Witold Repetowicz, korespondent wojenny: Do końca roku Irak powinien zostać oczyszczony z terrorystów [VIDEO]

Zerwanie stosunków między Katarem a Arabią Saudyjską i Emiratami wygląda skomplikowanie, a to logiczna konsekwencja działań Kataru i wynik zmiany w Waszyngtonie – powiedział gość „Poranka Wnet”.

– W Iraku toczy się wojna, przy czym toczy się tylko na części terytorium, bo większa jego część jest już oczyszczona z bojowników Państwa Islamskiego – powiedział Witold Repetowicz, gość „Poranka Wnet”, który właśnie powrócił z Iraku, w rozmowie z Witoldem Gadowskim.

– Natomiast w kilku miejscach toczą się walki sił rządowych z IS, które jest cały czas w defensywie i do końca roku Irak zostanie oczyszczony  – prognozował korespondent wojenny, który uważa że do końca czerwca dojdzie do całkowitego wyparcia sił ISIS z Mosulu, bowiem walki toczą się już jedynie w części Starego Miasta. Podkreślił, że  jest to teren trudny dla wojska ze względu na gęstą zabudowę i liczną ludność zamieszkującą ten obszar. Powiedział, że podczas działań mających na celu ewakuację ludności cywilnej często dochodziło do sytuacji, w której oddziały Państwa Islamskiego strzelały uciekinierom w plecy.

– W przypadku bombardowań koalicyjnych trudno jest uniknąć cywilnych ofiar i jest to wykorzystywane przez Państwo Islamskie propagandowo – powiedział ekspert. Przypomniał, że w sobotę mija trzecia rocznica zajęcia Mosulu przez Państwo Islamskie.

– Ludzie powoli wracają do swoich miast – powiedział ekspert Defence24, pytany o Karakosz, miasto chrześcijańskie niedawno odbite z rąk ISIS, które było zajęte w 2014 roku. Zaznaczył przy tym, że jest to proces dość powolny, chociaż w przypadku omawianego miasta mamy do czynienia ze szczególną sytuacją, bowiem było ono wyzwolone przez siły rządowe i tam następuje to trochę szybciej.

– Jest kilka przeszkód, aby chrześcijanie powrócili do swoich domów, do jednej z najważniejszych należy niepewność co do statusu równiny Niniwy, która częściowo zajęta jest przez Kurdów, a częściowo przez oddziały rządowe – powiedział Repetowicz.  Jego zdaniem niepewność polityczna ma tutaj kluczowe znaczenie, chociaż często są również fizyczne przeszkody, jak chociażby niedostateczne oczyszczenie terenu z bomb śmieciowych. Jako przykład podał chrześcijańskie miasteczko Telescow, do którego wróciła część mieszkańców, ale niewielki procent.

– Kluczową sprawą dziś dla Iraku  jest spór o Kirkuk, bowiem zamieszkują go, mówiąc w dużym uproszczeniu, Kurdowie, Arabowie i Turkmeni – powiedział Repetowicz. Duży udział ludności turkmeńskiej „generuje zaangażowanie Turcji” w spór o to miasto. Ekspert zauważył, że Turcja z wielką niechęcią odniosła się do wywieszenia przez gubernatora Kirkuku flagi kurdyjskiej. Zwrócił uwagę na to, że do tej pory rozważa się w Iraku, czy kwestie związane z tym miastem należy rozwiązywać w referendum niepodległościowym kurdyjskim , czy też za pomocą referendum konstytucyjnego.

– Dodatkowo sytuację komplikuje fakt, że Kirkuk to nie tylko miasto, ale cała prowincja, której dystrykt Hawidża jest na terenach Państwa Islamskiego – powiedział Repetowicz. Jego zdaniem Kirkuk też nie powinien zapominać o wciąż istniejącym zagrożeniu od strony ISIS, którego siły zostaną wyparte z Hawidży na samym końcu.

– Referendum niepodległościowe i kwestie niepodległości  Kurdystanu Irackiego jest to sprawa decyzji Kurdów – powiedział gość „Poranka Wnet”. Zauważył przy tym, że aby dyskutować o kwestiach poparcia czy uznania państwa Kurdów, sami zainteresowani powinni zorganizować referendum i jasno się określić, działając w porozumieniu z Irakiem, bowiem ani Irakowi, ani Kurdom nie jest potrzebna nowa wojna.

– Zerwanie stosunków między Katarem a Arabią Saudyjską i Emiratami wygląda skomplikowanie, a to logiczna konsekwencja działań Kataru, ale też wynik zmiany w Waszyngtonie – powiedział gość „Poranka Wnet”. Jego zdaniem, administracja Donalda Trumpa udzieliła pełnego poparcia dla działań Arabii Saudyjskiej i jej sojuszników. Podkreślił, że dogadywanie się Kataru z Iranem za plecami Saudów doprowadziło do wściekłości Rijad.

Witold Gadowski rozmawiał z Witoldem Repetowiczem także o walkach z oddziałami Daesh i „Gniewie Eufratu”, o miliardowym okupie, jaki zapłaciła dynastia z Kataru Iranowi i organizacjom przez niego wskazanym. Zapraszamy do wysłuchania audycji.

Witold Repetowicz, niezależny dziennikarz, ekspert ds. międzynarodowych portalu Defence24.pl, prawnik. Autor licznych reportaży z podróży na Bliski Wschód i do Afryki. Szczególnie zainteresowany problemami wojen i konfliktów etnicznych oraz religijnych, a także terroryzmu. Od czasu wybuchu „Arabskiej Wiosny” wielokrotnie przebywał w krajach Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, w tym w Iraku i Syrii. Autor książki „Nazywam się Kurdystan”.

 

Jerzy Haszczyński: Może dojść do zmiany układu geopolitycznego na Bliskim Wschodzie. Katar coraz bliżej Iranu

Szef działu zagranicznego dziennika „Rzeczpospolita” komentował w Radiu Wnet zerwanie przez Arabię Saudyjską, Zjednoczone Emiraty Arabskie oraz Egipt i Bahrajn kontaktów dyplomatycznych z Katarem.

Arabia Saudyjska ogłosiła w poniedziałek, że jednostki katarskie zostaną wykluczone z koalicji walczącej z ekstremistami w Jemenie. W poniedziałek Rijad zerwał stosunki dyplomatyczne i konsularne z Katarem w związku ze wspieraniem przez to państwo terroryzmu. [related id=22963]W ślad za Arabią Saudyjską stosunki dyplomatyczne z Katarem zerwały też Zjednoczone Emiraty Arabskie, Egipt i Bahrajn.

Decyzję tych krajów komentował Jerzy Haszczyński. – Oficjalny zarzut wobec Kataru dotyczy wspierania terroryzmu islamskiego, szczególnie tego, który dotyka krajów Bliskiego Wschodu. Jak się bliżej przyjrzeć, to zarzut dotyczy przede wszystkim Bractwa Muzułmańskiego, co do którego nie wszyscy mają pewność, czy jest organizacją terrorystyczną.

Cały konflikt odbywa się w cieniu wizyty Donalda Trumpa na Bliskim Wschodzie, gdzie zostało zawarte przymierze między Arabia Saudyjską a USA, w którym wskazano na Iran jako na głównego wroga – znaczył dziennikarz.

Jerzy Haszczyński wymienił możliwe polityczne powody decyzji państw islamskich o zerwaniu kontaktów z Katarem – Gdzieś w tle jest konflikt między głównymi sunnickimi graczami, z Arabią Saudyjską na czele, a szyickim regionalnym mocarstwem, jakim jest Iran. Katar jest oskarżany przez Arabię o wspieranie Teheranu, mimo że sam jest krajem sunnickim.

Zdaniem szefa działu zagranicznego sytuacja dyplomatyczna nie przełoży się na stabilność dostaw katarskiego gazu do Polski. – To nie jest wojna o surowce, co nie znaczy, że nie będzie wpływała na rynek naftowy i gazowy. Nie wiemy, czy ten konflikt będzie trwał na tyle długo, żeby to miało wpływ na sytuację energetyczną w Polsce.

– Nie wiemy, jak się zachowają Stany Zjednoczone, które mają duże siły wojskowe w Katarze. Jeszcze za czasów Baracka Obamy Katar wykonywał poważne gesty w stosunku do Ameryki, ale zmieniły się władze w Białym Domu, więc może i nastawienie Kataru się zmieniło – powiedział dla Radia Wnet Jerzy Haszczyński.

Niemieckie ultimatum w sprawie bazy wojskowej w Incirlik. Dalszy ciąg konfliktu między Angelą Merkel a Recepem Erdoganem

Rząd Niemiec domaga się od władz Turcji rozwiązania w ciągu dwóch tygodni sporu o dostęp niemieckich posłów do bazy lotniczej Incirlik. W przeciwnym razie Niemcy przeniosą wojska do innego państwa.

 

„Dyplomatyczne młyny mogą jeszcze pracować przez dwa tygodnie” – powiedział agencji dpa deputowany CDU Juergen Hardt, odpowiedzialny w swoim klubie parlamentarnym za politykę zagraniczną.

„Jeżeli w ciągu 14 dni z Ankary nie nadejdą jasne, jednoznaczne sygnały dotyczące prawa do odwiedzin (bazy przez niemieckich posłów), rząd będzie musiał przenieść w inne miejsce myśliwce Tornado” – zaznaczył polityk CDU.

Rolf Muetzenich ze współrządzącej Niemcami SPD domaga się natychmiastowego przeniesienia niemieckich żołnierzy. „Socjaldemokraci chcą, by już w przyszłym tygodniu Bundestag opowiedział się jednoznacznie za wycofaniem wojska (z bazy Incirlik)” – powiedział poseł SPD w telewizji ZDF.

Ultimatum niemieckie jest kolejną odsłoną ostrego konfliktu między Berlinem a Ankarą. Do kryzysowego spotkania między kanclerz Niemiec Angelą Merkel a prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem doszło podczas szczytu NATO w czwartek w Brukseli.

Niedawne ustępstwo ze strony tureckiej, która zezwoliła na wizytę niemieckich parlamentarzystów w bazie NATO Konya, gdzie stacjonują także żołnierze Bundeswehry, nie poprawiła w sposób istotny sytuacji. Niemiecki rząd poinformował w piątek posłów Bundestagu o możliwości pierwszego od ośmiu miesięcy wyjazdu do tej bazy.

Zakaz odwiedzin obowiązuje natomiast nadal w bazie lotniczej Incirlik. Ta baza należy, w przeciwieństwie do bazy Konya, będącej obiektem NATO, wyłącznie do Turcji.

Berlin poinformował, że poszukuje innego miejsca nadającego się na bazę dla żołnierzy Bundeswehry i że jedną z alternatyw jest Jordania. Miejsce to odwiedziła niedawno minister obrony Niemiec Ursula von der Leyen.

Merkel wielokrotnie podkreślała, że Bundeswehra to armia podlegająca parlamentowi i dlatego dostęp posłów Bundestagu do tureckiej bazy lotniczej Incirlik, gdzie stacjonują niemieccy żołnierze, jest „absolutnie konieczny”.

W położonej na południowym wschodzie Turcji bazie Niemcy mają kilka wielozadaniowych samolotów bojowych Tornado i wspierający je samolot tankowania powietrznego, a ich tamtejszy kontyngent liczy około 260 żołnierzy. Niemieckie samoloty uczestniczą w zwalczaniu Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku, wykonując przy tym wyłącznie loty rozpoznawcze.

Turcja oficjalnie nie podała powodów zakazania wizyty niemieckich parlamentarzystów, ale Berlin podejrzewa, że Ankara chce ukarać Niemcy za udzielenie schronienia tureckim wojskowym, którzy wystąpili o azyl po czystkach rozpoczętych w Turcji w następstwie udaremnionego puczu z zeszłego roku. Ich liczba rośnie z miesiąca na miesiąc.

PAP/WJB

Paweł Kalinowski u Stefana Truszczyńskiego: W stolicy Turcji widać wpływ propagandy Erdoğana – spadek liczby turystów

W audycji „Stefan Truszczyński i jego drużyna” podróżnik Paweł Kalinowski, opowiadał o ostatniej wyprawie do Turcji. Drugim gościem był prof. Witold Kieżun, który przedstawił historię swojej rodziny.

 

Kalinowski spędził w Stambule osiem dni. Nie była to jego pierwsza podróż do serca Turcji. Niemniej jednak ostatnia wyprawa znacząco różniła się od poprzednich. Powodem wyjątkowości tej podróży były zmiany, jakie nastąpiły po kontrowersyjnym referendum, w którym Turcy decydowali, czy w ich ojczyźnie wprowadzić system prezydencki.
Podróżnik przyznał, że w Stambule czuć atmosferę obawy o wolność w Turcji: – Ci, którzy są mu przeciwni mówią, że za dwa lata wejdą konsekwencje referendum Recepa Tayyipa Erdoğana. Ludzie boją się, że nastanie jedynowładztwo – stwierdził.

 
Podczas pobytu w Stambule Paweł Kalinowski dowiedział się z ust lokalnych opozycjonistów, że większość obywateli uważa, że zamach stanu w Turcji, który został przeprowadzony w nocy z 15 na 16 lipca 2016 roku, inspirowany był przez prezydenta Turcji. Celem takiego puczu miałoby być wyeliminowanie przez Erdoğana części opozycjonistów.
Ponadto gość Stefana Truszczyńskiego powiedział, iż skutki nieudanego puczu oraz ostatniego referendum jest spadek liczby turystów w stolicy Turcji: – Widać wpływ propagandy Erdoğana na liczbę turystów. Ich liczba się zmniejszyła. Jest o wiele mniej ludzi. Jeśli już spotykamy turystów, to większość z nich pochodzi z krajów arabskich i Dalekiego Wschodu.

 
Drugim gościem redaktora Stefana Truszczyńskiego był prof. Witold Kieżun, który tym razem opowiadał o dziejach swojej rodziny, związanej z Wileńszczyzną. Jedną z ciekawostek, o której wspomniał wiąże się z dziejami XII-wiecznej Polski. Chodzi o przydomek szlachecki, jaki został nadany przodkowi prof. Kieżuna przez Bolesława Krzywoustnego.

 
– Mój przodek został wysłany do cesarza niemieckiego. Cesarz chciał zaimponować swoimi bogactwem, więc zaprowadził go do swojego skarbca, gdzie było mnóstwo złotych monet i pierścionków. On w tym czasie zdjął zloty sygnet i powiedział, że powiększy majątek władcy Niemiec. Cesarz więc powiedział mu: „l Ich habe den” – co oznacza po polsku: „mam”. Przybył do Polski i król, usłyszawszy tę historię, nadał mu przydomek szlachecki „Habden” – mówił.

 
Ponadto profesor Witold Kieżun opowiadał o stosunkach polsko-litewskich w dwudziestoleciu międzywojennym oraz o profesjach, jakimi trudnili się jego rodzice.

 

 

K.T.

Prezydent Turcji zapowiedział, że jego spotkanie z Trumpem będzie historyczną zmianą w stosunkach turecko-amerykańskich

Prezydent Trump uzasadnił swoją decyzję o zaproszeniu Recepa Erdogana do Białego Domu, krytykowaną przez organizacje praw człowieka, kluczowym, geostrategicznym położeniem Turcji.

Podczas wspólnego wystąpienia w Białym Domu obaj prezydenci odczytali tylko kurtuazyjne oświadczenia i nie odpowiadali na pytania mediów. Decyzję o rezygnacji z rutynowej w takich sytuacjach wspólnej konferencji prasowej amerykańscy komentatorzy wytłumaczyli pragnieniem uniknięcia przez Donalda Trumpa pytań związanych z zarzutami, że podczas spotkania z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych prezydent ujawnił ściśle tajne informacje wywiadu.

Prezydent Trump, przypominając o znaczeniu Turcji w okresie „zimnej wojny”, w tym w zmaganiach podczas okupacji Afganistanu przez ZSRR, powiedział, że obecnie Turcja i Stany Zjednoczone „zmagają się z nowym wrogiem, jakim jest terroryzm, i ponownie pragną razem sprostać temu zagrożeniu”.

Podczas wspólnego wystąpienia w Białym Domu przed rozpoczęciem rozmów obaj przywódcy nie wspominali o ostatnich zadrażnieniach w stosunkach dwustronnych.

Głównymi tematami rozmów obu prezydentów była niedawna, kontrowersyjna decyzja Donalda Trumpa o dozbrojeniu Kurdów walczących w Syrii, ostatnie niepokojące oznaki zbliżenia Turcji z Rosją oraz starania Turcji, do tej pory bezskuteczne, o ekstradycję mieszkającego w USA islamskiego duchownego Fethullaha Gulena. Erdogan oskarża Gulena o zorganizowanie w lipcu ubiegłego roku próby puczu wojskowego w Turcji.

Prezydent Trump uzasadnił swoją decyzję o zaproszeniu Erdogana do Białego Domu, krytykowaną przez organizacje praw człowieka, kluczowym, geostrategicznym położeniem Turcji oraz koniecznością zapewnienia wsparcia Turcji w walce z Państwem Islamskim.

WJB/PAP

Irański szef MON: Arabia Saudyjska, Turcja i Izrael wspierają terrorystów z ISIS i Al-Nusry i spiskują przeciwko Iranowi

W wywiadzie dla powiązanej z Hezbollahem libańskiej telewizji Al-Manar perski minister obrony gen. bryg. Hossein Dehqan zwrócił uwagę na to, że Arabia Saudyjska stale spiskuje przeciwko Teheranowi.

Czytaj więcej: Obrona Syrii i Iraku jest równoznaczna z suwerenością Iranu i stabilnością oraz integralnością całego regionu.

– Popatrzmy, co oni (Arabia Saudyjska przyp. P.R.) zrobili w Iraku i Syrii. I co teraz robią w Jemenie – zwrócił uwagę minister Dehqan i przypomniał, że Rijad od islamskiej rewolucji, a więc od 38 lat, jest wrogi Iranowi i stale spiskuje przeciwko niemu.

[related id=”3640″]Irański generał przypomniał, że Arabia Saudyjska wspierała świecki reżim Saddama Husseina w trakcie 8-letniej wojny irańsko-irackiej w latach 1980-1988. Hussein, mając wsparcie całego świata arabskiego i Zachodu, wykorzystał rewolucyjny zamęt w Iranie i zaatakował go. Po pierwotnych sukcesach wojska irackie zostały zatrzymane przez naprędce stworzoną irańską armię, której ofiarność i fanatyczne poświęcenie zastąpiło uzbrojenie.

Hossein Dehqan wspomniał również o Libanie, w którym interesy Iranu i Arabii Saudyjskiej się krzyżują. Saudowie wspierają klan Hariri (Rafik Hariri był premierem Libanu do 2005 roku, kiedy to zginął w wyniku zamachu dokonanego przez „nieznanych sprawców”, a od grudnia 2016 roku premierem kraju jest jego syn Saad – przyp. P.R.), są także oskarżani o finansowanie i zbrojenie salafickich organizacji powstających w północnym Libanie.

[related id=”1369″]Wojskowy przypomniał w arabskiej telewizji, że Iran nigdy nie najechał ani nie zaatakował żadnego kraju arabskiego. Dlatego, jeśli Arabia Saudyjska chce wykazać, że jej polityczne intencje są czyste, musi przede wszystkim wycofać się z Jemenu oraz nie wtrącać się w wewnętrzne sprawy państw islamskich. Rijad powinien również zaakceptować wycofanie się obcych wojsk z regionu.

Minister Dehqan przypomniał o wiszącym nad Libanem zagrożeniu izraelskim najazdem:

– Czy Izrael mógł wygrać 33-dniową wojnę w lipcu 2006 roku? Czy Hezbollah miał dostęp do nieograniczonych środków finansowych i zapasów wojskowych? A Izrael miał i mimo to nie sprostał ruchowi oporu – przypomniał, dodając, że nie widzi możliwości, żeby Izrael uderzył na Iran, albowiem gdyby mógł, już by to zrobił. – A więc nie może – zaznaczył irański minister.

Irański generał przestrzegł przed „testowaniem” Iranu, albowiem posiada on wystarczająco dużo rakiet, aby uderzyć we wszystkich regionalnych agresorów: – Radzimy naszym wrogom, Amerykanom i ich sługusom, aby nas nie testowali.

Czytaj więcej: Irańskie media: Abu Bakr Al Baghdadi, „kalif” Państwa Islamskiego, szuka pomocy w „stolicy” dżihadystów, Rakce

[related id=”11200″]Telewizja Al-Manar, której irański minister udzielił wywiadu, jest pierwszą i wzorcową telewizją dla bojowników światowego radykalnego islamu. Założona w 1991 roku, sponsorowana przez Iran, relacjonowała boje Hezbollahu z Izraelem i chrześcijańską Armią Południowego Libanu w tzw. Strefie Bezpieczeństwa w latach 1991-2000. Dziennikarze Al-Manar filmowali zasadzki szyickiej partyzantki na izraelskie posterunki i konwoje. Wielkim sukcesem Al-Manar było to, że transmisje z potyczek w których ginęli izraelscy żołnierze, uświadomiły izraelskiej opinii publicznej bezsens trzymania kontyngentów w Libanie, co przyspieszyło opuszczenie tego kraju przez Żydów w maju 2000 roku.

W trakcie wojny w 2006 roku Al-Manar znowu była na pierwszej linii frontu. Izraelskie lotnictwo bezskutecznie usiłowało zniszczyć jej redakcję i wozy transmisyjne. Al-Manar nadawała i to za jej pośrednictwem lider Hezbollahu Sayyed Hassan Nasrallah dowodził organizacją w czasie rzeczywistym.

Hossein Dehqan w rozmowie z telewizją Hezbollahu odniósł się również do salafickich organizacji terrorystycznych, zwanych w regionie pod zbiorczą nazwą taqfiri. Generał zaznaczył, że ISIS i Al-Nusra wspierane są przez Izrael i Turcję:

– Izrael w chwili obecnej nie stoi w obliczu żadnego zagrożenia. ISIS walczy na jego korzyść i gwarantuje mu bezpieczeństwo. Daesh niszczy potencjał świata muzułmańskiego, który mógłby być wykorzystany do walki z agresją izraelską – stwierdził.

[related id=”16864″]Irański wojskowy przypomniał, że były izraelski szef sztabu i szef MON, Mosze Ya’alon, przyznał publicznie, że salafici przeprosili Żydów za przypadkowy ostrzał Izraela w ubiegłym miesiącu. Co więcej, pomoc medyczna dla bojowników rannych w walkach z wojskami Asada, jak i izraelskie ostrzały syryjskiej armii, która wypiera taqfiri z kraju, czynią z Izraela sojusznika salafitów – zaznaczył irański minister obrony narodowej.

W wywiadzie odniósł się on również do Turcji:

– Radziłbym Turcji, żeby stanęła po stronie narodu syryjskiego i pomogła w zniszczeniu terrorystów, a nie im pomagała. Niech zamkną granicę i przestaną przemycać broń, sprzęt i rekrutów do Syrii – powiedział.

Gość Al-Manar wyjaśnił, że Turcja wspiera taqfiri, ponieważ w miejsce prawowitego prezydenta Asada chciałaby widzieć polityka uzależnionego od Ankary. To się jednak nie udało, albowiem w Syrii istnieje silny opór wobec ISIS i Al-Nusry.

źródło:almanar

Czytaj więcej: ISIS wydało list gończy za kilkoma swoimi bojownikami, którzy uciekli z Mosulu do Syrii. Zarzut – dezercja

Premier Beata Szydło w niedzielę w Pekinie odbyła nieplanowaną rozmowę z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem

Premier Szydło rozmawiała także z minister spraw zagranicznych Birmy i prezydentem Indonezji. Wszyscy jej rozmówcy wyrazili zainteresowanie współpracą gospodarczą i wymianą handlową z Polską.

 

Spotkanie dwustronne z prezydentem Turcji nie było wcześniej planowane. Według komunikatu kancelarii premiera Erdogan w rozmowie z szefową polskiego rządu wyraził wolę zwiększenia obrotów handlowych między Turcją a Polską do ok. 7-10 mld dolarów (obecnie wartość ta oscyluje wokół 5,5 mld dol.). „Prezydent Turcji wyraził duże zainteresowanie inwestycjami w naszym kraju” – napisano.

Na marginesie Forum Pasa i Szlaku w stolicy Chin szefowa polskiego rządu rozmawiała także z minister spraw zagranicznych Birmy Aung San Suu Kyi i prezydentem Indonezji Joko Widodo.

Aung San Suu Kyi, szefowa MSZ Birmy i laureatka Pokojowej Nagrody Nobla, w rozmowie z premier Szydło wyraziła zainteresowanie procesem transformacji w Polsce. Podczas spotkania poruszono tematy związane z intensyfikacją współpracy gospodarczej i zwiększeniem wymiany handlowej. Mówiono także o poparciu polskiej kandydatury na niestałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ na kadencję 2018-2019.

Prezydent Indonezji Widodo wyraził zainteresowanie polskim przemysłem stoczniowym.

Forum Pasa i Szlaku poświęcone jest chińskiej koncepcji rozbudowy połączeń infrastrukturalnych pomiędzy Azją a Europą i Afryką. Polska chce być częścią tzw. Nowego Jedwabnego Szlaku. W poniedziałek premier Szydło weźmie udział w dwóch sesjach plenarnych w ramach okrągłego stołu przywódców.

W forum w stolicy Chin bierze udział blisko 30 przywódców z całego świata zainteresowanych udziałem w chińskim projekcie. Forum w niedzielę zainaugurował prezydent Państwa Środka Xi Jinping.

PAP/WJB

Angela Merkel powiedziała stanowcze „nein” wobec kampanii w Niemczech przed tureckim referendum o karze śmierci

Nie wpłynęło jeszcze, co prawda, konkretne zapytanie, jednak problem nie jest niestety li tylko hipotetyczny, ponieważ ta sprawa jest przedmiotem dyskusji w Turcji – powiedziała kanclerz Niemiec.

„By nie było żadnych wątpliwości, należy jasno powiedzieć, że nie wyrazimy zgody na (referendum) na niemieckiej ziemi dotyczące tematu, który – jak karę śmierci – całkowicie odrzucamy” – podkreśliła szefowa niemieckiego rządu.

Za umożliwieniem obywatelom tureckim w Niemczech udziału w ewentualnym referendum opowiedział się przewodniczący gminy tureckiej w Niemczech, Goekay Sofuoglu. „Niemcy nie mogą zakazać referendum tylko dlatego, że nie podoba się im pytanie; to jest sprzeczne z konstytucją” – powiedział turecki działacz w wywiadzie dla gazety „Heilbronner Stimme”. Sofuoglu zaznaczył, że osobiście jest przeciwny karze śmierci.

Blisko 1,5 mln Turków mieszkających w Niemczech jest uprawnionych do głosowania w wyborach i referendach w Turcji.

W zeszłym tygodniu sprzeciw wobec ewentualnych planów tureckich zasygnalizował rzecznik rządu Steffen Seibert. „Pod względem politycznym jest nie do pomyślenia, byśmy mieli wydać zgodę na przeprowadzenie w Niemczech głosowania w sprawie, która stoi w jaskrawej sprzeczności z niemiecką konstytucją i europejskimi wartościami” – podkreślił rzecznik.

Przypomniał, że obcy kraj, który chce w swoich ambasadach i konsulatach na terytorium Niemiec przeprowadzić wybory lub innego rodzaju głosowanie, musi uzyskać na to zgodę niemieckiego rządu. Zaznaczył, że rząd „nie ma obowiązku wydawać zgody na taki wniosek, czyli może też tej zgody odmówić”. „Zakładam, że wykorzystalibyśmy środki prawne, by czegoś podobnego zakazać” – powiedział Seibert.

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan sugerował w ostatnich miesiącach możliwość przeprowadzenia w kraju referendum w sprawie przywrócenia kary śmierci.

Mieszkający w Niemczech Turcy głosowali ostatnio w kwietniowym referendum w sprawie zmiany systemu politycznego w Turcji z parlamentarnego na prezydencki. W plebiscycie tym zwyciężyli zwolennicy znaczącego zwiększenia kompetencji szefa państwa.

źródło:pap

Czytaj więcej: Niemiecki rząd nie pozwoli na przeprowadzenie wśród Turków w Niemczech referendum ws. przywrócenia kary śmierci w Turcji

Turcja: Erdogan wezwał muzułmanów do wsparcia sprawy palestyńskiej, protestując przeciw izraelskiej polityce apartheidu

Erdogan w swoim przemówieniu porównał izraelską politykę wobec Palestyńczyków do południowoafrykańskiego apartheidu i zażądał od USA rezygnacji z planów przeniesienia ich ambasady do Jerozolimy.

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan wezwał w poniedziałek muzułmanów do wsparcia sprawy palestyńskiej, zaznaczając, iż każdy dzień pozostawiania Jerozolimy pod „okupacją” jest dla nich obrazą. Izrael ostro skrytykował jego wypowiedź.

Przemawiając w Stambule do przedstawicieli stowarzyszeń z Jerozolimy, Erdogan porównał izraelską politykę wobec Palestyńczyków do południowoafrykańskiego apartheidu. Oświadczył, że obecne praktyki władz izraelskich nie różnią się niczym od rasistowskiej, dyskryminacyjnej polityki, jaką uprawiano niegdyś w wobec czarnoskórych Ameryce i do niedawna w Afryce Południowej.

Jako „nadzwyczaj fałszywe” określił rozważania na temat przeniesienia ambasady USA z Tel Awiwu do Jerozolimy i wezwał do porzucenia takich planów.[related id=”16680″ side=”left”]

Jak zaznacza agencja AP, była to najostrzejsza retoryka, jakiej Erdogan użył wobec Izraela od czasu przywrócenia przez oba państwa w ubiegłym roku stosunków dyplomatycznych na szczeblu ambasadorów.

Izrael zdecydowanie przeciwstawił się zaprezentowanej przez tureckiego prezydenta krytyce. Rzecznik izraelskiego ministerstwa spraw zagranicznych, Emmanuel Naszon oświadczył, że ten, kto we własnym kraju systematycznie narusza prawa człowieka, nie powinien uprawiać moralizatorstwa wobec jedynej prawdziwej demokracji w regionie. I podkreślił, że Izrael w sposób ciągły zapewnia pełną wolność religijną dla Żydów, muzułmanów i chrześcijan i będzie to czynił dalej, mimo bezpodstawnej kampanii oszczerstw.

PAP/LK

Program Wschodni 6 maja 2017 – goście Wojciecha Jankowskiego: Agnieszka Legucka, Paweł Bobołowicz, Konrad Zasztowt

Wojciech Jankowski i jego goście rozmawiali m.in. o opozycji w Rosji, planie utworzenia stref bezpieczeństwa w Syrii, sytuacji wewnętrznej w Turcji oraz o aktualnych wydarzeniach na Ukrainie.

dr hab. Agnieszka Legucka – Polski Instytut Spraw Międzynarodowych;

Konrad Zasztowt – orientalista, UW;

Paweł Bobołowicz – korespondent z Kijowa.


Prowadzący: Wojciech Jankowski
Realizator: Andrzej Gumbrycht
Wydawca techniczny: Jaśmina Nowak


Część pierwsza: 

Dr hab. Agnieszka Legucka opowiadała o opozycji w Rosji i przybliżyła postać Aleksieja Nawalnego – rosyjskiego publicysty i działacza opozycyjnego. Obecnie jest on największym konkurentem dla Władimira Putina w wyborach prezydenckich.

Część druga:

Konrad Zasztowt zrelacjonował ostatnie wydarzenia na linii Turcja – Rosja. Opowiadał także o wizycie prezydenta Erdogana w Soczi, a także o planach utworzenia stref bezpieczeństwa w Syrii.

Część trzecia:

Paweł Bobołowicz mówił o próbie zatrzymania kutra ratunkowego na ukraińskich wodach terytorialnych przez rosyjski okręt, o zakazie wjazdu dla Stevena Seagala na Ukrainę oraz o tym, jak ukraińskie media komentują gorący czas wyborów prezydenckich we Francji.