MON złożyło do prokuratury zawiadomienie w związku z podejrzeniem o zaniechania i zaniedbania „komisji Millera” 

Z powodu wątpliwości dotyczących rzetelności końcowego raportu „komisji Millera”, która badała katastrofę smoleńską, MON skierowało sprawę do prokuratury – poinformował resort w poniedziałek.

„W związku z informacjami posiadanymi przez Podkomisję do Spraw Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego oraz opublikowanym przez agencję prasową Ria Nowosti wywiadem przeprowadzonym z Aleksiejem Morozowem z Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) (…) powstała uzasadniona wątpliwość co do rzetelności i prawdziwości raportu końcowego Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego działającej pod przewodnictwem Edmunda Klicha, a następnie Jerzego Millera” – poinformowało MON.

Według resortu zasadne są „podejrzenia o zaniechania i zaniedbania, jakich mogli dopuścić się członkowie polskiej komisji”.

„W tym stanie rzeczy mogło dojść do popełnienia przestępstwa przeciw działalności instytucji państwowych, wymiarowi sprawiedliwości lub przeciwko wiarygodności dokumentów. Z powyższych względów MON kieruje sprawę do wyjaśnienia przez prokuraturę” – poinformował resort.

PAP/LK

Tomasz Rzymkowski: Ewa Kopacz i Donald Tusk powinni stanąć przed Trybunałem Stanu za katastrofę smoleńską

Poseł klubu Kukiz’15 zrecenzował projekt reformy wymiaru sprawiedliwości autorstwa PiS, wskazując, że proponowane zmiany w KRS są niekonstytucyjne, a cała reforma polega tylko na wymianie kadr.

Na zbliżającym się posiedzeniu Sejmu posłowie będą głosować nad przyjęciem ustawy, reformującej zasady wyboru członków do Krajowej Rady Sądownictwa, która budzi zdecydowany sprzeciw ugrupowań opozycyjnych.

W „Popołudniu Wnet” o zgodność proponowanych zmian z konstytucją zapytaliśmy Tomasza Rzymkowskiego z Kukiz’15.

– Ustawa o KRS w sposób ordynarny łamie konstytucję, a do tego nie odpowiada potrzebom wymiaru sprawiedliwości. To jest zmiana wyłącznie kadrowa w jednym z organów konstytucyjnych państwa, który ma marginalny wpływ na sprawność działania sądów.

Zdaniem posła Klubu Kukiz’15, skrócenie kadencji sędziów członków rady jest złamaniem konstytucji, która wprost mówi o czteroletniej kadencji sędziów w KRS, oraz psuciem prawa.

[related id=22327]

Tomasz Rzymkowski uważa, że reforma KRS zwiększy wpływy rządu w całej administracji: – Do tego dominium większości parlamentarnej, prócz sędziów Trybunału Konstytucyjnego, oprócz spółek skarbu państwa, teraz dojdą sędziowie Krajowej Rady Sądownictwa. (…) Przy okazji tej „reformy” widzę bardzo złe mechanizmy, które mogą być później wykorzystane przez złych ludzi.

– To, co proponuje PiS, to nie jest żadna reforma wymiaru sądownictwa. Reforma wymiaru sprawiedliwości wymaga po pierwsze ograniczenie kognicji sądów, tak żeby do sądów nie wpływało 15 milionów spraw rocznie. Potrzebne jest wprowadzenie sędziów pokoju oraz powrót do ławy przysięgłych – powiedział.

[related id=20969 side=left]

Polityk klubu Kukiz’15 jednoznacznie stwierdził też, że nie widzi przeszkód, aby po następnych wyborach w Sejmie powstała koalicja PiS-u z jego formacją: – Jakbym miał decydować, to po następnych wyborach widziałbym koalicję PiS-Kukiz’15 (…), ale to zależy również od tego, co zaproponuje PiS, czy będzie chciał współpracy, czy też będzie traktował Kukiz’15 jako przystawkę.

Zdaniem Tomasza Rzymkowskiego, elementy reformy sądów zapisane w ustawach o KRS, o ustroju sądów powszechnych oraz o w zapowiadanej ustawie o Sądzie Najwyższym nie są jakościową zmianą i doprowadzą tylko do zmian kadrowych w sądach: – Domagamy się gruntownej reformy systemu sądownictwa.

Prawu i Sprawiedliwości wydaje się, że jeśli wymienimy ludzi w tym zgniłym systemie, to nastąpi gruntowna reforma i wszystko odmieni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. To nie jest prawda. Jeśli nie dokonamy gruntownej reformy, tak aby doprowadzić do realnej kontroli społecznej nad wymiarem sprawiedliwości, to nic się nie zmieni.

Gość „Popołudnia Wnet” negatywnie odniósł się do propozycji losowego przydzielania spraw poszczególnym sędziom: – Mechanizm losowania spraw to nie jest do końca pragmatyczny z punktu widzenia działania wymiaru sprawiedliwości. W Niemczech nie ma mechanizmu losowania, są wyspecjalizowani sędziowie. Jeżeli sędzia zajmuje się wypadkami drogowymi, to już nie daje mu się do rozpatrywania spraw np. kryminalnych.

Zdaniem polityka, to co się stało po katastrofie smoleńskiej w kwestii godnego pochowania zmarłych, powinno stać się przedmiotem zainteresowania wymiaru sprawiedliwości:

– Cały szereg polityków Platformy, przede wszystkim tych, którzy sprawowali kierownicze role w państwie, czyli byli członkami Rady Ministrów, powinien być pociągnięty do odpowiedzialności karnej i politycznej. Skala zła, która dotknęła bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej, jest po prostu nie do oszacowania. Opinia publiczna została oszukana przez rządzących, którzy wmawiali nam, że nie można otwierać trumien po przetransportowaniu ciał do Polski.

Poseł odniósł się również do wyroku Sądu Najwyższego, który uznał ułaskawienie Mariusza Kamińskiego za niezgodne z prawem:

– Jestem zdziwiony wyrokiem Sądu Najwyższego. Nie wiem, czy to nie jest efekt otwartej wojny miedzy PiS-u a światem sądownictwa. Sąd Najwyższy wypowiedział się zbyt ostro.

ŁAJ

Przedstawiciele Platformy „idą w zaparte” – „nigdy nie przeproszą i nigdy nie przyznają się do winy” za Smoleńsk [VIDEO]

Ewa Kochanowska, wdowa po Januszu Kochanowskim, rzeczniku praw obywatelskich, który zginął w katastrofie smoleńskiej, mówiła w Poranku Wnet o ekshumacjach ciał ofiar i o potrzebie reformy konstytucji.

Według rozmówczyni Krzysztofa Skowrońskiego można mówić o złej woli przedstawicieli poprzedniej ekipy rządzącej, którzy robią wszystko, by nie dopuścić do ustalenia prawdziwego przebiegu tragicznych wydarzeń z kwietnia 2010.

Na pytanie o refleksje po ostatnich ekshumacjach smoleńskich, odpowiedziała, że jej zdaniem badania te powinny być przeprowadzone zaraz po powrocie ciał ofiar do Polski. Wielokrotnie zadawała sobie pytanie, dlaczego tak się nie stało. – Teraz okazuje się – mówiła – że była to prawdopodobnie działalność celowa ówczesnego rządu polskiego, aby zawartość trumien na zawsze pozostała tajemnicą.

Polecenie, by nie otwierać trumien przywożonych do Polski, było  zadziwiające – zgodziła się z red. Skowrońskim Ewa Kochanowska. I choć budziło ono protesty rodzin, było z całą konsekwencją realizowane. Nawet dzisiaj, gdy okazuje się, że ekshumacje były i są konieczne, nagłaśniane są opinie podważające to stanowisko, opinie, które dodatkowo wypływają z ust osób niezainteresowanych bezpośrednio tematem.

– Są też wypowiedzi polityków, którzy rządzili Polską w 2010 roku, m.in. o tym, żeby nie uprawiać polityki nad trumnami czy że właściwie powinna być jedna wspólna mogiła i wtedy nie byłoby żadnych kłopotów  – przypomniał redaktor Wnet.

– Tutaj dotykamy dwóch dużych problemów, z jednej strony wypowiedzi pani Ewy Kopacz, z drugiej – wymysłów Platformy Obywatelskiej – podkreśliła Ewa Kochanowska – czyli kontynuacji uporu, który narażał nas na najdotkliwsze cierpienia. Były uzasadnione podejrzenia, że doszło do zamian szczątków w trumnach. Natomiast jeśli chodzi o grób wspólny, to my go posiadamy – stwierdziła. – Dwieście kilo szczątków znajduje się na Cmentarzu Powązkowskim. Bada się dziś najmniejsze szczątki i oddaje je rodzinom. Natomiast taki barbarzyński pomysł, jaki został przedstawiony, jest niegodny parlamentarzysty.

– Czy Pani zdaniem politycy PO powinni ponieść konsekwencje tego, co zdarzyło się dziesiątego i po 10 kwietnia 2010 roku?

– Jako autorzy największych fałszerstw dotyczących katastrofy narodowej – tak. Powinni za to odpowiedzieć.

Na pytanie, czy możemy mieć nadzieję na poznanie prawdziwych przyczyn katastrofy smoleńskiej, nasza rozmówczyni stwierdziła, że nie rozumie tego oczekiwania, ponieważ przebieg katastrofy jest w 99% wyjaśniony.

– Wynik prac prokuratury i komisji do badania wypadku jako przyczynę wskazuje wybuch na pokładzie samolotu – przypomniała wiedzę zdobytą na podstawie badań materiału dowodowego Ewa Kochanowska.

– Ekshumacja dała wstrząsające informacje na temat rozczłonkowania, rozszarpania ciał generałów. Wiemy, że salonik 3., w którym lecieli generałowie, był poddany największej sile wybuchu, i to jest odpowiedź.

– Pozostaje jeszcze najważniejsze pytanie, nie tylko o przyczyny, ale o sprawców tragedii – stwierdził redaktor Wnet. – To jest pytanie do prokuratury, nie dla komisji, i myślę, że w odpowiednim momencie tym się zajmie – przedstawiła swoją opinię Ewa Kochanowska.

– Mówi Pani o tym wszystkim tak, jakby te wydarzenia miały miejsce wczoraj – zauważył Krzysztof Skowroński.

– Tak, to prawda, że emocje są nadal tak samo żywe, ponieważ studiowanie materiałów prokuratury, fala kłamstw, jaka płynie ze strony ówczesnych rządzących, nie pozwalają ustąpić, nie można pozwolić na fałszowanie, na zakłamanie – uważa Ewa Kochanowska. – Musimy być przygotowani merytorycznie do tych, ciągle jałowych, rozmów z nimi – tłumaczyła.

Żaden z ówcześnie rządzących polityków nie zmienił zdania, żaden nie powiedział „przepraszam” – przypomniał Krzysztof Skowroński.

– Mnie te przeprosiny nie interesują – brzmiała odpowiedź gościa Poranka. – Wiedziałam już wiele lat temu, że będą „iść w zaparte, że to jest ich 'być lub nie być’ i nigdy nie przyznają się i nie przeproszą” za to, za co są odpowiedzialni.

– Dzisiaj na dzień dobry w „Poranku Wnet” zacytowałem rozmowę z Pani mężem, dr. Januszem Kochanowskim, wówczas rzecznikiem praw obywatelskich, jaką przeprowadziliśmy w pierwszej siedzibie Wnet, w Hotelu Europejskim, w 2009 roku, dokładnie 1 czerwca, a która dotyczyła potrzeby zmian konstytucyjnych. Rzecznik już wtedy, osiem lat temu, widział konieczność przeprowadzenia reformy, miał przygotowany projekt ustawy, gotowy – przypomniał red. Skowroński.

– Jan Kochanowski uważał, że powinien być aktywnym uczestnikiem debaty politycznej –  wtedy była żywa kwestia zmiany konstytucji, ponieważ obecna konstytucja ma znaczne obostrzenia dotyczące kwestii wprowadzania zmian. „Jedynym sposobem zmiany konstytucji jest jej zmiana” – podkreśliła paradoks sytuacji pani Kochanowska. – Rzecznik przygotował trzy warianty, trzy projekty zależne od przyjętej wizji systemu rządów. Pierwszy, „zracjonalizowany”, zakładał, że kompetencje dwuizbowego parlamentu i rządu są w miarę zrównoważone, a prezydent pełni funkcje wyłącznie reprezentacyjne. Drugi, tzw. parlamentarno-gabinetowy, dawał silną pozycję rządu i osłabioną rolę jednoizbowego parlamentu oraz podobnie reprezentacyjną rolę prezydenta, natomiast trzeci wariant, „prezydencki”, to taki, w którym na czele rządu i całej administracji państwowej stoi prezydent.

Wspólną cechą tych projektów było utwierdzenie demokratycznego ustroju Polski, w którym władzę zwierzchnią sprawuje naród, a działania organów władzy podejmowane są na podstawie i w granicach prawa – relacjonowała projekty Janusza Kochanowskiego jego żona.

Rzecznik pozostawił po sobie ogromną, rzetelną i wnikliwą pracę – stwierdziła Ewa Kochanowska, wyrażając nadzieję, że projekty zostaną dzisiaj dobrze wykorzystane, po tym jak w referendum Polacy wyrażą swoje życzenie ws. konstytucji. To są absolutnie gotowe, skończone projekty, mają preambuły, paragrafy, słowem wszystko to, co ma mieć konstytucja – podkreślała.

– Nasz dziennikarz Jan Kowalski, pisząc w ostatnim „Kurierze” o V Rzeczpospolitej, podnosi w ramach debaty konstytucyjnej m.in. kwestię zmian formuły budżetu czy wybierania parlamentu. Czy w projektach zostawionych przez Pani męża jest o tym mowa? – spytał Krzysztof Skowroński.

– Konstytucja to ustawa zasadnicza, dlatego powinna dotykać spraw zasadniczych – brzmiała odpowiedź. Co do spraw z obszaru np. gospodarki w konstytucji powinny znaleźć się „ukierunkowane, a nie uszczegółowione” zapisy.

Jeśli chodzi o to, czym żyje dzisiaj świat, o aktualną sytuację na świecie – czy są takie wydarzenia, które Panią niepokoją?

– Tak, niepokoi mnie ekspansja islamistów do Europy, a także do Polski.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

ma

 

 

Obejrzyj również ten wywiad na YouTube Radia Wnet:

Walentynowicz: Nie ma przyzwolenia na to, co zrobił rosyjski rząd z ciałami ofiar, ani na to, że rząd polski to tuszował

Gościem „Poranka Wnet” był Piotr Walentynowicz, wnuk Anny Walentynowicz, poległej w katastrofie smoleńskiej. Rozmowa toczyła się głównie wokół zaniechań dotyczących śledztwa w sprawie katastrofy.

– Gdyby strona rosyjska nie miała gwarancji, że trumny nie zostaną otwarte po powrocie do Polski, to nie dopuściłaby się takich czynów. Tego typu działania są potępiane przez cały świat – powiedział Piotr Walentynowicz.

[related id=22059]

– Takiej gwarancji udzielił ktoś z polskiego rządu – wiedzę o stanie faktycznym posiadali Donald Tusk i Ewa Kopacz i to oni dokonali wielu starań, by tych trumien nie otwarto.

Zdaniem Piotra Walentynowicza w przypadku sprawy smoleńskiej nie można  mówić o niedopatrzeniach, tylko o celowym działaniu. Jak powiedział, do tej pory byliśmy okłamywani przez Donalda Tuska i Ewę Kopacz, którzy gwarantowali rzetelność przeprowadzonej prze Rosjan sekcji zwłok.

– Jeżeli dla pana Neumana nie ma różnicy, gdzie zostanie pochowany – czy pod płotem, czy na cmentarzu, to jego sprawa, jednak są osoby, które mają prawo do pochowania swoich najbliższych  zgodnie z obrządkiem katolickim – skomentował Piotr Walentynowicz wypowiedź szefa klubu PO Sławomira Neumanna, który zasugerował, że należy pochować wszystkie ofiary katastrofy smoleńskiej w jednej mogile.

Gość „Poranka Wnet” dodał, że prawo do chowania najbliższych zgodnie z wyznawaną wiarą zostało odebrane rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej w 2010 roku przez rząd polski oraz wszystkie podległe mu instytucje, łącznie z prokuraturą.

Zdaniem Piotra Walentynowicza, gdyby nie było możliwe wyjaśnić sprawy katastrofy, to już dawno oddano by Polsce wrak samolotu oraz czarne skrzynki, a opozycja nie krytykowałaby czynności, które zmierzają do ujawnienia prawdy. Gość Radia WNET dodał przy tym, że nie ma wątpliwości, że sprawa smoleńska zostanie wyjaśniona.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

JN

Beata Mazurek: Warto zastanowić się nad postawieniem przed Trybunałem Stanu Ewy Kopacz i Donalda Tuska

Rzecznik prasowa PiS: Donald Tusk i politycy Platformy powinni ponieść odpowiedzialność. Oczywiście nie spodziewam się, aby mieli cywilną odwagę stanąć i powiedzieć, co dokładnie się wydarzyło.

We wtorek w Polskim Radiu 24 pytana o sprawę katastrofy smoleńskiej, w tym o identyfikację zwłok i kwestie ekshumacji, rzeczniczka PiS mówiła, że to ówczesny premier Donald Tusk i politycy Platformy doprowadzili do tego, że w 2010 r. doszło do rozdzielenia wizyt w Katyniu premiera Tuska i ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

– Doprowadziła (Platforma Obywatelska) do tego, że wizyta śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego była niewłaściwie przygotowana i wszyscy powinni ponieść za to odpowiedzialność – powiedziała Beata Mazurek. – Oczywiście, że nie spodziewam się tego, aby mieli cywilną odwagę stanąć i powiedzieć, co dokładnie się wydarzyło, bo to są ludzie bez honoru i bez odwagi – dodała.

[related id=21663]

Rzeczniczka PiS wyraziła jednocześnie nadzieję, że ostatnie informacje medialne spowodują otrzeźwienie wśród wyborców PO, że „nie jest ona taka kryształowa”. – Że nie jest to gatunek ludzi lepszych od nas, że nie są to ludzie, którzy mają wyłączność na to, aby mówić, co w Polsce jest dobrze i w jakim kierunku powinny pójść zmiany. Dla mnie to są po prostu oszuści, którzy powinni siedzieć w kryminale za to, co się stało w Smoleńsku – oświadczyła.

Dopytywana, czy będzie wniosek PiS o postawienie przed Trybunałem Stanu ówczesnej minister zdrowia Ewy Kopacz i Donalda Tuska, odpowiedziała, że to jest pytanie, na które dziś nie jest w stanie odpowiedzieć, ponieważ w partii nie było na ten temat dyskusji. -W mojej ocenie warto się nad tym zastanowić. Gdyby taki wniosek się rzeczywiście pojawił, to ja bym za nim głosowała.

Pytana, skąd taki wniosek miałby wypłynąć, Beata Mazurek stwierdziła, że ze środowiska PiS. „Przecież nikt inny tego nie zrobi” – dodała. Zaznaczyła jednocześnie, że żadna decyzja w tej sprawie nie zapadła.

Rzeczniczka PiS była też pytana o wezwanie Ewy Kopacz przez Prokuraturę Krajową na przesłuchanie w charakterze świadka w śledztwie dotyczącym m.in. nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej.

– Mam nadzieję, że prokuratorom starczy determinacji, by zadawać trudne i dociekliwe pytania. Mam nadzieję, że uzyskają odpowiedzi na te pytania – odpowiedziała. Dodała, że Ewa Kopacz zapewniała wówczas m.in. o należytej staranności przy przekopywaniu ziemi w Smoleńsku i o tym, że wszystko, co należało zrobić, zostało zrobione. Beata Mazurek stwierdziła, że po ludzku nie jest w stanie się pogodzić z tym, że była minister zdrowia bez mrugnięcia okiem wszystkich okłamała.

[related id=21745 side=”left”]

Odniosła się też do wezwania do prokuratury Donalda Tuska – obecnie szefa Rady Europejskiej – który miałby się w niej stawić 5 lipca. – Mam nadzieję, że teraz politycy PO, a szczególnie Donald Tusk, nie będzie się zasłaniał immunitetem i tym, że wezwania do prokuratury kolidują z wykonywaniem przez niego funkcji, którą pełni w UE. Tylko mam nadzieję, że jak chętnie wówczas organizowali konferencje prasowe, tak i teraz będą odpowiadać na pytania, które im zada prokuratura i dziennikarze – powiedziała.

Rzeczniczka PiS odniosła się również do porannej wypowiedzi szefa klubu PO Sławomira Neumanna, który w TVP1 powiedział, że ofiary katastrofy smoleńskiej powinny być pochowane we wspólnym grobie: „Uważam, że najrozsądniej dzisiaj byłoby, gdyby te wszystkie ofiary były w jednym, wspólnym grobie i wtedy nie mielibyśmy podziału na dwie Polski. Mielibyśmy wspólne obchody i wspólną dobrą pamięć o wszystkich ofiarach”.

– Jedna mogiła to raczej nie w czasach, kiedy jest wolność i demokracja. Ja się absolutnie z tym nie zgadzam. Jedna mogiła  kojarzy mi się z czasami niezbyt dobrymi dla Rzeczpospolitej i nie ma powodów, aby w ogóle komentować takie bzdury – powiedziała Beata Mazurek.

– Rodziny mają prawo do tego, żeby swoich bliskich chować w indywidualnych grobach. Nie jesteśmy w stanie wojny, w stanie zagrożenia i taka wypowiedź nie powinna mieć miejsca. Jest absurdalna.

Prokuratura Krajowa poinformowała we wtorek, że b. premier, b. minister zdrowia Ewa Kopacz została wezwana na przesłuchanie w charakterze świadka w śledztwie dotyczącym m.in. nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. W tej samej sprawie prokuratorzy wezwali na przesłuchanie w lipcu szefa Rady Europejskiej, b. premiera Donalda Tuska, przesłuchany został też b. szef MSZ Radosław Sikorski.

Również we wtorek Prokuratura Krajowa potwierdziła informacje „Faktu”, że w trumnie b. dowódcy Wojsk Specjalnych gen. Włodzimierza Potasińskiego znajdowały się szczątki trzech innych osób. W poniedziałek PK informowała, również po tekście „Faktu”, w trumnie b. Dowódcy Operacyjnego Sił Zbrojnych, gen. Bronisława Kwiatkowskiego znaleziono szczątki innych osób. Na początku roku okazało się, że zamienione zostały ciała b. szefa PKOl Piotra Nurowskiego i b. prezydenckiego ministra Mariusza Handzlika.

Decyzja o przeprowadzeniu ekshumacji 83 ofiar katastrofy (wcześniej, w latach 2011-12, przeprowadzono dziewięć ekshumacji, decyzja o nich wynikała m.in. z wykrytych nieprawidłowości w rosyjskiej dokumentacji medycznej; cztery osoby zostały skremowane) zapadła w zeszłym roku. Do tej pory ekshumowano 26 ciał; ostatnie – we wtorek. Nie podano, o czyj grób chodzi.

Wątpliwości dotyczące m.in. tożsamości ofiar pojawiły się już w 2011 r., kiedy rodziny dostały dokumentację medyczną sporządzoną przez Rosjan. Przeprowadzono wówczas dziewięć ekshumacji (w l. 2011-12) i stwierdzono, że sześć ciał zostało złożonych w niewłaściwych grobach. Biegli, którzy wówczas przeprowadzali badania, ocenili, że błędy są w 90 proc. rosyjskiej dokumentacji medycznej.

PAP/JN

Piotr Falkowski: Widziałem miejsce, gdzie badano ciała ofiar Smoleńska. Omyłkowe ich pomieszanie uważam za wykluczone

Byłem w sierpniu 2010 r. w Biurze Ekspertyz Medycyny Sądowej w Moskwie. To ośrodek pedantycznie czysty i na najwyższym poziomie technicznym – w „Popołudniu Wnet” mówił autor „Naszego Dziennika”.

Rozmówca Antoniego Opalińskiego odniósł się do kolejnego skandalu związanego z obecnością w trumnach ofiar katastrofy smoleńskiej pomieszanych szczątków wielu różnych osób. Najnowszy taki przypadek dotyczy trumny generała Kwiatkowskiego.

W mediach pojawiały się rozmaite wyjaśnienia tych incydentów. Mówiono, że mogło dojść do nieporozumienia przy oznaczaniu trumien. Pojawiły się nawet sugestie, że rodziny ofiar źle zidentyfikowały ciała swoich bliskich. Zdaniem Piotra Falkowskiego, podobne interpretacje są jednoznacznie fałszywe. Dziennikarz wspominał swoją wizytę w Moskwie latem 2010 r.

– Biuro Ekspertyz Medycyny Sądowej mieści się na przemysłowych przedmieściach stolicy, przy ulicy Tarny Projezd. Dyrektor tej placówki, pan prof. Żarow, oprowadzał mnie po niej i przekonywał, że jest to instytucja niesłychanie nowoczesna, podejmująca najśmielsze zadania z zakresu medycyny sądowej, kryminalistyki. Oglądając ten ośrodek, nie miałem wątpliwości, że prof. Żarow ma rację.

– Było tam bardzo czysto, panował pedantyczny porządek. Tłumaczono nam, jakie nowoczesne metody genetyczne, molekularne i biochemiczna są stosowane przy pracy nad zleconymi śledztwami. W sprawach kryminalnych identyfikuje się tam nawet mikroskopijne ślady biologiczne – opowiadał gość „Popołudnia Wnet”.

Sprawa nieprawidłowości wokół katastrofy smoleńskiej dalej się rozwija. Prokuratura Krajowa wezwała byłą premier Ewę Kopacz w celu złożenia wyjaśnień.

 

aa

Kolejna ekshumacja ofiary katastrofy smoleńskiej. Prokuratura Krajowa: informacje na temat nieprawidłowości wkrótce

Ekshumowano kolejną – 26. ofiarę katastrofy smoleńskiej – poinformowała rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik. Potwierdziła, że w trumnie gen. Potasińskiego znajdowały się szczątki innych osób.

Ciało ekshumowane we wtorek z grobu na warszawskich Powązkach zostanie przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej w Warszawie – powiedziała PAP prokurator Bialik. Prokuratura nie ujawnia, o czyj grób chodzi; rodzina nie zgadza się na podanie takiej informacji.

Rzeczniczka potwierdziła informację, że w trumnie gen. Włodzimierza Potasińskiego znajdowały się szczątki innych osób – we wtorek „Fakt”, powołując się na informację od córki generała, napisał, że śledczy znaleźli szczątki jego i czterech innych ofiar katastrofy smoleńskiej.

[related id=21663]

Pytana o inne nieprawidłowości, jakie stwierdzono podczas dotychczasowych ekshumacji, rzeczniczka PK zapowiedziała, że „informacje zostaną dziennikarzom przekazane na briefingu, wkrótce”.

W poniedziałek Prokuratura Krajowa potwierdziła informacje „Faktu”, który ujawnił, że w trumnie gen. Bronisława Kwiatkowskiego – dowódcy operacyjnego Sił Zbrojnych – odnaleziono fragmenty ciał siedmiu ofiar katastrofy smoleńskiej.

Na początku kwietnia ub.r. śledztwo smoleńskie od zlikwidowanej prokuratury wojskowej przejęła Prokuratura Krajowa. Już w czerwcu prokuratorzy poinformowali, że konieczne jest przeprowadzenie ekshumacji 83 ofiar katastrofy (wcześniej, w latach 2011-12, przeprowadzono dziewięć ekshumacji, decyzja o nich wynikała m.in. z nieprawidłowości wykrytych w rosyjskiej dokumentacji medycznej; cztery osoby zostały skremowane). Decyzję tę uzasadniano zarówno błędami w rosyjskiej dokumentacji medycznej i brakiem dokumentacji fotograficznej, jak i tym, że Rosja nie zgodziła się na przesłuchanie rosyjskich biegłych, którzy na miejscu przeprowadzali sekcję zwłok.

Ekshumacje rozpoczęły się w połowie listopada 2016 r. Pierwszych ekshumowano Lecha i Marię Kaczyńskich. Do końca grudnia ub. roku ekshumowano w sumie 11 osób, choć planowano początkowo 10. Wynikało to z wykrycia jednej zamiany ciał – podsekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego Mariusza Handzlika i prezesa PKOl Piotra Nurowskiego. Po dwóch miesiącach przerwy w marcu 2017 r. ruszył kolejny etap ekshumacji. W marcu ekshumowano sześć, a w kwietniu cztery ciała. W maju – jak dotąd – pięć.

Prokuratura nie ujawnia żadnych szczegółów, a rodziny coraz częściej zwracają się z prośbą o nieujawnianie danych ekshumowanych osób. Na początku kwietnia poinformowano, że w trakcie przeprowadzanych od listopada ekshumacji stwierdzono dwa przypadki zamiany ciał, a w pięciu trumnach znaleziono szczątki innych osób. W poniedziałek PK potwierdziła, że w trumnie gen. Kwiatkowskiego znaleziono jeszcze szczątki siedmiu osób, a we wtorek – że trumnie gen. Potasińskiego były szczątki pięciu ofiar.

Podczas każdej ekshumacji sprawdzana jest nie tylko tożsamość ofiary katastrofy. Biegli przeprowadzają sekcje zwłok, tomografie, pobierają próbki do badań DNA, histopatologicznych, toksykologicznych i fizykochemicznych.

Prokuratorzy chcą do końca roku przeprowadzić 31 ekshumacji, w najbliższych dniach jeszcze jedną; kolejne 26 zaplanowano na 2018 r.

Wątpliwości dotyczące m.in. tożsamości ofiar pojawiły się już w 2011 r., kiedy rodziny dostały dokumentację medyczną sporządzoną przez Rosjan. Przeprowadzono wówczas dziewięć ekshumacji (w l. 2011-12) i stwierdzono, że sześć ciał zostało złożonych nie w swoich grobach. Biegli, którzy wówczas przeprowadzali badania, ocenili, że błędy są w 90 proc. rosyjskiej dokumentacji medycznej.

Tych kwestii dotyczy jedno ze śledztw okołosmoleńskich prowadzonych również przez zespół prokuratorów Prokuratury Krajowej. Toczy się ono m.in. w sprawie nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. Na 5 lipca na przesłuchanie w charakterze świadka został wezwany szef Rady Europejskiej, były premier Donald Tusk.

Decyzje o ekshumacjach spotkały się ze sprzeciwem części rodzin ofiar. Do Prokuratury Krajowej wpłynęły zażalenia, skargi i wnioski o uchylenie postanowień ws. ekshumacji. Prokuratura od początku stoi jednak na stanowisku, że przepisy Kodeksu postępowania karnego nie przewidują możliwości złożenia zażalenia na decyzję o ekshumacjach. Ponadto w październiku 2016 r. ponad 200 osób, członków rodzin 17 ofiar, zaapelowało w liście otwartym o powstrzymanie ekshumacji ich bliskich.

PAP/MoRo

Prokuratura Krajowa potwierdza informacje o znalezieniu szczątków innych osób w trumnie gen. Bronisława Kwiatkowskiego

Rzeczniczka Prokuratury Krajowej, pytana przez PAP o to, ilu osób szczątki znaleziono podczas ekshumacji ciała gen. Kwiatkowskiego, powiedziała, że nie ma wiedzy na ten temat.

– Potwierdzam informacje członków rodziny gen. Bronisława Kwiatkowskiego, że w jego trumnie znalazły się szczątki innych osób – powiedziała w poniedziałek w rozmowie z PAP rzeczniczka Prokuratury Krajowej, prok. Ewa Bialik.

W poniedziałkowym wydaniu dziennik „Fakt” napisał, że w trumnie gen. Bronisława Kwiatkowskiego, który zginął w katastrofie w Smoleńsku, znaleziono szczątki jeszcze siedmiu innych osób.

PAP/LK

„Polska zwycięży!” 85 miesięcznica katastrofy smoleńskiej: tłum uczestników, przemówienie prezesa PiS i apel poległych

Jarosław Kaczyński zapowiedział w przemówieniu, że prawda o Smoleńsku zostanie ujawniona, przyjdzie czas pomników, Polska zwycięży, a na tych, którzy jej nienawidzą, przyjdzie wielka klęska.

„Chcę was zapewnić, że my tę walkę wygramy, wygraliśmy wtedy z Palikotem, zwyciężamy i będziemy zwyciężać nadal” – podkreślił Kaczyński.

„Jesteśmy w stanie doprowadzić tę sprawę, dla której się tutaj zbieramy, do końca. Będą pomniki i będzie prawda, prawda o Smoleńsku, ale także i o tych latach rządów, które już za nami, Bogu dzięki” – mówił.

„Tak bardzo się boją, stąd ta furia, stąd ta nienawiść – z jednej strony tych, którzy po prostu są wynajęci, a z drugiej – tych, którzy po prostu są oszalali z nienawiści” – oświadczył szef PiS.

„I bądźcie pewni, że potrafimy zwyciężyć i będziemy tutaj przychodzić, i powtarzam – przyjdzie czas prawdy, pełnej prawdy, przyjdzie czas upamiętnienia, i to już niedługo. I przyjdzie wielka klęska tych, którzy nienawidzą, którzy w gruncie rzeczy nienawidzą Polski, bo o to chodzi, oni nienawidzą Polski, ale Polska zwycięży” – oświadczył Kaczyński.

„Polska zwycięży, Polska zwycięży!” – skandował tłum uczestników obchodów 85. miesięcznicy katastrofy smoleńskiej.

Po przemówieniu prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego apel pamięci o ofiarach katastrofy smoleńskiej odczytała posłanka PiS Anita Czerwińska. Przedstawiciel fundacji „Służba Niepodległej” zaprosił zgromadzonych na marsz rotmistrza Witolda Pileckiego, który odbędzie się w niedzielę 14 maja. Rozpocznie się o godz. 14 mszą świętą w Bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Warszawie, skąd uda się na aleję Wojska Polskiego 40 pod tablicę upamiętniającą Witolda Pileckiego.

10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka oraz ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.

PAP/Moro

Prokuratura bada w ramach głównego śledztwa dot. katastrofy smoleńskiej, czy nie było sfałszowania danych z rejestratora

Podkomisja ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego w sierpniu 2016 r. skierowała do prokuratury zawiadomienie w sprawie podejrzenia sfałszowania danych zapisanych przez rejestrator ATM QAR

Podejrzenie ewentualnego sfałszowania danych z polskiej „czarnej skrzynki” ATM QAR jest badane w ramach głównego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. To (jak na razie) jedyne zawiadomienie, jakie skierowała do prokuratury tzw. podkomisja smoleńska czyli Podkomisja ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego.

Naukowcy, którzy wchodzą w skład powołanej w lutym 2016 r. podkomisji, wcześniej wspierali parlamentarny zespół smoleński kierowany przez obecnego szefa MON Antoniego Macierewicza. Niejednokrotnie już mówili oni, że zapisy ATM QAR mogły zostać sfałszowane przez Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP), którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. Pół roku po tym, jak szef MON powołał podkomisję, jej członkowie skierowali w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.

„Podkomisja ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego (…) skierowała do Prokuratury Krajowej w dniu 12 sierpnia 2016 r. zawiadomienie w sprawie podejrzenia sfałszowania danych zapisanych przez rejestrator ATM QAR” – poinformował sekretariat podkomisji w odpowiedzi na pytanie PAP o złożone do tej pory w prokuraturze zawiadomienia. Z odpowiedzi wynika, że jest to jedyna sprawa skierowana do prokuratury.[related id=”10475″ side=”left”]

Jednocześnie podkomisja wyjaśniła, że zawiadomienie powstało „w związku z ujawnieniem się nowej okoliczności, jaką było odnalezienie w archiwach KBWLLP dokumentów potwierdzających okoliczność, że odczyt polskiego rejestratora ATM QAR kończy się o godz. 8:41:05 czasu warszawskiego. Komisja Millera korzystała z danych do godz. 8.41:02,5, bo wtedy – jak napisano w ekspertyzie producenta – kończą się <ostatnie poprawne dane>. Jednak zdaniem podkomisji <w przypadku polskiego rejestratora ATM QAR, zachodziło duże prawdopodobieństwo zamierzonego działania w celu zniekształcenia zapisów parametrów>”.

Prokurator Maciej Kujawski z zespołu prasowego Prokuratury Krajowej poinformował PAP, że ten wątek badany jest w ramach głównego śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej.

Ani podkomisja, ani prokuratura nie podały bliższych szczegółów na temat zawiadomienia i jego badania przez śledczych. Podkomisja wyjaśniła jedynie, że jej badania mają na celu poznanie okoliczności katastrofy smoleńskiej i do czasu zakończenia badań jest za wcześnie, by formułować ostateczne konkluzje, „które mogłyby skutkować stawianiem zarzutów konkretnym osobom przez uprawnione do tego instytucje”.

Katastrofę samolotu przetrwały dwa rosyjskie rejestratory parametrów lotu – katastroficzny MŁP-14-5 i eksploatacyjny KBN-1-1 oraz jeden polski – eksploatacyjny ATM QAR, a także magnetofon pokładowy MARS-BM.

W połowie września 2016 r. obecny p.o. przewodniczący podkomisji dr Kazimierz Nowaczyk powiedział, że z polskiej „czarnej skrzynki” wycięto ok. 3 sekund nagrania, a z rosyjskiej – ok. 5 sekund. Kilka dni później media donosiły, że do prokuratury wpłynęło zawiadomienie dotyczące nieprawidłowości w odczytaniu czarnych skrzynek Tu-154M.

W lutym 2016 r. w uzasadnieniu powołania podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej napisano, że pełen, odtworzony w kwietniu 2010 r. zapis polskiej czarnej skrzynki ATM QAR jest dłuższy od analizowanego i opublikowanego przez komisję Millera.

Przed rokiem w wywiadzie dla PAP Nowaczyk zakwestionował sformułowanie o tym, że ostatnie poprawne dane kończą się o godz. 8.41:02,5 przyjęte przez komisję Millera za ekspertyzą producenta. – W profesjonalnym raporcie podaje się taki przebieg lotu, jaki się uzyskało z rejestratorów, i ewentualnie pisze się, że coś jest nieprawidłowe i dlaczego, a w raporcie komisji Millera nigdzie nie podano całkowitego zapisu ATM! Podano od razu z fragmentem zastąpionym zapisem z rosyjskiego rejestratora. To jest zafałszowanie danych – powiedział Nowaczyk.

Ten jeden fakt powinien spowodować, że raport Millera można podrzeć. W raporcie można znaleźć tylko i wyłącznie odczyt ATM, który się kończy o 8:41:02 i potem jest – nawet niewyróżniony w żaden sposób – odczyt z MŁP. I to jest nazywane raportem z odczytu polskiej czarnej skrzynki ATM QAR – dodał.[related id=”14902″]

W ekspertyzie dołączonej do raportu komisji Millera polska firma ATM, producent rejestratora, napisała: „Ostatnie poprawne dane kończą się o godzinie 8:41:02,5. Algorytm kompresji wbudowany w rejestratory serii ATM-QAR/R128ENC powoduje opóźnienie zapisu o około 1,5 sekundy, dlatego podjęto próbę uzyskania brakującej 1,5 sekundy zapisu z innego rejestratora”. Tym rejestratorem był rosyjski MŁP-14-5.

Dr Maciej Lasek, członek komisji Millera, a później szef zespołu, który przypominał jej ustalenia, wiele razy publicznie wyjaśniał, że uzupełnienie zapisu polskiego rejestratora ATM QAR o dwie sekundy danych z nagrania urządzenia rosyjskiego nie miało na celu manipulacji. Chodziło bowiem o to, że dane z ostatniej 1,5 sekundy nie nagrały się wcale (zabrakło czasu na buforowanie i szyfrowanie), a w przypadku kolejnej pół sekundy nie było pewności, czy dane prawidłowo się zapisały w momencie odcięcia napięcia.

Lasek zwracał też uwagę, że ATM QAR to rejestrator eksploatacyjny (ang. Quick Access Recorder – rejestrator szybkiego dostępu), a nie katastroficzny, więc można było go skonstruować tak, że dane zapisywały się z opóźnieniem. W rejestratorach katastroficznych, które są certyfikowane do odtwarzania przebiegu katastrofy, nie stosuje się buforowania danych przed zapisem, zapis jest bezpośredni.

Źródło: PAP

lk