Zmiana Strategiczna. Połączenie gazowe z Norwegią zmieni sytuację w regionie – mówi minister Piotr Naimski [VIDEO]

Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury przesyłowej podkreślał, że program budowy Bramy Północnej mimo napiętych terminów przebiega zgodnie z przyjętym harmonogramem.

Rozmowa  z dr. Piotrem Naimskim dotyczyła przede wszystkim realizacji programu budowy Bramy Północnej, czyli połączenia gazoportu w Świnoujściu z nowo budowanym gazociągiem do złóż szelfu norweskiego: Ten projekt posuwa się bardzo dobrze. Zapowiadaliśmy, że do końca stycznia zostaną podpisanie umowy na przesył gazu nowym gazociągiem pomiędzy PGNiG a operatorami budującymi. To się już stało, co oznacza, że PGNiG będzie przesyłał gaz nową trasą przez okres 15 lat. Ten kontrakt oznacza, że firma PGNiG postanowiła wyłożyć swoje pieniądze. Podpisane umowy, są obwarowane odpowiednimi klauzulami, które przewidują kary w przypadku, gdyby warunki kontraktu nie były realizowane. To dobrze, bo podstawą do budowy gazociągu jest fakt, że ktoś będzie chciał go używać.

Wybudowanie magistrali gazowej ma swój tryb i harmonogram oraz kamienia milowe. Program budowy połączenia z Norwegii przez Danię do Polski przebiega zgodnie z harmonogramem – zaznaczył Piotr Naimski.

Inwestycja będzie działać przed 1 października 2022 roku. Harmonogram jest bardzo napięty. Bardzo się spieszymy, ważny jest każdy tydzień, ale udaje nam się tego tempa dotrzymywać. (…) Po stronie naszego rządu i firm jest pełna determinacja, aby dokończyć ten projekt. Również w Danii wszystkie siły polityczne uznały budowę Baltic Pipe za priorytet.

Piotr Naimski podkreślił  strategiczny dla bezpieczeństwa całego regionu aspekt tej inwestycji: Przez Bramę Północą będziemy w stanie sprowadzić około 16-17 miliardów m3 gazu. To trzeba porównać z zapotrzebowaniem naszego kraju, które wynosi w tej chwili właśnie około 16 miliardów m3. Do tego trzeba doliczyć krajowe wydobycie w Polsce, które wynosi 4 miliardy m3. Więc mamy pewien naddatek, który będziemy chcieli zaoferować odbiorcom w środkowej Europie, dlatego budujemy połączenia polskiego systemu przesyłowego ze Słowacją z Czechami i mam nadzieję z Ukrainą.

Zdaniem pełnomocnika rząd ds. strategicznej infrastruktury energetycznej budowa Bramy Północnej wpisuje się w istniejącą infrastrukturę energetyczną – Istnieje już gazociąg między Węgrami i Słowacją, a my budujemy połączenie między Polską i Słowacją. Jeżeli uda się wybudować połączenie, będziemy mieli niezależną od niemieckiej i ukraińskiej, trasę do przesyłu gazy z Norwegii oraz gazu skroplonego, z polskiego wybrzeża aż na Węgry. To będzie zmiana strategiczna – podkreślił gość Poranka Wnet.

Tematem rozmowy była również kwestia rozbudowy gazociągu Nord Stream II: Nasz rząd zabiega, aby ten nowy gazociąg w pełni podlegał prawu europejskiemu. W tej chwili jest podjęta próba nowelizacji dyrektywy gazowej, czyli prawa unijnego dotyczącego takich właśnie gazociągów. Gdyby tak się stało, to Nord Stream II zostanie podporządkowany prawu europejskiemu. To spowoduje, że inni dostawcy i firmy, niż te które budują ten gazociąg, będą mieli możliwości przesyłu gazu. Nam chodzi o to, żeby tan gazociąg podlegał takiej regulacji, Rosjanie nie chcą takiej dostępności, chcą mieć wyłączność.

Na początku rozmowy w Poranku Wnet Piotr Naimski odniósł się od ostatnich napięć na linii Warszawa – Tel Awiw: Próba przerzucenia na Polaków i Polskę odpowiedzialności za Holocaust to jest po prostu świństwo, to jest rzecz niedopuszczalna. Musimy temu przeciwdziałać. Perspektywicznie patrząc, to jest bardzo groźne dla Polski. W tym kontekście badania prowadzone w Sejmie dotyczące oceny strat polski w czasie II wojny światowej to jest dobry kierunek. Niemcy wywołali II wojnę światową i zbudowali Auschwitz.

W tym tygodniu przedstawiciele Polskich Sieci Energetycznych są w Izraelu i ta współpraca między operatorami układa się dobrze. Mamy rzeczywisty problem w płaszczyźnie wizerunkowej oraz interpretacji historii i w kwestii politycznej, a jednocześnie jest dość głęboko zarysowana możliwości współpracy praktyczniej między firmami izraelskimi i polskimi – zaznaczył minister Piotr Naimski.

ŁAJ

Wiceprezes IPN: Zagraniczni badacze często piszą o stosunkach polsko-żydowskich w sposób ahistoryczny [VIDEO]

Dr Mateusz Szpytma mówił w Poranku WNET o dotychczasowych badaniach IPN nad Holocaustem i relacjami polsko-żydowskimi. Historyk podkreślił, że dorobek Instytutu w tym zakresie jest niezwykle bogaty

Kryzys dyplomatyczny w relacjach polsko-żydowskich, którego jedną z przyczyn stała się przegłosowana przez Sejm nowelizacja ustawy o IPN wywołał liczne polemiki wokół relacji polsko-żydowskich w czasie II wojny światowej. Ustawa zakłada karanie za bezpodstawne przypisywanie polskiemu państwu i narodowi sprawczej i przewodniej roli w zagładzie Żydów.

O tym jak wygląda badanie postaw społeczeństwa polskiego wobec Holocaustu, rozmawialiśmy z wiceprezesem IPN dr. Mateuszem Szpytmą: Od lat staramy się badać kwestie, które były pomijane w ostatnich latach, czyli losy Polaków ratujących Żydów, bo jeżeli my tego nie zrobimy, to ciężko oczekiwać, że zrobi to jakaś inna instytucja. Bardzo niewiele prowadzonych jest żmudnych archiwalnych badań, szczególnie w wymiarze regionalnym. Takie badania archiwalne prowadzi właściwie tylko IPN.

Ponieważ pojawiły się zarzuty, że ustawa ma zablokować badania nad przypadkami kolaboracji Polaków w Niemcami, zapytaliśmy czy rzeczywiście w badaniach IPN pomija się tego typu sprawy. Gość Poranka Wnet wskazał, że Instytut od lat zajmuje się najbardziej drażliwymi i kontrowersyjnymi wydarzeniami w stosunkach polsko-żydowskich z czasów okupacji: Jednym z pierwszych działań, po powstaniu IPN było badanie zbrodni w Jedwabnym, poprzez prokuratorskie śledztwo, ale również poprzez badania historyczne. Co roku wydajemy wiele książek naukowych o Holocauście, w których nie unikamy żadnych, nawet drażliwych, kwestii i tematów.

Instytut bada również dzieje tych Polaków, którzy zachowywali się haniebnie, to jest kwestia, której nie można pominąć, nawet przy badaniu osób ratujących Żydów – podkreślił dr Mateusz Szpytma.

Wiceprezes Instytut Pamięci Narodowej wskazał na kolejne cele badawcze, jakie stoją przed jego instytucja: W okupowanej Polsce, w odróżnieniu od krajów zachodniej Europy, które zostały podbite przez Niemcy, za ratowanie Żydów groziła kara śmierci, ale nie zawsze była ona wykonywana, czasami takich Polaków wysyłano do obozów koncentracyjnych. Te historie też trzeba opisać i przypomnieć te osoby.

Dr Mateusz Szpytma mówił też o badanich nad  życiem codziennym  społeczności żydowskiej w Generalnej Guberni i terenach włączonych do Niemiec: Ostatnio wydaliśmy kilka publikacji dotyczących społeczności żydowskiej w czasie II wojny światowej, które poruszają cały zestaw zagadnień życie za murami gett, kontaktów z Polakami, ale również relacji między samymi Żydami. Bo sami Życie tez różnie się zachowywali, ale temu nie ma co się dziwić, bo sytuacja okupacyjna wyzwala bardzo różne zachowania.

Trzeba powiedzieć wyraźnie, że to Polska jako państwo poniosła największe straty, ale jako naród najwięcej wycierpieli Żydzi, którzy byli wskazani przez hitlerowskie Niemcy jako pierwsza grupa etniczna do wytępienia – zaznaczył wiceprezes IPN.

Gość Poranka Wnet mówił również o wyraźnych różnicach w metodologii badań nad  postawami społeczeństwa polskiego wobec  Holocaustu: W badaniach naukowych jest duża rozbieżność. Pogląd zagranicznych badaczy na to, co się działo w Polsce, jest trochę ahistoryczny. Teraz modne jest opisywanie sytuacji w poszczególnych społecznościach, w konkretne wsi czy miejscowości, bez opisywania całego kontekstu II wojny światowej i okupacji.


Dr Mateusz Szpytma, zastępca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, historyk specjalizujący się w badaniach nad II wojną światową, bliski współpracownik ś.p. Janusza Kurtyki, współtwórca i pierwszy dyrektor  Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II Wojny Światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej.

ŁAJ

Robert Winnicki: TVN rozpętując histerię z „polskimi nazistami” realizuje polityczne zlecenie [VIDEO]

Gościem Poranka Wnet był prezes Ruchu Narodowego Robert Winnicki, który komentował skandaliczną wypowiedz Anny Azari, ambasador Izraela w Polsce, o nowelizacji ustawy dotyczącej IPN-u.

Zdaniem gościa Poranka Wnet działania części mediów w Polsce, skupiających się na incydencie z Wodzisławia Śląskiego oraz ostatnim spięciu na linii Warszawa-Tel Awiw, nie były przypadkowe: To co robi TVN, to jest realizacja zalecenia i to w bardzo szczególnym czasie. Prześledziłem sobie propagandę TVN-u w ostatnim tygodniu, który przypadał na okres wizyty Rexa Tillersona w Polsce oraz procedowania ustawy w parlamencie USA o zadośćuczynieniu ofiarom holokaustu w tym przekazaniu mienia bezspadkowego.

MSZ przyznał, że Polska od lat jest konfrontowana z oczekiwaniami USA i środowisk żydowskich w sprawie reparacji za majątek żydowski pozostający w Polsce i padają ostrzeżenia, że jeżeli nie zostanie rozwiązania kwestia reprywatyzacji, to wizerunek Polski może w znaczącym stopniu ucierpieć – mówił Robert Winnicki.

Prezes Ruchu Narodowego mówił również o historycznej tradycji polskich narodowców wobec niemieckiego nazizmu: II wojna światowa to jest okres ogromnego rozlewu krwi polskich działaczy narodowych. Niemcy mieli przeświadczenie, że kadry narodowe, czy to Stronnictwa Narodowego czy nawet ONR-u, są najbardziej antyniemieckim elementem polskiego społeczeństwa. Dlatego tak wielu działaczy ginęło w obozach koncentracyjnych, jak prof. Rybarski. (…) Jeżeli ktoś zawiesza sobie swastykę to automatycznie wypisuje się z polskiej wspólnoty narodowej.

Sprawa reparacji od Niemiec, podjętą przez Jarosława Kaczyńskiego, wygląda na reakcje strony polskiej na informacje o procedowaniu ustawy o mieniu żydowskim w senacie USA – zaznaczył Robert Winnicki.

Prezes Ruchu Narodowego odniósł się również do wystąpienia ambasador Izraela w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau: Reakcja polskiego rządu powinna być spokojna, ale zdecydowana i asertywna. Na pewno nie powinno się zapraszać Pani ambasador na rozmowy do Pałacu Prezydenckiego, tylko wezwać do Ministerstwa Spraw Zagranicach.

 

ŁAJ

Odznaczenia dla Polaków ratujących Żydów podczas II wojny światowej

Siostry franciszkanki z Klasztoru Maryi, Natalia Jakoniuk wraz z rodziną oraz – pośmiertnie – rodzina Jana Kawczyńskiego otrzymali odznaczenia im. Antoniny i Jana Żabińskich przyznawane Polakom.

Odznaczenia są przyznawane przez organizację From the Depths Polakom, którzy ze względów formalnych nigdy nie otrzymali wyróżnienia od Yad Vashem. Uroczystość, którą poprowadził znany z roli Supermana amerykański aktor Dean Cain, odbyła się w warszawskim ZOO, na terenie którego małżeństwo Żabińskich w latach 1943-1945 ukrywało i uratowało ponad 300 Żydów z warszawskiego getta.

Obecny na uroczystości prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że Holokaust „był arcyzbrodnią i wyrazem najskrajniejszego zła, które pojawiało się w historii, które w XX w. pokazało jeszcze raz swoją najstraszliwszą twarz”.

„Ale temu skrajnemu złu przeciwstawiło się coś, co można określić śmiało jako skrajne dobro, jako bohaterstwo tej najwyższej próby, bohaterstwo, które nie cofało się przed ryzykiem tortur, śmierci, przed ryzykiem śmierci najbliższych, nawet własnych dzieci. I to bohaterstwo, tak jak i niebywała zbrodnia Holokaustu muszą być pamiętane, muszą być wspominane i muszą być czczone” – powiedział prezes PiS.

Podkreślił, że bardzo dobrze się stało, że pojawił się ktoś, kto postanowił, by ten proces uczczenia tych, którzy bohaterstwo wykazali w najwyższym stopniu był rozszerzony i kontynuowany. „Fundacja 'z otchłani’, bo tak to się po polsku nazywa, to przedsięwzięcie, które ma doprowadzić do tego, że wielu z tych, którzy nie otrzymali dotąd tej najwyższej satysfakcji, nie zostali uznani za Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, może zostać nagrodzonych” – mówił Kaczyński.

„To bardzo ważne, to wyraz sprawiedliwości. A to, co powinno być przeciwstawione potwornym zbrodniom XX w., Holokaustowi i innym aktom ludobójstwa, to właśnie sprawiedliwość. To odrzucenie tego wszystkiego, co jest przeciw sprawiedliwości, co sprowadza się do uznania, że są równi i równiejsi, że są tacy, na których wolno podnosić rękę, czy to bezpośrednio czy to w przenośni i są tacy, którzy podlegają szczególnej ochronie” – zaznaczył prezes PiS.

Dodał, że „musimy to rozumowanie i tu w Polsce i w Europie, gdzie ono, można powiedzieć kwitnie, i w całym świecie, odrzucić”. Zaznaczył, że jednym z jego bardzo groźnych przejawów jest antysemityzm. Jak dodał, Izrael jest państwem, które „udowodniło, że nie terytorium, nie liczba ludności, a siła ducha i siła umysłu, a także determinacja i odwaga, stanowią o wielkości”. „Dziś właśnie przeciwko temu państwu kieruje się współczesny antysemityzm. Ten, który bardzo często odcina się od Holokaustu, który mówi o mowie nienawiści, który odrzuca najróżniejsze fakty po to, by zaprzeczyć temu wszystkiemu, co jest w historii naszej cywilizacji ważne, co jest rozstrzygające. I co ma zdecydować, że ta cywilizacja, najbardziej życzliwa człowiekowi ze wszystkich, które dotąd w historii istniały, ma przetrwać” – zaznaczył prezes PiS. „Dzisiaj wysuniętą placówką tej cywilizacji jest państwo Izrael” – dodał.

Uczestniczący w uroczystości marszałek Senatu Stanisław Karczewski , zwracając się do prezesa fundacji From the Depths Jonnego Danielsa, powiedział: „To co pan robi jest wielkie, wspaniałe, zasługuje na najwyższe uznanie. Dziękuję bardzo, bo pan odnajduje w historii tych ludzi, te osoby, które pewnie już dawno należało nagrodzić, ale dziękuję za to. Pan robi tak wiele, aby nasze narody – polski i żydowski – były bliżej siebie” – podkreślił.

Wiceprzewodniczący Knesetu Yehiel Hilik Bar podkreślił, że poniedziałkowa uroczystość zorganizowano „w głębokim podziwie i szacunku dla tych niezwykłych polskich bohaterów”. Dodał, że Polska dziś poważnie „chce uczyć się z własnej historii i chce tę historię szanować”. „Nie jest to oczywiste w każdym państwie na świecie” – mówił Yehiel Hilik Bar.

Wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki podkreślił, że członkowie jego rodziny, dzięki pomocy polskich rodzin, byli w stanie przeżyć niemiecką okupację, lecz żadna z tych osób, które narażały swoje życie „nie została zaliczona w poczet tych najbardziej uhonorowanych, wielkich bohaterów – Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata”.

Przypomniał, że wśród nagrodzonych odznaką Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata jest blisko 20 tys. osób, z czego 7 tys. pochodzi z Polski. „To niczego nie mówi, na dobrą sprawę, bo jest czymś zupełnie nieporównywalnym, jeżeli ktoś ratuje życie wykazując się odwagą najwyższej próby – jak powiedział wiceprzewodniczący Knesetu. Z szacunkiem podchodzimy do wszystkich Duńczyków, Francuzów, Holendrów, którzy ratowali życie, czasami za to dostawali grzywnę czy byli wtrąceni przez Niemców do więzienia. To jest coś zupełnie innego. Uważam, że Yad Vashem powinien to docenić i cały naród polski powinien mieć jedno wielkie drzewo Sprawiedliwych” – ocenił Morawiecki.

W tym roku odznaczenia otrzymały siostry franciszkanki z Klasztoru Maryi, które ocaliły życie ponad 750 Żydom – dzieciom i osobom starszym. Liczba ocalonych przez siostry stale wzrasta, gdyż nadal zgłaszają się osoby uratowane przez siostry lub ich rodziny. Z listy 120 sióstr zaangażowanych w ratowanie Żydów tylko cztery zostały odznaczone medalem Yad Vashem, reszta z nich nigdy nie została uhonorowana.

Kolejną odznaczoną osobą jest Natalia Jakoniuk wraz z rodziną. Ona, jej rodzeństwo, rodzice i wiele innych rodzin z wioski Przeradz Mały, leżącej 120 km od Warszawy, przechowywali Żydów w czasie wojny. Trzecie odznaczenie wręczono pośmiertnie rodzinie Daniela Kawczyńskiego, który jest członkiem Parlamentu Brytyjskiego. Brat jego dziadka, Jan Kawczyński wraz z żoną Heleną oraz 10-letnią córką Magdaleną zostali zamordowani za pomoc Żydom. Rodzina nigdy nie została odznaczona.

Daniel Kawczyński odbierając odznaczenie podkreślił, że my Polacy możemy być dumni z bohaterskich synów i poświęceń dokonanych przez nasze rodziny podczas II wojny. „Członkowie mojej rodziny, tak jak i wielu innych polskich rodzin zapłacili najwyższą cenę za ochronę i pomoc swoim żydowskim przyjaciołom i sąsiadom. Dziękuję w imieniu wszystkich Kawczyńskich za to wyróżnienie. Takich rodzin w Polsce było wiele, większość z nich jest bezimienna, dlatego naszym obowiązkiem jest opowiadanie i przypominanie tych historii” – mówił.

W zeszłym roku, po raz pierwszy, odznaczenia im. Antoniny i Jana Żabińskich otrzymali Ryszard Żabiński, rodzina Skoczylasów i Natalia Borkiewicz.

PAP/MoRo

Dzień 27. z 80/ Poranek Wnet z Orchówka/Janusz Korneluk: Jedwabny Szlak to duże nadzieje, ale ludzie podchodzą ostrożnie

O pięknie Ziemi Włodawskiej, przyrodzie, jej zabytkach, ale przede wszystkim o ludziach, którzy tu żyli i mieszkali: Polakach, Żydach i Rusinach. A także o Jedwabnym Szlaku i Festiwalu Trzech Kultur.

– Gmina Włodawa to najpiękniejsza gmina w Polsce. Mieszkając tutaj, mamy do czynienia z naturalną przyrodą, przepiękną doliną rzeki Bug, jej dopływami i jeziorami – powiedział Janusz Korneluk, dyrektor szkoły nr 3 we Włodawie, przewodniczący Rady Gminy Włodawa, przewodnik turystyczny.

Większość mieszkańców gminy Włodawa ma nadzieję, że trasa Jedwabnego Szlaku będzie przebiegała prze Włodawę, miasto na styku trzech państw: Polski, Białorusi i Ukrainy. Obecnie to położenie nie jest wykorzystywane.

Gdyby udało się sfinalizować Jedwabny Szlak i ponownie puścić kolej przez Włodawę (do II wojny światowej Włodawa miała kolej), która łączyłaby Polskę z południem Europy aż do Chin, zapewne wielu mieszkańców znalazłoby pracę i godny byt.

– Nadzieje są duże, ludzie podchodzą do tego ostrożnie, bo my jesteśmy ostrożnymi ludźmi w tej chwili, ale może… – powiedział dyrektor Korneluk.

Zwiedzanie ziemi włodawskiej Janusz Korneluk, jako przewodnik turystyczny, zacząłby od Orchówka, gdzie w tutejszym sanktuarium można pomodlić się przy obrazach Matki Bożej Łaskawej i św. Antoniego Padewskiego. Obydwa te obrazy przywędrowały z oo. augustianami do Orchówka w XVII wieku. Przewodniczący Rady Gminy poleca również wejście na wieżę, skąd roztacza się piękny widok m.in. na leżącą już na Białorusi, po drugiej stronie Bugu, Tomaszówkę.

– Z Orchówka można się wybrać na trójstyk granic, gdzie rzeką Bug i Kanałem Mościckiego przebiega granica między Polską, Białorusią i Ukrainą. We Włodawie Janusz Korneluk radzi obejrzeć trzy świątynie: kościół oo. Paulinów pw. św Ludwika, pożydowski kompleks Muzeum Zespół Synagogalny oraz cerkiew pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny, w której znajdują się relikwie św. Antoniego Pieczerskiego (założyciela Ławry Peczerskiej, świętego mnicha, ascety i pustelnika, ojca monastycznego na Rusi, jednego z największych i najbardziej znanych świętych kościoła prawosławnego i grekokatolickiego), gdzie właśnie wczoraj odbył się odpust. Dalej poleca wędrówkę w stronę Kodnia, miasta magnackiej rodziny Sapiehów. Dziś można tam obejrzeć odnowiony port rzeczny i pomodlić się przed słynącym z cudów obrazem Matki Bożej Kodeńskiej. 15 sierpnia 1723 z inicjatywy Jana Fryderyka Sapiehy obraz został koronowany przez biskupa łuckiego Stefana Rupniewskiego. Był to trzeci obraz koronowany na ziemiach Rzeczypospolitej, po obrazie Matki Bożej Częstochowskiej i obrazie Matki Bożej Trockiej. Dalej w stronę Białej Podlaskiej leżą Kostomłoty, gdzie jest jedyna na świecie parafia neounicka.

– W latach 70. dołączono Orchówek jako dzielnicę do Włodawy. Historycznie był on samodzielnym bytem i leżał na granicy Korony i Księstwa Litewskiego – powiedział gość Poranka Wnet. Jest to miasto starsze niż Włodawa z dokumentami lokacyjnymi z 1506 r., zachowanymi w Krakowie. Włodawę i Orchówkek leżą po dwóch stronach rzeki Włodawki, która była granicą między Koroną i Litwą.

– W sercach mieszkańców, którzy tu mieszkają od wieków, jest wypracowany szacunek i wzajemna tolerancja. Niewielu Żydów powraca, bo niewielu przeżyło. Z okolic Włodawy przeżyło około 150 Żydów – powiedział Janusz Korneluk. W Sobiborze na ziemi włodawskiej był niemiecki obóz zagłady. Budowa obozu rozpoczęła się w marcu 1942 r. w ramach akcji Reinhardt, podobnie jak obozów w Bełżcu i Treblince. Obóz został zlokalizowany przy małej stacji kolejowej Sobibór, 5 km od wschodniej granicy Generalnego Gubernatorstwa. Pierwsze transporty więźniów zaczęły docierać już w maju 1942 roku. Liczba ofiar nie jest łatwa do ustalenia ze względu na niewielkie pozostałe archiwalia, szacunki wskazują na minimum 250 000 Żydów. Według najnowszych ustaleń Roberta Kuwałka z Państwowego Muzeum na Majdanku nie było ich jednak więcej niż 180 000. Pochodzili głównie z Lubelszczyzny, a również z Galicji. Trafiały tu także transporty z okupowanych przez Niemcy krajów Europy Zachodniej, w tym 39 tysięcy Żydów holenderskich, i z terenów wschodnich. W ostatnich miesiącach skierowano tu transporty jeńców wojskowych – Żydów z Armii Czerwonej.

[related id=”31718″] – Włodawa stara się kultywować pamięć tych ludzi, organizując Festiwal Trzech Kultur, na który przyjeżdżają artyści z „górnej półki” i które zawsze cieszą się ogromną popularnością – powiedział Janusz Korneluk. Przyznał, że wyrazem pamięci o żydowskich mieszkańcach Włodawy jest również przemianowanie Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego na Muzeum Synagogalne.

– Jest takie piękne zdjęcie – na tle szafy w synagodze we Włodawie – tych, co przeżyli. Oni wracają bądź wracają ich potomkowie – powiedział Janusz Korneluk.

– Jeśli chodzi o Rusinów, bo tak określamy tu wszystkich prawosławnych, bo trudno ich było przypisać do jakiejś konkretnej państwowości, to tutaj nastąpiło wysiedlenie tych ludzi – powiedział nasz przewodnik po regionie i historii ziemi włodawskiej. Pierwsze nastąpiło na mocy porozumienia PKWN – Stalin, a później na mocy Akcji „Wisła”.

– Wszystkie małżeństwa prawosławne zostały wysiedlone na teren dzisiejszej Ukrainy, w dodatku wożone je dotąd, aż straciły wszystko, co miały – powiedział Korneluk. – Ci ludzie wracają, wspominają, patrzą na nas jak na inny świat.

– Festiwal udowodnił, że ludzie są głodni tych kultur, które już na co dzień nie funkcjonują tutaj.

MoRo

Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet z Orchówka pod Włodawą, kliknij tutaj

Cały wywiad z Januszem Kornelukiem w części pierwszej Poranka Wnet.