MON: dymisja dr. Wacława Berczyńskiego została przyjęta, dr Kazimierz Nowaczyk będzie p.o. szefa podkomisji smoleńskiej

Portal wPolityce.pl poinformował we czwartek, że Wacław Berczyński podał się do dymisji z funkcji przewodniczącego podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej.

Wacław Berczyński przesłał do MON pismo, w którym złożył rezygnację z funkcji przewodniczącego podkomisji utworzonej przy MON ds. ponownego wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej – poinformował w czwartek portal wPolityce.pl.

Ministerstwo potwierdziło informację portalu wPolityce.pl o rezygnacji Berczyńskiego. „20 kwietnia 2017 r. dr Wacław Berczyński złożył rezygnację z pełnienia funkcji Przewodniczącego Podkomisji do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego. Minister Obrony Narodowej dymisję dr. Berczyńskiego przyjął. Pełniącym obowiązki Przewodniczącego Komisji będzie dr inż. Kazimierz Nowaczyk” – podało MON w komunikacie.

Dr Berczyński miał w czwartek wyłączony telefon. W piśmie do szefa MON napisał, że z powodów osobistych nie może przyjechać do Polski i prosi o zwolnienie z obowiązków przewodniczącego. Podziękował też za możliwość pracy nad wyjaśnianiem katastrofy z 10 kwietnia 2010 r.

Berczyński od lutego 2016 r. kierował podkomisją do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej. Wcześniej współpracował z parlamentarnym zespołem ds. katastrofy smoleńskiej, którym kierował ówczesny poseł PiS, a obecnie minister obrony Antoni Macierewicz. Współpracownikiem zespołu parlamentarnego był także dr Nowaczyk.[related id=”12200″]

W opublikowanym w piątek wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” Berczyński, który jest przewodniczącym rady nadzorczej remontujących śmigłowce Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 1, stwierdził: „to ja wykończyłem caracale. Znam się na tym, znam się na śmigłowcach, znam się na lotnictwie”. Według przytoczonej przez „DGP” relacji Berczyńskiego, minister Antoni Macierewicz powiedział mu: „Bądź moim pełnomocnikiem w sprawie śmigłowców”. Miano mu też zaproponować pracę w WZL-1.

Wypowiedź Berczyńskiego dla „DGP” Platforma Obywatelska uznała za przyznanie się do działań nielegalnych i do tego, że powodem decyzji nie były – podawane oficjalnie jako przyczyna rezygnacji – kwestie offsetowe. W ocenie kierownictwa PO, sprawą powinna z urzędu zająć się prokuratura lub komisja śledcza.

MON oświadczyło wówczas, że powodem rezygnacji z podpisania kontraktu na śmigłowce Caracal było niewypełnienie zobowiązań offsetowych.

Źródło: PAP

lk

Dr Wacław Berczyński: Wszystko, co zostało pokazane wczoraj na WAT, jest absolutną prawdą i będzie częścią raportu

– Raport traktujący o katastrofie musi mieć strukturę formalną, dlatego jego przygotowanie potrwa jeszcze kilka miesięcy. Wszystko, co zostało ustalone do tej pory, to fakty, które się w nim znajdą.

Gościem Poranka Wnet był dr Wacław Berczyński – przewodniczący podkomisji ds. katastrofy smoleńskiej. Opowiadał o reakcjach, z jakimi się spotkał po wczorajszej prezentacji raportu na Wojskowej Akademii Technicznej:

– Spotkałem się ze zdecydowanie pozytywnymi komentarzami – m.in., że była to dobrze przygotowano prezentacja oraz że bardzo dużo wyjaśniła.  Negatywne komentarze były po stronie m.in. GW, ale nie było to dla mnie zaskoczeniem – powiedział przewodniczący podkomisji ds. katastrofy smoleńskiej.

Dr Wacław Berczyński skomentował również doniesienia mediów rosyjskich. Rzecznik prasowy rządu rosyjskiego powiedział, że żadne dowody z wczorajszej prezentacji ani ze śledztwa do tej pory do Moskwy nie dotarły:

[related id=”12179″]

– Rosja nie zażądała od nas jeszcze tych dokumentów. Jeżeli to zrobią, to oczywiście je wyślemy. Na razie są one do wiadomości publicznej, więc na pewno już je widzieli.

Krzysztof Skowroński zapytał dra Wacława Berczyńskiego o to, kiedy powstanie oficjalny dokument i czy to, co zostało przedstawione wczoraj na Wojskowej Akademii Technicznej, jest częścią raportu, czy jedynie hipotezami:

 Te wszystko dowody zostaną umieszczone w raporcie. Nie są to hipotezy, są to wyniki naszych badań. Raport musi być formalny, dlatego jego przygotowanie potrwa przez kolejne miesiące, ale wszystko, co zostało ustalone do tej pory, to fakty, które znajdą się w raporcie.

Chodzi m.in. o zachowania kontrolerów w wieży, rosyjski samolot, który podchodził kilka razy do lądowania, aby sprawdzić, w jaki sposób źle naprowadzić samolot Tu-154 do lądowania, latarnie ustawione 200 metrów od pasa startowego oraz informacja, że samolot rozpadł się już w powietrzu.

– Kolejną sprawdzoną na 100 procent informacją jest to, że samolot rozpadł się w powietrzu. Mamy pewne przypuszczenia co do przyczyny tego rozpadu, ale wstrzymamy się do ich publikacji przed uzyskaniem pewności – powiedział  przewodniczący komisji.

Dr Wacław Berczyński podkreślił również, że badanie jest międzynarodowe, uczestniczy w nim szereg ekspertów oraz naukowców z całego świata.

Na zakończenie rozmowy dr Wacław Berczyński zapowiedział, jakie będą następne kroki podkomisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej:

– Będziemy rozwijali badania, które do tej pory prowadziliśmy, zaczniemy również nowe. W ciągu kilku miesięcy ogłosimy kolejne wyniki. Raport, który mamy przedstawić, musi mieć bardzo formalną strukturę, zajmie to sporo czasu, ale wszystko, co zostało powiedziane do tej pory, jest prawdą. 

jn

 

Radosław Sikorski: nie organizowałem wizyty z 10 kwietnia 2010 r. Prowadziłem politykę zagraniczną, a nie organizacyjną

Sikorski jest świadkiem w procesie Tomasza Arabskiego i innych urzędników oskarżonych o niedopełnienie obowiązków przy organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r.

Jako szef MSZ nie zajmowałem się organizacją wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r.; prowadziłem politykę zagraniczną, a nie organizacyjną – zeznał Radosław Sikorski w procesie Tomasza Arabskiego i innych ws. niedopełnienia obowiązków przy organizacji tej wizyty.

We wtorek były szef dyplomacji w rządzie Donalda Tuska zeznawał jako świadek w procesie Arabskiego i innych urzędników, oskarżonych w trybie prywatnym przez część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej o niedopełnienie obowiązków przy organizacji wizyty prezydenta w Katyniu.

Zapewniał, że nie miał żadnej wiedzy w kwestii organizacji wizyty, gdyż „techniczne kwestie odbywają się pięć szczebli poniżej szczebla ministra”. Dodał, że o tym, że prezydent chce jechać do Katynia, dowiedział się najprawdopodobniej pod koniec stycznia lub w lutym 2010 r. – i to nieoficjalnie. Zeznał, że dochodziły do niego informacje, że Kaczyński chce wygłosić w Katyniu „ważne, pojednawcze w tonie przemówienie”.

„W tamtych latach polityką Polski była europeizacja Rosji” – zaznaczył, mówiąc o kontekście wizyty w polityce międzynarodowej. Dodał, że pojednanie z Polską było wtedy postrzegane przez niego jako warunek zbliżenia Rosji do UE. Jak zaznaczył, uważał, że kolejnym z akcentów tej polityki „powinna być ważna wizyta głowy państwa polskiego, prezydenta Polski w Rosji”.

Sikorski potwierdził swe zeznania ze śledztwa, kiedy mówił, że odradzał prezydentowi Kaczyńskiemu wyjazd do Katynia – uważał bowiem, że „dublowanie wizyt premiera i prezydenta nie służy wizerunkowi państwa polskiego, szczególnie wobec tak trudnego partnera, jak Rosja”. Sugerował też wtedy, że „właściwym uzupełnieniem spotkania premierów Polski i Rosji w Katyniu byłaby wizyta prezydenta na grobach w Charkowie oraz jego udział w defiladzie w Dzień Zwycięstwa w Moskwie”. Zarazem Sikorski zeznał, że w chwili, gdy prezydent podjął decyzję o wylocie do Katynia, zarówno publicznie, jak i urzędowo zapewniał, że MSZ udzieli mu wszelkiej pomocy.

Pytany o współpracę w przygotowaniu wizyt między poszczególnymi organami państwa – w tym MSZ, odparł, że „były próby unormowania sposobu identyfikowania i uzgadniania od strony politycznej wizyt najważniejszych osób w państwie”, polegające na tym, aby wizyty te odzwierciedlały linię polskiej polityki zagranicznej. Przyznał, że „w warunkach kohabitacji” między obozem prezydenckim a rządowym „te próby i procedury nie zawsze się udawały”.

Zeznał też, że za sprawy relacji z Federacją Rosyjską odpowiadał wiceszef MSZ Andrzej Kremer, który zginął w katastrofie smoleńskiej. „Moja ogólna dyrektywa była taka, żeby tej pomocy udzielać tak, jak zawsze” – powiedział Sikorski.

„Nic mi nie wiadomo o jakimkolwiek rozdzielaniu wizyt” – tak odpowiedział na pytanie pełnomocnika oskarżycieli prywatnych mec. Stefana Hambury. „Zajmowałem się polską polityką zagraniczną; wizyta w Katyniu to nie było coś nowego. To była jedna z wielu takich wizyt; byłem przekonany, że MSZ poradzi sobie z nią tak, jak w przeszłości” – zeznał b. szef MSZ.

„Czy rutyna w takich sprawach mogła doprowadzić do nieodpowiedniego jej przygotowania?” – indagował mec. Hambura, pytając, czy świadek kontrolował w tym zakresie Kremera. „To bardzo hipotetyczne pytanie” – odparł Sikorski. „Rozmawialiśmy z panem Kremerem o aspektach politycznych; nie było potrzeby rozmowy o kwestiach organizacyjnych” – dodał.

Sąd uchylał, jako niezwiązane z zarzutami wobec oskarżonych lub „złośliwe”, niektóre pytania mec. Hambury, który pytał m.in. o awarię skrzynek mailowych w MSZ w dniu katastrofy. „Pan prezydent został opuszczony przez urzędników” – dodał mec. Hambura, który pytał też świadka, czy powiodła się „europeizacja Rosji”. To pytanie sąd też uchylił.

Mec. Hambura pytał też o charakter wizyty L. Kaczyńskiego w Katyniu. Sikorski odparł, że „zręcznym określeniem” tej wizyty była „pielgrzymka”. Dodał, że nie była to wizyta oficjalna, bo podczas niej gość odbywa rozmowy z najważniejszymi osobami w danym państwie; w jego opinii nie była to też wizyta państwowa.

Pytany przez sąd, czy przygotowanie tej wizyty, która nie była ani państwowa, ani oficjalna, przebiegało inaczej niż takich właśnie wizyt, Sikorski odparł: „Wizyty państwowe planuje się ze znacznie większym wyprzedzeniem; tu czas był oczywiście krótszy”.

Świadek był pytany także o trudności, na jakie napotkała tzw. polska grupa przygotowawcza, która w końcu marca udała się do Rosji w celu przygotowania i omówienia ze stroną rosyjską obu wizyt w kwietniu 2010 r. „Federacja Rosyjska jest trudnym partnerem. Trudności w uzgodnieniach co do szczegółów wizyt mamy nawet z najbliższymi sojusznikami, a co dopiero z partnerem, który nie zawsze jest nam przyjazny. Dla mnie więc takie zgrzyty, czy po prostu różnice zdań podczas przygotowania do wizyt miały miejsce przy prawie każdej wizycie” – mówił Sikorski.

Nie przypominał on sobie, aby otrzymał informacje o problemach zgłaszanych w związku z wizytą tej grupy przygotowawczej. „Najlepszą rękojmią tego, że wszystko było zapięte na ostatni guzik, było to, że wiceminister Kremer wziął udział w obu wizytach (7 kwietnia z Tuskiem i 10 kwietnia – PAP)” – powiedział.

„MSZ pełnił rolę usługową, bo ranga urzędu prezydenta oznaczała, że on się nie komunikował rutynowo z obcymi placówkami” – powiedział Sikorski, odnosząc się do kwestii notyfikacji wizyty z 10 kwietnia. Dodał, że Kremer nie zdecydowałby o tej notyfikacji „bez twardego uzgodnienia” z przedstawicielem Kancelarii Prezydenta.

Sikorski nie potrafił powiedzieć, dlaczego dopiero 15 marca przesłano MSZ prośbę o niezwłoczne notyfikowanie stronie rosyjskiej wizyty prezydenta 10 kwietnia. Dodał, że tę prośbę Pałacu Prezydenckiego polecił „natychmiast wykonać”. Pytany przez sąd o tę zwłokę, Sikorski odparł, że „nigdy nie można założyć, że druga strona zawsze będzie spełniała nasze prośby”. Dodał, że w reakcji na niespełnienie takiej prośby można albo odwołać wizytę, albo „grać jej odłożeniem”. „Złożenie noty jest oficjalnym potwierdzeniem, że coś będzie miało miejsce” – podkreślił.

[related id=”12312″ side=”left”]

Były szef MSZ „nie miał pojęcia” o problemach związanych z przekazywaniem stronie polskiej tzw. kart podejścia do lotniska w Smoleńsku.

Zeznał, że o katastrofie dowiedział się, gdy „był u siebie na wsi”; zadzwonił do niego szef departamentu MSZ. „Nagrania moich rozmów są w domenie publicznej i pokazują dramatyzm tamtych chwil” – dodał. „Uważałem, że moim obowiązkiem było poinformowanie o katastrofie najwyższych władz państwowych, premiera, ministra obrony. Z własnej inicjatywy poinformowałem także pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego” – mówił świadek. „Chciałbym podkreślić, że ta sprawa nie jest dla mnie neutralna” – mówił Sikorski. Dodał, że znał 80 proc. osób na pokładzie – „niektóre z nich uważałem za przyjaciół, sam miałem zaproszenie na pokład”. „Nie było zwyczaju, abym jako szef MSZ towarzyszył w wizytach prezydenta” – tak tłumaczył, czemu z niego nie skorzystał.

Jedno z pytań dotyczyło Tomasza T. (b. agenta służb PRL, ówczesnego szefa wydziału politycznego ambasady RP w Moskwie, w randze ambasadora tytularnego; zeznawał już w procesie). W moskiewskiej ambasadzie objął on swe obowiązki w lutym 2010 r. Sikorski zeznał, że „gdy wyjeżdżał on do Moskwy, tak jak wtedy, gdy był awansowany, przez moją poprzedniczkę jeszcze, na ambasadora tytularnego”, nie miał świadomości jego przeszłości z PRL. „Wyjazd pana ambasadora tytularnego do Moskwy nie miał związku z wizytami premiera i prezydenta, natomiast odbył się na prośbę tzw. instytucji zewnętrznej, jak to mówimy w żargonie MSZ, a wszyscy inteligentni ludzie zrozumieją, co mam na myśli” – powiedział.

„Mam nadzieję, że moje złożone pod przysięgą zeznania przyczynią się do tego, aby ci, którzy jeszcze mają wątpliwości co do tragicznego wypadku w Smoleńsku, tych wątpliwości się pozbyli i abyśmy wreszcie mogli godnie pamiętać naszych rodaków i naszych przyjaciół, bez wprowadzania polityki do tego tragicznego zdarzenia” – powiedział na koniec Sikorski dziennikarzom. Nie odpowiadał na pytania.

Hambura powiedział mediom, że „pod takim ministrem aparat urzędniczy abdykował; pan minister niewiele wiedział, niewiele mógł, robił tzw. europeizację Rosji – jakim wynikiem się zakończyła, to widzimy”. Według adwokata, „jeśli ktoś przygotowuje 'pielgrzymkę’, to nie przygotowuje wizyty pierwszego obywatela RP – to pokazuje arogancję władzy”. „Minister spraw zagranicznych nie wywiązał się ze swoich obowiązków” – podsumował.

Ciąg dalszy procesu – 26 kwietnia.
Źródło: PAP

lk

 

Donald Tusk jest odpowiedzialny za złamanie prawa – powiedziała Małgorzata Wassermann w Programie 24 Minuty

Polska ekipa prokuratorów w Moskwie była nieliczna, nieprzygotowana i bezradna. Od pierwszego momentu nie było żadnej współpracy, o której bezczelnie i kłamliwie zapewniał Donald Tusk.

Gościem specjalnego wydania programu 24 Minuty z Krzysztofem Skowrońskim w TVP Info była mecenas Małgorzata Wassermann. Córka Zbigniewa Wassermanna mówiła m.in. o pierwszych dniach śledztwa smoleńskiego i o odpowiedzialności prawnej za nieprawidłowości i zaniedbania ze strony organów państwa polskiego.

– Sama byłabym w stanie wydobyć od Rosjan więcej niż polscy prokuratorzy, który byli w Rosji po katastrofie. Widziałam chaos, zmęczenie, braki kadrowe i nieprzygotowanie. Było kilku Polaków na kilkuset Rosjan. Wszyscy Polacy, łącznie z premier Kopacz, starali się być bardzo mili wobec Rosjan. W ten sposób niczego nie dało się załatwić. Zaczęłam rozmawiać bardziej ostrym tonem, a czasem nieco niegrzecznym. To powodowało, że Rosjanie się cofali.

– Lasek nie zbadał ani miejsca zdarzenia, ani przedmiotów z miejsca zdarzenia. Na czym więc oparł swój raport? Jego raport to przepisanie raportu MAK. To jest kwestia tych wszystkich, którzy ten raport podpisali i akceptowali. Także Donalda Tuska. Oni byli świadomi, że łamią prawo.

Cała rozmowa na stronach TVP Info

Profesor Piotr Witakowski w siódmą rocznicę tragedii podsumowuje dotychczasowy przebieg badań nad katastrofą

Bez przeprowadzenia badań wraku i terenu niemożliwe jest ustalenie wielu ważnych faktów, a tym samym niedopuszczalne byłoby zamknięcie śledztwa – pisze Piotr Witakowski, goszczący na naszym portalu.

Przedstawiamy artykuł profesora Piotra Witakowskiego, współorganizatora Konferencji Smoleńskich, podsumowujący dotychczasowe badania nad przyczynami i przebiegiem katastrofy smoleńskiej. Publikacja za zgodą autora.

W 7. ROCZNICĘ TRAGEDII SMOLEŃSKIEJ

Zwycięstwo Federacji Rosyjskiej

Zbliża się 7. rocznica katastrofy smoleńskiej. Największej narodowej tragedii, jaka wydarzyła się w Polsce po II wojnie światowej. Wywołuje to zrozumiały wzrost zainteresowania wszystkimi jej okolicznościami. Ponownie pojawią się w przestrzeni publicznej ostre spory dotyczące przyczyn tej tragedii. Spory te, tak jak w ubiegłych latach, będą miały przyczyny polityczne. Nie ma w tym nic dziwnego, bo katastrofa smoleńska zmieniła sytuację polityczną zarówno w Polsce, jak też w Europie.

Nie chodzi tylko o to, że miejsce prezydenta Lecha Kaczyńskiego zajął jego polityczny przeciwnik Bronisław Komorowski. I nie tylko o to, że w Smoleńsku zginęło całe dowództwo sił zbrojnych Rzeczypospolitej, a posiadane przez polskich generałów kody i tajne informacje NATO wpadły w ręce rosyjskie. Chodzi o to, że na scenie europejskiej i światowej zabrakło polityka, który mógłby zmobilizować opór demokratycznego świata przeciwko aneksji Krymu i Donbasu, tak jak to miało miejsce podczas ataku na Gruzję w roku 2008.

Następnego dnia po 10 kwietnia 2010 r. obudziliśmy się w innym, podzielonym politycznie świecie. Powszechna żałoba Polaków zderzyła się z radością niektórych środowisk, że znikła przeszkoda przed przemodelowaniem sceny politycznej i otworzyły się możliwości skierowania Polski na całkiem nowe tory. Formalnie Polska pozostawała nadal członkiem NATO, ale jej polityka zagraniczna zmieniła się tak, jakby odwróciły się jej sojusze.

Oficjalnie mówiło się o resecie w stosunkach z Federacją Rosyjską. Na czym ten reset polegał, najlepiej wskazuje umowa o współpracy między polską Służbą Kontrwywiadu Wojskowego (SKW) i rosyjską Federacyjną Służbą Bezpieczeństwa (FSB), zawarta bezpośrednio po katastrofie smoleńskiej w kwietniu 2010 r. Rosjanie nie tylko przejęli środki łączności i zasoby informatyczne, jakimi dysponowali polscy generałowie, którzy zginęli w Smoleńsku, ale w wyniku tego przejęcia uzyskali możliwość penetracji tajemnic militarnych Polski i NATO.

Federacja Rosyjska stała się wielkim beneficjentem. Katastrofa smoleńska zapewniła Federacji Rosyjskiej usunięcie najgroźniejszego z jej punktu widzenia polityka w Polsce, dowódców wszystkich rodzajów sił zbrojnych i wymianę na tych wszystkich stanowiskach na osoby z przychylnego Rosji nadania politycznego. Nigdy w historii żaden kraj nie odniósł tak spektakularnych korzyści nawet w wyniku wygranej kampanii wojennej. A wszystkie te korzyści Rosja uzyskała bez strat własnych. Nie jest też dziwne, że stara się te korzyści utrzymać i nie jest dziwne, że przychylne jej w Polsce siły usilnie w tym pomagają.

Warunkiem utrzymania tych korzyści politycznych jest wpojenie wszystkim zainteresowanym przekonania, że strona rosyjska nie ponosi żadnej winy za śmierć polskiej elity politycznej i wojskowej. To wielkie wyzwanie dla aparatu rosyjskiej propagandy w Polsce i na całym świecie. W Polsce propaganda ta uzyskała możnych sojuszników.

Wykorzystanie inżynierii społecznej

Śmierć głowy państwa w katastrofie lotniczej miała już kilkakrotnie miejsce w przeszłości. Zawsze taka katastrofa okazywała się wynikiem zamachu [1]. Zdrowy rozsądek podpowiada, że śmierć głowy państwa stanowi tak niezwykłe wydarzenie, iż nie może być dziełem przypadku czy też zbiegu okoliczności, lecz wynikiem zamierzonego działania. Nie jest to oczywiście żaden dowód celowego doprowadzenia do katastrofy w Smoleńsku, ale odrzucenie takiej możliwości bez dowodu jest pogwałceniem zdrowego rozsądku.

Fakt, że w tym zakresie udało się pozbawić zdrowego rozsądku znaczną grupę Polaków, jest zdumiewający jedynie dla osób nie znających współczesnych technik manipulacji świadomością społeczną – tzw. inżynierii społecznej. W wydanej w 2003 r. w Moskwie książce politologa Siergieja Kara-Murzy „Manipulowanie świadomością” [2] można zapoznać się z podstawowymi metodami opanowywania ludzkiej świadomości za pomocą mediów. Sens manipulowania świadomością polega nie na przymusie, lecz na przeniknięciu do podświadomości i sprawieniu, by manipulowany chciał tego, czego chce manipulator. Manipulowanie świadomością pozbawia więc jednostkę wolności skuteczniej niż przymus bezpośredni i to bezboleśnie.

Warunkiem skutecznej manipulacji jest takie działanie, by manipulowany nie dostrzegał manipulacji. Osiąga się to przez określone techniki informacyjne – dezinformację. Normalnie wydarzenie tworzy informację, natomiast z dezinformacją mamy do czynienia wtedy, gdy zależność jest odwrotna – informacja tworzy wydarzenie w świadomości manipulowanego. Każdy człowiek stara się postępować rozsądnie, tj. zgodnie z posiadanymi informacjami. Wystarczy więc przekazywać mu dobrane specjalnie i niekoniecznie prawdziwe informacje, by zaczął się zachowywać w sposób pożądany przez informatora.

Nazywam to syndromem Otella – jeśli przekazywać człowiekowi określone informacje, to można go doprowadzić do takiego stanu, że nawet najbardziej ukochaną osobę gotów jest zamordować własnymi rękami. Tym tłumaczy się fakt, że wielu ludzi z gruntu uczciwych z pełną wiarą broni wersji wydarzeń podawanych przez dominujące media. Listę środków zastosowanych przez przychylne Rosji media w odniesieniu do katastrofy smoleńskiej ukazała Maria Szonert-Binienda w swoim referacie „Socjotechnika zastosowana do Tragedii Smoleńskiej”, jaki został wygłoszony podczas III Konferencji Smoleńskiej w roku 2014 [3].

Studnia świadomości

Najważniejszą sprawą w narzuceniu określonej wizji wydarzenia jest natychmiastowe jego wyjaśnienie w sposób, który nie może być skonfrontowany z innymi odmiennymi wyjaśnieniami. Posiadana przewaga medialna pozwala w tym przypadku przerodzić się w monopol medialny.

Pierwszy powszechny przekaz co do przebiegu i przyczyn danego wydarzenia w sytuacji monopolu medialnego powoduje wprowadzenie świadomości społecznej w swoistą „studnię świadomości”. Wydobycie się z tej studni nie jest już możliwe przez podanie kontrprzekazu. Jeśli ludzie uwierzą w początkowy przekaz, będą bronić swego przekonania, gdyż stanowi on już fragment ich dorobku intelektualnego.

Wyjście ze studni świadomości wymaga znacznie większego wysiłku, niż wpadnięcie do niej. Zmiana przekonania musi przecież wymagać przyznania, że poprzednio się myliłem, a więc nie byłem dostatecznie rozsądny. Ale, jak mówi Kartezjusz, rozsądek jest rzeczą najsprawiedliwiej rozdzieloną między ludźmi, gdyż nawet ci, którzy go mają niewiele, uważają, że mają go dostatecznie dużo. To dlatego ludzie pozbawieni rzeczywistej  wiedzy o przebiegu katastrofy smoleńskiej, jeśli raz uwierzyli w winę pilotów, będą uparcie bronić tego przekonania i odrzucać wszelkie dowody swego błędu. Hipotezę MAK/Millera, czyli podaną w raportach MAK i komisji Millera, nie traktują jak hipotezę, lecz jak zasadę wiary.

Nie wszyscy ulegają działaniu inżynierii społecznej. A i ci, którzy jej ulegli, w miarę napływania nowych informacji znajdują dowody, że hipoteza MAK/Millera nie jest zgodna z prawdą. Obserwujemy wśród nich tzw. dysonans poznawczy – sprzeczność między wcześniejszym przekonaniem, a nowymi informacjami. Sprzeczność tę próbują wyjaśnić w dostępny sobie sposób, co jest źródłem pojawiania się nowych hipotez.

Zjawisko to jest całkiem naturalne i uwzględniane przez manipulatorów w sposób mający zdyskredytować inne wersje wydarzeń, niż przez nich forsowana. Sprowadza się to do celowego generowania i przedstawiania opinii publicznej hipotez absurdalnych. Na ich tle oficjalna hipoteza wydaje się jedyną racjonalną. W przypadku katastrofy smoleńskiej to aparat propagandy podrzuca hipotezy o rozpyleniu helu, zderzeniu z innym samolotem, zestrzeleniu rakietą itp. Te absurdalne hipotezy służą do kompromitowania wszystkich, którzy nie zgadzają się z hipotezą MAK/Millera, bo w porównaniu z nimi hipoteza ta wydaje się najbardziej racjonalna.

Hipoteza MAK/Millera

Według oficjalnej wersji przebiegu katastrofy smoleńskiej podanej przez Międzypaństwowy Komitet Lotnictwa – MAK [4] i powtórzonej w raporcie Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (tzw. Komisji Millera) [5], przebieg wydarzeń był następujący:

„Samolot w gęstej mgle zszedł poniżej dopuszczalnej wysokości 100 m i mimo prób odejścia (na drugi krąg), zniżał się nadal na skutek błędu pilota, który próbował wykonać niemożliwy technicznie manewr odejścia 'w automacie’. Po utracie cennego czasu pilot wykonał ten manewr ręcznie, lecz nim samolot zaczął się wznosić, znalazł się już tylko kilka metrów ponad terenem. Uderzył lewym skrzydłem w rosnącą na linii lotu brzozę, skutkiem czego odcięta została końcówka skrzydła o długości około 6 m, a sama brzoza została złamana. Spowodowało to asymetrię sił aerodynamicznych działających na samolot, w wyniku czego obrócił się on wokół swej osi podłużnej o około 180 stopni (wykonał tzw. półbeczkę), a następnie skierował się ku ziemi, w którą uderzył górną częścią kadłuba. Ponieważ górna część kadłuba ma znacznie słabszą konstrukcję niż dolna, uderzenie w ziemię spowodowało rozbicie całej konstrukcji na wiele fragmentów o różnej wielkości i rozsypanie ich na dużej przestrzeni”.

Jest tu zarówno opis przebiegu katastrofy smoleńskiej, jak też ukazanie jej przyczyn – błąd pilota. Wspomniany raport stanowi oficjalny dokument sporządzony przez Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego i podany do wiadomości publicznej w dniu 29 lipca 2011 r. Jest to jednak drugi oficjalny dokument sporządzony przez tę komisję.

Zgodnie z uprawnieniem wynikającym z Załącznika 13 do Konwencji ICAO, ta sama komisja w dniu 19 grudnia 2010 r. złożyła do projektu raportu MAK swoje Uwagi [6], w których na 148 stronach wylicza błędy i uchybienia strony rosyjskiej w czasie badania i kończy się zdaniem (podkreślenia w oryginale):  „W związku z powyższym strona polska wnosi o ponowne sformułowanie przyczyn i okoliczności wypadku samolotu Tu-154 oraz zaleceń profilaktycznych, po uwzględnieniu wszystkich czynników mających wpływ  na zaistnienie wypadku, w tym opisanych w niniejszym dokumencie”.  Z tekstu tego jasno wynika, że autorzy dokumentu odrzucają w całości przedłożony projekt raportu MAK i  domagają się „ponownego sformułowania przyczyn i okoliczności wypadku”.

Rodzi się zrozumiałe pytanie, co się stało między 19.12.2010 a 29.07.2011, że ta sama komisja wytworzyła dokument zaprzeczający swojemu wcześniejszemu stanowisku. Na pewno jednak przyczyny zmiany tego stanowiska nie wynikały z badań wraku, terenu katastrofy i ciał ofiar. Jest bowiem swoistym kuriozum, że komisja Millera wydała swój raport bez badania wraku, bez badania terenu katastrofy i bez badania ciał ofiar.

Jest to jedyny taki przypadek w historii lotnictwa światowego. Podstawę do sporządzenia raportu komisji Millera stawiły wyłącznie informacje i materiały
przekazane Komisji przez stronę rosyjską. Nie ma też żadnego śladu analizy wiarygodności materiałów
przekazanych Komisji przez Rosjan. Komisja przyjęła je bezkrytycznie.

Konferencje Smoleńskie

W kategoriach mechaniki na hipotezę podaną przez MAK i Komisję Millera składa się 5 wydarzeń – etapów, z których każdy może być badany odrębnie i zweryfikowany metodami naukowymi:

  1. lot samolotu według podanej trajektorii przed uderzeniem w brzozę na działce Bodina,
  2. uderzenie w brzozę,
  3.  lot samolotu między brzozą a uderzeniem w ziemię,
  4. uderzenie samolotu w ziemię i jego dezintegracja,
  5. lot poszczególnych fragmentów samolotu do miejsca ich końcowego położenia.

Badania i naukowe analizy wykonane przez niezależnych badaczy wykazały, że każdy z etapów hipotezy MAK/Millera jest sprzeczny z prawami fizyki i ogólnie dostępnymi dowodami. Wyniki tych badań zostały przedstawione w trakcie czterech Konferencji Smoleńskich, jakie odbyły się w Warszawie w latach 2012-2015 [7]. Ich podsumowaniem jest opracowanie zatytułowane „Co wiemy o przebiegu Katastrofy Smoleńskiej” [8], w którym przedstawiono zasadniczy przebieg katastrofy smoleńskiej.

Dalsze badania są oczywiście konieczne, w szczególności dla ustalenia przyczyn, ale nie zmienią już one wiedzy o przebiegu katastrofy. Przebieg ten został bowiem odtworzony na podstawie tysięcy zdjęć i filmów ukazujących deformację i dyslokację szczątków samolotu i jest on całkowicie sprzeczny z hipotezą MAK/Millera.

Ponieważ każdy uważny obserwator dojdzie do tego samego wniosku, informacje o położeniu szczątków na wrakowisku w Smoleńsku są skrzętnie ukrywane. Wśród wielu dowodów wskazujących na rzeczywisty przebieg katastrofy smoleńskiej są takie, które mają charakter dowodów rozstrzygających. Z praw mechaniki wynika bowiem, że znane z licznych zdjęć podłużne rozerwanie kadłuba mogło nastąpić wyłącznie na skutek wewnętrznej eksplozji. Innym takim dowodem jest położenie szczątków z wnętrza kadłuba wcześniejsze niż ślad pierwszego jego uderzenia w ziemię. Dowodzi to, że rozerwanie kadłuba nastąpiło w powietrzu, jeszcze zanim dotknął on ziemi.

Wnioski płynące z przedstawionych na Konferencjach Smoleńskich badań z różnych dziedzin nauki są zgodne i potwierdzają się wzajemnie. Badania geodezyjne i geotechniczne, archeologiczne i medyczne, fizyczne i chemiczne, mechaniczne i aerodynamiczne, elektrotechniczne i akustyczne – wszystkie przedstawione na konferencjach referaty układają się w spójny obraz i pozwalają na sformułowanie następujących wniosków.

  1. Katastrofa smoleńska stanowiła to, co w literaturze światowej określa się jako controlled demolition
    (kontrolowana rozbiórka) i została zrealizowana przez serię eksplozji materiałów wybuchowych, jakie miały
    miejsce w zamkniętych profilach samolotu, a tym samym były niedostępne dla inspekcji pirotechnicznych.
  2. Rosyjska ekipa kontrolująca miejsce katastrofy dołożyła starań, aby uwiarygodnić hipotezę MAK/Millera.
    Temu celowi służyło przenoszenie szczątków w wyznaczone miejsca oraz zatajanie i niszczenie dowodów
    przeczących hipotezie.

Podkomisja Smoleńska

W dniu 4 lutego 2016 r minister obrony narodowej Antoni Macierewicz w porozumieniu z ministrem spraw wewnętrznych i administracji podpisał „Rozporządzenie w sprawie organizacji oraz działania Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego” powołujące do życia Podkomisję ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego pod Smoleńskiem, zwaną Podkomisją Smoleńską. Podkomisja Smoleńska została utworzona w ramach Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP) jako autonomiczny organ z zadaniem wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. W istocie ma ona taki sam cel i obowiązki, jak wcześniejsza Komisja Millera. Tak jak każda komisja badania wypadków lotniczych ma ona trzy zasadnicze zadania:

  1. przebadać wrak samolotu,
  2. przebadać teren katastrofy,
  3.  przebadać ciała ofiar.

Podkomisja Smoleńska jest w specyficznej sytuacji – nie ma dostępu ani do wraku, ani do terenu katastrofy, a autopsja ciał ofiar po kilku latach od katastrofy nie jest możliwa bez ekshumacji, do której uprawniona jest jedynie prokuratura. Ta ostatnia rozpoczęła ekshumacje i badanie ciał ofiar. Podkomisja może więc spodziewać się, że wyniki autopsji będą dla niej dostępne. Inaczej jest z dwoma pierwszymi zadaniami. Dostęp do wraku i terenu katastrofy uzależniony jest od zgody władz Federacji Rosyjskiej, a uzyskanie tej zgody nie jest zadaniem Podkomisji, lecz dyplomacji Rzeczypospolitej. Badanie terenu katastrofy smoleńskiej jest niezbędne dla dokończenia prac archeologicznych rozpoczętych w październiku 2010 roku.

W sytuacji braku dostępu do zasadniczych dowodów Podkomisja zmuszona jest do ograniczenia swych prac do:

  1. badania dokumentów i dowodów rzeczowych dostępnych na terenie kraju,
  2. symulacji komputerowych,
  3. badań doświadczalnych.

Ogromną pomocą w tych pracach jest istnienie bliźniaczego samolotu Tu-154 stojącego na lotnisku w Mińsku Mazowieckim. Niestety, samolot ten nie może być uruchomiony i wzbić się w powietrze celem badań. Przeprowadzenie skanowania samolotu umożliwiło jednak stworzenie jego modelu wirtualnego (w pamięci komputera) z dokładnością lepszą niż 1 mm. Model ten jest wykorzystywany do komputerowej symulacji zachowania samolotu w powietrzu w różnych konfiguracjach, a w szczególności do badania jego zachowania po utracie różnej długości fragmentu skrzydła. Analogiczne badania wykonywane są doświadczalnie.

Ten sam model pozwala na wykonanie techniką druku 3D modeli fizycznych samolotu, które następnie badane są w tunelu aerodynamicznym. Wszystkie badania wykonywane są co najmniej w dwóch niezależnych instytucjach badawczych. Zgodnie ze standardami naukowymi traktuje się jako poprawne, tylko w przypadku zgodności wyników uzyskanych w różnych ośrodkach, jak też zgodności badań symulacyjnych i doświadczalnych. Tak prowadzone badania są żmudne i czasochłonne, ale zapewniają stopniowo coraz lepszą wiedzę o właściwościach aerodynamicznych samolotu w stanie nieuszkodzonym, jak i uszkodzonym bez dostępu do oryginału samolotu.

W szczególności ustalono, że utrata końcówki skrzydła o długości ok. 6 m mogła być zrównoważona przez pilota ruchem lotki na drugim skrzydle i nie doprowadziłaby samolotu do obrotu wokół osi. Potwierdza to wyniki analiz przedstawiane na konferencjach smoleńskich. Odrębną sprawą są badania pirotechniczne, których wyniki będą przedstawione przez Podkomisję.

Chociaż ogólny przebieg katastrofy smoleńskiej jest znany i można go było ustalić na podstawie nielicznych stosunkowo dowodów, to jest oczywiste, że śledztwo dotyczące przyczyn katastrofy wymaga przeprowadzenia badania terenu katastrofy i szczątków wraku samolotu. Bez przeprowadzenia tych badań niemożliwe jest ustalenie wielu ważnych faktów, a tym samym niedopuszczalne byłoby zamknięcie śledztwa.

Zbadaniem miejsca katastrofy  musi się zająć zespół złożony z archeologów, geodetów i specjalistów od dochodzeń kryminalnych. Cel – przebadanie archeologiczne terenu do tej pory nie zbadanego.

Zbadaniem szczątków samolotu musi się zająć zespół złożony ze specjalistów od mechaniki, konstrukcji lotniczych, chemii, pirotechniki i innych. Cel – rekonstrukcja Tu-154 ze szczątków. Podobnie jak w Lockerbie i przy MH17 zestrzelonego nad Ukrainą. Szczególnie ważne jest ustalenie:

  1. jakich szczątków brakuje,
  2. jak pasują do siebie szczątki pozostałe,
  3. jak wyglądają krawędzie szczątków celem ustalenia przyczyny rozdzielającej.

Niezbędny jest szereg innych badań – chemicznych, pirotechnicznych, analiza poszczególnych instalacji – elektrycznych, klimatyzacyjnych, odlodzeniowych i analiza szczątków włącznie z kompleksowymi badaniami obecności materiałów wybuchowych. Jeśli wrak samolotu nie zostanie zwrócony Polsce, to dla wykonania tych badań niezbędne będzie stworzenie w Smoleńsku kompleksowego laboratorium polowego.

Piotr Witakowski

[1] Maria Szonert Binienda „Badania istotnych katastrof lotniczych. Polityczno-prawne studium porównawcze”, Materiały Konferencyjne. II Konferencja Smoleńska 21-22.10.2013, Warszawa 2014;
http://konferencjasmolenska.pl/materialy2/37.pdf
[2] http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/dezinformacja-czyli-manipulowanie-swiadomoscia/26zqd
[3] Maria Szonert Binienda „Socjotechnika zastosowana do Tragedii Smoleńskiej”. Materiały Konferencyjne. III Konferencja Smoleńska 20.10.2014, Warszawa 2015; http://konferencjasmolenska.pl/materialy3/16szonert.pdf
[4] http://www.mak.ru/russian/investigations/2010/tu-154m_101/finalreport_eng.pdf
[5] „RAPORT KOŃCOWY z badania zdarzenia lotniczego nr 192/2010/11 samolotu Tu-154M nr 101 zaistniałego dnia 10 kwietnia 2010 r. w rejonie lotniska SMOLEŃSK PÓŁNOCNY”; http://dlapilota.pl/files/upld/RaportKoncowyTu-154M.pdf
[6] „Uwagi Rzeczypospolitej Polskiej jako: państwa rejestracji i państwa operatora do projektu Raportu końcowego z badania wypadku samolotu Tu-154M nr boczny 101, który wydarzył się w dniu 10 kwietnia 2010 r., opracowanego przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy MAK” http://www.faktysmolensk.gov.pl/przebiegbadania
[7] http://konferencjasmolenska.pl/
[8] „Co wiemy o przebiegu Katastrofy Smoleńskiej. Wstępne podsumowanie Konferencji Smoleńskich”, Komitet Organizacyjny Konferencji Smoleńskiej. Warszawa marzec 2016; http://konferencjasmolenska.pl/podsumowanie/zal2.pd

Dr inż. Wacław Berczyński: Wiemy z dużą pewnością, że samolot rozpadł się w powietrzu

Zrobiliśmy badania na poligonie wojskowym na makiecie o wymiarach 1 do 1. Obraz szczątków po symulacji wybuchu jest bardzo podobny do wrakowiska w Smoleńsku – powiedział przewodniczący podkomisji.

W poniedziałek o godz. 15 w Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie odbędzie się publiczne spotkanie powołanej przez MON podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej.

Wacław Berczyński podkreślił, że podkomisja wykonała przez ostatnie miesiące szereg badań w sprawie katastrofy smoleńskiej: – Wykonaliśmy dokładne badania symulacyjne, aerodynamiczne i tunelowe. Jest również hipoteza wybuchu, dlatego takie badania też przeprowadziliśmy. 

Przewodniczący podkomisji stwierdził również, że inni badacze będą mieli dostęp do prac, które zostaną dziś opublikowane.

Badane były dokumenty po poprzedniej komisji, jednak wyniki obu dochodzeń są bardzo różne. Część prasy i mediów zarzuca komisji m.in. to, że z góry założyła ona tezę o wybuchu samolotu.

[related id=”12167″]

– My zaczęliśmy swoje badania bez żadnych założeń i wstępnych hipotez. Nie chcieliśmy by to wpłynęło na przebieg dochodzenia. Prowadziliśmy je bardzo rzetelnie – oświadczył doktor Berczynski. – Wiemy z dużą pewnością, że samolot rozpadł się w powietrzu. Zrobiliśmy badania na poligonie wojskowym na makiecie o wymiarach 1×1 i jak już mówiłem obraz szczątków jest bardzo podobny do tego z naszego badania. Bardzo dokładnie zbadano również rozmowy pilotów z wieżą, a także to, że rozpad samolotu zaczął się znacznie przed pasem lądowania, o czym świadczą m.in. części rozrzucone kilkadziesiąt metrów przed upadkiem na ziemię.

Wacław Berczyński powiedział również, że komisja współpracuje z szeregiem badaczy z całego świata, ponieważ zależy jej na jak najlepszych wynikach.

Na świecie dominują informacje dotyczące przyczyn katastrofy smoleńskiej pochodzące ze śledztwa rosyjskiego z 2011 roku, czyli m.in te o błędach pilotów, alkoholu we krwi generała itd. Przewodniczący podkomisji  zapytany o to, jakie mamy szanse aby nasza wersja weszła do obiegu opinii publicznej na świecie, odpowiedział:

– Mamy teraz zupełnie inne podejście. Komisja rosyjska przedstawiła swoje wyniki bez uwzględnienia poprawek polskich. Nigdy tak nie powinno się zdarzyć. Udowodnimy, że to co przedstawiła komisja rosyjska oraz komisja Międzynarodowego Komitetu Lotniczego nie jest prawdą.

JN

Maria Dłużewska i Tomasz Sakiewicz komentowali przebieg „śledztwa smoleńskiego” i mówili o produkcji filmu „Mgła”

Żadne kino nie chciało wyświetlać filmu. Proces jego rozpowszechniania przypominał atmosferę podziemia, co okazało się najlepszą jego promocją. W ciągu roku „Mgłę” obejrzało 5 milionów widzów.

W siódmą rocznicę katastrofy smoleńskiej w Poranku Wnet gościli autorzy filmu „Mgła”, który przełamał zmowę milczenia wokół katastrofy smoleńskiej – autorka scenariusza filmu (wspólnie z Joanną Lichocką) Maria Dłużewska i jego producent, dziennikarz Tomasz Sakiewicz. Dokument przedstawia relacje ludzi, którzy byli świadkami tego wydarzenia. Odpowiada na trudne pytania i szuka prawdy.

T.S. – Pamiętam moment, gdy Asia Lichocka przyszła do mnie z Majką w sprawie filmu i zaczęły mnie nakłaniać, aby zacząć nad nim pracę. 

M.D – Był to akt szaleństwa ze strony „Gazety Polskiej” i Tomasza Sakiewicza – dziennikarza, który przecież nie miał wiedzy eksperckiej w reżyserowaniu filmu, jednak doskonale sobie poradził z tym trudnym zadaniem.

[related id=”12010″]

Tomasz Sakiewicz opowiedział też o trudnościach przy promocji filmu. Podkreślił przy tym, że działała wtedy bardzo silna propaganda, aby nie zajmować się tą katastrofą, aby nie szukać odpowiedzi:

T.S. – Żadne kina nie chciały wyświetlać tego filmu. Jeżeli już ktoś się decydował na jego rozpowszechnianie, to mógł liczyć się z bardzo nieprzyjemnymi konsekwencjami. Pragnę powiedzieć, że pomimo tych trudności  film obejrzało w pierwszym roku 5 milionów ludzi. Nie zwalczaliśmy pirackich działań, ponieważ chcieliśmy, aby film dotarł do jak największego grona osób. Generalnie proces promocji filmu przypominał atmosferę podziemia, co okazało się najlepszą jego promocją. Stworzyliśmy coś, co zostało nazwane drugim obiegiem – wykorzystaliśmy część klubów Gazety Polskiej do tego, aby ten film promowali. Zrobiliśmy prosty zabieg: damy Wam film, a wy dacie nam patronat. 

Co przekonało Tomasza Sakiewicza, że trzeba zabrać się do wyjaśniania przyczyn tej katastrofy?

T.S. – Ja miałem złe przeczucia jeszcze przed wylotem naszych władz. Rozmawiałem ze śp. Januszem Kurtyką. Powiedziałem mu, że mam obawy co do tego, że tyle ważnych dla Państwa osób leci jednym samolotem. On odpowiedział pół żartem: „Najwyżej będę miał kompanię honorową na pogrzebie”. W piątek wieczorem poprzedzającym tę katastrofę ktoś zdjął z anteny mój program. Było to bardzo zaskakujące. Miałem wiele takich przeczuć i sygnałów, że coś jest nie tak. Wysłaliśmy ekipę do Rosji, która badała teren po katastrofie. Zebraliśmy niektóre elementy samolotu. Część z nich przekazaliśmy do badania Amerykanom, a część przekazaliśmy prokuraturze polskiej. Ja mam na swoim biurku w redakcji urządzenie do badania podwozia (bardzo ważny element w kontekście śledztwa), którego prokuratura nigdy nie miała u siebie, a mimo to kłamała w żywe oczy, że przebadała już wszystkie części.

M.D. – Gdybym nie umiała robić filmów, to pewnie w inny sposób chciałabym przekazać prawdę.  

T.S. – Życia nie przywrócimy, ale obowiązkiem każdego dziennikarza jest szukanie prawdy. Jeżeli tego nie robimy, to zatracamy największe wartości. Śledztwo było bardzo utrudnione, zarówno przez polskie, jak i rosyjskie służby. To był jeden z największych mechanizmów socjotechnicznych, z jakimi mieliśmy do czynienia w ostatnim czasie. Chodzi o tzw. działania równoległe. Pasażerowie Tupolewa wsiedli do niego, myśląc, ze jadą na misję pokojową – nie spodziewali si, że w XXI wieku można działać w taki sposób.

M.D. – Poziom infiltracji jest adekwatny do rozmiarów tej zbrodni.

Na zakończenie rozmowy Tomasz Sakiewicz powiedział, że jest jeszcze wiele elementów, które trzeba wyjaśnić w katastrofie smoleńskiej, a Maria Dłużewska dodała, że te sześć lat, kiedy mówienie o Smoleńsku było tak mocno piętnowane i kiedy nie można było otwarcie szukać odpowiedzi, wyrządziło ludziom bardzo dużą krzywdę.

M.D. – Mam poczucie ogromnej przegranej. Przez te sześć lat, kiedy nas z tymi filmami spychano, w czasie kiedy one faktycznie mogły oddziaływać . Teraz ludzie chcą zapomnieć, ludzie się przyzwyczajają – dodała.

JN

 

Dziś siódma rocznica katastrofy smoleńskiej. Przed Pałacem Prezydenckim odbędą się obchody z udziałem władz państwowych

W uroczystościach państwowych udział wezmą prezydent Andrzej Duda i premier Beata Szydło. Obecny będzie również Jarosław Kaczyński. Poniżej podajemy oficjalny plan obchodów w Warszawie oraz Krakowie.

Warszawa:

Państwowe uroczystości 10 kwietnia na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie rozpoczną się od mszy św. w Kościele seminaryjnym w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej. Tradycyjnie o godz. 8.41 odbędzie się apel pamięci przed Pałacem Prezydenckim. Przywołane zostaną nazwiska wszystkich, którzy zginęli w katastrofie.

Rano w Sejmie Marszałkowie Sejmu i Senatu Marek Kuchciński i Stanisław Karczewski oraz członkowie prezydiów obu Izb złożą wieńce przed tablicą upamiętniającą pamięć posłów i senatorów zmarłych w katastrofie smoleńskiej. Wiązanki kwiatów złożą także przed tablicą upamiętniającą Marszałka Sejmu III kadencji Macieja Płażyńskiego.

Na scenie przed Kordegardą, przed Pałacem Prezydenckim emitowane będą filmy, o godz. 12 ma zostać odmówiona modlitwa Anioł Pański, a o godz. 15 – Koronka do Miłosierdzia Bożego.

O godz. 15 w Wojskowej Akademii Technicznej zaplanowano publiczne spotkanie, powołanej przez MON, podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej, z udziałem szefa resortu obrony Antoniego Macierewicza. Prezentację prac podkomisji zapowiedział jej przewodniczący dr Wacław Berczyński.

Wcześniej szef resortu obrony złoży kwiaty przed tablicami w siedzibie MON, upamiętniającymi ofiary katastrofy pod Smoleńskiem. Złoży także kwiaty na grobach ofiar katastrofy smoleńskiej na Cmentarzu Bródnowskim, w Świątyni Opatrzności Bożej, na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach oraz na cmentarzu w Grabowie. Szef MON weźmie też udział w odsłonięciu popiersia prezydenta Lecha Kaczyńskiego przy budynku Dowództwa Garnizonu Warszawa.

W uroczystości o godz. 16.30 przed Pałacem Prezydenckim wezmą udział władze państwowe, m.in. premier Beata Szydło. Planowane jest wówczas wystąpienie prezydenta Andrzeja Dudy, który złoży także wiązankę kwiatów przed tablicą poświęconą prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu.

[related id=”10645″]

Po południu prezydent złoży wieńce przed pomnikiem oraz na grobach ofiar katastrofy na Wojskowym Cmentarzu na Powązkach; następnie uda się także do Świątyni Opatrzności Bożej, gdzie złoży wieńce na grobach prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, ks. Józefa Jońca, ks. Zdzisława Króla i ks. Andrzeja Kwaśnika.

Po południu w Sejmie marszałek Sejmu i prezes Poczty Polskiej Przemysław Sypniewski otworzą wystawę poświęconą emisji filatelistycznej „Pamiętamy 10 IV 2010”; zaplanowano wystąpienie Marszałka Sejmu.

W Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zostanie odsłonięta tablica upamiętniająca prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz Przemysława Gosiewskiego i Zbigniewa Wassermana; w uroczystości weźmie udział premier Beata Szydło.

Wieczorem w Bazylice Archikatedralnej pw. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela zostanie odprawiona msza święta w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej. Weźmie w niej udział m.in. prezydent. Państwowe uroczystości zakończy Apel Jasnogórski przed Pałacem Prezydenckim.

Po wieczornej mszy świętej spod Bazyliki pod pałac prezydencki przejdzie marsz pamięci. Tradycyjnie przed Pałacem Prezydenckim wystąpi prezes PiS Jarosław Kaczyński.

 

Na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach uroczystości organizuje stołeczny ratusz. Odczytane zostaną nazwiska ofiar katastrofy, będzie wspólna modlitwa i składanie wieńców. O godz. 8.41 odegrany zostanie utwór „Cisza”. Modlitwę poprowadzą biskup polowy Wojska Polskiego Józef Guzdek, naczelny kapelan Ewangelickiego Duszpasterstwa Wojskowego, bp Mirosław Wola, oraz prawosławny ordynariusz Wojska Polskiego bp Jerzy Pańkowski.

Przedstawiciele partii politycznych – PO, SLD i PSL odwiedzą groby zmarłych w katastrofie polityków swoich formacji.

Kraków:

Jak co roku, rano w rocznicę katastrofy, przy grobie prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii Kaczyńskiej w krypcie na Wawelu modlić się będą: prezydent Andrzej Duda i córka pary prezydenckiej Marta Kaczyńska – poinformował PAP proboszcz Katedry Wawelskiej ks. prałat Zdzisław Sochacki. Następnie dla wąskiego grona osób zostanie odprawiona msza święta.

Rano w Krakowie, z Rynku Głównego pod Krzyż Katyński i na Wawel przejdzie VII Biało-Czerwony Marsz Pamięci. O godz. 17.30 zaplanowano mszę św. w Katerze Wawelskiej w intencji pary prezydenckiej Lecha i Marii Kaczyńskich oraz wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej. Nabożeństwo ma odprawić metropolita krakowski abp. Marek Jędraszewski.

PAP/jn

Krewni ofiar zbrodni katyńskiej i katastrofy smoleńskiej polecieli do Rosji, aby uczcić pamięć o zmarłych

Ponad stuosobowa delegacja, m.in. krewni ofiar zbrodni katyńskiej i katastrofy smoleńskiej wraz z przedstawicielami MKiDN i Wojska Polskiego, udali się do Rosji, aby wziąć udział w uroczystościach.

Lot samolotem z Warszawy do stolicy Rosji przebiegł bez zakłóceń.

W podróży do Katynia i Smoleńska, która rozpoczęła się w nocy z niedzieli na poniedziałek, wzięło udział kilkudziesięciu krewnych ofiar zbrodni katyńskiej i katastrofy smoleńskiej. W rozmowie z PAP podkreślają, że w siedemdziesiątą siódmą rocznicę zbrodni katyńskiej i siódmą rocznicę katastrofy smoleńskiej chcą godnie uczcić pamięć o polskich ofiarach NKWD z 1940 r. i katastrofy Tu-154M z 2010 r.

Katyń dla mnie jest drogą, którą za każdym razem odkrywam. Ten wyjazd dla mnie jest szczególny, ponieważ odwiedzimy nie tylko miejsce kaźni polskich oficerów, ale również miejsce katastrofy smoleńskiej, z którym wiążą się zupełnie inne uczucia i wspomnienia. Znałam wiele osób, które zginęły 10 kwietnia 2010 r. – powiedziała Kazimiera Lange, która pochodzi z rodziny kpt. Emila Oskara Langego, oficera przedwojennego Wojska Polskiego, zamordowanego wiosną 1940 r. w Charkowie.

To byli moi przyjaciele, z którymi rozpoczynałam w 1989 roku działalność w rodzinach katyńskich. Bardzo ich nam brakuje – dodała.

[related id=”12010″]

Opowiadała też, że jako jedna z niewielu osób widziała miejsce katastrofy Tu-154M zaledwie dziewięć dni po tragicznym 10 kwietnia 2010 r. – Byliśmy pierwszą pielgrzymką, która tam przyjechała. Wciąż mam przed oczyma obraz tamtego miejsca, który zapisał się już chyba na zawsze w mojej pamięci. Teraz, kiedy już przyjeżdżam tam kolejny raz, widzę zmiany, które zaszły w otoczeniu, infrastrukturze i roślinności; to już nie jest to samo miejsce, co przed siedmiu laty – mówiła Lange.

Powiedziała też, że w lesie katyńskim była już kilkadziesiąt razy, ponieważ prowadzi tam pielgrzymki rodzin katyńskich i młodzieży szkolnej. – Właśnie wróciłam z pielgrzymki do Bykowni pod Kijowem z młodzieżą ze szkół warszawskich – laureatami konkursów poświęconych pamięci o Katyniu.

W podróży do Katynia i Smoleńska bierze udział również Józef Dzenajewicz, syn zamordowanego w lesie katyńskim podporucznika rezerwy i studenta Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Na uroczystości wybrał się z wnukiem Michałem, studentem mechaniki i budowy maszyn. Powiedział, że jest to dla niego wyjazd bardzo ważny i szczególny i że cieszy się, że pójdą razem na grób jego ojca.

W tej chwili walczymy o to, by pamięć o tym wydarzeniu sprzed siedemdziesięciu siedmiu lat była jak najdłużej pielęgnowana w naszym społeczeństwie. Bo z czasem, tak jak każde wydarzenie historyczne z poprzednich wieków, może ulec zatarciu – powiedział.

Polskiej pielgrzymce rodzin katyńskich i smoleńskich przewodniczy ambasador RP w Moskwie Włodzimierz Marciniak. Wśród jej uczestników, poza krewnymi ofiar, są urzędnicy MKiDN, Kancelarii Prezydenta, duchowni, asysta Wojska Polskiego i harcerze.

Pierwsze uroczystości zaplanowano na Polskim Cmentarzu Wojennym w Katyniu. Odbędzie się tam msza św. celebrowana przez ks. płk. Jana Domiana, po której odczytany zostanie list wicepremiera, ministra kultury Piotra Glińskiego. Następnie planowane są modlitwy ekumeniczne, a także ceremonia złożenia wieńców i zapalenia zniczy. Polska delegacja złoży również kwiaty w części prawosławnej memoriału katyńskiego, gdzie znajdują się szczątki rosyjskich ofiar stalinizmu.

[related id=”11874″]

Po uroczystościach w lesie katyńskim polska pielgrzymka uda się do Smoleńska na miejsce katastrofy samolotu Tu-154M. Tam, po odśpiewaniu polskiego hymnu narodowego i odczytaniu listy ofiar katastrofy z 10 kwietnia 2010 r., przemówienie okolicznościowe wygłosi ambasador Włodzimierz Marciniak; odbędą się również modlitwy ekumeniczne oraz złożenie wieńców i zapalenie zniczy.

Powrót do Polski zaplanowano na wtorek, krótko po północy.

Do zbrodni katyńskiej, w wyniku której zamordowano ok. 22 tys. polskich obywateli, m.in. oficerów Wojska Polskiego, policjantów i osób cywilnych należących do elit II Rzeczypospolitej, doszło wiosną 1940 r. Z polecenia najwyższych władz Związku Sowieckiego, z Józefem Stalinem na czele, masowych zabójstw, m.in. w Katyniu, w Kalininie (obecnie Twerze) i Charkowie dokonali funkcjonariusze NKWD.

Przez wiele lat władze sowieckiej Rosji wypierały się odpowiedzialności za mord, obarczając nim III Rzeszę Niemiecką.

10 kwietnia 2010 r. doszło do katastrofy samolotu Tu-154M, którym na obchody siedemdziesiątej rocznicy zbrodni katyńskiej leciała polska delegacja z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele. Zginęło 96 osób.

PAP/jn

Wiktor Suworow: W chwili, kiedy Rosjanie nie przekazali śledztwa ws. Smoleńska w niezależne ręce, przyznali się do winy

Znany rosyjski dysydent w drugą rocznicę Katastrofy Smoleńskiej podkreślił, że podejście Kremla do wyjaśniania katastrofy i brak transparentności w śledztwie, wskazują na winę strony rosyjskiej.

Ziemia smoleńska jest nasączona polską krwią i kiedy rozbije się prezydencki samolot, rosyjskie władze powinny od razu zaprosić międzynarodową komisję i niczego nie dotykać. Jak tylko Rosjanie dotknęli czarnej skrzynki, to przyznali się, że są winni – podkreślił Wiktor Suworow w rozmowie z Jerzym Jachowiczem i Krzysztofem Skowrońskim.

[related id=11629]

Jak podkreślił Suworow, skala nieufności istniejąca między obydwoma narodami nie pozwoliła na wyjaśnienie wszelkich wątpliwości wokół Katastrofy Smoleńskiej, bez powierzenia śledztwa komisji w pełni niezależnej od Moskwy oraz Warszawy. – Między Rosją a Polską przez wieki istniały problemy. To są narody bratnie, ale między braćmi często bywają jakieś niesnaski. Nie ufamy sobie nawzajem, ale to w Rosji przydarzyło się wam coś niedobrego. W takim przypadku ja jako Rosjanin nie powinienem niczego dotykać, pokazując że jestem niewinny i wszystkie dowody przekazuję międzynarodowej komisji.

Kiedy ja, jako Rosjanin, nie wierzę Polakom, a oni również mi nie ufają, to niech żadna ze stron nie bierze udziału w wyjaśnianiu katastrofy, niech to zrobi międzynarodowa komisja, bez Rosjan i bez Polaków – podkreślił na antenie Radia Wnet Wiktor Suworow.

ŁAJ