Premier Morawiecki dzień 68: Reforma emerytalna Mateusza Morawieckiego nabiera tempa

W czwartek ogłoszony został projekt ustawy o Pracowniczych Planach Kapitałowych. To sztandarowy pomysł rządu na reformę systemu emerytalnego oraz na zgromadzenie dodatkowych środków dla państwa.

Po niemalże dwóch latach prac, minister finansów Teresa Czerwińska oraz minister rodziny Elżbieta Rafalska, w asyście Pawła Borysa prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju, przedstawili projekt ustawy wprowadzającą szeroki program emerytalny, zakładający dodatkowe oszczędzanie przez Polaków na emeryturę. Pracownice Plany Kapitałowe w deklaracji mają być dobrowolną formą odkładania przez pracowników środków na dodatkowe świadczenia emerytalne, działającą na podobnych zasadach jak dotychczasowe programy składające się na tzw. trzeci filar emerytalny.

6 lipca 2016 roku wicepremier i minister rozwoju i finansów ogłosić swój pomysł na reformę OFE oraz powołanie nowych form oszczędzania przez pracowników, czyli Pracowniczych Planów Kapitałowych. Pierwotnie zmiany miały już funkcjonować od 1 stycznia 2017 roku, w Radzie Ministrów powodował spowolnienie prac nad projektem, a resort finansów podawał kolejne terminy rozpoczęcia prac legislacyjnych w rządzie.

Teraz rząd pokazał ustawą o Pracowniczych Planach Kapitałowych, które w SOR są wymienione jako jeden z filarów programu budowy oszczędności Polaków. Sam mechanizm działania PPK jest podobny do działających już w ramach III filara emerytalnego Pracowniczych Programach Emerytalnych, które końca 2016 roku Pracownicze Plany Emerytalne, będąc całkowicie dobrowolną formą oszczędzania na emeryturę, zgromadziły na prawie 1 100 kontach około 8,3 miliarda złotych. Znacząco więcej niż IKE czy IKZE.

System wprowadzana nową, dobrowolną, ale powszechnie dostępną dla pracowników płacących składki do ZUS, formę dodatkowego zabezpieczenia emerytalnego. Projekt zakłada, obowiązek założenia Pracowniczych Planów Kapitałowych przez pracodawców, ale to pracownik będzie samodzielnie decydować czy przystąpić do programu. Obice strony, czyli pracodawca i pracownik, będą się wspólnie zrzucać na nową składkę przekazywaną do PPK.

Pracownicy uczestniczący w nowym systemie emerytalnym będą co miesiąc odkładać 2 procent swojej pensji na specjalne konto emerytalne. Pracodawca ze swojej strony dołoży 1,5 procent od wysokości wypłacanej pensji. Wcześniej koszty miały być dzielone po równo.

Co prawda obowiązkowe składaka pracodawcy została obniżona o 0,5 procent uposażenia, w stosunku do poprzednich zapowiedzi, ale w nowych propozycjach nie ma śladu po możliwości odpisanie właśnie 0,5 procent przekazywanej pensji od składki na Fundusz Pracy, a co było zapowiadane w zeszłym roku.

Swój wkład do systemy dołoży również państwo m.in. w postaci przewidywana w projekcie ustawy zachęt fiskalnych w formie, składki powitalnej w postaci 250 zł oraz dopłata roczna ze strony państwa w wysokości 240 zł,

Projekt zakłada, że środki przekazywane przez pracodawców będą zwolnione z opłat na ZUS, stanowiąc swoisty wkład państwa w oszczędności emerytalne. Łącznie co miesiąc na konto emerytalne pracownika będzie spływać co najmniej 3,5 procent pensji w wersji podstawowej. Jednak jeżeli uczestnik Planów będzie chciał to może na swoje konto przekazywać co miesiąc aż 8 procent wynagrodzenia, rozłożonego równo po 4 procent przez pracownika i pracodawcę .

Na początku taką działalność będzie prowadzić tylko TFI kontrolowane przez Polski Fundusz Rozwoju. Następnie pieniądze na emerytury będą trafiać do prywatnych podmiotów, co zapewne będzie budzić wątpliwość części ekspertów ale też posłów PiS, którzy będą bać się powtórzenia nieprawidłowość jakie wystąpiły przy funkcjonowaniu OFE. Wyprzedając taką możliwość MF zapewnia, że uregulowane będą też zasady akwizycji i reklamy tak, aby zapobiec nieetycznym zachowaniom. Jest również niebezpieczeństwo o koszty całego systemy, jak będą sobie naliczać TFI. Dlatego MF wprowadziła ograniczenie opłat za pomnażanie oszczędności pracowników oraz zarządzanie ich rachunkami, których koszt uczestnika nie może przekroczyć 0,6% aktywów netto, a wynagrodzenie nie może być wyższe niż 0,5 % zgromadzonych aktywów.

Ponadto instytucja finansowa będzie uprawniona do pobrania wynagrodzenia za osiągnięty wynik maksymalnie 0,1% aktywów netto funduszu w skali roku pod warunkiem zrealizowania założonej dynamiki zysków funduszu.

Jak podaje MF program ma dotyczyć „ponad 11 milionów pracowników, w tym do około 9 milionów osób zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw oraz ponad 2 milionów osób pracujących w jednostkach sektora finansów publicznych, czyli tzw. „budżetówce”.

Co istotne pieniądze – według Ministerstwa Finansów – będą prywatne. W przeciwieństwie np. do kapitału emerytalnego, środki z PPK będą w pełni dziedziczone.

 

ŁAJ

 

To smutne, że wciąż są jeszcze ludzie, którzy zapętleni w kłamstwa i żyjący zwykle dostatnio, nie poczuwają się do winy

List Czytelniczki „Kuriera WNET” w reakcji na opublikowanie we wrześniowym numerze „Odpowiedzi na apel obrońców byłych funkcjonariuszy służb komunistycznych PRL i ich rodzin” Piotra Hlebowicza

List Czytelniczki

Szanowny Panie Piotrze,

pragnę gorąco podziękować za tekst we wrześniowym „Kurierze WNET” pt. „Odpowiedź na apel obrońców byłych funkcjonariuszy służb komunistycznych PRL i ich rodzin”. Dziękuję za hołd złożony wszystkim ofiarom tamtego czasu.

Mój brat Wojtek Urbański pracował w Zakładach Lotniczych w Krakowie. Był bardzo zaangażowany w działalność opozycyjną. 12 listopada 1981 roku po spotkaniu „Solidarności” został śmiertelnie uderzony przez samochód na ul. Wrocławskiej, gdy wyjeżdżał rowerem z zakładu pracy. Sprawca uciekł z miejsca wypadku. Dziś w tym miejscu jest pamiątkowy Kamień.

To była bardzo dziwna sprawa. Choć byli świadkowie wypadku, znano markę samochodu – sprawę umorzono. Na pogrzebie mieliśmy pół autokaru tajniaków.

Okradziono również samochód drugiego brata, gdy ten pojechał do Krakowa załatwiać sprawy pogrzebowe. Samochód był zaparkowany pod mieszkaniem śp. Wojtka. Potem stan wojenny uniemożliwił jakąkolwiek działalność (mieszkamy 400 km od Krakowa).

Zawsze podziwiam i jestem wdzięczna tym wszystkim, którzy nie ustają w walce o poznanie prawdy. O przywracanie godności tym, którzy przez długie lata byli szykanowani i poniewierani. Niektórzy, jak mój brat, tracili życie. Minęło 36 lat. Rany nigdy się nie zagoiły. Ta śmierć zniszczyła życie mojej Matce, a ja latami nie mogłam się pozbierać.

To smutne, że wciąż są jeszcze ludzie, którzy zapętleni w kłamstwa i żyjący zazwyczaj dostatnio, nie poczuwają się do winy. I wiem też, że to się nigdy nie zmieni. Zawaliłby się im cały misternie utkany, kłamliwy świat. Najgorsze jest też to, że wyrosło już nowe pokolenie nakarmione tym cynizmem i obłudą.

Lekcje otrzymane od Brata Wojtka owocują do dziś. Przez całe życie jestem sobą. Nigdy się nie sprzedałam. To wielki dar.

Życzę satysfakcji z pracy, którą Pan wykonuje. Świadczy ona o pięknym, odważnym charakterze.

Pozdrawiam serdecznie

Basia Antoszewska

List Barbary Antoszewskiej do Piotra Hlebowicza znajduje się na s. 2 listopadowego „Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

List Barbary Antoszewskiej na s. 6 listopadowego „Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Minister rodziny Elżbieta Rafalska: Zakaz handlu w niedziele powinien wchodzić w życie stopniowo, już od przyszłego roku

Zdaniem minister Rodzinny, Pracy i Polityki Społecznej bezrobocie na koniec 2017 r. może spaść poniżej 7 procent, a w Polsce jest już odczuwany brak rąk do pracy, co może odbić się tempie inwestycji.

Według danych opublikowanych przez Główny Urząd Statystyczny stopa bezrobocia rejestrowanego w maju br. wyniosła 7,4 proc. wobec 7,7 proc. w kwietniu tego roku. Dane opublikowane przez GUS były pozytywnym zaskoczeniem dla analityków rynku pracy oraz dla Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Kilka miesięcy temu na konferencji prasowej Stanisław Szwed, wiceminister odpowiedzialny za urzędy i rynek pracy, prognozował, że bezrobocie na koniec roku może spaść do 7 procent.

[related id=26079]

Zdaniem minister Rafalskiej wyniki mogą być jeszcze lepsze. – Wskaźnik bezrobocia rejestrowanego na koniec roku 2017 będzie niższy niż zapowiadany wskaźnik 7 procent, to może być nawet 6,8 procent. Ale pamiętajmy, że w końcówce roku bezrobocie może trochę wzrosnąć po zakończeniu prac sezonowych, więc musimy jeszcze trochę poczekać. Obecnie zaczynamy mieć problem ze znalezieniem rąk do pracy. Nasz rynek pracy musi posiłkować się pracownikami zza wschodniej granicy – powiedziała minister rodziny.

Liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy wyniosła w maju br. 1 mln 202,1 tys. wobec 1 mln 252,7 tys. osób w poprzednim miesiącu. Spośród zarejestrowanych bezrobotnych w maju 649,4 tys. stanowiły kobiety.

[related id=23482 side=left]

W Sejmie trwają prace nad  społecznym projektem ustawy, zgłoszonym przez NSZZ „Solidarność”, wprowadzającym ograniczenia w prowadzeniu handlu w niedziele. Projekt zakłada wprowadzenie zakazu handlu w niedziele, z wyłączeniem stacji benzynowych, kawiarni czy innych punktów gastronomicznych i usługowych. Zakaz ma nie obowiązywać w siedem tzw. niedziel pracujących.

Zdaniem Alfreda Bujary, przewodniczącego sekcji pracowników handlu „S”, projekt utknął w sejmowej komisji ds. polityki społecznej, a prace są celowo przedłużane przez koalicję rządową, która boi się lobby handlowego. Rząd proponuje częściowe wprowadzenie ustawy z wyłączeniem tylko połowy niedziel z handlu, o czym poinformowała wcześniej premier Beata Szydło.

– Praca nad projektem ustawy o wolnych niedzielach musi być bardzo uważna. Cały czas pamiętam, co się wydarzyło na Węgrzech, gdzie wprowadzono całkowity zakaz handlu w niedzielę, po czym, po roku rząd musiał się całkowicie i ostatecznie wycofać się z tego rozwiązania. Uważam za rozsądną propozycję, aby etapowo wprowadzać zakaz handlu, zaczynając do dwóch niedziel w miesiącu. Liczę, że ustawa zostanie uchwalona do końca października i wejdzie w życie od 1 stycznia 2018 roku – powiedziała Elżbieta Rafalska.

[related id=25157]

Minister Rodziny odniosła się również do ostatnich danych GUS, które wskazały na zmniejszenie się dynamiki wzrostu urodzeń. Warto przypomnieć, że jednym z trzech założonych celów wprowadzenia programu Rodzina 500 plus było działanie pronatalistyczne, a minister Rafalska zapowiedziała, że w 2017 w Polsce urodzi się ponad 400 tysięcy dzieci.

Minister rodziny jednoznacznie stwierdziła, że dane GUS nie wpłyną na modyfikację rządowego programu: – Niewielki spadek urodzeń, o 600 dzieci, nie upoważnia nas do daleko idącego wnioskowania. Podkreślam, że wszystkie dane GUS są korygowane, więc poczekajmy, czy są to już stałe dane, na pewno nie możemy na tej podstawie mówić o jakiejkolwiek reformie programu Rodzina 500 plus. To jest kompletnie nieuzasadnione.

Minister Rodziny odpowiedziała również na pytania o przedłużające się prace nad reformą Otwartych Funduszy Emerytalnych: – Trwają niezwykle intensywne prace miedzy ministerstwami rodziny, finansów i rozwoju. Ustawa znajduje się na etapie bardzo intensywnego dopracowywania projektu tej reformy. Mamy jeszcze pół roku i przy bardzo intensywnych pracach będziemy w stanie uchwalić zarówno ustawę o OFE, jak i o Pracowniczych Planach Kapitałowych do końca obecnego roku.

Projekt zmian w OFE i wprowadzenia Pracowniczych Planów Kapitałowych został zaprezentowany przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego 6 lipca 2016 roku. Do tego wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński na konferencji Polska Wielki Projekt zapowiedział, że reforma powinna wejść w życie od 1 stycznia 2018 roku, aby środki emerytalne mogły wzmocnić impuls inwestycyjny, co zakłada Strategia na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.

O planach emerytalnych rządu można więcej przeczytać tutaj.

ŁAJ

Jerzy Kwieciński, wiceminister rozwoju: Nie ma prawnych możliwości, aby Bruksela odebrała Polsce unijne fundusze

Zdaniem pełnomocnika rządu ds. środków europejskich propozycje prezydenta Francji Emanuela Macrona w zakresie powołania budżetu strefy euro niekorzystnie wpłyną na kondycję całej Unii Europejskiej.

W wywiadzie dla ośmiu dzienników europejskich nowy prezydent Francji potwierdził swoje postulaty z kampanii wyborczej o powołaniu osobnego budżetu tylko dla państw strefy euro. Jednocześnie wyraźnie odniósł się do potrzeby uregulowania kwestii niższych stawek za wynagrodzenie w państwach Europy Środkowej poprzez popieranie unijnych rozwiązań w zakresie dyrektywy o pracownikach delegowanych. Proponowane przepisy uderzają w polskich przedsiębiorców podejmujących działalność na innych rynkach, szczególnie w branży transportowej.

Pomysł Unii Europejskiej, w której są silne dwie prędkości, a nie jedna, a na tym polega pomysł Macrona, to nie jest dobre rozwiązanie. To by oznaczało bardzo silne wzmocnieni strefy euro poprzez stworzenie tam oddzielnego budżetu, co musiałoby się odbyć kosztem pozostałych krajów Unii Europejskiej – podkreślił Jerzy Kwieciński, sekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju.

[related id=15648]

Zdaniem ministra Kwiecińskiego nie ma realnego zagrożenia, by rozmiary obecnego budżetu zmniejszyły się w wyniku opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej. Natomiast wyjście Londynu ze Wspólnoty na pewno wpłynie na rozmiary następnej perspektywy budżetowej, która zacznie obowiązywać po 2020 roku – Rozmowy nad budżetem trwają, chociaż nie wiemy do końca, jak zakończą się negocjacje brexitowe. Wielka Brytania ma duży wpływ na budżet Wspólnoty. Nie sądzę, aby Londyn chciał przeciąć wszystkie więzy ze Wspólnotą Europejską. Wydaje się, że będzie chciał korzystać ze wspólnego rynku UE, a to oznacza również pewne zobowiązania, a nie tylko same korzyści.

Wiceminister rozwoju podkreślił, że po wyborach parlamentarnych na Wyspach pozycja negocjacyjna Londynu wobec Wspólnoty osłabła. W negocjacjach liczy się siła polityczna. Mandat partii konserwatywnej, która popierała Brexit, został osłabiony w samej Wielkiej Brytanii, a to oznacza osłabienie pozycji Londynu w negocjacjach z Unią Europejską – podkreśli Jerzy Kwieciński.

[related id=10935 side=left]

W ostatnią środę 21 czerwca rozpoczęły się oficjalne rozmowy w ramach Komisji Europejskiej nad projektowaniem nowej perspektywy finansowej UE po 2020 roku. Kryzys imigracyjny oraz proces Brexitu sprawiają, że następny unijny budżet będzie się znacznie różnił od obecnie realizowanej perspektywy. Jednak nieoficjalne rozmowy na najwyższych szczeblach trwają już od kilku miesięcy. Ważnym wydarzeniem w walce o utrzymanie w jak największym wymiarze unijnej polityki spójności było spotkanie 14 czerwca w Warszawie ministrów odpowiedzialnych za gospodarkę i środki unijne w formacie poszerzonej Grupy Wyszehradzkiej V4+4, gdzie do stałych członków grupy dołączyli zaproszeni przedstawiciele Chorwacji, Rumunii, Bułgarii i Słowenii. W szczycie uczestniczył również unijny komisarz ds. budżetu Günther Oettinger.

– Ostatnim akordem naszej rocznej prezydencji w Grupie Wyszehradzkiej było spotkanie formatu V4+4 w Warszawie. W osiem krajów podpisaliśmy wspólną deklarację ws. zachowania polityki spójności. Obecna perspektywa finansowa kończy się w 2020 roku, ale już rozpoczęły się rozmowy w sprawie kształtu budżetu po roku 2020 – podkreślił Jerzy Kwieciński.

Zdaniem pełnomocnika rządu ds. środków europejskich mimo sprzeciwu niektórych polityków w UE korzystna dla Polski i wszystkich nowych państw UE polityka spójności zostanie utrzymana, chociaż jej kształt najprawdopodobniej ulegnie zmianie. – Jest bardzo silna wola, aby utrzymać politykę spójność. Pozostają kluczowe pytania, jak mocna, w sensie finansowym, będzie polityka spójności oraz co będzie mogło być finansowane. Mówiło się, aby polityka spójności i plan Junckera nie konkurowały ze sobą, ale w większym stopniu współdziałały. Dla Polski ważne jest, aby procedury stosowane w obydwu przypadkach były podobne. Obecnie procedury stosowane w planie Junckera są znacznie prostsze niż w ramach polityki spójności.

Jesteśmy gotowi, aby udział instrumentów zwrotnych był wyższy niż dotychczas w ramach polityki spójności – podkreślił minister Kwieciński.

Jednocześnie pełnomocnik rządu ds. środków europejskich podkreślił, że w przyszłej perspektywie budżetowej na pewno kontynuowana będzie polityka spójności, chociaż ciągle nie wiadomo, w jakim zakresie. – Dyskusja o następnym budżecie nie możne być porównana z warunkami, jakie panowały przy ustalaniu obecnej perspektywy budżetowanej po 2020 roku – zaznaczył gość Popołudnia Wnet.

Odnosząc się do pojawiających się ze strony polityków brukselskich gróźb pod adresem Warszawy, że jeżeli nie dołączy do procesu relokacji uchodźców, to Komisja wstrzyma wypłatę środków z budżetu UE, minister Kwieciński jednoznacznie podkreślił, że nie ma takiej prawnej możliwości.
Polityka spójności ma swoje podstawy w traktatach […]. Nie można tych reguł łamać, czego wymaga się również od Polski. To nie jest takie proste, żeby nam od razu zabrać pieniądze.
Zdaniem ministra Kwiecińskiego otwarta pozostaje kwestia następnej perspektywy finansowej, która będzie musiała odpowiedzieć na wydatki związane z kryzysem imigracyjnym, co może niekorzystnie odbić się na sytuacji finansowej Polski
.

Z wiceministrem rozwoju rozmawialiśmy również o nowelizacji tzw. ustawy ramowej, zmieniającej niektóre zasady wydatkowania środków z Unii Europejskiej. – Kiedy rozpędzaliśmy nową perspektywę finansową z UE, niemiłym zaskoczeniem było, że programy regionalne były realizowane dwukrotnie wolnej niż programy krajowe, podczas gdy w poprzedniej perspektywie było odwrotnie. Gość Popołudnia Wnet wskazał, że przykładem jest województwo kujawsko-pomorskie, które zakontraktowało do tej pory tylko 10 procent dostępnych środków z programu regionalnego.

[related id=20494]

Na koniec rozmowy padło pytanie o reformę emerytalną, zakładającą likwidację OFE oraz wprowadzenie nowej formy oszczędzania na emeryturę w postaci Pracowniczych Planów Kapitałowych. Projekty obydwu rozwiązań zostały zaprezentowane przez premiera Morawieckiego już prawie rok temu, a mimo to cały czas rząd nie przyjął odpowiedniego projektu ustawy w tej sprawie. – To nie są łatwe rozwiązania prawne, mają one swoje silne konsekwencje długoterminowe. Budowanie oszczędności w naszym państwie przez oszczędności obywateli jest jednym z naszych priorytetów. Chcemy, aby cała akcja legislacyjna została zawarta w tym roku – zapowiedział Jerzy Kwieciński.

 

ŁAJ

 

Prezes ZUS: System emerytur oparty na składkach nigdy się nie bilansował i zawsze był dotowany przez budżet państwa

Systemy emerytalne powinny charakteryzować jak pewnością i stabilnością, natomiast w Polsce te elementy występują w mniejszym stopniu, przez działanie czynników politycznych – podkreśliła prezes ZUS.

W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim prof. Gertruda Uścińska, prezes ZUS, mówiła o działalności Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. – W ZUS-ie pracuje 46 tysięcy osób, mamy 43 oddziały, ponad 200 jednostek terenowych. Jednocześnie ZUS odpowiada za bezpieczeństwo państwa, bo obsługuje prawie 16 milionów ubezpieczonych, a de facto naszymi klientami jest prawie 24 miliony obywateli. Budżet ZUS to 200 miliardów złotych, czyli około 60 procent sumy środków posiadanych przez budżet państwa.

Aktualnie w ZUS przygotowujemy się do wprowadzeniu ustawy o obniżeniu wieku emerytalnego, bo odpowiadamy za stosowanie tych przepisów – powiedziała prezes ZUS.

Profesor Uścińska opisywała również wprowadzenie obniżenia wieku emerytalnego. – W zeszłym roku państwo do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych dopłaciło 43 miliardy złotych. Od 1 października, kiedy nastąpi obniżenie wieku emerytalnego, przybędzie 331 tysięcy emerytów, a ze starego systemu uprawnienia emerytalne osiągnie 220 tysięcy, czyli w tym roku po reformie prawo do emerytury osiągnie ponad 550 tysięcy osób. Ale czy wszystkie te osoby skorzystają z możliwości przejścia na emeryturę, to się jeszcze okaże.

Profesor Uścińska podkreśliła, że żaden system ubezpieczeń nigdy nie finansował się ze składek przekazywanych przez osoby, które je wpłacały. – System emerytalny ZUS nigdy się nie bilansował, ale we wszystkich krajach europejskich w systemach emerytalnych mamy binarny jestem finansowana, gdzie część finansowania pochodzi ze składek, a część jest przekazywana z budżetu państwa.

Prezes ZUS krytycznie odniosła się do pomysłów podnoszonych przez część polityków, aby wprowadzić gwarantowane świadczenia emerytalne niezależnie od płacenia składek. – Emerytury obywatelskie są związane z faktem zamieszkania na terenie konkretnego państwa i spełnieniem warunku opłacania podatków. W Polsce już istnieje instytucja minimalnej gwarantowanej emerytury, pod warunkiem, że kobieta przez 20 lat, a mężczyzna przez 25 lat będą odkładać składki do systemu ubezpieczeń.

System emerytalny, który obowiązuje w Polsce, jest oparty na zdefiniowanej składce. W tym systemie wysokość emerytury jest uzależniona od okresu przekazywania składek do FUS. Im dłużej pracujesz, tym wyższa emerytura – przypomniała prezes Uścińska.

Z prezes ZUS rozmawialiśmy również o realizacji koncepcji zmiany w podatkach planowej przez ministerstwo rozwoju. – Koncepcja premiera Morawieckiego mówi o dywersyfikacji źródeł, z których mają pochodzić środki zabezpieczające dochód na starość. To nie mogą być emerytury z systemów publicznych, którymi administruje ZUS, ale to muszą być inne źródła, w tym Pracownicze Programy Kapitałowe oraz nasze indywidualne działania zabezpieczające środki na starość.

ŁAJ

 

Grupa Polskiego Funduszu Rozwoju: mamy 15 mld złotych na inwestycje w ramach Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju

O propozycjach reformy OFE, zachętach podatkowych w ramach systemu zabezpieczenia emerytalnego oraz projekcie wielkiego portu lotniczego w centrum Polski mówi w Poranku Wnet prezes PFR Paweł Borys.

Gość Poranka Wnet mówił o roli Polskiego Funduszu Rozwoju w realizacji Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju: – Grupa Polskiego Funduszu Rozwoju prezentuje nowe podejście, jeżeli chodzi o polskie instytucje rozwoju, które funkcjonowały przez lata, ale były nieuporządkowane oraz niedoinwestowane. Teraz w ramach grupy integrujemy te podmioty. W tej chwili PFR dysponuje 15 miliardami złotych.

Zorganizowaliśmy centrum informacyjne, gdzie można uzyskać wszystkie informacje. Do tej pory ta sfera była nieuporządkowana. Wszystkie instytucje rozwojowe stworzyły 150 różnych portali informacyjnych – powiedział Paweł Borys.

Z prezesem Polskiego Funduszu Rozwoju rozmawialiśmy także o propozycjach reformy systemu emerytalnego, opracowywanych przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego. – Rozwiązanie zaproponowane przez ministerstwo rozwoju zakłada, że 75% środków zgromadzanych w OFE zostanie przekazanych na indywidualne konta emerytalne. W tym wariancie ponad 100 miliardów złotych trafiłoby na Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego. Te środki będą własnością oszczędzających (…) Pozostałe 25% środków zostanie przeniesione do Funduszu Rezerwy Demograficznej, aby zbudować realnych bufor finansowy ZUS-u.

System OFE nie był zdrowy i był finansowany poprzez przyrost długu publicznego. Do tego dochodziły, zwłaszcza na początku, wysokie koszty obsługi. To był błąd, że nie postawiono od razu na zdrowy i silny III filar – zaznaczył gość Poranka Wnet, podkreślając, że pierwszy filar systemu emerytalnego nie zdoła zapewnić godziwych świadczeń emerytalnych i konieczna jest reforma systemu prywatnych ubezpieczeń.

Emerytury z ZUS będą coraz niższe i musimy mieć świadomość, że jeżeli chcemy mieć bezpieczeństwo finansowe na emeryturze, musimy zacząć sami oszczędzać. Państwo ma tutaj swoją rolę do odegrania, aby taki system upowszechnić i stworzyć zachęty podatkowe dla jego funkcjonowania.

Na koniec rozmowy z Pawłem Borysem, prezesem PFR, Krzysztof Skowroński zapytał o projekt budowy centralnego lotniska. – Komitet Ekonomiczny pozytywnie zaopiniował projekt centralnego portu lotniczego, ale ostateczna decyzja należy do rządu.

– Wierzę, że to jest projekt transformacyjny z punku widzenia polskiej gospodarki. Mamy realną szansę, aby stworzyć w centrum Polski regionalny ośrodek logistyczny. Można taki centralny port lotniczy połączyć z dobrymi połączeniami kolejowymi i skutecznie wykorzystać nasze położenie geograficzne.

ŁAJ

Wiceminister Szwed: Nie będzie rewolucji w urzędach pracy, ale przymierzamy się do zmiany ustawy o zwalczaniu bezrobocia

O obecnej sytuacji na rynku pracy, pomysłach na jej poprawę i możliwościach aktywizacji zawodowej osób bezrobotnych. Rozmowa ze Stanisławem Szwedem, wiceministrem Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

Sytuacja na rynku pracy jest bardzo dobra, ale wciąż bardzo liczna jest grupa osób nieaktywnych zawodowo, która powinna zacząć w pełnym wymiarze uczestniczyć w życiu gospodarczym. – Mamy najniższą stopę bezrobocia od 27 lat, ale są jeszcze województwa, gdzie wskaźnik osób pozostających bez zatrudnienia jest dwucyfrowy. Ciągle niezwykle palącym problemem w naszym kraju są osoby długotrwale bezrobotne, czyli takie, które są na bezrobociu ponad 12 miesięcy. To jest grupa, którą staramy się zaktywizować i przywrócić na rynek pracy, ale to nie jest łatwy proces.

Stopa bezrobocia rejestrowanego przez urzędy pracy, według metodologii liczenia GUS, w styczniu 2017 roku wyniosła 8,6% osób w wieku produkcyjnym. Wskaźnik podawany przez Eurostat wyniósł 5,9%, wobec 9,6% bezrobocia w strefie euro.

Mimo dobrych wyników wskaźników bezrobocia, wskaźniki aktywności zawodowejw Polsce wciąż należą do najniższych w Unii Europejskiej.

Zdaniem wiceministra, właśnie na walce z niską aktywnością zawodową będzie obecnie skupiać się ministerstwo pracy. – Zwiększymy ilość środków przekazywanych na aktywizację bezrobotnych. Przymierzamy się również do zmiany ustawy o zwalczaniu bezrobocia, tak aby środki przeznaczane na ten cel były bardziej efektywnie wydawane – podkreślił minister Szwed.

Z wiceministrem Rodziny Pracy i Polityki Społecznej rozmawialiśmy o realizacji ustawy o podniesieniu najniższej stawki godzinowej do 13 złotych. – Po dwóch miesiącach funkcjonowania stawki 13 złotych za godzinę mamy informacje, że niektórzy nieuczciwi przedsiębiorcy starają się te przepisy obchodzić – powiedział nasz rozmówca.

Stanisław Szwed odniósł się również do wpływu pracowników zza wschodniej granicy na polski rynek pracy. – Musimy wprowadzać takie rozwiązania, które uszczelnią ten system [rynku pracy dla osób spoza UE]. Chcemy również mieć bardziej szczegółową informację, co dzieje się z osobami, które wjeżdżają do naszego kraju. Czy podejmują pracę, czy wykorzystują tylko przyznaną wizę, aby jechać dalej do krajów Europy Zachodniej.

ŁAJ

Kulisy finansowe Planu Morawieckiego. Czyli wykup Szczecińskiego Parku Stoczniowego z pieniędzmi polskich emerytów w tle

Fundusz inwestycyjny, który kupił szczecińską stocznię, ma zamiar również zadbać o nasze emerytury. To pokazuje gdzie rząd chce znaleźć pieniądze na innowacyjny rozwój i inwestycje w polski przemysł.

W Polsce powstała największa grupa stoczniowa w całym rejonie morza Bałtyckiego. We wtorek 23 stycznia podpisana została umowa o kupnie  przez Fundusz Inwestycji Zamkniętych „Mars” Szczecińskiego Parku Przemysłowego, pozostałościami po stoczni szczecińskiej, do tej pory pozostającego we własności Funduszu Inwestycyjnego „Silesia”.

Ten sam Fundusz Inwestycji „Mars”, do tej pory posiadał udziały w 15 spółkach niepublicznych. Wśród nich znajdują się podmioty z sektora remontu i budowy statków oraz budowy konstrukcji stalowych offshore, w tym Stocznia Remontowa „Nauta” S.A. w Gdyni oraz Morska Stocznia Remontowa „Gryfia” S.A. działająca w Szczecinie i Świnoujściu, oraz spółki nieruchomościowe. Przejęcie Szczecińskiego Parku Przemysłowego stworzy jeden silny podmiot, kontrolowany przez skarb państwa, zajmujący się odbudową przemysłu stoczniowego.

Struktura kapitałowa Funduszu Inwestycji Zamkniętych „Mars” jest skomplikowana, a kontrola skarbu państwa realizowana przez szereg powiązań właścicielskich. Sam fundusz „Mars” jest zarządzany przez MS Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych SA, w całości należące do Polskiej Grupy Zbrojeniowej, która to z kolei, należy w części bezpośrednio do Skarb Państwa w wymiarze 37,13 proc. udziałów. Reszta akcji kontrolowana jest przez podmioty również należące do państwa. 33,5 proc. – Polski Holding Obronny Sp. z o.o, a 29.36 proc. akcji posiada Agencja Rozwoju Przemysłu S.A. Ostatni podmiot z kolei jest częścią Polskiego Funduszu Rozwojowych, powołanego do życia na bazie Polskich Inwestycji Rozwojowych, utworzonych za rządów Donalda Tuska.

Obecnie Polski Fundusz Rozwoju ma odgrywać kluczową rolę w finansowaniu projektów rozwojowych w ramach procesu reindustrializacji zawartego w Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. To właśnie ze środków grupy PFR pochodzi 101,5 mln złotych przeznaczone na zakup pozostałości stoczni szczecińskiej przez „Mars”FIZ.

W ostatnim czasie zarówno w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, jak i w samym MS Towarzystwie Funduszu Inwestycyjnych, właściciela „Marsa”, doszło do przetasowań kadrowych. Na początku grudnia na prezesa zarządu Towarzystwa został powołany Konrad Konefał. Nowy prezes wcześniej pracował w Brad Management Consulting, gdzie pełnił sankcję wiceprezesa oraz doradzał firmom z obszaru energetyki, oraz górnictwa. Analizował również procesy produkcyjne w Szczecińskiej Stoczni Remontowej „Gryfia”.
Wcześniej w styczniu 2016 roku na wiceprezesa zarządu powołany został Leszek Milczarek, który podpowiada za nowy projekt finansowy wprowadzany przez MS Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych. Projekt nie mający pozornie nic wspólnego z konsolidacją oraz wzmacnianiem przemysłu stoczniowego. Do tej pory kontrolowane przez państwo MS TFI zarządzało wyłącznie funduszami inwestującymi w stocznie, nieruchomości i inne projekty inwestycyjne. Jednak 19 grudnia został powołany do życia Parasolowy Fundusz Inwestycyjny Otwarty, posiadający pod swoją „parasolką” pięć sub-funduszy.

Utworzony fundusz jest skierowany do każdego zatrudnionego pracownika, który chciałby zacząć oszczędzać na swoją emeryturę. Projekt wpisuje się z założenia planu Morawickiego, dotyczące zwiększenia oszczędności Polaków. Dodajmy oszczędności, które następnie mają posłużyć do inwestowania w rozwój gospodarczy.

Fundusz proponowany przez MS Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych ma być nastawiony na pasywne zarządzanie zebranymi aktywami, które w większości mają być lokowane w krajowych obligacjach skarbowych oraz korporacyjnych, przekonywał wiceprezes MS Towarzystwa Funduszu Inwestycyjnych Leszek Milczarek.

Jednak z dostępnych prospektów dla inwestorów, można się dowiedzieć, że fundusz będzie inwestował tylko 60 procent kapitału w podmioty, które posiadają siedzibę na terenie Polski. Pozostały kapitał może być lokowanych w sposób dowolnych, również poza granicami kraju. Przy czym należy pamiętać, że nie każdy podmiot posiadający siedzibę w Polsce, jest przedstawicielem rodzimego przemysłu, czy kapitału.

Program oszczędnościowy zaprezentowany przez MS FIZ należący do Polskiej Grupy Zbrojeniowej, nie zamierza jednak konkurować na otwartym rynku finansowym. Propozycja została skierowana dla przedsiębiorców, którzy już od początku 2018 roku będą zobowiązani do wdrożenia dla swoich pracowników programów emerytalnych. Takie propozycje znalazły się w planie Morawieckiego.
Program emerytalno-oszczędnościowy, który mam zastąpić dotychczasowych drugi filar, czyli Otwarte Fundusze Oszczędnościowe, w założeniach ma posłużyć nie tylko do zapewnienia wypłat przyszłych emerytur ale również sfinansować rządowe projekty.
Na razie nie znamy szczegółów programu Pracowniczych Planów Kapitałowych. W najnowszej wersji Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju znaleźć można informację, że przez pierwsze 2 lata program będzie obsługiwany przez Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych Polskich Inwestycji Rozwojowych. Dopiero to tym terminie byłaby możliwa zmiana funduszu na inny, chociaż żadne szczegóły jak takie przeniesienie środków miałoby wyglądać nie są znane.

Ogólnikowe założenia Pracowniczych Planów Kapitałowych przedstawił wicepremier Mateusz Morawicki na konferencji prasowej 6 lipca 2016 roku. Według wicepremiera od każdej pensji wypłacanej w sektorze przedsiębiorstw brutto będzie obowiązkowo odliczane dwa procent, które trafią do PPK. Ta kwota może zostać dobrowolnie podwyższona przez pracownika o kolejne dwa procent. Do tego swoje również dwa procent będzie musiał dołożyć pracodawca, w ramach tzw. klina podatkowego.

Zgromadzone fundusze miałyby charakter prywatny, a każdy oszczędzający posiałby indywidualny rachunek, ale środki będą wypłacane dopiero po osiągnięciu ustawowego wieku emerytalnego. Z wyliczeń Ministerstwa Rozwoju wynika, że przy oszczędzaniu przez 40 lat otrzymywana emerytura może być wyższa o 2400 złotych.

Otwarte pozostaje pytanie, czy planowana reaktywacja przemysły stoczniowego w Szczecinie będzie finansowana ze składek pracowników odprowadzanych do MS Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych, będącego jednocześnie właścicielem polskiego przemysłu stoczniowego? Czy nowa forma oszczędności emerytalnych, która zastąpić Otwarte Fundusze Emerytalne, będzie służyć przyszłym emerytom i polskiemu przemysłowi, czy w znacznej części zostanie przetransferowana do zagranicznych spółek, lub utopiona w nietrafione rządowe inwestycje?

ŁAJ