Romuald Szeremietiew: Widzę obronę terytorialną w innej roli niż ta, która jest jej obecnie przypisywana [VIDEO]

W Poranku WNET były minister obrony narodowej przedstawił ocenę polityki MON. Krytykuje przede wszystkim traktowanie obrony terytorialnej jako elementu pomocniczego wobec wojsk operacyjnych.

Gościem Krzysztofa Skowrońskiego w Poranku WNET był Romuald Szeremietiew, były minister obrony narodowej, doktor habilitowany nauk wojskowych, a w czasach PRL działacz ROPCiO, KPN i PPN. Na początku rozmowy odmówił omawiania „komunikatów z wojny wewnętrznej między PiS-em a PiS-em”. Powiedział, że jest zniesmaczony i poirytowany, że w tak ważnej sprawie, jak bezpieczeństwo narodowe, doszło do konfliktu między zwierzchnikiem sił zbrojnych a ministrem obrony narodowej. Nie interesuje go też, kto winien, ale to, jaki jest tego skutek. Nie ma znaczenia, kto zaczął.

Krzysztof Skowroński zapytał zatem o ocenę ministra Antoniego Macierewicza. Na co Romuald Szeremietiew odpowiedział pytaniem, czy można go oceniać. Krytyka MON – jak stwierdził – w części obozu rządzącego jest uznawana za wpisywanie się w ataki opozycji na „najlepszego ministra obrony narodowej w dziejach Rzeczypospolitej”.

Romuald Szeremietiew widzi w MON „pewną nieudolność”. Są rzeczy, które trzeba zrobić, a się ich nie robi. W zamian mamy „różne fajerwerki”. Czego zatem się nie robi? Zdaniem gościa nie ma strategii obrony kraju. Założenia dotychczasowej okazały się fałszywe. Już poprzednia władza, gdy wybuchła wojna na Ukrainie, orzekła, że nasza armia nie jest w stanie obronić naszych granic. Jednak do tej pory obowiązują dokumenty strategiczne przyjęte jeszcze za „niemiłościwie panującego Bronisława K. i pana, który obecnie jest w Brukseli”.

Czy właściwą odpowiedzią na ten problem nie jest organizowanie właśnie wojsk obrony terytorialnej i stacjonowanie w Polsce wojsk amerykańskich? Na to Romuald Szeremietiew odparł, że skoro prezydent USA wojska wysłał do Polski, to następny może je odesłać z powrotem. Przypomniał też, że w 1939 roku mieliśmy sojusz z Francją, a ta nawet wypowiedziała Niemcom wojnę.

Jeśli chodzi o obronę terytorialną, to gość Poranka widzi ją w innej roli niż ta, która jest jej obecnie przypisywana. Należy odpowiedzieć na pytanie, po co ją budujemy – czy jest to element koncepcji obrony państwa. W strategii, którą proponuje Romuald Szeremietiew, obrona terytorialna byłaby elementem podstawowym. Jej głównym celem powinno być odstraszenie nieprzyjaciela – pokazanie mu, że atak na Polskę i próba jej opanowania będą go bardzo dużo kosztowały. Żeby takie wrażenie wywrzeć na nieprzyjacielu, potrzebna jest masowa i powszechna obrona terytorialna. Jej elementem jest dostęp do broni dla obywateli, który również jest tym, co odstrasza nieprzyjaciela. [related id=40202]

Tymczasem obecnie obrona terytorialna tworzona jest według innej koncepcji, która – zdaniem gościa Poranka – nie przyniesie efektu odstraszania. Obrona terytorialna jest bowiem traktowana jako element pomocniczy wobec wojsk operacyjnych. Działanie wojsk obrony terytorialnej, zgodnie z tym spojrzeniem, ma być częścią operacji obronnej, częścią działań wojennych.

 

Pokazują to wieloletnie plany finansowe MON. Według nich na wojska operacyjne przeznaczone ma zostać 90 procent środków. Zatem na obronę terytorialną pójdzie maksymalnie 10 procent. Jest to według byłego ministra obrony narodowej rozwiązanie dysfunkcjonalne z punktu widzenia celów obronnych Polski. Romuald Szeremietiew mówi o innej sytuacji strategicznej – takiej, w której do działań wojennych się nie prowadzi, bo nieprzyjaciel został skutecznie odstraszony. To zupełnie inny punkt widzenia.

Czy jednak nowoczesne technologie wojskowe, wykorzystanie satelitów, dronów itp. nie dezaktualizuje takiej koncepcji obronności? Romuald Szeremietiew twierdzi, że nie. W praktyce pokazała to wojna w Afganistanie. Działania asymetryczne, wojna partyzancka są według niego skuteczną formą oporu przeciwko silniejszemu nieprzyjacielowi. Jeżeli się do nich nie przygotujemy, nasze wojska operacyjne zostaną szybko rozbite, gdyż nieprzyjaciel będzie w stanie uzyskać potrzebną do tego przewagę trzy do jednego, i będziemy musieli budować konspirację jak w 1939 roku.

Z kolei pojęcie wojny hybrydowej to „nowy, modny termin wymyślony przez gości, którzy żyją z tego, że wypowiadają się publicznie i piszą artykuły”. Zjawiska, które są w ten sposób określane, nie są niczym nowym – były od zawsze, odkąd prowadzono działania wojenne.

Czy zmianie na lepsze uległ sposób dowodzenia i zarządzania armią? Niestety i tutaj Romuald Szeremietiew widzi zaniedbania. System dowodzenia wprowadzony za poprzedniej władzy był dysfunkcjonalny. Mówił o tym sam Antoni Macierewicz. Minęły jednak dwa lata i nadal jest ta sama struktura dowodzenia. Została ona nawet dodatkowo skomplikowana, gdyż dodano do niej dowódcę Wojsk Obrony Terytorialnej, podległego Ministrowi Obrony Narodowej. Gość Poranka zapytuje, dlaczego nie udało się przywrócić normalności, która polega na tym, że na każdym szczeblu dowodzenia powinien być jeden dowódca? Obecnie mamy trzech.

Co z produkcją broni? Romuald Szeremietiew odpowiada pytaniem – jakiej broni i dla jakiej armii? Armia ma wykonywać określone zadania. Jeśli będziemy mieli strategię, to będziemy wiedzieć, jakiej broni będziemy potrzebować.

Zapraszamy do wysłuchania całego Poranka WNET. Rozmowa z Romualdem Szeremietiewem w części siódmejdziesiątej. A w niej Romuald Szeremietiew wymienia poglądy z redaktor naczelną Śląskiego Kuriera WNET Jadwigą Chmielowską oraz opowiada o tym, jak jego drogi polityczne krzyżowały się z drogami Antoniego Macierewicza.

JS


 Obejrzyj ten wywiad na naszym kanale YouTube!

Rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński zapewnił, że Andrzej Duda nie żądał dymisji Antoniego Macierewicza

Prezydent Andrzej Duda nie żądał dymisji szefa MON Antoniego Macierewicza, mogę to zdementować po raz kolejny, choć pewnie znajdą się tacy, którzy w to nie uwierzą – powiedział w czwartek rzecznik.

Rzecznik prezydenta był pytany w czwartek w radiowych Sygnałach Dnia, czy nie powinny się odbyć konsultacje i rozmowy pomiędzy prezydentem Dudą a szefem MON Antonim Macierewiczem, ponieważ od dłuższego czasu widać, że Kancelaria Prezydenta, BBN oraz MON komunikują się głównie za pomocą pism.

Łapiński powiedział, że żadna ze stron – ani BBN, ani MON – „nie kryje, że w kilku kwestiach są pewne różnice zdań”. „Każda ze stron prezentuje swoje argumenty – dlaczego uważa, że jej wariant czy jej wersja tego rozwiązania jest lepsza. To jest często dyskusja naprawdę bardzo ekspercka” – zaznaczył.

Rzecznik prezydenta zaapelował, aby „nie stwarzać wrażenia, że jeśli jest pomiędzy dwoma ośrodkami dyskusja o ważnych sprawach nt. obronności i padają argumenty eksperckie, to jest jakiś konflikt czy coś złego”.

„Lepiej, żeby właśnie takie dyskusje się toczyły, bo właśnie z takich dyskusji być może wykuje się najlepszy projekt i najlepsze rozwiązania dotyczące systemu kierowania i dowodzenia armią” – przekonywał.

Łapiński zdementował informacje medialne, według których prezydent zażądał od premier Beaty Szydło dymisji Macierewicza. „Takiego żądania nie było, mogę to zdementować po raz kolejny, choć pewnie znajdą się tacy, którzy w to nie uwierzą” – podkreślił.

Pod koniec sierpnia premier Beata Szydło zapowiedziała, że nie będzie teraz zmian kadrowych w rządzie. Oceniła, że Macierewicz jest skutecznym ministrem, który dba o rozwój armii i o jej reformowanie. Zaznaczyła, że szef MON „swoimi działaniami naraził się wielu wpływowym grupom interesów, więc ma wrogów”.

Antoni Macierewicz pytany w zeszłym tygodniu o to, czy to prawda, jak niektórzy politycy i komentatorzy twierdzą, iż jest konflikt między MON a Pałacem Prezydenckim, odpowiedział: „Ja takiego konfliktu nie dostrzegam”.

PAP/lk

Szef MON Antoni Macierewicz: Nie ma żadnych dokumentów potwierdzających zrzeczenie się przez Polskę reparacji

Nie ma żadnego dokumentu, nawet z PRL, który by potwierdzał zrzeczenie się przez Polskę reparacji wojennych od Niemiec – powiedział szef MON. Nie ma żadnej milczącej zgody na zrzeczenie się reparacji.

Szef MON był w TVP pytany o piątkową publikację „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, mówiącą o tym, że eksperci Bundestagu uznali, iż Polska nie ma podstaw do odszkodowań od Niemiec i że w 1990 r. była „milcząca zgoda” Polski na zrzeczenie się reparacji. „To w sposób oczywisty jest nieprawda” – powiedział Macierewicz.

Jak mówił, w kwestii reparacji strona niemiecka odwołuje się do decyzji „państwa marionetkowego, państwa okupacyjnego, czyli PRL, które nie miało znamion suwerenności”.

„Ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, że nie ma żadnego dokumentu, nawet PRL-owskiego, który by potwierdzał zrzeczenie się reparacji. Bo trudność uznać artykuł w Trybunie Ludu za oficjalne, udokumentowane stanowisko państwa PRL-owskiego w tamtym czasie. Jest oświadczenie, i owszem, ale strony sowieckiej, rządu sowieckiego” – podkreślił Macierewicz.

„Ci politycy, bądź ci prawnicy którzy by uważali, że oświadczenie rządu sowieckiego w imieniu Polski jest dokumentem wystarczającym narażają się na śmieszność” – dodał.

Odniósł się do opinii, że polskie żądania reparacji są „zaprzeczeniem wspólnego, spoglądającego w przyszłość projektu między Niemcami i Polską”. „Jest dokładnie przeciwnie, to jest warunek wspólnego projektu” – podkreślił szef MON.

Jak mówił, nie da zrekompensować finansowo straszliwych strat z czasów II wojny światowej; powołał się m.in. na 6 mln zamordowanych obywateli polskich oraz zrównanie z ziemią Warszawy, Wielunia i dziesiątków innych miast. „Nie ma takich pieniędzy, które pozwolą zrekompensować tego typu straty, nie mówiąc o dramatycznych cierpieniach całej ludności Polski i utraty niepodległości na ponad 50 lat” – powiedział.

Zaznaczył jednak, że „dopiero wyrównanie tych krzywd finansowe umożliwi rzeczywiste, skuteczne, długofalowe budowanie wspólnego projektu” – powiedział.

Dodał, że w 2004 r. złożył w Sejmie projekt uchwały mówiący o konieczności domagania reparacji został przyjęty jednogłośnie przez cały Sejm. Na uwagę, że opozycja ws. reparacji mówi, że „zaszkodzi to stosunkom z Niemcami”, odparł: „Rzeczywiście słyszę takie słowa, ale myślę, że to są ludzie, którzy są w pewnym stanie umysłowo-emocjonalnym na tyle niestabilnym, że nie traktuję tych słów serio”.

„Trudno jest mi sobie wyobrazić polskiego polityka, który jest gotowy odmówić, zrezygnować, działać na szkodę państwa polskiego, odmawiając Polsce należnej rekompensaty za straszliwe zniszczenia i cierpienie, jakie Polska poniosła, to jest dla mnie po prostu niewyobrażalne” – powiedział szef MON.

PAP/MoRo

Wojciech Buczak: Polscy producenci zbrojeniowi nie powinni wykorzystywać tego, że wojsko bardzo potrzebuje śmigłowców

Dzień 58. z 80 / Rzeszów / Poranek WNET – O tym, jak na Podkarpaciu formuje się obrona terytorialna, o przetargach MON na zakup śmigłowców i o przyczynach szorstkich relacji między prezydentem a MON.

W Poranku WNET nadawanym z Rzeszowa Tomasz Wybranowski i Łukasz Jankowski rozmawiali z Wojciechem Buczakiem, posłem PiS z Podkarpacia, członkiem sejmowej Komisji Obrony Narodowej.

Poseł mówił o tym, jak na Podkarpaciu formują się Wojska Obrony Terytorialnej. Przebiega to tutaj bardzo dobrze. Jest to specjalna, niezawodowa formacja tworzona przez ludzi na co dzień pracujących w swoich zawodach. Są oni bardzo dobrze wyposażeni i profesjonalnie szkoleni, a także – co podkreślił gość Poranka – pośród nich jest bardzo wiele osób z wyższym wykształceniem, w tym z wykształceniem technicznym. Na Podkarpaciu obrona terytorialna ma już 2000 żołnierzy, a według zamierzeń ma ich tu być 3000 lub jeszcze więcej.

Dlaczego MON wciąż zwleka z zamówieniem śmigłowców dla wojska po tym, jak wycofał się z zakupu caracali z Francji? Poseł uważa, że zniecierpliwienie pracowników przedsiębiorstw branży zbrojeniowej jest uzasadnione. Obecnie pozostaje otwarty przetarg na śmigłowiec dla wojsk specjalnych. PZL Mielec ma dużą szansę na wygranie go ze śmigłowcem Black Hawk. Poseł zwrócił jednak uwagę na to, że producenci krajowi nie powinni wykorzystywać tego, że wojsko bardzo potrzebuje śmigłowców. MON nie będzie ich zamawiać „za każdą cenę i na każdych warunkach”.

Na podstawie tego, co jest przekazywane sejmowej Komisji Obrony Narodowej, poseł twierdzi, że MON ma wolę kupować sprzęt dla armii w polskich zakładach. Musi to się jednak odbywać zgodnie z procedurami przetargowymi obowiązującymi przy zamówieniach publicznych. [related id=35399]

Zdaniem Wojciecha Buczaka nie ma konfliktu między Antonim Macierewiczem a Andrzejem Dudą. Przy dokonywaniu dużych zmian, w tym w wojsku, muszą pojawiać się nieścisłości, niedomówienia, brak czasu na rozmowę. Stąd się biorą różne problemy, jak ten z awansami generalskimi. Podobna sytuacja miała miejsce na Podkarpaciu w związku z planowanym poświęceniem sztandaru Obrony Terytorialnej, do którego w końcu nie doszło. Nie był to wynik konfliktu, a braku doświadczenia niektórych osób i braku rozmowy.

Tarcia biorą się też stąd, że zmiany są bardzo duże i wprowadzane w bardzo szybkim tempie, jak na przykład reforma sądownictwa. W samym klubie nie było debaty na temat działań prezydenta. Poseł uważa, że skorzystał on po prostu z przysługujących mu uprawnień w ramach obowiązujących procedur.

Jeśli chodzi o wybory samorządowe, to poseł jest przekonany, że możliwe będzie pokonanie dotychczasowego prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca z SLD. Rządzi on już trzecią kadencję, a wybory wygrywa w pierwszej kadencji z poparciem 70 procent. Wystarczy przedstawić „dobrą ofertę, lepszy pomysł programowy”.

Zapraszamy do wysłuchania Poranka WNET z Rzeszowa. Rozmowa z posłem Wojciechem Buczakiem w części szóstej.

JS

 

 

MON: przebudowa armii wymaga zmian kadrowych, reforma była konsultowana. BBN: Bez nominacji generalskich w dzień WP

BBN: Trwające prace i brak uzgodnień dotyczących nowego systemu dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP przyczyną braku nominacji. MON: Nowa kadra dowódcza jest warunkiem zmian dostosowujących wojsko .

BBN poinformowało we wtorek, że prezydent Andrzej Duda zdecydował, iż 15 sierpnia nie odbędzie się uroczystość wręczenia nominacji generalskich.

„W ocenie prezydenta trwające prace i brak uzgodnień dotyczących nowego systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP nie stwarzają warunków do merytorycznej oraz uwzględniającej potrzeby armii oceny przedstawionych kandydatur do awansów generalskich” – argumentowało BBN.

Nowa kadra dowódcza jest warunkiem zmian dostosowujących wojsko do nowych wyzwań– oświadczyła rzeczniczka MON mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz. W przesłanym PAP komunikacie Pęzioł-Wójtowicz zaznaczyła, że „konieczność przywrócenia jednolitego systemu dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP była i jest priorytetem rządu Premier Beaty Szydło, w tym ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, który podnosił tę kwestię począwszy od 2014 r.”; projekt takich zmian został wypracowany w ramach Strategicznego Przeglądu Obronnego, a wyniki zostały przekazane BBN.

„W pracach nad nowym modelem systemu dowodzenia brali udział przedstawiciele Prezydenta RP (konkretnie Biura Bezpieczeństwa Narodowego)” – podkreśliło MON.

Jak zaznaczono, zaproponowany w SPO model systemu kierowania i dowodzenia poddano weryfikacji w ramach ćwiczenia dowódczo-sztabowego Zima ’17, w którym także brali udział przedstawiciele prezydenta RP.

Rzeczniczka dodała, że na prośbę szefa BBN Pawła Solocha odbył się cykl spotkań konsultacyjnych z udziałem wiceministra obrony Tomasza Szatkowskiego, „mających na celu wymianę poglądów oraz udzielenie niezbędnych wyjaśnień Szefowi BBN”. „Dodatkowo w maju br. do konsultacji Prezydenta RP został przesłany przez MON projekt nowelizacji ustawy o urzędzie Ministra Obrony Narodowej oraz niektórych innych ustaw w zakresie reformy SKiD (systemu kierowania i dowodzenia – PAP)”.

„Proponowany projekt przywraca jednolitość dowodzenia armią, znacznie poszerza kompetencje Prezydenta RP, na ile pozwalają na to przepisy obowiązującej Konstytucji RP, oraz dostosowuje cały system do współdziałania z sojuszniczymi siłami NATO, uwzględniając wymogi narodowego bezpieczeństwa Polski” – zapewnił resort.

„Trzeba podkreślić, że decyzje personalne, kluczowe dla nowego systemu kierowania i dowodzenia zostały, na wniosek Pani Premier i MON, podjęte przez Prezydenta RP w ciągu ubiegłych 12 miesięcy. Kwestie będące wciąż jeszcze przedmiotem dyskusji nie mają znaczenia zasadniczego i mogą zostać uzgodnione w toku dalszych konsultacji” – dodało MON.

Wg resortu „zmiany zaprojektowane w ramach realizacji Strategicznego Przeglądu Obronnego mają na celu dostosowanie armii do nowych wyzwań wynikających z narastającego zagrożenia zewnętrznego oraz z wieloletnich zaniedbań organizacyjnych, personalnych, strategicznych i dotyczących kierunków modernizacji technicznej armii”.

„Kluczowym czynnikiem tych zmian jest ukształtowanie nowej kadry dowódczej. Bez niej wszystkie pozostałe reformy mogą zostać zaprzepaszczone. Świadczą o tym dobitnie błędy, jakie popełniono w ciągu ubiegłych 27 lat, a które z trudem są obecnie naprawiane” – oświadczyła mjr Pęzioł-Wójtowicz.

Informując o decyzji prezydenta, by nie wręczać w Święto Wojska Polskiego generalskich i admiralskich nominacji, BBN podkreśliło, że „w ocenie prezydenta trwające prace i brak uzgodnień dotyczących nowego systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP nie stwarzają warunków do merytorycznej oraz uwzględniającej potrzeby armii oceny przedstawionych kandydatur do awansów generalskich” –

Jak zaznaczyło BBN, prezydent „oczekuje, że w ramach współpracy Biura Bezpieczeństwa Narodowego z Ministerstwem Obrony Narodowej rozwiązania dotyczące systemu kierowania i dowodzenia zostaną wypracowane w najbliższym czasie, co pozwoli na podjęcie stosownych decyzji kadrowych”.

Do sprawy odniósł się we wtorek szef gabinetu politycznego MON Dominik Smyrgała. „Te nominacje były częścią reformy naszych sił zbrojnych, one były konsekwencją SPO” – powiedział Smyrgała w TVP Info. Dodał, że „większość tych rzeczy już była uzgadniana”, a prezydent mówił na dorocznej odprawie kierownictwa MON i sił zbrojnych, „że trzeba zreformować potencjał naszych sił zbrojnych, również przez zmiany kadrowe”. „Cały czas jesteśmy w dialogu, myślę, że wypracujemy jakieś rozwiązanie” – powiedział Smyrgała.

Zapowiedziana przez ministra obrony Antoniego Macierewicza zmiana systemu kierowania i dowodzenia była przedmiotem rozmów prezydenta z ministrem obrony, szefem Sztabu Generalnego i najwyższymi dowódcami. Prezydent przedstawił swoje oczekiwania wobec systemu dowódczego w kwietniu na odprawie kierowniczej kadry MON i sił zbrojnych.

Nierozstrzygnięta pozostawała kwestia przyszłego połączonego dowództwa operacyjnego. Jak mówił szef BBN Paweł Soloch, BBN skłania się ku wydzieleniu do tej roli osobnej instytucji, zaś MON – ku strukturze w ramach SG WP.

Zmiany w obowiązującym od początku 2014 roku systemie kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi to jeden z priorytetów obecnego kierownictwa MON. Modyfikację systemu dowódczego Macierewicz zapowiadał tuż po objęciu funkcji szefa MON jesienią 2015 r.

W obowiązującym od 2014 r. systemie powstały dwa główne dowództwa (generalne i operacyjne) w miejsce odrębnych dowództw rodzajów sił zbrojnych, a Sztab Generalny stał się ośrodkiem planowania strategicznego, a nie dowodzenia. Według Macierewicza powoduje to niejasności co do podziału kompetencji pomiędzy organami dowódczymi i brak jednolitości dowodzenia

MoRo/PAP

73. ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO. Szef MON Antoni Macierewicz: dzięki powstańcom szansa na niepodległość

To powstańcy warszawscy sprawili, że jest szansa na odbudowę niepodległości, ich ofiara nie może pójść na marne–mówił szef MON, który wziął udział w uroczystościach przed Grobem Nieznanego Żołnierza.

„To oni sprawili, że możemy dzisiaj z podniesionym czołem stanąć naprzeciw wszystkich trudności, że możemy dzisiaj wierzyć, że jest szansa na skuteczną walkę na odbudowę państwa i niepodległości” – powiedział minister w trakcie uroczystości z udziałem powstańców, przedstawicieli najwyższych władz, wojska i innych służb mundurowych oraz korpusu dyplomatycznego.

Dodał, że „nie było w dziejach Polski, nie było w dziejach Europy, ale i nie było też chyba w dziejach cywilizacji zachodniej wydarzenia porównywalnego z Powstaniem Warszawskim”.

„Inaczej wyglądałaby historia ostatnich osiemdziesięciu lat, gdyby ta wspaniała młodzież, gdyby to niebywałe pokolenie Polski Niepodległej nie zostało tak straszliwie wyniszczone, jak stało się to na skutek zbrodniczej machiny niemieckiej i sowieckiej. I inaczej wyglądałaby Warszawa” – mówił szef MON. „Ta ofiara nie może pójść na darmo. Ta ofiara krwi nie może zostać zapomniana” – podkreślił.

„Niepodległe, narodowe państwo polskie, sprawiedliwe dla wszystkich, nie dla wybranych, musi stać się źrenicą oka wszystkich Polaków” – oświadczył minister obrony.

Dodał, że późniejsze pokolenia, które nie musiały poświęcać życia, powinny czuć odpowiedzialność za państwo i pamiętać o ofierze Powstania.

„My na szczęście (…) nie musimy poświęcać naszego życia, nie musimy ryzykować własną śmiercią, ale musimy mieć odrobinę odwagi moralnej, mieć świadomość godności narodowej, świadomość obowiązku państwowego, bo za to państwo – nie jako zabawkę obcych – ale za to państwo niepodległe, suwerenne, narodowe, oparte na chrześcijańskich wartościach te setki tysięcy ludzi położyło życie” – mówił Macierewicz.

Nazwał Powstanie „symbolem prawdy o II wojnie światowej, której nie zakończyła kapitulacja w Poczdamie, na której prawdziwy koniec Warszawa, Polska i świat musiały czekać jeszcze przez dziesięciolecia”. „Warszawa to także symbol nieznanej historii II wojny światowej. Tej historii prawdziwej, która zaczęła się paktem Ribbentrop-Mołotow. Tej historii, której straszliwym aktem następnym była czerwona zaraza, wojska sowieckie oczekujące, aż Warszawa zostanie wyniszczona rękoma niemieckich oprawców” – powiedział szef MON.

W trakcie uroczystości Macierewicz awansował kilkoro powstańców na wyższe stopnie oficerskie. „Miałem zaszczyt przed chwilą wręczyć awanse wojskowe, ale przecież to ci żołnierze Powstania Warszawskiego swoją obecnością, walką, niezmożoną wytrwałością i determinacją nas – przez te wszystkie dziesiątki lat – awansowali do rangi narodu niepodległego” – powiedział minister obrony.

Wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska przemawiając podczas uroczystości przed Grobem Nieznanego Żołnierza, nawała rocznicę Powstania „największym i zarazem najboleśniejszym świętem naszego miasta”. „Bo wspominamy wydarzenia, które zmieniły Warszawę, jej mieszkańców. Zmieniły też i ukształtowały najnowszą historię naszego miasta” – mówiła Kaznowska.

„Gromadzimy się, by oddać cześć bohaterom, którzy hasła o wolnej Polsce nosili nie na sztandarach, ale w sercach” – dodała.

„Szczęśliwie, przez ostanie kilkadziesiąt lat żyliśmy w pokoju, młodzi ludzie nie musieli płacić za wolność, za ojczyznę swoją krwią. Jednak współczesne pokolenie powinno brać przykład i przejmować od weteranów powstańczych walk to, co najcenniejsze i najważniejsze w czasach pokoju: odwagę, gotowość do poświęceń, przyzwoitość i szacunek dla wspólnego dobra, jakim jest nasza umiłowania ojczyzna” – podkreśliła wiceprezydent stolicy.

Wezwała, by kierować się wypowiedzianymi dzień wcześniej „jakże ważnymi słowami naszych bohaterów – bohaterów powstańczej Warszawy”. W poniedziałek prezes Związku Powstańców Warszawskich gen. Zbigniew Ścibor-Rylski podkreślił, że Polacy muszą mieć szacunek do wszystkich niezależnie od ich poglądów, narodowości czy wyznania. Inny uczestnik Powstania, były żołnierz AK ppłk Zbigniew Galperyn „Antek” mówił o potrzebie obywatelskiej postawy, o znaczeniu godności, honoru i poczucia obowiązku wobec kraju.

Podczas uroczystości przed Grobem Nieznanego Żołnierza oddano salwę honorową, kombatanci, przedstawiciele parlamentu, rządu, sądownictwa, władz lokalnych i dyplomaci złożyli wieńce.

PAP/MoRo

Sojusz polsko-amerykański jest fundamentem bezpieczeństwa europejskiego, a wizyta Trumpa to sukces dyplomatyczny Polski

Prezydent Donald Trump odwiedzi Polskę 6 lipca, przed przypadającym w lipcu szczycie G20 w Niemczech – potwierdził w piątek Biały Dom. Wizyta odbędzie się na zaproszenie prezydenta Andrzeja Dudy.

Wizyta prezydenta USA Donalda Trumpa w Polsce podkreśli znaczenie naszego kraju dla bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO – ocenił szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski w wywiadzie dla portalu wPolityce. Według niego Trump będzie rozmawiał o „faktach”, a nie o „ideologiach czy uprzedzeniach”.  Szczerski mówił o kulisach starań o wizytę prezydenta USA Donalda Trumpa. Jak podkreślił, była to „wielomiesięczna praca całego sztabu ludzi”.

– Najpierw udało się doprowadzić do rozmowy telefonicznej pana prezydenta Dudy z prezydentem Trumpem, do której doszło po wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Prezydent Trump zareagował pozastandardowo, powiedział, że ma świadomość roli Polaków w jego wyborze (…). Podczas rozmowy prezydent Duda po raz pierwszy zaprosił prezydenta Trumpa do odwiedzenia Polski – powiedział Szczerski.

W lutym – jak poinformował szef gabinetu prezydenta – przekazał on w Białym Domu oficjalne zaproszenie na szczyt Trójmorza, które wystosowali prezydent Duda i prezydent Chorwacji Kolinda Grabar-Kitarovic. – O zaproszeniu przypomniałem podczas mojej kolejnej wizyty w Białym Domu, kiedy spotkałem się z generałem (Herbertem R.) McMasterem, szefem NCI. Elementem decydującym była bezpośrednia rozmowa prezydenta Dudy z prezydentem Trumpem podczas spotkania przywódców NATO w Brukseli – powiedział.

– To był prawdopodobnie moment przełomowy, bo prezydent Trump, żegnając się z naszą delegacją, powiedział, że chciałby niedługo przyjechać do Polski. W piątek w Waszyngtonie na uroczystościach pogrzebowych Zbigniewa Brzezińskiego ponownie spotkałem się z generałem McMasterem, który powiedział, że prezydent Trump jest bardzo podekscytowany przyjazdem do Polski – relacjonował Szczerski.

Zapytany przez portal, czy od początku zakładano, że prezydent Trump zostanie zaproszony do Polski na spotkanie państw Trójmorza, Szczerski zaznaczył, że celowo chciano „wzmocnić” zaproszenie, wiążąc je ze spotkaniem z liderami naszego regionu. – Chcieliśmy, żeby prezydent Trump odwiedził Polskę, a jednocześnie zależało nam na tym, żeby to była wizyta w państwie, który jest zwornikiem całego regionu – podkreślił.

– Początkowo nasz pomysł spotkał się z wieloma drwinami i niedowierzaniem. Wydawało się niemożliwe, że uda się przekonać prezydenta Stanów Zjednoczonych, że Polska jest jednym z krajów, które powinien odwiedzić przed wizytą w największych państwach europejskich. Prezydent Trump nie był jeszcze w Berlinie, Paryżu ani w Londynie, a odwiedzi Warszawę – zwrócił uwagę w rozmowie z wPolityce Szczerski.

Wyjaśnił, że data spotkania Trójmorza została tak wybrana, żeby poprzedzała szczyt G-20. – Udało się. To efekt pracy dobrze zaprogramowanego zespołu. Teraz możemy pracować nad kolejnym etapem – jak wspólnie z prezydentami naszego regionu spożytkować wizytę prezydenta Trumpa – podkreślił szef gabinetu prezydenta.

Według Szczerskiego wizyta Trumpa podkreśli przede wszystkim rolę i znaczenie Polski dla bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO. Po drugie – jak stwierdził – podkreśli fakt, że Polska jest gospodarzem wojsk amerykańskich.

Szef gabinetu prezydenta ocenił, że dzięki decyzjom szczytu NATO w Warszawie została zbudowana „pozycja” Polski. Teraz – jak mówił – można dyskutować o roli naszego kraju jako odbiorcy bezpieczeństwa, jako gospodarza wojsk amerykańskich na terenie Polski, ale też jako kraju integrującego nasz region.

– Pokazujemy również, że projekt polityczny Międzymorza, wyśmiewany jako abstrakcyjny, jest poważną sprawą przez to, że Polska razem z Chorwacją potrafi zintegrować wokół siebie państwa naszego regionu. To pokazuje, że możemy być partnerem dla najważniejszych polityków na świecie, atrakcyjnym partnerem do rozmów i dyskusji, ale także do realizowania wspólnych projektów – zaznaczył Szczerski.

Z kolei szef MON Antoni Macierewicz, pytany w niedzielę na antenie TVP Info o wizytę Trumpa, ocenił, że jest ona „olbrzymim” sukcesem polskiej dyplomacji i tych wszystkich – począwszy od urzędu prezydenckiego – którzy o to zabiegali i do tego dążyli.

– Wizyta prezydenta USA Donalda Trumpa w Polsce to olbrzymi sukces; to wydarzenie pokazujące, jak bardzo zmieniło się miejsce Polski w geopolityce i polityce światowej w ciągu ostatnich 16-18 miesięcy – ocenił Antoni Macierewicz. Według niego przyczyniło się do tego m.in. zwiększenie armii polskiej i to, że nasz kraj przeznacza 2 proc. PKB na obronność.

„Olbrzymie” znaczenie – jak mówił – ma też rozbudowa Obrony Terytorialnej. – Amerykanie przywiązują do tego olbrzymią wagę i mają rację – powiedział.

Macierewicz był też poproszony o skomentowanie słów przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Antonia Tajaniego, który w wywiadzie dla rzymskiego dziennika „Il Messaggero” stwierdził, że Europa nie potrzebuje więcej „Wuja Sama” w sprawach klimatu, ale także polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Odniósł się tym samym do decyzji prezydenta Trumpa o wyjściu USA z paryskiego porozumienia klimatycznego.

Zdaniem szefa MON jest to wypowiedź „nieroztropna”. – Można powiedzieć, że gdyby zachodnia Europa nie była chroniona przez „Wuja Sama” przez poprzednich kilkadziesiąt lat, to dawno w szkołach Luksemburga mieliby obowiązkowy rosyjski. Być może wolą rosyjski od francuskiego, angielskiego czy niemieckiego – tego nie wiem, ale my mamy doświadczenie okupacji sowieckiej i wiemy, jakie to miało swoje konsekwencje przede wszystkim dla poziomu życia. Myślę, że oni są szczęśliwi, że tego nie wypraktykowali – powiedział Macierewicz.

Przekonywał, że ochrona i wsparcie amerykańskiej armii dla całej Europy jest „absolutnie niezbędne”. – Polska mówi to otwarcie, bo sojusz polsko-amerykański jest fundamentem bezpieczeństwa europejskiego – zaznaczył Macierewicz.

 

PAP/MoRo

 

Szkodliwe podważanie pozycji szefa MON przed szczytem NATO. Sejm odrzucił wotum nieufności dla Macierewicza

Sejm odrzucił wotum nieufności dla Antoniego Macierewicza.Podczas burzliwej debaty poprzedzającej głosowanie premier mówiła, że bezpieczeństwo obywateli nie może być zakładnikiem politycznego cynizmu.

Sejm odrzucił w środę wniosek o wotum nieufności dla szefa MON Antoniego Macierewicza. Za jego przyjęciem zagłosowało 190 posłów, podczas gdy 238 było przeciw, a 14 wstrzymało się od głosu. Sejm wyraża wotum nieufności większością głosów ustawowej liczby posłów, czyli co najmniej 231 głosami.

Za wnioskiem zagłosowały kluby PO, Nowoczesna i PSL oraz 19 posłów z Kukiz’15. Przeciw odwołaniu Macierewicza było PiS i trzech posłów z Kukiz’15. Dziesięciu posłów tego klubu wstrzymało się od głosu.

Wniosek o odwołanie Macierewicza złożyła PO. Były szef MON Tomasz Siemoniak, który w imieniu klubu Platformy uzasadniał wniosek o odwołanie Macierewicza, ocenił, że jest to wniosek szczególny i „inny niż te, które są pewną rutyną wysokiej izby co jakiś czas niezależnie od tego, kto rządzi”. „Panie prezesie – zwrócił się Siemoniak do lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego – to pan tego dżina wypuścił z butelki. Pan ma butelkę, my mamy zakrętkę, tam jest dżin. Schowajmy tego dżina z powrotem do butelki, a Polska na tym skorzysta. Zróbmy to” – zaapelował Siemoniak, wskazując na Macierewicza.

„Antoni Macierewicz odbudowuje to, co wy zrujnowaliście” – odpowiedziała premier Beata Szydło na zarzuty wobec Macierewicza. „Dokonuje zmian, które przywracają polskiej armii siłę, a Polsce bezpieczeństwo. Jako premier polskiego rządu oczekuję, że konsekwentnie te zmiany do końca doprowadzi” – podkreśliła.

PO zarzuca Antoniemu Macierewiczowi m.in. „niszczenie potencjału osobowego Wojska Polskiego”, z którego w ostatnich miesiącach odeszli m.in. szef Sztabu Generalnego powołany na nową kadencję przez prezydenta Andrzeja Dudę, dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych, szef Inspektoratu Uzbrojenia. Platforma podnosi też sprawę Bartłomieja Misiewicza i innych osób zatrudnianych w MON, zahamowanie w modernizacji technicznej, m.in. przez brak wyboru śmigłowców i wielokrotnie zmieniane terminu ich zakupu, sposób wyboru średnich samolotów do transportu osób na najwyższych stanowiskach w państwie i rozbudowę Wojsk Obrony Terytorialnej kosztem wojsk operacyjnych.

Szef MON odpowiadał, że w niektórych latach rządów PO-PSL z wojska odchodziło więcej wysokich oficerów niż pod rządami PiS, a ostatnie odejścia miały różne przyczyny, np. koniec kadencji lub niepogodzenie z zapowiadanymi zmianami. Ministerstwo podkreśla, że były przewodniczący podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej Wacław Berczyński, wbrew temu, co sugeruje opozycja, nie miał żadnego wpływu na negocjacje offsetowe w sprawie śmigłowców dla wojska, ani żadnego wpływu na zakończenie postępowania.

Ministerstwo zapewnia też, że w sprawie samolotów dla VIP zostały dochowane wszelkie procedury. Zwraca też uwagę, że nastroje w wojsku skokowo się poprawiły się od jesieni 2015 do 2016 r.

 

-Wniosek PO jest dosyć specyficzny, jest on bowiem nie tylko dowodem na brak programu (Platformy), konstruktywnych pomysłów głównej partii opozycyjnej, ale przede wszystkim, to dowód bezideowego i pustego podejścia Platformy do spraw państwa –

Jak dodał, w uzasadnieniu wniosku PO, „roi się od nieprawd, manipulacji i zwykłych kłamstw”. „Co gorsza, wiele z zarzutów, to po prostu niezrozumienie współczesnej armii, jej potrzeb i wyzwań, jakie stoją przed wojskiem polskim” – ocenił poseł PiS.

Premier Beata Szydło mówiła, broniąc aktualnego szefa MON, że Antoni Macierewicz jest tym politykiem, który gwarantuje, że polska armia zostanie odbudowana, będzie sprawna, silna i będzie ważnym elementem Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Premier mówiła, że nie ma nic cenniejszego niż wolność ojczyzny i bezpieczeństwo Polaków. „I właśnie Antoni Macierewicz jest tym politykiem, który gwarantuje, że polska armia zostanie odbudowana, będzie sprawna, będzie silna, będzie ważnym elementem Sojuszu Północnoatlantyckiego, i będziemy mogli się czuć bezpiecznie, my, tutaj w Polsce” – powiedziała szefowa rządu.

„Ale bezpiecznie będzie mogła czuć się Europa, bo bycie w UE, to nie znaczy zgadzanie się na poprawność polityczną, tylko to jest branie odpowiedzialności również wtedy, kiedy elity polityczne w Brukseli tej odpowiedzialności brać nie mogą, zaślepione poprawnością polityczną” – dodała premier.

Oświadczyła, że Polska nie da się zaszantażować i nie ulegnie poprawności politycznej. „Czas wreszcie powiedzieć sobie jasno, że Polska będzie bezpieczna wtedy, kiedy będzie miała silną armię, kiedy wszystkie służby będą odpowiednio przygotowane, wyposażone do tego, by bronić bezpieczeństwa Polaków” – mówiła Szydło.

„Musimy sobie wszyscy odpowiedzieć na tej sali, wszyscy w Europie: czy chcemy polityków, którzy mówią, że musimy przyzwyczaić się do ataków, a zamachy terrorystyczne, nazywając je incydentami, czy chcemy polityków silnych, którzy dostrzegają zagrożenie i skutecznie z nimi walczą, a takim jest Antonii Macierewicz” – oświadczyła premier.

 

PAP/JN, MoRo

 

Antoni Macierewicz ogłosił długo wyczekiwaną Koncepcję Obronną RP. Kluczowe: obrona i odstraszanie, członkostwo w NATO

Minister Obrony poprawia błędy Platformy Obywatelskiej. Polska armia zyska „pierwszego żołnierza” – szefa Sztabu Generalnego Wojsk Polskich, któremu będą podlegać odrębne dowództwa sił zbrojnych.

Koncepcja zakłada również modernizację obrony powietrznej, wzmocnienie artylerii i środków rozpoznania, za priorytet uznaje obronę własnego terytorium, ale uwzględnia też konieczność udziału w operacjach zagranicznych z sojusznikami; kładzie nacisk na budowę środków antydostępowych – utrudniających przeciwnikowi działania przeciw Polsce i na jej obszarze.

„Po raz pierwszy w historii III RP tworzymy perspektywę skutecznej obrony państwa i jego żywotnych interesów” – stwierdza szef MON Antoni Macierewicz w słowie wstępnym do dokumentu. Podkreśla, że przyszłe zadania na rzecz obronności będą wypełniane nie tylko na polu walki, ale również w cyberprzestrzeni.

[related id=”20218″]

Przygotowana na podstawie zakończonego w tym miesiącu Strategicznego Przeglądu Obronnego Koncepcja za podstawowe narzędzie zapewnienia bezpieczeństwa Polsce uważa siły zbrojne, które jednak – zdaniem szefa MON – „w ostatnich latach rozwijały się w oparciu o błędne założenia”.

Zdaniem ministra, brakowało rzetelnej oceny geopolitycznej i właściwej prognozy. „Skutkiem tego było błędne przeświadczenie, że ryzyko konfliktu zbrojnego w naszej części Europy jest minimalne, zaś zagrożenia należy upatrywać głównie wśród aktorów niepaństwowych”.

Koncepcja prezentuje ogólne wyniki SPO (szczegółowe wnioski są niejawne), pokazując wyzwania w perspektywie 15 lat i kierunki zmian, które autorzy uznają za niezbędne, by tym wyzwaniom sprostać.

Koncepcja wskazuje, że bezpieczeństwo państwa zależy nie tylko od jego zdolności obronnych, ale i np. pewności dostaw energii. Stwierdza, że dynamika zmian w otoczeniu bezpieczeństwa Polski jest obecnie największa od upadku ZSRR, a składają się na nią zmiany polityczne, gospodarcze, społeczne i kulturowe w wymiarze globalnym.

[related id=”5908″ side=”left”]

„Coraz bardziej widoczny staje się rozdźwięk między globalizacją a interesami państw narodowych; procesy globalizacyjne spotykają się z rosnącym sprzeciwem w różnych miejscach globu” – stwierdzają autorzy. Zwracają uwagę, że opór ten sprzyja ruchom, które kwestionują liberalizację handlu lub sens ponadnarodowych struktur integracyjnych, a aspiracje poszczególnych państw osłabiają ład, oparty na prawie międzynarodowym. Za nieuchronne Koncepcja uznaje zmiany, wynikające z relatywnego zmniejszania się roli Zachodu i wzrostu nowych potęg gospodarczych. W ocenie autorów, coraz trudniej będzie monitorować działania wielonarodowych korporacji, organizacji pozarządowych, ruchów społecznych i organizacji ekstremistycznych.

Rozwój techniki będzie miał nie tylko pozytywne skutki, ale może być także źródłem niestabilności – stwierdza Koncepcja, wskazując m.in. na spadek cen druku 3D i zastosowanie maszyn uczących się do celów militarnych.

Do głównych zagrożeń i wyzwań Koncepcja zalicza agresywną politykę Rosji, dążącej do wzmocnienia swojej pozycji przez łamanie prawa międzynarodowego, użycie siły i przymusu wobec innych państw, próby destabilizacji zachodnich struktur – takich jak NATO i UE – oraz osłabienie więzi transatlantyckich.

„Szczególny niepokój wzbudzają przypadki użycia przez Rosję sił zbrojnych do realizacji celów politycznych” – oceniają autorzy, wymieniając wojnę z Gruzją i aneksję części terytorium Ukrainy. „Wywołanie przez Moskwę konfliktu o skali regionalnej, z udziałem jednego lub kilku państw członkowskich NATO, jest realną perspektywą” – stwierdza dokument. Wskazuje, że Rosja zmniejsza asymetrię sił w stosunku do NATO przez ataki cybernetyczne lub groźby użycia taktycznej broni nuklearnej.

[related id=”20018″]

Według Koncepcji, „Federacja Rosyjska pozostaje głównym źródłem niestabilności w sąsiedztwie wschodniej flanki NATO”, wpływając na kraje dawnego ZSRR – Ukrainę, Białoruś, Mołdawię i kraje Kaukazu.

Choć Koncepcja za główne źródło zagrożeń dla Polski uznaje sytuację w Europie Wschodniej, to zwraca uwagę także na „niestabilne sąsiedztwo południowej flanki NATO” – Bliski Wschód i Afrykę Północną. Zdaniem autorów opracowania, szanse na stabilizację w tej części świata są niewielkie z powodu sprzecznych interesów państw regionu i ingerencję Rosji, która w ten sposób wywiera dodatkową presję na Zachód.

Koncepcja uznaje, że „istnieje wysokie prawdopodobieństwo pojawienia się nowych fal migracyjnych, które stanowią wyzwanie w wielu wymiarach, na czele z kwestiami bezpieczeństwa”, a sytuacja w regionie będzie nadal sprzyjać rozwojowi organizacji ekstremistycznych.

Autorzy za wysokie uznają ryzyko religijnie motywowanego terroryzmu ze strony tzw. Państwa Islamskiego. „Potencjalny atak terrorystyczny w Polsce – państwie członkowskim NATO, UE, utożsamianym z chrześcijaństwem, może zostać wykorzystany (…) nie tylko do rozszerzenia „wojny z niewiernymi”, ale też dla zastraszenia członków koalicji walczącej ze wspomnianą organizacją” – uznano.

Za podstawę bezpieczeństwa Koncepcja uznaje zakotwiczenie Polski w NATO i UE, wskazując na obowiązek współkształtowania zmian, jakie obie organizacje przejdą w perspektywie roku 2032.

Zdaniem autorów, konieczne będzie umacnianie sojuszniczej solidarności i wypracowanie katalogu wspólnych zagrożeń dla Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego, która po latach znów skupia się na kolektywnej obronie i odstraszaniu. „Kluczowym wyzwaniem może się okazać wypracowanie wspólnego stanowiska wszystkich aliantów w razie wybuchu regionalnego konfliktu w sąsiedztwie NATO” – stwierdza Koncepcja. Za pewne uznaje „głębokie przeobrażenia strukturalne” UE, związane m.in. z działaniami na rzecz bezpieczeństwa, które – zaznaczają autorzy – „powinny wzbogacać operacje NATO, a nie stanowić dla nich konkurencję”.

Potencjał Sił Zbrojnych RP zależy od kondycji państwa i jego gospodarki – wskazuje Koncepcja. „Choć bezpieczeństwo jest kwestią fundamentalną i jego finansowanie będzie zapewnione nawet w razie okresów gorszej koniunktury, plany reform polskiej obronności są zależne od skuteczności realizacji Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju” – zaznaczyli autorzy. Przypomnieli plan zwiększenia wydatków obronnych do co najmniej 2,5 proc. PKB do roku 2030.

[related id=”5009″ side=”left”]

„Silnym czynnikiem na rzecz upodmiotowienia pozycji Polski na arenie międzynarodowej będzie dywersyfikacja dostaw najważniejszych surowców energetycznych” – oceniono.

Zdaniem autorów Koncepcji „w ciągu 15 lat powinny zostać, przynajmniej częściowo, wdrożone plany, dotyczące poprawienia stanu sieci transportowej (w tym drogowej i rzecznej), które zwiększą pole manewru sił zbrojnych”.

Według zespołu, który przygotował Koncepcję, „przyszłe pole walki będzie znacznie bardziej chaotyczne od dzisiejszego”, a większa skuteczność środków rozpoznania i rażenia będzie równoważona rozwojem środków zakłócania. Wymiana ognia będzie bardziej intensywna, a wezmą w niej udział platformy zdalnie sterowane lub autonomiczne, działające według odpowiedniego algorytmu.

„W perspektywie 2032 roku i dalszej wciąż główną rolę będzie odgrywać „konwencjonalny” sprzęt wojskowy taki jak czołgi, transportery opancerzone czy wielozadaniowe samoloty załogowe” – prognozują autorzy. Przewidują zarazem wzrost znaczenia walki informacyjnej, w której zaciera się granica między pokojem a wojną.

Za niezbędny uznają rozwój systemów utrudniających przeciwnikowi dostęp i działania na terytorium Polski.

„Chcemy być zdolni do obrony Polski i, w razie potrzeby, niesienia pomocy sojusznikom” – definiują autorzy Koncepcji priorytetowe zadania, przed jakimi stoją Siły Zbrojne RP.

Mają one za 15 lat posiadać nowoczesny sprzęt, wyszkolonych ludzi i przećwiczone procedury. Dokument za niezbędny uznaje „klarowny i gotowy do szybkiej reakcji w czasie kryzysu i wojny” system dowodzenia.

Wojsko ma być zdolne współdziałać z innymi służbami krajowymi i sojuszniczymi. Mimo skupienia na zadaniach obronnych, Polska ma być gotowa do udziału w operacjach zagranicznych.

Poza zaangażowaniem w NATO, Koncepcja wskazuje na perspektywy dwustronnej kooperacji z USA, a także współpracy regionalnej, w tym w regionie Bałtyku, w Grupie Wyszehradzkiej, a także na południowo-wschodnich obrzeżach NATO.

„Kluczowe dla polskiej obronności pozostaną jednostki Wojsk Lądowych i Sił Powietrznych” – zapowiada Koncepcja. Wzmocnione mają zostać Wojska Specjalne, z którymi jako lekka piechota mają współdziałać Wojska Obrony Terytorialnej, przeznaczone zarazem do odpierania działań nieregularnych i wsparcia zarządzania kryzysowego. Marynarce Wojennej wyznaczono zadanie obrony wybrzeża i uniemożliwienie przeciwnikowi panowania nad południowym Bałtykiem. Zwiększyć ma się rola wojsk inżynieryjnych i oddziałów wsparcia. Przewidziano także rozwój wojsk cybernetycznych.

„Odtworzymy rolę dywizji jako prawdziwie bojowych związków taktycznych, a nie tworów administracyjnych” – zapowiada Koncepcja, przewidująca sformowanie czwartej dywizji wojsk operacyjnych. Armia ma dysponować zautomatyzowanymi, odpornymi na zakłócenia systemami dowodzenia. Rozbudowane mają zostać zarazem własne środki walki radioelektronicznej.

Zakłada się też, że „informacje będą zdobywane m. in. przez rozwinięte zdolności do rozpoznania, które będą działać (…) w bardziej przyjaznym otoczeniu prawnym”. Koncepcja przewiduje też rozbudowę artylerii lufowej i rakietowej dalekiego zasięgu oraz zakup śmigłowców szturmowych.

Do 2032 r. mają zostać wprowadzone nowe zestawy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, kupione w ramach programów Narew i Wisła.

W odstraszaniu kluczowa rola przypadnie lotnictwu, dysponującemu precyzyjną bronią dalekiego zasięgu i samolotami bojowymi piątej generacji. Przewiduje się też wzmocnienie nabrzeżnych jednostek rakietowych, rozwój walki minowej, zakup nowych okrętów podwodnych. Pojazdy opancerzone, w tym czołgi nowej generacji, mają być odporniejsze na ostrzał. Wojsko ma intensywniej ćwiczyć, także z sojusznikami.

Autorzy SPO, który stał się podstawą Koncepcji, ocenili, że profesjonalizacja armii „została przeprowadzona w nieprzemyślany sposób”, zapowiadają wprowadzenie „nowych form krótkiego przeszkolenia wojskowego” w formule ochotniczej. Wzrosnąć ma liczba żołnierzy (do 200 tys., wliczając WOT) i pracowników wojska.

Siły Zbrojne RP mają należeć do najnowocześniejszych w Europie, a wojska lądowe, powietrzne, morskie, specjalne i obrona terytorialna mają być gotowe działać w operacjach połączonych.

Koncepcja zapowiada także zmiany systemu kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi. „Priorytetem stało się uproszczenie całego systemu, jasne rozdzielenie odpowiedzialności, a także zwiększona hierarchiczność i jednoznaczne wskazanie najwyższego rangą dowódcy”.

Rolę „pierwszego żołnierza” ma pełnić szef Sztabu Generalnego WP, któremu będą podlegać odrębne dowództwa rodzajów sił zbrojnych. Szef SG ma dowodzić wojskami w kraju i za granicą oraz planować ich strategiczne użycie.

Wprowadzone przez ostatnią reformę dwa główne dowództwa rodzajów sił zbrojnych – generalne i operacyjne – mają zostać rozformowane. Zadania Dowództwa Generalnego przejmie pięć dowództw Rodzajów Sił Zbrojnych; w miejsce Dowództwa Operacyjnego ma powstać Inspektorat Szkolenia i Dowodzenia. Wraz z Inspektoratem Wsparcia SZ będzie on podlegał szefowi Sztabu Generalnego. SGWP ma być częścią urzędu centralnego MON, wypełniając wytyczne kierownictwa resortu tak, by zapewnić cywilną kontrolę nad wojskiem.

Koncepcja wskazuje, że skuteczna obrona narodowa wymaga współdziałania wojska z innymi elementami państwa, a do mobilizacji muszą być gotowe Rada Ministrów, organy centralne, władze samorządowe i przedsiębiorstwa o szczególnym znaczeniu dla bezpieczeństwa. Podstawa prawna do tych przygotowań ma zostać ujęta w jednej ustawie.

System zakupów i eksploatacji sprzętu wojskowego, a także zasady współpracy z organizacjami paramilitarnymi mają zostać uproszczone.

Strategiczny Przegląd Obronny, który stał się podstawą nowej Koncepcji Obronnej RP, został przygotowany pod kierunkiem wiceministra obrony Tomasza Szatkowskiego, przez zespół SPO, złożony z pięciu zespołów badawczych, które analizowały środowisko bezpieczeństwa RP, podsystem kierowania obroną narodową, zdolności operacyjne sił zbrojnych, pozamilitarne przygotowania obronne i proces planowania obronnego.

PAP/JN

Antoni Macierewicz: Tworzenie WOT przebiega zgodnie z harmonogramem, zainteresowanych jest więcej niż miejsc

Trwa nabór ochotników do Wojsk Obrony Terytorialnej; w trzech województwach, gdzie sformowano pierwsze brygady, liczba kandydatów przewyższa potrzeby – powiedział PAP Antoni Macierewicz.

Dodał, że po trzech latach szkoleń zatrą się różnice między ochotnikami, którzy przyszli z cywila, a rezerwistami, którzy zdecydowali się na służbę w WOT.

– Służba w WOT cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem wśród jej potencjalnych żołnierzy. Mamy bardzo dużo osób zadeklarowanych do służby i dużą liczbę wydanych kart powołania na kolejne turnusy szkoleń – powiedział minister.

[related id=”1247″]

Według jego słów, w trzech województwach – podlaskim, lubelskim i podkarpackim – liczba kandydatów do służby przewyższa obecne potrzeby brygad. Dla przykładu, na Podkarpaciu deklaracje do służby w WOT złożyło ponad 5 tys. kandydatów, a w całym kraju chęć wstąpienia do WOT wyraziło ok. 20 tys. osób.

– Przygotowując koncepcję budowy WOT, braliśmy oczywiście pod uwagę również kwestie demograficzne, dlatego zaprogramowaliśmy takie struktury brygad OT, aby elastycznie dostosowywać je do stanu populacji i liczby kandydatów w danym regionie Polski – zaznaczył Antoni Macierewicz. Dodał, że zgodnie z założeniem, do WOT mogą wstępować także osoby w średnim wieku, jeżeli sprostają wymaganiom psychofizycznym.

Jego zdaniem, tworzenie piątego rodzaju sił zbrojnych przebiega zgodnie z harmonogramem. Przypomniał, że powołano dowództwo WOT, sformowano struktury w trzech pierwszych województwach, a obecnie trwa nabór ochotników. Trwają prace nad formowaniem kolejnych trzech brygad – dwóch w woj. mazowieckim i jednej w woj. warmińsko–mazurskim.

Kończy się szkolenie blisko tysiąca ochotników, z których połowa przechodziła szkolenie podstawowe; w niedzielę złożą oni przysięgę wojskową. Pozostali to rezerwiści, którzy zostali skierowani na szkolenie wyrównawcze.

[related id=”5908″ side=”left”]

Ci, którzy do WOT przyszli z cywila, złożą w niedzielę przysięgę, po której wraz z doświadczonymi rezerwistami stworzą kompanie lekkiej piechoty, złożone z żołnierzy z obu grup. – Zakładamy, że po trzech latach szkolenia zatrą się różnice pomiędzy rezerwistami a ochotnikami z cywila – powiedział minister.

Podstawowym modułem szkoleniowym ma być tzw. wspaniała dwunastka – 12-osobowy zespół złożony z sześciu rezerwistów i sześciu żołnierzy, którzy przyszli do WOT z cywila. Sekcje będą się składały z różnych specjalistów, w tym medyków i strzelców wyborowych, a funkcje będą dublowane na zasadzie młodszego i starszego specjalisty.

Szef MON dodał, że ponad 1,5 tys. kolejnych ochotników przeszło już procedurę powołania do WOT i zostało zapoznanych z jednostkami wojskowymi. Ci ochotnicy, począwszy od lipca tego roku, rozpoczną szkolenie podstawowe i wyrównawcze. Minister oznajmił, że z tej grupy ponad 900 ochotników odebrało już karty powołania na szkolenia.

Wojska Obrony Terytorialnej jako odrębny, piąty rodzaj sił zbrojnych zostały powołane z początkiem tego roku. Trzy pierwsze brygady już sformowano, a trzy kolejne są obecnie formowane. W roku 2018 rozpocznie się formowanie siedmiu brygad w centralnej części Polski, a od roku 2019 – czterech brygad na zachodzie kraju. Za kilka lat ma funkcjonować 17 brygad OT – po jednej w każdym województwie, a w woj. mazowieckim – dwie. Docelowo WOT mają liczyć 53 tys. żołnierzy.

PAP/JN