Maciejewski: Czy Patryk Vega umyślnie spartaczył „POLITYKĘ”, mimo iż zapewne salon III RP zlecił mu nagranie filmu?

Jakub Maciejewski mówi o najnowszym filmie Patryka Vegi. Twierdzi, że jest to dzieło nudne i żenujące, które nie posiada logicznego sensu. Sprawia to, że chciałoby się wyjść z kina wcześniej.

 

Jest to film absolutnie słaby. Ucho prezesa bardzo mi się podobało, choć było antypisowskie, miało lepsze i gorsze momenty, ale się śmiałem. Wbrew większości komentatorów mam uznanie dla pewnych filmów Patryka Vegi – mówi Jakub Augustyn Maciejewski.

Jak dodaje rozmówca Łukasza Jankowskiego: Vega bywa różny, ale ten film jest tak drastycznie fatalny, ponieważ nie ma tam fabuły. Jest to zlepek skeczy, które nie są powiązane ze sobą postacią bądź wątkiem śledztwa czy dojrzewaniem polityka. Film jest tak absolutnie spartaczony na wielu płaszczyznach, że pojawia się pytanie czy Vega nie spartaczył tego filmu umyślnie, bo wygląda to na zlecenie. 

Film pt.”Polityka” podzielony został na 5 części. Pierwsza z nich poświęcona jest Beacie Szydło, która przedstawiona jest w sympatyczny sposób, w drugiej dzieje asystenta Ministra Obrony Narodowej, w trzeciej romans wzorowany na medialnych doniesieniach z maja 2018 dotyczących posła Stanisława Pięty, w czwartej reżyser koncentruje się na postaci „Prezesa”, a w ostatniej – na opozycji. W filmie pojawia się również motyw Bartłomieja Misiewicza. Na końcu filmu twórcy dają plansze z napisem: „Zbieżność jest przypadkowa”, co jest nieprawdą. Zdaniem gościa „Popołudnia WNET” film nie warty jest obejrzenia, jest długi, nieśmieszny i żenujący. Najbardziej wyczekiwana premiera roku rozczarowuje, zarówno jeśli chodzi o warsztat i artystyczne walory, jak i o jej polityczny potencjał. Nuda i brak logicznego ciągu sprawiają, że chciałoby się treść znać od początku i móc wyjść z kina wcześniej.

Rozmówca opowiada również o konwencji programowej Platformy Obywatelskiej, którą porównuje do filmu „Polityka” Patryka Vegi. Jak mówi gość „Popołudnia WNET”: Program Schetyny jest pogłosem PiS-u, nikt nie myśli, aby zaproponować coś nowego, a zawsze oryginał jest lepszy od jego kopii. 

M.N.

Bajorson i babcia Bajorsona – Janina w Na Rapie – program Bartosza Boruciaka

Gośćmi Bartosza Boruciaka w audycji „Na Rapie” byli Bajorson i babcia Bajorsona – Janina. Raper i freestylowiec opowiedział słuchaczom programu o debiutanckiej płycie „Kryminogenny”.

Audycji można posłuchać w każdy czwartek o godz. 21.

Programy dostępne są na naszym portalu na profilu Bartosza Boruciaka

Joanna Jabłczyńska: Hejt jest teraz modny – audycja „Jesteśmy razem”

W ostatnią sobotę spotkaliśmy się z Joanną Jabłczyńską. Rozmawialiśmy o tym czy istnieje recepta na sukces i o tym jak godzić obowiązki prawniczki, aktorki i sportsmenki z życiem rodzinnym!

Za działalność charytatywną i pomoc osobom niewidomym otrzymała od Fundacji Szansa dla Niewidomych tytuł IDOLA. To godne najwyższego szacunku podejmować się tylu zadań i znaleźć czas dla innych!

Joanna Jabłczyńska rozpoczęła karierę artystyczną w roku 1993 po wygraniu eliminacji do Telewizyjnego Zespołu Dziecięcego „Fasolki”. Po kilku tygodniach wystąpiła na scenie, a krótko potem w programie telewizyjnym Tik-Tak. W „Fasolkach” była solistką zespołu. Przez wiele lat prowadziła program dla dzieci „Teleranek”. Kolejnymi programami prowadzonymi przez nią były: Przymierzalnia (w młodzieżowej telewizji ZigZap) oraz Boutique ITV (program młodzieżowy w interaktywnej telewizji ITV). Oprócz tego zagrała również w teledyskach do piosenek Jarka Wista „Fresh” i „Zawsze wracaj”.

W 1997 oraz 1998 zagrała epizodyczne role w dwóch sztukach wystawionych w Teatrze Telewizji, a w 1999 zadebiutowała jako aktorka w serialach telewizyjnych: Klan i Trzy szalone zera[1]. Wystąpiła również w kilku filmach fabularnych, m.in. w filmie Nigdy w życiu!, w którym zagrała Tosię, córkę głównej bohaterki (w tej roli Danuta Stenka)[1]. Najbardziej znana jest jednak z roli Marty Konarskiej z serialu TVN Na Wspólnej[1].

Brała udział w telewizyjnych programach rozrywkowych: Taniec z gwiazdami (2006), Jak oni śpiewają (2008 i 2009), Agent – Gwiazdy (2016) i Twoja twarz brzmi znajomo (2017), wystąpiła również w specjalnym odcinku Tańca z gwiazdami – Najpiękniejsze tańce (2007), a także była jedną z bohaterek programu Mamy cię! (2015) i zawodniczką w teleturnieju Big Music Quiz (2018).

W roku 2008 uczestniczyła wraz z innymi wykonawcami w nagraniu płyty z wierszami dla dzieci pt. Bajki i Baśnie cz. 1, na której recytuje dwa z nich. Część dochodu ze sprzedaży tej płyty została przeznaczona dla Fundacji Ewy Błaszczyk „Akogo?” prowadzącej budowę Kliniki Neurorehabilitacyjnej „Budzik”. W październiku 2010 wydała swój pierwszy singel „Papparapa”, promujący album o tym samym tytule. W roku 2011 użyczyła głosu w albumie adresowanym do dzieci pt. „Kołysanki Zasypianki”. W 2014 wystąpiła w roli Dobrej Wróżki w spektaklu pt. „Gdzie jest broda świętego Mikołaja?” wystawionym w Konstancińskim Domu Kultury.

Zaangażowała się w pracy w dubbingu zarówno filmowym, jak i w grach komputerowych. W roku 2015 otrzymała na V Festiwalu Filmów Animowanych „Animocje” nagrodę za wybitne osiągnięcia w dubbingu filmowym.

Wspiera finansowo hospicjum im. Ks. Eugeniusza Dutkiewicza SAC w Gdańsku oraz angażuje się na rzecz dzieci. W roku 2011 jako ambasadorka marki Kelly Melu, wystąpiła w charytatywnej sesji zdjęciowej dla Fundacji Spełnionych Marzeń, z której część dochodów została przeznaczona na pomoc dzieciom z chorobami nowotworowymi. W roku 2014 była ambasadorką 2. edycji akcji społecznej „Pomoc Mierzona Kilometrami” zorganizowanej przez T-Mobile.

Jest ambasadorką społecznej akcji „Szlachetna Paczka”.

Jeśli chcesz posłuchać innych audycji z cyklu, zajrzyj tutaj.

Walkowski: Jednym ze zdjęć, które najbardziej mnie poruszyły jest „Pieta powstańcza”

Gdzie powiewała polska flaga w czasie powstania warszawskiego? Jak zidentyfikować fotografie i czemu najważniejszy jest detal? Odpowiada Zygmunt Walkowski, specjalista interpretacji zdjęć z PW.

Zygmunt Walkowski mówi o interpretacji i katalogowaniu przezeń sześciu tysięcy klatek filmowych (3 godz. projekcji) z okresu powstania warszawskiego, które do lat 80. były okazjonalnie wykorzystywane w telewizji i filmach.

Musiałem znaleźć metodę jak sobie z tym radzić, poprosiłem, żeby skopiowano na moje potrzeby całość materiału i żebym mógł rozcinać ten materiał, bo w pierwszym spojrzeniu na materiał, stwierdziłem, że dobrze byłoby, jakbym uporządkował go w tematy.

Rozmówca Piotra Dmitrowicza od połowy lat 80. pracował wytwórni filmów dokumentalnych. Kiedy  zaczął porządkować materiał, odkrył, że poza zdjęciami z powstania, znajdują się tam także odrzuty z „Zakazanych piosenek”. Oznaczało to, że do tego czasu część pokazywanych przez telewizję ujęć z powstania warszawskiego, było tak naprawdę fragmentami filmu. Na dodatek okazało się, że część materiałów została nakręcona przez Niemców.

Zawsze zwracam uwagę, że nieprawdopodobnie ważną rzeczą na fotografii jest szczegół. Wszyscy patrzą na flagę, ale jeśli spojrzy dalej, w tle widzimy domy i jest taka nikła przestrzeń szarości na horyzoncie […]. Widzimy ciąg ulicy, układ ten nie mógłby być widoczny z dworca pocztowego, dworzec pocztowy, stoi tak, że pod innym kątem można by widzieć ten fragment ulicy.

Flaga na budynku w ostatnich dniach powstania/Foto. Zbigniew Brym/domena publiczna

Gość „Poranka WNET” odnosi się do historii o fladze polskiej powiewającej przez cały okres powstania na dachu dworca pocztowego przy ul. Żelaznej. Jak pokazuje, analizując zdjęcie, które flagę tą miało przedstawiać, flaga ta nie mogła znajdować się na dworcu pocztowym, ale była na budynku domu turystycznego. Ten zaś był w rękach powstańców od 2 do 13 sierpnia. Niemożliwe jest więc, żeby flaga powiewała tam przez całe powstanie. Dodatkowo obowiązywał zakaz oznakowywania budynków flagami, żeby nie zdradzać swych pozycji Niemcom.

Posłuchaj pierwszej części rozmowy już teraz!

 

Po przerwie Zygmunt Walkowski prezentuje kolejne zdjęcie z okresu powstania warszawskiego. Fotografię nasz gość nazwał „Pieta powstańcza”. Widać na nim mężczyznę noszącego na swych ramionach nieletniego żołnierza, który zginął.

Jest to żołnierz niosący młodego chłopca, zabitego i widać na twarzy tego starszego żołnierza nieprawdopodobny ból. Chciałem móc rozpoznać tę scenę, ale nie miałem żadnego podejścia.

Pomocą w rozpoznawaniu zdjęć z powstania była dla Walkowskiego redakcja „Stolicy”, która umieszczała na jego prośbę zdjęcia z prośbą do czytelników o pomoc w ich identyfikacji. W ten sposób udało się np. uzyskać informację o jednym z pogrzebów, od księdza, który ceremonię pogrzebową prowadził.

Jedno z ujęć było takie, że w przybliżonym kadrze Maria Rodziewiczówna coś mówiła. Przyszedł mi do głowy pomysł, żeby skontaktować się z Instytutem Głuchoniemych.

Z pomocą ludzi z Instytutu udało się odczytać z ruchu warg słowa pisarki, które brzmiały „to ja w tych pismach napiszę do przyjaciół Żydów, Niemców… ”. Słowa, w sposób znaczący jak mówi Walkowski, urywają się w tym momencie.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Rozmowa z Izą Kowalewską: miłość, muzyka, pasja

Drogą do sukcesu jest bycie sobą. Iza Kowalewska zdradza nam, jak muzyka pozwala jej realizować siebie.

W naszym studiu mieliśmy okazję gościć Izę Kowalewską wraz z mężem Ryszardem Bazarnikiem, która opowiada o rozwoju swojej twórczości, a także zdradza, jak przebiega współpraca z mężem, przy tworzeniu płyty.

Retro to jest mój sposób na życie. Zawsze był i zawsze będzie.

Artystka podkreśla, że płyta Iza & Latynoscy Brothers jest utrzymana w stylistyce lat 50, ale zahacza również o rytmy latynoskie tj.salsę i rumbę. Ryszard Bazarnik  wspomina, że rytmy latynoskie wpisują się w tradycję polskiej muzyki, szczególną rolę odgrywały w okresie wojennym i międzywojennym.

Iza & Latynoscy Broethers jest tak naprawdę bardzo polską płytą.

Małżeństwo zaznacza, że oprócz muzyki, bardzo ważną rolę w utworach, odgrywa również  świadomy i mądry tekst. Słowa piosenek powinny być opowieścią, która posiada swój początek i zakończenie, która ma swoje przesłanie.

I. Kowalewska wyznaje, że pisząc piosenki, nie opiera się na krytyce i opiniach innych, nie chce wbrew sobie gonić za popularnością, dostosowywać się do wymogów wytwórni płytowych:

Piszę piosenki, to co mi w duszy gra.

Artystka wspomina o swojej przerwie w karierze, podczas której pracowała nad materiałem na następne płyty, opowiada o tym, że jej utwory pomogły wielu osobom, w trudnym okresie życia, poradzić sobie z różnymi ciężkimi doświadczeniami, a także opisuje pracę nad teledyskiem  do piosenki „Komedia”, który okazał się bardzo ambitną produkcją:

Patrzę na siebie jak na aktorkę w tym teledysku.

Wielkie znaczenie  miała również piosenka „Nocna zmiana kobiet”. Podczas rozmowy, artystka opowiada o etapach powstawania utworu. Ze słowami piosenki identyfikuje się wiele kobiet dlatego, nieoficjalnie stał się ich hymnem.

To walka o „oddech” dla kobiet.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Ks. Adam Jabłoński opowiada o znajomości z jednym z bohaterów filmu Tomasza Sekielskiego „Tylko nie mów nikomu”

Ks. Adam Jabłoński mówi o jednym z księży – Adamie S., który jest głównym bohaterem filmu Tomasza Sekielskiego pt. „Tylko nie mów nikomu”.

Na początku października, tuż po zgłoszeniu przestępstwa w kurii przez ministranta Tomasza R., wspomniany w filmie Sekielskiego duchowny ustąpił ze stanowiska proboszcza. Następnie został przeniesiony do Czerwonego Boru, gdzie odprawia msze w kaplicy ośrodka Caritasu dla bezdomnych.

W mojej parafii wszyscy wiedzą, że jak u mnie ksiądz się zjawia, to coś niedobrego się w jego życiu dzieje. On po prostu może tutaj uczestniczyć w takim życiu.

[related id=”75095″] Gość Poranka WNET mówi, że każdy wiedział, kim jest ks. Adam S. i jaka jest jego przeszłość. Jednak podczas pobytu w podlaskiej miejscowości nie chciał wnikać w jego życie. Stwierdza, że nie ma nic sobie do zarzucenia. Cieszy się, że film został opublikowany, gdyż wyjawia prawdę i przedstawia taki obraz polskich duchownych, jaki on jest: To jest przełomowy film dla kapłanów. […] To na nas wymusza mówienie, to jest bardzo ważne, widzę prawie same plusy. Są też jakieś minusy tego filmu. Na przykład to, że będzie on ogromnym psychicznym kosztem dla redaktora Sekielskiego. On jest otoczony przez coraz więcej ludzi, takich złych emocji będzie więcej do niego przychodzić. Mam nadzieję, że będzie umiał sobie poradzić z tym, ale czasami jest trudno. Wierzę że jakiś rozsądek ma.

Wszak zdziwiło go zachowanie twórcy filmu. Było ono bowiem zamknięte, nad wyraz poważne:

Jak przyjechali to ja go [Sekielskiego – przyp. red.] po prostu zaprosiłem na kawę, bo myślałem że chcą pogadać. […] nie chciał wejść na kawę. Ja właśnie się zdziwiłem że oni tacy byli. Ja jestem otwarty, mogę z każdym rozmawiać, dla mnie nie ma problemu.

Posłuchaj całej wypowiedzi już teraz!


K.T. / A.M.K.

Sobota w Na Rapie – program Bartosza Boruciaka

Gościem Bartosza Boruciaka w audycji „Na Rapie” był Sobota. Raper opowiedział o swojej najnowszej produkcji „Essa MC Mixtape” oraz o pracy na planie filmowym „Kobiet Mafii 2” w reżyserii Patryka Vegi.

Audycji można posłuchać w każdy czwartek o godz. 21.

Programy dostępne są na naszym portalu na profilu  Bartosza Boruciaka

„Dywizjon 303” – zakończyły się zdjęcia do długo oczekiwanego filmu. Byliśmy na planie i rozmawialiśmy z twórcami

Premiera filmu o legendarnym dywizjonie zbiegnie się ostatecznie ze stuleciem odzyskania przez Polskę niepodległości, stuleciem polskiego lotnictwa i stuleciem RAF-u. Czy to przypadek?

Premiera filmu „Dywizjon 303”, opowieści o polskich lotnikach biorących udział w Bitwie o Anglię, światło dzienne ujrzy po przeszło 70 latach od tych wydarzeń. Polscy piloci w wygranej walce w przestworzach mieli niewątpliwie wielki udział. Zdobyli uznanie zarówno angielskich kolegów po fachu, jak i angielskich dam. W owym czasie stali się wręcz pupilami Wielkiej Brytanii. Jednak po zakończeniu II wojny światowej, kiedy Polska dostała się pod sowiecką okupację, a żołnierze polskiej armii nie zostali zaproszeni do udziału w zwycięskiej defiladzie w Londynie, lotnicy polskich sił powietrznych odmówili udziału w pochodzie.

Maciej Cymorek. Pochodzi z Zaolzia, w filmie „Dywizjon 303” wciela się w rolę czeskiego pilota Josefa Františka

Szybko o nich zapomniano. Rozproszyli się po świecie, imając się przeróżnych zajęć. Nawet do tej pory nie wiemy o nich zbyt wiele, zwłaszcza jakie były ich dalsze losy. O tych żyjących dowiadujemy się przy okazji, np. plebiscytu na twarz wystawy o RAF, która odbędzie się z okazji jej stulecia.

W Polsce, która wolnością cieszy się podobno od ponad dwudziestu kilku lat, nie udało się przenieść legendy dzielnego dywizjonu i jego pilotów na wielki ekran. Czesi, choć ich udział w Bitwie o Anglię był znacznie mniejszy, już w 2001 roku wyprodukowali pełnometrażowy film o czeskich lotnikach („Ciemnoniebieski świat” w reżyserii Jan Svěráka).

Wreszcie powstał scenariusz do polskiej, chociaż właściwie już międzynarodowej produkcji filmowej o słynnym dywizjonie. Punktem wyjścia była powieść Arkadego Fiedlera. Jednak wraz z rozwojem scenariusza jego drogi rozeszły się z książką znaną starszym pokoleniom ze szkoły podstawowej (od jakiegoś czasu „Dywizjon 303” Arkadego Fiedlera nie widnieje w spisie lektur). Droga do realizacji filmu nie była łatwa. W trakcie pracy zmieniała się też obsada reżyserska.  Twórcy borykali się z zarzutami rozmaitych specjalistów o niewierność historii. W trakcie prac nad produkcją zmienił się dystrybutor, a także reżyser, którym ostatecznie został Denis Delić.

W Pubie Orchard Inn…

W przedostatni dzień zdjęciowy odwiedziliśmy Pub Orchard Inn na przedmieściach Londynu. Niedawno zmarły Alex Herbst żartował, że była to druga siedziba polskich lotników. Tam opijali swoje sukcesy, flirtowali z dziewczynami i przeżywali tragiczne chwile po śmierci kolegów. To tak naprawdę warszawski Tarchomin, ale do historycznego pubu mogliśmy przenieść się dzięki scenografii, skrupulatnie przygotowywanej już od ponad roku. Ten historyczny pub nadal stoi na przedmieściach Londynu, w mieście Ruislip. W międzyczasie oczywiście przebudowywany i remontowany, zmienił swoją nazwę na „The Orchard”.

– W filmie co jakiś czas powracamy do tego miejsca, to istotne miejsce dla szkieletu dramaturgicznego opowieści – powiedział nam Sławomir Ciok, drugi reżyser. – Dziś był już przedostatni dzień zdjęciowy, zostaje postprodukcja, ewentualnie małe poprawki.

Izabela Jarosińska w roli pielęgniarki „podrywanej przez polskich pilotów”.

– A kobiety w filmach kostiumowych fotografują się pięknie. Po prostu wyglądają bardzo kobieco. Widać, że nie jest to jakiś unisex – stwierdził operator Waldemar Szmidt. To oczywiście spostrzeżenie czynione przy okazji. Praca dla operatora przy tej produkcji ze względu na swoją specyfikę stanowi duże wyzwanie. – Nie jest to komedia romantyczna, a pewien epos filmowy, który należy dobrze sfotografować, żeby dobrze odtworzyć atmosferę tamtych lat. Będąc na planie filmowym, rzeczywiście można przenieść się do Londynu lat 40. ubiegłego wieku.

Waldemar Szmidt, operator. Pracował m.in. przy opartym na książce Bogusława Wołoszańskiego słynnym serialu „Tajemnica twierdzy szyfrów” (reż. Adek Drabiński)

Przy barze siedzą żołnierze, piloci w mundurach z tamtych czasów, panie w stylowych sukienkach, z upiętymi włosami. Tylko że twarze jakby dobrze znane z telewizji ostatnich lat. Tu i ówdzie można zobaczyć Piotra Adamczyka (odtwórca roli Witolda Urbanowicza), przechadzającego się w oczekiwaniu na swoją scenę, czy Antoniego Królikowskiego (w filmie występującego jako Witold „Tolo” Łokuciewski), odpoczywającego na angielskiej kanapie.

Prace nad wystrojem i rekwizytami trwały od roku. Scenografowie i architekci przeszukiwali archiwa, docierali też do zdjęć z prywatnych zasobów. Maria Golasowska dziękowała m.in. Instytutowi Sikorskiego w Londynie za pomoc przy odtwarzaniu materialnej rzeczywistości lat 40. w Londynie.

 

Premiera filmowego obrazu o Dywizjonie 303 przypadnie w roku stulecia niepodległości. Niezależnie od wagi historycznych rocznic, sam temat filmu stawia jego twórców wobec ogromnych oczekiwań. Historię o polskich lotnikach w Wielkiej Brytanii, jedną z najważniejszych opowieści XX-wiecznej historii Polski, trzeba przedstawić w języku nowoczesnego filmu. Czy film spełni te nadzieje? Przekonamy się o tym już na wiosnę przyszłego roku.


Zdjęcia: Luiza Komorowska

 

Gliński o Szaflarskiej: była perłą polskiej kinematografii i teatru, autorytetem dla wielu pokoleń aktorów i reżyserów

Danuta Szaflarska była jedną z pierwszych powojennych gwiazd filmowych. Sławę zyskała m.in. dzięki filmom „Zakazane piosenki”, „Skarb”, „Pora umierać”, biograficznego „Inny świat”.

Szaflarska, nazywana pierwszą amantką powojennej kinematografii, zmarła w niedzielę.

– Danuta Szaflarska była perłą polskiej kinematografii i teatru. Uczestniczka powstania warszawskiego, wielki autorytet dla wielu pokoleń aktorów i reżyserów. Emanowała spokojem, mądrością i wewnętrzną pogodą, która udzielała się nam, widzom. Będzie jej bardzo brakowało na polskiej scenie – napisał w przesłanym PAP komunikacie Gliński.

Kariera Szaflarskiej trwała prawie 80 lat. Miała na koncie ok. 100 ról teatralnych. 6 lutego 2017 r. skończyła 102 lata.

Urodziła się 6 lutego 1915 roku (choć w jej dokumentach jako oficjalna podawana jest data 20 lutego 1915 r.) we wsi Kosarzyska koło Piwnicznej. „Każda jej rola błyszczy jak kryształ. Praca z nią należy do największych przyjemności” – mówił o Szaflarskiej reżyser Erwin Axer.

Podczas powstania warszawskiego była łączniczką. Po wojnie, przez rok, występowała w Starym Teatrze w Krakowie (1945-1946), a następnie w Łodzi – w Teatrze Kameralnym. W 1949 r., po likwidacji Kameralnego, przeniosła się do Warszawy. Do 1957 r. występowała w Teatrze Współczesnym, potem w Narodowym (1954-1966). Od 1966 r. do przejścia na emeryturę w roku 1985 pracowała w Teatrze Dramatycznym. Potem gościnnie występowała na scenach niemal wszystkich warszawskich teatrów.

Tuż po wojnie Szaflarska zdobyła w Polsce wielką popularność jako aktorka filmowa – za sprawą ról w „Zakazanych piosenkach” (1946) i „Skarbie” (1948) Leonarda Buczkowskiego. W obu filmach towarzyszył jej przystojny Jerzy Duszyński.

Kolejne role zagrała m.in. w „Ludziach z pociągu” (1961) Kazimierza Kutza, w serialu „Lalka” (1977) Ryszarda Bera, „Dolinie Issy” (1982) Tadeusza Konwickiego, „Korczaku” (1990) Andrzeja Wajdy, „Diabłach, diabłach” (1991) Doroty Kędzierzawskiej i „Pożegnaniu z Marią” (1993) Filipa Zylbera.

W 2007 r. wielkie uznanie widzów i krytyki przyniosła jej główna rola w filmie Doroty Kędzierzawskiej „Pora umierać”, za którą otrzymała nagrodę dla najlepszej aktorki na festiwalu w Gdyni oraz Polską Nagrodę Filmową – Orła.

Rok później aktorka zagrała w komedii Juliusza Machulskiego „Ile waży koń trojański?” i w filmie „Jeszcze nie wieczór” (2008) Jacka Bławuta. Rok później można było oglądać ją w „Janosiku. Prawdziwej historii” (2009) Agnieszki Holland i Katarzyny Adamik. Zagrała także m.in. w „Pokłosiu” (2012) w reż. Władysława Pasikowskiego.

Od maja 2010 r. Szaflarska należała do zespołu TR Warszawa. Wystąpiła tam w wystawionej przez reżysera Grzegorza Jarzynę sztuce Doroty Masłowskiej „Między nami dobrze jest” (2009) w roli Osowiałej Staruszki Na Wózku Inwalidzkim, za którą otrzymała m.in. ufundowaną przez ZASP Nagrodę im. Jacka Woszczerowicza. Jarzyna podjął się też przeniesienia sztuki Masłowskiej na ekran; film „Między nami dobrze jest” powstał w 2014 r.

Szaflarska, która w jednej z rozmów podkreśliła, że teatr jest dla niej chorobą nieuleczalną – „jest jak narkotyk” – oficjalnie zakończyła swoją karierę w listopadzie 2016 r. w związku z pogarszającym się stanem zdrowia.

PAP/lk