardzo prostej, wielodzietnej rodziny miejscowego tkacza lnu, jako jego piąte dziecko.

Już w dzieciństwie ujawnił się jego talent muzyczny, zwalczany zresztą przez ojca. Bardzo pragnął grać na organach. Ćwiczył więc palce na klockach włożonych między bale drewna, z których był zbudowany rodzinny dom. Dużo czasu zajęło rodzicom pogodzenie się z talentem dziecka, które próbowali przysposobić do tkactwa.

W końcu ofiarowali mu pierwszy instrument, który przyjął z ogromną radością. Dzieciństwo Franza były więc bardzo podobne do dzieciństwa Josepha. Przeżycia, doświadczenia, a przede wszystkim pragnienia z

Witraż z wizerunkiem Franza Grubera w kaplicy Cichej nocy w kościele NMP Wniebowziętej w Mariapfarr | Fot. CC A-S 3.0, Wikipedia

tego etapu życia wzbudziły wzajemne zrozumienie, które przerodziło się później w przyjaźń. A przede wszystkim łączył ich talent oraz umiłowanie śpiewu i muzyki, tak mocno zaznaczone już w dzieciństwie. Pomocny w rozwijaniu talentu Franza okazał się miejscowy organista Georg Hartdobler z sąsiedniej miejscowości Burghausen. Wreszcie, za zgodą ojca, Franz mógł uczęszczać do szkoły. Ukończył Studium Nauczycielskie w Ried w Górnej Austrii. Uzyskawszy aprobatę ojca, zdecydował się zostać nauczycielem. W roku 1807 przybył jako pedagog do Arnsdorfu i otrzymał posadę nauczyciela. Dodatkowo sprawował funkcję organisty i zakrystiana. Był również organistą w sąsiednim Oberndorfie. Opuszczając Oberndorf, Gruber zabrał ze sobą zapisy nut do Stille Nacht, heilige Nacht. W 1829 roku został nauczycielem w Berndorfie niedaleko Salzburga. Po sześciu latach, czyli w roku 1835, przybył do Hallein, gdzie został chórmistrzem, kantorem i organistą w kościele parafialnym. W tej miejscowości pracował aż do śmierci – 7 czerwca 1863 roku. Pozostawił po sobie bogaty dorobek muzyczny – ponad 70 organowych kompozycji, w tym Msze w języku łacińskim i niemieckim, monety i wiele innych drobiazgów. Jego grób znajduje się przed jego domem w Hallein, w którym założono muzeum jemu poświęcone. Spod tego domu rozpoczyna się godzinny Szlak Pokoju Franza Xavera Grubera.

DOPEŁNIENIE

W Mariapfarr, w miejscu nieistniejącego dziś kościoła św. Mikołaja, powstała kaplica Cichej nocy. W skromnym wnętrzu dominuje ołtarz z drewnianą płaskorzeźbą Narodziny Jezusa – dziełem rzeźbiarza Hermanna Huttera z 1915 r. Poniżej znajduje się trzyczęściowa predella reliefowa przedstawiająca Pokłon Trzech Króli, Ukrzyżowanie oraz Ucieczkę do Egiptu autorstwa Maxa Domeniga. Dwa podłużne witraże upamiętniają twórców kolędy. Na drzwiach wejściowych widnieje napis „Pokój na ziemi ludziom dobrej woli”. Konsekracja kaplicy odbyła się 15 sierpnia 1937 r. W uroczystości wzięli udział wnukowie kompozytora Franza Xavera Grubera – Franz i Felix

Od 1953 roku 24 grudnia wczesnym popołudniem ludzie z wielu zakątków świata gromadzą się wokół kaplicy, aby upamiętnić pierwsze wykonanie tej kolędy i świętować Boże Narodzenie. Punktualnie o 17 wybrzmiewa ona w oryginalnej wersji, jak powstała – sześć zwrotek na dwa męskie głosy solowe z towarzyszeniem gitary i chóru

Do wykonawców dołączają się zgromadzeni na placu, śpiewając kolędę w ojczystych językach. Uroczystość tę można śledzić w Internecie na stronie www.stillenacht.info.

Tradycje śpiewania tej kolędy kultywowane są w wielu miejscach związanych z jej powstaniem oraz z miejscami zamieszkiwania jej twórców. W Hallein o godzinie 17 mieszkańcy miasteczka spotykają się przy grobie Franza Xavera Grubera, by odśpiewać skomponowaną przez niego pieśń. Spotkania te zainicjował jego wnuk Franz Gruber.

Sława tyrolskich pieśni ludowych docierała do coraz szerszych kręgów austriackiej i europejskiej ziemi, na dwory książęce i królewskie, a także na place miast, miasteczek i wsi. Duża w tym zasługa dwóch śpiewających tyrolskich rodzin z doliny Zillertal – Rainerów (rodzeństwo Maria, Felix, Franz, Joseph) ze wsi Fügen i Strasserów (rodzeństwo Anna, Joseph, Amalia, Karol) z miejscowości Hippach, które Cichą noc włączyły do swoich repertuarów. Do Fügen Cichą noc przywiózł organmistrz Karl Mauracher, który przed laty otrzymał zlecenie na naprawę (instalację nowych?) organów w kościele św. Mikołaja w Oberndorfie. W czasie pracy nad organowym instrumentem poznał bowiem organistę Franza Grubera i… kolędę. W Fügen posiadał zamek hrabia Ludwik von Dönhoff – cesarski major i szambelan. W grudniu 1822 roku, dla uatrakcyjnienia pobytu w Austrii cara Aleksandra I, hrabia zaprosił do swojej posiadłości obu cesarzy – Franciszka I i Aleksandra I. Ich pobyt miał uatrakcyjnić występ rodzeństwa Rainerów. Car był zachwycony i zaprosił zespół śpiewaków na swój dwór do Petersburga. Nieco później, w roku 1827, zespół Pra-Rainerów wyruszył w trasę koncertową prowadzącą przez dwory różnych władców europejskich, między innymi króla Anglii Jerzego IV. Dalej ich trasa koncertowa wiodła do USA. W roku 1839 kolędę zaśpiewali pod pomnikiem Hamiltona w Nowym Jorku. Do Rosji dotarli w 1858 roku i koncertowali w Sankt Petersburgu oraz w innych miastach przez 10 lat.

Kolędę rozsławiała także druga tyrolska rodzina. Zimą Lorenz Strasser jeździł na jarmarki do Lipska, aby sprzedawać rękawiczki. Zabierał też ze sobą dzieci, które tyrolskimi strojami ludowymi i piosenkami zachęcały przechodniów do kupowania. Tam właśnie w 1831 roku zaśpiewały po raz pierwszy Cichą noc. Kolejny rok stał się początkiem ich koncertów w Dreźnie, Berlinie i Królewcu. Z powodu śmierci jednej z córek w 1835 roku rodzina zrezygnowała z dalszych występów. Na przełomie XIX i XX wieku misjonarze zabrali Cichą noc niemal na wszystkie kontynenty.

Podczas I wojny światowej, w wigilię 1914 roku, kiedy na froncie we Flandrii trwało zawieszenie broni, „Cichą noc” było słychać nawet ponad okopami – na krótko połączyła ona walczących po przeciwnych stronach żołnierzy. Świętowali razem. Śpiewali razem. W 1941 roku, w ogrodzie Białego Domu w Waszyngtonie, „Cichą noc” zaśpiewali wspólnie amerykański prezydent Franklin Delno Roosevelt i brytyjski premier Winston Churchill.

Polski akcent

Ludzie ziemi stworzenia i pierwszego wykonania kolędy Cicha noc, rozchodząc się po świecie, zabierali tę pieśń ze sobą i ją propagowali poprzez śpiew. To stwierdzenie odnosi się także do grupy Tyrolczyków, którzy w pierwszej połowie XIX wieku, ze względów religijnych musieli opuścić położoną w dolinie rzeki Zillerthal, dopływu Iny, dolinie będącej sercem Tyrolu, miejscowość Zillerthal [jej nazwa jest pochodzenia iliryjskiego (Ciliarestal 889 r.) a z biegiem czasu została zgermanizowana (Tilurius, Zilare)]. Za rządów salzburskich biskupów – Augusta Grubera i Friedricha von Scharzenberga – władze Tyrolu wydały 12 stycznia 1837 roku zarządzenie nakazujące protestantom konwersję w ciągu 14 dni na katolicyzm lub emigrację. 31 sierpnia około 440 mieszkańców opuściło rodzinne strony.

Przeszli oni kilkaset kilometrów i dotarli do Kotliny Jeleniogórskiej (Hirschberger Tal), która przypominała im rodzinne strony. Zatrzymali się w okolicach miejscowości Erthmardorf. Miejscowa ludność nie przyjęła ich serdecznie. Jednakże hrabina Friederike Karolina von Reden zaproponowała im pozostanie. Nie zmieniło to sytuacji. Osadnicy czuli się dyskryminowani. Do akcji wkroczył ich duchowy i formalny przywódca Johann Fleid, który w tej sprawie zwrócił się do pruskiego króla Fryderyka Wilhelma III. Rząd pruski 13 lipca 1837 roku wydał zgodę na osiedlenie się Tyrolczyków na Śląsku. Osiedlili się w przestrzeni Erthmardorfu, tworząc skupiska własnych domów, co zaowocowało powstaniem nowego Zillerthalu. Nazwa ta po wielu latach została wpisana w oficjalną nazwę tej miejscowości jako Zillerthal und Erthmardorf.

W latach 1839–1840 przybysze wznieśli tu 56 tyrolskich domów, wybudowanych z drewna, z charakterystycznymi balkonami o zdobnych balustradach, osadzonych na bogato rzeźbionych wspornikach. Osadnicy otrzymali też od władz 1640 mórg ziemi. W tym czasie (1836–1840) prowadzone były w tej miejscowości także prace nad budową kościoła. Pozwolenie na budowę wydał król Fryderyk Wilhelm III już w roku 1832. Oddanie do użytku neoklasycystycznej protestanckiej świątyni opóźniło się, ponieważ 8 czerwca 1838 roku o godzinie 6.30 zawaliła się wieża, co spowodowało ofiary śmiertelne.

Fot. Tablica upamiętniająca Piotra Maszyńskiego przy ulicy jego imienia w Warszawie | Fot. M. Opasiński, CC0, Wikimedia.com

Najważniejszym zabytkiem w tej sakralnej budowli są dwie (3?) kolumny, pochodzące z wykopalisk w Pompejach, podtrzymujące daszek nad przedsionkiem głównego wejścia. Stanowiły one dar króla Neapolu dla Fryderyka Augusta III. Przybysze z dalekiej krainy swoimi zwyczajami i strojami wnieśli wiele kolorytu w miejscową społeczność. Ostatni uchodźca, Johannes Bagg (zmarł w 1922 r.) ufundował przywódcy przybyszów z Tyrolu – Johannowi Fleidowi – pomnik, który został odsłonięty 21 września 1890 roku i stoi do dziś. Na uwagę w tej miejscowości zasługuje także pałac, wzniesiony prawdopodobnie na miejscu XVI-wiecznego dworu, a przede wszystkim dom należący kiedyś do tyrolskiego cieśli Johannesa Lublassera, na którego balkonie widnieje napis w języku niemieckim: Błogosław Boże Fryderyka Wilhelma III. Obiekt pałacowy jest obecnie wykorzystywany jako szkoła.

Tyrolczycy z doliny Zillerthal żyli w założonej przez siebie miejscowości do 1946 roku, kiedy to zostali przesiedleni przez władze PRL-u, a opuszczonej miejscowości nadano nazwę Mysałkowice. Jej dzieje sięgają w odległą przeszłość. Obecna nazwa ma słowiański rodowód. Po raz pierwszy wymieniana jest w bulli gnieźnieńskiej w roku 1136 jako Mislac. W późniejszych dokumentach – jako Mislacow (1250) i Myslacovicz (1253), a jeszcze później była zmieniana na Hertmarsdorf (1305), Erthmardorf (1786), Erthmardorf und Zillerthal (1838) i wreszcie Zillerthal und Erthmardorf (1937).

Godzi się też przybliżyć postać autora polskiego tekstu „Cichej nocy”. Piotr Maszyński (1855–1934) to także nietuzinkowa postać w świecie muzyki – kompozytor, dyrygent, chórmistrz i pedagog. Dodać należy – tłumacz publikacji muzycznych z języka niemieckiego.

Nauki pobierał u bardzo znaczących osobowości muzycznych tamtej epoki. Gry na fortepianie uczył się w klasie Aleksandra Michałowskiego, a gry na harmonii u Gustawa Roguskiego w warszawskim Instytucie Muzycznym. W latach 1876–1880 studiował kompozycję w Konstancji w Szwajcarii, pod kierunkiem Zygmunta Noskowskiego – ówczesnego dyrygenta chóru męskiego Towarzystwa Śpiewaczego Bogdan. Po powrocie w ojczyste strony związał się z Warszawskim Towarzystwem Muzycznym. W roku 1886 założył, a następnie prowadził Warszawskie Towarzystwo Śpiewacze Lutnia. Dla zaspokojenia potrzeb rozwijającego się na ziemiach polskich ruchu chóralnego doprowadził do publikacji sześciu zeszytów zawierających zbiory kompozycji chóralnych pod wspólnym tytułem Lutnia. Był, między innymi, wykładowcą w Instytucie Muzycznym, dyrygentem chóru przy katedrze św. Jana w Warszawie, założycielem chóru mieszanego Akademickiego Koła Muzycznego.

Powody, które skłoniły Profesora do przetłumaczenia tekstu kolędy „Stille Nacht, heilige Nacht” na język polski, geneza podjęcia tej pracy – owiane są mgłą tajemnicy. Na ziemiach polskich, bez względu na zabór, w XIX wieku znanych już było wiele polskich kolęd. Dużą popularnością cieszyła się kolęda „Wśród nocnej ciszy”, powstała już pod koniec XVIII wieku, a po raz pierwszy opublikowana w roku 1852, w dodatku do „Śpiewnika kościelnego” księdza Michała Mioduszewskiego.

Czy ten element nocnej ciszy nie stanowi swoistego łącznika dla obu kolęd? Czy dostrzegał go Piotr Maszyński?

OD AUTORA

Niniejszy tekst rodził się długo i powoli. Wiedzę czerpałem m.in. z tekstów prasowych, z których wychwytywałem, a następnie zapisywałem ważne informacje. Kolęda ta owładnęła mną do tego stopnia, że zapragnąłem pojechać do ziemi, która zrodziła Cichą noc. Wprowadziłem ją jako bardzo ważny punkt programu pielgrzymki pracowników ówczesnej Akademii Rolniczej w Poznaniu, wiodącej do Rzymu na Jubileusz Świętego Roku 2000. Firma realizująca wyjazd nie zgodziła się jednak na ten kolędowy punkt. Moje pragnienie wyjazdu pozostało niespełnione, ale trwało zdobywanie materiałów źródłowych. Wielką pomocą okazał się niezastąpiony Internet. Odkrywane wiadomości niekiedy okazywały się rozbieżne. Toteż dla zachowania ciągłości moich dziejów kolędy dokonywałem pewnego rodzaju racjonalnych korekt. Zadawałem też sobie pytanie – w jakim stopniu jest już poznana historia Cichej nocy i jej twórców? Odkrycie w 1995 roku manuskryptu pieśni opatrzonego datą 1816, napisaną własnoręcznie przez Josepha Mohra, wymusiło ponowne i bardziej dokładne badanie dziejów kolędy. A więc wszystko jest jeszcze przede mną. I przed Czytelnikami.

Poznań, 2020 Roku po Narodzeniu Chrystusa, w miesiącu lutym, dnia 2

Artykuł Stanisława Kozłowskiego pt. „Stille nacht, heilige nacht – Cicha noc, święta noc… Historia kolędy i dzieje jej twórców” znajduje się na s. 4–5 grudniowo-styczniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 78/2020–79/2021.

 


  • Świąteczny, grudniowo-styczniowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Stanisława Kozłowskiego pt. „Stille nacht, heilige nacht – Cicha noc, święta noc… Historia kolędy i dzieje jej twórców” na s. 4–5 grudniowo-styczniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 78/2020–79/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Studio Dublin – 11 grudnia 2020 – ks. Krzysztof Sikora, Ewa Adams, Magda Lupicka, Bart Zdrojowy oraz Bogdan Feręc

W piątkowe przedpołudnie w Radiu WNET zawsze informacje z Republiki Irlandii a także wywiady, analizy, przeglądy prasy i korespondencje. Słów kilka także o przeżywaniu czasu Adwentu w Irlandii.

W gronie gości:

  • Bogdan Feręc – redaktor naczelny portalu Polska-IE.com,
  • Ewa Adams i Magda Lupicka – inicjatorki Lemon Project Ireland,
  • Bart Zdrojowy – prezes Polskiego Towarzystwa Oświatowego prowadzącego Polską Szkołę w Waterford, działacz polonijny i wolontariusz,
  • ks. Krzysztof Sikora SVD – proboszcz parafii rzymskokatolickiej w Roundstone w Hrabstwie Galway w Archidiecezji Tuam. 

 

Prowadzący: Tomasz Wybranowski,

Wydawca: Tomasz Wybranowski oraz Katarzyna Sudak i Bogdan Feręc (współpraca),

Realizator: Dariusz Kąkol (Warszawa) i Tomasz Wybranowski (Dublin),

Oprawa fotograficzna: Tomasz Szustek,

Wydawca techniczny: Andrzej Karaś i Aleksander Popielarz. 

 

Bogdan Feręc, szef portalu Polska – IE. Fot.: arch. Bogdana Feręca.

W piątkowym Studiu Dublin, połączymy się, jak nasza tradycja WNETowa nakazuje, z Bogdanem Feręcem, szefem portalu Polska-IE.com. Na wstępie dwie daty, kartki z kalendarza historycznego Irlandii.

Bo oto 14 grudnia 1918 roku odbyły się pierwsze wybory parlamentarne; powstał pierwszy rząd irlandzki z Éamonem de Valerą na czele. A trzy lata później, 6 grudnia 1921, podpisano traktat angielsko – irlandzki i powstało Wolne Państwo Irlandzkie.

To drugie zdarzenie przyniosło na Szmaragdową Wyspę wojnę domową.

Zapraszamy do Studia Dublin, piątek ok. 9.10. Irlandia z powietrza, napis EIRE, Bray kolo Dublina fot. Garda Air Support Unit

W drugiej części redaktor naczelny portalu Polska-IE.com skupił się na symbolicznym przekazaniu członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa Republice Irlandii. Ceremonia odbędzie się w Berlinie.

Warto przypomnieć, że do tej pory niestałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ były Niemcy, ale już 1 stycznia 2021 roku, miejsce to zajmie Irlandia. Dzisiaj na uroczystości przekazania wybiera się do Berlina minister spraw zagranicznych Simon Coveney, który spotka się z ze swoim niemieckim odpowiednikiem Heiko Maasem.

Źródło: Gerd Altmann / Pixabay

 

Rząd USA wraz z 46 stanami pozwał w środę (6 grudnia 2020) Facebooka, oskarżając firmę Marka Zuckerberga o stosowanie licznych praktyk monopolistycznych. Olbrzymowi mediów społecznościowych grozi nawet rozbicie na mniejsze podmioty.

W pozwie, złożonym przez rząd amerykański, czterdzieści sześć stanów, wyspę Guam oraz Dystrykt Kolumbii, oskarżono Facebooka o działania antykonkurencyjne i wykorzystywanie dominacji rynkowej do gromadzenia danych konsumentów. Podobnie ma się rzecz w Republice Irlandii.

You Tube, Netflix, Apple i Facebook, mogą doczekać się wysokich kar. Tak powiedziała minister Catherine Martin, jeżeli dostawcy mediów społecznościowych i przekazu strumieniowego, nie dostosują się do irlandzkiego prawa, spotkają się z surowymi karami. – relacjonuje Bogdan Feręc.

Nowa ustawa, jaka pierwotnie wprowadzona została pod obrady irlandzkiego parlamentu w styczniu tego roku, przewiduje, że każdy dostawca mediów internetowych, zobowiązany jest do usuwania treści o zabarwieniu promującym przemoc, ale też zaburzeń odżywania, samookaleczeń i samobójstw.

Przepisy, które omawia Komisja Oireachtas ds. Komunikacji, dotyczą bezpieczeństwa w sieci i mają na celu zabezpieczenie mieszkańców Irlandii, przed szkodliwymi treściami.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Bogdanem Feręcem:

 

 

Bart Zdrojowy. Fot. arch. własne.

 

Kolejnym gościem Studia Dublin był Bart Zdrojowy. To jedna z jaśniejszych postaci polskiej emigracji do Irlandii po roku 2005. Bart Zdrojowy to prezes Polskiego Towarzystwa Oświatowego prowadzącego Polską Szkołę w Waterford.

Bart Zdrojowy przez lata jest również związany z Waterford Winterval, czyli największym w Irlandii zimowy festiwalem. Zawsze grudniową porą pojawiał się polski akcent: Wioska Świętego Mikołaja w której można było poznać polskie świąteczne potrawy i zwyczaje.

W rolę Świętego Mikołaja idealnie wcielał się przyjaciel Radia WNET Krzysztof Wiśniewski. Niestety czas pandemii sprawił, że miejsce festiwalowe zionie ciszą i pustką.

Barta Zdrojowego pytałem o stan ducha Polaków w Waterford i o to, jak przygotowują się na nadejście świąt. W finale rozmawialiśmy o tym, jak zmieniają się polskie dusze na emigracji i co dzieje się w polonijnych organizacjach rozsianych w hrabstwie Waterford.

Przygotowanie do świąt zawsze zaczynaliśmy już w październiku. To bardzo cementowało społeczność. W tym roku jest inaczej;  nie mamy za bardzo czego planować.

Wielu przedstawicieli miejscowej Polonii głośno mówi o tym, że odczuwa pustkę z tego powodu. We wrześniu społeczność Waterford po cichu liczyła, że Winterval będzie mógł dojść do skutku. Te nadzieje okazały się płonne.

Gość Studia Dublin opowiada również o funkcjonowaniu Polskiej Szkoły w Waterford podczas lockdownu. 

To jedna z niewielu szkół, której udało się ruszyć z zajęciami stacjonarnymi, choć było mnóstwo zachodu i zabiegów. – powiedział Bart Zdrojowy.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Bartem Zdrojowym:

 

 

W serwisie informacyjnym ze Studia 37 Dublin m.in.:

11 grudnia 2020 roku nastąpiło w Berlinie symboliczne przekazanie członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa Irlandii. Do tej pory niestałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ były Niemcy, ale już 1 stycznia 2021 roku, miejsce to zajmie Irlandia.

Na uroczystości przekazania wybrał się do Berlina minister spraw zagranicznych Republiki Irlandii Simon Coveney, który spotkał się z ze swoim niemieckim odpowiednikiem Heiko Maasem.

Joe Biden i TDonald Trump / Fot. Gage Skidmore, Wikimedia Commons

19 stanowych prokuratorów generalnych zawnioskowało w Sądzie Najwyższym, by w głosowaniu Kolegium Elektorów nie uwzględniano reprezentantów Georgii, Michigan, Pensylwanii oraz Wisconsin.

We wszystkich z tych czterech stanów wygrał Demokrata Joe Biden. Prokurator generalny Teksasu Ken Paxton złożył we wtorek pozew do Sądu Najwyższego przeciwko Michigan, Georgii, Wisconsin i Pensylwanii.

Jego zdaniem reprezentanci tych stanów nie powinni uczestniczyć w Kolegium Elektorów, gdyż stany te – jak utrzymuje – niezgodnie z konstytucją zmieniły swoje procedury wyborcze, by ułatwić głosowanie korespondencyjne. Łącznie Michigan, Georgia, Wisconsin i Pensylwania zapewniają Bidenowi 62 głosy elektorskie.

Do 11 grudnia 2020 – jak wylicza portal The Hill – pozew Teksasu wsparło co najmniej 18 innych stanowych prokuratorów generalnych. Wszyscy z nich reprezentują stany, gdzie zwyciężył Republikanin Donald Trump. Prezydent USA w środę złożył wniosek do Sądu Najwyższego o interwencję w tej sprawie.

Wiele grup interesów uważa, że fiasko negocjacyjne w sprawie brexitu, będzie porażką samych polityków i sposobu prowadzenia rozmów. Brak umowy może przyczynić się też do kolejnego obniżenia notowań dla świata polityki, a co za tym idzie, przedstawiciele poszczególnych państw, jak i Unii Europejskiej, mogą narazić się na słowa krytyki ze strony biznesu i społeczeństwa.

 

Irlandzka Grupa Biznesowa ostrzegła, że Brexit bez umowy, będzie porażką tutejszej dyplomacji oraz dyplomacji unijnej.

Dyrektor ds. polityki w Brytyjsko – Irlandzkiej Izbie Handlowej Paul Lynan, powiedział, że wszystko teraz wskazuje, że obie strony rozwiązały już większość kwestii związanych z potencjalną umową handlową, ale rozmowy ponownie się załamały.

Dyrektor Lynan dodał, że obie strony powinny być w stanie znaleźć wspólną płaszczyznę porozumienia w sprawie kilku nierozstrzygniętych kwestii, o których powszechnie mówi się, że dotyczą praw połowowych dla statków UE na wodach Wielkiej Brytanii oraz tego, w jaki sposób rząd Wielkiej Brytanii byłby w stanie dotować krajowe przedsiębiorstwa.

Tutaj do wysłuchania serwis informacyjny Studia 37 „Irlandia – Wyspy – Europa – Świat”: 

 

 

Ewa Adams – połówka siły sprawczej i kreacji Lemon Projest Ireland

Kolejnymi gośćmi Studia Dublin i Tomasza Wybranowskiego były panie Ewa Adams (Your Everest Coaching) i Magda Lupicka (Shiny Solutions), które opowiadają o kolejnej odsłonie Lemon Project Project.

Panie Ewa i Magda zdradziły, że pomaganie innym sprawia im wiele radości. Poprzez zmiany w środowisku pracy można sprawić, że pracownicy będą szczęśliwsi.

Twórczynie projektu Lemon Project Ireland pomagają firmom w optymalizacji ich funkcjonowania i kosztów.

Ze smutkiem zauważają jednak, że podziewały się większego odzewu ze strony prowadzących własne, często rodzinne biznesy.

Sądzą, że może to wynikać z niechęci przedsiębiorców do zgłaszania się o pomoc. Dla wielu wciąż to namiastka przyznania się do porażki, czy też błędu. – tłumaczy Ewa Adams.

Na fali przedświątecznego nastroju a obserwując sytuację w Polsce, Ewa Adams i Magda Lupicka postanowiły zaangażować się w pomoc naszym rodakom w ojczyźnie.

Poznałyśmy osobę z ogromną pasją i zaangażowaniem – Dankę Mączyńska, która stworzyła Siloe, ośrodek rehabilitacji i terapii dzieci i niemowląt w Poznaniu. Wspaniałe miejsce prowadzone przez ludzi z pasją, którzy każdego dnia mierzą się z wyzwaniami i mało różową rzeczywistością. Z jednej strony jest chęć pomocy dzieciom i ich rodzinom, a z drugiej trudna walka o fundusze, aby takie, jakże potrzebne miejsce, mogło dalej funkcjonować.

W ośrodku Siloe prowadzone są terapie integracji sensorycznej, zaburzeń zachowania i emocji, terapie dzieci z autyzmem, jak i terapie niemowląt metodą NDT.

„Każdy grosz się liczy” jest w tym przypadku prośbą dosłowną.

Ewa i Magda zwracają się do słuchaczek i słuchaczy Radia WNET o wsparcie ośrodka Siloe poradą, dobrym słowem czy też pieniężnie.

Prosimy o kontakt z nami lub bezpośrednio z ośrodkiem. My ze swojej strony, jako Lemon Project możemy zaproponować sesje coachingu kariery lub biznesu, oraz przeprowadzenie automatyzacji z wykorzystaniem excela – to nasze „vouchery”. To znaczy, że słuchacze mogą zaoferować jakąś kwotę powyżej 50zł za te usługi, my przekażemy wszystkie uzyskane fundusze Siloe a darczyńca otrzyma nasze usługi, jak prezent dla siebie lub w postaci bonu podarunkowego dla kogoś innego. Wierzymy w szczodrość i dobre serce Polaków, a zaczynamy od 50zł by dać szansę większej ilości zainteresowanych pomocą. – Magda Lupicka i Ewa Adams zachęcają do pomocy dla ośrodka Siloe z Poznania. – Poniżej podajemy linki do Siloe i z góry dziękujemy za Państwa pomoc, życząc tym samym wspaniałych Świąt.

Ośrodek Siloe: osrodeksiloe.pl i facebookowy zaułek: facebook.com/osrodeksiloe . Grupa – Siloe Bazarek, na której można kupić upominki w ramach darowizny www.facebook.com/groups

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Ewą Adams i Magdą Lupicką:

 

Do Studia Dublin ponownie zawitał ks. Krzysztof Sikora SVD, który opowiadał o Adwencie w Irlandii na jej zachodnim wybrzeżu w dobie koronawirusa.

Na pewno będą to inne święta Bożego Narodzenia i inny Adwent.

s. Krzysztof SIKORA – SVD – proboszcz Parafii rzymsko – katolickiej w Roundstone (hrabstwo Galway, Irlandia).

 

Kapłan wskazuje, że epidemia zmienia akcenty przeżywania Bożego Narodzenia. Na dalszy plan schodzi skomercjalizowany aspekt świąt.

W czasie obostrzeń mamy czas, aby lepiej poznać ludzi z którymi żyjemy pod jednym dachem, twierdzi ksiądz Krzysztof Sikora wskazując także, że ludzie czują głód Mszy świętej.

„Na pewno ten Covid jest pewną formą rekolekcji dla wielu osób.” – ocenia.

Zauważa, że dawno nie miał tak mało pogrzebów. Podsumowuje mijający rok. Życie od lockdownu do lockdownu nie toczyło się normalnie, ale okres ten nie był pozbawiony pozytywów. Wskazuje na rozkwit turystyki lokalnej.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z ks. Krzysztofem Sikorą SVD:

 

Partner Radia WNET

 

 

 

 

Partner Studia 37 Dublin

 

 

 

 

 

 

 

 

Produkcja: Studio 37 Dublin Radio WNET – grudzień 2020 (C)

 

Studio Dublin na antenie Radia WNET od 15 października 2010 roku (najpierw jako „Irlandzka Polska Tygodniówka”). Zawsze w piątki, zawsze po Poranku WNET zaczynamy ok. 9:10. Zapraszają: Tomasz Wybranowski i Bogdan Feręc, oraz Katarzyna Sudak, Agnieszka Białek, Ewa Witek, Alex Sławiński oraz Jakub Grabiasz.

Na Syberii liczymy rok za trzy lata, a bardziej na północ rok za pięć lat. Jestem więc ponad stulatkiem…

Latem temperatura sięga u nas +40 stopni Celsjusza. Ale zimą zapraszam wszystkich, którzy chcą doświadczyć ekstremalnych wrażeń – mówi ojciec Tadeusz Szyjka, klaretyn z Krasnojarska

 

– Nigdy nie miałem problemu z dostosowaniem się do życia na Syberii. Ale nie można tego samego powiedzieć o moich współbraciach z Hiszpanii – mówi ojciec Tadeusz Szyjka, klaretyn z Krasnojarska, który opiekuje się katolikami na Syberii, gość dzisiejszej audycji Radia Solidarność prowadzonej przez red. Barbarę Karczewską. – U nas, w Kraju Krasnojarskim, nawiasem mówiąc siedem razy większym od terytorium Polski, niewielu jest autochtonów. W samym Krasnojarsku właściwie większość stanowią Słowianie, więc nasze kultury są zbliżone. To bardzo ułatwia mieszkanie tam.

W błędzie są ci, którzy sądzą, że trudne syberyjskie warunki zniechęcają Polaków do podróży do kraju zsyłek naszych przodków. W ciągu 23 lat posługi kapłańskiej ks. Szyjki odwiedziło go ponad 1000 osób.
– Każdego roku ktoś do mnie przyjeżdża – opowiada. – I serdecznie zapraszam słuchaczy…

A my zapraszamy do wysłuchania audycji!

Święty Mikołaj: Wigilia niestety w wielu przypadkach jest świętem komercyjnym – audycja „Jesteśmy razem”

Marek Kalbarczyk i Janusz Mirowski zapraszają na specjalne wydanie audycji „Jesteśmy razem”, która została zrealizowana na Świątecznym Jarmarku WNET w warszawskim Koneserze.

Rozmawialiśmy o tradycji świąt bożego narodzenia, pracy mikołaja i o tym jak to jest w Polsce przy wigilijnych stołach.

Abp Marek Jędraszewski: „Kiedy widzimy innego człowieka w potrzebie, chcemy mu pomóc – taki charakter ma nasz naród.”

W audycji „Jesteśmy razem” spotkaliśmy się z Ks. Arcybiskupem Markiem Jędraszewskim. Marek Kalbarczyk udał się do Krakowa, do kurii na na Franciszkańską 3 i przeprowadził z nim wywiad.

„Uważamy to za najbardziej podstawowy obowiązek. Nie czekamy na wynagrodzenie ani nawet słowa podziękowania, również gdy okazywana pomoc może nas narazić na jakieś trudności, nawet na utratę życia.” – wspominał Ksiądz Arcybiskup à propos bohaterstwa Polaka z Londynu, który obronił innych przed morderczym atakiem zaślepionego religijnie terrorysty.

„Uważamy, że po prostu tak trzeba. To coś głęboko chrześcijańskiego, jest naszym obowiązkiem. Nie zawsze potrafimy łączyć to z Chrystusem, ale przecież wyrastamy z narodu, który żyje ewangelią tak długo i nadal jest to dla nas takie ważne.”

„Ludzie, którzy żyją daleko od Chrystusa, żyją w swoistej ślepocie duchowej. Stąd konieczność, by nas wszystkich dotknął sobą Chrystus i pozwolił byśmy mogli widzieć świat jakim jest, jaki stworzył Pan Bóg. Świat, który cieszy się pełną wolnością, gdy idzie drogą ewangelii. Dojrzymy cel wszystkich naszych zmagań i dążeń, że przyjdzie taki moment, że spotkamy się twarzą w twarz z Chrystusem. Trzeba się modlić, aby wszyscy doznali łaski widzenia Chrystusa jako tego, który nas do końca umiłował.”

„Mamy do czynienia w niektórych miejscach świata z próbami  przekształcenia ewangelii chrystusowej na własną modłę. A my trzymamy się chrześcijaństwa, które ma swoje źródło w Rzymie, a którego z takim heroizmem uczyli nas kardynał Stefan Wyszyński i św. Jan Paweł II.”

Na koniec spotkania Jego Ekscelencja wypowiedział piękne słowa o autorze audycji:

„Wyrażam wielką wdzięczność, że Pan zechciał do mnie przybyć, odsłonić troszkę ze swojej tajemnicy bycia człowiekiem, który nie widzi oczyma ciała, ale widzi bardzo głęboko, gdy chodzi o prawdę chrystusową, o odkrywanie prawdy o Bogu, który przychodzi z miłością, by nas swoją obecnością ubogacić.”

Pospieszalski o dokumencie Sekielskich: W Polsce mamy 30 tys. księży, ile przypadków pokazanych jest w filmie? [VIDEO]

W audycji „Jesteśmy razem” spotkaliśmy się z Marcinem i Lidią Pospieszalskimi. To bodaj najsławniejsza polska rodzina, która jest tak mocno związana z polską i chrześcijańską tradycją naszego narodu.

Całe nagranie z muzyką:

On udzielił nam wywiadu, a Ona ozdobiła go piosenkami nieporównywalnymi z żadnymi innymi.

Marcin Pospieszalski to basista, multiinstrumentalista, kompozytor, aranżer. Współpracował między innymi z zespołami: Armia, Tie Break, Young Power, SBB, Soyka Yanina & Kompania, 2Tm2,3, Deus Meus, Arka Noego, Lidią Pospieszalską, New Life’ m. Muzycy, z którymi grał to plejada znanych nazwisk m.in. najwybitniejsi polscy jazzmani: Michał Urbaniak, Tomasz Stańko, a także amerykańskie sławy jazzu (Lenny White, Randy Brecker, Jim Beard, Alphonso Muzon, gitarzyści: Hiram Bullock i Frank Gambale – z tym ostatnim nagrał płytę „Absolutely live”). Ma w dorobku dziesiątki płyt nagranych w roli basisty, aranżera i producenta muzycznego. Był producentem płyt takich wykonawców, jak Anna Maria Jopek, Raz, Dwa, Trzy, Mieczysław Szcześniak. Laureat czterech „Fryderyków” w kategorii „producent muzyczny”. Autor muzyki do wielu filmów m.in. „Demony wojny wg Goi”, „Prawo ojca” (za te dwa filmy nominowany do nagrody Polskie Orły), „Historia Kowalskich”. Interesuje się polską muzyką źródłową. Trzykrotnie przewodniczył jury konkursu Polskiego Radia „Nowa Tradycja”.

Lidia Pospieszalska – kompozytorka, wokalistka, absolwentka Akademii Muzycznej Wydziału Jazzowego na kierunku wokalnym i geografii na Uniwersytecie w Poznaniu. W roku 2006 nagrała swoją pierwszą solową płytę „Inaije”, z której pochodził tytułowy przebój z tekstem Wojciecha Waglewskiego, który dotarł do pierwszego miejsca Listy Przebojów „Trójki”. Pierwszy nakład albumu został wyprzedany w sieci Empik w przeciągu tygodnia od daty premiery. Od tego czasu Lidia Pospieszalska regularnie koncertuje wraz ze swoim zespołem, jednocześnie użyczając swego głosu lub komponując w projektach tak różnych stylistycznie artystów jak Zakopower, Deus Meus, Maleo Reggae Rockers, Tie Break czy Janusz Yanina Iwański. W 2017 roku wydała kolejny album „Podróże na chmurze”.

Zapraszamy do wysłuchania audycji „Jesteśmy razem”!