50 najważniejszych polskich albumów rocku 2023 Radia Wnet – Tomasz Wybranowski – cz. 2 – miejsca 39 – 27

Dziś – w części drugiej – prezentacja najważniejszych, bo najlepszych (w subiektywnej ocenie redakcji muzycznej sieci Radia Wnet) od miejsca 39 do 37.

W naszym subiektywnym zestawieniu tradycyjnie 50 albumów bez podziału na style i gatunki. Obok muzyki pop i indie rocka znajdziecie w gronie najważniejszych długograjów 2023 roku także hip hop i doom metal przetykany rockiem, stoner rockiem i balladą.

Dziś – w części drugiej – prezentacja najważniejszych, bo najlepszych (w subiektywnej ocenie redakcji muzycznej sieci Radia Wnet) od miejsca 39 do 37 .

Tutaj do wysłuchania druga część zestawienia najlepszych albumów roku 2023 Radia Wnet:  

 

50 najważniejszych albumów rocku 2023 – sieci RADIA WNET

 

 

Ciąg dalszy nastąpi … 

 

Świąteczny czas Wigilii w Radiu Wnet i prezent od mandolinowej Orkiestry Campanella z Cekcyna

Świątecznie, kolędowo i baśniowo będzie i tym razem podczas naszego popołudniowego bloku w czas Wigilii A.D. 2023.  O godzinie 15:00 ojciec Roman Sikoń zaprosi Państwa do świątecznego wydania programu „Riksza Miłosierdzia”. Punktualnie o godzinie 15:27 rozpocznie się „Wigilijne Popołudnie Wnet”. Jak zawsze rozpoczną je słowa Ewangelii o narodzinach Jezusa. Potem zabrzmi arcywspaniała kolęda w wykonaniu najwspanialszej mandolinowej orkiestry świata – Campanelli. W programie poetycko za sprawą […]

Świątecznie, kolędowo i baśniowo będzie i tym razem podczas naszego popołudniowego bloku w czas Wigilii A.D. 2023. 

O godzinie 15:00 ojciec Roman Sikoń zaprosi Państwa do świątecznego wydania programu „Riksza Miłosierdzia”.

Punktualnie o godzinie 15:27 rozpocznie się „Wigilijne Popołudnie Wnet”. Jak zawsze rozpoczną je słowa Ewangelii o narodzinach Jezusa. Potem zabrzmi arcywspaniała kolęda w wykonaniu najwspanialszej mandolinowej orkiestry świata – Campanelli.

W programie poetycko za sprawą metafor Ernesta Brylla i Juliusza Erazma Bolka. Muzycznie życzenia świąteczne złoży Anna Maria Jopek. Pojawi się także kolęda z Zielonej Wyspy za sprawą Roberta Cieplińskiego i Jego muzycznych Przyjaciół.

Premierowo w „Wigilijnym pojawią się także muzycy z projektu „Kolęda bez granic” Marcina Natorskiego.

 

Ustrzycki Dom Kultury zaprasza 28 grudnia 2023 na II koncert projektu „Kolęda Bez Granic”, podczas którego będzie można posłuchać pięknych kolęd, spotkać się z artystami z Bieszczadów i wesprzeć cudowne inicjatywy pomocowe.

W „Wigilijnym Popołudniu Wnet” pojawią się kolędy z pierwszego pamiętnego koncertu. Zaśpiewają w Radiu Wnet Angela Garber, Marta Germańska Marta, Anielka Marosz i Sabina Wierdak. Ze skrzypcami pojawi się Eliza Kuźnik. 

W gronie muzyków Bartek Armata (perkusja), Grzegorz Bednarczyk (akordeon), Krzysiek Bednarz (gitara & śpiew), Mirek Bucior (klarnet), Tomek Dybała (gitara, mandolina), Marek Gankiewicz w roli wodza, Kuba Madajowski (perkusja), Marcin Natorski (gitara, śpiew, instrumenty perkusyjne), Przemysław Łozowski (skrzypce, trąbka), Szymon Szymański i Marek Wojtasik (basiści). 

W nagraniach usłyszymy także dzieciaki i młodzież ze Szkoły Podstawowej nr 2 im. Tadeusza Kościuszki w Ustrzykach Dolnych. Producentami koncertu byli Marcin Natorski (Ndevelopment Music and Arts) Tomasz Dybala.                  

Patronat kulturalny i promotor: COOPERANTIS – Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Społecznego i Rozwoju Międzykulturowego we współpracy z Instytutem Studiów Międzykulturowych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Patronat medialny: irlandzkie radio NEAR FM i sieć Radia Wnet.

Czas i miejsce II edycji koncertowej projektu „Kolęda bez granic”: 28 grudnia 2023 roku, Ustrzyki Dolne, Ustrzycki Dom Kultury, scena kina Orzeł.             

W tym roku dochód z koncertu zostanie przekazany na walkę z chorobą dla Łukasza Bubeły, Dariusza Cholewy oraz Domu Dziecka im. św. Józefa w Sanoku.

 

A po programie „Wigilijne Popołudnie Wnet” zapraszamy już do Cekcyna! 

To około godziny 17:35 24 grudnia 2023 na antenie sieci Radia Wnet. 

 

Orkiestra Campanella, Fot. Andrzej Drelich

17 grudnia w Cekcynie, w samym sercu Borów Tucholskich, zagrała największa i najwspanialsza na świecie mandolinowa  Orkiestra Campanella. Był to pełen magii i świątecznych wzruszeń koncert promujący dziewiątą płytę Campanelli „Całą noc padał śnieg II”.

Orkiestra serdecznie zaprasza na koncert kolęd, promujący najnowszą płytę z muzyką świąteczną – reedycję płyty i nowe aranżacje. – tak zachęcało kierownictwo artystyczne orkiestry, czyli: Anna, Magdalena i Adam Filipscy.

Oprócz samej orkiestry mandolinowej wystąpili: Alina JaśkiewiczMartyna OstrowskaAntonia BoczulakMartyna GrzellaKajetan Sala, Marcin GrzellaRobert JaśkiewiczKarol Kawczyński oraz gość specjalny: Muska i Nina.

 

Podczas koncertu w gronie gości szczególnych była pani Alina Wajda, która wraz  z mężem Kazimierzem napisała monografię Campanella z Borów Tucholskich”.

Z radością donosimy, że dopisywany jest ciąg dalszy o działalności i dokonaniach Orkiestry Campanella. Książka wydana będzie na początku 2024 roku. Nie mogło obyć się bez obecności założyciela Orkiestry Campanella i jej pierwszego dyrygenta. Pan Stanisław Fiegiel pojawił się z małżonką Bernadetą.

 

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Anną i Adamem Filipskimi:

 

Podczas koncertu zabrzmiała „Kolęda dla nieobecnych”. Campanella w szczególny sposób zadedykowała ten song Zbigniewa Presinera rodzinie tragicznie zmarłego, wspaniałego gitarzysty orkiestry Kuby Meirowskiego, który z pewnością był 17 grudnia pośród muzyków i widzów.

 

Anna Filipska, serce i duch Campanelli obok Adama małżonką i córki Magdaleny oraz prezes Radia Wnet Krzysztof Skowroński. Fot. Andrzej Drelich
Anna Filipska, serce i duch Campanelli obok Adama małżonką i córki Magdaleny oraz prezes Radia Wnet Krzysztof Skowroński. Fot. Andrzej Drelich

Okres Świąt Bożego Narodzenia, to niezwykły czas, kiedy w szczególny sposób ważne stają się te wartości, które na co dzień, być może, doceniamy niewystarczająco. To czas bliskości, ciepła rodzinnego, kontaktu z drugim człowiekiem. Jest to także moment, by nieco zwolnić codzienny pęd życia i wraz z Narodzonym Jezusem docenić piękno otaczającego nas świata. Darujemy Słuchaczom sieci Radia Wnet nasz niewielki dar – ten koncert, który wybrzmi w czas Wigilii. – powiedziała wzruszona Anna Filipska. 

Fot. Andrzej Drelich

PROGRAM KONCERTU:

  1. Całą noc padał śnieg Zbigniew Preisner, sł. Marian Hemar
  2. Cicha noc Franz. Xaver Gruber, sł. Piotr Maszyński
  3. Kolęda dla Piotra Zbigniew Preisner, sł. Jan Nowicki
  4. Kolęda dla nieobecnych Zbigniew Preisner, sł. Szymon Mucha
  5. Jest taki dzień Seweryn Krajewski, sł. Krzysztof Dzikowski
  6. Śpij, Jezu, śpij Zbigniew Preisner, sł. Agata Miklaszewska
  7. Kołysanka Józefa Bart Millard, sł. Piotr Nazaruk
  8. W grudniową noc Jan Borysewicz, sł. Janusz Panasewicz
  9. Mistletoe and Wine Jeremy Paul, Leslie Stewart, Keith Strachan, sł. Cliff Richard
  10. Let It Snow Jule Styne, sł. Sammy Cahn
  11. Somewhere In My Memory John Williams, sł. Leslie Bricusse
  12. Kto wie Maciej Zieliński, sł. Bożena Intrator
  13. Cicho, cicho pastuszkowie Włodzimierz Nahorny, sł. Bogdan Loebl
  14. Merry Christmas Everyone Dave Edmunds, sł. Bob Heatlie
  15. Sleigh Ride muz. Leroy Anderon

              

A oto lista wszystkich muzyków i prowadzących Orkiestrę Campanella, którzy wzięli udział w promocyjnych koncercie „Całą noc padał śnieg” i odpowiadali za jego przygotowanie:       

1 Przygoda Joanna – mandolina I
2 Brygman Diana – mandolina I
3 Nowak Róża – mandolina I
4 Kawczyńska Anna – mandolina I
5 Ziółkowska Weronika – mandolina I
6 Drewczyńska Julia – mandolina I
7 Janoszek Julia – mandolina I
8 Jankowska Karolina – mandolina I
9 Górska Monika – mandolina I
10 Drzycimska Aleksandra – mandolina I
11 Kaczmarek Julia – mandolina II
12 Roszczyniała Martyna – mandolina II
13 Szulczyk Laura – mandolina II
14 Nadobna Maja – mandolina II
15 Synakiewicz Zuzanna – mandolina II
16 Tomczyk Barbara – mandolina II
17 Jaruszewska Emilia – mandolina III
18 Wilkiewicz Weronika – mandolina III
19 Kalinowska Patrycja – mandolina III
20 Górecka Wiktoria – mandolina III
21 Czajkowska Marta – mandolina III
22 Romanik Alicja – mandolina III
23 Skoda Tymoteusz – akordeon I
24 Kawczyński Łukasz – akordeon I
25 Ragus Arkadiusz – akordeon II
26 Szaraficki Jakub – akordeon II
27 Jaśkiewicz Robert – gitara
28 Kawczyński Karol – gitara
29 Sala Maksymilian – gitara
30 Sawicki Tymon – gitara
31 Urban Michał – bas
32 Derdowski Tymoteusz – bas
33 Wamke Inka – flet prosty
34 Zalewska Justyna – flet prosty
35 Brygman Wiktoria – flet prosty
36 Gierszewska Olga – flet prosty
37 Kortas Weronika – dzwonki
38 Chmara Hanna – dzwonki
39 Bartnik Gabriela – fortepian
40 Gołuński Łukasz – perkusja
41 Guz Maciej – perkusja, instr. perk.
42 Block Zofia – instr. perk.
43 Boczulak Antonia – śpiew, instr. perk.
44 Jajor Zuzanna – instr. perk.
45 Kelbratowska Oliwia – instr. perk.
46 Kamecka Zofia – instr. perk.
47 Zakrzewska Helena – instr. perk.
48 Górka Wiktoria – instr. perk.
49 Sala Kajetan – śpiew, konferansjer
50 Ostrowska Martyna – śpiew
51 Jaśkiewicz Alina – śpiew, dyrygent
52 Dr Filipska Magdalena – dyrygent, śpiew, fortepian
53 Grzella Martyna – wokal
54 Grzella Marcin – gitara elektryczna
55 Karolina Błasik „Muska” – śpiew
56 Nina Sojka – śpiew
57 Filipski Adam – akustyk, aranżer
58 Filipska Anna – menager, serce Orkiestry
59 Jaroch Milena – scenografia
60 Miłaszewski Aleksander – operator światła

 

Tomasz Wybranowski: PiS nie łamał ustaw przejmując media publiczne. Obecna władza przepisy depcze

Tomasz Wybranowski / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Komentarz Studia 37 dotyczący działań ministra Sienkiewicza i jego ludzi. Ponadto, omówienie reakcji irlandzkiej prasy.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zobacz także:

Małgorzata Kleszcz: noc w gmachu TVP przy Pl. Powstańców Warszawy minęła spokojnie

42. rocznica nocy stanu wojennego

Przemówienie Wojciecha Jaruzelskiego, w którym informował Polki i Polaków o wprowadzeniu stanu wojennego, to jedno z najboleśniejszych i najbardziej wstrząsających wspomnień ostatnich czterech dekad.

 

13 grudnia zawsze myślę o rodzinach i poległych Józefie Czekalskim, Krzysztofie Gizie, Joachimie Gnidzie, Ryszardzie Gziku, Bogusławie Kopczaku, Andrzeju Pełce, Janie Stawisińskim, Zbigniewie Wilku i Zenonie Zającu. To nazwiska górników bohaterskiej kopalni Wujek, która została spacyfikowana 16 grudnia 1981 roku.

Przeglądając także portale informacyjne, te które wciąż mówią o „wolności, szacunku, powrocie komunistycznych praktyk po roku 2015 i brutalności policji, która jak ZOMO w stanie wojennym”… dziwnym zrządzeniem losu (a może celowo) o 42. rocznicy stanu wojennego niewiele, albo wcale. To bardziej niż symptomatyczne dla „polskich” portali.

Tomasz Wybranowski

Tutaj do wysłuchania program z nagraniami, które opowiadają o tamtych czasach. Jego emisja miała miejsce cztery lata temu:

 

Powracam także wspomnieniem do innych ofiar stanu wojennego, o których pamięć i ukaranie sprawców ich śmierci upominała się w 1989 roku Sejmowa Komisja Nadzwyczajna do Zbadania Działalności MSW. Komisja pracująca pod przewodnictwem posła Jana Maria Rokity stwierdziła, że

/…/ na 122 niewyjaśnione i tajemnicze przypadki zgonów działaczy opozycyjnego podziemia, aż 88 miało bezpośredni związek z działalnością funkcjonariuszy MSW.

O zgrozo, szczegóły tamtych zbrodni pozostały niewygodną i niechcianą tajemnicą przez długie 14 lat. Aż do 2004 roku!

Precyzyjny plan Jaruzelskiego i towarzyszy…

Przygotowania do spacyfikowania wolnościowych zapędów Polaków trwały od listopada 1980 roku. Finalna decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego na terytorium PRL zapadła wczesnym popołudniem 12 grudnia 1981 roku.

Wojciech Jaruzelski, podczas przemówienia w czasie niedzielnego „Teleranka”.

 

Do komend wojewódzkich milicji i dowództw poszczególnych jednostek wojskowych wysłano rozkazy, w których nakazano uruchomienie dawno przygotowanych procedur.

Wieczorem tego dnia, a była to niedziela, w wielu miejscach obserwować można było przemarsze oddziałów wojskowych i przegrupowania sił milicji i ZOMO.

O godzinie 23:35 rozpoczęto operację „Azalia”, której celem było „opanowanie  zabezpieczenie węzłów łączności oraz ośrodków radia i telewizji”.

Po sprawnym wykonaniu tej akcji, do 14 stycznia w całej Polsce zamilkły telefony. O północy rozpoczęto działania ukryte pod kryptonimem „Jodła”. Były to precyzyjne i drobiazgowo przeprowadzone akcje internowania działaczy „Solidarności” i opozycjonistów.

Aresztowano także kilkunastu najbliższych współpracowników i samego byłego sekretarza PZPR Edwarda Gierka.  W ciągu zaledwie pierwszego dnia stanu wojennego internowano prawie 3,5 tysiąca osób.

 

Trauma stanu wojennego zrodziła setki przejmujących wierszy i dziesiątki piosenek. Dzisiaj we wspomnieniu tamtych traumatycznych wydarzeń zaledwie kilka.

A programy muzyczne tego dnia zawsze dedykuję bohaterom, zwykłym – niezwykłym z tamtego okresu. Pamiętamy i nie zapomnimy!

Fotografie, które wykorzystałem pochodzą z serwisu edukacyjnego Instytutu Pamięci Narodowej www.13grudnia81.pl

Tomasz Wybranowski

 

Wołyń. Prawda, pamięć i pojednanie

Jestem dumnym potomkiem Kresowian. W Polsce żyje nas około pięciu milionów. 11 lipca przypada ważna dla nas rocznica.

Tego dnia obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP. Jest to symboliczna data upamiętniająca tragedię sprzed blisko 80 lat.

Jacek Wanzek

 

 

O świcie 11 lipca 1943 roku dzikie hordy ukraińskich nacjonalistów (często przy wsparciu miejscowych chłopów) zaatakowały około stu polskich wsi, majątków i gospodarstw. Uzbrojeni w piki, kosy i siekiery rozpoczęli typowy dla cywilizacji turańskiej, bestialski mord na bezbronnej ludności polskiej. Było to apogeum gehenny Polaków na Kresach Południowo-Wschodnich.

Przecinanie ciała na pół, obcinanie kończyn, rozbijanie głów siekierami, czy wydłubywanie oczu były na porządku dziennym. Śmierć od kuli była błogosławieństwem. Niewielu jednak miało to „szczęście”. Bilans tej masakry to dziesiątki spalonych wsi i tysiące pomordowanych. Jednego dnia!

Jednak zagłada polskich Kresów to nie tylko ten jeden dzień i jedno województwo. Zbrodnie OUN-UPA rozpoczęły się już we wrześniu 1939 i trwały nawet do 1947 roku. Swoim zasięgiem objęły m.in. województwo wołyńskie, lwowskie, stanisławowskie i tarnopolskie pochłaniając pomiędzy 100 a 200 tysięcy ofiar.

Ludobójstwo na Kresach to tysiące ludzkich katastrof, przerwanych życiorysów i łańcuchów pokoleń. Jednym ze szczęśliwców, który ocalał z tego piekła jest mój dziadek.

W czasie rzezi miał 10 lat. Kilkukrotnie uniknął śmierci. Przez wiele miesięcy żył w niewyobrażalnym napięciu i lęku. Każdego dnia, 24 godziny na dobę zastanawiał się czy zostanie poćwiartowany, wbity na pal lub spalony żywcem.

Mój dziadek letnie noce spędzał ukrywając się na drzewie, na polach lub pod stogiem siana nasłuchując wrzasków pijanych banderowców i wypatrując płonących pochodni. Taka była rzeczywistość polskiego dziecka na Wołyniu latem 1943 roku.

I choć minęły dziesiątki lat, rany nadal się nie zagoiły. Dla Kresowian i ich potomków temat rzezi wołyńskiej jest niezwykle bolesny. Tysiące naszych przodków zginęło z rąk ukraińskich band, a wielu z nas wciąż zmaga się z traumą pokoleniową. Traumą, która do dziś nie znajduje ukojenia. Dzieje się tak z kilku powodów.

Przede wszystkim ludobójstwo na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej przez wiele lat było nieobecne w polskiej świadomości historycznej, a depozytariuszami pamięci były przede wszystkim rodziny nim dotknięte.

Od blisko osiemdziesięciu lat stale słyszymy, że to nie jest odpowiedni moment na rozdrapywanie dawnych ran. W czasach PRL z przyczyn politycznych temat działalności UPA ulegał zniekształceniom i zafałszowaniu a sam Wołyń był tematem tabu.

Gdy w 1991 roku Ukraina odzyskała niepodległość wydawało się, że bolesne kwestie w stosunkach polsko-ukraińskich w końcu zostaną wyjaśnione. Tak się jednak nie stało, albowiem sprawa rzezi wołyńskiej została poświęcona w imię giedroyciowskiej polityki bezwarunkowego wspierania suwerenności państwa ukraińskiego.

W kolejnych latach również nie podnoszono wątku ludobójstwa ze względu na polityczną poprawność. Do dziś zresztą temat ten nie jest szerzej eksponowany ani w oficjalnej, ani w zbiorowej pamięci polskiego społeczeństwa.

Natomiast zupełnie inaczej sprawy miały się za naszą wschodnią granicą, gdzie przez lata dochodziło do mitologizacji banderyzmu i ewidentnego zakłamywania faktów historycznych.

Ustanowienie barbarzyńskiego zakazu ekshumacji polskich ofiar, a także haniebne słowa wypowiedziane w zeszłym roku przez ambasadora Ukrainy w Niemczech, zdają się dobitnie wskazywać kurs polityki historycznej Kijowa. W tym samym czasie gdy rodziny pomordowanych za dążenie do prawdy nazywa się rosyjską agenturą, Andrij Melnyk broni Bandery i wypowiada rażące kłamstwa historyczne w niemieckich mediach. Pytanie kto w tej sytuacji bardziej wpisuje się w putinowską narrację?

 

 

Ukraina może dziś liczyć na wsparcie Polski i Polaków na wielu płaszczyznach. Czy jednak należy bezrefleksyjnie wspierać Ukrainę nawet jeśli ewidentnie godzi to w nasz interes narodowy? Być może i tak. Jednak musimy mieć na uwadze fakt, że jeżeli pozwolimy budować Ukrainie swą tożsamość narodową na kulcie Bandery, to w przyszłości konsekwencje tego mogą okazać się dla Polski zgubne.

Dziś w Polsce mamy blisko 4 miliony Ukraińców. Polska w obliczu wojny otworzyła przed nimi swoje granice, domy i serca. Polacy wspięli się na szczyty solidarności i współczucia dla ofiar wojny. Wydawać by się mogło, że nasze kraje jeszcze nigdy nie były tak zjednoczone jak dziś-w obliczu rosyjskiej napaści na Ukrainę.

To doskonały czas na pojednanie. Jeżeli chcemy budować nową jakość naszych stosunków, to relacje między naszymi narodami nie mogą być oparte na kłamstwie. Nie nakleja się bowiem plastra na nieoczyszczoną ranę. Dążmy do pojednania w oparciu o prawdę. Bez względu na wszystko. Prawda-choćby była najokrutniejsza- jest konieczna, aby uzdrowić i uporządkować relacje między naszymi narodami. Nie wolno nam ani kupczyć Wołyniem, ani usprawiedliwiać sprawców.

Wbrew krytycznym opiniom to właśnie teraz jest najlepszy czas, żeby pokazać do czego prowadzą szowinizm i nienawiść między narodami. Jesteśmy to winni nie tylko polskim ofiarom, ale także sprawiedliwym Ukraińcom, którzy w obliczu tak ogromnej tragedii jaką była zbrodnia wołyńska ryzykowali swoje życie by ratować polskich sąsiadów.

Pamiętajmy o ich męczeństwie, gdyż nie o zemstę, lecz właśnie o pamięć wołają ofiary.

Jacek Wanzek

Dumna 17 rocznica Muzycznej Tygodniówki w irlandzkim radiu NEAR FM

Początkowo audycja nadawana była internetowo, ale przeniosła się na fale eteru Radia Wnet. Ale najpierw była nadawana i wciąż jest w dublińskiej stacji radiowej Near.fm.

To najdłużej i nieprzerwanie nadawany polski program, który swoją premierę miał 7 czerwca 2006 roku i od tego czasu nie schodzi z anteny.

„Polska Tygodniówka” to program nadawany z Dublina, znanego słuchaczom Radia Wnet (i nie tylko im) i Studia 37, które samo w sobie jest historią. Autorem programu jest natomiast Tomasz Wybranowski, który jak niewielu już dziennikarzy muzycznych potrafi wprowadzić w klimat, ten utrzymać, a potwierdza to liczne grono fanów dyrektora muzycznego sieci Radia Wnet oraz jego audycji.

Tomasz Wybranowski. Fot. Tomasz Szustek. Tomasz Wybranowski. Foto do biogramu i wydanie papierowego jednego z jego tomików wierszy.

Tutaj do wysłuchania jeden z programów Polska Tygodniówka NEAR FM:

 

Mówiąc o „Polskiej Tygodniówce NEAR FM”, pomogę sobie własnymi doświadczeniami, gdyż wielokrotnie dane mi było gościć w Studiu 37, gdzie równie często jestem świadkiem i uczestnikiem radiowych wyczynów Tomka Wybranowskiego, prywatnie mojego przyjaciela. Nie raz i nie dwa dane mi było, siedząc na kanapie w radiowej cienistej jaskini Studia 37 wsłuchiwać się w słowa płynące w eter, patrzeć i słyszeć nabudowywany klimat, a w chwilach, kiedy z Państwa radiowych głośników płynęły dźwięki muzyki, na bieżąco komentować słowa prowadzącego i wymieniać z nim poglądy o wszystkim tym, co stało się chwilę wcześniej.

Dzisiaj ważniejszy jest jednak sam program, bo to przecież kilkanaście lat historii, historii jednego człowieka na irlandzkiej wyspie i historii radia, jakie „Wybran”, bo tak nazywany jest przez znajomych i przyjaciół tworzy dla słuchaczy z Polski, Irlandii, Wielkiej Brytanii, Europy i świata.

O programie powiedziano i napisano już wiele słów, a warto też przypomnieć, jak w dziesiątą rocznicę, czyli w 2016 roku pisał o audycji redaktor Sławomir Orwat – twórca listy Polish Chart:

– W czerwcu 2006 roku po raz pierwszy wyemitowano „Polską Tygodniówkę”. Debiut programu przypadł na gorący czas Mistrzostw Świata w piłce nożnej w Niemczech. Smaczku programowi dodawał fakt, że na żywo łączyli się realizatorzy programu ze Stanisławem Bobkiewiczem, członkiem zarządu PZPN, który relacjonował wydarzenia na boisku podczas gier z Niemcami i Ekwadorem.

Słuchacze programu „Polska Tygodniówka” (początkowo zawsze w środę o 21.00. w radiu Near Fm, od lutego. 2009 od 20.30, zaś od marca 2011 roku od godziny 10:00 czasu dublińskiego) mogą posłuchać starannie wyselekcjonowanej polskiej muzyki rockowej i pereł klasyki światowej. Okazuje się, że „Polska Tygodniówka” słuchana jest i w Polsce. Świadczą o tym maile i rzadkie (ale zawsze) telefony od słuchaczy. Bardzo często o swoich karierach, nagraniach, filozofii życiowej i przemyśleniach mówią same gwiazdy. Tak było w przypadku m.in. grupy De Mono i Andrzeja Krzywego, zespołu Big Cyc, Jacka Jędrzejaka „Dżej Dżeja” i Krzysztofa Skiby, Andrzeja „Kobry” Kraińskiego i zespołu Kobranocka, grupy Myslovitz z Przemkiem Myszorem („Styczeń z Myslovitz”). W programie gościli także m.in.  Grzegorz Markowski i Perfect, Wojciech Hoffmann, lider Turbo, Sztwyny Pal Azji. Krzysztof Jary Jaryczewski, głos Oddziału Zamkniętego, Jarek Janiszewski z grupy Bielizna oraz Jerzego Durała i grupy Ziyo, oraz twórca potęgi i jakości grupy HEY – Piort Banach, z Indios Bravos i BAiKĄ. Częstym gościem na antenie jest Krzysztof Schramm – prezes Towarzystwa Polsko – Irlandzkiego i wybitny poeta polski Juliusz Erazm Bolek, oraz legenda pióra Ernest Bryll.

 

Przez kolejne lata do wymienianego przez redaktora Orwata grona dołączali kolejni artyści, a nie sposób wymienić ich wszystkich, czy choćby przypomnieć osoby, które stawały się gośćmi „Polskiej Tygodniówki” i Tomasza Wybranowskiego, związanego z radiem od chwili, gdy ukończył studia polonistyczne na UMCS Lublin o specjalności edytorsko – medialnej.

W jednym z tekstów, jaki powstał w styczniu 2022 roku o swojej pracy i celu, jaki przed sobą postawił na łamach portalu Pisarze.pl, redaktor Wybranowski wspomina:

Od przyjazdu do Republiki Irlandii marzyłem o jednym tylko, aby nie stracić kontaktu z radiem. Już z Dublina współpracowałem z redakcjami radia Vox FM, radiowej publicznej Jedynki, byłem też korespondentem Informacyjnej Agencji Radiowej. Ale własny program w irlandzkim radiu był moim celem numer 1. Marzenie to spełniło się 7 czerwca 2006 r., kiedy to po raz pierwszy w eterze zabrzmiała „Polska Tygodniówka”. Pierwszymi gośćmi byli: gitarzysta grupy Myslovitz Przemek Myszor oraz wokalista De Mono Andrzej Krzywy. Przeżycie niezwykłe. Brak słów, aby to opisać.

W czerwcu 2006 roku Tomasz Wybranowski nie przypuszczał, że ten program przetrwa w irlandzkim eterze tak długo, i że stanie się tak ważny także dla muzycznego środowiska w Polsce i na świecie. A przecież dziś 17. urodziny programu. Tomasz wspomina dalej:

Ja po prostu uwielbiam słuchać moich gości, daję im się wypowiedzieć, wygadać. Dobry klimat sprzyja otwarciu na różne tematy, często kontrowersyjne. Tak było podczas wywiadu z profesorem Normanem Davisem o pierwszym ruchu „Solidarność”.

Tak było w przypadku nagrywanego wywiadu z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim, który powiedział bardzo ważne słowa o nas Polakach. Brzmiało to tak:

„Jeżeli my Polacy odbijemy, odnajdziemy w sobie szacunek dla samych siebie, to wtedy wspólnie uczynimy takie rzeczy, które zadziwią świat”. – wspomina Tomasz Wybranowski.

Nie można zapominać, o wywiadach z pierwszym ambasadorem Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Irlandii, pisarzem i poetą, ale też dziennikarzem Ernestem Bryllem, które pojawiały się w „Muzycznej Polskiej Tygodniówce”, a tą drogą trafiły do uszu słuchaczy. Autorski program Tomasza Wybranowskiego to również prezentacja młodych artystów, wschodzących gwiazd estrady i to one, jako perełki naszych polskich możliwości prezentowane są wielokrotnie przez dyrektora muzycznego Radia Wnet.

Tu ponownie moje prywatne odniesienie do „Polskiej Tygodniówki” i prezentowanych w niej utworów oraz osób, bo przecież to przez Tomka poznałem wielu artystów, ale też wielokrotnie byłem jednym z pierwszych, którzy dostąpili zaszczytu wysłuchania nagrań zespołu, a ten miał być dopiero promowany w programie i w eterze Wnet w audycji „Muzyczna Polska Tygodniówka”.

Twórcy audycji „Polska Tygodniówka NEAR FM” i miesięcznika „Wyspa” dla Polaków w Irlandii (lata 2006 – 2008): Tomasz Wybranowski, Katarzyna Sudak i Tomasz Szustek.

Muszę tu też zaznaczyć, iż wielokrotnie słyszałem od Tomka, podczas niezliczonych godzin rozmów, jakie ze sobą prowadzimy, że ten lub ów zespół stanie się w najbliższych tygodniach albo miesiącach popularny. Wiele razy, co mogę potwierdzić, to właśnie muzyczne odkrycia Tomasza Wybranowskiego, ich pierwsze piosenki, które „grane” były w „Polskiej Tygodniówce” w Radiu Wnet i Near.fm, stawały się przebojami, a o artystach tą drogą dowiadywały się inne stacje radiowe.

W programie gościły również gwiazdy światowego formatu (m.in. Jim Kerr, wokalista Simple Minds, lider grupy New Model Army – Justine Sullivan, muzycy kultowego Marillion, pierwszy wokalista Marillion – Fish, Jack Moore, syn Gary’ego Moore’a i doborowe grono irlandzkich zespołów), co było wyróżnikiem audycji, gdyż ta nie zamykała i nie zamyka się wyłącznie na naszą rodzimą twórczość.

W historycznych nagraniach, chociaż nie tak odległych, jak można by się spodziewać, „Polska Tygodniówka” przechodziła niekiedy w inny tryb działania, więc były to wakacyjne wydania programu, a wtedy można było usłyszeć ciekawe rozmowy o narodowych trunkach irlandzkich z perspektywy historycznej, oczywiście: Guinnessa i whiskey.

„Polska Tygodniówka” byłaby też niczym, gdyby nie programy wspominkowe i przywołujące w pamięci największych artystów polskiej sceny oraz estrady, a wśród nich pojawiały się takie nazwiska jak Marka Jackowskiego, Grzegorza Ciechowskiego, Romualda Lipki, czy Czesława Niemena.

„Polska Tygodniówka” to też ikona stylu, nie znajdzie się w niej typowej muzyki popularnej, chociaż od czasu do czasu redaktor Wybranowski lubi zaskoczyć radiosłuchaczy, albowiem niektóre z programów tworzone są wyłącznie po to, by dać oddech od sztuki muzycznej wysokich lotów.

Wybran w radiowym uniesieniu. Fot. Tomasz Szustek / Studio 37

Mija właśnie dziś 17 lat, gdy w eterze zabrzmiał sygnał „Muzycznej Tygodniówki”, a to oznacza tyle, że program rozpoczął właśnie 18 lat, stał się pełnoletni i można go nazwać historycznym na radiowym firmamencie Polski i Republiki Irlandii. To zasługa Tomasza Wybranowskiego, Katarzyny Sudak i Tomasza Szustka.

Historyczny, to słowo, które jakże dobrze oddaje wszystko to, co może określić obecnie program „Polska Tygodniówka NEAR FM”, bo przez tyle lat, nie schodzi z radiowych anten, odcinków powstało mrowie, a jak w rozmowie ze mną Tomasz Wybranowski przyznał, iż nie powiedział jeszcze ostatniego radiowego słowa, czyli audycja będzie trwać, trwać i trwać, by cieć uszy naszych wiernych słuchaczy.

Naszych, tak użyłem tego zwrotu, bo i ja od czasu do czasu goszczę w „Polskiej Muzycznej Tygodniówce”, chociaż zachodzę w głowę, dlaczego tak się dzieje… Na muzyce się nie znam, daleko mi też do wiedzy, jaką w tym zakresie posiadł red. Wybranowski, nie mam w moim radiowym studiu kilkudziesięciu tysięcy płyt, a i pytany przez Tomka o wrażenia, po prezentacji jakiegoś utworu, odpowiadam zazwyczaj lakonicznie, że „dobry”, czy też „niezły”.

Jak wiele innych osób czekam na kolejne audycje „Polskiej Tygodniówki NEAR FM”, a i zapraszam do ich słuchania, bo to jednak stale i niezmiennie uczta dla ucha. No, ale Tomka też możecie regularnie słuchać w Radiu Wnet, oczywiście.

Bogdan Feręc

 

Czy Republikę Irlandii czeka masowy exodus ludności? – Studio Dublin – 31.03.2023 r.

Piątkowy poranek w sieci Radia Wnet należy do Studia Dublin, czyli informacje, przegląd wydarzeń tygodnia i rozmowy. Nie brak też ciekawostek z Irlandii i przeglądu prasy. Zaprasza Tomasz Wybranowski.

Goście Studia Dublin:

  • Bogdan Feręc – redaktor naczelny portalu Polska-IE.com, Studio Riverside Galway.

Realizacja programu, scenariusz i prowadzenie : Tomasz Wybranowski

  • Turcja jako ostatnie państwo członkowskie NATO wyraziła zgodę na przystąpienie Finlandii do Sojuszu.

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg z zadowoleniem przyjął wynik głosowania w Wielkim Zgromadzeniu Narodowym Turcji – pisze „Irish Times”

Ankara nadal blokuje jednak akcesję Szwecji z powodu polityki tamtejszego rządu wobec Kurdów.

  • Czy w Republice Irlandii rozpocznie się debata ws. transpłciowości? Wzywa do tego partia Finne Gael, jednak premier Leo Varadkar ostrzega przed katastrofalnymi skutkami ewentualnej wojny kulturowej.
Leo Varadkar, premier rządu Republiki Irlandii. Fot. European Peoples Party (CC BY 2.0)
  • W dniach 11-12 kwietnia Republikę Irlandii i Irlandię Północną odwiedzi prezydent USA Joe Biden. Wizyta niemal zbiegnie się z rocznicą podpisania porozumienia wielkopiątkowego ( 10 kwietnia 1998 r. )

Oprócz oficjalnych rozmów z prezydentem Michaelem Higginsem i premierem Leo Varadkarem planowane są również otwarte spotkania z Irlandczykami – zapowiada szef portalu Polska.IE-com Bogdan Feręc.

Prezydent USA Joe Biden | fot. Piotr Mateusz Bobołowicz

Parlament Republiki Irlandii wyraził zgodę na zniesienie zakazu eksmisji. W połączeniu z masowym napływem uchodźców Zieloną Wyspę czekają bardzo poważne problemy:

Albo gwałtownie przybędzie osób bezdomnych i tysiące ludzi trafi na bruk, albo zaczniemy stąd wyjeżdżać i zacznie brakować rąk do pracy – przestrzega Bogdan Feręc.

Ostatnim tematem, jaki poruszyliśmy z Bogdanem Feręcem, była możliwość likwidacji statusu neutralnego Republiki Irlandii. Rząd odwołał posiedzenie Zgromadzenia Narodowego w tej sprawie.

Ponad 80% Irlandczyków nie chce, by Republika przestała być neutralna. Bieżące wydarzenia pokazują że rząd i tak robi co chce.

Bogdan Feręc, redaktor naczelny portalu Polska-IE.com i szef Studia Riverside Radia Wnet

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

https://www.instagram.com/studio37dublin/

Trzęsienie ziemi w irlandzkim parlamencie. Kryzys mieszkaniowy nasila się. News Studio37 – Studio Dublin – 24.03.2023 r.

 

Irlandzcy Bohaterowie Powstania Warszawskiego. Wspomnienie Eileen F. Short i sierżanta Kennetha J. Asmore’a

W Powstaniu Warszawskim ramię w ramię z Polakami walczyli przedstawiciele aż osiemnastu nacji.

Tak jak ludność cywilną mordowali Niemcy czy kolaborujący z nimi Łotysze i Ukraińcy, tak do nierównej i bohaterskiej walki warszawiaków z niemieckimi okupantami w sierpniu 1944 roku przyłączyli się cudzoziemcy.

Byli wśród nich Węgrzy, Słowacy, Francuzi, Gruzini, Belgowie, Holendrzy, Grecy, Brytyjczycy, Włosi, Ormianie, Rosjanie, Burowie z Republiki Południowej Afryki (biali mieszkańcy tego kraju), a także Azer, Czech, Ukrainiec, Rumun, Australijczyk i Nigeryjczyk, słynny powstaniec Ali. Zapomina się jednak o dwójce Irlandczyków.

Tomasz Wybranowski

Pierwszą z nich jest Eileen Frances Short, która urodziła się 1 kwietnia 1912 r w Liverpoolu. Była Irlandką. W 1935 r. przyjechała do Warszawy, aby udzielać lekcji języka angielskiego poznanej w Windsorze zamożnej Polce. 

W roku 1936, podczas pobytu w majątku Siedliska, poznała Józefa Garlińskiego. Rodzące się między nimi uczucie zadecydowało o tym, że Eileen zrezygnowała z powrotu do Irlandii.  Ich ślub odbył się cztery dni po wybuchu wojny.  Rok później Józef Garliński zaangażował się działalność podziemną jako oficer wywiadu. Eileen zarabiała na życie, ucząc potajemnie języka angielskiego.

 

                Dzielna Irlandka ramię w ramię z mężem … w podziemiu

 

Idąc w ślady męża, włączyła się w działalność podziemną. Jednym z jej uczniów był członek Delegatury Rządu, dla którego tłumaczyła tajne materiały przesyłane Delegaturze przez Rząd Polski na Uchodźstwie. W konspiracji tłumaczyła dokumenty, włączając się w działalność polskiego podziemia.

 

W kwietniu 1943 r. Józef Garliński został aresztowany i osadzony w obozie koncentracyjnym Auschwitz.

Bezpośrednio po tym Eileen przeżyła rewizję gestapo. Uniknęła aresztowania głównie dzięki temu, że Irlandia była krajem neutralnym.

Została jednak sama we wciąż obcym dla niej mieście i w nieznanym środowisku. Opiekę roztoczyli nad nią członkowie konspiracyjnej organizacji wywiadowczej „Muszkieterowie”, do której należał jej mąż.

Dzięki ich wsparciu mogła wspomagać męża ratującymi życie paczkami. Podjęła też uzyskać od gestapo zgodę na jego zwolnienie z Auschwitz, ryzykując, że zwróci na siebie uwagę niemieckiej tajnej policji.

 

                                         Eileen w Powstaniu Warszawskim

 

W czasie Powstania Warszawskiego była sanitariuszką w Zgrupowaniu „Kryska”, pełniąc służbę w rejonie ul. Wilanowskiej i w szpitalu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych przy ul. Czerniakowskiej. Po upadku Powstania wyszła z Warszawy z ludnością cywilną i trafiła do obozu przejściowego w Pruszkowie, z którego udało jej się wydostać. Wyjechała do Wielkiej Brytanii, aby rozpocząć tam pracę tłumaczki w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Rządu RP na uchodźstwie.

 

W listopadzie 1945 r. spotkała się po długiej rozłące z mężem, więźniem warszawskiego więzienia Pawiak i obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu i Neuengamme.

Eileen F. Short-Garlińska była działaczką Przyjaźni Polsko-Angielskiej i przewodniczącą Komitetu Brytyjek żon Polaków.

Eileen Frances Short zmarła 26 III 1990 a Jej doczesne szczątki spoczęły w ziemi Gunnersbury Cementery w Londynie.

 

                      Kenneth James Ashmore – lekarz i żołnierz z Dublina

 

Kolejnym cichym bohaterem Powstania Warszawskiego, rodem z Irlandii, jest sierżant Kenneth James Ashmore (nr służbowy 1796373). Urodził się w Dublinie, gdzie był studentem medycyny w Trinity College. Zaciągnął się do RAF-u w kwietniu 1943 roku, jako wolontariusz rezerwista. Kenneth zamierzał kontynuować naukę po wojnie.

Kenneth James Ashmore w otoczeniu kolegów ze swojej załogi. Fotografia ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego.

 

Zginął w nocy z 4 na 5 sierpnia 1944 r., gdy jego samolot, który przewoził dostawy do zrzutu nad walczącą Warszawą, został zestrzelony nad Polską.

Został on pośmiertnie odznaczony Medalem Gwiazdy 1939-1945, Medalem Obrony 1939-1945 i  Medalem Wojennym. Jemu i sześciu innym członkom załogi, przyznano także polski Krzyż Walecznych, najwyższe odznaczenie za odwagę w walce o wyzwolenie Polski.

 

1944 – Skrzydła Nadziei

 

Wieczorem 4 sierpnia 1944 czterosilnikowy bombowiec typu Handley Page Halifax JP-276 A, wystartował z włoskiego lotniska Campo Casale koło Brindisi.

Transportował on pojemniki z amunicją, broń i sprzęt medyczny dla Powstańców walczących w Warszawie. Niestety został zestrzelony przez sowieckiego myśliwca i rozbił się w pobliżu Dąbrowy Tarnowskiej.

Spalone ciała siedmiu członków załogi, rozrzucone wokół miejsca katastrofy, zostały potajemnie pochowane na miejscowym cmentarzu parafialnym. W 1948 r. szczątki zostały ekshumowane i pochowane z honorami na Brytyjskim Cmentarzu Wojskowym w Krakowie – Rakowice.

Załoga składała się z siedmiu osób, pięciu Kanadyjczyków z RCAF i dwóch żołnierzy z RAF, jednego Brytyjczyk i Irlandczyka, sierżanta Kennetha Ashmore’a.  Cisi i nieznani Bohaterowie – prawdziwi Sojusznicy Powstania Warszawskiego

Oto lista wszystkich Poległych pod Dabrową Tarnowską:

pilot: F/Lt Arnold R. BLYNN (RCAF) , nawigator  P/O George A. CHAPMAN (RCAF), radiooperator  F/O Harold R. BROWN (RCAF), celowniczy bombowy  F/Sgt. C.B. WYLIE (RDCAF),  strzelec pokładowy F/Sgt. Arthur G. W. LIDDELL (RCAF), inżynier lotu Sgt. Frederic G. WENHAM  (RAF) i wspominany przeze mnie strzelec pokładowy Sgt. Kenneth J. ASHMORE  (RAF).

 

                          Skrzydła Nadziei w Muzeum Powstania

 

Niecodzienna wystawa –  „Skrzydła Nadziei” – została otwarta w Muzeum Powstania Warszawskiego, 6 sierpnia 2007 roku w Warszawie.

Dyrektor Muzeum, Jan Ołdakowski zaprosił wówczas oficjalną delegację z Dąbrowy Tarnowskiej.

Wszystkie części samolotu zostały oczyszczone i zakonserwowane przez specjalistów z Muzeum Powstania Warszawskiego.

Według relacji świadków, silniki wyglądały prawie jak nowe. Ekspozycja prezentowała również zawartość pojemników przeznaczonych do zrzutu (opatrunki i amunicję), jak również rzeczy osobiste załogi, jak scyzoryk, spadochron, mapy i trzy karabiny.

Kilka miesięcy wcześnie, na początku roku 2006, pracownicy Muzeum Powstania Warszawskiego zidentyfikowali miejsce katastrofy Halifaxa.

Prace wykopaliskowe pozwoliły wyodrębnić części bombowca, który wbił się głęboko w ziemię i pozostawał tam przez 62 lat. Były to głównie elementy silników, części skrzydeł i fragmenty podwozia.

Kości załogi odnalezione podczas prac przewieziono do Warszawy z całym należnym szacunkiem. Tam poddano je testom DNA, aby ostatecznie ustalić tożsamość załogi.

 

15 lat temu, 11 sierpnia 2007 r. odbyła się uroczysta patriotyczna i religijna ceremonia na cmentarzu parafialnym w Dąbrowie Tarnowskiej. W obecności kilkuset osób, został odsłonięty pomnik umieszczony na miejscu pierwszego pochówku załogi Halifax’a.

 

Ceremonia pochówku szczątków członków załogi znalezionych podczas prac wykopaliskowych odbyła się 4 listopada 2007.

Organizatorami uroczystości na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie były ambasady Kanady, Zjednoczonego Królestwa i oraz Republiki Irlandii, które ściśle współpracowały z Muzeum Powstania Warszawskiego.

Zaproszeni zostali na ceremonię członkowie rodzin wszystkich siedmiu lotników, wśród których byli obecni głównie ich  siostrzeńcy i siostrzenice, mieszkający w Kanadzie, Wielkiej Brytanii i Irlandii. Oddział żołnierzy Wspólnoty Brytyjskiej złożyli trumnę do grobu. Honory oddała Straż Honorowa i Orkiestra Wojska Polskiego.

Siostrzenica sierżanta Kenneth Ashmore, Teresa MacMahon, powiedziała:

– To miałoby ogromne znaczenie dla mojej matki – była ona siostrą Kenneth’a. Ona wiedziała, że Kenneth został tu pochowany wiele lat temu i zawsze chciała przyjechać.

Przywołując w 77. rocznicę Powstania Warszawskiego narodowości walczących w zbrojnym zrywie, nie można zapomnieć o brytyjskich i południowoafrykańskich lotnikach.

To właśnie żołnierzem 148. Dywizjonu do zadań specjalnych, którego piloci z dalekich Włoch starali się dostarczyć bezcenną dla Warszawy broń i amunicję, był nasz Irlandczyk Kenneth J. Ashmore. Prawie stu żołnierzy 148. Dywizjonu zginęło w tej służbie.

Wszystkim tym, którzy walczyli w szeregach Powstańców Warszawy winniśmy, bez względu na ich pochodzenie, naszą pamięć i najwiekszą wdzięczność. Cześć Ich pamięci! Cześć i chwała Bohaterom!

Tomasz Wybranowski

.

Statuetki „Wnetowe Koniczynki” AD 2021 wręczone!

Trzech mistrzów ceremonii. Od lewej I radca ambasady RP w Dublinie, konsul w Republice Irlandii Grzegorz Sala, Marcin Natorski, prowadzący galę i Bogdan Feręc, szef portalu Polska-Ie.com.

13 lutego 2022 roku, po raz pierwszy nagrody „Wnetowa Koniczynka” rozdało Radio Wnet i Studio 37 Dublin, przy współpracy ze stowarzyszeniem Irish Polish Society i redakcją portalu Polska-IE.com.

Pani Krystyna Pycińska – Taylor odbiera Wnetową Koniczynkę w rąk konsula Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Irlandii pana Grzegorza Sali.

Kapituła nagrody „Wnetowe Koniczynki”, w skład której wchodzą Krzysztof Skowroński, prezes Radia Wnet i Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Katarzyna Sudak, producentka i dziennikarka, Bogdan Feręc, właściciel i redaktor naczelny portalu Polska-IE.com i Tomasz Wybranowski, dyrektor muzyczny sieci Radia Wnet, szef Studia 37 Dublin i dziennikarz irlandzkiej rozgłośni NEAR FM, uhonorowała pięć osób ze świata kultury, sztuki, nauki i biznesu za całokształt ich działań i bycie wspaniałymi ambasadorami polskiej marki i charakteru na Szmaragdowej Wyspie.

 Doceniliśmy przede wszystkim te niezwykłe osoby, które przez wiele lat angażują się w promowanie Polski w Republice Irlandii. – powiedział Tomasz Wybranowski, szef Wnetowego Studia 37 Dublin.

Dora Gola, nasza polsko – irlandzka gwiazda piosenki i Darragh Keary, partnerujący jej muzyk. Fot. Paweł Cherek.

W uroczystości wzięło udział pięćdziesiąt osób, które otrzymały zaproszenia na imprezę. Byli to luminarze kultury, z historykiem i pisarzem Patrickiem QuigleyIzabelą Kurek, dyrektor  B’Music College Of Music And Performing Arts. na czele, przedstawiciele świata nauki, muzycy i artyści oraz reprezentant polskiej dyplomacji – I Radca Ambasady RP w Dublinie, Konsul Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Irlandii pan Grzegorz Sala, który z Bogdanem Feręcem wręczył nagrody wszystkim Laureatom.

 

Tutaj do obejrzenia relacja z gali wręczenia nagród „Wnetowe Koniczynki” AD 2021:

Statuetki „Wnetowych Koniczynek” i okolicznościowe dyplomy otrzymali Dora Gola – piosenkarka i tancerka, jedna z nadziei irlandzkiej muzyki według pisma „Hot Press”, Krystyna Pycińska – Taylor, przewodnicząca zarządu Polskiego Ośrodka Społeczno – Kulturalnego w Dublinie (POSK), Bartosz Marmol – muzyk i kompozytor, lider grup Administratorr i Administratorr Electro, oraz formacji Dildo Baggins, dr Jarosław Płachecki, dyrektor i dziekan Staropolskiej Szkoły Wyższej, wydziału zamiejscowego w Dublinie, oraz polska firma rodzinna, która zawojowała swoimi wypiekami całą Szmaragdową Wyspę – MMM Family Bakery, z Marcinem Chlebickim na czele.

Bartosz-Marmol-podczas-gali-wreczenia-statuetek-Wnetowych-Koniczynek-w-Domu-Polskim-w-Dublinie.-Fot.-Pawel-Cherek

Wszystkim Laureatom bardziej niż gorąco gratulujemy. Od marca kapituła „Wnetowych Koniczynek” oczekuje zgłoszeń do kolejnej edycji nagrody za rok 2022.

Szczegóły już od marca br. w programach sieci Radia Wnet „Studio Dublin” i „Studio 37”, oraz na portalu Polska-IE.com. Dokładnie za rok rozdane zostaną statuetki i pamiątkowe dyplomy z logiem żółtej łodzi podwodnej w dwunastu kategoriach. Tegoroczni laureaci automatycznie weszli w skład wielkiej kapituły nagrody „Wnetowe Koniczynki”.

Tomasz Wybranowski

Fot. Paweł Cherek

 

„Wnetowa Koniczynka”, jedna z pięciu statuetek wręczonych 13 lutego 2022 w Domu Polskim w Dublinie.

 

The Boy Is (Still) In Dublin – 36. rocznica śmierci Phila Lynotta & Thin Lizzy – Muzyczne Studio Dublin -4 stycznia 2022

Na przełomie lat 70. i 80. XX wieku, Phil Lynott był niekwestionowaną gwiazdą. Sławę zdobył, jako wokalista, basista, tekściarz i założyciel hard – rockowej grupy Thin Lizzy, ale także jako poeta.

Twórca Thin Lizzy urodził się 20 sierpnia 1949 roku w Birmingham, jako syn brazylijskiego marynarza i pięknej Irlandki Filomeny.

Dopiero wiele lat później dowiedział się, że miał przyrodnie rodzeństwo: brata i siostrę, których matka Filomena oddała do adopcji. Sama Filomena Lynott opisała to w przejmujący sposób, w biograficznej książce poświęconej synowi. Jej tytuł to „My Boy”.

Phil Lynott, jedna z fotografii z wystawy pisma „Hot Press” – „Boy is Back in Town”. Fot. T. Wybranowski.

 

W połowie lat 50. XX wieku jego matka zdecydowała o powrocie do rodzinnego Dublina. Mały Phil dorastał w domu dziadków w stołecznej dzielnicy Crumlin. Philo, jak o nim pieszczotliwie mówiła mama i dziadkowie, od najmłodszych lat przejawiał talent muzyczny. Uwielbiał śpiewać.

Gorzej było z grą na instrumentach. Na gitarze nauczył się grać dopiero… mając prawie 20 lat, zaś na basie, jego koronnym instrumencie, jeszcze później.

Mimo to, w wieku 16 lat powołał do życia swój pierwszy band o nazwie Black Eagles.

 

Jego wielkim idolem, do końca żywota, był Jimi Hendrix. Przyjaciele z zespołu często mawiali, że Philo starał się wizualnie i w sposobie śpiewania naśladować swojego mistrza.

Phil Lynott uhonorował w sposób specjalny X rocznicę śmierci swojego idola.

 

Dokładnie dziesięć lat od śmierci Hendrixa, 18 września 1980 r., ukazało się nagranie „Song For Jimi”, które Phil zarejestrował z Erikiem Bell i Brianem Downey.

Najbliższym przyjacielem, powiernikiem i muzycznym partnerem Phila Lynotta był w tym czasie Philip Donnelly. Ich przyjaźń trwała prawie 25 lat. Poznali się podczas wspólnego ulicznego muzykowania, gdzieś na jednym z zaułków ulicy Grafton Street, gdzie artyści muzykują dla kilku groszy. I tak dzieje się do dziś.

Nawet, kiedy Philo był już wielką gwiazdą i mógł pozwolić sobie na największą ekstrawagancję, to nigdy, ale to nigdy nie był zarozumiały. Chodził jak dawniej po uliczkach Dublina, czasem coś zagrał, pogadał z ludźmi i ciągle się uśmiechał – wspomina Donnelly.

Niewiele osób wie o tym, że Philip Parris Lynott był uzdolnionym poetą. W latach 70. ukazały się jego dwa zbiorki: „Songs for While I’m Away” i „Phillip”. Prawie w całości wypełniały je poetyckie wiersze i poematy, które stanowiły metaforyczne paliwo dla Thin Lizzy. Oba zbiorki wydano w jednej książce w 1997 r. Słowo wstępne napisał m.in. radiowa legenda John Peel.

 

                              Ku chwale i sławie, z Garym Moore u boku

Na przełomie lutego i marca 1968 roku, Phil Lynott poznał niespełna szesnastoletniego, młodego gitarzystę z Belfastu Garego Moore’a. To spotkanie zaważyło na życiu obu muzyków. Wspólnie grali w zespole Skid Row. Na początku, co prawda, nie przypadli sobie do gustu. Ich przyjaźń wybuchła dopiero wiele lat później.

Phil Lynott to przede wszystkim Thin Lizzy. Zespół powstał w Dublinie tuż przed świętami Bożego Narodzenia 1969 roku. W pewnym z pubów Brian Downey (perkusja) i Eric Wrixon (organy), mający za sobą współpracę z legendarną Them i Vanem Morrisonem, postanowili założyć zespół. Po kilku głębszych wybrali się na koncert grupy Orphanage. Zafascynowani głosem Lynotta i gitarowymi umiejętnościami Erica Bell, zaproponowali obu gentlemanom grę w zespole.

Tutaj wysłuchasz archiwalnego programu o życiu Phila Lunotta z 2019 r. :

 

Pierwszy singel grupy ukazał się w lipcu 1970 r. „The Farmer” sprzedał się w niespełna trzystu egzemplarzach. Grupę opuszcza Wrixon i wtedy krystalizuje się fundament grupy.

Skład Thin Lizzy uzupełnili później panowie Scott Gorham i Brian Robertson.

Choć Thin Lizzy nie podbili serc kolekcjonerów singli, to na Lynotta i zespół zwrócili szefowie firmy Decca. Thin Lizzy cieszyło się lokalną sławą, tak w Dublinie jak i Belfaście. Pierwszy krążek „Thin Lizzy” ukazał się w styczniu 1971 r.

 

 

Krążek przeszedł właściwie niezauważony, tak przez krytyków jak i fanów, ale… Piosenki Thin Lizzy promował w swoich programach legendarny radiowiec John Peel. Druga płyta „Shades of a Blue Orphanage” podzieliła losy pierwszej. Słaba sprzedaż i nikłe zainteresowanie wydawnictwem mediów, frustrowały zespół jeszcze bardziej. Ale bossowie firmy Decca wierzyli w zespół „uprawiający Celtic rock, z domieszką hard”. Mieli rację…

            Opowieść o whiskey zamkniętej w słoju i … co z tego wynikło 

Pod koniec 1972 roku, szefowie wytwórni Decca zadecydowali o tym, aby Phil i koledzy zarejestrowali w studiu swoją wersję irlandzkiej piosenki folkowej „Whiskey In the Jar”. Phil Lynott był załamany. Twierdził, że to krok w tył zespołu i „wyraz desperacji w poszukiwaniu nowych form wyrazu”. I choć jak wiemy mylił w ostatecznym rozrachunku, to jednak postawił na swoim w jednym aspekcie. Wymógł na szefach firmy by „Whiskey in the Jar” znalazła się na drugiej stronie singla „Black Boys on the Corner”.

 

Po wydaniu małej płyty w listopadzie 1972 roku, okazało się, że to nie strona A wzbudza zainteresowanie, ale właśnie „Whiskey in the Jar”. Piosenka zawojowała szczyt listy przebojów w Irlandii i dotarła do szóstej pozycji w zestawieniu Billboardu.

Grupa po raz pierwszy została zaproszona do udziału w programie „Top of the Pops”. Thin Lizzy złapali wiatr w żagle.

W tym samym roku ukazał się trzeci krążek (jeden z najlepszych w historii zespołu) „Vagabonds of the Western World”, z jednym z najlepszych riffów w historii muzyki, singlowym „The Rocker” oraz niezwykłym „Slow blues”.

 

 

Zespół stawał się coraz bardziej rozpoznawalny. Kolejna trasa ze Slade i coraz częstsze zaproszenia na przeglądy i festiwale, ugruntowują ich pozycję. Pod koniec roku 1973 Eric Bell nagle odchodzi z zespołu. Phill Lynott nie ma wątpliwości, kto go zastąpi. To mógł być tylko Gary Moore. Już z nim w składzie grupa kończy trasę i z marszu nagrywa album „Nightlife”. Płyta ukazała się w listopadzie. Otwiera ją mocny akord „She knows”.

Co prawda, Gary Moore pozostał w zespole tylko do kwietnia 1974, ale na „Nightlife” znajdują się cztery nagrania z jego udziałem, w tym – jedna z najpiękniejszych ballad w historii muzyki światowej – „Still In Love With You”.

Piękny tekst o miłości i grzechach zaniechania, z przepięknym solo Gary’ego Moore. Klasyk! Pierwszym singlem było zaś nagranie „Philomena”, poświęcone matce Phila Lynotta. Mimo to, płyta sprzedała się średnio. Kolejna „Fighting” jeszcze gorzej. Szefowie wytwórni Decca dali ostatnią szansę grupie. Albo nagrają hit, albo drogi raz na zawsze się rozejdą.

                        Czas spełnienia – niezwykła trylogia płytowa 

Druga połowa lat 70. miała okazać się dla Philla Lynotta i całej Thin Lizzy niezwykła. Nic tego nie zapowiadało. Sprzedaż płyt spadła i morale w zespole podupadło. Decca ostrzegała: Chcemy hitu, tak singlowego, jak i albumowego… I stało się. Oto, w odstępie trzech lat, Thin Lizzy nagrywa sześć albumów, z czego trzy to prawdziwe muzyczne arcydzieła.

Rok 1976 przynosi „Jailbreak”. Jako ciekawostke podam fakt, że do dziś sprzedał się w największej ilości egzemplarzy.

To właśnie na „Jailbreak” znalazł się niepisany hymn Lynotta i Thin Lizzy – „The Boys Are Back in Town”. Notabene, to największy singlowy przebój Irlandczyków w historii.

A swój renesans przeżył ze sprawą umieszczenia go na ścieżce dźwiękowej do filmu „A Knight’s Tales” (2001 r.) Briana Helgelanda, z nieodżałowanym Heathem Ledgerem. Porywający tekst, znakomite dialogi gitarowe Gorhama i Roberstona oraz ta energia i światło…

Od „The Boys Are Back in Town” nie odstają Az tak bardzo kolejne single z krążka: tytułowy „Jailbreak” oraz „Cowboy Song”. Ale maestria tego albumu objawia się pod postacią ostatniego utworu na płycie.

Dostojne „Emerald” to ciężkie riffy i oplatające ostre i przejmujące solówki. Jednym z moich ulubionych jest nagranie „Fight or Fall”. Znakomita płyta! W zestawieniach sprzedaży w Wielkiej Brytanii na miejscu 10, zaś za Wielką Wodą na  pozycję 8.

 

                                Coraz lepsza reputacja! 

Po krążku „Johnny The Fox” (m.in. z „Don’t Believe a Word”), w którym wziął udział m.in. Phill Collins, Lynott i spółka wydali w 1977 roku „Bad Reputation”. Płyta niemal doskonała, która na parnasie hard – rocka i raczkującego heavy – metalu wyznaczać zaczęła nowe horyzonty, w nieco przyciasnej stylistyce gatunku pod koniec lat 70. Zadziornie, mocno, chwilami heavy – metalowo, ale i bluesowo, bo i akustyczne klimaty z nostalgiczną harmonijką pojawiły się na płycie.

 

Ściana Sław Muzycznych Dublina, jedna z trzech w obrębie Temple Bar. Na każdym tego typu muralu zawsze pojawia się postać Phila Lynotta. Fot. Tomasz Wybranowski.

Brian Robertson został nieco odsunięty od pracy przy komponowaniu i rejestracji płyty. Zagrał zaledwie pięć solówek w trzech nagraniach. Za resztę partii gitar odpowiadał Scott Gorham. Od otwierającego „Soldier of Fortune”, przez tytułowy „Bad Reputation”, zatrzymując się na niezwykłym „Dancing in the Moonlight (It’s Caught Me in Its Spotlight)” (o tym utworze jeszcze za chwilę), okraszonym dźwiękami saksofonu, słuchacz nie nudzi się ani chwili.

Phill Lynot i ekipa pokazują, że nie chcieli dać się zaklasyfikować do jednej tylko muzycznej szuflady. A gdzie jeszcze „Killer Without a Cause”, typowy metalowy sztych w uszy słuchacza, „That Woman’s Gonna Break Your Heart”? Znakomita płyta. Po prostu.

Thin Lizzy, oprócz dynamicznych hard – rockowych utworów, ma w swoim repertuarze także wiele ciepłych, pastelowych ballad. Perłą w tym gronie jest bez wątpienia „Dancing In The Moonlight”, o której pisałem przed chwilą.

Warto dodać, że na początku muzycznej kariery, to nagranie było w żelaznym kanonie koncertowym grupy U2. Nagranie „Bad Reputation” przypomniał Tomasz Pukacki i Acid Drinkers na krążku „Fishdick Zwei – The Dick Is Rising Again” (2010).

                        Apogeum i … droga ku przepaści 

Od czasu do czasu, Gary Moore pojawia się w Thin Lizzy. Tak stało się także po wydaniu koncertowego albumu „Live and Dangerous”. Tak stało się w przypadku nagrania albumu „Black Rose”. Oto ze składu Thin Lizzy znika Brian Robertson, obrażony na Philla za potraktowanie go, „jako gościa tylko” podczas nagrywania „Bad Reputation”, odchodzi z zespołu niemal bez słowa. Jego miejsce zajmuje, jak zwykle On: Gary Moore.

 

Zapiski Live and Dangerous

Irlandczyk o bluesowo i metalowym sercu, w studiu znakomicie rozumiał się ze Scottem Gorhamem, czego przykładem są niezwykłe gitarowe dialogi i kawalkady na nowej płycie.

Lynott i spółka nagrali najbardziej przebojowy krążek w historii grupy. „Black Rose: A Rock Legend” to album, gdzie usłyszymy takie koncertowe petardy jak „Waiting for an Alibi” i bliźniacza „Get Out of Here” , ale przede wszystkim znakomita „With Love”, metalowy zapalnik muzyczny, z chwilą wytchnienia w refrenie i niezwykłymi dialogami gitar. Ech , ten Gary Moore…

Całość zamyka majestatyczna, skomplikowana w fakturze i odnosząca się do muzycznej spuścizny Irlandii (m.in. ludowych pieśni ze Szmaragdowej Wyspy, jak „Danny Boy” czy „Shenandoah”), najdłuższa w dokonaniach zespołu kompozycja „Róisín Dubh (Black Rose): A Rock Legend”.

Album dobrze sprzedawał się, co zaowocowało wielomiesięcznym tournee. Nad zespołem wzbierały już jednak czarne chmury. Jeszcze podczas paryskiej sesji nagraniowej, Phill Lynott i Scott Gorham coraz bardziej odjeżdżali narkotykowo i alkoholowo, co nie podobało się Gary’emu Moore.

 

 

Podczas trasy w USA opuścił zespół. Płomień przyjaźni do Philla Lynotta nigdy nie wygasł. Solo, w obliczu ludzi… W obliczu Boga… Ukoronowaniem jego muzycznej kariery był solowy album „Solo In Soho” z 1980 roku.

W projekcie wsparły go takie znakomitości, jak chociażby Gary Moore (solo w „Jamaican Rum”), Mark Knopfler z Dire Straits (niezwykłe nagranie „King’s Call”), Midge Ure z Ultravox, z którym wspólnie napisał „Yellow Pearl”.

Nie każdy wie, że autorzy kultowego programu „Top of the Pops”, zażyczyli sobie, aby fragment tej piosenki był motywem przewodnim czołówki programu, w latach 1981 – 1986.

Ostatnie trzy duże płyty to „Chinatown” z 1980 r. z niezłym, nieco Queenowskim „Killers of the Loose”, „Renegate” (rok 1981) (gdzie na uwagę zasługują jedynie singlowe „Angel of Death” i „Hollywood (Down on Your Luck)”) i wreszcie ostatni studyjny krążek „Thunder and Lightning” (1983).

To krążek z bardzo dobrą balladą „The Sun Goes Down” , „Holy War” oraz tytułowym, choć trzeba przyznać, że raziły niedoróbki w produkcji, niedbalstwo aranżacyjne i na trochę na siłę muzyczny pościg za obowiązującą wówczas modą w rockowym i metalowym graniu.

Niewiele pomógł fakt zaproszenia do nagrania tej ostatniej, znakomitego Johna Sykesa (ogniste „Cold Sweat”).

Ale przyczyną regresu Thin Lizzy był stan Phila Lynnota. Od 1978 roku narkotyki zaczęły przejmowały pełną kontrolę nad jego życiem.

Od 1980 roku jego kariera załamuje się, podobnie jak życie rodzinne. Od stycznia 1984 roku jest bez rodziny.

Jego żona Caroline (ślub wzięli w lutym 1980 roku) zabrała córki i wyprowadziła się.

Powodem było silne już uzależnienie Phila od heroiny i LSD. Caroline tłumaczyła, że chciała w ten sposób „ochronić dzieci przed stylem życia ich ojca”. Odchodzą kolejni przyjaciele, bliscy, znajomi.

Na placu boju pozostaje jedynie Gary Moore, który wierzy, że dzięki muzyce można go jeszcze uratować. Po wspólnych nagraniach w studiu, pomiędzy 23 a 26 września 1985 roku, u boku Gary’ego Moore, Phil Lynott zagra cztery koncerty w Londynie i Manchesterze… Jak się później okaże, ostatnie w jego życiu…. 

                                        To już jest koniec… 

25 grudnia 1985 roku przedawkował … Przez dziesięc dni i nocy lekarze z klinik Salisbury Infirmary, potem Wiltshire Clinic walczyli o jego życie. Bezskutecznie.

O świcie 4 stycznia 1986 roku, z powodu niewydolności wątroby, nerek, serca i przewlekłego zapalenia płuc, Philip Parris Lynott zmarł. Nie wytrzymało też jego serce… Miał niespełna 36 lat.

Na wieść o jego śmierci fani z całej Irlandii czcili jego pamięć. Przed pogrzebem tysiące fanów wyległo na główną arterię Dublina, O’Connell Street, by palić świeczki i znicze. Grafton Street, ulica na której często pojawiał się z gitarą, utonęła w kwiatach. Podobne sceny działy się w Cork, Galway, Limerick, czy Belfaście.

Był największą gwiazdą irlandzkiej muzyki. To on był pierwszym irlandzkim artystą, który dotarł na szczyt i rozsławił imię Irlandii na całym świecie. Ciało Phillipa Parrisa Lynotta spoczęło na St. Fintan’s Cemetery, w dublińskiej dzielnicy Sutton.

Tomasz Wybranowski