Syryjczyk mieszkający w Polsce: Trudno słuchać o prezydencie własnego kraju, że jest rzeźnikiem czy mordercą

– Baszszar al-Asad musiałby być naprawdę niemądrym człowiekiem, żeby użyć broni chemicznej – powiedział Jerzy Tarabulsi, przekonany, że wytaczane wobec prezydenta Syrii zarzuty są bezpodstawne.

Jak powiedział w Poranku Wnet Jerzy Tarabulsi, Syryjczyk mieszkający w Polsce, oskarżanie prezydenta Syrii o użycie broni chemicznej (w wyniku której zginęło ponad 70 syryjskich obywateli) w kwietniu br. jest nieuzasadnione oraz nie ma oparcia w faktach.

Baszszar al-Asad musiałby być naprawdę niemądrym człowiekiem, żeby użyć broni chemicznej, widząc, jak jego wojska prą do przodu i wygrywają kolejne batalie. Wszyscy wiemy, jak świat patrzy na broń chemiczną. Syria trzy lata temu pozbyła się tej broni – podkreślił.

Tarabulsi przyznał, że trudno mu się słucha opinii, wedle których prezydent Syrii uchodzi za „rzeźnika bądź mordercę”. Jednocześnie powiedział, że nie wierzy w tego rodzaju komentarze, po czym stwierdził, że al-Asad nie byłby w stanie być mordercą własnych obywateli. Powołał się przy tym na działania Hafiza al-Asada, ojca obecnego prezydenta, sprawującego władzę autorytarną w bliskowschodnim państwie w latach 1971-2000.

Jego ojciec chronił różnorodność narodową i wyznaniową w Syrii. Sunnickim ugrupowaniom to przeszkadzało. Nie wiem zatem, jak jego syn mógłby się cieszyć, widząc bratobójczą walkę w swoim państwie – oznajmił.

[related id=”10925″ side=”left”]
Ponadto gość porannego programu Radia Wnet mówił na temat głównego podmiotu syryjskiej opozycji, który walczy w wojnie domowej z oddziałami prezydenta Baszszara al-Asada, Wolnej Armii Syrii. Stwierdził, że większość ze znajdujących się w ich szeregach żołnierzy to najemnicy, którzy nie są nawet z pochodzenia Syryjczykami. Oddziały Wolnej Armii Syrii nazwał „w 90 proc. zbieraniną różnych narodowości”.

Kto odpowiada za finansowanie najemnych żołnierzy? W przekonaniu Jerzego Tarabulsi są nimi Arabia Saudyjska i Katar, które jednocześnie opłacają działania tzw. Państwa Islamskiego. Powiedział, że finansowanie syryjskich opozycjonistów i terrorystów odbywa się poprzez sprzedaż skradzionych przedmiotów, należących do światowego dziedzictwa kulturowego.

– Na początku wojny do miasta Rakka przyjeżdżały ciężarówki z Turcji, do których ładowano wszystkie syryjskie zabytki z muzeów. Złodzieje zabijali kustoszy, a później grabili muzea i skradzione przedmioty wywozili do Turcji. Większość z tych zabytków znajdowała się, bądź teraz  znajduje się na międzynarodowych aukcjach – powiedział w Poranku Wnet.

K.T.

Iran: będziemy wysyłać doradców do Syrii tak długo, jak to konieczne. Teheran nie zostawi Asada i będzie go dalej bronił

Iran chce wysłać do Syrii doradców wojskowych i jednostki wspomagające Bashara el-Asada m.in. w działaniach militarnych, organizacji szkoleń szyickich ochotników i współpracy z organizacją Hezbollah

Rola doradców nie ogranicza się wyłącznie do sfery planowania, ale obejmuje też pomoc techniczną i taktyczną – powiedział Mohhamad Pakpur, jeden z oficerów Gwardii Rewolucyjnej dowodzący jednostkami piechoty irańskiej, w wypowiedzi dla agencji Fars. Dodał, że z uwagi na konieczność stałej obecności na polu walki doradców irańskich, będziemy zapewniać Syryjczykom doradztwo wojskowe tak długo, jak to będzie konieczne.

Pakpur potwierdził, że jednostki lądowe Gwardii Rewolucyjnej zostały wysłane do Syrii, by wspomóc elitarne jednostki sił specjalnych, tzw. Święte Oddziały, przeprowadzające operacje wojskowe poza granicami Iranu. Formacja ta odpowiada też za organizowanie, szkoleń i zaopatrywanie islamskich organizacji współpracujących z rządem irańskim.

[related id=”16392″]Iran wspomaga reżim prezydenta Bashara el-Asada od 2012 r., co początkowo starał się ukrywać – zaznacza w komentarzu Agencja Reutera. Z czasem zaangażowanie Teheranu w konflikt zbrojny w Syrii wzrosło; pojawili się też pierwsi Irańczycy, którzy stracili w nim życie, w związku z czym władze irańskie zaczęły mówić o udziale wojskowych z Iranu w działaniach zbrojnych w Syrii w sposób bardziej otwarty – dodaje Reuter.

Na początku kwietnia jeden z wysoko postawionych funkcjonariuszy państwowych w Iranie poinformował, że w konflikcie syryjskim straciło życie już ponad tysiąc Irańczyków. Wśród ofiar jest też kilku dowódców irańskiej Gwardii Rewolucyjnej – twierdzą z kolei irańskie media.

Reuter pisze w komentarzu, że pomoc Iranu dla Syrii obejmuje także szkolenie szyickich ochotników z Iraku, Afganistanu i Pakistanu przed wysłaniem ich do Syrii i bliską współpracę z szyicką radykalną organizacją z Libanu – ugrupowaniem Hezbollah.

Gwardia Rewolucyjna, zwana też Strażnikami Rewolucji, została utworzona po rewolucji islamskiej w 1979 r. w celu jej obrony przed, jak to określano, wewnętrznymi i zewnętrznymi zagrożeniami. Składa się z formacji lądowych, morskich oraz powietrznych i jest to najlepiej wyszkolona i wyposażona część sił zbrojnych Iranu.

PR/PAP

Czytaj więcej: Właściciel perskojęzycznej GEM TV, uznanej przez władze Iranu za reprezentującą wrogie interesy, zastrzelony w Stambule

Prezydenci Rosji i USA chcą stworzyć „strefy bezpieczeństwa” w Syrii. Podział tego kraju wydaje się nieunikniony

Donald Trump i Władimir Putin dyskutowali telefonicznie nad wygaszeniem konfliktu w Syrii. Rozmowie przysłuchiwała się Angela Merkel, która wczoraj była goszczona przez rosyjskiego prezydenta w Soczi.

[related id=”14502″]Rosyjski prezydent zaproponował Donaldowi Trumpowi rozrysowanie linii zawieszenia broni, nad którą miałaby czuwać armia rosyjska. Strona amerykańska nie wyszła z żadną inicjatywą, niemniej Waszyngton podtrzymuje swój pomysł o utworzeniu „stref bezpieczeństwa”, których lotnictwo syryjskie nie mogłoby nawiedzać.

Amerykańska idea stworzeniu w Syrii „stref bezpieczeństwa” z zakazem lotów przypomina sytuację w Iraku w latach 1991-2003, kiedy to lotnictwo Saddama Husseina miało zakaz lotów nad irackim Kurdystanem i szyicką Basrą na południu kraju. To de facto uczyniło obszary kurdyjskie w znaczniej mierze niezależnymi od Bagdadu.

Wedle portalu debke.com, powiązanego z izraelskimi służbami, taką „strefą bezpieczeństwa” miałaby być południowa część Syrii granicząca z Izraelem i Jordanią. W tej przestrzeni  nie mogłaby stacjonować nie tylko armia rządowa, ale też wszelkie powiązane z Iranem formacje militarne.

[related id=”9551″ side=”left”]Jerozolima jest mocno zaniepokojona tym, że w poprzednim tygodniu oddziały syryjsko-irańskie wraz z Hezbollahem dotarły do granicy izraelskiej na Wzgórzach Golan. Hezbollah wraz z Irańską Gwardią Republikańską znalazł się pod górą Hermon, a syryjskie oddziały zmotoryzowane objęły ruiny miasta Kunejtra.

Władimir Putin w rozmowie z rosyjskimi dziennikarzami stwierdził, że zawieszenie broni w Syrii jest priorytetem, chociaż współpraca z Waszyngtonem jest „krytyczna”. Co więcej, prezydent zaznaczył, że Rosja wraz z Turcją i Iranem usiłują stworzyć warunki dla politycznego rozwiązania konfliktu, uwzględniając wszystkie zantagonizowane strony.

żródło: debka.com

Czytaj więcej:Syria: Aleppo i Homs wyglądają jak Warszawa 1945 roku, ale w ogromie zniszczeń ludzie potrafią znajdować wiele radości

Syria: Aleppo i Homs wyglądają jak Warszawa 1945 roku, ale w ogromie zniszczeń ludzie potrafią znajdować wiele radości

Celem dżihadystów jest wygnanie chrześcijan z Syrii, żeby Syria była jednolicie muzułmańskim krajem. Chrześcijanie jednak zrobią wszystko, żeby w tym kraju zostać, bo to jest ich ojczyzna.

Wojciech Kempa, redaktor naczelny Magna Polonia – Prawicowego Portalu Informacyjnego, spędził święta wśród chrześcijan w Syrii. W Poranku Wnet opowiadał, jak wyglądają nękane miasta tego kraju i jak żyją tam ludzie.

– Ogrom ludzkiej tragedii. Setki, tysiące zniszczonych domów. Można iść kilometrami i nie spotkać ani jednego niezniszczonego budynku. Aż takich zniszczeń się nie spodziewałem. Wschodnie Aleppo wygląda niczym Warszawa w 1945 roku, podobnie Hims. Inaczej jest w Damaszku — jest to wielkie, tętniące życiem miasto; zniszczenia są zdecydowanie mniejsze, bo jednak walki były tam mniej intensywne. […] Ogrom ludzkiego dramatu, a także pragnienie przetrwania i odbudowy tego, co się utraciło, zrobiło na mnie niesamowite wrażenie. […]

W Aleppo katedra bez dachu, mocno podziurawiona, wszystkie domy wokół zniszczone, a kościół wypełniony po brzegi. W takiej scenerii odbywało się wielkopiątkowe nabożeństwo.

Krzysztof Skowroński pytał, na kogo liczą chrześcijanie w Syrii i czy chcą wyjechać do Europy. Gość Poranka Wnet powiedział, że dla chrześcijan niewątpliwie Baszszar al-Asad jest człowiekiem, który gwarantuje im, że nie zostaną wymordowani przez dżihadystów, więc stoją za nim murem. Nie chcą wyjeżdżać z kraju, pragną, żeby ta wojna jak najszybciej się skończyła i żeby mogli powrócić do normalnego życia w miejscu, gdzie są ich korzenie, skąd pochodzą, gdzie od dwóch tysięcy lat żyli ich przodkowie, chrześcijanie.

Tam jest ogromna ilość dzieci, w każdej rodzinie jest gromadka dzieci, które kręcą się po ruinach, tam się bawią, śmieją się i cieszą. W tym ogromie nieszczęść ludzie potrafią znajdować wiele radości…

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

lk

Izrael uznaje rozpad Syrii za stan faktyczny i niezmienny. Domaga się od świata uznania Wzgórz Golan za swoje terytorium

Kilka miesięcy temu sam Netanjahu zaproponował Trumpowi uznanie Wzgórz Golan za część Izraela. Amerykański prezydent nie wyraził sprzeciwu. Izrael zaanektował Golan i Jerozolimę 14 grudnia 1981 roku.

Paweł Rakowski komentował w Popołudniu Wnet aktualną sytuację na Bliskim Wschodzie, ze szczególnym uwzględnieniem relacji izraelsko-syryjskich.

[related id=”3344″]- Bliski Wschód żyje oczywiście tym, kto stoi za atakami chemicznymi w północnej Syrii. Trump wystrzelił 59 pocisków Tomahawk na lotnisko al-Shayrat w prowincji Homs, ale jakoś tej bazy nie zniszczył. Baza ta była wykorzystywana przez Iran i Rosję do swoich „niecnych” celów. No, ale 59 rakiet nie zniszczyło lotniska, które po kilku godzinach wróciło do normalnego działania, więc gdzie te rakiety poleciały – nad tym zastanawiają się w regionie – relacjonował dziennikarz tematy bieżące w Lewancie.

Następnie przeszedł do tematów bieżących:

Izrael uznał rozpad Syrii za stan faktyczny i nieunikniony. Już o tym pisał ostatnio na Facebooku Eli Barbour, a dzisiaj Jerusalem Post opublikował artykuł Michaela Orena, byłego izraelskiego ambasadora przy ONZ, który zaapelował, żeby świat uznał izraelską aneksję Wzgórz Golan. Co więcej, kilka miesięcy temu, kiedy nasz nowy portal wnet.fm był znany tylko nam w wersji próbnej, pisałem o tym, że sam Netanjahu zaproponował Trumpowi uznanie Wzgórz Golan za część Izraela. Amerykański prezydent nie wyraził wobec tego sprzeciwu. Należy przypomnieć, że Izrael zaanektował Golan i Jerozolimę 14 grudnia roku pamiętnego, dzień po tym, jak towarzysz Jaruzelski wyjechał czołgami na ulice polskich miast i wsi.

Czytaj też: Izrael zniszczy przeciwnika w przyszłej wojnie. Tel Awiw grozi Hezbollahowi, że tym razem go zniszczy. Do 3 razy sztuka?

Dziennikarz w audycji Popołudnie Radia WNET przypomniał dzieje spornego obszaru i dlaczego on jest tak bardzo ważny:

– Jaka jest historia Wzgórz Golan? Tradycyjnie w tym regionie należy rozpatrywać wszelkie dzieje od Adama i Ewy. Na Golanie znajdują się ruiny miasta Gamla, które w epoce rzymskiej stanowiło w syjonistycznej historiografii ważny punkt oporu. Miasto zostało zajęte i zniszczone, a ludność wyrżnięta lub pogoniona na najbliższy targ i sprzedana. Od 1967 roku zwolennicy pozostania tego obszaru przy Izraelu krzyczą, że Gamla nie może znowu upaść.

[related id=”11723″]- Ponownie sprawa Golanu pojawia się po zakończeniu Wielkiej Wojny i tajnym układzie Sykes-Picott, w którym Anglia i Francja „wykolegowali” Arabów i podzielili się między sobą Lewantem. Oczywiście układ przestał być tajny, albowiem Lenin opublikował jego treść. Niemniej Anglicy dostali Palestynę, a Francuzi Syrię wraz ze Wzgórzami Golan. Zdaniem frakcji „palestyńskiej”, Wzgórza Golan stanowiły część Palestyny. Co ciekawe, frakcja „syryjska” i reprezentująca ją jeszcze utrzymująca się przy życiu partia Baath twierdzi, że właściwie to istnieje tylko i wyłącznie „Wielka Syria”, a więc północny, arabski Irak, Syria, Liban, Jordania i Palestyna to jest jeden wielki, arabski kraj syryjski. Anglicy, dzieląc się z Francuzami Lewantem, nie patrzyli zbytnio na mapy. Nie stanowiło to problemu, po czyjej stronie pozostają niezaludnione wzgórza i półpustynie. No i granica pomiędzy Mandatową Palestyną i Protektoratem Syrii nie została precyzyjnie wykreślona kartograficznie. Co ciekawe, za te sprawy odpowiedzialny był nie kto inny, jak Lord Curzon, który i w naszym przypadku się „popisał”.

Sprawa rozgraniczenia Palestyny z Syrią wróciła w 1948 roku. Po pierwszej wojnie arabsko-izraelskiej została ustalona granica, wraz ze strefą zdemilitaryzowaną, która zdaniem Damaszku powodowała, że Syryjczycy mieli dostęp do Jeziora Genezaret, największego słodkowodnego akwenu w regionie. Izrael temu całkowicie zaprzecza i w latach 90. kiedy miał miejsce „proces pokojowy”, Hafez Al-Assad domagał się Wzgórz Golan z dostępem do brzegu Jeziora Genezaret. I wtedy obie strony wyciągały mapy i udowadniały swoje racje na odmiennie nakreślonych liniach.

Wzgórza Golan dla Izraela i Syrii są kluczowe. Izraelskie pozycje są 70 km od Damaszku. Tam, na Golanie, są źródła wody gruntowej; co więcej, ze szczytów góry Hermon spływa śnieg. Dodatkowo Izrael pilnuje też źródeł Jordanu i ma nieograniczony dostęp do Jeziora Genezaret. Mało kto pamięta, że wojna 1967 roku zaczęła się właśnie od Syrii. Dzisiaj wielu uważa, że wojna 6-dniowa była wynikiem chorych ambicji egipskiego prezydenta Nasera, które doprowadziły do żydowskiego nokautu. Nie, wszystko zaczęło się od sporu izraelsko-syryjskiego i Naser musiał zareagować, co doprowadziło do wojny. Golan został zajęty na koniec, ale toczyły się tam ciężkie boje. 6 lat później posiadanie Golanu uratowało Izrael, który musiał bić się już na własnym terytorium. Izraelski minister obrony Mosze Dajan publicznie dawał do zrozumienia, że jeśli Syryjczycy przełamią front izraelski, wtedy Żydzi zastosują arsenał pewnej mocy, którego Izrael oficjalnie nie posiada – relacjonował dziennikarz.

Rakowski odniósł się również do potencjalnej dezintegracji syryjskiego terytorium:

[related id=”3259″ side=”left”] – Pomysł podziału Syrii nie jest niczym nowym. Już za protektoratu francuskiego wydzielono autonomiczny obszar alawicki z Latakią oraz druzyjski w Jabal Al-Druz. Zresztą Druzowie pokonali Francuzów w powstaniu pod wodzą Sultana Baszy Al-Atrasza. Tak więc widzimy, że dezintegracja tego terytorium, które też zostało fikcyjnie wytworzone, to nie jest nic nowego dla obszaru, który pozbawiony jest narodu w naszym europejskim rozumieniu.

Tak, niektórzy twierdzą, że ta wojna i zamęt jest inspirowana, i mają dużo w tym racji. Ale pamiętajmy, że bez realnych podstaw nie byłoby tego zamętu. Tutaj mogę podać przykład z naszego podwórka – wielu mówi, że mordercza działalność Ukraińców była wynikiem manipulacji i inspiracji. Ale jeżeli nie byłoby nienawiści do nas, to mordy ukraińskie na Polakach nie miałby takiego bestialskiego charakteru – objaśniał autor tekstów do „Kuriera WNET”.

Czytaj więcej: Amerykanie uważają, że Asad może dalej rządzić. Ma być osądzony przez naród w wyborach. Czy szykuje się koniec wojny?

Syria: Do stu osób wzrósł bilans zabitych w zamachu na konwój szyickich cywilów. Asad niewinny. Kogo Trump zbombarduje?

Co najmniej sto osób zginęło w sobotę niedaleko Aleppo w samobójczym zamachu z użyciem samochodu-pułapki na konwój z ludnością z ewakuowanych miejscowości zamieszkanych przez szyitów w Syrii.

Wcześniej informowano o co najmniej 43 zabitych. Liczba rannych pozostaje nieznana, ale świadkowie opowiadali o dziesiątkach osób poszkodowanych. Syryjska telewizja pokazała zdjęcia, na których widać leżące na ziemi zwłoki, zniszczone pojazdy i porozrzucany dobytek Syryjczyków.

[related id=”10624″]Eksplozja nastąpiła na zachód od miasta Aleppo, w miejscu stacjonowania konwoju złożonego z 75 autokarów, którymi podróżuje w sumie blisko 5 tys. osób.

W piątek Syryjskie Obserwatorium informowało o rozpoczęciu ewakuacji szyickiej ludności z dwóch miejscowości: Fua i Kefraja w prowincji Idlib w zamian za opuszczenie przez sunnickich rebeliantów i cywilów miejscowości Madaja i Zabadani, na mocy umowy między dwiema walczącymi stronami w Syrii. Fua i Kefraja są od dłuższego czasu oblegane przez syryjskich rebeliantów.

W sobotę wieczorem konwój z szyitami wyruszył w dalszą drogę po wielogodzinnej przerwie, podczas której doszło do zamachu.

[related id=”3259″ side=”left”]Rząd prezydenta Syrii Baszara el-Asada zawarł w ostatnich miesiącach wiele porozumień, przewidujących opuszczenie przez rebeliantów i ich rodziny obszarów kontrolowanych przez opozycję, po kilku miesiącach lub nawet latach oblężenia przez siły rządowe.

Opozycja uważa, że umowy są jednoznaczne z przymusowym wysiedlaniem ludności i z celową zmianą demograficzną. W marcu komisja śledcza ONZ ds. zbrodni wojennych w Syrii uznała, że porozumienie o ewakuacji mieszkańców wschodniego Aleppo na północnym zachodzie Syrii doprowadziło do przymusowego wysiedlenia ludności.

Zbrojna opozycja walcząca od sześciu lat z reżimem Asada jest w przeważającej części sunnicka, jak większość populacji Syrii. Asad jest alawitą, czyli wyznawcą nieortodoksyjnego nurtu wywodzącego się z szyizmu; jego siły wspierane są przez szyickich bojowników z Iranu oraz Hezbollah – szyicką radykalną organizację z Libanu.

źródło/pap

Czytaj więcej:Za ostatnim atakiem chemicznym w Syrii może stać Turcja. Asad nie ma korzyści ze stosowania broni masowego rażenia

Szefowie MSZ Wielkiej Brytanii i Francji grożą władzom Syrii karą za użycie broni chemicznej przeciw własnym obywatelom

Ministrowie spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii i Francji: Boris Johnson i Jean-Marc Ayrault we wspólnym artykule zapowiedzieli, że reżim Syrii poniesie karę za niedawny atak chemiczny.

„Nie będzie bezkarności” – podkreślili szefowie dyplomacji brytyjskiej i francuskiej.

[related id=”10925″]4 kwietnia w syryjskim mieście Chan Szajchun w prowincji Idlib doszło do ataku chemicznego, w którym zginęło 87 osób. O jego przeprowadzenie Zachód oskarżył wojska reżimu prezydenta Syrii Baszara el-Asada. Śledztwo w sprawie tego wydarzenia prowadzi zespół ekspertów z Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW).

W reakcji na atak chemiczny USA przeprowadziły w nocy z 6 na 7 kwietnia uderzenie rakietowe na syryjską bazę lotniczą Szajrat w prowincji Hims; to z niej według USA wystartowały samoloty, które zaatakowały Chan Szajchun.

„Brytyjscy naukowcy przeanalizowali próbki pobrane od ofiar ataku. Dały one pozytywny wynik w badaniach na obecność sarinu lub substancji podobnej do sarinu. Nasza analiza wskazuje, że dwa syryjskie odrzutowce znajdowały się w pobliżu Chan Szajchun i w zasięgu prawdopodobnych miejsc przeprowadzenia ataku” – oświadczyli ministrowie.

[related id=”9682″]Ocenili jako „wysoce prawdopodobne”, że ataku dokonał syryjski reżim, oraz podkreślili, że „twierdzenia Rosjan, jakoby chodziło o trafienie arsenału chemicznego należącego do (zbrojnej) opozycji, nie znajdują pokrycia w faktach”.

Johnson i Ayrault wskazują na konieczność zbadania okoliczności ataku na Chan Szajchun i ustalenia sprawców: „Misja rozpoznawcza OPCW zbada ten atak, a (…) niezależne (połączone) gremium ONZ i OPCW orzeknie, kto za niego odpowiada. Jesteśmy przekonani do takiej procedury i w pełni ją popieramy”.

Apelują o monitorowany przez społeczność międzynarodową rozejm w Syrii, by „nie dochodziło już do takich ataków”, oraz o wzmożenie wysiłków na rzecz rozwiązania politycznego, które rozpoczęłoby proces przejściowy w Syrii.

Władze syryjskie zadeklarowały poparcie dla dochodzenia OPCW, jednocześnie jednak zakwestionowały jego wiarygodność. Rosja i Iran – którym Johnson i Ayrault zarzucają w swoim tekście tuszowanie zbrodni Damaszku – skrytykowały fakt, że śledztwo prowadzone jest w Turcji, a nie w Syrii.

źródło/pap

Czytaj więcej:Atak gazowy na cywilów nie zmieni losów wojny domowej w Syrii. Trump obwinia Baracka Obamę o wieloletnią nieudolność

Donald Trump, Theresa May: Należy przekonać Rosję, że sojusz z prezydentem Syrii nie jest w jej strategicznym interesie

Brytyjska premier Theresa May rozmawiała w poniedziałek z Donaldem Trumpem. Przywódcy omawiali m.in. reakcję na atak chemiczny syryjskiego reżimu oraz strategię, jaką należy przyjąć wobec Rosji.

Zgodnie z oświadczeniem przekazanym PAP przez służby prasowe brytyjskiej premier, Trump podziękował May za wsparcie dla amerykańskiego ataku na lotnisko syryjskiego reżimu, z którego startowały samoloty, które zbombardowały Idlib.

Premier i prezydent zgodzili się, że istnieją ramy czasowe, w których należy przekonać Rosję, że dalszy sojusz z prezydentem Syrii Asadem nie jest w jej strategicznym interesie – poinformowało Downing Street.

Liderzy uznali także w trakcie rozmowy, że zaplanowana na drugą połowę tygodnia wizyta amerykańskiego sekretarza stanu Rexa Tillersona w Moskwie „stanowi szansę, aby doprowadzić do postępu, który pozwoli na rozwiązanie sytuacji i osiągnięcie trwałego porozumienia politycznego” dotyczącego przyszłości Syrii.

[related id=”766″]

Przywódcy obu państw rozmawiali również o zagrożeniu ze strony Iranu dla stabilności regionie Bliskiego Wschodu, a także konieczności stałego nacisku społeczności międzynarodowej, w tym także Chin, na Koreę Północną.

Z kolei przebywający na szczycie G7 we Włoszech brytyjski minister spraw zagranicznych Boris Johnson zapowiedział w poniedziałek, że w przypadku dalszego poparcia rządu w Moskwie dla syryjskiego reżimu Wielka Brytania zaproponuje wprowadzenie dalszych sankcji wobec Rosji. Wcześniej odwołał także swoją wizytę w Moskwie.

W niedzielę minister obrony Wielkiej Brytanii Michael Fallon napisał w komentarzu dla gazety „Sunday Times”, że jego zdaniem Rosja i jej prezydent Władimir Putin ponoszą „pośrednią odpowiedzialność” za śmierć cywilów w Syrii.

PAP/jn

Rosyjski MSZ stwierdził, że atak rakietowy na Syrię był aktem agresji przeciwko suwerennemu państwu i naruszeniem prawa

Takiej treści oświadczenie wydało MSZ Rosji po rozmowie telefonicznej, jaką szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow odbył z ministrem spraw zagranicznych Iranu Mohammadem Dżawadem Zarifem.

„Omówiono sytuację w Syrii po amerykańskim ataku rakietowym na bazę w tym kraju. Obie strony uznały, że takie agresywne działania przeciwko suwerennemu i niezawisłemu państwu są brutalnym naruszeniem prawa międzynarodowego (…) i zagrażają walce z międzynarodowym terroryzmem” – poinformowało rosyjskie MSZ.

Czytaj też: Komu bije dzwon w Syrii? Izrael zawsze rozwiązywał swoje problemy w regionie lotnictwem. Czy było tak samo tym razem?

MSZ Rosji podkreśliło, że „Ławrow i Zarif wezwali do przeprowadzenia bezstronnego śledztwa w sprawie incydentu w prowincji Idlib, który doprowadził do licznych ofiar wśród cywilnej ludności”. Przekazało, że Moskwa i Teheran zgodziły się też na bliską współpracę i koordynację działań w kwestiach międzynarodowych.[related id=”11657″ side=”left”]

We wtorek miał miejsce atak chemiczny na opanowaną przez rebeliantów miejscowość Chan Szajchun w prowincji Idlib, o który USA oskarżyły reżim prezydenta Syrii Baszara el-Asada. Zginęło co najmniej 86 osób.

W reakcji na atak chemiczny siły USA w nocy z czwartku na piątek przeprowadziły atak z użyciem 59 pocisków samosterujących Tomahawk na syryjską bazę lotniczą Szajrat w prowincji Hims.

źródło/pap

Czytaj więcej:Syria dostarczyła do ONZ dowody, że rebelianci przemycali do kraju toksyny. Czy atak chemiczny w Idlib to prowokacja?

Komu bije dzwoń w Syrii? Izrael zawsze rozwiązywał swoje problemy w regionie lotnictwem. Czy było tak samo tym razem?

W audycji Popołudnie Radia WNET Andrzej Abgarowicz rozmawiał z dziennikarzem Kuriera WNET Pawłem Rakowskim o Syrii, w której doszło do użycia broni chemicznej.

Rozmowę poprzedził nieśmiertelny utwór zespołu Metallica pt. For whom the bell tolls.

Czytaj więcej: Brytyjski dziennikarz: Trump nie popełnił błędu Obamy, który nic nie zrobił po użyciu broni chemicznej w Syrii

[related id=”11377″] – Komu bije dzwon w Syrii? Wielu by chciało, aby ten dzwon zadudnił dla nieśmiertelnego Baszara al-Asada. Tydzień temu mówiłem, że istnieje szansa, że Asad utrzyma się na stanowisku i że się krystalizuje jakieś rozwiązanie pokojowe, a nawet, że ta wojna zmierza do przewidywalnego końca. Teraz widzimy, że sprawy się komplikują. Po ostatnim ataku gazowym jest podstawowe pytanie, kto to zrobił? – zastanawiał się autor reportaży do „Kuriera WNET”.

Rakowski powiedział, że o ataki chemiczne jest posądzany Asad, chociaż są i inne opinie na ten temat: – Dzisiaj na antenie Radia WNET gościliśmy panią dr Marię Giedz, która opowiadała o tureckich wątkach i śladach.
Czytaj więcej: Za ostatnim atakiem chemicznym w Syrii może stać Turcja. Asad nie ma korzyści z stosowania broni masowego rażenia

Media transatlantyckie, zachodnie, cywilizowane itd. jednoznacznie uznały Asada za odpowiedzialnego za tę zbrodnię. Wedle zeznań świadków, pojawiły się trzy samoloty; inne relacje mówią o jednym samolocie. Z kolei jedni mówią o trzech bombach, a inni o jednej. Po jednej z tych bomb miał unieść się biały dym, i tak doszło do kolejnego w historii ataku chemicznego. – A pamiętajmy, że gazy bojowe były szeroko wykorzystywane w trakcie ośmioletniej wojny irańsko-irackiej w latach osiemdziesiątych – dodał.

Następnie dziennikarz odniósł się do obecnej sytuacji na „froncie syryjskim”: – Media wskazują, że samolot, który spuścił bombę z materiałem masowego rażenia, należał do lotnictwa syryjskiego, a więc była to maszyna o poradzieckim rodowodzie.

– Tylko pytaniem podstawowym jest, kto na Bliskim Wschodzie zawsze rozwiązywał swoje problemy za pomocą lotnictwa? Nigdy to nie była Syria, ale zawsze to był Izrael.

[related id=”11485″] Jeszcze tydzień temu publikowałem na naszym portalu materiał o tym, że Izrael przeraża wizja wspólnej granicy z Iranem, ponieważ utrzymanie reżimu Asada oznacza, że Iran będzie w Syrii. Tak więc Tel Awiw zakłada, że Asad musi być jednoznacznie zlikwidowany, a ten, jak widzimy w ostatnich kilku miesiącach, radził sobie doskonale – odbił Aleppo, Palmirę, czy to, co z tych miast pozostało. Przy wsparciu Iranu i Rosji stał się siłą, z którą należy się ponownie liczyć.

To dowodzi, że Asad jest sprawnym politykiem i nie wiadomo, czy historia nie przyzna mu uznania równego temu, co jego ojcu – Hafezowi. Ale jeśli Baszar odziedziczył inteligencję polityczną po ojcu, to na pewno nie użyłby takiej broni na tym etapie konfliktu, kiedy powoli chylił się on ku końcowi.

Rakowski wyjaśniał, w jaki sposób Izrael mógł przeprowadzić operację pod fałszywą flagą, o czym, być może, za kilka lat przeczytamy w jakimś światowym bestsellerze o Mossadzie:

[related id=”9682″ side=”left”] – W mediach zachodnich Asad został usunięty w cień poprzez ekscesy ISIS, na którym była skupiona uwaga świata. Istnieje teza, że to izraelski MIG. I chociaż wiemy, że Izrael nie lata na radzieckich samolotach, to kilka z nich w dobie zimnej wojny doleciało do Izraela, w tym bodajże dwa z PRL-u. Izraelczycy samoloty takie badali i analizowali, dzięki czemu ich piloci byli doskonale obeznani z możliwościami technologicznymi nieprzyjacielskiej floty powietrznej. A operacje pod fałszywą flagą to specjalność Izraela. Tym bardziej, że izraelscy piloci znają bardzo dobrze trasę do Idlib, ponieważ nie raz już tam latali.

Posłuchaj całej rozmowy!

Czytaj więcej: Syria dostarczyła do ONZ dowody, że rebelianci przemycali do kraju toksyny. Czy atak chemiczny w Idlib to prowokacja?