Dr Lizak: losy nadberezyńców zostały zupełnie zapomniane. Należy im się godne upamiętnienie

To co się stało z tymi ludźmi, było zapowiedzią tego, co może spotkać wszystkich Polaków po 1945 r. Po wojnie terror stalinowski istniał, ale nie był już tak okrutny jak wcześniej – mówi historyk.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Pavel Žacek: wierzę, że za naszego życia uda się otworzyć centralne archiwa KGB w Moskwie

Featured Video Play Icon

Pavel Žaček, przewodniczący sejmowej Komisji Obrony | fot. Krzysztof Skowrońsk

Przewodniczący Sejmowej Komisji Obrony Czech o tym, co zawierają zdigitalizowane archiwa ukraińskiego KGB, oraz o działaniach Czech w obliczu wojny na Ukrainie.

Pavel Žaček mówi o digitalizacji dokumentów ukraińskich archiwów KGB. Zawierały one informacje dotyczące operacji jeszcze sprzed II wojny światowej, obejmujących obszar Europy Środkowej.

Na odnalezionych listach były nazwiska agentów gestapo i innych kolaborantów, oraz założycieli komunistycznego aparatu bezpieczeństwa.

Z odtajnionych archiwaliów można się również sporo dowiedzieć na temat sowieckiej interwencji w Czechosłowacji w 1968 r.  Przewodniczący Komisji Obrony w czeskim parlamencie wskazuje, że w obliczu wojny na Ukrainie konieczne jest zabezpieczenie wszystkich archiwów w tym kraju.

Nadal wierzę, że za naszego życia uda się otworzyć centralne archiwa KGB w Moskwie.

Rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego odnosi się do niedawnych demonstracji przeciwników wspierania Ukrainy w wojnie z Rosją. Podkreśla, że nie wszyscy uczestnicy protestów mają prorosyjskie sympatie, jednak organizatorzy sympatyzujący z Kremlem wykorzystali pogarszające się nastroje ekonomiczne.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

Czytaj też:

Mirek Topolánek: 15 lat temu Polska jako jedyna dążyła do uniezależnienia się od rosyjskich paliw kopalnych

W wieku 91 lat zmarł Michaił Gorbaczow

Michaił Gorbaczow / Fot. Veni, Flickr

O śmierci ostatniego sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego informują rosyjskie media, powołując się na komunikat Centralnego Szpitala Klinicznego w Moskwie.

Michaił Gorbaczow od  1952 był działaczem KPZS; w 1985 r, po śmierci Konstantina Czernieniki, został sekretarzem generalnym partii. By nie dopuścić do upadku Związku Sowieckiego, wdrożył reformy zwane pierestrojką, która zakładała pewną zmianę modelu gospodarczego, częściowe wprowadzenie swobód obywatelskich i ocieplenie relacji z Zachodem. W 1987 Gorbaczow podpisał z prezydentem USA Ronaldem Reaganem porozumienie ws.  redukcji rakiet średniego i dalekiego zasięgu (INF).

W 1990 r., już jako prezydent Związku Sowieckiego, Gorbaczow otrzymał nagrodę Nobla.

Na polecenie Gorbaczowa miała miejsce interwencja zbrojna na Litwie po proklamowaniu przez nią niepodległości. Po odejściu z funkcji prezydenta, ostatni sekretarz generalny KPZS nie odegrał istotnej roli w rosyjskim życiu politycznym. W 2o14 r. poparł aneksję Krymu przez Rosję, czego skutkiem był wydany przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy zakaz wjazdu na jej terytorium.

Michaił Gorbaczow był laureatem wielu orderów i odznaczeń przyznawanych mu w Europie, USA, Ameryce Południowej i Azji.

Wystawa plenerowa IPN w 83. rocznicę podpisania Paktu Ribbentrop-Mołotow

Fot. domena publiczna, Wikipedia.org

W poniedziałek 22 sierpnia 2022 r. o godzinie 13.00 na skwerze Hoovera przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie odbędzie wernisaż wystawy Instytutu Pamięci Narodowej „Pakt zbrodniarzy”.

Ekspozycję otworzy prezes IPN dr Karol Nawrocki i dyrektor Oddziału IPN w Warszawie prof. dr hab. Jerzy Eisler. Wystawę będzie można oglądać do 12 września 1922 r.

23 VIII 1939 r. w Moskwie po trwających zaledwie jeden dzień negocjacjach podpisano pakt o nieagresji pomiędzy Związkiem Sowieckim i Rzeszą Niemiecką, który został poszerzony o tajny protokół. Jest on znany jako pakt Ribbentrop–Mołotow.

Adolf Hitler i Józef Stalin wspólnie przygotowali Europie i całemu światu hekatombę wojny o niespotykanych dotąd rozmiarach. Pierwszą ofiarą ich współpracy padła Polska, zaatakowana z dwóch stron 1 i 17 IX 1939 r.

W wyniku trwających sześć długich lat represji obydwu reżimów totalitarnych Rzeczpospolita Polska straciła blisko 6 milionów obywateli. To historia tysięcy zbrodni, których symbolami pozostają do dzisiaj Katyń i KL Auschwitz.

 

Związek Sowiecki po dwuletnim okresie bliskiej współpracy z III Rzeszą 22 czerwca 1941 r. sam został przez nią zaatakowany. ZSRS wojnę kończył już w szeregach zwycięskiej koalicji alianckiej. Anglosasi ustępowali wobec nowej imperialnej polityki sowieckiego totalitaryzmu. O sowieckim współudziale w „zbrodni założycielskiej” niewielu chciało wówczas pamiętać.

Hitler i Ribbentrop za swoje czyny zapłacili śmiercią. Pierwszy w obliczu klęski popełnił samobójstwo w bunkrze Kancelarii Rzeszy w Berlinie. Drugi został skazany na karę śmierci przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze. Tysiące niemieckich oprawców pozostało jednak bezkarnych.

Stalin, Mołotow i inni sowieccy przywódcy oraz ich podwładni do dzisiaj nie tylko nie zostali rozliczeni, ale bywa, że ich zbrodnie są w ogóle kwestionowane.

Czytaj także:

Francuscy badacze: Francja nie udzieliła Polsce pomocy w 1939 r., bo wiedziała o pakcie Ribbentrop-Mołotow

Dr Aleksandra Kuczyńska-Zonik: Rosja nie może powoływać się na prawo międzynarodowe, skoro sama je łamie

Flagi Ukrainy i Rosji/Fot. CC0, Public Domain Pictures

Wykładowca na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim o wniosku rosyjskiego deputowanego o cofnięciu uznania niepodległości Litwy oraz o zablokowaniu transportu części rosyjskich towarów przez Litwę.

Deputowany do Dumy Państwowej Jewgienij Fiodorow uważa, że uznanie niepodległości Litwy przez Związek Radziecki odbyło się w sposób niekonstytucyjny. Złożył on wniosek o cofnięcie tej decyzji. Dr Aleksandra Kuczyńska-Zonik przyznaje, że pewne wymagania wynikające z radzieckiej ustawy o trybie rozwiązywania problemów wynikających z wystąpienia republik nie zostały spełnione, jak zorganizowanie referendum. Podkreśla przy tym, że nie ma podstaw prawnych, aby nie uznawać statusu Litwy jako niepodległego państwa.

Nie ma tutaj też wątpliwości, że jest to […] powoływanie się na argumenty prawne, które tak naprawdę nie mają zupełnie podstaw, ponieważ uznanie rozpoznanie Litwy miało miejsce przez społeczność międzynarodową. Litwa została uznana jako państwo – również Związek Radziecki później to potwierdził.

Kierownik zespołu bałtyckiego w Instytucie Europy Środkowej odnosi się też do krytyki Dmitrija Pieskowa wobec litewskiej decyzji o zablokowaniu transportu części towarów z obwodu kaliningradzkiego.

To są dwie odrębne kwestie. Natomiast wpisują się rzeczywiście w strategię informacyjną Rosji wobec Litwy, która ma na celu zdyskredytować te państwa.

Dr Kuczyńska-Zonik zauważa, że Wilno blokując transport rosyjskich towarów wypełnia sankcje unijne. Według Kremla, mamy do czynienia z łamaniem prawa międzynarodowego. Jak zauważa rozmówczyni Pawła Bobołowicza, Rosja luźno traktuje prawo międzynarodowe powołując się na nie, kiedy jej to wygodne i łamiąc je na Ukrainie.

Były prezydent Litwy: jeśli Rosja zechce, to może zrzucić i bombę na Warszawę

Wykładowca na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim nie sądzi, aby propagandowe ataki Moskwy na Wilno skończyły się zbrojną agresją. Zauważa, że gdyby Duma zadecydowała o cofnięciu uznania niepodległości Litwy, to mechanizm ten można by zastosować do innych byłych republik radzieckich.

A.P.

„My, Rosjanie, i Niemcy rozumujemy w pojęciach ekspansji i inaczej nie będzie” / Jan Martini, „Kurier WNET” nr 95/2022

W tym kontekście zrozumiałe może być powszechne poparcie Rosjan dla „sbiranja” ziem dawnego imperium sowieckiego pod hasłem obrony rzekomo prześladowanych Rosjan na terenach republik byłego ZSRR.

Jan Martini

Konsekwencje odroczone w czasie

Największą katastrofą geopolityczną Europy nie był rozpad Związku Radzieckiego (jak twierdzi W. Putin), lecz upadek Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Gdy nasze wielonarodowe państwo przestało istnieć, na jego gruzach powstały dwa skrajnie agresywne imperia, będące źródłem nieszczęść Europy w czasach znacznie późniejszych. Wprawdzie Rzeczpospolita upadła pod koniec XVIII wieku, ale groźne skutki tego upadku ponosimy do dziś, a wykraczają one daleko poza Europę i nawet zagrażają istnieniu gatunku ludzkiego. Na co dzień możemy obserwować je, włączając telewizję.

Odległą konsekwencją upadku państwa polsko-litewskiego były nie tylko dwie wojny światowe, narodziny najbardziej zbrodniczych systemów, bezmiar ludzkiego nieszczęścia, setki milionów ofiar, lecz także nieodwracalna dewastacja mentalności Rosjan i Niemców – przekonanie o swojej wielkości i wyjątkowości.

Te dwa sąsiadujące z nami narody uzurpują sobie prawo do podbijania, zniewalania, rabowania i mordowana ludzi innych narodowości, którzy mają pecha zamieszkiwać tereny w ich pobliżu.

Niemiecki przedstawiciel na konferencję pokojową w Hadze, znany profesor prawa międzynarodowego w Monachium, baron von Stengel pisał: „Z pomiędzy wszystkich narodów nas Niemców wybrała Opatrzność, abyśmy stanęli na czele wszystkich narodów kulturalnych i prowadzili ich pod naszą opieką do pewnego pokoju, gdyż dana nam jest nietylko potrzebna ku temu moc i potęga, ale i najwyższa potencja wszelkich darów duchowych i tworzymy koronę kultury wszechstworzenia.(…) Nie ma uczuciowszego i idealniejszego narodu jak my Niemcy i dlatego pod naszą opieką zbytecznem jest wszelkie prawo międzynarodowe, gdyż z własnego instynktu i sami z siebie każdemu jego prawo przydzielamy”.

Minęło 100 lat i inny myśliciel – tym razem rosyjski – Aleksandr Dugin pisał z grubsza to samo:

„Jesteśmy budowniczymi imperium nowego typu i nie zgadzamy się na nic mniejszego niż władza nad światem. Ponieważ my jesteśmy panami ziemi, my – dzieci i wnuki panów ziemi. Czciły nas narody i państwa, nasza dłoń sięgała połowy świata, nasze podeszwy deptały góry i doliny wszystkich kontynentów na kuli ziemskiej. My to wszystko przywrócimy z powrotem”.

My, Rosjanie, i Niemcy rozumujemy w pojęciach ekspansji i nigdy nie będziemy rozumować inaczej. Nie jesteśmy zainteresowani po prostu zachowaniem własnego państwa czy narodu. Jesteśmy zainteresowani wchłonięciem przy pomocy wywieranego przez nas nacisku maksymalnej liczby dopełniających nas kategorii”.

Dopiero w tym kontekście zrozumiałe może być powszechne poparcie Rosjan dla „sbiranja” ziem dawnego imperium sowieckiego, które odbywa się pod hasłem obrony rzekomo prześladowanych Rosjan na terenach republik byłego ZSRR. Po upadku Cesarstwa Niemieckiego znaczna ilość Niemców została poza granicami Niemiec. Na forum Ligi Narodów Niemcy w imię humanitaryzmu uzurpowali sobie rolę obrońcy wszystkich mniejszości w Europie, a ich ilość szacowali na 40 mln. Oczywiście działania te skierowane były głównie przeciw Polsce. Niestety manipulacje niemieckie popierane były przez „pożytecznych idiotów” z zachodniej Europy – zwłaszcza Anglików.

Później przystąpiono do „zbierania ziem niemieckich” już bez uciekania się do szacownych gremiów międzynarodowych… Tak o wydarzeniach sprzed stu lat pisał Tadeusz Katelbach:

„Bywałem na zjazdach mniejszości europejskich organizowanych pod patronatem niemieckim w Genewie. Bywałem na wszystkich sesjach Rady Ligi i Zgromadzenia Ligi Narodów, na których Polska była bezczelnie atakowana za rzekomy ucisk nieszczęśliwej mniejszości niemieckiej (…) Była to walka Dawida z Goliadem, jeśli się zważy, że Rzesza wersalska wyrzucała milionowe sumy na propagandę antypolską, wyzyskując każdy fakt celem zohydzenia imienia polskiego.

Ze względu na udział socjalistów niemieckich w rządach Rzeszy i Prus, miały Niemcy powersalskie za sobą większość II Międzynarodówki. Mogłem się o tym naocznie przekonać, widząc jak każde krzesło w Lidze Narodów obłożone było jakimś antypolskim drukiem, wydanym w kilku językach. Miała wreszcie Rzesza Weimarska za sobą Żydów – do końca. A trzeba zważyć, że na kilkuset dziennikarzy przyjeżdżających do Genewy chyba większość była żydowskiego pochodzenia”. (…) „Ani we Francji, ani w W. Brytanii, przyjście Hitlera nie wywołało właściwego wstrząsu.

Odnosiło się wrażenie, że wszystkie kraje kapitalistyczne nie kiwną w ogóle palcem w bucie w obawie, że kiwnięcie takie mogłoby się równać stracie sum inwestowanych w Niemczech w latach 1924–1930. Te inwestycje przecież sięgały 30 miliardów marek, wpłaconych przemysłowi niemieckiemu przez W. Brytanię, Francję, Belgię, Holandię. Kapitał zachodni drżał o swą kieszeń, dokonawszy zbożnego dzieła ufundowania podstaw nowoczesnego, niemieckiego przemysłu zbrojeniowego”.

Po stu latach historia się powtarza niemal dosłownie i niestety nie jako farsa…

Większość terenów, które sowiecka Rosja zdobyła po II wojnie światowej (w ramach „zbierania ziem ruskich”) ze względów geograficznych dołączono do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Związkowej (USRR). Tak więc dzisiejsza Ukraina stała się beneficjentem sowieckiego imperializmu, dziedzicząc m.in. Ruś Zakarpacką – oddzieloną górami krainę historycznie należącej do Węgier, gdzie wciąż mieszka 150 tysięcy Węgrów (tyle, ile Polaków w całej Ukrainie).

Możliwe, że Viktor Orban, przekonany, jak większość ekspertów na świecie, że Ukraina padnie w kilka dni, liczył na odebranie tych ziem. Świadczyć o tym mógł węgierski komunikat po wybuchu wojny, że Węgry skierowały swoje wojsko w stronę granicy z Ukrainą, i to może tłumaczyć dziwne zachowania węgierskiego przywódcy. Należy jednak wziąć pod uwagę historyczną traumę Węgrów po traktacie w Trianon (1920) – ten jeden z najstarszych narodów europejskich został pozbawiony 2/3 terytoriów i dostępu do morza. Równocześnie 1/3 Węgrów została poza granicami swojego kraju. Poczucie krzywdy i poniżenia jest żywe u „bratanków” do dziś.

Także u Rosjan utrata części terytoriów po roku 1991 jest odczuwana jako haniebna klęska, bo od stuleci ich kraj tylko się powiększał.

Miałem okazję poznać, co myślą Rosjanie, podczas pracy z muzykami rosyjskimi. Kiedyś spacerując ulicami Odessy z sympatycznym trzydziestolatkiem z Petersburga, doszliśmy do pięknego secesyjnego dworca. Wtedy kolega powiedział z mieszaniną smutku i złości: „to wszystko zbudowali Rosjanie, a teraz to zagranica, podobnie jak kolebka państwa rosyjskiego – Kijów”.

Inny muzyk, z którym miałem okazję pracować przed laty – Walery z Dniepropietrowska – mówił, że nie zna ukraińskiego, bo u nich wszyscy mówią po rosyjsku. Nie wykluczał, że w okolicy – gdzieś na wsi – mogą mieszkać ludzie mówiący „gwarą”. Twierdził on, że proces introdukcji języka ukraińskiego wymaga czasu. Kiedyś oglądaliśmy mecz Ukraina–Rosja. Walery kibicował jednak krajanom – Ukraińcom. Dzisiaj też kibicujemy Ukraińcom, bo gdyby zdołali nie ponieść klęski, zwiększyłaby się szansa na utworzenie Trójmorza, a ta ponadnarodowa struktura mogłaby z czasem stać się czynnikiem stabilizującym Europę, przejmując do pewnego stopnia rolę I Rzeczpospolitej.

Artykuł Jana Martiniego pt. „Konsekwencje odroczone w czasie” znajduje się na s. 15 majowego „Kuriera WNET” nr 95/2022.

 


  • Majowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jana Martiniego pt. „Konsekwencje odroczone w czasie” na s. 15 majowego „Kuriera WNET” nr 95/2022

Prezydent Andrzej Duda: Przez 80 lat ofiary i ich rodziny nie doczekały się sprawiedliwości za zbrodnię katyńską

Prezydent RP na spotkaniu z Rodzinami Katyńskimi zapowiedział dążenie do rozstrzygnięcia sprawy zbrodni katyńskiej przed międzynaodowymi trybunałami.

Dr Patey: postawa twarda wobec wojny na Ukrainie, nawet jakaś interwencja wojskowa, nie musi prowadzić do najgorszego

Featured Video Play Icon

Ekspert Warsaw Institute o wizycie Joego Bidena w Brukseli, twardej postawie wobec Rosji i ambiwalentnym stanowisku Turcji.

Dr Mariusz Patey sądzi, że wizyta amerykańskiego prezydenta w Brukseli ma służyć przedyskutowania wspólnego stanowiska z europejskimi partnerami. Przywódcy zachodni próbują zatrzymać wojnę na Ukrainie bez bezpośredniego włączenia się w konflikt militarnie.

Realizacja scenariusza w którym NATO wchodzi do gry wiąże się z wieloma ryzykami, o których nie chcę nawet wspominać.

Ekspert Warsaw Institute przypomina, że próbowano powstrzymywać Hitlera środkami dyplomatycznymi. Francja przeliczyła się licząc, że konferencja monachijska zaspokoi niemiecki apetyt.

Postawa twarda, nawet jakaś interwencja wojskowa, nie musi prowadzić do najgorszego.

Dr Patey przypomina, że w wojnie koreańskiej uczestniczył tandem Stalin-Mao. Nie wybuchła wówczas III wojna światowa.

Kolejny epizod to był kryzys kubański. […] Związek Sowiecki uznał, że  […] będzie można z Kuby zrobić lądowy lotniskowiec Związku Sowieckiego.

Wówczas, jak mówi, Chruszczow się cofnął. [Sowieci zgodzili się na wycofanie swych instalacji z Kuby w zamian za gwarancje bezpieczeństwa dla wyspy i wycofanie amerykańskich rakiet z Turcji- przyp. red.] Rozmówca Magdaleny Uchaniuk mówi także o roli Turcji w obecnym konflikcie.

Turcja wielokrotnie już była używana przez służby specjalne rosyjskiej i rozgrywana na terenach poradzieckich.

Przypomina, że Turcja wsparła abchaskich separatystów. Podobnie było w Osetii Płd. i Gagauzji. Wskazuje, że w Syrii i Libii Turcja znalazła się po przeciwnej stronie niż Rosja.

Nadal Turcja chciałaby zjeść ciasto i mieć ciastko.

Nasz gość dodaje, iż w interesie Ankary jest utrzymanie integralności i niezależności Ukrainy. Jednocześnie nie chce ze względów gospodarczych za bardzo antagonizować Rosji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dr Beata Górka-Winter: wątpię, aby udało się uniknąć konfliktu zbrojnego na Ukrainie

Ekspert ds. bezpieczeństwa i polityki zagranicznej wypowiada się na temat Rosji i specyfiki jej polityki międzynarodowej i wewnętrznej.

Dr Beata Górka-Winter mówi o agresywnej polityce Władimira Putina. Celem prezydenta Rosji jest, jak mówi, zrekonstruowanie kraju do państwa z czasów świetności ZSRR.

Rosja będzie chciała odtwarzać kraj w takich granicach, jak jej się tylko uda.

Zdaniem gościa „Poranka Wnet” kraj chce „odbić” sobie brak większych sukcesów na arenie międzynarodowej po rozpadzie Związku Sowieckiego.

Rosja nie miała wiele sukcesów po upadku Związku Sowieckiego.

Jak dodaje, działania militarne i agresywna polityka międzynarodowa są też dla władz rosyjskich komponentem, który ma poprawić nastroje społeczeństwa.

Rosja nie ma wiele sukcesów i jej „soft power” wyraźnie się zmniejszył. Ciekawe jest również to co powiedział [Dmitrij] Miedwiediew o biedzie w Rosji, podkreślając, że jest to największy rosyjski problem. To jest na pewno też ukierunkowane, aby pokazywać, że może jest biednie, ale odbudowujemy imperium.

Doktor Beata Górka-Winter wskazała, na rolę propagandy szerzonej przez oficjalne rosyjskie media w kształtowaniu rosyjskiego społeczeństwa. W tym aspekcie napięcie wokół Ukrainy jest bardzo użyteczne dla stabilizacji władzy Putina.

Widzimy co jakiś czas w rosyjskiej  telewizji programy, gdzie w bardzo butny redaktorzy prezentują w jaki sposób Rosja odbudowuje swoje imperium, a jednocześnie jak bardzo jest  gnieciona przez zachód. Tłoki tej propagandy cały czas pracują, a przeciętny Rosjanin, zwłaszcza ten pamiętający czasy Związku Sowieckiego, jest na taką propagandę niezwykle podatny.

Czytaj także: Dr Szewko: myli się ten, kto myśli że agresja rosyjska na Ukrainę wydarzy się w ciągu kilku dni

Statystyki pokazują, że tak prowadzona polityka wewnętrzna nie jest pozbawiona sukcesów.

Niestety Rosjanie to kupują, patrząc na poparcie dla rządu. (…) Z drugiej strony słyszałam głosy Rosjan, którzy uważają, że do wojny dojść nie powinno.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy!

P.K.

Klimatofanatycy liczą na to, że świat nie wykorzysta samoosłabienia Europy / Zbigniew Kopczyński, „Kurier WNET” 86/2021

Zdaniem p. Merkel, powodzi winne są zmiany klimatu. Podziwiać można krótki czas potrzebny do postawienia diagnozy, ustępujący tylko czasowi ustalenia przyczyny tragedii smoleńskiej w słynnym sms-ie.

Zbigniew Kopczyński

Zaślepienie

Tragiczna powódź dotknęła kilka rejonów w Niemczech, Belgii i Holandii. Najbardziej ucierpiały wsie w górach Eifel: Insul i Schuld. Media pokazywały domy zniesione przez żywioł razem z mieszkańcami, mówiły i pisały o dziesiątkach ofiar i zaginionych. Przepływająca przez te miejscowości rzeczka Ahr, normalnie wielkości Wisły w Ustroniu, nagle zmieniła się w siejącą spustoszenie rwącą, dużą rzekę.

Jak mogło dojść do tego, że w XXI wieku, w kraju – liderze Unii Europejskiej na śpiących spokojnie ludzi lunęła gwałtownie masa wody? I czy rzeczywiście tak niespodziewanie?

Gdy wody opadły, pojawiła się w mediach wiadomość, że system satelitarnej obserwacji meteorologicznej przewidział dokładnie zagrożenie powodziowe i to ponad tydzień przed katastrofą. Dlaczego nie wykorzystano tych informacji, by nie dopuścić do tragedii? Deszcz i powódź były nie do uniknięcia, można było jednak zawczasu ewakuować mieszkańców i ograniczyć straty materialne. Nie zrobiono nic.

Na razie nie widać w mediach dociekania przyczyn i szukania winnych. Być może dlatego, że główne niemieckie media, różniące się między sobą dość subtelnie, w istotnych kwestiach przedstawiają linię rządu. A dla rządzących prawda o przyczynach zaniedbań może być bardzo niewygodna, szczególnie w kontekście zaplanowanych na wrzesień wyborów. Po co zresztą dociekać, skoro sprawa została rozstrzygnięta na najwyższym szczeblu.

Wkrótce po powodzi zalane tereny odwiedziła Matka Narodu – pani kanclerz federalna. Przemawiając w miasteczku Adenau – siedzibie związku gmin, w którym znajdują się zalane Schuld i Insul – stwierdziła: „Musimy być szybsi w walce ze zmianami klimatu”. Sprawa więc jasna: winne są zmiany klimatu, i tyle. Merkel locuta, causa finita. Podziwiać można jedynie krótki czas potrzebny do postawienia jedynej słusznej diagnozy, ustępujący tylko czasowi ustalenia przyczyny tragedii smoleńskiej w słynnym sms-ie.

Gdyby pani Merkel rozejrzała się wokół miejsca, w którym przemawiała, zobaczyłaby na jednym z pobliskich budynków zaznaczony poziom wody podczas powodzi, jaka nawiedziła Adenau ponad sto lat temu, gdy o ociepleniu klimatu nikt nawet nie myślał. A jakie były wtedy zimy, mogliby opowiedzieć pani kanclerz ci z jej rodaków, którzy wyprawili się na wschód w letnich mundurkach.

Dodać należy, że Adenau leży kilkadziesiąt metrów wyżej niż zalane niedawno Insul i Schuld. Nie przepływa też przez nie Ahr, a jedynie mały potok Adenauer Bach. Co więc musiało dziać się w Eifel na początku XX wieku?

A gdyby pani kanclerz udała się kilkadziesiąt kilometrów dalej, w rejon przełomu Renu – a warto, bo to jedno z najładniejszych miejsc w Niemczech – zobaczyłaby na domach w ślicznych nadreńskich miasteczkach ślady dużych powodzi sięgające średniowiecza. Gdyby wtedy istnieli ochroniarze klimatu, straszyliby ludzkość globalnym ochłodzeniem. Na szczęście takich pomysłów wtedy nie było i gospodarka mogła rozwijać się normalnie.

Po co jednak zastanawiać się nad nieuchronnymi i różnorakimi zmianami klimatu, skoro łatwiej wykorzystać anomalie pogodowe do uzasadnienia topienia kolejnych miliardów w budowę większej i piękniejszej motyki, z którą efektowniej ruszymy na klimatyczne Słońce. Słońce przywołałem tu nie bez powodu, bo ma ono ogromny, choć do końca niezbadany wpływ na ziemski klimat. Wystarczy jedna gwałtowna zmiana jego aktywności, jeden większy wybuch, większy wyrzut masy w naszym kierunku, a diametralnie zmieni się nasz klimat. I nic na to nie poradzimy, choćbyśmy na ochronę klimatu przeznaczyli całe budżety Unii Europejskiej i krajów członkowskich.

Zadziwia ślepa wiara klimatofanatyków w ich możliwości zatrzymania zmian. Klimat na Ziemi zmieniał się, zmienia i będzie się zmieniał. Zmieniał się od czasów, o jakich mogą mówić geolodzy. Może więc lepiej, zamiast walczyć z nieuniknionym, przygotować się na nadchodzące zmiany? Tak jak robią to leśnicy w odwiedzonym przez panią kanclerz kraju związkowym. Czyżby bez wiedzy rządu federalnego?

Nadrenia Palatynat to najbardziej zalesiony land w Niemczech. Od dwóch lat trwa tu masowa wycinka drzew. Wycina się całe połacie, a sprzeciwu ekologów nie widać. Przyczyną wycinki jest zły stan drzew, osłabionych z powodu wysuszenia gleby i atakowanych przez szkodniki. Na miejsce wyciętych lasów sadzi się gatunki drzew bardziej dostosowane do zmienionych warunków. Widać, że wzięli się za to fachowcy, a nie ideolodzy. Ci drudzy pewnie, by zapobiec zmianom, stworzyliby system nawodnienia lasów i osłaniania drzew przed prażącym słońcem. A wszystko sfinansowaliby z nowych podatków.

Zamiast więc syzyfowej walki z ociepleniem, lepiej dostosować się do niego. Będzie to tańsze i rozsądniejsze. A w kwestii przeciwdziałania skutkom powodzi – zainwestować należy raczej w usprawnienie retencji i systemu ostrzegania.

Nawet jeśli przyjmiemy, że powodem zmian jest działalność człowieka i generowana przez niego emisja CO₂, to wyłączenie tych kilku procent emitowanego przez Europę dwutlenku węgla nie może wpłynąć na cokolwiek.

Skończy się tym, że gdy zaoramy już cały europejski przemysł, wybijemy zwierzęta hodowlane i zasadzimy lasy na polach, reszta świata zwiększy emisję, by produkować na potrzeby głodującej Europy.

Klimatofanatycy wierzą zapewne, że reszta świata nie wykorzysta samoosłabienia się Europy, by zyskać nad nią przewagę ekonomiczną, i weźmie dobry przykład, likwidując swoje przemysły. Przypomina mi to naiwną wiarę uczestników manifestacji rozbrojeniowych w czasach zimnej wojny, głęboko wierzących w to, że jeśli Zachód jednostronnie się rozbroi, Sowiety uczynią to samo. Trzeba było nie wiedzieć nic o naturze komunizmu.

O ile uczestników ruchów rozbrojeniowych cechowała skrajna naiwność, o tyle ich inspiratorów na pewno nie. Konsekwentnie dążyli do osłabienia krajów zachodnich, by zapewnić przewagę Związkowi Sowieckiemu, a ideowców traktowali jak użyteczne narzędzia. Podobną naiwność obserwujemy u klimatofanatyków. Kim jednak są ich inspiratorzy?

Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Zaślepienie” znajduje się na s. 2 sierpniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 86/2021.

 


  • Sierpniowy numer „Kuriera WNET” (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Zaślepienie” na s. 2 sierpniowego „Kuriera WNET” nr 86/2021

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego