Raport z Kijowa 31.10.2022: kolejny rosyjski zmasowany atak rakietowy na krytyczną infrastrukturę energetyczną

Pomnik św. Włodzimierza w Kijowie. Fot. Dmytro Antoniuk

Pomnik św. Włodzimierza w Kijowie. Fot. Dmytro Antoniuk

Z rana Rosja wystrzeliła kilkadziesiąt rakiet w kierunku Ukrainy. Na terenie całego państwa ogłoszono alarm powietrzny.

W wielu miastach były słyszane wybuchy. Były to zarówno trafienia jak i efekt działalności obrony przeciwlotniczej.

Został zaatakowany obwód kijowski (w tym i sama Stolica), charkowski, dniepropietrowski, czerkaski, kirowohradzki,  winnicki, chmielnicki i czerniowiecki. Niektóre media donosiły także o działaniu obrony przeciwlotniczej w obwodzie lwowskim, na dany moment władze nie potwierdziły tych doniesień.

Dowództwo Sił Powietrznych Sił Zbrojnych Ukrainy poinformowało, że udało się strącić 44 manewrujące pociski rakietowe.

 

Paweł Bobołowicz rozmawia z korespondentem Dmytrem Antoniukiem, który jest na miejscu – w zaatakowanym Kijowie.

Dmytro Antoniuk:

„350 000 mieszkańców Kijowa zostało pozbawionych energii elektrycznej i wody. Nie także prądu i wody w dzielnicy, w której mieszkam. Nie ma domowego Internetu, ale jest Internet komórkowy. Mamy z żoną dużo pracy i pewnie teraz przeniesiemy się w inne części Kijowa, gdzie jest prąd.”.

 

Artur Żak przedstawił skrót informacji z sobotniego ataku na rosyjskie okręty wojenne na sewastopolskiej redzie.

 

Gościem specjalnym Pawła Bobołowicza, wprost z Kijowa, był o. Serhij Dmytrijew, duchowny autokefalicznego Kościoła Prawosławnego Ukrainy. Ojciec Serhij opowiada o ponownym ostrzale rakietowym obiektów cywilnych, ale także o współpracy z innymi konfesjami i roli „rosyjskiej cerkwi prawosławnej”, zarówno na Ukrainie, jak i w innych państwach, także w Polsce.

 

Serhij Dmytrijew:

„Rakiety spadają na cywilne obiekty, na ukraińską infrastrukturę krytyczną, na szkoły, szpitale. To są taki terrorystyczne… U nas człowiek może wierzyć w co chce. Mamy szacunek do każdej wiary, do wszystkich konfesji. Agresywne podejście do kwestii wiary nie jest oznaką człowieczeństwa. Na Ukrainie jest wiele kultur wiele religii. Razem pomagamy ludziom, współpracując np. Caritas Spes, czy też greckokatolickim Caritas… Nie ma polskiego prawosławnego Kościoła, jest rosyjski prawosławny Kościół w Polsce. W 1946 r. Stalin skasował nadaną 1924 roku autokefalię.”.

o. Serhij Dmytrijew, fot. Paweł Bobołowicz
o. Serhij Dmytrijew, fot. Paweł Bobołowicz

Cała audycja pod poniższym linkiem:

Serdecznie zachęcamy do słuchania „Raportu z Kijowa” na falach Radia Wnet, o 9:30 w każdy poniedziałek, wtorek, czwartek i piątek.

Program Wschodni 29.10.2022 – w 98. rocznicę urodzin Zbigniewa Herberta

Jerzy Oleksiak, Obudź się! | Fot. Łukasz Łuczewski

Wojciech Jankowski nadawał z ulicy Łyczakowskiej 55 we Lwowie, gdzie znajduje się tablica pamiątkowa poświęcona Zbigniewowi Herbertowi. W tym domu polski poeta mieszkał od roku 1924 do 1933.

Audycja była nadawana w rocznicę urodzin Zbigniewa Herberta (29 października 1924 r.).

W październiku bieżącego roku Nagrodę im. Zbigniewa Herberta otrzymała Marianna Kijanowska, ukraińska poetka, tłumaczka, prozaiczka. Kijanowska jest autorką zbioru „Babi Jar. Na głosy”, który jest poświęcony zamordowany w tym miejscu Żydom w trakcie II wojny światowej. Symbolicznym wręcz jest fakt, że w czasie wojny nagrodę Herberta otrzymała lwowianka, mieszkanka miasta, które też było ostrzeliwane w trakcie rosyjskiej inwazji.

Marianna Kijanowska mieszka 500 metrów od miejsca, w którym stoję – powiedział Wojciech Jankowski. Laureatka nagrody, podobnie jak Zbigniew Herbert, mieszkała na ulicy Łyczakowskiej we Lwowie.

Wojciech Jankowski prezentuje także wywiad z ks. Romanem Kratem, rzecznikiem Diecezji Odesko-Symferopolskiej, który opowiada w rozmowie z Wojciechem Jankowskim o sytuacji w Chersoniu, patriarsze Cyrylu, stosunkach z Prawosławną Cerkwią Ukrainy i roli Kościoła katolickiego w czasie rosyjskie inwazji.

 

Olga Siemaszko i Paweł Bobołowicz rozmawiają o aktualnościach białoruskich i ukraińskich.

Skrót najświeższych informacji z Białorusi przygotowała Olga Siemaszko:

  • Pułk im. Kastusia Kalinowskiego podczas piątkowego streamu ,ogłosił swoje aspiracje polityczne. Olga Siemaszko zapytała: dlaczego? Zastępca dowódcy Wadim Kabanczuk próbował odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Według niego jest wiele spraw, których nikt na Ukrainie nie jest w stanie rozwiązać poza samymi ochotnikami. Postanowili sami bronić interesów białoruskiej jednostki wojskowej i jej żołnierzy. Rdzeniem politycznym pułku jest obecnie Sejm – w jego skład wchodzi 10 osób, które przyjmują i zatwierdzają odpowiednią agendę polityczną oraz nawiązują kontakty. Zastępca dowódcy pułku Kalinowskiego podkreślił, że „białoruski rząd na uchodźstwie” nie miał nic wspólnego z utworzeniem pułku, pułk powstał z własnej inicjatywy.  Jednocześnie ochotnicy nie widzieli żadnych oświadczeń o mobilizacji, nie było żadnej pomoc przy gromadzeniu wyposażenia, nie otrzymaliśmy nawet żadnych deklaracji od przedstawicieli biura Swiatłany Cichanouskiej w pierwszych miesiącach wojny. „Przepraszamy, nie mogliśmy siedzieć i czekać, gdy ktoś długo myśli”, mówi Vadim Kabanczuk, „i przejęliśmy inicjatywę w swoje ręce, stworzyliśmy wszystko sami i teraz idziemy do przodu”. Pułk współpracuje z innymi siłami i organizacjami politycznymi Białorusi. W szczególności nawiązano stosunki z ruchem „Wolna Białoruś”.
  • Olga Siemaszko opowiada o prezentacji książki „Lodołamaczka” z udziałem głównej bohaterki Swiatłany Cichanouskiej oraz autorem książki Rusłanem Szoszynem. Lodołamaczka jest pierwszą książką o liderce białoruskiej opozycji Swiatłanie Cichanouskiej.
  • Wywiad Olgi Siemaszko ze Swiatłaną Cichanouską, w którym  zapytała główną bohaterkę tych wydarzeń, co pamięta z tego „gorącego lata 2020 r.”?

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

Mieszkałem w piwnicy pod kościołem. Ani jednej nocy nie było spokojnie – proboszcz parafii w Mikołajowie

Featured Video Play Icon

Ks. Paweł Wierzchoń o sytuacji w Mikołajowie i organizowaniu pomocy humanitarnej dla mieszkańców.

Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!

Ks. Paweł Wierzchoń wspomina o sytuacji w Mikołajowie tuż po rozpoczęciu rosyjskiej agresji. Podaje, że znajdował się w Polsce.

Chersoń bardzo szybko został zajęty. Mikołajów był jakby następnym celem do zajęcia i cały czas nieustannie był intensywnie atakowany. Wiele mieszkańców zdecydowało się na wyjazd z miasta.

Dla tych, którzy zostali, proboszcz organizował pomoc humanitarną. Było to utrudnione ze względu na toczące się w mieście działania wojenne.

Rozmówca Wojciecha Jankowskiego tłumaczy, że po powrocie do zniszczonego Mikołajowa ciągle był narażony na niebezpieczeństwo.

Mieszkałem w piwnicy pod kościołem. Tam jest pokój z kuchnią i łazienką. Ani jednej nocy nie było spokojnie. Cały czas spadały bomby, czasami dość blisko, ponieważ było słychać wybuchy.

Ks. Paweł Wierzchoń naświetla perspektywę powojenną parafii w okolicach Mikołajowa. W wyniku bombardowań wiele kościołów, a także domów parafian zostały zniszczone. Proboszcz zauważa, rzymscy katolicy w tym regionie mają pochodzenie polskie.

W większości katolicy parafianie często są pochodzenia  polskiego, którzy mają korzenie polskie i pochodzą  z terenów zachodniej Ukrainy.

Czytaj także:

Raport z Kijowa: Paweł Bobołowicz i Wojciech Jankowski z Mikołajowa niedaleko jego ujścia do Morza Czarnego-21.10.2022 r

Ks. Wojciech Stasiewicz: Żyjemy z dnia na dzień. Budzimy się i cieszymy się, że przeżyliśmy kolejną dobę

Pomnik Tarasa Szewczenki w Charkowie [fot. Unsplash]

Dyrektor Caritas w Charkowie przekazuje najświeższe wieści ze strefy wojny.

Gościem Jaśminy Nowak jest polski ksiądz – misjonarz w Charkowie. Opowiada nam, jak wygląda życie codzienne w jednym z największych (kiedyś) miast Ukrainy.

W tej chwili ataki rakietowe skierowane są w ważne obiekty – elektrownie, wodociągi, ale też np. misje humanitarne. Częste są przerwy w dostawie prądu. Staramy się pomóc mieszkańcom, np. rozdając małe piecyki, które dają ciepło, ale też pozwalają zagrzać wodę lub ugotować posiłek.

– mówi ksiądz Stasiewicz.

Wielu z nas chciałoby pomóc ukraińskim cywilom. Wielu z nich nadal zostało w mieście i potrzebują pomocy materialnej. Co możecie przekazać polskim organizacjom humanitarnym na Wschodzie? O tym też można usłyszeć w rozmowie.

W Charkowie jest nadal wielu cywili. Są tam całe rodziny z dziećmi. Ludzie najbardziej nas pytają o lekarstwa (na przeziębienie, na choroby serca itd.), pytają nas o obuwie, proszą nas o artykuły spożywcze. Pytają nas też o świeczki i latarki.

Kapłan dodaje, że wbrew pozorom ludność nadal się przemieszcza, a tereny w pobliżu frontu wcale nie są wyludnione:

We wrześniu faktycznie część ludzi wróciła, ale wobec ostatnich ataków lotniczych wielu ludzi ponownie uciekło. Żyjemy z dnia na dzień. Budzimy się i cieszymy się, że przeżyliśmy kolejną dobę.

Więcej usłyszycie w audycji.

[ARP]

Posłuchaj:

Czytaj również:

Ks. Stasiewicz: 95 proc. pomocy humanitarnej jaką otrzymujemy w Charkowie pochodzi z Polski

Cykl Twarze Kościoła 19-22 października w Agere Contra

Cykl będzie dotyczyć naszego wyobrażenia Kościoła oraz tego jaką Kościół ma twarz, która objawia się przez poszczególnych członków, zarówno poprzez osoby duchowne, jak i świeckie.

W całym cyklu będziemy chcieli pokazać piękno i trudności wynikające z tej sytuacji. Gościem pierwszego spotkania o temacie „Twarze Kościoła” (19 października) będzie o. Michał Legan OSPEE, paulin, doktor teologii pastoralnej, kierownik Redakcji Audycji Katolickich TVP. Kościół od lat zmaga się z przeciwnościami losu. Zmiany polityczne i społeczne wpływają na jego działanie. Wewnętrzne konflikty, jak i problemy również go dotykają. Gdyby był zwykłą instytucją prawdopodobnie nie udałoby mu się przetrwać tak wielu prób, które go dotykały.

Podczas naszych spotkań będziemy chcieli rozmawiać na tematy trudne, a jednocześnie bardzo mocno nas dotykające, na tematy, które poruszane są przez nas niejednokrotnie w czasie spotkań, ale rzadko wchodzimy w nie głębiej poznając ich prawdziwą genezę oraz źródła danych decyzji.

Zapraszamy Państwa na spotkania, gdzie będziemy rozmawiali o wizerunku Kościoła zewnętrznego i wewnętrznego, jak go postrzegają osoby z zewnątrz, jak wierni i księża, o tym jaki wywiera wpływ i jakie idee i nurty w nim dominują, w jaki sposób Kościół chce być postrzegany, co jest dla niego ważne i jak widzi go ojciec o. Michał Legan.

Drugie spotkanie, 20 października – „Geopolityka Kościoła” będzie dotyczyć rozmowy nt „w co gra Watykan” na arenie międzynarodowej, na temat słów, gestów, działań hierarchów Kościoła, w tym papieża Franciszka, jaki wpływ mają na wiernych, jaki wpływ mają na politykę i jak jest odbierana na całym świecie dotyczące spraw związanych z homoseksualistami, dopuszczeniem ich do ślubów, sprawy z Ukrainą.

Cykl „Twarze Kościoła” / materiały Agere Contra

Trzecie spotkanie, 21 października – „Feministka XVI wieku” Trzecie spotkanie z cyklu to „Rola kobiety w Kościele – feminizm po katolicku” Czy katoliczka może nazywać siebie feministką? Przecież feminizm wyklucza kobiecość! Kojarzy nam się zbyt jednoznacznie z obecnymi liberalnymi hasłami, stojącymi w opozycji do naszej wiary, atakiem w kierunku mężczyzn oraz kościoła. A z drugiej w wielu kobietach pojawia się duch walki o swoje prawa i możliwość stanowienia na swój temat.

Czy Kościół naprawdę wymaga od kobiety tylko pełnego posłuszeństwa wobec męża i zajęcie się rodzeniem dzieci, czy może był pierwszą instytucją, która dała jej pełnię praw? Czy współcześnie kobieta jest tak mocno dyskryminowana na każdym kroku, a może sama odbiera sobie godność? Czy w obliczu zniekształconego wizerunku feministek można walczyć o swoją kobiecość?

Zapraszamy Was na spotkanie, gdzie porozmawiamy o tym co oznacza bycie kobietą w obecnej rzeczywistości. Z jakimi problemami musi się zmierzyć. Wspólnie zastanowimy się nad tym, jak obecnie wygląda rola kobiet i jak traktuje ją kościół. Spotkanie poprowadzi Ewa Sztreker – twórca projektu Oblicza Kobiety, który stworzył społeczność ponad półtora tysiąca kobiet. Prowadzi wiele projektów edukacyjnych i kulturalnych. Jej materiały filmowe tylko podczas kwarantanny miały blisko 100 000 wyświetleń. Absolwentka Szkoły Liderów Nowej Ewangelizacji na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie. Związana z duchowością ignacjańską, św. Josemaria Escriva oraz olbrzymia fanka św. Teresy od Jezusa. Tworzyła takie inicjatywy jak: Modna Katoliczka, Skrzydlaty Sandał czy Niepokonani. Razem z tatą i bratem od 2013 r. prowadzą Fundację Wiara w Biznesie. Prowadzi ogólnopolskie badania związane z sytuacją kobiet na rynku pracy oraz duchowymi potrzebami kobiet. Młoda jurystka, dusza przedsiębiorcy z sercem prospołecznym. Katoliczka z przywiązaniem do tradycji. Marzycielka, zakochana w powieściach historycznych oraz prawniczych. Wszystkie spotkania z cyklu bezpłatne.

Demokracja jest przystosowywana do zmieniających się warunków i ideologii / Marian Smoczkiewicz, „Kurier WNET” 100/2022

Polska musi walczyć o poszanowanie zasad i traktatów unijnych. Jest to tylko kwestia przetrwania, wraz z innymi państwami, naporu grupy ludzi we władzach, ogarniętych szalonymi pomysłami.

Marian Smoczkiewicz

Między młotem a kowadłem

Ostatnie lata są niezwykle bogate w wydarzenia o zasięgu globalnym, czyli mają wpływ na życie społeczne i gospodarcze całego świata. Pierwszym było ogłoszenie przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) pandemii wywołanej przez koronawirusa. Spowodowało to na niespotykaną skalę w historii ludzkości wyhamowanie życia społecznego, kontaktów rodzinnych, religijnych, sportowych, kulturalnych oraz zastój w wielu dziedzinach gospodarki: rzemiośle, gastronomii, turystyce, hotelarstwie. Liczne zakłady przemysłowe zostały czasowo zamknięte. Skutki tego ponosimy do dziś, tym bardziej, że infekcja nie ustąpiła i nikt nie odwołał zakażenia.

Restrykcje na szczęście obecnie mocno ograniczono lub całkowicie zniesiono, gdyż okazało się, że dały niewiele albo nic.

W każdym razie szok dla społeczeństw był ogromny i skutki negatywne będą jeszcze długo odczuwalne. Pytania, czy decyzja WHO o wstrzymaniu normalnego życia na ziemi była słuszna i czym była podyktowana, będą do nas wracać i szybko pewnej odpowiedzi nie należy oczekiwać.

Drugą sprawą, która wstrząsnęła opinią światową, zaskoczyła wszystkich analityków, zachwiała całą gospodarką świata, jest agresja zbrojna Rosji na Ukrainę. Tego nikt się nie spodziewał. Po ponad 70 latach unikania globalnych konfliktów zbrojnych powstała sytuacja, która może się przerodzić w wojnę światową.

Napięcie w stosunkach między Rosją a Ukrainą panowało od dłuższego czasu. Liczne inicjatywy wielkich tego świata (prezydentów, kanclerzy, premierów) nie przyniosły pozytywnych rezultatów. Nie powstrzymały agresywnych przywódców Kremla od wszczęcia inwazji zbrojnej na sąsiada.

Wszystkie szczytne idee europejskie o poszanowaniu suwerenności państw, możliwości decydowania o swoim losie po prostu okazały się pustymi sloganami, bo wielcy nie muszą się do nich stosować.

To wyłamanie się z ogólnie przyjętych form relacji międzynarodowych wywołało wstrząs i oburzenie, i doprowadziło do ograniczenia stosunków dyplomatycznych z państwem agresora, zamrożenia relacji kulturalnych oraz nałożenia restrykcji gospodarczych. Restrykcje mają wywołać poważne komplikacje w funkcjonowaniu gospodarki kraju, którego dotyczą. Są bardzo dotkliwe, ale uderzają również w tego, który je wprowadził. Działają obustronnie.

Sankcje skutkują wtedy, kiedy są powszechne, odpowiednio długotrwałe i dotyczą wrażliwych obszarów gospodarczych. I tu jest problem. Wiele państw robi większe czy mniejsze uniki. Inni widząc, że powstała luka, chętnie wskakują w wolne miejsce i cała misternie zaplanowana akcja nacisku ekonomicznego kruszy się, nie przynosząc oczekiwanych rezultatów.

W dodatku Rosja zajmuje prawie 1/6 powierzchni ziemi i tak wielkiego państwa nie da się nagle wyłączyć z funkcjonowania świata, jakkolwiek jego poczynania z punktu widzenia współżycia międzynarodowego byłyby nieakceptowalne.

Ten sposób na agresora wydaje się nie do końca skuteczny.

Przebiegu i wyników działań wojennych nie da się dokładnie przewidzieć i rezultaty mogą wszystkich zaskoczyć. Churchill powiedział: „Demokracja to najgorszy system, ale nie wymyślono nic lepszego”. Jest to bardzo trafne stwierdzenie, ale z dwoma zastrzeżeniami. Po pierwsze dotyczy to naszego kręgu kulturowego, tzw. cywilizacji zachodniej, która wyrastała przez wieki w społecznościach żyjących w podobnych warunkach życia i kierujących się zasadami etyki chrześcijańskiej, co pozwoliło na wzajemne zrozumienie, pomimo często sprzecznych interesów.

Drugie zastrzeżenie wobec demokracji wynika z pierwszego. W społecznościach żyjących w innych warunkach geograficznych, kulturowych, rodzinnych i religijnych system demokratyczny jest abstrakcją, nie pasuje do ich zwyczajów i mentalności. Demokracja nie wynika tam z wielowiekowej tradycji społecznej, ale jest czymś zaproponowanym z zewnątrz, obcym.

To jest wielki problem naszych czasów; nie można serwować wszystkim demokracji, bo nam się wydaje, że jest najlepsza.

Najbardziej spektakularnym tego dowodem była tzw. wiosna arabska, kiedy to podburzono ludność arabską do obalenia reżimów, obiecując demokrację. Oczywiście nic to nie dało poza morderstwami, grabieżami, niszczeniem dorobku kulturalnego i destabilizacją państw. To nie było wyzwolenie, ale tragedia, z której ludzie do dziś nie mogą się podnieść.

Demokracja w swej historii sięga starożytnej Grecji i Rzymu. Z biegiem czasu przybierała różne formy i dodatkowe określenia, np. demokracja szlachecka, czy do niedawna w naszym regionie – demokracja ludowa. Obecnie najbardziej popularna i lansowana jest demokracja liberalna. To pokazuje, że demokracja jest odpowiednio zmieniana i przystosowywana do zmieniających się warunków i, co najważniejsze, do promowanych ideologii.

Na przestrzeni wieków narody pozostające pod wpływem kultury greckiej i chrześcijańskiej, pomimo licznych wojen i kataklizmów, osiągnęły bardzo wysoki poziom rozwoju kulturowego, naukowego i technicznego. Ustroje państwowe przez wieki zmieniały się wielokrotnie.

Nie ma żadnego dowodu, że obecny, na ogół wysoki komfort życia w państwach zachodnich zawdzięczamy demokracji.

Dlaczego uważamy, że ustrój liberalnej demokracji trzeba wszędzie wprowadzać, nawet pod silną presją, nie tylko ideologiczną? Na jakiej podstawie mamy innym społeczeństwom narzucać nasz punkt widzenia?

Zaskakująca jest siła, z jaką wysocy urzędnicy Unii starają się narzucić innym swoje rozwiązania dotyczące gospodarki i związanej z tym ideologii. Ideologia jest ściśle związana z ekonomią, ponieważ zmusza do przyjęcia wielu rozwiązań, których w inny sposób nie dałoby się wprowadzić, jako że kłócą się poczuciem zdrowego rozsądku, np. zielona energia, wygaszanie kopalń itp. Trudno powiedzieć, czy decydentami kieruje troska o naszą przyszłość, o dobro Ziemi, czy wielkie pieniądze, które za tym stoją.

Wysocy urzędnicy unijni nie są wybierani demokratycznie i nie podlegają żadnym procedurom demokratycznym, takim jak odwołanie. Są to ludzie często przypadkowi, promowani przez układy, mający doświadczenie tylko urzędnicze i bywa, że zamieszani w skrzętnie wyciszane afery pieniężne.

Presja Unii dotyczy nie tylko organizacji państwa, ale również spraw światopoglądowych, poprawności politycznej, w tym problemów tzw. mniejszości seksualnych, podnoszonych przez ruch LGBT. Idee przez niego głoszone niewiele mają wspólnego ze zdrowym rozsądkiem.

Chodzi o złamanie zasad i relacji społecznych, jakie od wieków ukształtowała kultura chrześcijańska. Społeczeństwami, dla których wszystko jest względne, łatwo manipulować.

Apodyktyczna postawa Unii Europejskiej często jest dla jej pełnoprawnych członków nie do zniesienia. Jej skutki odczuwa ostatnio bardzo mocno państwo polskie. Demokratyczna ponoć Unia popiera opozycję, a nie uznaje dwukrotnie demokratycznie wybranego rządu w Polsce. Przypomina się referendum sprzed ponad 10 lat, które Irlandia odrzuciła w głosowaniu i tym samym zablokowała dalszą integrację Unii. Władze Unii unieważniły więc wynik głosowania, uzasadniając to brakiem wystarczającej informacji. Będziecie tak długo głosować, aż wynik będzie taki, jak my chcemy.

Naciski na Polskę są bardzo bolesne i upokarzające. To zwykłe bezprawie, które ma doprowadzić do zmiany rządu, wyhamowania dynamicznej polskiej gospodarki (pamiętamy zamknięcie stoczni polskich, bo były konkurencyjne dla niemieckich) i stworzenie państwa słabego ekonomicznie, które stanie się kondominium dla bogatszych. Europie nie potrzeba następnego silnego gospodarczo państwa, niech zyski zostaną przy obecnych „prawdziwych” demokracjach, takich jak Niemcy, Holandia, Francja… Frajerom trzeba życie urządzić, bo sami nie umieją. Mają być dużym rynkiem zbytu i zapleczem siły roboczej.

Opozycja w Polsce jest wyjątkowa, nigdzie niespotykana. Zwyczajową rolą opozycji jest proponowanie odmiennych koncepcji rządzenia państwem niż realizowane przez aktualnie rządzących. Obecna polska opozycja w większości nie ma propozycji politycznych, społecznych ani gospodarczych, oprócz zdobycia władzy dla siebie.

Na arenie międzynarodowej jej przedstawiciele zachowują się, jakby nie byli Polakami – typowa targowica. Prócz nienawiści do własnego kraju muszą się za tym kryć duże pieniądze lub obietnice wysokich stanowisk. Układ jest bardzo szczelny, współpracuje z wymiarem sprawiedliwości, co zapewnia mu swobodę działania. Współdziałają z nimi media, w Polsce w dużym procencie finansowane przez kapitał zagraniczny, co jest ewenementem w skali Europy. Inne państwa dbają o to, aby rynek medialny pozostawał w rękach państwa. U nas właścicielem największej stacji telewizyjnej jest kapitał zagraniczny (niemiecko-amerykański), który aktywnie popiera opozycję i ogranicza wolność słowa.

Z jednej strony straszna, krwawa wojna, która nie wiadomo jak się potoczy, kogo jakim stopniu dotknie, jaki świat pozostawi po sobie. Z drugiej strony pełzająca lewacka ideologia, pozbawiająca człowieka tożsamości i podmiotowości. W środku Polska, która ma idee i perspektywy na wolne i godne życie.

Unia to dobry pomysł na współżycie wszystkich państw europejskich, pod warunkiem przestrzegania zasad jej założycieli.

Polska jest pełnoprawnym członkiem tej wspólnoty i musi walczyć o poszanowanie zasad i traktatów unijnych. Jest to tylko kwestia przetrwania, wraz z innymi państwami, naporu grupy ludzi we władzach, ogarniętych szalonymi pomysłami.

Na zakończenie opiszę wyobrażoną sytuację, która uporczywie do mnie powraca. Zaistniała szansa na zakończenie wojny między Rosją a Ukrainą na warunkach do przyjęcia dla obu stron. W negocjacjach biorą udział delegacje wszystkich znaczących państw. Polska delegacja została zaproszona w nielicznym składzie i tylko jako obserwator. Nieważne, że jesteśmy sąsiadem Ukrainy, że ponieśliśmy największe obciążenia finansowe w związku z wojną za miedzą, że cały czas byliśmy aktywni na scenie międzynarodowej, optując za Ukrainą, że znamy jej społeczność od wieków. Ci, co ustalają warunki traktatu, wiedzą lepiej i muszą być pierwsi do podziału korzyści z nowego pokojowego współistnienia. Po podpisaniu umowy uczestnicy konferencji wychodzą z sali obrad w dobrych nastrojach. W bocznym korytarzu słychać hałasy i krzyki: to liczna delegacja rosyjska bije garstkę Polaków, obserwatorów spotkania. Na pytanie, co się dzieje, pada odpowiedź: nic ważnego, Rosjanie mają z Polakami jakieś sprawy do wyjaśnienia.

Oby pokój nastał jak najszybciej, a my obyśmy zostali istotnym graczem w tej dobrej sprawie.

Prof. dr. hab. Marian Smoczkiewicz, chirurg i gastroenterolog, był m.in. pionierem zabiegów laparoskopowych w Polsce.

Artykuł Mariana Smoczkiewicza pt. „Między młotem a kowadłem” znajduje się na s. 13 październikowego „Kuriera WNET” nr 100/2022.

 


  • Październikowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Mariana Smoczkiewicza pt. „Między młotem a kowadłem” na s. 13 październikowego „Kuriera WNET” nr 100/2022

Ks. prof. Cisło: Wojna dostarcza nam dowodów na ogromne poświęcenie kapłanów

Ks. prof. Waldemar Cisło / Fot. materiały prasowe stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie

„Niech fałszywy obraz Kościoła, zbudowany przez media, nie przesłoni nam prawdy o męczeństwie naszych sióstr i braci, także księży, którzy mogli wyprzeć się Chrystusa, a byli Mu wierni do końca”.

W trakcie wykładu inauguracyjnego w Opolu ks. prof. Waldemar Cisło przypomniał, że „w kraju wojny Kościół staje się wszystkim: stołówką, szpitalem i noclegownią; miejscem, gdzie człowiek przychodzi wyrzucić swój ból”. Dlatego – jak wyjaśnił – nieprzypadkowo „w wielu miejscach kościoły były niszczone przez terrorystów już po zakończeniu działań wojennych”. Działo się tak w Syrii i Iraku. „Nie jest sztuką zabić, ale upokorzyć przed śmiercią. Zniszczone kościoły miały pokazać chrześcijanom, że nie ma tu dla nich miejsca” – wskazał wykładowca UKSW.

Ks. prof. Cisło zachęcał, by samemu szukać prawdy o Kościele, a nie zatrzymywać się na kłamliwym obrazie medialnym, który jest w stanie nazwać wspólnotę wierzących „zorganizowaną grupą przestępczą”. Dyrektor sekcji polskiej PKWP wyjaśniał, że wszystkie kraje, gdzie toczy się wojna, dostarczają nam dowodów na wspaniałe świadectwo sióstr zakonnych i kapłanów. 

„W RŚA chcieliśmy ewakuować misjonarzy, bo było duże zagrożenie ich życia. Wtedy powiedzieli: nie, my nie jesteśmy tylko na dobre z naszymi wiernymi, ale jesteśmy do końca; to jest nasza misja” – mówił wykładowca UKSW. Dodał, że „kapłaństwo to wybór na dobre i złe”. Sięgnął po przykład misjonarza, który – gdy był odbijany z rąk porywaczy – powiedział, że nie pójdzie sam bez innych uwięzionych. Ks. prof. Cisło zwrócił się bezpośrednio do kleryków przygotowujących się do kapłaństwa. Mówił, że „kapłaństwo jest piękne, a nasi bracia z krajów wojny pokazują, że jest warte tego, by oddać życie”.

Dyrektor sekcji polskiej PKWP zauważył, że pomoc humanitarna niesiona przez Kościół to często ostatnia deska ratunku. Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie ma tutaj ogromne doświadczenie. Realizowało projekty humanitarne, jak mleko dla Aleppo czy leczenie 50 tys. Syryjczyków. Wykładowca UKSW podkreślił, że tam, gdzie jest wojna, nic nie dają konwencje międzynarodowe czy dokumenty. „Na który punkt i jakiej konwencji ma się powołać kilkumiesięczne dziecko łyżeczką gwałcone przez rosyjskiego zbrodniarza na Ukrainie? Na jaki przepis powołać ma się kobieta w zaawansowanej ciąży wynoszona ze szpitala?” – pytał.

Ks. prof. Waldemar Cisło sięgnął po własne doświadczenia z Ukrainy. Gdy był w Buczy miał okazję rozmawiać z prawosławnym kapłanem. Dowiedział się, że zbrodni, do jakiej tam doszło, nie da się porównać z tym, co działo się w Aleppo. „W Syrii ludzie ginęli od bomb i ostrzału, a tutaj niewinni, nieuzbrojeni cywile, często ze związanymi rękami, byli katowani, znęcano się nad nimi” – zauważył.

Czytaj też:

Ks. prof. Cisło na Ukrainie: Obojętność zabija!

Dramatyczną sytuację wielu ofiar wojen na Bliskim Wschodzie pogarszała nierzadko miejscowa kultura. Tak było w przypadku jazydek, które – jak przypomniał dyrektor sekcji polskiej PKWP – były gwałcone i sprzedawane do niewoli seksualnej. Po tych tragicznych przeżyciach nie miały gdzie wrócić. „Te, które nie miały dzieci, często szły w góry i popełniały samobójstwo. Żeby uchronić matki, robiliśmy dla nich małe gospodarstwa, by pokazać im, że mają dla kogo żyć; i są potrzebne swoim dzieciom” – wyjaśnił wykładowca UKSW.

Ks. prof. Cisło podkreślił, że „tylko Kościół zostaje takim ludziom, bo oni nie mają dokąd pójść”. Dodał, że na Bliskim Wschodzie widoczne jest męczeństwo kapłanów. Dyrektor sekcji polskiej PKWP sięgnął po historię ks. Douglasa, który został porwany, gdy odprawiał Mszę św. w kościele w Bagdadzie. „Był przez 10 dni przetrzymywany. Pierwszych 5 dni nie dano mu łyka wody ani kromki chleba. Łamano mu kości, wybito mu wszystkie zęby, żeby tylko wyrzekł się Chrystusa. Nie uległ. Gdy był w Polsce, wziął ze sobą swoją zakrwawioną koszulę” – mówił wykładowca UKSW. Sięgnął też po obraz płaczącego kard. Sako. Chaldejski patriarcha wychował – jako rektor seminarium – księży, którzy później zostali zamordowani. „Jeden odprawiał Mszę św., drugi był w konfesjonale, gdy rozstrzelano w kościele 58 osób. Dziś w tym miejscu można zobaczyć ich zakrwawione szaty liturgiczne” – zaznaczył ks. prof. Cisło.

Te wszystkie przykłady z krajów wojny – jak tłumaczył dyrektor sekcji polskiej PKWP – pozwalają nam zobaczyć prawdziwe oblicze Kościoła. „Prawdziwy Kościół jest tam, gdzie księża i siostry zakonne mogliby łatwo wyrzec się Chrystusa, ale pozostali wierni do końca” – podsumował. 

Biuro Prasowe PKWP Polska

Oleh Dracz: Wojna nie dzieje się tylko na zewnątrz, ale także w naszych duszach

źródło fotografii: Unsplash

Artysta opowiada o życiu artystycznym wśród Ukraińców, które trwa na przekór wojnie.

Ukraiński aktor i prezenter telewizyjny, założyciel Teatru Lwowskiego im. Łesia Kurbasa. Mimo że musiał opuścić Ukrainę, nie zaprzestał działalności artystycznej. Zdradza nam, nad czym teraz pracuje:

Współpracuję przy spektaklu „Miłość i wojna”. To opowieść o początkach chrześcijaństwa w naszej części Europy. Gram Włodzimierza Wielkiego, który ochrzcił Ruś Kijowską.

Oleh Dracz jest również wykładowcą. Stara się pracować ze studentami  i dzielić swoją wiedzą, choć nie jest to łatwe.

Wielu moich studentów wyjechało za granicę, są uchodźcami w Niemczech, Danii, Norwegii czy Polsce. Na szczęście możemy pracować zdalnie, przez wideoczat.

– mówi nasz gość.

Dracz pracuje również nad spektaklem „Miłość i pogarda, pokój i wojna”. Jest w nim ważny polski trop.  Chodzi o córkę Bolesława Chrobrego – Świętosławę.

Na początku badałem kroniki średniowieczne, musiałem dużo dowiedzieć o historii Polski, gdyż nie była mi szczególnie dobrze znana. Podobnie, jak pewnie wielu Polakom nie jest dobrze znana historia Ukrainy…

[ARP]

Posłuchaj rozmowy:

Czytaj też:

Dr Nikolaj Jež : Polacy mogą być dumni z Emila Korytki