Maciejewski, Lodowski: Choć Polska wygrywa z LGBT+, młode pokolenie jest im przychylne. Być może trzeba z nim walczyć

– Być może przez ideologię LGBT+ będziemy walczyć o umysły nastolatków. Trzeba pamiętać, że póki będzie miała kontekst kontrkulturowy, będzie kusić młodych – mówią Jakub Maciejewski i Miłosz Lodowski.

 

Jakub Maciejewski, dziennikarz „Gazety Polskiej Codziennie”,  i Miłosz Lodowski, grafik i były współpracownik Pawła Kukiza, mówią o ekspansji ideologii LGBT+ w Polsce, która zyskuje na popularności zwłaszcza wśród nastolatków. Drugi z gości Popołudnia zwraca uwagę, że dopóki ten nurt w myśleniu będzie miał kontekst kontrkulturowy, dopóty pozostanie on atrakcyjny dla młodych ludzi. Z opinią tą nie zgadza się Maciejewski, dla którego ideologia LGBT+ już stała się częścią kultury masowej. Według niego świadczy o tym m.in. fakt, że żadna korporacja zajmująca się produkcją seriali nie promuje wartości chrześcijańskich.

„To jest już mainstream, który udaje katakumby. Znaczy, oni wiecznie są prześladowani. Tak jak szturmują Jasną Górę z jakimiś wynaturzonymi figurami, jakimś przekazem takim pornograficznym, erotycznym. To oni wciąż są ciemiężeni, oni czekają, aż ktoś ich pobije, czekają, aż ktoś ich będzie znieważał, i oni wiecznie będą udawali te katakumby. Nawet jak ostatni katolik w Polsce zostanie i będzie się tylko modlił z różańcem w swoim domu, to oni nadal będą mówili, że są prześladowani”.

Dziennikarz „Gazety Polskiej Codziennie” zaznacza, że już w latach 80. w Stanach Zjednoczonych organizacje LGBT+ ukuły w piśmie The Gay Agenda plan narracji na najbliższe dekady. Jego częścią było sformułowanie „my wiecznie jako męczennicy”.

Lodowski ostrzega, że z powodu idei lansowanych przez LGBT+ może czekać nas wojna o umysły z młodszym pokoleniem. Podkreśla w niej doniosłą rolę wychowawców, którzy powinni wziąć odpowiedzialność za wychowanie nastolatków.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

OSTATNIE 6 DNI ZBIÓRKI NA NOWE STUDIO WNET

WESPRZYJ BUDOWĘ NOWEGO STUDIA RADIA WNET: https://wspieram.to/studioWNET

 

Lisicki: Przez doświadczenie sowieckiego reżimu Polska może uchronić się przed obecną politpoprawnością [VIDEO]

– Co prawda papież Franciszek jeszcze nie głosi ideologii LGBT, ale ją co najmniej toleruje, a czasem wydaje się, że nawet ją wspiera. Osłabia tym samym Kościół – mówi Paweł Lisicki.


Paweł Lisicki, redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy”, mówi o sceptycyzmie Polaków wobec powstałych na Zachodzie rozwiązań ideologicznych. Odnosi się przy tym do podpisanej 18 lutego przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego Deklaracji LGBT+, która oparta została na kontrowersyjnych standardach Światowej Organizacji Zdrowia.

Dziennikarz odpowiada także na pytanie, czy Polska jest w stanie obronić się przed ideami lansowanymi przez lewicowych radykałów.

„Opieram się jednak, jeżeli mówię o nadziei, na dwóch rzeczach. Po pierwsze Polacy to jest naród, który doświadczył na swojej skórze tego, czym jest totalitaryzm – komunistyczny, sowiecki (…), który właśnie polegał na tym, że próbowano wszystkim narzucić pewną utopijną formę zachowania, utopijne sposoby myślenia. Dokładnie ten sam mechanizm, który próbują na Zachodzie wprowadzać przy pomocy środków – przynajmniej na razie – pokojowych różni radykalni rewolucjoniści. To doświadczenie, mam wrażenie, wciąż Polaków chroni”.

„Drugie źródło nadziei jest takie, że mimo wszelkich swoich wad wciąż polski Kościół nie uległ tej formie, użyję tutaj mocnego słowa, ale ono dokładnie pokazuje, co się stało z Kościołami na Zachodzie, tej formie zglajszachtowania, takiego dostosowania się do nowomowy poprawnopolitycznej”.

W kontekście tej rywalizacji gość Poranka podejmuje temat podejścia Kościoła katolickiego do homoseksualizmu. Negatywnie ocenia papieża Franciszka, który poprzez gesty nie odtrąca ludzi nieheteronormatywnych.

„To jeszcze nie jest tak, że już głosi tę – nazwijmy to – ideologię genderową, homoseksualną, lesbijską itd., ale ją co najmniej toleruje, a w przypadku znaczących gestów wydaje się, że niektórych w tym wspiera”.

Ponadto Lisicki odnosi się także do słów dyrektora Żydowskiego Instytutu Historycznego prof. Pawła Śpiewaka, który w czeskiej gazecie nazwał publicystę „jednym z największych antysemitów w Polsce”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.K.

Karoń: Więźniowie korporacji nie wiedzą, że uczestniczą w wielkim oszustwie. To fenomen tego systemu! [VIDEO]

O swojej najnowszej książce „Historia antykultury” opowiada Krzysztof Karoń

Według znanego publicysty „antykultura jest szerszym pojęciem niż to co jest jej główną częścią, a jest nią ideologia marksistowska. W ciągu 150 lat marksizm przechodził różne ewolucje, ale dziś jest podstawą większości ideologii politycznych, nawet tych zwalczających się wzajemnie”. Jak twierdzi Karoń, ostatecznym celem antykultury jest zniszczenie tego, co odróżnia ludzkość od zwierząt, czyli kultury. „ANTYKULTURA to nurt ideologiczny, którego celem jest pozbawienie ludzi etosu pracy, tożsamości i więzi społecznych i cofnięcie ludzkości do poziomu przedkulturowej wspólnoty pierwotnej”.

Karoń krytykuje też dzisiejsze rozumienie wolności, skażone przez antykulturę: „Jeśli powiemy, że człowiek wolny to człowiek nieograniczony w swoim myśleniu, to jest również idiota. Prawo do głupoty, do chaosu, do bezsensu, które są rzekomo równie cenne co prawda”. Jego zdaniem wolność bez odpowiedzialności  i prawdy jest bezcelowa. Przypomina, że demokracja pierwotnie była systemem opartym na niewolnictwie, a prawo głosu mieli tylko ci, którzy nie musieli pracować, i dlatego system działał. Obecnie wmówiono ludziom, że wszyscy mogą głosować, a tymczasem „więźniowie korporacji nie wiedzą, że uczestniczą w wielkim oszustwie. To fenomen tego systemu”.

Więcej w porannym wydaniu Radia WNET

mf

Sprzeciw Europejczyków wobec UE powoli zalewa całą Europę. Polska powinna stać na jego czele – uważa Marek Jurek

– Jeżeli chcemy przekazać młodym Polakom te wartości, które były dla nas oparciem w walce z komunizmem, musimy sprzeciwić się polityce genderowej UE – mówi Marek Jurek, gość Poranka WNET.

Marek Jurek w Poranku WNET komentuje aspekty społeczne prowadzonej przez Unię Europejską polityki. Dwa tygodnie temu wchodzący w skład belgijskiego rządu koalicyjnego Nowy Sojusz Flamandzki (N-VA) sprzeciwił się przyjęciu przygotowanego przez ONZ Światowego Paktu w sprawie Migracji. Na decyzję tę wpłynął m.in. mający miejsce w Wielki Wtorek 2016 r. podwójny zamach przeprowadzony przez muzułmańskich imigrantów na stacji metra w okolicy Parlamentu Europejskiego i lotnisku. W związku z poparciem dokumentu przez większość belgijskich deputowanych partia opuściła koalicję, na skutek czego belgijski rząd funkcjonuje obecnie jako gabinet mniejszościowy.

To moim zdaniem jest bardzo ciekawy fakt, bo to pokazuje, że ta fala sprzeciwu, tego rozumienia przez Europę dobra wspólnego, odpowiedzialności za przyszłość ogarnia cały kontynent. 

Były marszałek Sejmu uważa, że Polska powinna wykorzystać rosnące niezadowolenie z polityki unijnej na kontynencie i nadawać temu sprzeciwowi ton. Dla gościa Poranka WNET nastroje te stanowią również reakcję na stopniowe ograniczanie przez Unię Europejską suwerennych kompetencji państw. Polityk stwierdza, że efektem takiej polityki jest kryzys migracyjny, kryzys ekonomiczny na południu Europy oraz Brexit.

Wielka Brytania cofa historię o kilkadziesiąt lat, rezygnując z tych płaszczyzn współpracy, które bardzo dobrze wcześniej realizowała. Między innymi dlatego, że taki nacisk w polityce migracyjnej czy innej jest. 

Marek Jurek omawia także kontrowersje, które w Europie Środkowej wywołuje Konwencja Stambulska, będąca częścią polityki genderowej UE. Bułgarski Trybunał Konstytucyjny oświadczył niedawno, że jej postanowienia są sprzeczne z zapisami krajowej konstytucji dotyczącymi rodziny, w związku z czym dokument ten nie może być ratyfikowany. Były marszałek jest zdania, że Polska popełniła błąd podpisując Konwencję.

Jeżeli chcemy przekazać następnym pokoleniom te wartości, które my otrzymaliśmy, i które dla nas były oparciem w walce z komunizmem, to musimy ją po prostu wypowiedzieć.

Polityk odnosi się również do zakończonego 14 grudnia szczytu klimatycznego w Katowicach stwierdzając, że był do dla Polski duży sukces prestiżowy. Zauważa również, że Polska jest krajem, który jeszcze długo będzie potrzebował węgla.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Na co pójdzie osiemnaście miliardów George’a Sorosa? / Francuski publicysta Olivier Bault w Radiu WNET [VIDEO]

Społeczeństwo otwarte według George’a Sorosa to takie, w którym między innymi zrealizowane będą postulaty LGBT, zwycięży ideologia gender, a dostęp do aborcji i eutanazji będzie bardzo swobodny.

 

W Poranku Gościł francuski publicysta Olivier Bault, współpracujący między innymi z „Do Rzeczy”. W poprzednim numerze tego tygodnika ukazał się jego artykuł pt. „18 miliardów Sorosa”, opisujący działalność George’a Sorosa w związku z głośnym niedawno zasileniem przez niego fundacji Open Society Foundations kwotą 18 mld dolarów.

Olivier Bault przyznał, że był kiedyś zwolennikiem federacji państw europejskich. Teraz jednak sądzi, że demokracja nie może działać na poziomie europejskim. Panuje tam zbyt duża niewiedza, a instytucje europejskie zdominowane są przez nurt lewicowo-liberalny, który próbuje narzucać ideologię daleko wykraczającą poza traktaty unijne. Niedawne głosy na temat faszyzmu czy nawet nazizmu w Polsce, obecne w debacie w Parlamencie Europejskim na temat Polski, częściowo są wynikiem ignorancji, a częściowo ideologicznej propagandy.

Ideologia lewicowo-liberalna z jednej strony twierdzi, ze nie ma granic w wolności człowieka, a z drugiej nie umie przyjmować, że ktoś może mieć inne poglądy. Ideologia ta staje się coraz bardziej totalitarna, czego przykładem jest kwestia aborcji. Można mordować własne dziecko, czy też jak mówią jej zwolennicy dysponować swoim ciałem. W krajach takich jak Francja czy Belgia nie można już nawet tego krytykować, gdyż za bardzo stresuje to osoby w tym uczestniczące.

We Francji niedawno miały miejsce liczne demonstracje w obronie tradycyjnego rozumienia rodziny. Czy coś z tego zostało? Olivier Bault twierdzi, że na pewno uczestnicy i zwolennicy tych demonstracji reprezentują ważną część opinii publicznej. Jednak problem polega na tym, że we Francji nie ma takiej partii politycznej, która by reprezentowała ich poglądy. Opinia konserwatywna nie ma bowiem przedstawicieli ani we Froncie Narodowym, ani w centroprawicy. Trzeba obserwować, co się będzie działo na francuskiej prawicy, bo na pewno zajdą tam zmiany. Prawicowa część opinii publicznej we Francji oczekuje sojuszu konserwatywnej części Frontu Narodowego z konserwatywną częścią centroprawicy. Chodzi o tę część, która jest np. przeciwna dostępności in vitro dla lesbijek i matek surogatek dla gejów. [related id=36515 side=left]

Czy postulaty lewicowo-liberalne mają jakąś granicę? Gość Poranka, na przykładzie Wielkiej Brytanii i USA, twierdzi, że środowiska LGBT są niespokojne wewnętrznie i nigdy nie mają dosyć. Podał przykład ze szkoły koło Oxfordu. Nauczyciel matematyki pochwalił dwie uczennice za naukę słowami „Dobra robota, dziewczyny”. Na to jedna z nich zwróciła uwagę, że uważa się za chłopca. Nauczyciel ją przeprosił, a pomimo tego został zawieszony. To już jest totalitaryzm – uważa Olivier Bault.

W drugiej części rozmowy publicysta „Do Rzeczy” opowiedział o działalności George’a Sorosa, brytyjskiego miliardera pochodzenia żydowskiego, który za pomocą założonej przez siebie fundacji Open Society Foundations finansuje różnego rodzaju działalność na rzecz tego, co nazywa społeczeństwem otwartym.

Społeczeństwo otwarte według George’a Sorosa to takie, w którym między innymi zrealizowane będą postulaty LGBT, zwycięży ideologia gender, a dostęp do aborcji i eutanazji będzie bardzo swobodny. Według tej wizji nie będzie też narodów – przez masową imigrację narody będą tak wymieszane, że znikną różnice między nimi. Jest to marzenie nie tylko jednego Sorosa. Takie postulaty omawiane są na spotkaniach Komisji Trójstronnej i Grupy Bilderberg. Sam George Soros szczególnie zwraca uwagę w swej działalności na USA i na Europę Środkowo-Wschodnią.

Dlaczego teraz, i to tak spektakularnie Soros wsparł Open Society Foundations? Olivier Bault uważa, że obecnie jest dość istotny moment walki między ideologią lewicowo-liberalną a naturalnym oporem społeczeństw. W USA prezydentem został Donald Trump, a w Polsce i na Węgrzech rządzą partie o celach i poglądach odmiennych niż elity dominujące w krajach Zachodu. We Francji z kolei niedawno miał miejsce wielki strach elit, że wygra Front Narodowy.

George Soros – World Economic Forum Annual Meeting 2011.
Copyright by World Economic Forum
swiss-image.ch/Photo by Michael Wuertenberg

Przejawem tego jest też to, co się działo w europejskich mediach po Marszu Niepodległości. Gość Poranka twierdzi, że takiej skali kłamstw i manipulacji na temat Polski, chociaż do tej pory i tak była już duża, jeszcze nie widział. Świadczy to o tym, że stawka w toczącej się grze, według tych mediów, musi być bardzo duża. Każda tego rodzaju akcja propagandowa ma przecież swój koszt w postaci utraty przez nie wiarygodności.

Ciekawe jest to, że George’a Sorosa, Żyda ocalonego z Holocaustu, nie lubi państwo Izrael. Przyczyna tkwi w tym, że próbuje on niedemokratycznymi sposobami obalać demokratycznie wybrany rząd. Wspiera też Palestyńczyków, zresztą tak jak i cała lewica.

Źródła działań lewicy oraz jej stosunku do islamu Olivier Bault upatruje po prostu w głupocie oraz w niechęci do chrześcijaństwa. W wielu przypadkach pobłażliwość wobec islamu, w tym islamu radykalnego, jest spowodowana właśnie dążeniem do osłabienia chrześcijaństwa. Wyjaśnieniem tego może być też przyjaźń między systemami totalitarnymi, tak jak między komunizmem i nazizmem przed II wojną światową.

Jak się okazuje, George Soros miał też wpływać na Kościół katolicki. Z ujawnionych dokumentów Open Society Foundations wynika, że organizacja ta lobbowała u biskupów amerykańskich na rzecz tego, żeby Kościół stawał się coraz bardziej „otwarty”.

JS

Rozmowa miała miejsce w części czwartej Poranka WNET.

 

PE chce konwencji antyprzemocowej, która ochronę życia poczętego (zakaz aborcji) uważa za formę przemocy wobec kobiet

PE wzywa kraje UE do ratyfikacji konwencji stambulskiej o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet, zapowiada również wprowadzenie szkoleń i procedur pozwalających wdrożyć koncepcję gender.

W przyjętym sprawozdaniu PE wzywa państwa członkowskie, które nie ratyfikowały konwencji stambulskiej, do przyspieszenia działań w tym zakresie.

 Jednocześnie wymaga od członków UE przeznaczenia odpowiednich sum pieniędzy na realizację genderowej polityki. Sprawozdanie zapowiada wprowadzenie również systematycznych szkoleń i procedur pozwalających w pełni wdrożyć koncepcję gender based violence. W raporcie zapowiedziano zwalczanie seksizmu i stereotypowych ról genderowych oraz forsowanie w mediach języka „neutralnego genderowo”, czyli wyrażającego założenia i aspiracje ideologii gender. Jedną z najbardziej niepokojących przyjętych deklaracji jest postulat uznania ochrony prawnej dziecka przed urodzeniem (zakaz aborcji) za formę przemocy wobec kobiet i dziewcząt. (por. art. 4).

Parlament Europejski uchwalił tę decyzję we wtorek na sesji w Strasburgu. Przystąpienie UE do konwencji zostało poparte przez 489 europosłów przy 114 głosach przeciwnych i 69 wstrzymujących się.

Komisarz UE ds. sprawiedliwości, konsumentów i równouprawnienia Vera Jourova podpisała dokument w imieniu UE w czerwcu. Wcześniej w maju Rada UE, czyli państwa członkowskie, zatwierdziły przystąpienie UE do tzw. konwencji stambulskiej. O takie posunięcie zabiegała Komisja Europejska, która przekonywała, że przyjęcie regulacji na poziomie unijnym przyniesie wiele korzyści.

– Konwencja stambulska w swej istocie to niestety ideologiczny łom, który pod pozorem wspierania ofiar przemocy sprawia, że stosunki społeczne padają ofiarą ideologii gender i radykalnego feminizmu. Czy głosujący europosłowie naprawdę chcą podpisać się pod stwierdzeniem, że przemoc wobec kobiet jest utrwalonym elementem struktury europejskiego społeczeństwa? Taki jest właśnie jej sens – przekonywała deputowana PiS Jadwiga Wiśniewska, która uważa, że przemoc wobec kobiet jest patologią, z którą trzeba walczyć, jednak konwencja stambulska nie stanowi recepty na rozwiązanie tego problemu. Jej zdaniem przystąpienie do niej będzie kolejną tragiczną pomyłką UE, dlatego podczas debaty poprzedzającej głosowanie apelowała o jej odrzucenie.

Warto w tym miejscu dodać, że aktualnie w PE środowiska lewicowe zdominowały Komisję Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych (LIBE) oraz Komisję Praw Kobiet i Równouprawnienia (FEMM). Przez wprowadzenie rozwiązań, które przeforsowały w wymienionych już komisjach, zamierzają narzucić państwom członkowskim akceptację radykalnych rozwiązań polityki genderowej.

Zabójstwo prenatalne to według konwencji stambulskiej wyraz troski o zdrowie kobiet, a stoi to w jaskrawej sprzeczności z wiedzą medyczną, co podkreślają specjaliści z zakresu ginekologii i położnictwa z całego świata podpisani pod tzw. Deklaracją Dublińską, która wyjaśnia, że zakaz aborcji nie ogranicza w żaden sposób dostępu kobiet do niezbędnej im opieki.

W uchwalonym dokumencie europosłowie wezwali państwa członkowskie do przyspieszenia ratyfikacji i wdrożenia konwencji. PE chce też opracowania całościowej strategii UE dotyczącej zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy ze względu na płeć, a także do stworzenia dyrektywy antyprzemocowej, która jako prawo UE miałaby moc wiążącą.

[related id=37606]Dokument ten zobowiązuje też kraje członkowskie do zwiększenia ochrony ofiar przemocy i do karania sprawców. Przemoc wobec kobiet, w tym przemoc psychiczna, fizyczna i seksualna, gwałt, stalking, okaleczanie żeńskich organów płciowych (FGM), zmuszanie do małżeństwa, aborcji i sterylizacji – uznawane są za przestępstwa kryminalne i w Polsce takimi są, podobnie jak w krajach UE, chociaż wiele z nich ma problem z przestrzeganiem tychże przepisów, zwłaszcza w miejscach, które de facto stały się eksterytorialne i przestrzegane jest tam jedynie prawo szariatu.

Po raz pierwszy konwencja stambulska zaprezentowana została w 2011 roku. Trzy lata później weszła w życie. W Polsce od samego początku wywoływała stanowcze protesty wśród organizacji prolife ze względu na fakt traktowania przez konwencję aborcji jako prawa kobiet, a jej odmowę jako przemoc stosowaną w stosunku do kobiety. Dlatego też jest niezgodna z polską konstytucją.

Polska mimo to podpisała konwencję w grudniu 2012 r., gdy premierem był Donald Tusk. Ustawa o ratyfikacji została uchwalona na początku 2015 r., prezydent Bronisław Komorowski podpisał ją w marcu, a ratyfikował tuż przed wyborami prezydenckimi 13 kwietnia 2015 roku.

Monika Rotulska

„Wielkopolski Kurier Wnet” 38/2017, ks. Dariusz Oko: Bogiem ateisty staje się jego niezwykle silna żądza seksualna

Człowiek zdominowany przez seksualność łatwo dzieli ludzi na obiekty pożądania, ludzi mu obojętnych, bo nieatrakcyjnych seksualnie, i przeciwników – przeszkadzających mu w realizacji jego dążeń.

Dariusz Oko

Dzieło rozumu ateistycznego

Gender to kolejna utopijna ideologia ateistów, tym razem przeznaczona dla tych, dla których bogiem stał się seks. Każde życie wymaga bowiem jakiegoś uzasadnienia, jakiegoś światopoglądu. Także życie kogoś, kto popadł w nałóg seksu, jak wiele współcześnie żyjących osób. Nawrócenie z mocnego, zakorzenionego nałogu jest bardzo trudne, dlatego wielu zamiast tego wybiera drogę racjonalizacji. W filozofii i psychologii znane są dziesiątki mechanizmów racjonalizacji. Jej współczesną odmianą, stosowaną przez ludzi zdominowanych przez seksualność, jest właśnie teoria gender.

Samookłamywanie, pozorne rozumowe tłumaczenie i uzasadnianie swojego postępowania jest oczywiście o wiele łatwiejsze niż walka z nałogiem, przynosi chwilową ulgę jako znieczulenie rozumu i sumienia. Według reguły: „Jeśli nie żyjesz, jak myślisz, to będziesz myślał jak żyjesz”.

Z teorią Marksa w tle

Teoria gender to głównie dzieło rozumu ateistycznego, gdyż to przede wszystkimi ateiści są jej prekursorami, twórcami oraz propagatorami. Widać to również w Polsce, gdzie najbardziej przekonani, walczący genderyści są zarazem najbardziej przekonanymi, walczącymi ateistami – jak profesorowie filozofii Jan Hartman i Magdalena Środa, prawnik Magdalena Fuszara oraz polityk Janusz Palikot.

Jest to zgodne z samą naturą ideologii gender, opartej głównie na myśli takich walczących ateistów, jak Fryderyk Nietzsche, Karol Marks, Jean-Paul Sartre, Antoni Gramsci, Herbert Marcuse, Michael Foucault czy Judith Butler. To dlatego ci, którzy jeszcze wczoraj głosili ateizm marksistowski, dzisiaj swobodnie przechodzą do głoszenia ateizmu genderowego – jak Zygmunt Bauman czy inni neomarksiści, postmoderniści i genderyści w jednej osobie.

Ateizm nie jest jednak dobrym punktem wyjścia w refleksji nad rzeczywistością. Z punktu widzenia teistycznego można przedstawić to tak, jakby nienarodzone jeszcze dziecko mówiło, że jego matka nie istnieje, bo jej nie widzi, albo jakby ogrodnicy mówili, że doskonale poradzą sobie bez słońca, bo wystarczy im księżyc. Teistyczny punkt widzenia był i jest dominujący, był i jest również najlepiej uzasadniony – rozumowo i liczbowo. Z naukowego punktu widzenia można powiedzieć, że jest on hipotezą najbardziej prawdopodobną, wiarą najbardziej racjonalną. To dlatego zdecydowana większość ludzi, w tym także zdecydowana większość naukowców oraz filozofów, była i jest teistami.

Ateizm był i pozostaje poglądem mniejszości (a nawet zjawiskiem marginalnym), czymś w granicach jednej z wielu możliwych umysłowych aberracji. W naszych czasach rozprzestrzenia się jedną z dwóch bardzo złych dróg. Pierwsza to narzucanie go poprzez krwawy terror i liczone w milionach ofiar masowe ludobójstwa – jak w Związku Radzieckim, Chinach, Kambodży czy Korei Północnej. Druga to otępienie przejedzonych, przesyconych społeczeństw bogatego Zachodu, gdzie coraz więcej ludzi skupia swoje zainteresowania jedynie na konsumpcji i trawieniu, a nie samym życiu i jego sensie.

Nie tylko rozum

Każdy światopogląd, filozofia czy ideologia są w dużej mierze wiarą w szerokim sensie, czyli zbiorem przekonań, których nie jesteśmy w stanie wystarczająco, do końca uzasadnić według racjonalnych kryteriów naszych czasów. Przekonań, które przyjmujemy zatem na zasadzie zaufania do ich głosicieli. Rozum i wiara są wobec tego nierozerwalne i nierozłączne. Występują razem wszędzie, w każdej nauce, w każdej filozofii i w każdym światopoglądzie – tylko w różnych proporcjach.

Dlatego ateizm również jest jedynie swego rodzaju wiarą, tyle że szczególnie słabo uzasadnioną i wybitnie prymitywną. Można powiedzieć, że jest w istocie wiarą najbardziej nieracjonalną. Ateiści bowiem wierzą w to, że istnieje jedynie materia, czyli coś nierozumnego, nieświadomego siebie, niezdolnego do podejmowania decyzji, do miłości i tworzenia kultury, a jednocześnie przez swoją działalność usiłują zaprzeczyć własnej wierze.

Pomimo tego poszczególni ateiści mogą okazać się osobami, które swoimi zaletami intelektualnymi i moralnymi przewyższają wielu teistów. Święta Edyta Stein, która długie lata przeżyła jako szlachetna ateistyczna filozof, po swoim nawróceniu mówiła, że kto szczerze szuka prawdy, ostatecznie szuka Boga.

Człowiek jest istotą bardzo skomplikowaną, złożoną, wielopoziomową, która często nie panuje nad samą sobą, nie jest do końca konsekwentna ani intelektualnie, ani moralnie, ani też egzystencjalnie. W przypadku irracjonalnych poglądów jest to akurat korzystne. Stąd na szczęście nie wszystkie absurdy, które nosimy w głowie, przekładają się na absurdy życia.

Istnieje także pewna fortunna niekonsekwencja – także ateistyczna niekonsekwencja. Ateiści zwykle nie są do końca konsekwentni w swojej ateistycznej wierze. Uznają na przykład w sobie te cechy czy zdolności – chociażby pragnienie duchowej miłości – których nie ma w materii, do której ich wiara redukuje całą rzeczywistość.

Jednak średnia statystyczna wskazuje, że ateiści wiodą gorsze życie, gorzej wypadają szczególnie na polu moralnym. Potwierdza to historia, badania socjologiczne i osobiste doświadczenie. Porównanie życia chrześcijan i ateistów zachodniego kręgu kulturowego wykazało, iż ci pierwsi żyją o wiele bardziej etycznie, są o wiele bardziej gotowi do pomocy i służby bliźnim. To, co w życiu najważniejsze – małżeństwo i rodzina – udaje się im najlepiej ze wszystkich, ich związki są trwalsze i szczęśliwsze, a dzieci zostają najlepiej ze wszystkich wychowane.

Źródło krzywdy i nędzy

Nieprzypadkowo w skali całego globu krajem największej ludzkiej krzywdy i nędzy, największego upodlenia człowieka jest Korea Północna. Kraj od siedemdziesięciu lat całkowicie poddany rządom ateistów, w którym zrealizowali oni wszystkie swoje plany. Doprowadziło to do urządzenia państwa na kształt wielkiego obozu koncentracyjnego. Nieprzypadkowo też najbiedniejszym krajem w Europie jest Albania, którą na drodze inżynierii społecznej i bezwzględnego terroru usiłowano przekształcić w państwo całkowicie ateistyczne.[related id=26119]

Największa – bo ateistyczna – nędza duchowa prowadzi też do największej nędzy materialnej. Nieprzypadkowo zbrodnie przeciw ludzkości motywowane ideologią – pochłaniające nieporównywalną z niczym ilość ofiar – popełnili właśnie ateiści. Ofiary komunizmu ocenia się na ponad 100 milionów osób. Jest to 17 razy więcej niż Holocaust Izraelitów dokonany przez nazistów, którzy także często byli ateistami (przynajmniej praktycznymi) albo okultystami, śmiertelnymi wrogami Boga i chrześcijaństwa.

Czerwoni Khmerzy w Kambodży w ciągu trzech i pół roku rządów pozbawili życia jedną czwartą swoich rodaków – około dwa miliony osób. Szacuje się, że wielki, sprowokowany przez komunistów głód na Ukrainie pochłonął przynajmniej 6 milionów ludzi; wszystkie zbrodnie komunistyczne dokonane w ZSRR szacowane są na 20 milionów ofiar, w Chinach zaś liczba ta zbliża się do 65 milionów (!). Do piekła Gułagu sowieckiego trafiło około 29 milionów osób.

Te największe zbrodnie dziejów popełniono w imię ideologii komunistycznej, która miała być najbardziej prawdziwą i najbardziej naukową teorią naszych czasów. Teorią nieomylną i absolutną, szczytowym wytworem ludzkiego umysłu – trzeba dodać: umysłu ateistycznego. Ateiści nigdy nie przeprosili za te zbrodnie i nigdy dostatecznie poważnie nie przemyśleli, dlaczego do nich doszło oraz co zrobić, żeby historia się nie powtórzyła. Te doświadczenia historyczne każą z najwyższą ostrożnością, krytycyzmem i podejrzliwością patrzeć na teorie będące dziełem myśli ateistycznej, które przypisują sobie cechy boskie, tj. nieomylność i absolutność.

Genderyści na ogół jednak nie są w stanie albo nie chcą dostrzec, że podobną krytykę, jaką stosują wobec innych, można i należy zastosować wobec nich samych. Studiując ich najbardziej reprezentacyjne dzieła, można dostrzec, że są to prace będące w dużym stopniu rezultatem następującej, dziesięcioetapowej dialektyki myślenia ateistycznego i ateistycznej egzystencji, warunkujących i napędzających się wzajemnie.

Dialektyka gender:

Po pierwsze: Jeżeli Bóg istnieje, co filozoficznie jest twierdzeniem najlepiej uzasadnionym, to ateizm jest fundamentalnym błędem początku, absurdem założycielskim, niejako grzechem pierworodnym myślenia, który nieuchronnie musi prowadzić do następnych błędów i absurdów na kolejnych etapach myślenia i egzystencji – podobnie jak poważny błąd na początku łańcucha równań matematycznych.

Po drugie: Jednym z pierwszych takich absurdów jest postawienie siebie ponad Boga. Dla ateisty bowiem Bóg jest jedynie błędną, pustą ideą, nieporównywalną z ateistą, czyli z żywą istotą o umyśle pełnym idei najbardziej słusznych i nieomylnych. Jak uczy historia, stawianie siebie ponad Boga łatwo prowadzi do czynów strasznych, wprost demonicznych.

Po trzecie: Ateista – zgodnie ze swoją wiarą w to, że istnieje tylko materia – uważa zazwyczaj samego siebie za jedynie przypadkowy produkt ewolucji, za trochę tylko bardziej inteligentne zwierzę. Ma dlatego nieuchronną tendencję do przeceniania w sobie tego, co zwierzęce, a niedoceniania tego, co duchowe. Nawet do odrzucania całej sfery duchowej. Chętnie tłumaczy zatem to, co człowiecze, poprzez to, co zwierzęce; to, co duchowe, poprzez to, co biologiczne, fizjologiczne. Niekiedy nawet redukuje pierwsze do drugiego, wyższe do niższego, przez co cofa się w ewolucji.

Nieraz argumentacja ateistyczna sprowadza się do nakazu: „Czyńmy tak, bo tak zachowują się zwierzęta”. Jest to tym bardziej nieunikniony punkt dojścia, że odrzucając Boga, ateista odrzuca to, co jest najwyższe, najbardziej duchowe w całym istnieniu, ale też i w nim samym. Neguje Byt absolutny, ale też neguje najlepszą, najwyższą część samego siebie, która jest przeznaczona do bycia miejscem poznania tego Bytu. Nie może tej sfery zupełnie zniszczyć, ale może ją wypierać ze swej świadomości i tym samym jakby „usypiać”. Tak doprowadza do okaleczenia i atrofii całą najwyższą i najbardziej centralną część swojego ducha.

Po czwarte: Prowadzi to jednak do fundamentalnej sprzeczności pomiędzy przypisywaniem sobie roli boskiej, a zarazem tendencją do redukowania siebie do zwierzęcości. Ateista usiłuje rozwiązać tę sprzeczność poprzez poszukiwanie boga zastępczego, na którego tak czy inaczej jest skazany. Jego ludzka natura, stworzona do bycia-z-Bogiem, domaga się jakiejś namiastki, jakiegoś zastępcy Boga odrzuconego. Każdy przecież potrzebuje jakiejś wartości centralnej i najwyższej, ześrodkowującej oraz organizującej całe jego życie (albo zespołu takich wartości).

Bezwzględność tej potrzeby widać szczególnie wyraźnie w totalitarnych państwach ateistycznych, które natychmiast, równolegle do eksterminacji religii i praktykujących wiernych, wprowadzają nowe formy quasi-religijne, w których cześć boską oddaje się najczęściej partii oraz jej liderom.

Taką namiastką Boga może stać się wiele rzeczy. Można jednak zauważyć pewne preferencje związane z ateistycznym przecenianiem siebie, a zarazem z redukowaniem siebie do fizyczności. Szczególnie uprzywilejowane są tutaj władza, bogactwo i zaspokajanie potrzeb zmysłowych, które mamy wspólne ze zwierzętami. Pozostaje to w zgodzie z powiedzeniem, że ateista to taki człowiek, który nie uznaje absolutnie żadnego Boga poza jednym wyjątkiem – siebie samego.

Dlatego też szczególnie często typowymi „bogami” ateisty staje się on sam i jego niezwykle silna żądza, czyli żądza seksualna. Widać to wyraźnie w życiu takich protagonistów genderyzmu, jak Markiz de Sade, Aleksandra Kołłątaj, Magnus Hirschfeld, Wilhelm Reich czy Alfred Kinsey. Ci ludzie rzeczywiście żyli tak, jakby seks był ich jedynym bogiem, dającym jedyne możliwe „zbawienie”. Konsekwentnie degradowali się, aż do gorzkiego końca, jako gorliwi wyznawcy takiego „boga”.

Butler, niejako Karol Marks współczesnego genderyzmu, czyni z przyjemności seksualnej centralną wartość swojego i społecznego życia, której muszą być podporządkowane inne wartości, w tym szczególnie małżeńskie i rodzinne. W publikacjach wielokrotnie eksponowała główny cel i sens swojej egzystencji, za które uważa maksymalizację przyjemności seksualnej. Tak jakby seks był bogiem, któremu cześć oddaje się całą sobą.

Po piąte: Funkcjonowanie jako czciciel bożka seksu musi jednak prowadzić do głębokiej destrukcji osobowości. Taka postawa życiowa rodzi złowrogie, zatrute owoce. Wówczas bowiem pewien rodzaj przyjemności zmysłowej stawia się ponad wszystko, także ponad to, co najwyższe i najpiękniejsze, najbardziej duchowe w człowieku i bycie. Ponad osobę i Boga, ponad duchowość i miłość, ponad rozum, wolność i uczucia. Rezultatem takiej postawy są nieopanowane dążenia, nienawistne słowa i okrutne czyny w konsekwencji prowadzące do zniszczenia całego życia.

Wyjaśnienie i uzasadnienie

Między innymi z tego właśnie względu w 2015 roku opinia publiczna w Polsce została wstrząśnięta słowami Jana Hartmana, najbardziej przekonanego i walczącego ateisty-genderysty, który stwierdził, że być może piękna miłość brata i siostry jest czymś wyższym niż najwznioślejszy romans niespokrewnionych ze sobą ludzi? oraz: Jeśli udaje się powiązać harmonijnie miłość macierzyńską albo bratersko-siostrzaną z miłością erotyczną, to osiąga się nową, wyższą jakość miłości i związku. Dodał także: Wygląda na to, że upada najsilniejsze tabu ziemskiego globu, jakim jest zakaz kazirodztwa. (…) Co właściwie może dziś służyć za usprawiedliwienie zakazu kazirodztwa? Ze względu na odniesienie do matki, można tę wypowiedź rozumieć jako pochwałę nie tylko kazirodztwa, ale także pedofilii kazirodczej. W podobnym duchu o kazirodztwie wypowiadały się dwie inne walczące ateistki-genderystki, „profesorki” Magdalena Środa i Małgorzata Fuszara.

Nie jest to przypadek. Duński genderysta, profesor prawa Vagn Greve stwierdził: Jeśli dwie dorosłe osoby, w tym na przykład ojciec i córka, chcą być ze sobą razem, to nie widzę problemu. (…) Nie widzę absolutnie żadnej różnicy między legalizacją związków homoseksualnych a dopuszczeniem związków kazirodczych.

Podobnie wypowiedział się sędzia Garry Nielson z Australii: Sąd może nie widzieć niczego niewłaściwego w zbliżaniu się brata do siostry, jeżeli tylko jest ona dojrzała seksualnie, utrzymuje relacje seksualne z innymi mężczyznami i jest akurat ‘dostępna’, bo nie ma partnera seksualnego. (…) Gdybyśmy mieli 1950 rok, to kolegium 12 sędziów uznałoby niezawodnie, że dla mężczyzny jest rzeczą nienaturalną zainteresowanie innym mężczyzną lub chłopcem. Te rzeczy się zmieniły.

W tym punkcie genderyści mają rację. Przecież dokładnie te same argumenty, których użyto do legalizacji związków homoseksualnych, przemawiają również za legalizacją kazirodztwa. Jeśli ktoś da się przekonać do pierwszego, musi dać się przekonać i do drugiego. Dlatego w ramach optyki genderowej jest czymś oczywistym, że po legalizacji homoseksualizmu musi nastąpić legalizacja kazirodztwa. Hartman wypowiedział zatem tylko pewną genderową oczywistość. W Danii, Niemczech, Szwajcarii i Australii toczona już jest walka o legalizację kazirodztwa. W Niemczech walczy o to najbardziej genderowa partia kraju: Partia Zielonych. Według młodzieżówki tej partii: zakaz kazirodztwa w rozumieniu paragrafu 173 kodeksu karnego dotyczy także przypadków prawdziwej miłości. Tutaj nie ma żadnej ofiary, która musiałaby być chroniona przed sprawcami.

To należy przecież do istoty genderyzmu, w którym bogiem jest seks, a genderystom chodzi przede wszystkim o to, żeby w seksie możliwie wszystko było dopuszczalne – w tym także kazirodztwo. Jak widać, umysły zniszczone nadmiarem seksu nie cofną się przed niczym.

Kilka słów o pedofilii

Nie cofną się także przed pedofilią. Ta sama genderowa Partia Zielonych przez dziesięciolecia z niesamowitą determinacją walczyła o legalizację pedofilii. Odpowiedni projekt został wniesiony do Bundestagu i spoczywa w jego archiwach, czekając na „lepsze czasy”. Völker Beck, jeden z czołowych polityków tej partii, szef frakcji parlamentarnej, jako walczący gej przyjeżdżał do Polski na „parady równości”, aby wspierać gejów polskich w ich wojnie z normalnością.

Ten sam gej w Niemczech fanatycznie walczył o legalizację pedofilii, argumentując, że powinno się ją zaakceptować tak samo jak homoseksualizm. Wówczas każde dziecko w Niemczech mogłyby być bezkarnie molestowane i gwałcone. Jürgen Trittin, szef partii, pytany dlaczego „Zieloni” prowadzili taką walkę, odpowiedział, że działo się to na żądanie związków homoseksualistów, pod ich stałym naciskiem. Podobnie było w Holandii i Stanach Zjednoczonych. Za staraniami o legalizację pedofilii zawsze stali geje.

Dokładnie według tych samych genderowych zasad, tak jak zwolennicy kazirodztwa, swoich praw domagają się także zoofile. Na przykład w Szwecji zakaz zachowań zoofilnych został zniesiony w 1944 roku – razem z zakazem zachowań homoseksualnych. Na razie europejskim centrum zoofilii stała się Dania, do której w związku z tym są już organizowane wycieczki zoofilów, przede wszystkim z Holandii, Norwegii, Szwecji i Niemiec.

Podobnie jak w przypadku kazirodztwa, genderyści również tutaj mają gotowe uzasadnienie. Czołowy etyk myślący według ich zasad, Peter Singer z Australii, stwierdza, że „małżeństwa zoofilskie”, nazywane przez niego „związkami transgatunkowymi”, są jak najbardziej etyczne oraz godne polecenia i legalizacji. Jako uzasadnienie wskazuje na analogiczną legalizację związków homoseksualnych.

Jeśli nie chcemy tego uznać, to tylko dlatego, że według niego jesteśmy winni zbrodni „szowinizmu transgatunkowego” podobnie wielkiej, jak zbrodnia „homofobii”. Inni genderyści z dumą przyznają się do swojej własnej, osobistej zoofilii i w swoim redukcjonistycznym podejściu usiłują sprowadzić człowieka do zwierzęcia, zasadniczo przez zwierzęcość tłumaczyć swoje człowieczeństwo.

Gender i prostytucja

Przeforsowanie ideologii gender przynosi znaczne profity sutenerom i klientom prostytutek. Po pełnej legalizacji prostytucji w Niemczech buduje się tam największe domy publiczne świata. Sprowadza się do nich setki tysięcy kobiet z biedniejszych i najbiedniejszych krajów, także z Polski, aby służyły w nich jako seksualne niewolnice. W skali Europy są to już miliony najbardziej poniżonych i pozbawianych godności kobiet, przeżywających najgorsze cierpienia. Trudno o większe upodlenie kobiety niż prostytucja.

W Niemczech, w myśl skrajnie lewicowych ideologii, zalegalizowano prostytucję jako zawód jak każdy inny. Partia Zielonych domagała się nawet uznania jej za zawód, którego można nauczać. Miało to pomóc prostytutkom, ale w rzeczywistości ułatwiło tylko życie mafii, która wykorzystuje kobiety jak niewolnice w najbardziej okrutny sposób. Niemcy stały się dzięki temu rajem handlarzy kobietami.

Podobne doświadczenia płyną z wyników legalizacji nierządu w Holandii. Teraz, poniewczasie, przyznaje to nawet czołowa niemiecka feministka Alice Schwarzer. Niestety, realizując żądania ideologów, można się tak bardzo pomylić. Genderystom to jednak nie przeszkadza, bo maksymalizacja przyjemności seksualnej jest sensem i aksjomatem ich życia.

Dlatego też z całą stanowczością popierają również pornografię i poliamorię – posiadanie równocześnie wielu kochanków różnej płci. Przed bożkiem seksu trzeba złożyć wszystko w ofierze – najpierw rozum i godność, potem człowieka. Seks staje się jak Moloch, któremu rzuca się na ofiarę ludzi, przede wszystkim kobiety i dzieci.

Taka fundamentalna postawa życiowa prowadzi również do pogardy i nienawiści. Człowiek zdominowany przez własną seksualność patrzy na innych przedmiotowo, a nie podmiotowo, przede wszystkim jak na obiekty seksualne, jak na rzeczy przeznaczone do używania i wyrzucania. Takie postawy są charakterystyczne dla głównych apologetów genderyzmu.

Dominique Strauss Kahn, szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego i „stuprocentowy” kandydat socjalistów-genderystów na prezydenta Francji, miał bez trudu wygrać wybory i jako „francuski Zapatero” wprowadzać dyktaturę gender. Nie doszło jednak do tego, ponieważ wcześniej nie mógł się powstrzymać od zgwałcenia pokojówki w amerykańskim hotelu. Niezależnie od tej sprawy grozi mu obecnie kara wieloletniego więzienia za wcześniejsze gwałty, stręczycielstwo i wykorzystywanie nieletnich prostytutek na terenie Francji. Właśnie ten człowiek, dopuszczający się tak niegodnych czynów, był czołowym reprezentantem francuskich genderystów, „najlepszym” kandydatem, jakiego byli w stanie wyłonić ze swoich szeregów.

Były prezydent Francji François Hollande, pełniący aktualnie rolę „francuskiego Zapatero”, miał zwyczaj jeżdżenia na skuterze ze swojego pałacu do mieszkania jednej z wielu kochanek. Kiedy jego aktualna konkubina zaprotestowała, wyrzucił ją jak niepotrzebny przedmiot. W charakterze swoistej odpłaty ośmieszyła go w oskarżycielskiej książce.

Złość tej kobiety można zrozumieć. Można zrozumieć wszystkie kobiety ateistki traktowane w ten sposób przez swoich partnerów ateistów-genderystów. Można również zrozumieć nienawiść, z jaką ateistyczne feministki mówią niejednokrotnie o mężczyznach. Wypowiadają się one nieraz jak kobiety ze znanego filmu „Seksmisja” w reżyserii Juliusza Machulskiego, które starały się pozbawić życia ostatnich mężczyzn żyjących jeszcze w ich matriarchalnym społeczeństwie. Walczące feministki mają przecież z reguły kontakty jedynie z ateistami-genderystami, którzy zazwyczaj traktują je przedmiotowo i z pogardą. Nie znają innych mężczyzn, a po złych doświadczeniach narasta w nich nienawiść do całego rodzaju męskiego, przejawiająca się w słowach i czynach.

Skąd to się wzięło?

Kiedy studiuje się dzieła genderystów, nieraz ma się wrażenie przebywania w świecie jakiegoś neomarksistowskiego bełkotu, zanurzenia się w duchowej pustce ukrytej za intertekstualną maską pustosłowia. Swoim poziomem treściowym i logicznym bardzo przypominają one właśnie teksty marksistowskie, a zasadnicza różnica polega na obecnej w nich obsceniczności.

Czytelnik zastanawia się pewnie, jak mogło dojść do aż tak głębokiej degradacji myśli oraz myślących w taki sposób ludzi? Jak można aż tak ubogo postrzegać człowieka i jego egzystencję? Jak można człowieczeństwo sprowadzać do biologii, do fizjologii, do seksu – nawet najbardziej prymitywnego i wulgarnego? Jak w końcu można wyznawać aż tak fałszywą antropologię? Jak można głosić pochwałę kazirodztwa, pedofilii, prostytucji i zoofilii? Kiedy jednak mamy świadomość, że piszą to ateiści, którzy z seksu uczynili swojego boga, ich teksty stają się o wiele bardziej zrozumiałe. To założenie okazuje się kluczem hermeneutycznym znakomicie otwierającym świat ich myśli i czynów.

Gender zatem jest po prostu w dużym stopniu racjonalizacją życia ludzi, dla których centralną wartością stały się seksualne żądze i ich realizacja. Kto jednak okłamuje samego siebie, nieuchronnie próbuje też okłamywać innych. Podtrzymywanie jednego, wielkiego kłamstwa zawsze wymaga całej serii innych kłamstw, które nieuchronnie łączą się z nienawiścią do innych ludzi.

Człowiek zdominowany przez seksualność łatwo dzieli ludzi na trzy grupy – ludzi jako obiekty pożądania, ludzi zupełnie mu obojętnych (bo nieatrakcyjnych seksualnie) i przeciwników, którzy przeszkadzają mu w realizacji jego dążeń, choćby poprzez sankcje prawne albo też poprzez samo przypominanie zasad etycznych. Tych pierwszych używa, tych ostatnich nienawidzi całą duszą jako tych, którzy utrudniają mu zaspokojenie centralnej żądzy jego jestestwa.

Jest to zapewne jedna z głębokich przyczyn niesamowitej agresji i nienawiści, którae cechują wypowiedzi i zachowania genderystów w sferze publicznej i prywatnej. Trzeba jednak pamiętać, że człowiek opanowany żądzą, nienawiścią i pogardą jest zdolny do każdej niegodziwości, do każdego kłamstwa i każdej manipulacji. Z tego powodu w mediach służących genderystom dochodzi do tak wielu przekłamań i manipulacji. Dlatego na przykład Janusz Palikot, wykształcony filozof i zarazem polityk najbardziej propagujący zarówno ateizm, jak i genderyzm, osiągnął szczyty nienawiści. Wyrażał on już między innymi niesamowitą radość z tragicznej śmierci całej grupy swoich konkurentów politycznych oraz nawoływał do mordu na kolejnym z nich. Tak połączył diapazon ateizmu, genderyzmu i nienawiści – jest to efekt swoistej dynamiki jego ateistycznego myślenia.

Jeśli ludzie są tylko bardziej inteligentnymi zwierzętami, można ich traktować na równi z nimi. Kierowanie się jako główną zasadą postępowania żądzą, a nie rozumem, ciałem, a nie duchowością owocuje z reguły dążeniem do władzy niepodzielnej, nie znającej tolerancji – do władzy absolutnej. Tylko taka władza zapewnia bowiem konieczne środki i bezkarność w realizacji swoich rozpasanych dążeń. Pozwala ona narzucać wielu ludziom swoją głęboko wypaczoną wizję świata, co przynosi chwilową ulgę w wyrzutach sumienia.

Im większej grupie osób narzuci się swoje poglądy, tym bardziej mogą wydawać się one prawdziwe. Zgodnie z koncepcją Antoniego Gramsciego odbywa się to z jednej strony jako tzw. marsz poprzez instytucje, z drugiej natomiast poprzez „marsz po dzieciach”.

Rola mediów

Współcześnie instytucje opanowuje się najlepiej poprzez kontrolę mediów (a także kultury). Mają one zmienić świadomość społeczną na genderową tak, aby obywatele wybierali genderowych polityków, którzy ustanowią genderowe prawa jeszcze bardziej wzmacniające panowanie tychże genderowych mediów i polityków. Taki trójkąt media–polityka–prawo powinien dać władzę, która może zniewolić każdego i na zawsze – bez żadnej tolerancji. W ten sposób droga genderystów prowadzi od głoszenia tolerancji do ustanowienia totalitaryzmu, w którym tolerancji nie będzie już dla nikogo – poza samymi wyznawcami ideologii i ich czynami. Nieskończone trwanie tej władzy ma zapewnić wytworzenie nowego, genderowo zdegenerowanego człowieka. Dokonuje się to poprzez opanowanie przedszkoli i szkół, aby bez ograniczeń deprawować dzieci i młodzież. Dzieje się tak zgodnie ze strategią opracowana przez Reicha, która polega na tym, żeby nie atakować Boga, Kościoła i duchowych wartości wprost, tylko seksualizować młodzież, a reszta przyjdzie sama. Rzeczywiście, dawać dzieciom i młodzieży każdy seks bez ograniczeń, to tak, jakby bez ograniczeń dawać im alkohol i narkotyki. To jest sprzeczne z ich naturą, biologicznym i psychicznym rozwojem, które w konsekwencji mogą zostać zaburzone, co jest równią pochyłą ku zniszczeniu ich człowieczeństwa.

Taką degenerację należy traktować jako coś najgorszego, ponieważ jest to niszczenie jednego z najważniejszych dla człowieka procesu – wychowania i kształtowania osobowości. Innymi słowy, jest to niszczenie najwyższej wartości, tj. człowieka. Dlatego wszelkie dążenia tego rodzaju powinny być traktowane jako najcięższe przestępstwo i zbrodnia, ale taka zbrodnia, która jest jednak narzędziem politycznym. Tak ukształtowanymi ludźmi łatwo jest manipulować i kierować, łatwo jest ich zdominować.

Człowiek „wyzwolony seksualnie”, czyli „wyzwolony z rozumu, wartości i etyki”, jest w istocie człowiekiem zniewolonym przez swoje żądze. Jest jak zaprzęg, w którym konie są mocniejsze niż woźnica, żądze mocniejsze niż rozum. W takiej sytuacji rozmowa z woźnicą czy przekonywanie go nie ma sensu. Wystarczy manipulować koniem, kusić go choćby cukrem, a woźnica-rozum zostanie powieziony tam, gdzie pociągnie go mocniejszy od niego koń-pożądanie.

Tacy ludzie nie będą zbyt wiele myśleć, ich zmysł krytyczny zostanie stępiony, nie będą nauczeni stawiania władzy trudnych pytań. Ludźmi zdominowanymi przez żądze łatwo się steruje i równie łatwo się nad nimi dominuje – wystarczy choć częściowo zaspokajać ich żądze, nie zaś ducha czy rozum.

Nadzieja

Ostatnim etapem dialektyki takiego ateizmu, w którym seks stał się bogiem, jest samozniszczenie, samozagłada albo też przeciwnie – nawrócenie. Kto żyje w absurdzie, ginie pod jego ciężarem albo nawraca się, aby żyć. Człowiek zniewolony seksem może takim pozostać do końca życia i umierać jako jego niewolnik, strasznie cierpiący na skutek swego poddaństwa. Tak może umierać niedługo nasza zachodnia cywilizacja, niszczona przez demograficzną katastrofę. Powszechny brak dzieci pogłębia narzucanie ideologii gender, bo im bardziej ludzie są opętani seksem, tym bardziej dzieci stają się dla nich jedynie nieznośną przeszkodą w nieustannej zabawie. Te zaś nieliczne dzieci, które jeszcze się rodzą, mają zostać zdemoralizowane przez genderową edukację.

Charakterystyczne i godne uwagi jest, iż genderyści szczególnie chętnie swoje własne dzieci abortują, za to na cudzych wypróbowują deprawującą „edukację”.

Możliwe jest jednak nawrócenie i życie. Tak, przynajmniej częściowo, nawracali się bolszewicy, kiedy Włodzimierz Lenin zaraz po rewolucji październikowej jako jej konsekwencję wprowadził rewolucję seksualną, przyzwalając niemal na wszytko. To była pierwsza realizacja programu gender. Musiano się jednak szybko z niej wycofać, bo taki seksualny przewrót natychmiast doprowadził do epidemii chorób wenerycznych oraz do nieprzewidywalnego wzrostu odsetka samotnych matek i bezdomnych dzieci. Były to zjawiska tak masowe, że zagrażały samemu bytowi bolszewickiego państwa. Komisarze ludowi szybko zaczęli naśladować kapłanów i nawoływali do wierności, stabilności i duchowej miłości. Główną promotorkę seksualnej rewolucji, Aleksandrę Kołłontaj, usunięto z sowieckiego rządu i wysłano jako ambasadora poza granice ZSRR.

Takim obrotem spraw szczególnie zawiedziony i oburzony był Reich, który seksualną rewolucję zarzuconą przez bolszewików na Wschodzie postanowił zrealizować na Zachodzie, twórczo łącząc Marksa z Freudem. Niestety jemu oraz jego następcom o wiele bardziej się to powiodło. Nadzieję budzi jednak fakt, że człowiek zdolny jest do głębokiej przemiany duchowej i intelektualnej, nawet jeśli bardzo się myli, jeśli jest wyznawcą ateizmu. Wspaniałym przykładem jest tutaj Leszek Kołakowski, który z fanatycznego marksisty stał się jednym z największych i najbardziej znaczących krytyków myśli Marksa. Dla człowieka dostatecznie inteligentnego, krytycznego i uczciwego taka przemiana jest możliwa, przeżyło ją już wielu marksistów-ateistów.

Zakończenie

Pozostaje życzyć wszystkim genderystom, czyli współczesnym neomarksistom, aby udało im się przeżyć coś podobnego, żeby przed ostatecznym końcem swojego ziemskiego życia dane im było doświadczyć końca tej ideologii – przynajmniej w ich umyśle, w ich duchu. Wówczas wyrwaliby się z dialektyki ateistycznego myślenia i nieudanego życia. Wtedy dekonstrukcja własnego myślenia byłaby dla nich jak najbardziej zbawienna. Uchroniłaby ich od zgniecenia przez rozpadającą się konstrukcję genderowej utopii, od śmierci pod jej gruzami.

Powyższy tekst to drugi fragment eseju ks. Dariusza Oko z książki „Gender – spojrzenie krytyczne. Monografia wieloautorska pod red. naukową ks. Jarosława Jagiełły i ks. Dariusza Oko”, Uniwersytet Papieski Jana Pawła II, Kielce 2016. W numerze 36/2017 „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” zamieściliśmy część 1. artykułu. Skróty i śródtytuły pochodzą od Redakcji.

Cały artykuł ks. Dariusza Oko pt. „Dzieło rozumu ateistycznego” znajduje się na ss. 6 i 7 sierpniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł ks. Dariusza Oko pt. „Dzieło rozumu ateistycznego” na ss. 6 i 7 sierpniowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

Ateista nie uznaje Boga poza sobą. Jego typowym bogiem staje się on sam i jego niezwykle silna żądza seksualna

Człowiek „wyzwolony seksualnie”, czyli „wyzwolony z rozumu, wartości i etyki”, jest w istocie zniewolony przez swoje żądze. Jest jak zaprzęg, w którym konie są mocniejsze niż woźnica.

Ks. Dariusz Oko

Gender to kolejna utopijna ideologia ateistów, tym razem przeznaczona dla tych, dla których bogiem stał się seks. Każde życie wymaga bowiem jakiegoś uzasadnienia, jakiegoś światopoglądu. Także życie kogoś, kto popadł w nałóg seksu, jak wiele współcześnie żyjących osób.

Nawrócenie z mocnego, zakorzenionego nałogu jest bardzo trudne, dlatego wielu zamiast tego wybiera drogę racjonalizacji. W filozofii i psychologii znane są dziesiątki mechanizmów racjonalizacji. Jej współczesną odmianą, stosowaną przez ludzi zdominowanych przez seksualność, jest właśnie teoria gender.

Samookłamywanie, pozorne rozumowe tłumaczenie i uzasadnianie swojego postępowania jest oczywiście o wiele łatwiejsze niż walka z nałogiem, przynosi chwilową ulgę jako znieczulenie rozumu i sumienia. Według reguły: „Jeśli nie żyjesz, jak myślisz, to będziesz myślał, jak żyjesz”.

Teoria gender to głównie dzieło rozumu ateistycznego, gdyż to przede wszystkimi ateiści są jej prekursorami, twórcami oraz propagatorami. Widać to również w Polsce, gdzie najbardziej przekonani, walczący genderyści są zarazem najbardziej przekonanymi, walczącymi ateistami – jak profesorowie filozofii Jan Hartman i Magdalena Środa, prawnik Magdalena Fuszara oraz polityk Janusz Palikot. (…)

Ateizm był i pozostaje poglądem mniejszości (a nawet zjawiskiem marginalnym), czymś w granicach jednej z wielu możliwych umysłowych aberracji. W naszych czasach rozprzestrzenia się jedną z dwóch bardzo złych dróg. Pierwsza to narzucanie go poprzez krwawy terror i liczone w milionach ofiar masowe ludobójstwa – jak w Związku Radzieckim, Chinach, Kambodży czy Korei Północnej. Druga to otępienie przejedzonych, przesyconych społeczeństw bogatego Zachodu, gdzie coraz więcej ludzi skupia swoje zainteresowania jedynie na konsumpcji i trawieniu, a nie samym życiu i jego sensie. (…)

Ateizm również jest jedynie swego rodzaju wiarą, tyle że szczególnie słabo uzasadnioną i wybitnie prymitywną. Można powiedzieć, że jest w istocie wiarą najbardziej nieracjonalną. (…)

Pomimo tego poszczególni ateiści mogą okazać się osobami, które swoimi zaletami intelektualnymi i moralnymi przewyższają wielu teistów. Święta Edyta Stein, która długie lata przeżyła jako szlachetna ateistyczna filozof, po swoim nawróceniu mówiła, że kto szczerze szuka prawdy, ostatecznie szuka Boga. (…)

Ateista – zgodnie ze swoją wiarą w to, że istnieje tylko materia – uważa zazwyczaj samego siebie za jedynie przypadkowy produkt ewolucji, za trochę tylko bardziej inteligentne zwierzę. Ma dlatego nieuchronną tendencję do przeceniania w sobie tego, co zwierzęce, a niedoceniania tego, co duchowe. Nawet do odrzucania całej sfery duchowej.

Chętnie tłumaczy zatem to, co człowiecze, poprzez to, co zwierzęce; to, co duchowe, poprzez to, co biologiczne, fizjologiczne. Niekiedy nawet redukuje pierwsze do drugiego, wyższe do niższego, przez co cofa się w ewolucji. Nieraz argumentacja ateistyczna sprowadza się do nakazu: „Czyńmy tak, bo tak zachowują się zwierzęta”.

Każdy potrzebuje jakiejś wartości centralnej i najwyższej, ześrodkowującej oraz organizującej całe jego życie (albo zespołu takich wartości). Bezwzględność tej potrzeby widać szczególnie wyraźnie w totalitarnych państwach ateistycznych, które natychmiast, równolegle do eksterminacji religii i praktykujących wiernych, wprowadzają nowe formy quasi-religijne, w których cześć boską oddaje się najczęściej partii oraz jej liderom.

Taką namiastką Boga może stać się wiele rzeczy. Można jednak zauważyć pewne preferencje związane z ateistycznym przecenianiem siebie, a zarazem z redukowaniem siebie do fizyczności. Szczególnie uprzywilejowane są tutaj władza, bogactwo i zaspokajanie potrzeb zmysłowych, które mamy wspólne ze zwierzętami.

Cały artykuł ks. Dariusza Oko pt. „Dzieło rozumu ateistycznego” znajduje się na ss. 6 i 7 sierpniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł ks. Dariusza Oko pt. „Dzieło rozumu ateistycznego” na ss. 6 i 7 sierpniowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

Południe Radia Wnet 20 czerwca 2017

O pierwszym Krajowym Forum Inicjatyw Na Rzecz Małżeństwa i Rodziny opowiedział ks. Przemysław Drąg, dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin.

Ks. Przemysław Drąg – dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin.

 


Prowadzący: Jan Brewczyński

Realizator: Karol Smyk


 

Część pierwsza:

Ks. Przemysław Drąg o 1 Krajowym Forum Inicjatyw na Rzecz Małżeństwa i Rodziny, inicjatywie nakierowanej na wymianę doświadczeń i dyskusję na temat wspierania małżeństwa i rodziny w świetle tradycyjnych wartości, a także w kontekście adhortacji „Amoris laetitia”.

 

 

Część druga:

Fragment wystąpienia kardynała Kevina Josepha Farrella ma 1 KFInRMiM.

 

 

 

 

 

Stop seksualizacji dzieci: PiS wspiera na arenie międzynarodowej ekspansję ideologii gender i seksualizację dzieci

Dlaczego organizacje LGBT wchodzą do szkół i promuje się w nich homoseksualizm, a PiS na to pozwala? – pytała w Poranku Wnet Magdalena Trojanowska z Inicjatywy Stop Seksualizacji Naszych Dzieci.

– PiS podpisał już dwa dokumenty, w tym jeden na forum ONZ, promujące ideologię gender, a w tej chwili idzie trzeci,w którym mówi się o promowaniu – bez zgody rodziców – dokonywania aborcji wśród dziewczynek – powiedziała rozmówczyni Krzysztofa Skowrońskiego.

– Wcześniej Polska uznała wraz z pozostałymi krajami UE, że taka instytucja, jak ekspert do spraw przeciwdziałania przemocy ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową jest nam bardzo potrzebny. Poparliśmy tę rezolucję w ONZ, gdzie przeszła niewielką większością głosów – kontynuowała Magdalena Trojanowska.

Zajęcia z edukacji seksualnej wchodzą obecnie do szkół za pośrednictwem Ministerstwa Zdrowia. Ministerstwo przeznaczyło 9 mln zł na edukację seksualną w ramach zajęć z wychowania do życia w rodzinie. Poza tym, jak powiedziała rozmówczyni Krzysztofa Skowrońskiego, nie ma ani wymagań wobec nauczycieli, ani określonego programu tego przedmiotu.

Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy.

 

AA