Propozycja Stowarzyszenia RKW dotycząca likwidacji nieprawidłowości w obowiązującym w Polsce systemie wyborczym

Forum RKW proponuje sposób prawnego zwalczania fałszerstw wyborczych i wprowadzenie obywatelskiej kontroli wyborów. Poniżej – wykaz podstawowych nieprawidłowości i propozycje ich wyeliminowania.

Marcin Dybowski, Jerzy Targalski

Zwalczanie fałszerstw i obywatelska kontrola wyborów
Zasadnicze nieprawidłowości w naszym systemie wyborczym i propozycje prawnie skutecznego przeciwdziałania

22 kwietnia 2017 FORUM RKW

I. NADMIERNE UZALEŻNIENIE PRZEBIEGU I KONTROLI WYBORÓW OD STRUKTUR WŁADZY SAMORZĄDOWEJ I POLITYCZNEJ 

1. Dowolność w odwoływaniu Przewodniczących Obwodowych Komisji Wyborczych przez wójta/burmistrza bez jakiejkolwiek możliwości odwołania się od tej decyzji lub uzależnienia jej prawomocności od podobnej decyzji Okręgowej Komisji Wyborczej.

Ø  Przewodniczący Obw. KW powinien być nieusuwalny przez wójta/burmistrza, odwołanie możliwe tylko przez Okręgową KW, ale musi być ściśle określony tryb (wraz z trybem odwołania się od decyzji) oraz wymienione konkretne powody.

2. Brak jakiejkolwiek kontroli nad przechowywanymi w urzędach gmin/miast pieczęciami Obwodowych Komisji Wyborczych przez cały okres pomiędzy wyborami i w okresie ogłoszenia wyborów.

Ø  Pieczęcie muszą być deponowane po wyborach komisyjnie przez Przewodniczących Obwodowych KW i wydawane komisyjnie Obwodowym KW przez Okręgową KW z pominięciem urzędów samorządowych. Pomiędzy wyborami pieczęcie są cały czas w opieczętowanym sejfie Okręgowej KW.

3. Brak społecznej kontroli podczas dystrybucji odebranych z drukarń kart wyborczych, dystrybucja odbywa się wyłącznie w obecności urzędników gmin/miast, dopiero pod koniec karty wydawane są powołanym Obwodowym Komisjom Wyborczym, ale zupełnie nie wiadomo, co się działo z kartami wyborczymi w trakcie ich drukowania, w drodze pomiędzy drukarnią a urzędem, w urzędach przed ich wydaniem członkom Obwodowej KW.

Ø  Druk kart wyborczych wyłącznie przez drukarnię z monitoringiem, z dostępem on-line obejmującym produkcję kart, ich magazynowanie (w tej samej hali), wydawanie kart wyborczych wyłącznie według kolejności ich produkcji i komisyjnie, z obowiązkową obecnością co najmniej 3 członków danej Obw. KW, w tym Przewodniczącego Obw. KW, z możliwością uczestniczenia w tym procesie mężów zaufania lub przedstawicieli Komitetów Wyborczych. Przeliczanie kart zaraz po ich wydrukowaniu i na każdym etapie, jeśli są one przekazywane komukolwiek podczas dalszego procesu organizacji wyborów.

4.  Nieprawidłowości systemu „losowania” członków Obw. KW; pozostawienie tej procedury w rękach urzędników.

Ø  Losowanie jedynie w obecności i pod nadzorem urzędników, ale przekazane w ręce przybyłych na spotkanie kandydatów na członków Obw. KW, którzy spośród siebie wyłaniają komisję skrutacyjną. Tryb losowania opisany wyraźnie w ordynacji – losy wybierane z pojemnika w takiej procedurze, by osoba ciągnąca „los” nie miała możliwości wglądu do wymieszanych losów.

5.  Brak realnej społecznej weryfikacji procesu tworzenia list wyborców, nie ma odpowiedniego czasu na realną weryfikację wydrukowanej listy wyborców wydanej w ostatniej chwili Obw. KW, przy jednoczesnym braku procedury odwoławczej w przypadku sfalsyfikowanej lub zawierającej błędy listy wyborców.

Ø  Wgląd w procedurę tworzenia obwodowej listy wyborczej na każdym etapie. Listy wyborców wydane członkom Obw. KW najpóźniej na 7 dni przed wyborami, a listy uzupełniające najpóźniej 2 dni przed wyborami. Konieczność nadzoru Komitetów Wyborczych nad funkcjonującą centralną państwową bazą danych Źródło. Konieczny jest także sejmowy nadzór nad procedurą wytwarzania w okresie wyborów dokumentów dla służb specjalnych (chodzi o to, by nie było nagłego ilościowego przyrostu wydawanych dokumentów, które przecież będą posiadały wszelkie cechy zewnętrzne, umożliwiające oddawanie głosów).

6.  Brak realnej społecznej kontroli nad systemem zliczania od dołu ku górze cząstkowych wyników wyborów, odbywa się to na terenie budynków podległych władzom samorządowym lub politycznym, zliczanie trwa wiele dni i im wyżej, tym mniejsza jest kontrola społeczna. Im wyżej usytuowane, tym bardziej hermetyczne jest ciało podliczające zbiorcze głosy. Państwowa Komisja Wyborcza (PKW) w ogóle nie dopuszcza do siebie „obcych”, np. mężów zaufania, przed dniem wyborów. Na czas wyborów do składu PKW Komitety Wyborcze nie mają możliwości delegowania kogoś do pracy w PKW:

a.      Państwowa Komisja Wyborcza mieści się na terenie budynków podległych Kancelarii Prezydenta, w której (drzwi w drzwi) pracują urzędnicy kancelarii prezydenckiej (konflikt ewidentny – bezpośredni, gdy chodzi o wybory prezydenckie, pośredni, gdy mamy inne wybory, jeśli za kandydatami w danych wyborach stoi ta sama partia, która stała za wyborem prezydenta). Urzędnicy kancelarii prezydenckiej mają bezpośredni i stały dostęp do zwykłych pracowników, a także i sędziów PKW w centralnej siedzibie PKW;

b.  Pozostałe pomieszczenia szczebla niższego analogicznie znajdują się na terenie urzędów ściśle zainteresowanych w „odpowiednim” przebiegu wyborów.

Ø  Natychmiastowe przeprowadzenie całej instytucji KBW i PKW do osobnego, suwerennego i jej własnego budynku jako instytucji konstytucyjnej i centralnej, która od dawien dawna powinna mieć własny budynek (gdyby rzeczywiście chodziło kiedykolwiek wcześniej o prawidłowość wyborów).

Ø  Skład Okręgowych Komisji Wyborczych wyłaniany odpowiednio wcześniej, ale analogicznie do procedury społecznych Obw. KW, przy czym w składzie Okręgowych KW – jak dotychczas – mają znajdować się sędziowie wskazywani przez państwo. Strona społeczna (kandydaci skierowani przez Komitety Wyborcze) ma prawo weta wobec sędziów kierowanych do wspólnej pracy w Okręgowej KW (dotychczas kierowani do tej pracy sędziowie częstokroć byli wykolejeńcami i osobami, na które władze miały swoje „haki”).

Ø  Stowarzyszenia, a nie tylko Komitety Wyborcze mają prawo kierowania obywateli do pracy w komisjach wyborczych każdego szczebla (rozwiązanie prawne podobne, jak podczas referendum).

Ø  Kilkudniowe obliczanie wyników w wyższych ogniwach piramidy zliczającej wymaga rotacyjnej obecności wielu mężów zaufania i członków Okręgowych lub wyższych KW (jeden mąż zaufania lub członek Okręgowej lub wyższej KW – przedstawiciel strony społecznej – po pierwszym dniu pracy będzie już zmęczony i niczego nie przypilnuje, musi mieć zmiennika).

II. NIEPRAWIDŁOWOŚCI NA POZIOMIE CENTRALNYM SYSTEMU WYBORCZEGO

1.  Decyzje Państwowej Komisji Wyborczej nie podlegają jakiemukolwiek zaskarżeniu (na przykład przed Sądem Najwyższym) – niemożność zaskarżenia przez jakikolwiek komitet wyborczy czy jakąkolwiek instytucję czy grupę społeczną postanowień PKW. Niemożność zaskarżenia uchwał PKW, a szczególnie bardzo ważnej uchwały „Wytycznych dla Obw. KW” precyzującej postępowanie Obw. KW (jej wybór, ukonstytuowanie, kompetencje, procedury przed dniem wyborów, w dniu wyborów i po wyborach).

Ø  Decyzje PKW i KBW, a szczególnie uchwała o nazwie „Wytyczne dla Obw. KW…” muszą być zaskarżalne – w trybie wyborczym, najlepiej do Trybunału Konstytucyjnego (jeśli nie do TK, to do Sądu Najwyższego).

2.  Nie wiadomo, na jakiej podstawie prawnej tworzone są listy wyborców w sytuacji, gdy zarówno PKW, jak i MSWiA wyraźnie oświadczyły w 2015 roku, że państwowa/centralna baza danych, tzw. Źródło – ze względu na masowo występujące błędy – NIE MOŻE być podstawą do tworzenia list wyborczych, a dane osobowe/meldunkowe przechowywane w komputerach gminnych nie mają podstawy prawnej, gdyż takową ma jedynie centralna baza danych, tzw. Źródło. Jeśli gminy nie mogą tworzyć legalnych list wyborców na podstawie nieaktualizowanych i prawnie nie mających umocowania własnych baz danych, to oznacza, że wąska grupa osób mających dostęp do centralnej bazy danych, osób całkowicie zależnych od państwa, może w sposób dowolny i przez nikogo niekontrolowany tworzyć listy wyborców z klawiatury systemu komputerowego i oprogramowania komputerowego zależnego od aktualnie sprawujących władzę koterii.

Ø  Społecznej kontroli należy poddać procedury tworzenia list wyborczych w centralnej bazie Źródło i w urzędach gminnych, które do tych instytucji delegują mężów zaufania na czas wyborów. Zgłaszane nieprawidłowości rozpatrywane są w trybie wyborczym.

3.  Nieprawidłowości w tworzeniu zagranicznych sieci Obw. KW dla Polonii. Proces ten jest całkowicie dowolny i nie podlega kontroli ani zaskarżeniu (np. przez Senat RP, który mógłby mieć taka prerogatywę z racji swej opieki nad Polonią).

Ø  Przekazać prerogatywy tworzenia sieci zagranicznych Obw. KW kontroli społecznej, a więc Komitetom Wyborczym i Senatowi RP, które wyznaczą na czas wyborów tę sieć. MSZ będzie narzędziem wykonawczym (a nie organem decyzyjnym).

4.  Nieprawidłowości związane z wprowadzeniem systemu komputerowego zliczania głosów, związane z:

a.  Samym szwankującym systemem komputerowym, nad którym nie ma społecznej kontroli podczas jego tworzenia, podczas jego testów i funkcjonowania w dniu wyborów i w dniach następnych (nadzór sędziów z OKW lub PKW jest fikcyjny lub wątpliwy);

b.  Tworzeniem tylko elektronicznej wersji protokołu, a nie papierowej i ręcznie wypełnionej w obecności wszystkich członków komisji wersji protokołu z wynikami głosowania w Obw. KW.

– Sugerowanie w materiałach szkoleniowych PKW dla członków Obw. KW, by jedynym protokołem był protokół tworzony komputerowo i by nie było protokołu ręcznie sporządzonego przez członków Obw. KW, podpisanego na każdej stronie przez wszystkich członków Obw. KW (z zaleceniem, by protokół elektroniczny podpisywać tylko na ostatniej stronie, gdy konkretne wyniki cząstkowe są na pozostałych stronach!).

– Ograniczenie kontroli społecznej oraz pozostałych członków Obw. KW nad procesem tworzenia elektronicznego protokołu poprzez przeniesienie tego procesu do innych pomieszczeń niż to, w którym procedują wszyscy członkowie Obw. KW, co powoduje, że protokoły tworzone są już nielegalnie w obecności dwóch osób, w tym informatyka gminnego, a pozostali członkowie Obw. KW dowiadują się od nich o ostatecznym wyniku, „zaakceptowanym” przez system informatyczny PKW.

– W roku 2014, przy całkowicie wadliwym systemie komputerowym, zliczanie głosów w Obw. KW trwało wiele dni. W związku z tym ostatecznie wynik samorządowych wyborów, czyli dotyczących władz w gminie, wklepywany do komputera gminnego i przesyłany do centrali PKW, odbywał się bez obecności wszystkich pozostałych członków Obw. KW, a przez to pozostawał poza wszelką kontrolą społeczną, za to pod kontrolą gminnego informatyka i przewodniczącego Obw. KW zależnego od wójta/burmistrza. Do dziś w woj. mazowieckim nie wiadomo (mimo istnienia ówczesnego systemu komputerowego), na podstawie jakich wyników cząstkowych wybrane są władze samorządowe w tym województwie.

c. Tworzenie systemów komputerowych, które będąc podpięte centralnie do PKW, zawierają procedurę ostatecznej akceptacji protokołu przez PKW – wydruk protokołu nastąpi dopiero w chwili, gdy na to wyrazi zgodę centrala.

Ø  W ordynacji wyborczej, prawodawstwie dotyczącym wyborów, jak też we wszelkiej dokumentacji wytwarzanej przez PKW i KBW – wszędzie, gdzie jest mowa o protokole wyborczym podsumowującym wyniki wyborów – musi być wyraźnie wskazane, że jedynym prawnie obowiązującym i ważnym jest protokół ręcznie sporządzony przez członków komisji. „Komputerowiec z gminy” może jedynie przepisać samodzielnie (ponosząc za to karną odpowiedzialność) dane z protokołu ręcznego, a to, co przepisze, wraz ze skanami protokołu ręcznego publikuje na swych stronach BiP lokalna gmina, biorąc za to karną odpowiedzialność (jest to kolejne, dodatkowe i równoległe zabezpieczenie danych, które jednak nie jest podstawą do ogłoszenia wyniku wyborów). Każdy członek i mąż zaufania Obw.KW i Okręgowej KW ma nieograniczone prawo dokonywania kopii (na wszelkich możliwych nośnikach) ręcznie wytworzonych i zatwierdzonych protokołów oraz ich publikacji.

5.  Nieprawidłowości związane z głosowaniem korespondencyjnym:

a.  Przetrzymywanie tak oddanych głosów nawet do siedmiu dni na terenie gminy poza wszelką kontrolą społeczną i poza kontrolą Obw. KW, a jedynie pod kontrolą urzędników.

b.  Brak jakiejkolwiek kontroli ze strony społecznej lub członków Obw. KW nad tym, czy rzeczywiście i ilu obywateli wyraziło chęć głosowania korespondencyjnego – urzędnik może wygenerować dowolną liczbę „chętnych”, którzy niby się do niego przed dniem wyborów zgłosili, niby wyrażając chęć oddania głosów korespondencyjnie.

c.  Nieprawidłowości w zliczaniu głosów korespondencyjnych, które dostarczane są do lokalu wyborczego:

– brak jakiejkolwiek kontroli nad tym, czy te głosy, które zostały złożone w urzędzie lub na poczcie, są tymi samymi, które dotarły do lokalu;

– systemowy zakaz osobnego zapisania wyniku głosów korespondencyjnie oddanych, które zawierałby w końcowym protokole informację o wyniku z głosów korespondencyjnych, a na przykład mogłoby z zapisu wynikać, iż „dziwnym trafem” wszystkie dostarczone głosy korespondencyjne oddane były na tego samego kandydata.

Ø  Wprowadzić zakaz oddawania głosów korespondencyjnie, zarówno ze względu na to, że takie głosowanie łamie jeden z konstytucyjnie określonych i gwarantowanych przymiotów wyborów (głos MUSI być, zgodnie z konstytucją, oddany bezpośrednio) jak też ze względu na to, że głosowanie korespondencyjnie wprowadzone jest zawsze po to, by fałszować wybory (a już szczególnie jest to możliwe przy obecnych rozwiązaniach wprowadzonych przez poprzednią ekipę rządową).

6.  Nieprawidłowości ipso facto związane z procedurami narzucanymi Obw. KW przez PKW:

a. Brak jasnych wytycznych, które procedury muszą być zachowane bezwzględnie pod klauzulą sine qua non unieważnienia wyborów w danej Obw. KW (np. uregulowanie kwestii przeliczania kart wyborczych przed i w dniu wyborów, późniejszego ich przechowywania już jako ostemplowanych kart wyborczych w lokalu wyborczym, a nie na zapleczu lub w urzędzie gminnym, z którego są podczas wyborów dowożone, procedury podliczania głosów, utworzenia i wywieszenia ręcznego protokołu utworzonego i podpisanego na każdej stronie przez wszystkich członków Obw. KW; protokół komputerowy musi być wobec ręcznego protokołu wtórny i może być wklepany przez informatyka gminnego w innym czasie i na jego odpowiedzialność, w dodatku wyłącznie jako działanie pomocnicze).

b. Sugerowanie, by członkowie Obw. KW nie pracowali w pełnym składzie, tylko by dzielili się na grupki, co daje możliwość na wiele godzin opanowania Obw.KW przez trzyosobową koterię zwolenników jakiegoś kandydata lub partii.

c.  Niejasności związane z procedurami, jakie muszą być natychmiast wdrożone, gdy nieprawidłowości są zgłaszane policji lub sędziom OKW. Zazwyczaj są one lekceważone lub pomijane, a policja lekceważąco podchodzi do takich zawiadomień, niezależnie od tego, czy są one zgłaszane przez członków Obw. KW, czy głosujących obywateli; tymczasem dotyczy to przecież przestępstw ściganych z mocy prawa.

Ø  Powyższe nieprawidłowości już logicznie zawierają przy okazji omówienia rozwiązania poprzez zakaz takich działań lub nakaz działania (choć mamy też więcej regulujących propozycji), ale, co jest jeszcze ważniejsze, chodzi tu o to, by rozwiązania (zakazy i nakazy) były wpisane wyraźnie w ordynację wyborczą lub wymienione wprost w uchwałach PKW i KBW, tak by niezachowanie tych zasad automatycznie wymuszało zastosowanie procedur naprawczych lub unieważniało wybory w danym Obw. KW, która nie stosowałaby się do wyznaczonych zasad – dziś podlega to dowolnej interpretacji i umożliwia fałszerstwa.

7. Nieprawidłowości w posługiwaniu się dokumentacją upoważniającą do oddania głosu w danej Obw. KW:

a. Wprowadzenie nieścisłego określenia „zamieszkiwania” na terenie danej Obw. KW w miejsce prawnie precyzyjnego i rodzącego jasne konsekwencje „zameldowania”.

Ø  Przywrócenie „zameldowania” jako terminu określającego prawo do oddania głosu. Ci, którzy chcą głosować, a nie mają zameldowania, powinni się o zameldowanie postarać, nawet jeśli to zameldowanie miałoby być tymczasowe – tylko w ten sposób można skontrolować proces wyborczy poprzez sprawdzenie, czy PESEL wyborcy nie dubluje się w dwóch różnych Obw. KW. Jeśli ktoś nie głosuje w miejscu zameldowania, powinien posiadać zaświadczenie o prawie do głosowania w innym miejscu niż miejsce zameldowania – to wystarczy; inne rozwiązania sprzyjają fałszerstwom.

b.  Zezwolenie na oddawanie głosu na podstawie takich dokumentów i zaświadczeń, które umożliwiają wielokrotne oddawanie głosu w różnych Obw. KW:

– Na tzw. zaświadczenie o prawie do głosowania w innym miejscu – otóż nastąpiło zniesienie dawnej i obowiązkowej dla Przewodniczącego Obw. KW procedury telefonicznego skontrolowania, czy rzeczywiście takowe zaświadczenie zostało wydane i czy obywatel w związku z tym został w swej gminie wykreślony z listy wyborców. W dalszym ciągu też nie obowiązuje na terenie całego kraju jednolity wzór takiego zaświadczenia, czy też rejestru takich wydanych zaświadczeń, co umożliwia dowolne powielanie takiego zaświadczenia i oddawanie takiej ilości głosów przez taką osobę, która wynika w dniu wyborów jedynie z jej mobilności i woli dotarcia do Obw. KW.

Ø  Przywrócenie konieczności skontrolowania przez Przewodniczącego Obw. KW, czy zaświadczenie jest prawidłowo wystawione i czy nie było już wykorzystane.

– Możliwość głosowania – poza głosem oddanym na dowód osobisty – dodatkowego głosu w dowolnym miejscu w Polsce na paszport. Wystarczy oświadczyć, że jest się osobą pracującą w obcym kraju i przedstawić jakikolwiek (przez nikogo nie weryfikowany), byle w obcym języku napisany papier, który zgodnie z wyraźnym stwierdzeniem PKW, dotyczącym tej konkretnej kwestii, w ogóle NIE MUSI być przetłumaczony na język polski. „Dokumentu” tego obywatel NIE MUSI pozostawić w Obw. KW, co też odbywa się zgodnie z wyraźnymi wytycznymi PKW w tym względzie.

– Możliwość wielokrotnego głosowania na nowy dowód osobisty, który NIE ZAWIERA danych meldunkowych obywatela ani wzoru jego podpisu, co nie pozwala określić, czy rzeczywiście „zamieszkuje” dany obszar Obw. KW. Zarówno na szkoleniach dla członków Obw. KW prowadzonych centralnie przez Okręgowe Komisje Wyborcze, jak i w wytycznych PKW podawana była informacja, iż takim poświadczeniem zamieszkiwania może być kwit z pralni z danego terenu. I Obw. KW ma obowiązek dopisania takiej osoby do listy wyborców danego obwodu.

– Zupełnie nowym sposobem na fałszowanie wyborów okazało się w II turze wyborów na prezydenta RP wprowadzenie na listy wyborców olbrzymiej liczby tzw. bezdomnych „meldowanych” pod adresem danej Obw. KW. Odbyło się to bez wskazania jakichkolwiek podstaw prawnych, o które natychmiast wystąpiliśmy do PKW. Tego, czy ktoś przychodzący z nowym dowodem, który nie zawiera danych meldunkowych, rzeczywiście jest „tutejszym” bezdomnym, nie sposób skontrolować.

Ø  Likwidacja wyżej wymienionych „uprawnień” i korekta nieprawidłowości – nie wymaga wyjaśnień, likwidacja wprost w przepisach i uchwałach PKW.

Na koniec:

Ø    Należy w polskim kodeksie karnym uregulować kwestię odpowiedzialności karnej za fałszowanie wyborów. Jeśli demokracja – a w szczególności akt oddania głosu w wyborach – jest „źrenicą oka” takiego systemu, to przestępstwa wyborcze nie mogą być traktowane tak pobłażliwie jak dotychczas, ale muszą się wiązać co najmniej z pozbawieniem takich osobników praw obywatelskich i karą ciężkiego więzienia.

To tylko niewielka, uporządkowana część z nieprawidłowości, jakie dzieją się od dziesięcioleci podczas wyborów w naszym kraju.

Obecną zmianę polityczną i większość sejmową mamy tylko dzięki śmiałej i zakrojonej na cały kraj akcji obywatelskiej wolontariatu Ruchu Kontroli Wyborów, który to ruch dziś działa jako Stowarzyszenie RKW – Ruch Kontroli Wyborów – Ruch Kontroli Władzy.

Wszyscy powinniśmy być tym wolontariuszom wdzięczni, że wiele z przygotowanych mechanizmów fałszowania wyborów, umożliwionych poprzez nieprecyzyjne wytyczne i regulacje, NIE ZOSTAŁO W PEŁNI WYKORZYSTANYCH!

Ze zaktualizowaną 19.06.2017 r. wersją propozycji zmian w polskim systemie wyborczym można się zapoznać na stronie internetowej Stowarzyszenia RKW

Propozycje przedstawione przez Marcina Dybowskiego i Jerzego Targalskiego w imieniu Forum RKW – „Zwalczanie fałszerstw i obywatelska kontrola wyborów” – znajdują się na s. 6 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Propozycje przedstawione przez Marcina Dybowskiego i Jerzego Targalskiego w imieniu Forum RKW – „Zwalczanie fałszerstw i obywatelska kontrola wyborów” na s. 6 październikowego „Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Geopolityczny tygiel. Jerzy Targalski o wywiadzie rosyjskim w Macedonii i sytuacji w krajach bałtyckich cz. I

Jeżeli Rosjanie starają się stworzyć w Macedonii strukturę paralelną wobec państwa, to przecież tak samo działają również w innych krajach. Bo dlaczego miałoby to mieć miejsce jedynie w Macedonii?

Jerzy Targalski

My wiemy oczywiście, że w Polsce żadnego wywiadu rosyjskiego nie ma, zapewniał nas o tym już niejeden specjalista. Ja też z ostrożności procesowej to potwierdzam (…).

Ciekawe jest, że główna aktywność wywiadu wojskowego i cywilnego koncentruje się na oddziaływaniu na opinię publiczną. To znaczy: z jednej strony jest sieć paralelna, werbowanie ludzi, którzy mają przygotowanie wojskowe, żeby można było w razie czego wywołać jakieś rozruchy, a z drugiej – przede wszystkim oddziaływanie na opinię publiczną, czyli związki z mediami, z wydawnictwami, z portalami. Chodzi nie tylko o wpływanie – poprzez kontakty i zwerbowanych współpracowników – na treści, które się tam ukazują, ale nawet przygotowywanie konkretnych tekstów.

Myślę, że warto by było o tym pomyśleć, że skoro tak się dzieje w małej Macedonii, to tym bardziej musi się dziać podobnie w krajach ważniejszych, chociażby w Polsce. (…)

Jeżeli chodzi o kraje bałtyckie, to należy zdawać sobie sprawę z tego, że istnieje zasadnicza różnica między Litwą, która jest podobna do nas, a Łotwą i Estonią, które są w całkowicie innej sytuacji. I nie tylko ze względu na tradycję, ale dlatego, że mają bardzo liczne mniejszości rosyjskie. A z punktu widzenia geopolitycznego obszar ten jest bardzo ważny, gdyż stanowi pomost między Polską a państwami skandynawskimi. Dlatego musimy się dobrze orientować, kto jest kim i jakie są możliwości rozwoju sytuacji.

Przyjmuje się, czy też przyjmowało się, że Rosjanie będą oddziaływali przez mniejszość rosyjską, doprowadzając do demonstracji i destabilizując sytuację w kraju; że to jest ten główny cel, bo takie były kiedyś doświadczenia w Estonii. Ale sytuacja jest poważniejsza, ponieważ Rosjanie mogą przejąć kontrolę nad tymi krajami w drodze normalnych wyborów. (…)

W Estonii w 1989 roku Rosjan było 474 tysięcy, a dzisiaj ta liczba spadła do jakichś 315 tysięcy. Jest to oczywiście pozytywne, ale należy pamiętać, że również spadła liczba Estończyków – z miliona do 900 tysięcy. Na te 315 tysięcy Rosjan mniej więcej 200 tysięcy ma obywatelstwo estońskie; to bardzo duży procent.

Na Łotwie Rosjan było 900 tysięcy. Ta liczba spadła do mniej więcej 495 tysięcy, z czego obywateli łotewskich jest jakieś 320 tysięcy. Wobec mniej więcej 1 miliona 200 tysięcy Łotyszy to jest znaczna siła wyborcza.

Obecnie w Estonii Rosjan nie-obywateli jest już tylko 80 tysięcy, na Łotwie 247 tysięcy, więc stanowią małą grupę, coraz bardziej się zmniejszającą. Wszyscy ich potomkowie mają już obywatelstwo, więc nie-obywatele narodowości rosyjskiej mają coraz większe znaczenie polityczne. (…)

Na Łotwie, a zwłaszcza w Estonii, główny podział w momencie odzyskiwania niepodległości nie przebiegał między komunistami i niekomunistami; z jednej strony niekomuniści zawarli sojusz z komunistami narodowymi, a z drugiej strony byli ci, którzy chcieli pozostania Związku Sowieckiego, czyli komuniści rosyjscy. I ponieważ o niepodległości kraju zadecydował ten sojusz, to mamy inny układ polityczny. Pamiętam, że kiedy rozmawiałem w tamtych czasach z tamtejszymi działaczami, oni się po prostu bali, że jeżeli nie będą popierali komunistów narodowych, to ci po prostu zwrócą się w kierunku Rosji.

Na Litwie ta sytuacja wyglądała inaczej. Tutaj podział przebiegał między Sajudisem a komunistami narodowymi, czyli między, powiedzmy, środowiskiem Landsbergisa a komunistami narodowymi Brazauskasa. W tym sensie sytuacja była podobna do naszej, ale to, jeżeli chodzi o stosunki polsko-litewskie, rodzi konsekwencje. (…)

Powstanie Frontu Ludowego na Łotwie zostało rozpropagowane przez oficjalną telewizję w programie, który prowadził agent KGB Edwins Inkens. Wystąpił w nim między innymi major KGB Bojars. (…)

W wypadku litewskiego Sajudisu powstało podejrzenie, że na 35 członków grupy inicjatywnej 16 było współpracownikami. Niestety, zidentyfikowałem tylko siedmiu, ósmy przypadek jest dyskusyjny, dlatego że nie mamy dokumentów. Wiemy tylko, że Tomas Wajswila przyjaźnił się z przyszłym szefem KGB Litwy Marcinkusem i mieszkał u niego w Dumnej. W tej Dumnej, gdzie przebywał młody geniusz intelektu Petru.

Mam taki – oczywiście niesłuszny – pogląd, że współpracownicy KGB, kiedy tworzyli opozycję, nie byli samodzielni; ale oczywiście potępiam ten pogląd. Jak dowodzi przykład Bolka, każdy współpracownik bezpieki był całkowicie samodzielny w tym, co robił, bo przecież ze swoim oficerem prowadzącym rozmawiał o pogodzie. To najbardziej interesowało oficera prowadzącego.

Tak więc pochodzenie elit krajów bałtyckich z okresu pierestrojki wskazuje na to, że były one silnie związane z bezpieką. (…)

Cały artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Wywiad rosyjski w Macedonii i sytuacja w krajach bałtyckich” cz. I znajduje się na s. 9 październikowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Wywiad rosyjski w Macedonii i sytuacja w krajach bałtyckich” cz. I na s. 9 październikowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 40/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Uruchomiono targowicę, aby przekonać stany Zjednoczone, że Polska nie może być stabilizatorem sytuacji w naszym regionie

To, co się dzieje teraz, jest bezpośrednią konsekwencją planu politycznego przedstawionego przez prezydenta Trumpa w Warszawie. Przeciwnicy postanowili zaatakować najsłabsze ogniwo, czyli Polskę.

Jerzy Targalski

Rosjanie opanowali Krym, żeby kontrolować Morze Czarne, a zatem drogi z Azji Środkowej przez Kaukaz do Europy. I co się okazało? Że nie mają nic. Chwycili za butelkę, a butelka pusta. Dlaczego? Oto odbywają się manewry floty amerykańskiej na Morzu Czarnym, razem z okrętami ukraińskimi, tureckimi, gruzińskimi – i zanosi się na to, że wprawdzie Rosjanie mają Krym, ale Morze Czarne będzie kontrolowane przez Amerykanów, którzy będą mieli wybrzeże, czyli Ukrainę, Rumunię; sprawa Bułgarii jeszcze się rozstrzygnie. Zobaczymy, jak się potoczy sytuacja w Gruzji. Krym przez pewien czas pozostanie rosyjski, ale Rosjanie nie będą mogli kontrolować akwenu. Tak że jest to zwycięstwo propagandowe, ale w realpolitik – przegrana Putina. (…)

Spotkanie prezydenta Trumpa z prezydentem Putinem w Hamburgu zakończyło się, na nasze szczęście, fiaskiem. Bo gdyby doszli do jakiegoś porozumienia, to któreś z naszych państw, mam na myśli państwa regionu ABC, musiałoby zapłacić tego koszty. Jedyna umowa, którą tam zawarto, dotyczy neutralizacji jednej prowincji syryjskiej. To jest po prostu śmieszne. To znaczy, że nie mieli sobie nic, tak naprawdę, do powiedzenia. (…)

Agenci rosyjscy zebrali się gdzieś na Krymie czy w Donbasie i ogłosili powstanie państwa zwanego Małorosją, w składzie: tereny pseudorepubliki ługańskiej, donbaskiej i innych obwodów ukraińskich. Czyli Rosja stworzyła fikcyjne państwo. I teraz będzie twierdziła, że trzeba będzie z tym fikcyjnym państwem rozmawiać i negocjować, bo prawdziwa Ukraina nie istnieje. Jest to oczywiście posunięcie propagandowe, ale na pewno, mimo że jest to po prostu farsa i cyrk, będzie propagowane przez rosyjską agenturę i rosyjskie pudła rezonansowe w Polsce.

Rozmowy między prezydentem Trumpem i prezydentem Putinem zakończyły się dla nas bardzo dobrze, bo Ameryka nie poszła na żadne ustępstwa, wprost przeciwnie, prezydent Trump jasno kontynuował swoją linię z Warszawy, że to Rosja ma się dostosować. (…)

Spójrzmy na kryzys w Polsce, na próbę obalenia rządu Beaty Szydło i wprowadzenia chaosu z punktu widzenia geopolitycznego. Jest to po prostu odpowiedź Angeli Merkel na plan geopolityczny, który w Warszawie przedstawił prezydent Trump.

Już po jego wyjeździe z Warszawy Angela Merkel, przez nikogo nie pytana, zaczęła twierdzić, że nic ją to nie boli, co tam Trump mówił w Warszawie, co prawdopodobnie oznacza, że z wściekłości nie mogła spać przez kilka nocy. No i odpowiedź nastąpiła natychmiast. Uruchomiono agenturę, uruchomiono targowicę. Dlaczego? Chodzi o to, żeby w Polsce zapanował chaos. Chaos z punktu widzenia niemieckiego. Żeby Polska nie była w stanie być wiarygodnym, stabilnym, spokojnym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych. A bez takiego sojusznika Międzymorza nie będzie.

Zobaczmy, jaka jest różnica w działaniach między agenturą rosyjską a niemiecką. Zadaniem agentury niemieckiej jest wprowadzenie w Polsce chaosu. Zadaniem agentury rosyjskiej jest zrobienie z Polski destabilizatora. (…)

Cały artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Międzymorze. Spotkanie Trump-Putin. Dalsze próby destabilizacji Polski” znajduje się na s. 7 wrześniowego „Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Międzymorze. Spotkanie Trump-Putin. Dalsze próby destabilizacji Polski” na s. 7 wrześniowego „Kuriera Wnet” nr 39/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Jerzy Targalski: Ekspansja finansowa Rosji to jest wymysł medialny. Może tylko destabilizować, bo jedynie na to ją stać

Dzień 73. z 80 / Puławy – W Poranku WNET o manewrach Zapad 2017, kryzysie koreańskim, rosyjskich możliwościach ekspansji finansowej oraz o tym, czy doszło do zerwania między PiS-em a prezydentem.

W Poranku WNET nadawanym z Puław Antoni Opaliński rozmawiał z historykiem, doktorem Jerzym Targalskim.

Rozmowa zaczęła się od pytania, czy mamy się czego obawiać w związku z rosyjsko-białoruskimi manewrami Zapad 2017. Zdaniem gościa Radia WNET nie ma czego. Uważa on, że ze strony Rosji od co najmniej pół roku trwa badanie reakcji na wypuszczenie informacji, że wojska rosyjskie będą na Białorusi, i obserwowanie, jak NATO i Stany Zjednoczone odpowiedzą.

– Jest to po prostu badanie reakcji przeciwnika, prężenie muskułów. Rosja chce coś uzyskać, pokazać, jaka jest groźna, co może zrobić. To stała taktyka rosyjska – powiedział dr Jerzy Targalski o manewrach Zapad 2017.

[related id=37507]Przyznał przy tym, że oczywiście istnieje niebezpieczeństwo, iż na Białorusi zostanie jakaś grupa żołnierzy rosyjskich. Tego obawiają się przede wszystkim kraje bałtyckie. Nadal jednak sądzi, że „wszytko to jest raczej testowanie”. Odpowiedź USA była taka, że sekretarz generalny NATO Stoletenberg potwierdził obowiązywanie art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego. Silniejszą odpowiedzią jest obecność Amerykanów na Ukrainie.

Jerzy Targalski wypowiedział się także na temat awantury wokół Korei. Jest to konfrontacja USA nie z Koreą Północną, ale z Chinami. Korea Północna jest tylko instrumentem chińskim do testowania odpowiedzi amerykańskiej. Uważa, że Stany Zjednoczone wpadły w pułapkę. Prezydent Trump się zagalopował. Powiedział, że użyje broni, a wie, że tego nie zrobi, bo Korea nie jest miejscem izolowanym, w którym można „sobie walczyć” bez wpływu na sytuację na świecie. Według dr. Targalskiego należało tutaj reagować spokojniej. Zapowiadanie, że się użyje broni, a potem nierobienie tego, kompromituje tak postępujące państwo.

Kluczową rolę w sprawie koreańskiej odrywają Chiny. Donald Trump myślał, że będzie w stanie się z nimi dogadać, tymczasem Chiny każdą sytuację wykorzystują do sprawienia kłopotu przeciwnikowi. Jerzy Targalski podkreśla, że USA mają problem – muszą reagować adekwatnie, a nie mogą użyć broni, bo byłoby to zbyt niebezpieczne ze względu na bliskość Seulu. Dlatego pewnie użyją broni ekonomicznej. Sankcje jednak samej Korei Północnej nie zagrożą, gdyż ona z nikim nie handluje z wyjątkiem Chin i w niewielkim stopniu z Rosją. Odpowiedź USA musiałaby więc uderzyć w Chiny.

Ostatnio odbyło się spotkanie grupy BRICS (Brazylii, Rosji, Indii, Chin i RPA). Jerzy Targalski uważa, że ta grupa to raczej działanie tylko medialne, ponieważ kraje te mają sprzeczne interesy, zwłaszcza Indie i Chiny, które są rywalami. [related id=37343]

W związku z tym, że Poranek WNET nadawany jest z Puław, siedziby Grupy Azoty, której mniejszościowym udziałowcem jest rosyjska spółka, Antoni Opaliński zapytał gościa o możliwości finansowej i gospodarczej ekspansji Rosji w Polsce.

Żeby to było możliwe, Rosja musiałaby mieć pieniądze, a ich nie ma. Zdaniem Jerzego Targalskiego Rosja nie ma pieniędzy ani na prowadzenie wojny w dwóch miejscach jednocześnie – na Ukrainie i w Syrii – ani na inwestycje. Sektor bankowy w Rosji przeżywa kryzys. Banki padają jeden po drugim. Mówienie o ekspansji finansowej to „jakaś komedia”.

– Ekspansja finansowa Rosji to wymysł medialny. Może tylko przeszkadzać, destabilizować, uruchamiać agenturę, wysyłać terrorystów. Rosja może tylko destabilizować, bo tylko to potrafi i tylko na to ją stać – tak dr Jerzy Targalski podsumowuje kwestię możliwości finansowej ekspansji Rosji w Polsce.

Twierdzi natomiast, że destabilizacją sytuacji w Polsce na razie zajmuje się Berlin, a nie Moskwa. Rosja raczej „gra na dłuższą metę”. To Berlin zajmuje się finansowaniem akcji mających obalić rząd PiS-u w Polsce.

W związku z tym gość Poranka został także poproszony o wypowiedź na temat relacji wewnątrz obozu władzy w Polsce.

– Nastąpiło ostateczne zerwanie między PiS-em a prezydentem, który usiłuje zbudować własny obóz. Oficjalnie obie strony deklarują współpracę. Ze względów propagandowych nie mogą inaczej, dlatego że przegra ta, która pierwsza się określi i oficjalnie powie o konflikcie. Sprawy poszły tak daleko, że prezydent chce stworzyć własny obóz, w skład którego wchodziliby przeciwnicy PiS-u. Ja nie widzę już żadnych możliwości porozumienia. Pytanie, kiedy zerwanie zostanie oficjalnie zadeklarowane, jak długo będzie trwało takie udawanie czy też zawieszenie broni – powiedział Jerzy Targalski o sytuacji na linii prezydent – Prawo i Sprawiedliwość.

Czy zatem za tym stoją jakieś interesy w tle, czy podział jest czysto ambicjonalno-polityczny? Jerzy Targalski twierdzi, że „z punktu widzenia prezydenta jest to działanie ambicjonalne i polityczne. Jednak przeciwnicy jakichkolwiek zmian w Polsce, sojusznicy Niemiec i same Niemcy widzą w tym swój interes, dlatego będą popierać prezydenta. Stąd pomysły na budowanie bloku prezydenckiego w oparciu o siły, które są poza PiS-em”.

Jego zdaniem w „nowym rozdaniu” część polityków PO nie jest przewidziana, np. Grzegorz Schetyna. Będzie to raczej obóz tzw. sił umiarkowanych, które zamiast realnych zmian proponują „pudrowanie ubekistanu”. Nie znajdą się jednak w tym obozie osoby takie jak Borys Budka czy Michał Szczerba.

Rozmowy z doktorem Jerzym Targalskim można wysłuchać w piątej części Poranka WNET z Puław.

JS

 

Posłuchaj również tego, jak i innych wywiadów na YouTube Radia Wnet:

Jerzy Targalski: W sprawie konfliktu ws. Kataru i kryzysu w Zatoce Perskiej spodziewam się z dużej chmury małego deszczu

Rozwój konfliktu w Zatoce Perskiej groziłby nieprzewidywalnymi konsekwencjami. Z tego powodu państwa, które są w to wmieszane (oprócz Rosji oczywiście), nie będą eskalowały napięcia ponad miarę.

Jerzy Targalski

(…) Zarówno Iran, niejako naturalny przywódca szyitów, jak i Arabia Saudyjska, będąca jednym z państw pretendujących do kierowania sunnitami, rywalizują z sobą o przywództwo w świecie islamu. Najważniejszym obszarem rywalizacji jest oczywiście Zatoka Perska, gdzie władze sprawują dynastie związane z Arabią Saudyjską – oprócz Kataru – oraz Jemen, na terenie którego Iran i Arabia Saudyjska toczą wojny per procura, czyli w zastępstwie. Po prostu zamiast walczyć w Zatoce Perskiej bezpośrednio, szyici i sunnici w imieniu Iranu i Arabii Saudyjskiej mordują się w Jemenie.

Jeżeli chodzi o Katar – wprawdzie rządzi w nim dynastia sunnicka, a mniejszość szyicka jest bardzo mała, jednak Katar uniezależnił się już swego czasu od Arabii Saudyjskiej, zbudował ogromną flotę gazowców i sprzedaje gaz skroplony LNG, nie korzystając z sieci gazociągów Arabii Saudyjskiej. Katar, mimo że sunnicki, ze względu na interesy zbliżył się politycznie do Iranu jako przeciwwagi Arabii Saudyjskiej. (…)

Mamy tutaj sojusz wynikający z interesów: Arabia Saudyjska, Egipt, Izrael. Każdy z innych powodów. Egipt nie chce Bractwa Muzułmańskiego, Arabia Saudyjska chce wahabitów, a nie Bractwa Muzułmańskiego, Izrael zaś – wiadomo – najchętniej pozbyłby się zagrożenia muzułmańskiego. Więc sojusz wynika z interesów. To tylko w Polsce, Polacy uważają, że sojusze mają wynikać z przyjaźni. (…)

Jeżeli chodzi o sprawy polityczne, głównym terenem konfliktu jest Zatoka Perska między Iranem i Arabią Saudyjską. Chodzi oczywiście o gaz i ropę.

I teraz polityka amerykańska. Za Obamy Amerykanie postanowili znormalizować stosunki z Iranem. Dlaczego? Nie z miłości oczywiście, bo to interesy rządzą, tylko dlatego, że Iran jest sojusznikiem Chin. Chodziło o znormalizowanie stosunków z Iranem, żeby mieć dostęp przez Iran do Azji Środkowej i w ten sposób okrążyć Chiny. Iran z kolei jest sojusznikiem Rosji, a w tej chwili – to jest znów taka szorstka przyjaźń – sojusznikiem Turcji. (…)

Co do popierania ruchów fundamentalistycznych i terroryzmu, to między Arabią Saudyjską a Katarem nie ma żadnej różnicy. Arabia Saudyjska popiera fundamentalistów islamskich od 40 lat, wszędzie, gdzie tylko może. Rodziny feudałów Arabii Saudyjskiej finansują terroryzm. Tak samo zresztą jak Emiraty Arabskie czy Katar. To jest bzdura, że rzecz idzie o zmniejszenie finansowania działalności terrorystycznej. Chodzi po prostu o politykę, jak zwykle. (…)

Pojawia się jeszcze kolejny czynnik – Rosja. Rosja stara się wywołać, jak zawsze, konflikt, chaos i napięcie, zwłaszcza w Zatoce Perskiej. Dlaczego? Przyczyna jest bardzo prosta. Z punktu widzenia Rosji, im wyższa cena baryłki ropy i gazu, tym dla niej lepiej. Czyli każdy konflikt na tym terenie jest w interesie rosyjskim, ponieważ wtedy wpływy do budżetu rosyjskiego rosną. Dlatego starają się, tak jak zawsze, siać niezgodę, chaos i zaostrzać konflikty. (…)

Gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli, LNG nie musimy sprowadzać z Kataru. Ostatnio gazowiec przypłynął ze Stanów Zjednoczonych.

Cały artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Konflikt wokół Kataru i kryzys w Zatoce Perskiej” znajduje się na s. 5 sierpniowego „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Jerzego Targalskiego pt. „Konflikt wokół Kataru i kryzys w Zatoce Perskiej” na s. 5 „Śląskiego Kuriera Wnet” nr 38/2017, wnet.webbook.pl

Jerzy Targalski w Poranku Wnet: Efektem polityki Erdogana na Bliskim Wschodzie będzie upadek i rozpad Turcji

Zdaniem gościa Poranka Wnet, polityka prezydenta Turcji, opierająca się na sunnickim islamie i mająca na celu odbudowę imperium osmańskiego, doprowadzi do geopolitycznej klęski tego państwa.

Z doktorem Targalskim rozmawialiśmy o konsekwencji geopolitycznego klinczu na Bliskim Wschodzie oraz o roli Turcji w globalnej układance. – Erdogan legitymizuje swoją władzę przez koncepcję odbudowy regionalnej potęgi tureckiej, rozumianej jako potęga sunnicka. Ale nie żyjemy w czasach Osmanów i polityka Erdogana doprowadzi Turcję do katastrofy, i to w perspektywie kilku, kilkunastu, lat – podkreślił gość Poranka Wnet, wskazując kwestię Kurdów jako najważniejszą przyczynę klęski planów prezydenta Turcji.

Twarda podstawa USA i atak rakietowy wymierzony w reżim Asada są korzystne dla Turcji, bo wzmacniają jej pozycję, ale z drugiej strony, cały czas widzimy szorstką przyjaźń między Ankarą a Moskwą, gdzie każda ze stron stara się oszukać partnera – podkreślił Jerzy Targalski.

Zdaniem Jerzego Targalskiego istnieje pytanie, czy Turcja pozostaje pewnym sojusznikiem w ramach NATO. – Jeśli powiedziałbym, że są wątpliwości, że Turcja jest lojalnym sojusznikiem NATO, to od razu byłaby interwencja ambasady tureckiej, więc tego nie powiem. W bliskowschodniej geopolityce wszytko zależy od układu sił w trójkącie między Stanami Zjednoczonymi, Turcją i Rosją, a główną stawką tego konfliktu są Kurdowie. Efektem aktualnego zamieszania na Bliskim Wschodzie będzie rozpad Turcji.

[related id=13387]

Drugim tematem rozmowy były wybory we Francji i próba budowy nowego układu sił na Starym Kontynencie. –  W drugiej turze zwycięży Emmanuel Macron, ale naprawdę istotne jest, co się stanie po wyborach prezydenckich. Na miejscu Putina przed wyborami przeprowadziłbym jeden lub dwa zamachy, ale dogrywkę, w postaci fali ataków terrorystycznych, zostawiłbym na czas po wyborach, tak aby doprowadzić do destabilizacji Francji, która jest najsłabszym ogniwem sojuszu w zachodniej Europie. Dla Polski lepszym wariantem będzie wygrana Emmanuela Macrona, bo daje nam pewne pole manewru, czego nie będzie po wyborze Marine Le Pen.

Zdaniem publicysty „Gazety Polskiej”, dla Warszawy lepszy będzie wybór Macrona: – Sojusz francusko-niemiecki nie jest jeszcze ustalony, bo Angela Merkel nawet nie spotkała się z Macronem, więc Niemcy chcą zmieniać swojej niepodzielnej pozycji w Unii Europejskiej. Obecnie to Macron występuje jako strona aspirująca do zmiany układu, na wspólne władztwo Niemiec i Francji w UE.

Dobra zmiana jest w punkcie wyjścia. Nie ma żadnych konkretnych posunięć w wymiarze geopolitycznym, poza zbliżeniem ze Stanami Zjednoczonymi – zaznaczył gość Radia Wnet.

ŁAJ

 

Dr Jerzy Targalski: PiS może sprzeciwić się bezczelnemu dyktatowi niemieckiemu, podważając autorytet Unii Europejskiej

– Trzeba rozmawiać z panami, a nie z lokajami. Rozmawiajmy z Angelą Merkel – odpowiedział bez ogródek Jerzy Targalski na pytanie o przyszłe relacje między rządem Beaty Szydło a Donaldem Tuskiem.

Jak powiedział gość Południa Wnet, „bezczelny dyktat niemiecki” w Unii Europejskiej jest możliwy do pokonania jedynie poprzez systematyczną, długotrwałą walkę. Miałaby ona polegać na podważeniu autorytetu Wspólnoty Europejskiej.

Jest to porażka, którą należy wykorzystać do odniesienia zwycięstwa. […] Jeżeli sukces niemiecki polegający na izolacji Polski wykorzysta się do podważenia autorytetu UE, to ta porażka zostanie przekuta w zwycięstwo. Chyba że po gromkich okrzykach nastąpi cisza, jak zazwyczaj, bo w Polsce nikt się nie zajmuje niczym systematycznie – powiedział Jerzy Targalski.

[related id=”6573″]

Dr Targalski odniósł się również do sprawy braku wsparcia Polski ze strony krajów Grupy Wyszehradzkiej podczas wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej. Węgry, Słowacja oraz Czechy poparły bowiem kandydaturę Donalda Tuska, której PiS się stanowczo sprzeciwił. Historyk uważa, że działania PiS-u powinny skupiać się na wspieraniu wspólnych interesów Grupy V4. Jego zdaniem przekuje się to na wzmocnienie wspólnego stanowiska czterech środkowoeuropejskich państw na arenie UE.

Zapytany o przyszłe relacje pomiędzy gabinetem premier Beaty Szydło a szefem RE Donaldem Tuskiem odpowiedział bez ogródek: – Trzeba rozmawiać z panami  a nie z lokajami. Rozmawiamy z Angelą Merkel.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

 

K.T.