Korespondent Radia Wnet w Niemczech o niechęci Kijowa do przyjęcia prezydenta RFN, oburzeniu wobec ukraińskiego ambasadora, uzależnieniu energetycznym Niemiec i polskim podejściu do uchodźców.
Jan Bogatko przedstawia reakcję Niemiec na odrzucenie przez Ukrainę propozycji wizyty prezydenta Steinmeiera w Kijowie.
Jest oburzenie oczywiście wielkie w Niemczech, ponieważ Steinmeier został wyproszony z wyjazdu do Kijowa.
Kilkanaście tysięcy osób podpisało się pod wnioskiem o wydalenie ambasadora Ukrainy w Niemczech Andrija Melnyka. Nasz korespondent zauważa, że prezydent Steinmeier zawsze był „hamulcem” działań wymierzonych w Rosję.
Bogatko wskazuje, że dla Niemców przyjęcie pozycji antyrosyjskiej jest trudne, gdyż tradycyjnie są prorosyjscy. Jak dodaje, w RFN mieszka półtora miliona późnych przesiedleńców z Rosji. Nasi zachodni sąsiedzi są także uzależnieni energetycznie od Rosji.
Widać, w jaki sposób Niemcy uzależniły się od dostaw gazu i ropy naftowej z Rosji, jak słuszne były zastrzeżenia, przestrogi i apele pod adresem Niemiec, żeby Niemcy nie popadały w tę zależność energetyczną wobec Rosji.
Nasz korespondent zauważa, że Niemcy dziwią się, iż Polacy zmienili podejście do uchodźców.
Jan Bogatko w #PoranekWnet: Polska nigdy nie zmieniła stosunku do uchodźców, tylko rozróżnia między uchodźcami a osadnikami #RadioWnet
Były Dowódca Wojsk Lądowych o sytuacji militarnej na Ukrainie.
Gen. Waldemar Skrzypczak stwierdza, że na kierunku donbaskim i chersońskim toczą się ciężkie walki. Ukraińcy prowadzą kontrofensywę w kierunku Chersonia dążąc zapewne do wyparcia wroga za Dniepr.
Gen. Waldemar Skrzypczak w #PoranekWnet: Rosyjskie lotnictwo poniosło duże straty. Jest pokiereszowane i nie może się koncentrować na wszystkich kierunkach #RadioWnet
Ekspert ds. bliskowschodnich o napiętej sytuacji w Izraelu, braku konsensusu wśród Palestyńczyków, groźbie głodu w Libanie i stosunku bliskowschodniego prawosławia do Patriarchatu Moskiewskiego.
Paweł Rakowski komentuje sytuację w Izraelu po niedawnych zamachach. Minimalizacji napięcia nie pomaga nałożenie się na siebie czasu Ramadanu, Wielkiego Postu i Paschy. Przywództwo palestyńskie próbuje uniknąć odpowiedzi na kłopotliwe pytanie- kiedy wybory?
Dalej nie ma wyborów, dalej nie ma żadnego konsensusu, nie ma żadnego dialogu, dalej nie ma żadnej propozycji nawet rozmowy.
Ekspert ds. bliskowschodnich zauważa, że taka wojna jaką obserwujemy na Ukrainie, na Bliskim Wschodzie miała miejsce tylko raz- gdy Irak zaatakował Iran. Mówi na temat rekrutacji Syryjczyków do wojny na Ukrainie. Nie przebiega ona sprawnie, gdyż Arabowie chcą pieniędzy z góry.
Rosjanie, którzy na początku obiecywali jakieś bonifikaty finansowe okazało się, że chyba bonifikaty finansowych nie za bardzo są w stanie realizować.
Jak dodaje, Kreml nie chce się zbytnio „dzielić” wojną na Ukrainie, gdyż mogłoby to utrudnić jego narrację.
200 żołnierzy osetyjskich wróciło z frontu do Osetii i zaczynają mówić […] że ten rosyjski projekt militarny to jest po prostu jedno wielkie badziewie.
Rozmówca Adriana Kowarzyka mówi o widmie głodu w regionie. Libańskim piekarzom brakuje mąki do wypiekania chleba. Na rynek libański zaczyna wracać Arabia Saudyjska, co jest dobrą wiadomością dla Libańczyków. Saudów stać bowiem na zakup chleba.
Generalnie w świecie muzułmańskim jak jest w miarę w porządku to nie ma ludzi bezdomnych, nie ma sierot, nie ma nie ma głodujących, bo tym wszystkim muzułmanie się zajmują.
Gość Popołudnia Wnet mówi także o pielgrzymce papieża Franciszka do Libanu. Media donoszą, że Ojciec Święty mógłby się spotkać z patriarchą moskiewskim w Jerozolimie. Rakowski zauważa, że „bliskowschodnie prawosławie bardzo alergicznie reaguje na rosyjskie”. Patriarchowie Konstantynopola, Antiochii i Aleksandrii wyrażali niepokój z powodu kościelnej ekspansji Moskwy w Afryce.
Korespondent TVP w Niemczech o niemiecko-rosyjskiej Hassliebe, podziale w rządzie RFN i Fundacji Róży Luksemburg.
Cezary Gmyz stwierdza, że uczucia Niemców wobec Rosji można określić jako Hassliebe (nienawiść-miłość). Wskazuje, że dusza część niemieckiego społeczeństwa stoi po stronie Ukrainy potępiając rosyjską agresję.
Spora część polityków zajmuje wobec tego konfliktu na Ukrainie stanowisko kunktatorskie.
Obecnie najbardziej proukraińską i antyrosyjską partią niemiecką pozostają Zieloni. Jest to paradoksalne biorąc pod uwagę genezę ruchu zielonych, który był finansowany przez Sowietów.
Annalena Baerbock bardzo ostro dopomina się zmiany polityki rządu niemieckiego, w skład którego wchodzi i jak najszybszego podjęcia decyzji o dostawie ciężkiej broni na Ukrainę.
Inaczej jest w przypadku kanclerza Olafa Scholza i minister obrony Kristine Lambrech. Korespondent TVP w Niemczech stwierdza, że Lambrecht okłamywała opinię publiczną. Twierdziła, że Bundeswehra nie ma na stanie wozów bojowych Marder, które mogłaby przekazać Ukrainie.
Okazało się, że setki tych Marderów na parkingu w Turyngii, a jest po prostu nie wykorzystywanych.
Gmyz zauważa, że niemieckim istnieje pojęcie Russlandversteher – rozumiejący Rosję na zwolenników niemiecko-rosyjskiej współpracy. Komentuje działalność Fundacji Róży Luksemburg. Stwierdza, że została ona założona przez postkomunistów i jest komunistyczna.
12 lat temu nad Smoleńskiem, w do dziś nieogłoszonych jednoznacznie oficjalnie okolicznościach, rozbił się samolot z delegacją najwyższych władz i elit RP na obchody 70 rocznicy zbrodni katyńskiej.
Sławomir Matusz
96 krzeseł i róż
(pamięci ofiar katastrofy w Smoleńsku)
Motto:
najokrutniejszy miesiąc to kwiecień
na przykład wtorek 9 kwietnia 1940
Wielka Sobota lub sobota 10 kwietnia 2010
Fragment poematu
1.
z obrazu Matejki wychodzi Stańczyk
patrzy na szczątki pod Smoleńskiem
i nasłuchuje wieści spod Orszy
wygląda awangardy (przedniej straży)
hetmana Ostrogskiego
która może nadejść od strony Katynia
Gniezdowa lub królewskiego Witebska
zaciężnej jazdy starosty Świerczowskiego
wojsk Herkulesa Radziwiłła
czyja krew barwi wody Dniepru – pyta
dokąd ona płynie? co przyniesie
jak skończę mój śpiew?
wszędzie smród palonej gumy i ludzkich ciał
porozrzucane krzesła fotele i pióra
husarskich skrzydeł dymią wielkie gondole
silników słychać przekleństwa po rosyjsku
i wystrzały biją dzwony Soboru
Zaśnięcia Matki Bożej
i Kościoła Niepokalanego Poczęcia
zamknięta klamra życia kobiety
od poczęcia do zaśnięcia
pędzi gdzieś na koniu oszalały Wasyl
Matka Boża przysnęła a jej synowie i córki
dzieci Wisły i Bugu Dniepru i Dźwiny
leżą w błocie śnięte jak ryby
strącone gradem połamane nogi
krzeseł foteli końskie nogi i obcięte ręce
i głowa gdańskiej tramwajarki żółte forsycje
i tatarskie siodła pylą brzozy a we mgle
czuwają anioły Marka Segala
kto je tu przyniósł? kto je tu przywiódł?
wszyscy ukrzesłowieni
wypadnięci z krzeseł
jeszcze nie wskrzeszeni
a ich liczba dziewięćdziesiąt sześć
zasnęła Maria srogi Iwan zbiera relikwie
obcięty palec ze ślubną obrączką
zegarki telefony karty kredytowe
złote i srebrne krzyżyki medaliki
jak sroka gromadzi budulec na polski ołtarz
w tajdze w tundrze moskiewskim mieszkaniu
96 róż ofiarowanych Maryi
idzie przez las 96 krzeseł
na jednym z nich marynarka Lecha dzwoni
telefon od brata dzwonią dzwony dzyń dzyń dzwonią
wszystkie telefony jak dobrze nastrojony klawesyn
Das Wohltemperierte KlavierDie Kunst der Fuge
lecą pióra i snują się dymy kroczą obcięte blachą
nogi turlają się głowy i korpusy dziś Gruzja jutro
Ukraina a pojutrze Litwa i Łotwa ale teraz my
z daleka nie widać czy to maki czy
Upadły anioł Marka cały we krwi
jak samolot ma spaść
to spadnie
nawet najnowocześniejszy
to chyba Krzysztof Wassermann jego głos
z prędkością dźwięku dwa razy okrążył Ziemię
zanim tu dotarł i spadł Białe ukrzyżowanie
tulą się zakochani nad Smoleńskiem
nad Witebskiem nad Katyniem polegli podstępnie
na szachownicy pól i łąk szachownicy biało czerwonej
błogosławi im pobożny Jan Ordo Clericorum
Regularium Pauperum Matris Dei Scholarum Piarum
błogosławi ksiądz Zdzisław postulator księdza Jerzego
błogosławi ksiądz Roman razem z całym chórem
Laudate Dominum:
Wieczorem gdy było zimno
Upadek Adama był ogłoszony
Wieczorem Odkupiciel pociągnął go w otchłań
Wieczorem gołąbek powrócił
niosąc w dziobie listek oliwki
Wspaniały czasie! Wieczorna godzino!
Pokój z Bogiem właśnie teraz został uczyniony
klęka Stańczyk klękają oficerowie w Katyniu i Starobielsku
czy to anioł usiadł gołąb czy tupolew?
szuka brata Izabela Nowacka którego zabrała
Armia Czerwona a kto jej szuka? gdzie ona jest?
tu leży jej sukienka kto jej zabrał ciało?
śpiewa czerwona sukienka:
Chodźcie córki pomóc mi opłakiwać
Patrzcie! Na Oblubieńca Patrzcie na Niego
jak na Baranka
śpiewa z nią sybiraczka Janina która wróciła
z armią Andersa pomaga siostra Bożena siostra
Janina siostra Katarzyna Bóg mój i wszystko
z nimi w kłębach ogni i dymu tańczą Terpsychora
siostra Teresa a z nią Golgota wschodu śpiewają
dzieci tułacze a z nimi pierwsza Anna siostra Agacka
druga Anna i rodziny katyńskie
poległa Ewa Bąkowska czyta w myślach nazwisko dziadka
Mieczysława Smorawińskiego Stefan Melak szepcze
nazwisko Bronisława Bohaterewicza Bronisława Orawiec
wspomina Franciszka Orawca Leszek Solski szepcze
nazwiska Kazimierza i Adama Solskich nie to szepcze bryza
przebiegający zając zatrzymał się na chwilę patrzy na dym
i szepcze i myśli czy zdoła wymienić wszystkich:
Natalia Januszko Barbara Maciejczyk Justyna
Moniuszko Hieronim Cichocki Mikołaj Cichowicz
Bronisław Cichowski Emil Cichy wiatr nie zdoła
wymienić wszystkich Bogusław Dybiec Józef Ignacy
Dyga Jan Dygnarowicz Robert Grzywna Arkadiusz
Protasiuk Przemysław Gosiewski Artur Ziętek Andrzej Michalak
Julian Mazepa – kierownik szkoły w Księżomierzy artylerzysta
Roman Rogoziński syn Jana i Marii z Mojscowiczów
świszcze wiatr w otworach po kulach w czaszkach na nich
gra gruby ciepły wiosenny deszcz
Gdy kiedyś będę musiał odejść
Ty nie odchodź ode mnie!
Gdy będę musiał stanąć wobec śmierci
Ty stań przy mnie!
Gdy kiedyś śmiertelny lęk
napełni moje serce
Ty wyrwij mnie swą mocą
z grozy strachu i bólu!
najokrutniejszy miesiąc to kwiecień
na przykład wtorek 9 kwietnia 1940
albo sobota 10 kwietnia 2010 kiedy marzną
nad ranem dereń leszczyna forsycje kaliny
kotki bazie pączki brzozy w żlebach bieleją
jak chusty i bandaże kołnierze śniegu czerwienią się
skrzepy krwi odcięte zmarznięte ręce i nogi kobiece
i męskie wiatr pcha w obłokach anioły Segala
porozrzucane w świeżej trawie i zaroślach ludzkie
korpusy niemo śpiewają
Przyjdź słodki Krzyżu tak chcę rzec
Mój Jezu nakładaj go stale na mnie.
Jeśli moje cierpienie będzie za ciężkie
Wtedy pomóż mi je dźwigać samemu.
Przyjdź słodki Krzyżu…
słychać w tle pieśni wycia i przekleństwa szczurołapów
widać dymy nad Smoleńskiem ranny od kuli umiera
generał Michał Grabowski ranny generał Józef Zajączek
jest rok 1812 płonie Smoleńsk podpalony przez Rosjan
wiatr znosi iskry i popiół nad katedrę Wniebowzięcia
Najświętszej Maryi Panny w Sosnowcu i katedrę
Notre-Dame w Paryżu czuć swąd siarki w Europie
palę Paryż
palę Smoleńsk
płonie Warszawa
2.
100 dni w celi śmierci zamienione na 10 lat Kołymy
śpiewał Czerwone maki na Monte Cassino
Zamiast rosy piły polską krew i poszedł
Jak zawsze za honor się bić a teraz tu wrócił
na ziemię kiedyś polską do dziś polską maki
w Katyniu i maki pod Monte Cassino piły tę samą
krew nie wiadomo gdzie jego głowa gdzie nogi
gdzie ręce gdzie kadłub teraz ta ziemia pije jego krew
Czy widzisz ten rząd białych krzyży?
Tam Polak z honorem brał ślub ze śmiercią
jego martwe już oczy spoglądają na Katyń Kurów
Kock Polska daleko jest stąd tak blisko tuż tuż
szklą się łzy
3.
fragment zawsze fragment lotka
ze skrzydła palec generała Błasika
wyjęty jako ostatni z czarnego foliowego worka
na śmieci Wasyl zbiera jak leci okręca sznurem
i wrzuca do trumien jak kiedyś do dołu w Katyniu
i Starobielsku dziurę w ziemi można zasypać trumnę
pod Smoleńskiem pomieszały się ciała skrzydła i pióra
siedzimy we łzach i wołamy
do Ciebie spoczywającego w grobie:
odpoczywaj spokojnie odpoczywaj!
5.
leżą róże na krzesłach
leżą róże pod krzesłami
krwawią poranione nogi
zawsze fragment dłoni
stopy ucha leżą róże
w trumnach leżą róże
w czarnych workach
ziemia jeszcze kręci się
toczą się głowy idzie tłum
cieni za nimi niosąc
na ramionach skrzydła
białe i posiwiałe
6.
sobota umyte okna w domu Jadwigi
na stole świąteczny biały obrus
na którym spoczęły wierzbowe kotki
w wazonie bazie na talerzyku kawałek
wielkanocnej babki która czeka
na powrót synów matka patrzy
na wiosenne modre i turkusowe
groźne niebo gdzie trwa liturgia
światła i wody nasłuchuje co przyniesie
wschodni wiatr szepcząc linijkę wiersza
drży ojczyzny pogięta kołyska
W utworze wykorzystano fragmenty „Pasji według świętego Mateusza” Jana Sebastiana Bacha w tłumaczeniu o. Juliana M. Śmierciaka OFM, cytat z „Ziemi jałowej” T.S. Eliota, cytaty z wierszy T. Różewicza, T Gajcego, Bułata Okudżawy i tytuły obrazów Marca Chagalla, który urodził się w Witebsku.
Fragmenty poematu Sławomira Matusza pt. „96 krzeseł i róż” znajdują się na s. 10 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 94/2022.
Kwietniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
Pomnik poświęcony ofiarom Wojny o Falklandy-Malwiny, Ushuaia/Tierra del Fuego/Argentyna; Leonora Enking / flickr.com / CC BY-SA 2.0
40 lat od wybuchu wojny o Falklandy-Malwiny spróbujemy sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ten archipelag jest tak ważny dla Argentyńczyków i jak zamierzają oni go „odzyskać”.
(po polsku na górze / versión en castellano abajo)
„Malvinas son Argentina”, czyli Falklandy-Malwiny są Argentyną. Pomimo upływu 40 lat od wojny argentyńsko-brytyjskiej o ten archipelag, hasło to pojawia się na ulicach wielu miast Argentyny i w wielu argentyńskich mediach.
Historia Falklandów-Malwinów nie jest zbyt skomplikowana. Choć mówić o „właścicielach” tego archipelagu nie jest już tak prosto. Wyspy przechodziły z rąk brytyjskich, przez francuskie, hiszpańskie, argentyńskie, by od lat 30-tych XIX wieku ponownie stać się częścią Imperium Brytyjskiego. Do Argentyny wyspy należały stosunkowo krótko, bo zaledwie przez kilkanaście lat w trzeciej i czwartej dekadzie XIX wieku. Od 1833 roku archipelag należy do Wielkiej Brytanii.
A jednak argentyńskie pretensje do posiadania wysp nie ustają. Ich najmocniejszym wyrazem było zajęcie wysp przez armię Argentyny w 1982 roku. Doszło wówczas do tak zwanej Wojny o Falklandy-Malwiny. W jej wyniku wyspy powróciły pod panowanie Wielkiej Brytanii.
Pomimo to, czterdzieści lat od wybuchu wojny Argentyńczycy wciąż roszczą pretensje terytorialne. Ich zdaniem „Malvinas son Argentina”: Falklandy-Malwiny są Argentyną. I to pomimo faktu, że większość mieszkańców wysp ma pochodzenie brytyjskie. Co więcej, w referendum w 2013 roku miażdżąca większość mieszkańców opowiedziała się za utrzymaniem istniejącego status quo. Dodajmy, że wyniki referendum nie zostały uznane przez argentyński rząd.
Skąd zatem te argentyńskie roszczenia? W najbliższym wydaniu República Latina oddamy głos w tej sprawie właśnie Argentyńczykom. Naszym gościem będzie pochodzący z Argentyny Guillermo Posadas: major lotnictwa Argentyny w stanie spoczynku oraz uczestnik Wojny o Falklandy-Malwiny.
Razem z naszym gościem odpowiemy na pytanie skąd wzięła się „tęsknota” Argentyńczyków za Falklandami-Malwinami. Dlaczego stolica archipelagu – Stanley, w Argentynie nosi nazwę Puerto Argentino? Jakie argumenty podają Argentyńczycy żądając „powrotu” archipelagu do macierzy? W jaki sposób planuje Argentyna „odzyskać” wyspy? Co planuje zrobić z jej dotychczasowymi mieszkańcami? Czy odkryte kilka dekad temu złoża ropy naftowej u wybrzeży archipelagu mogą wpłynąć na negocjacje argentyńsko – brytyjskie w sprawie przyszłości wysp? Wreszcie, jak może wyglądać przyszłość Falklandów-Malwinów?
Na te i inne pytania spróbujemy ospowiedzieć w najbliższym wydaniu República Latina. W niedzielę 10-go kwietnia o godz. 22H00!
Resumen en castellano:
A pesar de que han pasado 40 años desde la guerra argentino-británica por el archipiélago, el lema „Malvinas son Argentina” aparece en las calles de muchas ciudades argentinas y en gran parte de los medios de comunicación argentinos.
La historia de las Malvinas no es muy complicada. Aunque hablar de los „dueños” del archipiélago ya no es tan sencillo. Las islas pasaron de manos británicas, a través de francesas, españolas y argentinas, para volver a formar parte del Imperio Británico a partir de la década de 1830. Las islas pertenecieron a Argentina durante un tiempo relativamente corto, sólo durante una docena de años en la tercera y cuarta década del siglo XIX. Desde 1833 el archipiélago pertenece a Gran Bretaña.
Sin embargo, las reclamaciones argentinas sobre la propiedad de las islas no han cesado. Su expresión más fuerte fue la ocupación de las islas por el ejército argentino en 1982 y fue llamado como la Guerra de las Malvinas. Finalmente las islas volvieron al dominio británico.
Cuarenta años después del estallido de la guerra, los Argentinos siguen reclamando el territorio. En su opinión, „Malvinas son Argentina”. Y ello a pesar de que la mayoría de los habitantes de las islas son de origen británico. Además, en el referéndum de 2013, una abrumadora mayoría de la población votó por mantener el status quo existente. Añadamos que los resultados del referéndum no fueron reconocidos por el gobierno argentino.
Entonces, ¿de dónde vienen estas reclamaciones argentinas? En esta edición de República Latina, la damos la voz al pueblo argentino sobre el tema de las islas. Nuestro invitado será Guillermo Posadas: Mayor de la Fuerza Aérea Argentina retirado y participante en la Guerra de las Malvinas.
Junto con nuestro invitado, responderemos a la pregunta de por qué los Argentinos „añoran” las Malvinas. ¿Por qué la capital del archipiélago, Stanley, se llama Puerto Argentino en Argentina? ¿Qué argumentos dan los Argentinos para exigir la „devolución” del archipiélago a la patria? ¿Cómo piensa Argentina „reclamar” las islas? ¿Qué piensa hacer con sus actuales habitantes? ¿Podrían los yacimientos de petróleo descubiertos hace unas décadas frente a las costas del archipiélago influir en las negociaciones argentino-británicas sobre el futuro de las islas? Por último, ¿cuál podría ser el futuro de las Malvinas?
Intentaremos responder a estas y otras preguntas en esta edición de República Latina, ¡el domingo 10 de abril a las 10PM UTC+2!
Pierwszy rzut strategiczny poszedł. Natomiast Rosjanie nie sformułowali drugiego rzutu, bo nie ogłosili mobilizacji. Dlaczego? Szczerze powiem – nie wiem. Ważne jest, że tego drugiego rzutu nie było.
Płk Piotr Lewandowski, Magdalena Uchaniuk, Łukasz Jankowski
Z płk. Piotrem Lewandowskim, byłym dowódcą bazy w Redzikowie, członkiem misji m.in. w Iraku i w Afganistanie, rozmawiają Magda Uchaniuk i Łukasz Jankowski. Rozmowa odbyła się 29 marca br.
W swojej analizie dotyczącej działań na Ukrainie pisze Pan, że na początku wszystko szło zgodnie z planem Rosjan. Co się stało, że armia rosyjska walczy tak źle?
Początek operacji, której, co istotne, Rosjanie nie nazwali wojną, przebiegał w zasadzie zgodnie z planem. Nie udało im się wprawdzie zająć Kijowa specjalną operacją powietrzną, która zakończyła się spektakularną porażką, ale jednostki pancerne zmechanizowane przez pierwsze trzy dni parły do przodu. Moim zdaniem plan rosyjski wyglądał trochę jak inwazja talibów na Afganistan.
Oni myśleli, że Ukraina nie będzie walczyć. To jest też kwestia szowinizmu rosyjskiego: postrzegali swoich sąsiadów jako takich gorszych Rosjan.
Przez pierwsze trzy dni czołówki rosyjskie od północnego zachodu i od wschodu doszły pod Kijów, z południa zajęto Chersoń – ten początek nie był zły. A potem przytrafiły się miasta: Sumy, Charków, Czernihów, gdzie Rosjanie zostali zatrzymani przez równorzędne siły, czyli ukraińskie jednostki pancerne zmechanizowane i ich lekką piechotę (to popularne pojęcie, więc umówmy się, że tak będziemy tę formację nazywać), wyposażone w najnowocześniejszą zachodnią broń przeciwpancerną, które zaczęły te czołówki po prostu odcinać, a Rosjan było najzwyczajniej w świecie za mało.
Rosjanie w ciągu pierwszych trzech dni posuwali się ze średnią prędkością 80 kilometrów na dobę. Początkowo wyglądało to niemalże jak Blitzkrieg. Będziemy pewni, co się stało, dopiero po wojnie; na razie możemy przypuszczać.
Mimo wszystko Rosjanie mieli zaskoczenie operacyjne. Strategicznego, czyli na poziomie polityczno-militarnym – nie, bo Ukraina wojny się spodziewała. Natomiast na poziomie operacyjnym, czyli czysto wojskowym, pewne zaskoczenie uzyskali, bo nikt nie wiedział, którego dnia ta wojna się zacznie.
I na tych kierunkach, mówiąc kolokwialnie, armia ukraińska trochę zaspała, bo z kierunku białoruskiego w zasadzie bez większych walk Rosjanie doszli do przedmieść Kijowa. Dopiero w późniejszej fazie w Buczy ogniem artyleryjskim zniszczono rosyjską kolumnę, ale to był już rosyjski drugi rzut, który ogniem artylerii zaczęto odcinać od pierwszego rzutu. Natomiast na kierunku południowym ta operacja musiała być przygotowana jako niezależna wcześniej, po 2014 roku. I tę operację zaplanowano bardziej zgodnie z rosyjską doktryną wojenną: ich oddziały zmechanizowane rajdowym manewrem zajęły Chersoń – notabene jedyne duże miasto, które Rosjanom się udało do tej pory zająć – bo Ukraińcy nie zdążyli przygotować obrony.
Jako Polska śledzimy rozwój rosyjskiej doktryny wojennej, która zakłada, że na głównych kierunkach uderzeń Rosjanie będą mieli trzykrotną przewagę. Na kierunkach przełamania, czyli ciężkich walk (takie walki obserwujemy w Sumach, w Czernihowie), oni zakładali, że będą mieli przewagę nawet sześciokrotną. A tak naprawdę walczą jeden do jednego. Ich armia po prostu nie jest do tego przygotowana.
Ich piechota w znakomitej większości składa się z żołnierzy poborowych, 19–20-letnich chłopaków, powołanych do wojska z myślą (tych poborowych), że odsłużą dwa lata, pojadą na strzelnicę, zaliczą 1–2 poligony i wrócą do domów. I tych chłopaków rzucili przeciwko wysoce zmotywowanym żołnierzom ukraińskim.
A przypominam, że znakomita część żołnierzy ukraińskich ma doświadczenia bojowe z rejonu działań operacji antyterrorystycznej, czyli Ługańsk, Donieck.
Tutaj muszę nadmienić, że ja nie wierzę w narrację, że ci żołnierze myśleli, że to są ćwiczenia. Nie, im powiedziano, że to będzie wyglądało jak ćwiczenia. I te w zasadzie dzieciaki, słabo przygotowane, bo taktyki walk miejskich Rosjanie nie ćwiczyli, i to widać – żadnego miasta się nie udało zdobyć – rzucono przeciwko ukraińskim weteranom.
Oczywiście drugi rzut to były już jednostki powietrzno-desantowe, rozpoznawcze, specnaz, żołnierze zawodowi, ale oni również sobie nie poradzili, bo musieli współpracować z tymi żołnierzami z poboru, którzy absolutnie nie są przygotowani do tego typu walki. (…)
Najnowsze dane ze Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy: od początku wojny wojsko rosyjskie straciło 17 tysięcy żołnierzy, niemal 600 czołgów, 303 systemy artyleryjskie, 127 samolotów i 129 śmigłowców. To są liczby z 29 marca.
Tak, są portale, które analizują szczegółowo dostępną dokumentację fotograficzną i liczą te straty. Potwierdzone straty strony rosyjskiej to 350 do 400 czołgów, z czego mniej więcej 150 Rosjanie stracili w wyniku bezpośredniego ostrzału. Reszta to są straty o charakterze niebojowym. Charakter niebojowy to są usterki techniczne, ewentualnie brak paliwa, czyli to sprzęt, który został po prostu porzucony. Czyli trzykrotnie więcej czołgów Rosjanie stracili nie w wskutek bezpośredniego ostrzału, ale w wyniku strat niebojowych; tak wynika z analiz internetowych. Straty ukraińskie w czołgach wyliczane są jako trzykrotnie niższe.
Jednak porównanie strat czołgów ukraińskich i rosyjskich nie świadczy dramatycznie źle o taktyce Rosjan, bo jeżeli się naciera, nie jest dyskredytująca strata trzykrotnie większej ilości czołgów – odciętych od piechoty, niszczonych ogniem z granatników, płonących w miastach. Natomiast procent strat niebojowych – już tak.
Przyczyn jest kilka. Po pierwsze, rosyjskie czołgi konstrukcyjnie są bardziej skomplikowane od np. amerykańskich czy niemieckich. Bo ich technologia wymusza, że coś, co czołgi zachodnie rozwiązują relatywnie prosto, u Rosjan jest konstrukcyjnie skomplikowane i ich czołgi są najzwyczajniej w świecie awaryjne. Natomiast dyskredytujące jest to, że one są porzucane; były porzucane (bo w tej chwili już takich zdjęć jest coraz mniej). Porzucano je dlatego, że Rosjanie nie mieli tyłów i jeżeli czołg się zepsuł, a w każdej chwili mogła się pojawić piechota z granatnikami, to załogi po prostu uciekały. Na pewno miało tu też swój wpływ niskie morale; tak że tak wysoki procent strat niebojowych rzeczywiście jest dyskredytujący.
W pierwszych dniach mówiono, że Rosjanie chcą działać jak Amerykanie w Pustynnej Burzy, czyli najpierw naloty, artyleria, a potem wjeżdżamy jak po swoje. Szybko się okazało że jednak nie zdobyli pełnej kontroli w powietrzu ani innych przewag. A mimo to weszli kolumnami pancernymi. Jak to o nich świadczy?
Pojawia nam się tutaj kluczowy aspekt przewagi informacyjnej i świadomości pola walki. Strona ukraińska dysponuje absolutną przewagą informacyjną, którą uzyskała dzięki wsparciu natowskiemu. Mam na myśli samoloty AWACS, które krążą nad naszymi głowami, tudzież cały pozostały obszar rozpoznania radioelektronicznego, radiowego, walki radioelektronicznej. To wsparcie NATO dla Ukrainy jest bezcenne.
Ukraińcy mają obraz pola walki prawie w czasie rzeczywistym. Czyli widzą, gdzie Rosjanie są, gdzie się koncentrują, jakie manewry wykonują. Natomiast Rosjanie mają niewielką wiedzę na temat działań ukraińskich.
Rosyjskie rozpoznanie satelitarne obecnie jest po części mitem. Oni nie dysponują obrazowym rozpoznaniem satelitarnym na poziomie natowskim, nawet się do niego nie zbliżają. Natomiast, owszem, mają samoloty walki radioelektronicznej, rozpoznania radioelektronicznego, mają systemy zakłócania, bo chwalili się, że potrafią zakłócić obraz satelitarny.
Przed wojną mówiono w analizach o możliwej przewadze Rosjan w tej dziedzinie. Pokazywano, jak wyłączono wszelkie systemy radiolokacyjne jednego z amerykańskich okrętów bojowych i kilkakrotnie przelatywał nad nim rosyjski MiG namierzający, który mógł ten statek zatopić. Rosjanie pokazywali, że mogą wyłączać kluczowe dla wojsk natowskich systemy.
Owszem, pojawiała się narracja, że Rosjanie stworzą tak zwaną bańkę antydostępową. Czyli na kilku poziomach zakłócą sygnały satelitarne, GPS itd., itp. Mało tego, twierdzili że tę zdolność sprowadzili do poziomu batalionowych grup bojowych czy taktycznych i posiadają do tego sprzęt. Ale przyszedł moment, kiedy zabrzmiało „sprawdzam”. Jedno to jest osiągnąć pełną zdolność, a drugie – osiągnąć standardy w wykorzystywaniu tej zdolności. W jakimś miejscu na chwilę taką zdolność udało im się osiągnąć. Ale niestety w armii rosyjskiej standardem to się nie stało.
W armiach zachodnich, jeżeli armia osiąga jakąś zdolność, przekuwa ją się na powszechny standard. W armii rosyjskiej tak się nie dzieje.
I my nie widzimy tego zakłócania radioelektronicznego, tych niesamowicie tajnych urządzeń, które miały zakłócić odbiór satelitarny. Notabene one się pojawiły na polu walki, bo pierwsze egzemplarze dostały się już w ręce Ukraińców. Ale one po prostu nie spełniają swojej roli.
Cały wywiad Magdaleny Uchaniuk i Łukasza Jankowskiego z płk. Piotrem Lewandowskim, pt. „Dlaczego armia rosyjska walczy tak źle?” znajduje się na s. 13 dodatku „Ukraina walczy” do kwietniowego „Kuriera WNET” nr 94/2022.
Kwietniowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
Europoseł PiS o rosyjskich zbrodniach na Ukrainie, stosunku PE do Polski oraz o słowach francuskiego prezydenta na temat polskiego premiera i o tym, jak należy na nie zareagować.
Witold Waszczykowski odnosi się do kolejnych rosyjskich zbrodni na Ukrainie. Plan szybkiej inwazji się nie powiódł. Obecnie Władimir Putin chce odciąć Ukrainę od morza i jej centrów przemysłowych.
Trzeci element, który Putin realizuje to niszczenie Ukrainy.
Zmuszanie masy Ukraińców do migracji to problem zarówno dla nich samych, jak i dla sąsiadów Ukrainy.
Europoseł PiS zauważa, że nie zmienia się postawa polityków unijnych wobec naszego kraju.
Tutaj w parlamencie dominują głosy, że wojna nie może być wymówką do tego, aby nie przymuszać Polski do takich zmian jakich sobie życzy Komisja i Trybunał Sprawiedliwości UE.
Rozmówca Łukasza Jankowskiego komentuje też wywiad prezydenta Francji, w którym nazwał on polskiego premiera „skrajnie prawicowym antysemitą”.
Czy ambasador Francji jest jeszcze w Warszawie? Powinien już być skierowany do Paryża po stosowną refleksję https://t.co/ms1gr4nWmm
— Witold Waszczykowski (@WaszczykowskiW) April 8, 2022
Waszczykowski stwierdza, że to klasyczny zestaw zarzutów: strefy wolne od LGBT, rasizm na granicy, brak pomocy lekarskiej dla kobiet.
To na pewno wymaga interwencji i stanowczej odpowiedzi ze strony Polski.
Z uwagi na twierdzenia zawarte w wywiadzie Prezydenta Republiki Francuskiej dla @le_Parisien minister @RauZbigniew zdecydował o wezwaniu Ambasadora Francji do MSZ.
W wywiadzie prezydent Francji nazwał polskiego premiera (@MorawieckiM) antysemitą.#RadioWnethttps://t.co/wUkncJ5EDw
Sądzi, że słowa Macrona są przejawem jego frustracji związanej z nie najlepiej idącą kampanią wyborczą. Przewiduje, że we francuskich wyborach prezydenckich konieczna będzie II tura.
Jeśli Macron będzie brnął dalej w takie skandaliczne wypowiedzi, to będzie się narażał.
Piątkowy poranek w sieci Radia Wnet należy do Studia Dublin, gdzie informacje, przegląd wydarzeń tygodnia i rozmowy. Nie brak też dobrej muzyki i ciekawostek z Irlandii. Zaprasza Tomasz Wybranowski.
W gronie gości:
Bogdan Feręc – redaktor naczelny portalu Polska-IE.com, Studio 37,
Prowadzenie i scenariusz: Tomasz Wybranowski
Redaktor wydania: Tomasz Wybranowski
W piątkowym Studiu Dublin łączyliśmy się tradycyjnie z Bogdanem Feręcem, szefem najważniejszego portalu irlandzkiej Polonii – Polska-IE.com.
Bogdan Feręc komentuje plany wprowadzenia podatku węglowego w Irlandii. Rząd mówi, iż wprowadzone zostaną jednocześnie rozwiązania osłonowe, żeby Irlandczycy nie odczuli podwyższenia podatku. Jak pyta się Feręc – po co w takim razie w ogóle wprowadzać ten podatek? Miał on być przeznaczony na inwestowanie w zieloną energię. Jak na razie, jak mówi szef portalu Polska-IE.com niewiele się w tej sprawie dzieje.
Jeden minister mówi jedno, drugi drugie, trzeci znowu coś całkiem innego i pobierane są od nas pieniądze, które tak naprawdę jeszcze nie wiadomo na co idą.