Wojciech Buczak, poseł PiS: MON zakupi osiem śmigłowców dla wojsk specjalnych i osiem dla wojsk marynarki wojennej

Polski rząd ogłosił ponowny przetarg na śmigłowce. W ich zakupie zostaną uwzględnione pilne potrzeby wojska. W obecnie prowadzonym przetargu Polska mam możliwość wybrania najlepszego sprzętu.

Gościem Radia Wnet był Wojciech Buczak –  poseł Prawa i Sprawiedliwości, członek Komisji Obrony Narodowej. Mówił o konieczności zakupu śmigłowców dla polskiej armii przez Ministerstwo Obrony Narodowej.

– Polski rząd ogłosił ponowny przetarg w trybie przyspieszonym, ponieważ poprzedni, jak wiadomo, nie został rozstrzygnięty. Rząd, decydując się na ten krok,  uwzględni pilne potrzeby wojska. Ministerstwo Obrony Narodowej  zakupi osiem  śmigłowców dla wojsk specjalnych oraz osiem dla wojsk marynarki wojennej. Swoje oferty złożyło trzech oferentów.

– Ten przetarg jest prowadzony inaczej niż poprzedni – teraz mamy możliwość wybrania najlepszego sprzętu – dodał.

Wojciech Buczak  podkreślił również, że poprzedni przetarg nie został zerwany, tylko „trwał za długo i nie zakończył się z powodzeniem ze względu na to, że oferta firmy nie spełniła zapowiedzianych warunków – przede wszystkim chodzi o ofertę dla polskiego przemysłu”. Zapytany, czy wcześniejsze wypowiedzi Antoniego Macierewicza nie będą podstawą do podważenia przetargu, odpowiedział:

 – Antoni Macierewicz nie założył i nie wskazał z góry, jaki sprzęt będzie zakupiony, tylko bazował na wiedzy dotyczącej potencjału polskich firm.

Gość Radia Wnet na pytanie o znaczenie Grupy Wyszehradzkiej dla Polski odpowiedział:

Od kiedy w Polsce rządy  przejął PiS, bardzo dynamicznie ruszyła współpraca Grupy Wyszehradzkiej. Przed nami trudne rozmowy o kształcie i przyszłości Unii Europejskiej.  Nasze doświadczenia historyczne powinny skłaniać nas do tego, by kraje Europy Środkowo-Wschodniej ze sobą współpracowały i wypracowywały wspólne korzystne rozwiązania dla tego rejonu Europy.

Na zakończenie Wojciech Buczak  skomentował ostatnie wybory na szefa Rady Europejskiej:

Z różnych powodów kraje Grupy Wyszehradzkiej  zagłosowały inaczej niż Polska, ale nie wyolbrzymiałbym tego. Dużo ważniejsza jest współpraca praktyczna i  gospodarcza.

jn

Anna Siarkowska: Czy polityka bezpieczeństwa narodowego jest spójna, czy mamy dwa ośrodki decyzyjne w tym sektorze?

– Dziwnym trafem MON dystansuje się od Strategicznej Koncepcji Bezpieczeństwa Morskiego BBN-u. […] Czy polityka bezpieczeństwa narodowego jest spójna? – pytała w Poranku Wnet Anna Maria Siarkowska.

W porannym programie Radia Wnet przewodnicząca klubu poselskiego Republikanie mówiła o dokumencie powstałym pod egidą Biura Bezpieczeństwa Narodowego – Strategiczna Koncepcja Bezpieczeństwa Morskiego Polski.

Jest to dokument wydany przez BBN, a podpisany przez prezydenta Andrzeja Dudę. Określa on główne kierunki rozwoju polskiej marynarki wojennej. Zgodnie z założeniami tego dokumentu chcemy, aby nasza marynarka wojenna osiągnęła trzecią kategorię. Dzisiaj jesteśmy w kategorii szóstej bądź siódmej. Trzecia kategoria umożliwiłaby nam nie tylko możliwość obrony na Bałtyku, ale operowania statków polskiej marynarki wojennej również na akwenach międzynarodowych.

Anna Maria Siarkowska powiedziała również o możliwym zaistnieniu konfliktu na linii prezydent Polski – Ministerstwo Obrony Narodowej: – Dziwnym trafem MON dystansuje się od tego dokumentu. Podczas podpisywania SKBM przez prezydenta Andrzeja Dudę obecny na posiedzeniu wiceminister obrony narodowej Tomasz Szatkowski powiedział, że jest to pewna koncepcja, a nie obowiązujący dokument. Tak więc, czy rzeczywiście polityka bezpieczeństwa narodowego jest spójna, czy mamy dwa ośrodki decyzyjne w tym sektorze? – pytała w Poranku Wnet.

Zdaniem przewodniczącej klubu poselskiego, to retoryka MON jest błędna, gdyż komunikaty ministerstwa sprawiają wrażenie niespójności ośrodków decyzyjnych odnoszących się do polityki obrony kraju.

K.T.

Szef MON: Premier Donald Tusk zawarł z Putinem nielegalną umowę na szkodę Polski i za to powinien odpowiadać przed sądem

Do prokuratury wpłynęło zawiadomienie w sprawie popełnienia przez Donalda Tuska przestępstwa w związku z zaniechaniami dotyczącymi śledztwa smoleńskiego oraz niewyegzekwowaniem zwrotu wraku Tu-154M.

Szef MON w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie” poinformował, że złożył zawiadomienie dotyczące podejrzenia popełnienia przestępstwa przez b. premiera Donalda Tuska w związku z tragedią smoleńską. Podkreślił, że jego zdaniem doszło do przestępstwa. – Premier Donald Tusk zawarł z Władimirem Putinem nielegalną umowę na szkodę Polski i za to powinien odpowiadać karnie – powiedział. Zawiadomienie MON ma dotyczyć okresu od 10 kwietnia 2010 r. do 2014 r., gdy Tusk został szefem Rady Europejskiej.

Agencji Prasowej udało się poznać treść zawiadomienia, jakie minister obrony skierował w sprawie podejrzenia zdrady dyplomatycznej (art. 129 Kodeksu karnego).

 Antoni Macierewicz zarzuca Donaldowi Tuskowi zaniechania podczas śledztwa i wymienia kilka przykładów, m.in. zgodę na zastosowanie do badania katastrofy smoleńskiej załącznika nr 13 konwencji chicagowskiej, co zdaniem szefa MON uniemożliwiło pełny udział strony polskiej w badaniu przyczyn katastrofy.

Mając możliwość i obowiązek jako premier RP przewidzieć, że w danych okolicznościach naraża na szkodę interes RP, oraz działając wbrew porozumieniu ministrów obrony Polski i Rosji z 1993 r. ws. zasad wzajemnego ruchu lotniczego wojskowych statków powietrznych, zawarł umowę, godząc się na zastosowanie Załącznika 13 do Konwencji o międzynarodowym lotnictwie cywilnym, czyli konwencji chicagowskiej.

Właśnie to miało uniemożliwić pełny udział strony polskiej w badaniu przyczyn katastrofy smoleńskiej. Według ministra obrony wedle obowiązującego prawa istniała konieczność zastosowania polsko-rosyjskiego porozumienia z 1993 r.

Zdaniem ministra Macierewicza Donald Tusk także „zaniechał poczynienia w umowie uzgodnień ze stroną rosyjską co do zagwarantowania udziału przedstawicieli RP we wszystkich czynnościach badawczych prowadzonych na miejscu badania, w konsekwencji czego prowadzenie tych czynności strona rosyjska rozpoczęła bez udziału przedstawicieli RP, a następnie prowadziła je ograniczając bądź uniemożliwiając udział w nich przedstawicieli RP”.

Kolejny zarzut dotyczy braku podjęcia czynności zmierzających do wyegzekwowania zwrotu Polsce wraku samolotu Tu-154M „oraz jego fragmentów, rejestratorów i urządzeń pokładowych, a także pochodzących z nich nośników danych”.

Tym samym Tusk, według Macierewicza, miał działać na szkodę państwa i narażać na szwank interes obywateli, w tym rodzin ofiar katastrofy, a także polski „interes polityczny związany z pozycją i wiarygodnością w stosunkach międzynarodowych” oraz interes związany z przeprowadzeniem prawidłowego badania katastrofy smoleńskiej, ustaleniem jej przyczyn i wypracowaniem zaleceń profilaktycznych na przyszłość.

Zdaniem szefa MON jest to przestępstwo opisane w art. 129 Kodeksu karnego, przewidującym karę do 10 lat więzienia dla osoby, która w stosunkach z rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją działa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej.

– Podejrzenie popełnienia przestępstwa jest uzasadnione. Prezes Rady Ministrów jest osobą upoważnioną do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z rządem obcego państwa, w tym przypadku z Federacją Rosyjską – napisał Macierewicz w uzasadnieniu zawiadomienia.

 

PAP/JN

 

 

Wiceminister Obrony Narodowej: Trump tylko przyspieszył politykę Obamy w kwestii wzmocnienia wschodniej flanki NATO

Polska armia bardzo szybko się modernizuje i przystosowuje do nowych wyzwań absolutnie nowego programu. Pierwszy etap gotowości oddziałów wschodnich wojsk NATO będzie zakończony latem tego roku.

Zdaniem Wojciecha Fałkowskiego polityka nowej administracji w Białym Domu podnosi bezpieczeństwo Polski. Wiceszef MON podkreślił, że nie ma zagrożenia dla terminowego oddania dowództwa NATO w Elblągu.

W Poranku Wnet wiceminister obrony narodowej wskazywał na kontynuację w ramach współpracy ze Stanami Zjednoczonymi wzmacniania wschodniej flanki NATO i przyjazdu wojsk USA do Polski. – Prezydentura Trumpa w kwestiach nas interesujących jest kontynuacją kursu Obamy, ale to jest nie tylko konsekwentne podążanie tą samą ścieżką, ale również przyspieszenie. Obecnie zaczyna się lokacja bazy amerykańskiej na przedmościu suwalskim w Orzyszu. W maksymalnym rozdaniu to będzie od 6,5 do 7 tysięcy tylko amerykańskich żołnierzy, a do tego dojdą jeszcze Holendrzy, Rumuni i Brytyjczycy.

[related id=7636]

Prof. Wojciech Fałkowski odniósł się do procesu zmian kadrowych w siłach zbrojnych. W ostatnich kilku miesiącach z armii odeszło kilkunastu generałów, często zajmujących kluczowe stanowiska dowódcze. Zdaniem opozycji oraz części ekspertów, fala odejść jest wywołana brakiem umiejętności współpracy ze strony ministra Antoniego Macierewicza i realnie zagraża zdolnościom bojowym polskiej armii.

Polska armia bardzo szybko się modernizuje i przystosowuje do nowych wyzwań w ramach absolutnie nowego programu. Przy takim procesie część oficerów musi odejść – albo ze względu na wiek, albo ich umiejętności lub chęć do pracy są niewystarczające, a czasami odchodzą, bo są rozżaleni czy niedocenieni.

– To jest normalny proces wielkiej zmiany – podkreślił minister Fałkowski, dodając, że odejścia mają również związek z planowaną reformą dowodzenia. – W tej chwili przed nami wielka strukturalna reforma dowodzenia, dlatego prowadzimy zmiany personalne, które muszą pasować do tej układanki.

Minister odniósł się do listu, jaki do szefostwa MON przesłał prezydent Andrzej Duda, w którym wyraził on zaniepokojenie możliwymi opóźnieniami w powstawaniu dowództwa brygady NATO w Elblągu oraz wakatami na kluczowych ataszatach, m.in. w Waszyngtonie czy Kijowie.

Obsada polskich ataszatów powinna być uzupełniona, ale to nie jest tak, że nie ma w ogóle osób pełniących obowiązki attaché. W USA jest zastępca, który świetnie wypełnia swoje obowiązki. Trzeba te braki kadrowe uzupełnić, co jest już w toku. (…) Pierwszy etap gotowości oddziałów wschodnich wojsk NATO ma być zakończony w wakacje tego roku i ten termin zostanie dotrzymany – podkreślił wiceszef MON.

[related id=8063 side=left]

W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim gość Poranka Wnet wskazywał, że istnieje niebezpieczeństwo większego uzależnienia Mińska od Moskwy po zakończeniu tegorocznych manewrów wojskowych „Zapad 2017”.

Pozostaje pytanie, jaki jest cel wspólnych manewrów wojskowych rosyjsko-białoruskich. Jaka jest planowana teoretyczna rubież operacyjna tych ćwiczeń. Jest również pytanie, co stanie się po tych manewrach, czy wojska rosyjskie, które przesuną się o klikaset kilometrów na zachód, następnie opuszczą tereny Białorusi.

Z wiceministrem odpowiedzialnych za kwestie szkolnictwa wojskowego rozmawialiśmy również o przygotowaniu polskiej armii na wojnę w cyberprzestrzeni.

Wszyscy analitycy NATO przestrzegają przed rozpoczęciem konfliktu od ataku w cyberprzestrzeni, to znaczy nie tylko od zakłócenia łączności, ale również sparaliżowania działalności państwa. Na razie poziom przygotowania polskiego państwa jest na poziomie średnim. Mamy bardzo dobrą kadrę, ale sprzęt pozostawia jeszcze wiele do życzenia.

Tematem rozmowy była także kwestia stosowania dezinformacji w ramach tzw. wojny hybrydowej. – Polska nie jest gotowa na wojnę informacyjną. Europejczykom trudno jest przyjąć zasadę, że ktoś wykorzystuje kłamstwo jako broń ofensywną. Pierwszą sprawa jest analiza, kto kieruje tego rodzaju dezinformacją.

ŁAJ

 

Cyberataki na miejscowości, w których stacjonują żołnierze USA. Ataki propagują treści prorosyjskie i antyamerykańskie

– Wciąż obserwujemy wielką destrukcyjną działalność cybernetyczną i informacyjną pewnych krajów. Ten proces się nasila – powiedział Szatkowski agencji Reutera, odmawiając sprecyzowania, o kogo chodzi.

Kilka polskich miejscowości, które goszczą żołnierzy amerykańskich w ramach operacji NATO, było w styczniu obiektem cyberataków – powiedział w środę agencji Reutera wiceminister obrony narodowej Tomasz Szatkowski.

Wskazał, że podkreśla to potrzebę znacznego zwiększenia przez Polskę nakładów na cyberobronę.[related id=”3336″]

Agencja odnotowuje, że wiceminister odmówił sprecyzowania, kto stoi za tymi atakami, ale powiedział, że obejmują one prorosyjskie treści. Oświadczył, że „jest dla nas jasne, kto jest autorem i kto inspiruje takie działania”. Dodał, że celem tych ataków jest tworzenie negatywnego wizerunku sojuszników Polski i „prezentowanie rosyjskiej wersji konfliktu na wschodniej Ukrainie”.

Reuters odnotowuje, że modernizacja sił zbrojnych jest kluczowym priorytetem rządu kierowanego przez Prawo i Sprawiedliwość, „które zbudowało swą popularność częściowo na obietnicy większego bezpieczeństwa i odstraszania” w związku z zagrożeniami ze strony Rosji.

Agencja zwraca uwagę, że władze w Warszawie oczekują na zgodę rządu USA dotyczącą kontraktu o wartości 5 mld dolarów na zakup ośmiu systemów obrony przeciwrakietowej Patriot firmy Raytheon Co. Reuters pisze, że uważa się, iż zakup ten ma kluczowe znaczenie „dla planów modernizacyjnych i polskiej strategii wobec Waszyngtonu”.

Stany Zjednoczone są naszym kluczowym sojusznikiem. Opinie, że powinniśmy brać pod uwagę tylko uzbrojenie i sprzęt wojskowy produkowany w Europie, nie są słuszne – powiedział wiceminister Szatkowski agencji Reutera.

PAP/lk

Minister Kownacki do opozycji: W sprawie przetargu na Caracale strona francuska chciała postawić Polskę pod ścianą

– Na stole realnie było trzy miliardy złotych offsetu wobec do 13 miliardów wartości całości kontraktu – podkreślił wiceminister obrony Bartosz Kownacki, odsłaniając kulisy kontraktu na Caracale.

W środę 8 marca na posiedzeniu Sejmowej Komisji Obrony Narodowej wiceminister obrony narodowej wyjaśniał posłom, jak naprawdę wyglądały negocjacje offsetowe ze stroną francuską na dostawę dla polskiej armii śmigłowców Caracal.

Na początku wystąpienia minister Kownacki podkreślił, że każdy z posłów powinien mieć świadomość, że Polska cały czas jest stroną w sprawach przetargowych. – Chciałbym, żebyśmy pamiętali, zarówno posłowie z PiS, jak i PO, że gramy w jednej drużynie. Każdy zarzut, że rząd działa w złej wierze, to ustawianie się po stronie koncernów, które mogą w przyszłości pozwać rząd polski. Chciałbym, żebyśmy wszyscy stali po stronie rządu.

Z informacji przedstawionej przez wiceministra Kownackiego wynika, że spółka Airbus nie zamierzała stworzyć tylu miejsc pracy, o ilu mówiła opozycja. – Nie jest prawdą, że miało powstać cztery czy siedem tysięcy miejsc pracy. Nie było takich danych w żadnym z dokumentów przetargowych. Na zdrowy rozum widać, że montaż końcowy 37 śmigłowców, bo taka propozycja była na stole, nie był propozycją dającą realnie siedem czy cztery tysiące miejsc pracy. (…)

Realną propozycją było kilkaset miejsc pracy, ale trzeba pamiętać, ile osób straciło pracę w innych zakładach w wyniku państwa decyzji o wyborze śmigłowca typu Caracal. Maksimum to byłoby ok 500 zatrudnionych osób  – podkreślił minister Kownacki.

Wiceminister, odpowiadając na wątpliwości opozycji, wskazał, że Airbus chciał utrzymać własność kapitałową utworzonych w ramach kontraktu fabryk w Polsce. – Pierwotnie strona francuska chciała zachować pakiet kontrolny w spółce produkującej śmigłowce w Łodzi. Myśmy się na to kategorycznie nie zgodzili i kiedy strona francuska zgodziła się, aby to polski rząd był większościowym udziałowcem, zażądała, żeby spółka odpowiedzialna za certyfikację i eksport była zależna od kapitału francuskiego. Na to nie mogliśmy się zgodzić.

Bartosz Kownacki wskazał również, że koncern produkujący śmigłowce Caracal nie chciał się zgodzić, aby to polskie sądy wyrokowały w sprawach zawartego kontraktu, w wyniku którego miał powstać zakład produkcyjny w Łodzi: – Strona francuska uważała, że sądy inne niż polskie powinny być władne w rozstrzyganiu w sprawach spornych dotyczących tego kontraktu. Następnie nie chciała zgodzić się na arbitraż polskich sądów Izby Gospodarczej. Nasze podstawowe zdanie  jest takie, że jeżeli to my płacimy, to polskie sądy będą rozstrzygać we wszelkich sprawach spornych.

Zdaniem wiceministra obrony strona francuska, stawiając zaporowe warunki, mogła chcieć postawić polski rząd w sytuacji, by był zmuszony zgodzić się nawet na bardzo niekorzystne warunki, ponieważ w polskiej armii zabrakłoby śmigłowców w wyniku wycofywana starszych maszyn.

Na zakończenie Bartosz Kownacki wskazał wnioski na przyszłość dla polskiego rządu, jakie płyną z historii negocjacji z Airbusem: – Popełniliście państwo podstawowy błąd, nie dodając elementu konkurencyjnego do końca negocjacji. Podstawową zasadą powinno być rozmawianie nie z jednym dostawcą, aby być jego zakładnikiem, ale z kilkoma.

 

ŁAJ

Szefowie MON i MSWiA złożyli życzenia pracującym w podległych im resortach kobietom w mundurach, dziękując za ich służbę

Za wychowanie dzieci, za codzienną służbę jako matki i żony, za to, że w Polsce przetrwał patriotyzm, miłość do munduru, do armii i gotowość do poświęcenia dla ojczyzny – dziękowali ministrowie.

Ponad 20 tysięcy kobiet-funkcjonariuszek służy w czterech formacjach mundurowych, które podlegają MSWiA. Najwięcej kobiet jest w policji, najmniej – w Biurze Ochrony Rządu.

W środę z okazji Dnia Kobiet z funkcjonariuszkami policji, straży pożarnej i straży granicznej oraz BOR spotkał się minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak. – Panie są filarami służb podległych MSWiA. Podziękowania powinniśmy składać na co dzień, dlatego że panie są i że mocno angażują się w swoją służbę – powiedział Błaszczak.

Jak podkreślił, łączenie służby z obowiązkami domowymi wymaga od kobiet dużego zaangażowania i czasu. – Potraficie połączyć te wszystkie obowiązki z sukcesem. Dziękuję za to, że znajdujecie czas na łączenie służby i realizację swoich zainteresowań – zwrócił się do funkcjonariuszek.

Najwięcej pań służy w policji – 15,6 tys., co stanowi ponad 15% tej największej formacji mundurowej w kraju. Zastępczyni komendanta głównego policji nadinsp. Helena Michalak podkreśliła, że służba kobiet nie różni się niczym od pracy policjantów: – W służbach mundurowych jest równouprawnienie. Może czasami zdarza się, że w niektórych dziedzinach i zadaniach musimy tak podwójnie udowodnić, że jednak potrafimy. W domu natomiast na pewno nie jest generałem. Mam swoje obowiązki, jak każdy członek naszej rodziny.

Z kolei w Straży Granicznej kobiety stanowią prawie 25% pracowników; m.in. na granicach i lotniskach służy 3,7 tys. funkcjonariuszek.

Kobiety równie dobrze radzą sobie w służbie, a czasami nawet lepiej wypadają niż mężczyźni. O mundurze marzyłam od dawna. Bardzo się cieszę, że mogę połączyć służbę z moją pasją. Dzięki temu się spełniam – powiedziała PAP st. sierż. Elżbieta Koczera z placówki SG w Medyce, która po służbie jest ratownikiem medycznym i skacze na spadochronie.

Natomiast Antoni Macierewicz zadeklarował, że MON zrobi wszystko, żeby nowe obowiązki, które będą spadały na kobiety w mundurach, nigdy nie obciążały ich w większym stopniu niż to być powinno.

Na spotkaniu z „żołnierkami” Macierewicz, dziękując kobietom za służbę i oddanie, powiedział, że niedawno rozmawiał z pełnomocnik MON ds. wojskowej służby kobiet, mjr Anną Pęzioł-Wójtowicz, „w związku z nowymi zobowiązaniami i odpowiedzialnością, które będą spadały na kobiety w mundurach”.

Chcę z tego miejsca powiedzieć, żebyście w tych sprawach miały pewność, że Ministerstwo Obrony zrobi wszystko, żeby te nowe zobowiązania nigdy nie kładły się na was większym brzemieniem, niż to być powinno, i zawsze były dostosowane do waszych możliwości i tego, by wasza służba była pełniona jak najlepiej, jak najskuteczniej i by mogła naprawdę służyć naszej ojczyźnie – powiedział minister na uroczystości w garnizonie w Warszawie-Wesołej.

Szef MON powiedział, że wojsko pamięta, że poza służbą w armii na kobiety-żołnierzy spadają liczne obowiązki, które sprawiają, że ich „życie jest nieporównanie trudniejsze niż mężczyzn”. – Za to, za wychowanie naszych dzieci, za codzienną służbę jako matki i żony, za to, że w Polsce przetrwał patriotyzm, miłość do munduru, miłość do armii i gotowość do poświęcenia dla ojczyzny, a to w dużym stopniu jest skutego waszego wychowania, waszej codziennej pracy – naprawdę dzisiaj dziękujemy – powiedział Macierewicz.

Jego zdaniem panie w wojsku wpisują się w „wielką polską tradycję, której historycznym symbolem jest służba Emilii Plater” w powstaniu listopadowym, a także kobiety służące w powstaniach styczniowym i warszawskim. – Ale także później służba kobiet, które nie zawsze nosiły mundury, ale jakże często poświęcały swoje życie ojczyźnie. Muszę dzisiaj w tej okoliczności wspomnieć o Annie Walentynowicz, która naprawdę była żołnierzem polskim i której służby nigdy nie zapomnimy, jej poświęcenia. Jest symbolem dzielności polskich kobiet – powiedział Macierewicz.

Szef MON przemówienie rozpoczął od życzeń skierowanych w imieniu własnym i sił zbrojnych do premier Beaty Szydło. – Myślę, że można powiedzieć z absolutną pewnością, że pełni swoją służbę z oddaniem, determinacją i naprawdę żołnierskim poświęceniem. Pani Premier, życzymy pani dzisiaj w Pani trudnej, pełnej wielkich wyzwań naprawdę żołnierskiego szczęścia – powiedział Macierewicz.

Te same życzenia chciałbym przekazać wam, panie w żołnierskich mundurach i wszystkie te panie, które służycie w armii, pracujecie w armii, podtrzymując naszą siłę i determinację, sprawiając, że ta armia jest tak skuteczna, a czasem nawet uśmiechnięta – dodał.

Z danych MON wynika, że w Wojsku Polskim, które liczy ponad 100 tys. żołnierzy, służy niemal 5 tys. kobiet; w ciągu roku liczba żołnierek wzrosła o ponad 850. 57% z nich jest szeregowymi, 16% – podoficerami, a 27% – oficerami. Stanowiska dowódcze zajmuje ponad 400 z nich. Służbę wojskową pełni 10 kobiet w stopniu pułkownika.

Międzynarodowy Dzień Kobiet został ustanowiony w 1910 r. dla upamiętnienia strajku 15 tys. kobiet, pracownic fabryki tekstylnej w Nowym Jorku, które 8 marca 1908 r. domagały się praw wyborczych i polepszenia warunków pracy. Właściciel fabryki zamknął strajkujące w pomieszczeniach fabrycznych. W wyniku pożaru zginęło wówczas 129 kobiet.

PAP/lk

Wiceminister MON Michał Dworczyk: 40% ochotników do Wojsk Obrony Terytorialnej ma wyższe wykształcenie

Przekrój społeczny tych ponad 8 tysięcy osób, które zgłosiły się jako ochotnicy do Wojsk Obrony Terytorialnej, jest bardzo ciekawy i widać, że zgłosili się ludzie ideowi, chcący służyć ojczyźnie.

W tej chwili mamy zrekrutowanych między 8 a 10 tys. osób, które zadeklarowały chęć działania w ramach Wojsk Obrony Terytorialnej. Rozpoczynają się procedury, kilka dni temu weszło rozporządzenie umożliwiające powoływanie nowych żołnierzy. Do tej pory ci, którzy w ramach tej formacji funkcjonują to są oficerowie, podoficerowie i szeregowi z Narodowych Sił Rezerwowych albo z wojsk operacyjnych – mówił w radiu RMF FM wiceminister obrony narodowej Michał Dworczyk, odpowiedzialny za tworzące się struktury WOT.

Warto podkreślić, że wśród osób, które zgłosiły się (…) ponad 40% to są osoby z wyższym wykształceniem. Przekrój społeczny jest bardzo ciekawy i widać, że zgłosili się ludzie ideowi chcący służyć ojczyźnie w taki sposób – podkreślił. Pytany o plan, aby w tym roku w WOT było kilkanaście tysięcy żołnierzy, odpowiedział: „Jest to jak najbardziej realne”.

Przypomnę, że w tym roku mają powstać kolejne trzy brygady, więc w sześciu brygadach i dodatkowych batalionach, które jeszcze ewentualnie będą formułowane, spokojnie taka liczba może się znaleźć – dodał.

W listopadzie 2016 r. minister obrony narodowej Antoni Macierewicz mówił, że w 2017 r. Wojska Obrony Terytorialnej mają liczyć 18 tys. żołnierzy.

Dworczyk poinformował, że planowana jest akcja promocyjna zachęcająca do zapisania się do WOT. – Takie działania w mediach społecznościowych już są prowadzone, ale bez jakiejś specjalnej kampanii zgłosiło się dwukrotnie więcej chętnych niż (jest – PAP) miejsc. Zresztą bardzo dobrze, bo spośród nich będzie można wybrać najlepszych kandydatów – dodał.

1 stycznia br. weszła w życie nowelizacja ustawy o powszechnym obowiązku obrony, która ustanawia Wojska Obrony Terytorialnej samodzielnym rodzajem sił zbrojnych. WOT będą – obok Wojsk Lądowych, Sił Powietrznych, Marynarki Wojennej i Wojsk Specjalnych – piątym rodzajem sił zbrojnych.

Mają one współdziałać z wojskami operacyjnymi, mają też być zdolne do prowadzenia działań antykryzysowych i antyterrorystycznych. Pierwszeństwo w przyjęciu do WOT będzie przysługiwać członkom organizacji paramilitarnych i absolwentom klas wojskowych. Po trzech latach służby w WOT żołnierze ci będą nabywać pierwszeństwo w powołaniu do służby kandydackiej i zawodowej służby wojskowej.[related id=”5009″]

W poniedziałek Dworczyk był także pytany o informację „Faktu” na temat wyroku sądowego z lat 90., w którym został on skazany na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata za nielegalne posiadanie materiałów wybuchowych. – Brzmi to groźnie, ale to historia sprzed ponad 20 lat – powiedział i dodał, że w okresie szkoły średniej poszukiwał wraz z przyjaciółmi na pobojowiskach pamiątek z września 1939 r. po rozbitych polskich oddziałach i znalazł „jakieś stare karabiny, pociski, rzeczy, które nie mogły nikomu zagrozić”. Dodał, że w tamtej sprawie dobrowolnie poddał się karze i że o całej sprawie wie minister obrony.

PAP/lk

Szef MON: Rosja ponosi odpowiedzialność za katastrofę smoleńską, a Donald Tusk za oddanie tej sprawy w ręce Rosjan

Część polityków oraz mediów jest gotowa poruszyć niebo i ziemię, by tylko przeszkodzić naszemu dążeniu do prawdy. Źródłem tej szczególnej niechęci jest prawdopodobnie strach przed prawdą.

Odpowiedzialność strony rosyjskiej za katastrofę smoleńską oraz odpowiedzialność Donalda Tuska za oddanie postępowania w tej sprawie Rosjanom są przesądzone – oświadczył w wywiadzie dla tygodnika „Do Rzeczy” szef MON Antoni Macierewicz.

Minister powiedział, że wiemy bardzo dużo o tym, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku: – Dotychczasowe prace komisji przesądzają w sposób niezbity o odpowiedzialności rosyjskiej za katastrofę smoleńską i o odpowiedzialności Donalda Tuska za oddanie postępowania w tej sprawie Rosjanom.

Opinia publiczna otrzyma wkrótce dokładne i całościowe wyjaśnienie mechanizmów, które doprowadziły do katastrofy. Będzie to wyjaśnienie przyczyn technicznych tragedii oraz wskazanie odpowiedzialności za działania i zaniechania w związku ze śledztwem smoleńskim. Tak jak w pierwszej kwestii sprawstwo Rosjan, tak w drugiej – Donalda Tuska są przesądzone.

Zdaniem Macierewicza, „opór wobec idei wyjaśnienia tej sprawy powoduje, że część polityków oraz mediów jest gotowa poruszyć niebo i ziemię, by tylko przeszkodzić naszemu dążeniu do prawdy. Źródłem tej szczególnej niechęci jest prawdopodobnie – bo trudno mi znaleźć inną przyczynę – strach przed prawdą”.

Macierewicz, pytany o wypowiedź, w której nazwał katastrofę smoleńską jednym z etapów rosyjskiej agresji, oświadczył, że i tak był w tej sprawie bardzo ostrożny. – Każde państwo eksponuje te elementy rosyjskiej agresji, które najbardziej godzą w jego bezpieczeństwo. Dlatego śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego, prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, całej elity polskiej armii i polityki jest tym wydarzeniem, o którym musimy mówić zawsze, gdy jest czyniony bilans rozliczeń między Rosją a Zachodem – argumentował szef MON.[related id=”3286″ side=”left”]

Macierewicz skrytykował też swoich poprzedników w MON w latach 2011-15 – ministra Tomasza Siemoniaka i wiceministra Czesława Mroczka (obaj PO): – Oskarżam o działanie na szkodę polskiej racji stanu panów Siemoniaka i Mroczka, którzy mianowali i akceptowali byłego funkcjonariusza WSW na stanowisku rektora Akademii Obrony Narodowej, którzy tolerowali korupcję w wojsku, którzy zmniejszyli liczebność polskiej armii w czasach, gdy zagrożenie ze Wschodu wzrastało, którzy oskarżali polskich pilotów o tragedię smoleńską, choć musieli wiedzieć, że winę za to ponoszą Rosjanie.

W listopadzie 2015 r., tuż po objęciu stanowiska szefa MON, Macierewicz odwołał rektora-komendanta AON gen. dyw. Bogusława Packa. Generał na początku kariery w wojsku służył w Wojskowej Służbie Wewnętrznej.

PAP/lk

W PZL-Świdnik zaprezentowano wielozadaniowy śmigłowiec AW101, który włoski producent chce zaoferowć polskiej armii

Gdyby MON zamówiło te śmigłowce, pracę przy ich produkcji znalazłoby kilkaset osób. Są na tyle duże, że wiąże się z nim równie duże zapotrzebowanie na pracę – zapewniali przedstawiciele producenta.

Krzysztof Krystowski, wiceprezes Leonardo Helicopters, grupy, do której należy PZL-Świdnik, podkreślił, że jest to bardzo zaawansowany technicznie śmigłowiec.

Wnosi do Polski nie tylko dużo nowej wiedzy, ale też jest na tyle duży, że jest z nim związane duże zapotrzebowanie na pracę. Mamy głębokie przekonanie, że to jest śmigłowiec, jakiego z pewnością potrzebuje Marynarka Wojenna, która w poprzednim przetargu nie otrzymała maszyny, na którą czekała – zapewnił.

Krystowski zaznaczył, że zgłoszenie AW101 do postępowania na zakup 16 śmigłowców dla wojska ogłoszonego przez MON nie jest jeszcze oficjalnie potwierdzone. – Pokazujemy ten śmigłowiec, ponieważ jesteśmy przekonani, że on doskonale wypełnia oczekiwania zmawiającego. Natomiast analizujemy cały czas dokumentację – dodał. Zaznaczył, że koncern Leonardo jest producentem całej gamy śmigłowców tworzonych w Polsce bądź za granicą z udziałem zakładów w Świdniku.

W Świdniku pokazano AW101 należący do włoskiej armii, przeznaczony do misji poszukiwawczych i ratowniczych w warunkach bojowych oraz wsparcia misji specjalnych. Krystowski wskazał, że specjalnie pokazywana jest taka wersja maszyny, bo jest ona mniej znana.

To jest przede wszystkim śmigłowiec słynny ze zwalczania okrętów podwodnych, misji poszukiwawczo-ratowniczych na polu walki, przede wszystkim na morzu. Używa tego śmigłowca ogromna marynarka wojenna Wielkiej Brytanii, a także armie Włoch, Portugalii, Kanady, Japonii, Norwegii – powiedział.

To jest śmigłowiec specjalistyczny, idealnie w naszym przekonaniu spełniający oczekiwania i polskiej marynarki wojennej, i polskich wojsk specjalnych. Natomiast my będziemy w dalszym ciągu oferowali śmigłowiec AW149 jako śmigłowiec mniejszy i do innych potrzeb doskonale się sprawdzający, a mniejszy, czyli tańszy w zakupie i w eksploatacji – dodał.

PZL-Świdnik obecnie dostarcza podzespoły do budowy AW101. Gdyby te śmigłowce zostały zamówione przez MON, wkład polskich zakładów zostanie zwiększony – zapewnili przedstawiciele producenta.

W przypadku odpowiedniej skali zamówienia i uzgodnień offsetowych z Ministerstwem Obrony Narodowej jesteśmy w stanie w Świdniku robić cały kadłub takiego śmigłowca, nie mówiąc o tym, że na koniec on będzie dostarczany przez Świdnik i będzie tutaj finalnie wykonywany. To jest ogromna szansa dla zakładu – powiedział Krystowski.

A prezes PZL-Świdnik Mieczysław Majewski dodał: – W tej chwili robimy elementy struktury kadłuba i części przy silnikach, pracuje przy tym około stu osób. Gdybyśmy wygrali przetarg na dostawę, to w zależności od liczby sztuk, można liczyć na pracę dla kilkuset osób w produkcji i procesach związanych z oblotami, finalną konfiguracją i innymi. [related id=”4074″ side=”left”]

Zaprezentowany w Świdniku śmigłowiec to jeden z najnowszych wariantów AW101, zdolny do transportu do pięciu członków załogi i dwudziestu w pełni wyposażonych żołnierzy lub sześciu członków załogi i ośmiu żołnierzy realizujących misje specjalne. Ten wariant śmigłowca uzbrojony jest w trzy karabiny maszynowe kalibru 7,62 mm, zamontowane po obu stronach kadłuba oraz na tylnej rampie. Ma opancerzone fotele w kabinie załogi, osłonę stanowisk operatorów broni pokładowej oraz krytycznych systemów śmigłowca. Śmigłowiec posiada też zintegrowany system walki elektronicznej.

20 lutego Inspektorat Uzbrojenia MON ogłosił rozpoczęcie negocjacji z trzema wykonawcami, którzy złożyli wstępne oferty na dostawę 16 śmigłowców dla sił specjalnych i morskich. Tego dnia przekazano producentom zaproszenia do składania ofert.

O zamówienie ubiegają się te same trzy podmioty, które konkurowały w postępowaniu prowadzonym przez poprzednie kierownictwo MON. Są to: konsorcjum PZL Mielec i Sikorsky Aircraft Corporation (należące do amerykańskiego koncernu Lockheed Martin), PZL-Świdnik (należące do włoskiej grupy Leonardo) oraz konsorcjum Airbus Helicopters i Heli Invest.

Jak poinformował minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, wszystkie spółki mają czas na składanie ofert do 13 marca.

MON zapowiedziało, że w pierwszym etapie zostaną podjęte negocjacje dotyczące pozyskania śmigłowców dla Wojsk Specjalnych, uznając ich pozyskanie za najpilniejsze. Informując o wystosowaniu zaproszeń do oferentów MON, zwróciło też uwagę, ze resursy śmigłowców dyżurujących nad Bałtykiem kończą się w 2019 r.

PAP/lk