Rosja mobilizuje armię na Dalekim Wschodzie. Media społecznościowe zarejestrowały mobilizację we Władywostoku

We Władywostoku, oddalonym o 12 km od granicy północnokoreańskiej, mieszkańcy zauważyli kolumny wojskowe i niespotykaną wcześniej mobilizację personelu wojennego. Kreml zaprzecza tym doniesieniom.

źródło: Twitter

Czytaj więcej: Donald Trump złagodził swoją ocenę NATO, natomiast stosunki z Rosją określił jako „być może najgorsze w historii”

Afganistan: Plotki o tym, że nam, mudżahedinom, pomagają Rosjanie, są kłamstwem. Talibowie dementują doniesienia mediów

W Internecie pojawiły się plotki, że Islamski Emirat, znany wcześniej jako Taliban, jest wspierany przez Moskwę. Talibowie postanowili zaprzeczyć tym, ich zdaniem kłamliwym, doniesieniom.

W różnych kręgach i mediach pojawiły się informacje, że Rosjanie wspierają materialnie Taliban. Islamski Emirat stanowczo temu zaprzecza – czytamy w oświadczeniu zamieszczonym na Twitterze.

Islamski Emirat nie otrzymał jakiejkolwiek pomocy wojskowej ni logistycznej od Rosjan. Islamski Emirat przez 16 lat z pomocą Allaha i poparciem całego narodu z powodzeniem walczy z obcą okupacją – dodają.

Następnie przedstawiciele Emiratu zaznaczają:

– Islamski Emirat jako reprezentant i gwarant narodu szuka porozumienia i kontaktu z ościennymi i regionalnymi mocarstwami, o ile to nie szkodzi islamskim lub narodowym interesom – przypominają.

Islamiści dodali również, że Mudżahedini nigdy nie dadzą się oszukać przez kłamliwą propagandę.

Jak głosi przytaczana przez Grzegorza Brauna mądrość rosyjskich służb: „nie interesują ich informacje nie zdementowane”.

źródło/Twitter

Czytaj więcej: Władze afgańskie podały, że w wyniku zrzucenia przy granicy z Pakistanem superbomby zginęło co najmniej 90 dżihadystów

Bernard Lewis – „Co się właściwie stało?” – książka o przyczynach kryzysu w islamie, który spowodował m.in. Sobieski

Bernard Lewis, amerykański arabista i prawdziwy ekspert ds. bliskowschodnich, napisał ongiś ciekawą broszurkę pt. „Co się właściwie stało? O kontaktach Zachodu ze światem islamu”.

Czytaj więcej: Arabia Saudyjska: Teologowie islamscy potępiają ataki na koptyjskie kościoły. Jest to zakazane przez prawo muzułmańskie

Lewis jest posądzany przez wielu o nikczemne kontakty z amerykańską „razwiedką”, która jakoby zlecała mu analizy i propagandowe publikacje. No cóż, chyba jeszcze nie urodził się akademik lub dziennikarz, który odmówiłby sowitego grantu za czynności, które i tak lubi. Niemniej prace Bernarda Lewisa wypada znać i chwała Niebiosom, że na polskim rynku niektóre z nich są dostępne.
Islam w Europie jest faktem. I z tym faktem należy się pogodzić. Miast jałowych dywagacji, wynikających raczej z szoku, że ten świat jest wielobiegunowy i wielokolorowy, należy wziąć się za gruntowną edukację, która i tak jest po czasie. Właśnie do takowej edukacji idealnie nadaje się książka amerykańskiego arabisty.

Lewis bada, jak „Orient” patrzył na Zachód przez wieki. Świat islamu podbił Lewant i Afrykę Północną, wdarł się do Europy – i co myślał o swoich adwersarzach?

Ano, że są brudni, prymitywni, nieciekawi, zacofani i ogółem niewarci zainteresowania. I miał rację! W czasach, kiedy korzystanie z bieżącej wody w Europie wieków średnich i późniejszych było uważane za aberrację, każdy muzułmanin mył się 5 razy dziennie – zgodnie z nakazem religii. Armie muzułmańskie biły chrześcijan, jak chciały i kiedy chciały, i tylko kwestią czasu oraz woli Allaha było, kiedy zgarną wszystko. Rozwój nauki, medycyny (m.in. destylacji spirytusu – stąd słowo al-kuhl czyli alkohol), inżynierii, poezji, filozofii wyprzedzał Stary Kontynent o stulecia. Muzułmanie znali chrześcijan jako zhimmi – naród księgi, który ma prawo do istnienia, ale musi się im opłacać i jest dyskryminowany politycznie. Dodatkowe interakcje zachodziły na wojnach, które armie muzułmańskie w większości wygrywały. Więc w oczach muzułmanów Europa nie stanowiła żadnej wartości.

Jednak w pewnym momencie doszło do kryzysu… I co się właściwie stało? – zapytuje autor.
Lewis przygląda się zapasom militarnym w średniowieczu oraz krucjatom. Szczytem potęgi muzułmańskiej było zajęcie Konstantynopola w 1453 roku.

Miasto pozostało osamotnione, Europa nic nie zrobiła, żeby obronić resztki prawdziwego Imperium Romanum. Dla muzułmanów było to niedorzecznością i objawem prymitywizmu politycznego Starego Kontynentu. Od zajęcia miasta Konstantyna sułtan osmański, kalif muzułmanów, nosił też tytuł „cesarza Rzymu”.

[related id=”1267″]Szok wywołany upadkiem Bizancjum ocucił Europę. Skoro nie możemy pokonać Saracenów masą, której nie mamy, zrobimy to za pomocą technologii – pomyśleli Europejczycy. Z czasem renesans wybuchł na Starym Kontynencie i dla prochu, chińskiego wynalazku, znaleziono inne, skuteczniejsze zastosowanie. Do broni palnej doszła artyleria, inżynieria i taktyka. Europa, odkrywając naukę i świat, zdaniem Lewisa, przeskoczyła z czasem świat islamu. Europa chciała się uczyć i zadawała pytania, a świat islamu, będąc w swoich oczach doskonałym, znał wszystkie odpowiedzi. Ponieważ – co mogło przyjść ciekawego od prymitywów? Nic. I zdaniem Lewisa, ta arogancja wepchnęła muzułmanów w kryzys.

Kryzys, który dopiero ujawnił się w na przedpolach Wiednia 1683 roku. Turcy wykorzystali dogodną koniunkturę. Europa była wyniszczona wojnami, Rzeczpospolita powalona przez nawałnicę kozacko-moskiewsko-szwedzką; do tego Kozacy z Prawobrzeża tradycyjnie zdradzili Warszawę, w wyniku czego straciliśmy nawet Kamieniec Podolski. Tatarzy, co należy przypomnieć, wielokrotnie bawili pod Lwowem, ale i też uratowali nasz kraj, kiedy Chmielnicki poddał się carowi i wojska moskiewskie ruszyły na Wilno i Lublin.

Klęska muzułmanów pod Wiedniem i wynikający z niej traktat w Karłowicach spowodowały, że Turcja musiała ustąpić z wcześniej zajętych ziem (m.in. Prawobrzeża) i uznała po raz pierwszy w historii wyższość Europy nad sobą.

To było wbrew islamowi, który jednoznacznie uznaje, że jego wyznawcy są awangardą myśli i cywilizacji. Tam, gdzie wybudowano meczet i gdzie dotarł miecz wyznawcy Mahometa, tam już jest kraina islamu, aż do Sądu Ostatecznego.

Jednak bitwa pod Wiedniem wykazała, że tak nie było. Co więcej, do wojen włączyła się słabiutka wcześniej Moskwa, wzmocniona reformami Piotra Wielkiego, z jasnym i klarownym programem politycznym – odbicie Bałkanów i wszystkich ziem słowiańskich i prawosławnych.

[related id=”10624″ side=”left”]Muzułmanie byli w defensywie na wszystkich frontach. Europa w XVIII i XIX wieku robiła, co chciała. Na Bliskim Wschodzie Francuzi objęli ochroną kościoły podłączone pod Rzym, a Moskwa wszystkie schizmatyckie. Istambuł próbował reagować. W latach 1839-76 w Imperium Ottomańskim nastał okres tanzimat, czyli wielkich reform społecznych i cywilizacyjnych, które miały „uzdrowić chorego człowieka” Europy. Te reformy w gruncie rzeczy ograniczyły się m.in. do stawiania wież zegarowych czy umundurowania armii, która i tak była nieskuteczna poprzez brak znajomości taktyki i inżynierii. Tanzimat, jak przypominał Lewis, miał wielu przeciwników. Co prawda skończyły się czasy, kiedy armie muzułmańskie gromiły wojska europejskie, ale wciąż na przeszkodzie stała idea doskonałości – arab. kemal: jako muzułmanie, jesteśmy doskonali i wszelkie innowacje zewnętrzne nie są zgodne z islamem.

Czytaj więcej:W Jerozolimie palestyńscy chrześcijanie mają problemy nie tylko z islamistami, ale też z żydowskimi radykałami

Władze afgańskie podały, że w wyniku zrzucenia przy granicy z Pakistanem superbomby zginęło co najmniej 90 dżihadystów

Co najmniej 90 dżihadystów z Państwa Islamskiego zginęło wskutek zrzucenia w czwartek przez USA w Afganistanie najpotężniejszej konwencjonalnej bomby lotniczej. Poprzedni bilans mówił o 36 zabitych.

Bomba została zrzucona z samolotu MC-130 na system tuneli i bunkrów, wykorzystywanych przez bojowników IS w powiecie Achin, w prowincji Nangarhar we wschodnim Afganistanie, przy granicy z Pakistanem.

Rzecznik gubernatora prowincji Nangarhar, Attaullah Chogjani powiedział agencji AFP, że w ataku „zginęło 90 bojowników Daesz (arabski akronim IS)” oraz, że kontynuowana w sobotę „operacja oczyszczania terenu z dżihadystów przebiega z powodzeniem”.

„Co najmniej 92 bojowników Daesz zostało zabitych” w wyniku zrzucenia bomby – oświadczył z kolei przedstawiciel władz w powiecie Achin, Esmail Szinwar. „Trzy tunele, w których bojownicy zajęli stanowiska w momencie ataku, zostały zniszczone” – powiedział AFP, zastrzegając, że nie ma ofiar wśród ludności cywilnej i afgańskich żołnierzy. „Cywile zostali poinformowani wcześniej (o ataku) i uciekli (…). W tej chwili afgańscy komandosi i zagraniczni żołnierze przeprowadzają operację oczyszczania w tej strefie” – dodał.

Użyta przez USA w czwartek w Afganistanie bomba lotnicza GBU-43/B stanowi najpotężniejszy element amerykańskiego arsenału konwencjonalnych środków ataku z powietrza. Klasyfikuje się ją oficjalnie jako masywną bombę detonująca w powietrzu (Massive Ordnance Air Blast – MOAB). Jedynym jej nosicielem jest taktyczny samolot transportowy C-130 Hercules.

Według wydanego przez urząd prezydenta Afganistanu Aszrafa Ghaniego komunikatu, bomby użyto w ramach wspólnej operacji sił afgańskich i międzynarodowych, które „ściśle koordynowały tę operację i zachowały największą ostrożność, by uniknąć jakichkolwiek ofiar cywilnych”.

Związana z dżihadystami agencja prasowa Amaq podała w piątek, że żaden z bojowników IS nie zginął, ani też nie został ranny w wyniku amerykańskiego bombardowania.

źródło/pap

Czytaj więcej:Turcja ostrzega, że na jej granicy z Iranem czeka 3 mln imigrantów, głównie z Afganistanu, których celem jest Europa

Arabowie i Żydzi w Ziemi Obiecanej – recenzja Pawła Rakowskiego fenomenalnej książki nagrodzonej Pulitzerem w 1987 roku

David Shipler był korespondentem „New York Timesa” w latach osiemdziesiątych w Jerozolimie. To były inne czasy – dziennikarz zdobywał wiedzę na podstawię swoich źródeł terenowych, a nie „internetów”.

Książek o Bliskim Wschodzie wychodzi wiele, ale jak to Anglosasi mawiają, nie ilość, lecz jakość jest istotna. I właśnie taką „jakościową” pozycją jest fenomenalna praca amerykańskiego dziennikarza.

Shipler skupił swoją uwagę na obserwacjach czynnika ludzkiego działającego w strefie wojny. Jakie są wyobrażenia, mity, stereotypy o społeczności, z którą wojujemy? Co nas łączy, a co dzieli w codziennych interakcjach międzyludzkich, na które Żydzi i Arabowie w tamtych czasach byli narażeni? Kto jest dobry, a kto zły i dlaczego każda ze stron podważa racje adwersarzy? Przecież historia i dzieje tej ziemi nie są tajemne, a mimo to obie zwaśnione strony dokonują ich reinterpretacji na własny użytek.

[related id=”3486″]Obserwacje Shiplera mają potężną wartość. Przy każdym opisywanym studium czuć, że autor przesiedział setki godzin w arabskim mieście czy izraelskiej bazie wojskowej. Autor wszedł w serca swoich rozmówców, dzięki czemu nawet banalne dywagacje intelektualne mają uczuciową moc i wartość. Dla Shipera nieistotne jest, czy palestyński fedain lub izraelski osadnik mają rację. Szuka przyczyn, czemu akurat ta barykada wojenna jest w ten sposób ułożona i czy są jakieś spoiwa, które mogą zintegrować przeciwników.

Shipler mieszkał w Jerozolimie lat osiemdziesiątych. Przyznawał, że jest to bezpieczniejsze miasto niż jego rodzinny Nowy Jork. Badał obszar ludzkich stereotypów – kim są Arabowie w oczach Żydów, a kim Żydzi w oczach Arabów. Przecież właśnie w Jerozolimie obie wojujące społeczności są narażone na ciągły, codzienny kontakt. Oczywiście kontakt uwarunkowany relacją zdobywcy-podbici.

Czytając tę książkę, karmiony bredniami Czytelnik od razu nerwowo zareaguje – a gdzie jest islam? Gdzie są dżihadyści? Gdzie są radykalni mułłowie, którzy od VII wieku stale złorzeczą „cywilizacji zachodniej”? Ano właśnie – albo Shipler należał do globalnego spisku, albo przeoczył radykalizm islamski… albo go po prostu nie było! Tak, w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych zjawisko radykalnego islamu nie było znane w Ziemi Świętej. Działał już szyicki Hezbollah, którym Amerykanie straszyli swoich podopiecznych z NATO, ale na ulicach palestyńskich miast, wsi i obozów uchodźców dominowały wpływy świeckie, lewicowe, nacjonalistyczne. Zero islamizmu. I tu widzimy, jak świat potężnie się zmienił, i że każdy z nas te zmiany zasponsorował, tucząc potężny przemysł naftowy.

Książka „Arabowie i Żydzi…” jest doskonałym dziennikarskim opisem konfliktu na Bliskim Wschodzie w latach osiemdziesiątych. Praktycznie zero polityki, tylko narracja zwykłych ludzi, którzy muszą stać po którejś ze stron karabinu. Na podstawie tej książki widzimy, jak wielkie zmiany zaszły w świecie od tamtego czasu.

Raczej do przeszłości należy irytacja izraelskich rezerwistów obserwujących palestyńskie wille. Od ponad 20 lat rynek pracy w Izraelu jest zamknięty dla Palestyńczyków i żyją oni w większości tylko dzięki pomocy międzynarodowej, a nie własnej pracy. Archaiczne wydają się także palestyńskie narzekania na brak wytyczonej granicy pomiędzy Izraelem i Zachodnim Brzegiem Jordanu. Dziś stoi tam mur (oczywiście nie wzdłuż tzw. „zielonej linii”), a Arabowie z Beit Hanoun, Beit Jala czy Betlejem nawet nie widzą Jerozolimy, która znajduje się na sąsiednim wzgórzu.

Oczywiście wjazd Palestyńczyków z Terytoriów do Izraela jest praktycznie niemożliwy. W latach osiemdziesiątych delegowano do patrolowania Terytoriów Okupowanych brzuchatych rezerwistów, zostawiając regularną armię, czołgi, samoloty na Syrię czy Liban. Od procesu „Oslo” w latach dziewięćdziesiątych, Zachodni Brzeg stał się obszarem regularnej obecności dywizji pancernych, a samoloty nieraz bombardowały palestyńskie osiedla.

[related id=”13066″ side=”left”]Są też rzeczy niezmienne – wszechwładza i wszechwiedza izraelskiej bezpieki „Shabak”, rozrastające się pomimo „procesu pokojowego” osiedla żydowskie, brutalność Beduinów i Druzów (od lat dziewiećdziesiątych doszli przybysze z ZSRR), nienawiści, pogarda i ogólna beznadzieja, ze świadomością, że w tym konflikcie triumfatorem będzie tylko jedna ze stron, albowiem drugiej fizycznie na spornym obszarze nie będzie.

Czytaj więcej: Kwestia palestyńska została uznana, za „matkę wszystkich wojen”. Arabowie chcą pokoju z Izraelem, chociaż ten im nie ufa

Przed Wielkanocą zaostrzono środki bezpieczeństwa na Bałkanach Południowych w obawie przed zagrożeniem terrorystycznym

Macedońskie MSW „powzięło szereg działań”, „biorąc po uwagę globalne zagrożenia terrorystyczne wobec obiektów sakralnych”, takie jak niedawne zamachy na koptyjskie świątynie (prawosławne) w Egipcie.

W Kosowie Rada Bezpieczeństwa Narodowego ogłosiła, że występuje zagrożenie ze strony indywidualnych osób i grup powiązanych z organizacjami terrorystycznymi z krajów trzecich. Mieli oni „planować akcje przeciwko osobistościom politycznym”. Nie podano szczegółów tych akcji.

„Terroryści już próbowali w regionie przeprowadzać ataki na różne cele, w tym na świątynie i inne miejsca kultu, promenady, obiekty sportowe, sale koncertowe lub miejsca zgromadzeń publicznych” – głosi komunikat Rady.

Kosowskie źródła policyjne potwierdziły, że aresztowano jedną osobę, a trzy inne są poszukiwane. Są one powiązane z Lavdrimem Muhakserim – 28-latkiem, jedną z głównych osób rekrutujących na Bałkanach ludzi do walk w Syrii i Iraku w szeregach Dżabhat Fatah al-Szam (dawnego Frontu Al-Nusra). Określany był jako „samozwańczy dowódca Albańczyków w Syrii i Iraku”. W 2014 roku USA umieściły Muhakseriego na liście najbardziej poszukiwanych terrorystów na świecie. Miał on wrócić do Kosowa na początku tego roku.

Według mediów, w Kosowie władze wzmocniły środki bezpieczeństwa i zwiększyły patrole policyjne w katolickich i prawosławnych miejscach kultu.

W Albanii policja również zwiększyła swoje zaangażowanie, aby „udaremnić przypadki kryminalne i także akty terrorystyczne”.

Macedońskie ministerstwo spraw wewnętrznych ogłosiło, że „powzięło szereg działań”, „biorąc po uwagę globalne zagrożenia terrorystyczne wobec obiektów sakralnych”, takie jak niedawne zamachy na koptyjskie świątynie (prawosławne) w Egipcie.

Ambasady USA w Prisztinie, Skopje i Tiranie zaapelowały do swych obywateli, aby „zachowali wzmożoną ostrożność”.

Około 600 obywateli z Kosowa, Albanii i Macedonii wyjechało od 2012 roku do Syrii i Iraku, by walczyć po stronie islamistycznych organizacji terrorystycznych. Po powrocie zostali poddani dozorowi służb.

W listopadzie 2016 roku udaremniono zamach na stadionie w Szkodrze w północnej Albanii. Ofiarą ataku miała paść izraelska drużyna piłki nożnej i jej kibice podczas meczu z gospodarzami.

Dwie trzecie mieszkańców Macedonii to chrześcijanie, głównie prawosławni, jedna trzecia to muzułmanie. Ludność Kosowa to w przeważającej większości muzułmanie. Z kolei wśród Albańczyków ponad połowa to muzułmanie. Chrześcijanie – katolicy i prawosławni – stanowią mniej niż 20 procent mieszkańców tego kraju.

źródło/pap

Czytaj więcej:Rosja i USA potwierdziły zaangażowanie na rzecz walki z terroryzmem i wspólne stanowisko w sprawie porozumień mińskich

Arabia Saudyjska: Teologowie islamscy potępiają ataki na koptyjskie kościoły. Są one zakazane przez prawo muzułmańskie

Najwyżsi rangą teologowie muzułmańscy w Arabii Saudyjskiej opublikowali stanowisko potępiające ataki bombowe na koptyjskie kościoły ortodoksyjne: Mar Girgis w Tancie oraz Św. Marka w Aleksandrii.

Rada Wielkich Ulemów nazwała zamachy bombowe przeprowadzone w Niedzielę Palmową w koptyjskich kościołach w Egipcie „aktami kryminalnymi, zakazanymi przez prawo islamskie”. „Muzułmanie są zgodni, że było to pogwałcenie bezpieczeństwa i stabilności”, napisano w oświadczeniu.

Czytaj więcej: Chrześcijanie w Egipcie padli ofiarą walki islamistów z reżimem Sisiego. Celem było serce chrześcijaństwa w Egipcie

Według teologów takich czynów mogła dopuścić się wyłącznie osoba odżegnująca się od wiary: – „Islam ich zabrania, uznając za akty zdrady, sprzeniewierzenia się, grzechu i agresji”.

Rada Wielkich Ulemów jest najwyższą instancją religijną w Arabii Saudyjskiej. Jest mianowana przez króla i doradza mu w sprawach religijnych.

źródło/pap

Czytaj więcej:Unieważniono decyzję sądu o anulowaniu przekazania wysp Rijadowi. Szykuje się spór pomiędzy Egiptem i Arabią Saudyjską

Turcja grozi, że umowa z UE ws. imigrantów może być zawieszona. Czy Erdogan wyśle kolejne miliony uchodźców do Europy?

Szef tureckiej dyplomacji Mevlüt Çavuşoğlu zagroził w piątek, że porozumienie pomiędzy Turcją i Unią Europejską w sprawie migracji może być zawieszone, jeśli UE nie zniesie wiz dla Turków.

Istnieją obawy, że Turcja może ponownie rozpatrzyć lub zawiesić wszystkie elementy porozumienia z UE w sprawie zahamowania fali migracyjnej, jeśli wizy dla Turków nie zostaną zniesione.

Udzielając wywiadu tureckiej telewizji A Haber, minister Çavuşoğlu powiedział, że porozumienie migracyjne i liberalizacja reżimu wizowego są ze sobą powiązane. Dodał również, że Turcja ma prawo do zawieszenia umowy, jeśli jedno z jej założeń nie jest realizowane.

Porozumienie między UE i Turcją przewiduje wydalanie do tego kraju wszystkich migrantów, którzy nielegalnie przedostali się do Grecji, przy czym za każdego odesłanego syryjskiego uchodźcę może udać się legalnie i bezpośrednio do UE z Turcji inny Syryjczyk. UE zgodziła się także na pomoc finansową i zniesienie wiz unijnych dla obywateli Turcji.

źródło/pap

Czytaj więcej:Turcja ostrzega, że na jej granicy z Iranem czeka 3 mln imigrantów, głównie z Afganistanu, których celem jest Europa

W Jerozolimie palestyńscy chrześcijanie mają problemy nie tylko z islamistami, ale też z żydowskimi radykałami

W audycji Popołudnie Radia WNET gościem Jana Brewczyńskiego był autor tekstów do Kuriera WNET i dziennikarz portalu WNET.fm, Paweł Rakowski. Gość audycji wspominał Wielkanoc w Jerozolimie 2 lata temu.

 

– Jerozolima w czasie świąt Wielkiej Nocy jest niezwykle ciekawym miejscem. Akurat 2 lata temu, kiedy przyjechałem do Świętego Miasta w Wielki Piątek, to zaczynała się żydowska Pascha, czyli Seder.

– I wtedy było widać i czuć, że to miasto jest przeciwieństwem Europy, jest miastem religii, w którym pojęcie Absolutu, Boga było pojmowane na poważnie. Mnóstwo pielgrzymów z odległych krain świata.

– Mnie najbardziej zainteresowali pielgrzymi z krajów indyjskich – nie wiem skąd byli – z Indii, Bangladeszu, Nepalu czy Pakistanu. Ciekawie też prezentowali się pielgrzymi z Etiopii, którzy surowo poszcząc, koczowali pod jedną z bram Starego Miasta. To był taki znak, że niezależnie od tego, skąd jesteśmy, z jakich obszarów kulturowych, w tym mieście się spotykamy. Spotykamy się w nadziei oraz interakcji ponad podziałami – relacjonował dziennikarz swoje wrażenia z kolejnego pobytu w Świętym Mieście.

Stan pogotowia antyterrorystycznego, w którym znajduje się Europa poniekąd na własne życzenie, jest codziennością w Ziemi Świętej:

– Pamiętajmy, że kwestia bezpieczeństwa jest tam niezwykle istotna. Niestety 2 lata temu, kiedy ostatni raz tam byłem, już się pojawiała agitacja antychrześcijańska prokurowana przez ISIS. Oczywiście te niepokoje nie dotyczyły nas, przyjezdnych – ale też zależy, czy ktoś przyjechał jako wędrowiec indywidualny, czy z jakąś grupą pielgrzymkową. Chociaż należy pamiętać, że jakiś terrorysta czy awanturnik może nie odróżnić, kto jest turystą, a kto jego docelowym obiektem ataku. Ale od kiedy pojawiło się Państwo Islamskie, pogróżki zaczynają być kierowane pod adresem miejscowych chrześcijan. Wcześniej tego raczej nie było. Albowiem zarówno muzułmanie, jak i chrześcijanie żyją pod okupacją, a Palestyńczycy mają sami problem ze swoimi islamistami.

Chociaż, stosując terminologię z naszej przeszłości, ISIS to taki SDKPiL, a palestyński Hamas jest jak PPS. ISIS chce znieść wszystkie państwa utworzone fikcyjnie w tym regionie w XX-wieku przez Anglików i Francuzów, a Hamas właśnie o takie niezależne i suwerenne państwo „narodowe” walczy. Tak więc jest tutaj dość duży spór i, co oczywiste, rywalizacja.

Chrześcijanie palestyńscy mają też duży problem z fundamentalizmem żydowskim. I to już przestaje być zabawne, albowiem policja i żandarmeria izraelska, która tam bardzo pilnuje Arabów, jest ślepa wobec ekscesów, zaczepek i prowokacji  Żydów. Oni są o wiele mniej wyczuleni, jeżeli rozrabia Żyd.

Dziennikarz opowiedział burzliwe losy Bazyliki Grobu Świętego w Jerozolimie:

[related id=”1877″]- Bazylika Grobu Świętego jest miejscem szczególnym. Jej estetyka jest odmienna od kościołów w Polsce, tym bardziej tych nowo wybudowanych. Kiedyś była to góra, ale wiadomo, prace inżynieryjne przez tysiąclecia zrobiły swoje. W Bazylice znajduje się Grób Pański, miejsce ukrzyżowania, balsamowania Pana Jezusa. Wszędzie tam są kolejki, ale stanie w kolejce razem z kolektywami z dawnych Sowietów, Indii, Etiopii czy innych egzotycznych stron, służy człowiekowi. Co ciekawe, nie widziałem grup z Europy Zachodniej, poza polskimi, o ile za Europę Zachodnią się uważamy.

Pamiętam, że tydzień później, kiedy Kościoły Wschodnie miały swoją Wielkanoc, cała Bazylika była zapełniona przybyszami z Egiptu. Koptowie całkowicie opanowali ten kościół, a telewizja egipska instalowała się wewnątrz. Wtedy też mają miejsce cuda – cud ognia, a miejsce balsamowania Chrystusa wydziela woń. Cud ognia polega na tym, że ksiądz wchodzi do Grobu Pańskiego ze świecami i tam one w cudowny sposób się zapalają. Nie wiem, czy to jest naprawdę, czy to jakaś mistyfikacja pod publiczkę. Ale pamiętajmy, że duchowość wschodnia bardziej niż nasza opiera się na metafizycznych i mistycznych doznaniach.

Następnie Paweł Rakowski kontynuował:

Historia Bazyliki zaczyna się wraz z cesarzową Heleną, matką cesarza Konstantego, który uznał chrześcijaństwo. Helena podróżowała po ziemiach biblijnych i ewangelicznych, które w tym czasie były w całości w Bizancjum. Pierwotna konstrukcja Bazyliki przypominała… dzisiejszy Meczet Omara. Wedle legendy, kalif Omar, zwiedzając Jerozolimę, nie wszedł do Bazyliki. – Jak wejdę, to muzułmanie ją wam zabiorą – wyjaśnił kalif patriarsze Sofoniaszowi.

Ale budowla mu się spodobała i kazał na jej wzorze oprzeć projekt Kopuły Skały, czyli ten słynny meczet ze złotą kopułą i niebieskimi drogimi kamieniami, na których wygrawerowano antychrześcijańskie sury z Koranu – o tym, że nie ma Trójcy Świętej. Omar zrobił to, aby pokazać, że nowa religia ma moc i że doskonałością przewyższa poprzedniczkę.

I ta Bazylika w tamtej postaci dotrwała do XI wieku, kiedy szalony fatymidzki kalif Al-Hakim ją spalił. Oczywiście ona mizerniała też z czasem m.in. przez brak funduszy, a także trzęsienia ziemi. W sumie obecnie Jerozolima oczekuje następnego trzęsienia ziemi. Żydzi kombinują, że wtedy meczety się zawalą, a oni już znajdą powody, żeby ich nie odbudować i wybudują tam od razu III Świątynię.

To właśnie spalenie Bazyliki Grobu Świętego stanowiło główny powód krucjat. Przecież już muzułmańskie hordy w VIII wieku zdobyły i splądrowały Rzym, w tym Bazylikę św. Piotra. Informacja o gwałcie Al-Hakima nie dotarła od razu do Europy. Był to czas kiedy, zerwane zostały prawie wszystkie szlaki komunikacji i pielgrzymie pomiędzy Ziemią Świętą a Europą. Ale kiedy wieść o tym, że Grób Pański został zniszczony, doszła do Rzymu, papież Urban II zareagował należycie – zwołał krucjaty.

– No i krzyżowcy zdobyli Jerozolimę w 1099 roku, przy czym dokonali rzezi wszystkich muzułmanów i żydów. Dzisiejszy architektoniczny kształt Bazylika zawdzięcza właśnie krzyżowcom. W wielu miejscach widać na słupach czy na ścianach Bazyliki krzyżyki jerozolimskie, wydrapane mieczami przez rycerzy, którym udało się dotrzeć do tego miejsca. A była to wyprawa niezwykle kosztowna, ryzykowna i dolegliwa.

[related id=”9551″ side=”left”]W Bazylice znajduje się w sumie 16 kościołów w jednym. Katolicy mają boczną kaplicę. Po prostu większość chrześcijan w Ziemi Świętej jest obrządku wschodniego, no i też Palestyna była przez prawie 3 wieki we władaniu Bizancjum. Co ciekawe, porządku pilnuje tam jedna rodzina muzułmańska, wyznaczona jeszcze przez sułtanów. Było tyle sporów, konfliktów, kłótni, awantur, że musiał przyjść rozjemca i ustanowić jakiś porządek do dzisiaj obowiązujący. Najlepszym przykładem jest tego drabina przy jednym z okien Bazyliki. Ktoś postawił tę drabinę 200 lat temu i nie wiadomo, kto ją ma stamtąd zdjąć. A więc ona sobie stoi i stać będzie.

Tak, że nie może dziwić, że obchody Wielkiej Soboty przy Grobie Pańskim są raczej skromne. Odbywają się po łacinie, co wywołało u mnie pomstowanie na naszą rzeczywistość w kraju. Jakbym wyrósł z tradycji łacińskiej, wszystko byłoby dla mnie zrozumiałe, a tak – stałem bardziej jako widz niż uczestnik – stwierdził dziennikarz.

Nabożeństwo skończyło się przed 21. Jest to żelazna zasada z czasów tureckich, że niezależnie od tego, czy ktoś jest w środku, czy też nie, główne wejście jest zamykane.

Paweł Rakowski wiosną 2015 roku w dwóch tekstach jerozolimskich w „Kurierze WNET” przybliżył polityczne problemy, które dotyczą chrześcijan w Świętym Mieście:

– W Jerozolimie, jak i w całej Ziemi Świętej, istotą sporu jest ziemia. Oczywiście tę istotę należy poszerzyć o kilka kluczowych zagadnień, lecz w Jerozolimie na Starym Mieście każdy centymetr jest ważny nie tylko ze względów finansowych. Żydzi wykupują nieruchomości i się osiedlają pośród Arabów, chronieni są przez wojsko i czynią życie nieznośnym dla swoich sąsiadów, tak żeby Arabowie stamtąd uciekli

Za sprzedaż ziemi Żydowi Arab jest karany śmiercią, a egzekucja najczęściej jest błyskawiczna. Kilka lat temu wybuchła wielka afera, ponieważ patriarcha Jerozolimy Ireneusz sprzedał Żydom grunty kościelne. Oburzeni wierni, i nie tylko, chcieli zlinczować patriarchę, a ten salwował się ucieczką na Cypr. Tam zresztą Ireneusza pozbawiono wszystkich godności kościelnych – wyjaśniał sytuację w Świętym Mieście gość Popołudnia Wnet.

Posłuchaj całej rozmowy!

Czytaj więcej: Komu bije dzwoń w Syrii? Izrael zawsze rozwiązywał swoje problemy w regionie lotnictwem. Czy było tak samo tym razem?

Egipt: Po niedzielnych atakach terrorystycznych Koptowie postanowili ograniczyć obchody Świąt Wielkanocnych

W przeciwieństwie do lat poprzednich, kościoły nie będą udekorowane, a pomieszczenia zarezerwowane na przyjęcie wiernych, chcących wyrazić swoją wdzięczność za święta, będą zamknięte.

Kościół Koptyjski w Egipcie zdecydował w środę, że ograniczy obchody Świąt Wielkanocnych po niedawnych atakach dżihadystów na koptyjską wspólnotę religijną na północy kraju.

– Zważywszy na obecne okoliczności i naszą solidarność z rodzinami ofiar, ograniczymy (obchody) Świąt Wielkanocnych podczas mszy w kościołach – oświadczono.

[related id=”12589″]W niedzielę doszło do dwóch samobójczych zamachów bombowych na koptyjskie kościoły chrześcijańskie w mieście Tanta w Delcie Nilu i w Aleksandrii, w których śmierć poniosło 45 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. Do ataków przyznało się dżihadystyczne Państwo Islamskie (IS).

Przedstawiciel koptyjskiego patriarchatu oświadczył agencji AFP, że w przeciwieństwie do lat poprzednich, kościoły nie będą udekorowane, a pomieszczenia zarezerwowane na przyjęcie wiernych, chcących wyrazić swoją wdzięczność za święta, będą zamknięte.

Z okazji Wielkanocy koptyjski patriarcha Aleksandrii, zwany koptyjskim papieżem, zwykle po mszy ofiarowuje dzieciom słodycze. Uroczystość ta zostanie również odwołana – dodał przedstawiciel koptyjskiego patriarchatu.

[related id=”12446″ side=”left”]Po niedzielnych zamachach egipski parlament zatwierdził we wtorek wprowadzenie przez prezydenta Abd el-Fataha es-Sisiego stanu wyjątkowego na okres trzech miesięcy.

Stanowiący około 10 proc. 93-milionowej ludności Egiptu Koptowie uskarżają się od dawna na dyskryminację, do czego doszły w ostatnim czasie częste akty przemocy dokonywane przez islamistów. IS również wzięło na siebie odpowiedzialność za grudniowy zamach bombowy w kościele koptyjskim w Kairze, gdzie zginęło blisko 30 wiernych.

źródło/pap

Czytaj więcej: Patriarcha Greckiego Kościoła katolickiego Grzegorz III Laham apeluje, aby mocarstwa przestały wspierać terrorystów