Donald Tusk jest odpowiedzialny za złamanie prawa – powiedziała Małgorzata Wassermann w Programie 24 Minuty

Polska ekipa prokuratorów w Moskwie była nieliczna, nieprzygotowana i bezradna. Od pierwszego momentu nie było żadnej współpracy, o której bezczelnie i kłamliwie zapewniał Donald Tusk.

Gościem specjalnego wydania programu 24 Minuty z Krzysztofem Skowrońskim w TVP Info była mecenas Małgorzata Wassermann. Córka Zbigniewa Wassermanna mówiła m.in. o pierwszych dniach śledztwa smoleńskiego i o odpowiedzialności prawnej za nieprawidłowości i zaniedbania ze strony organów państwa polskiego.

– Sama byłabym w stanie wydobyć od Rosjan więcej niż polscy prokuratorzy, który byli w Rosji po katastrofie. Widziałam chaos, zmęczenie, braki kadrowe i nieprzygotowanie. Było kilku Polaków na kilkuset Rosjan. Wszyscy Polacy, łącznie z premier Kopacz, starali się być bardzo mili wobec Rosjan. W ten sposób niczego nie dało się załatwić. Zaczęłam rozmawiać bardziej ostrym tonem, a czasem nieco niegrzecznym. To powodowało, że Rosjanie się cofali.

– Lasek nie zbadał ani miejsca zdarzenia, ani przedmiotów z miejsca zdarzenia. Na czym więc oparł swój raport? Jego raport to przepisanie raportu MAK. To jest kwestia tych wszystkich, którzy ten raport podpisali i akceptowali. Także Donalda Tuska. Oni byli świadomi, że łamią prawo.

Cała rozmowa na stronach TVP Info

  • Avatar

    Mam mieszane uczucia w kwestii zabezpieczenia wczorajszych uroczystości na Krakowskim Przedmieściu przed ich zakłóceniem. Stałem koło BRISTOLU, nie wiem, jaka była odległość między Karową a głównym miejscem wydarzeń. Wiem natomiast, że gdy tylko przemawiać zaczął J. Kaczyński, z ustawionych w pobliżu gigant kolumn głośnikowych ryknął straszliwy jazgot, całkowicie zagłuszający to, co mówił Prezes. Te kolumny ustawione były między wozami transmisyjnymi Polskiego Radia. Trudno było ich wcześniej nie zauważyć. Co zatem robiły służby porządkowe? Podobno jest jakiś nowy przepis, dotyczący odległości kontrmanifestacji od manifestacji głównej. Zwykli ludzie rzucili się zaraz w kierunku tej mega-szczekaczki, spacyfikowali nienawistników, ale w sukurs przyszła tym jazgotliwym durniom…policja. Wycie i wrzaski wznowiono, nie na długo, ale jednak. Całe to zabezpieczenie wyglądało na farsę. O zachowaniu wielu ludzi z identyfikatorami uprawniającymi do wejścia za barierki (łazili sobie po okolicy, w nosie mieli to, co się działo) nie chce mi się mówić. Chętnie usłyszę natomiast wyjaśnienie, kto i wg jakich kryteriów te identyfikatory rozprowadzał…

Komentarze