Paweł Rakowski: bliskowschodnie prawosławie bardzo alergicznie reaguje na rosyjskie

Featured Video Play Icon

Ekspert ds. bliskowschodnich o napiętej sytuacji w Izraelu, braku konsensusu wśród Palestyńczyków, groźbie głodu w Libanie i stosunku bliskowschodniego prawosławia do Patriarchatu Moskiewskiego.

Paweł Rakowski komentuje sytuację w Izraelu po niedawnych zamachach. Minimalizacji napięcia nie pomaga nałożenie się na siebie czasu Ramadanu, Wielkiego Postu i Paschy. Przywództwo palestyńskie próbuje uniknąć odpowiedzi na kłopotliwe pytanie- kiedy wybory?

Dalej nie ma wyborów, dalej nie ma żadnego konsensusu, nie ma żadnego dialogu, dalej nie ma żadnej propozycji nawet rozmowy.

Paweł Rakowski: Iran chce rozbić sojusz izraelsko-arabski poprzez palestyńską krew

Ekspert ds. bliskowschodnich zauważa, że taka wojna jaką obserwujemy na  Ukrainie, na Bliskim Wschodzie miała miejsce tylko raz- gdy Irak zaatakował Iran. Mówi na temat rekrutacji Syryjczyków do wojny na Ukrainie. Nie przebiega ona sprawnie, gdyż Arabowie chcą pieniędzy z góry.

Rosjanie, którzy na początku obiecywali jakieś bonifikaty finansowe okazało się, że chyba bonifikaty finansowych nie za bardzo są w stanie realizować.

Jak dodaje, Kreml nie chce się zbytnio „dzielić” wojną na Ukrainie, gdyż mogłoby to utrudnić jego narrację.

200 żołnierzy osetyjskich wróciło z frontu do Osetii i zaczynają mówić […] że ten rosyjski projekt militarny to jest po prostu jedno wielkie badziewie.

Rozmówca Adriana Kowarzyka mówi o widmie głodu w regionie. Libańskim piekarzom brakuje mąki do wypiekania chleba. Na rynek libański zaczyna wracać Arabia Saudyjska, co jest dobrą wiadomością dla Libańczyków. Saudów stać bowiem na zakup chleba.

Generalnie w świecie muzułmańskim jak jest w miarę w porządku to nie ma ludzi bezdomnych, nie ma sierot, nie ma nie ma głodujących, bo tym wszystkim muzułmanie się zajmują.

Gość Popołudnia Wnet mówi także o pielgrzymce papieża Franciszka do Libanu. Media donoszą, że Ojciec Święty mógłby się spotkać z patriarchą moskiewskim w Jerozolimie. Rakowski zauważa, że „bliskowschodnie prawosławie bardzo alergicznie reaguje na rosyjskie”. Patriarchowie Konstantynopola, Antiochii i Aleksandrii wyrażali niepokój z powodu kościelnej ekspansji Moskwy w Afryce.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Emil Menem: jeżeli chodzi o media w Libanie, to są po prostu słabe

Mnogość gazet, początki telewizji oraz irackie i libijskie wpływy. Libański dziennikarz o rynku medialnych w swym kraju.

Emil Menem wyjaśnia, że latach 60-70 w Libanie była pełna wolność mediów. Codziennie wychodziły setki różnych tytułów.

To był czas jeszcze kiedy telewizja nie była czymś najważniejszym w mediach.

W Libanie byli dziennikarze nie tylko arabsko-, ale także angielsko- i francuskojęzyczni. Wśród nich byli także rdzenni Libańczycy. Dziennikarze byli podzieleni na grupę związaną z partiami politycznymi i na tych, dla których Liban to było za mało.

Ten rynek był za mały stąd też ta otwartość mediów libańskich przede wszystkim na cały region arabski.

Niektórzy dziennikarze byli wynagradzani przez obce państwa: Irak i Libię. Nowy okres dla dziennikarstwa libańskiego rozpoczął się wraz z wojną domową. Wówczas wyrasta duża rola telewizji.

Jeżeli chodzi o media w Libanie, to są po prostu słabe.

Dziennikarz podkreśla, że Hezbollah nie jest partią libańską. Choć członkami Partii Boga są Libańczycy, to powstała ona w Iranie, przy wsparciu tamtejszych władz.

Jeżeli jest wpływ z zewnątrz, nie można mówić o żadnej wolności.

Krytycy Hezbollahu, szczególnie szyiccy, a więc z grupy, do której odwołuje się Partia Boga, są represjonowani. Z represjami spotykają się dziennikarze, którze chcieliby powiedzieć coś niewygodnego o ugrupowaniu Hasana Nasrallaha.

Pożar w bejruckim porcie. Gajowy: Płoną oleje silnikowe, których nie zgasi się zwykłą wodą. Nie mają go czym gasić

W porcie w Bejrucie płoną opony i oleje silnikowe zaledwie miesiąc po tragedii, w której zginęło 190 osób. Pożar wybuchł mimo nadzoru wojskowego nad portem.

Kazimierz Gajowy informuje, że wbrew temu co podają media w stolicy Libanu nie płonie ropa naftowa, ale różnego typu oleje silnikowe. Zaznacza, że Libańczykom po ostatniej tragedii brakuje środków do ich zgaszenia. Libańczycy po kolejnej tragedii w porcie nie ufają już nikomu- mówi prowadzący „Studio Bejrut”. Wybuch pożaru w kontrolowanym przez wojsko porcie daje pożywkę teoriom spiskowym. Ludzie sądzą, że ktoś mógł chcieć zatrzeć obecnym pożarem dowody swej winy za wybuch sprzed miesiąca. Dziesiątki ludzi związanych z portem zostało aresztowanych.

A.P.