Kto w 2024 r. zdobędzie Oscara za najlepszy film? Produkcja z mniejszościami. Akademia przedstawiła nowe zasady oceny

Kobiety, mniejszości rasowe, etniczne i seksualne oraz osoby niepełnosprawne- obecność aktorów i wątków fabularne związanych z tymi grupami stanie się do 2024 r. kryterium kategorii „najlepszy film”.

Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej przedstawiła cztery nowe kryteria, z których, począwszy od 2024 r. przynajmniej dwa będą musiały być spełnione przez produkcję, by została ona nominowana do kategorii najlepszy film.

Standard A dotyczy obsady i głównego wątku fabularnego. Zgodnie z nim wśród aktorów pierwszoplanowych lub istotnych drugoplanowych musi być przedstawiciel mniejszości rasowej, lub etnicznej, przez które rozumie się takie grupy jak Azjaci, Murzyni, rdzenni Amerykanie, Latynosi, Arabowie etc. W ogólnej obsadzie powinno być zaś co najmniej 30% aktorów w drugoplanowych i epizodycznych rolach reprezentujących co najmniej dwie z następujących grup: wspomniane mniejszości etniczno-rasowe, kobiety, tzw. osoby LGBTQ+, niepełnosprawni fizycznie, bądź intelektualnie i niedosłyszący. Z co najmniej jedną z tychże grup musi być zaś związany główny wątek fabularny.

Drugi ze standardów dotyczy ekipy filmowej. Analogicznie do aktorów, co najmniej 30% całej ekipy filmowej powinno reprezentować wyżej wymienione kręgi. Dla mniejszości rasowych przeznaczony jest przynajmniej jeden, a dla pozostałych co najmniej dwa z następujących działów: casting, zdjęcia, muzyka, kostiumy, reżyseria, montaż, fryzury, charakteryzacja, produkcja, scenografia, dźwięk, efekty specjalne, scenariusz.

Standard C wymaga od studiów płatnych staży i praktyk dla wyliczonych środowisk. Duże studia i dystrybutorzy powinni mieć staże i praktyki specjalnie im dedykowane, a mniejsze winny mieć przynajmniej dwie osoby z nich. Zgodnie z ostatnim ze standardów na kierowniczych stanowiskach związanych z promocją filmu i PR powinni być ludzie z rzeczonych grup.

Standardy mają być stopniowo być wprowadzane od 2022 r., by począwszy od 96. Ceremonii Oscarowej w 2024 r. stać się obowiązującymi.

A.P.

Marsz Dla Życia i Rodziny odbędzie się 20 września w Warszawie. Ozdoba: Nie godzimy się na naruszanie ładu społecznego

Prezes Centrum Życia i Rodziny Paweł Ozdoba zaprasza do wspólnego manifestowania w obronie tradycyjnych wartości i chrześcijańskiego modelu rodziny.

Paweł Ozdoba mówi o przesuniętym z maja Marszu dla Życia i Rodziny. Marsz ruszy 20 września o 12 z warszawskiego Placu Zamkowego. Hasłem marszu będą słowa „Wspólnie broni rodziny”

Chcemy pokazać, że nie godzimy się na naruszanie ładu społecznego a takie działania miały miejsce w ostatnim czasie.

Gość „Poranka WNET” przestrzega, że lansowany przez środowiska LGBT model edukacji seksualnej może mocno utrudnić jej odbiorcom założenie zdrowej rodziny.

Kontestacja rodziny i małżeństwa jest silnie obecna w mediach i powoli dociera do szkół.

Prezes Centrum Życia i Rodzin określa Michała Sz. „Margot”  mianem zawodowego prowokatora.

Nachalna propaganda prowadzi do przesunięcia nastrojów społecznych i może zaowocować akceptacją postulatów m.in. legalizacji związków partnerskich.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T / A.W.K.

Marcin Dobski o Michale Sz. ps. Margot: Jego organizacja „Stop Bzdurom” formalnie nie istnieje

Dziennikarz tygodnika „Wprost” mówi o niejasnościach wokół publicznej działalności Michała Sz. „Margot” oraz oskarżeniu niewinnego aktywisty o zdewastowanie furgonetki fundacji „Prawo do życia”.


Marcin Dobski mówi o nowych ustaleniach ws. Michała Sz. „Margot”. Był on zatrzymany już na Paradzie Równości w 2019 r.

Zaatakowana została wtedy furgonetka „Prawo do życia”. Wydarzyło się to tuż po założeniu „Stop Bzdurom”.

O zdewastowanie auta nie oskarżono jednak sprawców: Michała Sz. i jego partnerki Zuzanny Madej, tylko innego aktywistę Dawida Winiarskiego.

Według moich ustaleń, Winiarskiego w tym miejscu wtedy w ogóle nie było, ponieważ w tym czasie  legitymowała go policja.

Dziennikarz stwierdza, że organizacja „Stop Bzdurom” nie udostępnia mu żadnych informacji na temat swojej działalności.

W pewnym momencie przestali odpowiadać na moje pytania, oraz oskarżać że ich „spamuję”. Jeżeli już odpisują, to w mało satysfakcjonujący sposób.

Rozmówca Magdalena Uchaniuk podaje, że „Stop Bzdurom” zebrało blisko 400 tys. złotych, które miały być przeznaczone na bieżące wydatki.

Wystarczy spojrzeć do KRS, by wiedzieć, że „Stop Bzdurom” właściwie nie istnieje. To w istocie tylko strona internetowa, profile społeczności0we oraz dwie osoby, które przedstawiają się jako kolektyw.

Marcin Dobski nie ocenia, żeby istniały powiązania między „Stop Bzdurom” a Komitetem Obrony Demokracji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T / A.W.K.

Szwedzka policja: W Szwecji działa ponad 40 imigranckich gangów rodzinnych. Dyskusja o integracji jest trochę naiwna

Zastępca komendanta głównego szwedzkiej policji Mats Loefving stwierdził, że nad jego krajem władzę przejmują imigranckie klany. To pierwsza wypowiedź tak wysoko postawionego funkcjonariusza.

[related id=90770 side=right] Problem złożonych z imigrantów gangów w Szwecji poruszał już w listopadzie 2019 r. Mirosław Prandota na antenie Radia Wnet. Zwrócił on uwagę na niechęć głośnego poruszania tego tematu w szwedzkiej debacie publicznej. O problemie młodzieżowych gangów pisały głównie lokalne media. Obecnie głos w sprawie przestępczości zorganizowanej w tym kraju zabrał zastępca komendanta głównego szwedzkiej policji Mats Loefving. W wywiadzie udzielonym Szwedzkiemu Radiu stwierdził on, że

W Szwecji jest co najmniej 40 rodzinnych gangów, a ich członkowie przybyli do kraju wyłącznie w celu zorganizowania się i prowadzenia działalności przestępczej. Dyskusja o integracji imigrantów wydaje się być trochę naiwna.

Funkcjonujący w strukturach klanowych przybysze z Południa nie są zainteresowani integrowaniem się z resztą społeczeństwa. Interesuje ich za to, jak mówi cytowany przez portal Defence 24 funkcjonariusz, wchodzenie w biznes lub w politykę lokalną. Wskazał, że

Klany pracują nad przejęciem władzy, mają duże możliwości stosowania przemocy i chcą zarabiać pieniądze. Robią to poprzez handel narkotykami, dokonywanie poważnych przestępstw oraz wymuszenia.

Mirosław Prandota zauważył w rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim, że najmniej zintegrowani są imigranci urodzeni już w Szwecji. Zjawisko to tłumaczyć może fakt, że jak mówi Mats Loefving:

Tutaj jednostka nie jest ważna do tego stopnia, że nawet aranżowane są małżeństwa, aby wzmocnić klan. Ponadto cała rodzina, krewni lub klan wychowują swoje dzieci w celu przejęcia kontroli nad organizacją przestępczą.

W 2020 r. w strzelaninach zginęło 27 mężczyzn ze środowiska przestępczości zorganizowanej- informuje portal Defence 24. W analogicznym okresie zginęła podobna liczba osób w latach 2018 i 2019. W Goteborgu pod koniec zeszłego miesiąca walczący ze sobą gangsterzy zaczęli kontrolować wjeżdżające do ich dzielnic samochody, przejmując rolę policji.

Walkę z gangami utrudnia obowiązująca w klanach zmowa milczenia. Policja proponuje zmianę przepisów, tak by mogła podsłuchiwać członków gangów, także jeśli nie są oni oficjalnie podejrzani. Obecnie legalne podsłuchiwanie możliwe jest jedynie w przypadku podejrzenia zaistnienia poważnego przestępstwa i wymaga zgody prokuratora.

A.P.

W 2019 roku w Danii urodziło się tylko 18 dzieci z zespołem Downa. To najniższa liczba w historii kraju

Aborcja na żądanie w Danii jest możliwa do 12 tyg. ciąży. Około 95% kobiet w tym kraju, decyduje się na usunięcie dziecka, po wykryciu u niego nieprawidłowości chromosomalnej.

Wedle najnowszego raportu Duńskiego Centrum Rejestr Cytogenetycznego (DCCR), w 2019 roku w Danii urodziło się tylko 18 dzieci z zespołem Downa. Jest to zarazem najniższa najniższa liczba urodzeń dzieci z obecnością dodatkowego chromosomu 21 od czasów pomiarów.

DCCR prowadzi statystyki od 1970 roku. W 2019 roku liczba 18 dzieci z zespołem Downa, stanowiła zaledwie 0,029% wszystkich urodzeń. W Stanach Zjednoczonych szacuje się, że wskaźnik ten wynosi 0,14%, czyli 1 na 700 dzieci rodzi się z zespołem Downa (około 6 tys. rocznie).

W Danii „powinna nastąpić poważna debata na temat podejścia społeczeństwa do dzieci niepełnosprawnych ”- powiedział Olav Bjørn Petersen, główny lekarz i profesor medycyny płodowej na Rigshospitalet i na Uniwersytecie w Kopenhadze

Dania była pierwszym krajem na świecie, w którym wprowadzono ogólnokrajowe bezpłatne prenatalne badania przesiewowe (określają one ryzyko wad rozwojowych u dziecka) w kierunku zespołu Downa dla wszystkich kobiet w ciąży. Wraz z ich wprowadzeniem w 2004 r. liczba dzieci urodzonych z zespołem Downa zaczęła spadać i ustabilizowała się na poziomie 23–35 żywych urodzeń rocznie. W 2019 roku liczba ta wyniosła 22 dzieci.

Według Duńskiej Krajowej Rady Zdrowia „95% ciężarnych kobiet, u których wykryto nieprawidłowości chromosomalne, decyduje się na aborcję”.

Wedle danych CBS News z 2017 roku w Islandii z powodu wykrycia zespołu downa, niemal 100% kobiet zdecydowało się na aborcję. W Danii było to 95% wszystkich ciąż.

Dania zezwala na aborcję na żądanie do 12. tygodnia ciąży. Po tym okresie aborcja jest dozwolona tylko, gdy rada lekarska uzna, że ​​istnieje fizyczne i psychiczne zagrożenie dla zdrowia matki lub ryzyko wad wrodzonych u nienarodzonego dziecka. Osoby poniżej 18 roku życia potrzebują zgody rodziców, aby dokonać aborcji.

Źródło: CNA

M.K.

Dziennikarz Radia Wnet nie wpuszczony na Białoruś

Białoruska straż graniczna odmówiła wjazdu na teren Białorusi reporterowi Pawłowi Bobołowiczowi. Dziennikarz próbował wjazdu przez port lotniczy w Mińsku. Odmówiono mu wjazdu nie podając uzasadnienia.

W piątek 4 września br. nie wpuszczono na teren Białorusi dziennikarza Radia Wnet Pawła Bobołowicza.  Nasz korespondent próbował dotrzeć na Białoruś wykorzystując możliwość przekroczenia granicy w ramach ruchu bezwizowego w porcie lotniczym w Mińsku. Po dwugodzinnej procedurze kontrolnej białoruska straż graniczna, na podstawie artykułu 30 Ustawy o statusie prawnym cudzoziemców i osób nieposiadających obywatelstwa w Republice Białorusi, odmówiła wjazdu dziennikarzowi.

Obecnie Białoruś praktycznie uniemożliwia oficjalne przyjazdy zachodnich korespondentów zagranicznych. Bobołowicz próbował się dostać wykorzystując możliwość wjazdu turystycznego. Po procedurze sprawdzającej korespondenta poinformowano, że nie będzie mógł wjechać na teren Białorusi i zostanie odesłany do Polski samolotem. Odmówiono wyjaśnienia decyzji, a sam druk decyzji Bobołowicz otrzymał dopiero 18 godzin później przy wsiadaniu na pokład samolotu lecącego do Polski. W piśmie również nie ma zawartego uzasadnienia odmowy wjazdu.

Bobołowicz na lotnisku mińskim przebywał razem z innymi osobami, którym odmówiono wjazdu na teren Białorusi – m.in. z Azerbejdżanu, Gruzji i Izraela. Około 4o osób przebywało w  pomieszczeniach poczekalni tranzytowej. Wszystkim niewpuszczonym podawano posiłki, była zapewniona woda i dostęp do toalet.

Od początku protestów po wyborach prezydenckich na Białorusi utrudniane są wjazdy dziennikarzy zagranicznych i praktycznie uniemożliwiana jest ich praca. Wielu dziennikarzy białoruskich stało się obiektem przemocy i represji ze strony służb Łukaszenki. Białoruskie służby pobiły i wręcz torturowały polskiego fotoreportera Witolda Dobrowolskiego. Białorusini udokumentowali też fakty umyślnego strzelania przez funkcjonariuszy służb do dziennikarzy relacjonujących protesty.

Według Bobołowicza utrudnianie pracy dziennikarzom świadczy o tym jak bardzo Łukaszenka boi się prawdy o skali protestów i oburzenia Białorusinów działaniami władzy. „Tym bardziej dziennikarze muszą starać się pokazywać, mówić co teraz dzieje się na Białorusi. Nie możemy pozwolić, by świat pozostał na to obojętny” – stwierdza reporter.

Więcej o tym wydarzeniu będzie można posłuchać w Poranku Radia Wnet w najbliższy poniedziałek 7 września od godziny 7:00.

Niestosowny piknik „tęczowych” w Nowym Tomyślu. Czy jego młodzi uczestnicy mają świadomość konsekwencji tej ideologii?

Niektórzy uczestnicy pikniku, a także wspierający tę akcję w mediach społecznościowych, są osobami, które w tej parafii przyjmowały nie tak dawno sakramenty Pierwszej Komunii św. i bierzmowania.

Aleksandra Tabaczyńska

Red. Ryszard Gromadzki | Fot. A. Tabaczyńska

Gorszące sceny na ulicach Polski z udziałem osób spod tęczowych flag, określających się mianem społeczności LGBT i ich sympatyków, opisywane są niemal każdego dnia. Śledząc wszelakie doniesienia medialne, i to od lewa do prawa, widać jasno, że najbardziej wypróbowaną taktyką tego konfliktu jest stawianie się tych środowisk w sytuacji dyskryminowanej mniejszości. Szokuje też impet, z jakim próbuje się przebudować tożsamość, a więc dusze Polaków.

Te działania wprawiają tylko w osłupienie do momentu, gdy jesteśmy obserwatorami zdarzeń, które odbywają się gdzieś w Polsce, do tego w dużym mieście uniwersyteckim. Jednak gdy pewnego dnia okazuje się, że obiektem ataku jest nasza parafia, nasz proboszcz, kościół, gdzie nasze dzieci przyjmowały sakramenty, a do tego na terenie, gdzie zwyczajowo przechodzi procesja Bożego Ciała i Droga Krzyżowa Ulicami Miasta, to emocje, które temu towarzyszą, zapierają dech w piersi.

Co się wydarzyło

15 sierpnia w parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Nowym Tomyślu, podczas mszy świętej, która również była transmitowana poprzez kanał internetowy, proboszcz ks. Tomasz Sobolewski wygłosił kazanie. W pierwszej części, historycznej, homilia nawiązywała do setnej rocznicy Cudu nad Wisłą, kiedy to Polacy obronili swoją niedawno odzyskaną niepodległość, a następnie zahamowali inwazję bolszewicką na całą Europę i obronili wiarę katolicką oraz możliwość jej praktykowania w Ojczyźnie.

W drugiej części omówiona została obecna sytuacja społeczna w kraju i konkretne akty profanacji symboli religijnych, narodowych oraz wandalizmu. W związku z tym, że działania te były przeprowadzane przez aktywistów ruchu LGBT, kapłan skonkludował, że te wydarzenia i sytuacje to bitwy współczesnej wojny cywilizacyjno-kulturowej.

I chrześcijanie muszą walczyć, tak jak Polacy 100 lat temu, z ideologią neomarksistowską, ideologią LGBT i innymi prądami lewicowymi, których celem jest wyrugowanie z naszych serc i z naszej polskiej rzeczywistości Pana Boga. (…)

Manifestacja obrońców wartości w Nowym Tomyślu przed kościołem | Fot. A. Tabaczyńska

Już tego samego dnia zawrzało w internecie, a następnego w lewicowej prasie. (…)

18 sierpnia, prawdopodobnie w nocy, nieznani sprawcy zawiesili pomiędzy flagami narodowymi, papieskimi i maryjnymi, które w związku ze świętem narodowym i Wniebowzięcia NPM zdobiły wejścia do Kościoła, swoją tęczową flagę. Proboszcz zawiadomił policję i tego samego dnia w internecie ukazało się zaproszenie na „Tęczowy Piknik”. Piknik zorganizowano na placu Chopina, w którego centrum stoi nowotomyska świątynia. Ów piknik rozpoczął się w sobotę 22 sierpnia, o godzinie 19, a więc dokładnie w tym samym czasie, w którym kończy się we wspomnianym kościele msza św. Parafianie, mieszkańcy Nowego Tomyśla i okolic, odpowiedzieli na tę prowokację. W sobotę 22 sierpnia, jak zawsze o godzinie 18.00, rozpoczęła się eucharystia w niedzielnym obrządku, podczas której dodatkowo odbył się chrzest kilkorga dzieci. Bezpośrednio po mszy św. proboszcz poprosił o udział w nabożeństwie ekspiacyjnym, które trwało równolegle z tęczowym piknikiem. (…)

Świadectwo

 

Mieszkańców miasta bardzo mocno wsparł redaktor Ryszard Gromadzki. Warto dodać, że dziennikarz TV Republika i Polskiego Radia 24 nie jest jakimś importowanym bojówkarzem. Pochodzi z Nowego Tomyśla, mieszka niedaleko, a świątynię NSPJ w dalszym ciągu traktuje jak swoją. W dzień tęczowego pikniku wraz z żoną Elżbietą dał jednoznaczne świadectwo wiary katolickiej oraz sprzeciwu wobec szargania naszych świętości. Ryszard Gromadzki wyszedł z kościoła tuż po zakończeniu mszy św. Przed sobą trzymał duży drewniany krzyż. Stał w milczeniu, modląc się w intencji działaczy LGBT o ich opamiętanie. Elżbieta Gromadzka w tym samym czasie wraz z wiernymi uczestniczyła w nabożeństwie. Oboje też bardzo aktywnie wsparli proboszcza i parafian dzień później, podczas spotkania pod hasłem stop prześladowaniu chrześcijan. (…)

Uczestnicy pikniku – rozpoznałam dosłownie kilkoro, bo reszta to chyba przyjezdni – a także wspierający tę akcję w mediach społecznościowych, są osobami, które w tej parafii przyjmowały nie tak dawno sakramenty I Komunii św. i bierzmowania

Mało tego, ich rodzice prosili o te sakramenty dla nich proboszcza czy biskupa albo dziękowali za nie, czynnie uczestnicząc w poprzedzających je przygotowaniach. Mówiąc „prosili” czy „dziękowali”, mam na myśli na przykład udział w delegacji, a więc reprezentowanie ogółu rodziców dzieci pierwszokomunijnych czy młodzieży bierzmowanej.

Te związki z parafią przestały mieć znaczenie w kontekście tęczowego pikniku i kilka osób ochoczo udostępniało czy komentowało sprawę w internecie. Smutne jest to, że młodzi ludzie tak bezkrytycznie przyjmują lewicowo-liberalną ideologię i pod pozorem haseł o równości dają się po prostu zwieść.

Cały artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Niestosowny piknik w Nowym Tomyślu” znajduje się na s. 1 i 2 wrześniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 75/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Niestosowny piknik w Nowym Tomyślu” na s. 1 wrześniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 75/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Bitwa warszawska 2020. Nie ta sprzed 100 lat, ale nie mniej ważna. I z pewnością nie tylko warszawska, choć tu się toczy

Tym razem atak, nie mniej bolszewicki niż wtedy, idzie nie od Wschodu, ale od Zachodu, finansowany przez firmy światowe, przekonane, że robią dobry interes, a przecież kopią sobie grób.

ks. Zygmunt Zieliński

Przed 100 laty na przedpolach Warszawy łopotały czerwone sztandary. Do Warszawy ich nie wpuszczono. Nie przedostały się do Niemiec, Francji, na Zachód i zapewne wtedy lewacy tamtejsi przeklinali Polskę, że zamknęła im drogę do raju bolszewickiego. (…)

Tym razem atak, nie mniej bolszewicki niż wtedy, idzie nie od Wschodu, ale od Zachodu, finansowany przez firmy światowe, przekonane, że robią dobry interes, a przecież kopią sobie grób, jak wszystkim, którym grozi pandemia o wiele gorsza od COVID-19. Dlatego musi trwać Bitwa Warszawska AD 2020. Wielu oficjeli zachowuje się dziś jak przed 100 laty dokerzy gdańscy, czescy kolejarze i opiekunowie Sowietów na Zachodzie. Szali zwycięstwa na korzyść bolszewików wtedy nie przeważyli. Dziś, miejmy nadzieję, nie przeważą jej pieniądze Googla, IKEi, Coca Coli, Toyoty, Microsoftu, Empiku, Agory i wielu podobnych sponsorów.

Ale nie brak też takich, i to na wysokich szczeblach polityki, którzy wszystko robią, by ta pasiasta groza miała wolną rękę. Kilka przykładów: „Unijna komisarz ds. równości, Helena Dalli, staje po stronie aresztowanego Michała Sz. »Margot«. Tym razem wezwała Polskę do »zajęcia się kwestią dyskryminacji i nienawiści wobec osób LGBTI«. – Policja podczas protestów spotkała się z nadużyciami. Nie wszyscy demonstranci byli pokojowi – napisało w odpowiedzi Stałe Przedstawicielstwo RP przy UE”.

„Unijna komisarz ds. równości Helena Dalli napisała na Twitterze, że »każdy obywatel UE, w tym osoby LGBTI, ma prawo do spokojnego gromadzenia się i do udziału w pokojowych protestach. Wzywam Polskę do zajęcia się kwestią dyskryminacji i nienawiści wobec osób LGBTI oraz do przestrzegania europejskich wartości równości, demokracji i praw człowieka«”.

Nie dziwię się pani Dalli, ale stanowisko Stałego Przedstawicielstwa RP przy UE? Czyżby nie było wiadomo, co działo się w czasie demonstracji LGBT? Po co te eufemizmy? To, co powiedziała pani Dalli, świadczy o jednym. Ruch czy ideologia LGBT jest pod ochroną tego, co UE uważa za prawo. Większość normalnych ludzi, nie oznakowanych żadnymi literkami, powinna w myśl tego prawa spokojnie znosić wybryki tamtych i profanacje drogich dla większości Polaków wartości. Nic dziwnego, że UE traci coraz bardziej na autorytecie, tak interpretując prawa człowieka. (…)

Oto apel naukowców z całego świata:

„Wzywamy polskie władze do natychmiastowego uwolnienie Małgorzaty Szutowicz. My, niżej podpisane i podpisani badaczki i badacze, wyrażamy głębokie zaniepokojenie bezprecedensowym atakiem na społeczność LGBT+ w Polsce. Z całą mocą potępiamy aresztowanie działaczki LGBT+ Małgorzaty (Margot) Szutowicz, które uważamy nie tylko za niepotrzebny i nieproporcjonalny środek zapobiegawczy, ale także za kolejny – po ogłoszeniu niektórych części Polski »strefami wolnymi od LGBT« – etap homofobicznej kampanii prowadzonej przez polskie władze. Niepokoi nas również brutalność, z jaką polskie siły policyjne interweniowały wobec osób uczestniczących w demonstracji wspierającej Małgorzatę 7 sierpnia. Wzywamy polskie władze do natychmiastowego uwolnienia Małgorzaty Szutowicz i do zagwarantowania praw osób LGBT+”.

Nie dziwię się podpisom z uczelni zagranicznych, bo tam często ludzie podpisujący takie apele niekoniecznie wiedzą, gdzie dzieje się to, o czym apel traktuje i w czym rzecz; wystarczy hasło. Z polskich środowisk wsławił się Uniwersytet Warszawski i częściowo PAN, czyli żadne zaskoczenie.

Jak podają media, Michał Sz. z kolektywu »Stop Bzdurom« identyfikuje się jako… kobieta – Małgorzata. Michał Sz. pseud. »Margot« opisywał w rozmowie z dziennikarką »Newsweeka« okoliczności ataku na Pana Łukasza. Aktywiści uzbrojeni w noże wbiegli i nie tylko z furią fizycznie zaatakowali kierowcę furgonetki oklejonej materiałami kampanii »Stop pedofilii«, ale również zdewastowali samochód należący do Fundacji Pro-Prawo do życia” (Taką wersję wydarzenia podał sam Michał Sz.; video, Tygodnik Solidarność, 8.8.20). (…)

Znieważanie i lekceważenie uznanych wartości i głoszenie bredni teorii gender o 59 płciach, czy jak to nazwać, idzie zawsze w parze z szerzej rozumianym nihilizmem. „Redakcja »Newsweeka« wpadła na pomysł, by w rocznicę Bitwy Warszawskiej przypomnieć swój tekst sprzed 11 lat. »Dzieło« Igora T. Miecika opisuje wojnę polsko-bolszewicką z perspektywy rosyjskich jeńców. Miecik pisze o rzekomym złym traktowaniu bolszewickich żołnierzy. Padają nawet słowa o »barbarzyńskich łagrach II Rzeczypospolitej«. Opowieść o rzekomym złym traktowaniu jeńców po Bitwie Warszawskiej jest motywem przewodnim wielu rosyjskich ataków na Polskę i naszą historię. (…) Inne medium Ringier Axel-Springer poszło podobną drogą. Na czołówce portalu Onet.pl znajdziemy wspomnienia bolszewickiego lekarza, który znalazł się na froncie: »Tego, co wyprawiają Polacy, nie da się opowiedzieć«” (cytat za wpolityce.pl).

To tylko niektóre wynurzenia mediów ukazujących się w Polsce za cudze pieniądze, a wiadomo: kto płaci, ten żąda. Nie jest to nic nowego. Za okupacji niemieckiej też wychodziły gazety w języku polskim, a przecież przeciwko wszystkiemu, co polskie. Miały swoją nazwę.

Na koniec coś osobistego. Mój ojciec jako żołnierz zaraził się w tamtym czasie tyfusem plamistym od jeńca sowieckiego. Opowiadał, że chorych wśród jeńców było mnóstwo, a możliwości leczenia nikłe, nawet własnych żołnierzy. Nie do końca wiadomo, jak umierali polscy jeńcy w Sowietach. Połowa tylko wróciła. Ale co to może obchodzić „Newsweek” i Onet? Przecież to chodziło o Polaków!

Antypolska nagonka idzie różnymi torami, ale w jednym kierunku. Wytyczają go zawsze ci sami wrogowie, choć inaczej się nazywają.

Cytaty nieopisane w tekście pochodzą z Niezalezna.pl.

Cały artykuł ks Zygmunta Zielińskiego pt. „Bitwa warszawska 2020” znajduje się na s. 12 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 75/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł ks. Zygmunta Zielińskiego pt. „Bitwa warszawska 2020” na s. 12 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 75/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Wirus genderowej zarazy jest o wiele groźniejszy od covida / Jadwiga Chmielowska, „Śląski Kurier WNET” 75/2020

Chiny doprowadziły do epidemii covida i do epidemii strachu. Mamy wojnę i biologiczną, i psychologiczną. Chiny i USA sprawdzają swoje sojusze. Wojna kinetyczna – walki – toczą się już w kilku krajach.

Jadwiga Chmielowska

Wrzesień. Zakwitły wrzosy, dziatwa spragniona wiedzy i towarzystwa rówieśników rusza do szkoły. Pandemia okazała się nie tak straszna, jak przypuszczano. Mam wrażenie, że jednak wirus genderowej zarazy jest o wiele groźniejszy.

Nie atakuje płuc, a mózgi. Wbrew faktom i doświadczeniu każe wierzyć w brednie, żyć w wyimaginowanej rzeczywistości i działać wbrew rozumowi.

81 lat temu wybuchła II wojna światowa. Życie straciło kilkadziesiąt milionów ludzi, bo dwie zbrodnicze ideologie chciały przebudować świat. Narodowo-socjalistyczne Niemcy i komunistyczna Rosja napadły na Polskę. Kunktatorstwo Wielkiej Brytanii i Francji doprowadziło do tragedii. Chciały uniknąć wojny, którą i tak miały. Ich mocarstwa upadły i gdyby nie przystąpienie USA do walk, Europa cała stałaby się Rzeszą Niemiecką już 80 lat temu.

Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z tego, że już od 2007 roku (atak cybernetyczny na Estonię) trwa wojna. Chiny doprowadziły do epidemii covida i do epidemii strachu. Mamy więc wojnę nie tylko biologiczną, ale i psychologiczną. Chiny i USA sprawdzają swoje sojusze. Wojna kinetyczna, czyli walki, toczą się już w kilku krajach.

Nie ulega wątpliwości, że USA zostały zaatakowane nie tylko przez wirusa, ale też przez lewackie organizacje typu Antifa i Black Lives Matter. Bitwy na ulicach trwają. „Możliwość skorzystania z praw wynikających z Pierwszej Poprawki jest niezwykle ważną częścią naszej demokracji i dążenia do sprawiedliwości. Pozostaje jednak granica między pokojowym zgromadzeniem a tym, co widzieliśmy zeszłej nocy, co stanowi zagrożenie dla osób, rodzin i przedsiębiorstw” – stwierdził w komunikacie prasowym gubernator stanu Wisconsin Tony Evers – demokrata.

Oby naród amerykański miał dość demolki dużych miast i Trump wygrał. Ważne jest to, że jako konserwatysta odwołuje się do Boga i wartości. Jedynie one są ważne, bo porządkują świat.

Demolowanie ulic, palenie samochodów to nie tylko domena lewackiej dziczy w USA. Tak samo wyglądają zamieszki w Europie Zachodniej. Jakże inaczej demonstrują Białorusini. Pragną wolności, a nie zniszczeń. Cały świat powinien brać przykład. Podobnie wyglądał na początku kijowski Majdan. Dopiero bestialski atak Berkutu doprowadził do walk ulicznych. Miejmy nadzieję, że braciom Białorusinom uda się stworzyć demokratyczne, w pełni niepodległe państwo. Najważniejsze, że naród się przebudził. Koszt interwencji rosyjskiej jest zbyt wysoki dla Kremla. Białorusini nie są antyrosyjscy, a po interwencji będą. Putin nie powtórzy błędu: na Ukrainie interwencja zbrojna doprowadziła nie tylko do konsolidacji narodu, ale i do jego antyrosyjskości. Putin teraz zastanawia się, jak pozbyć się Łukaszenki i zastąpić go przychylnym Rosji kandydatem.

Dla zachowania niepodległości naszych państw konieczna jest budowa Międzymorza i współpraca z USA. Nagrodę Prometejską im. Lecha Kaczyńskiego dostali w sierpniu 2020 r. m.in. b. prezydent Litwy Valdas Adamkus i b. sekretarz ds. energii USA Rick Perry.

Niebezpieczne jest dążenie lewaków do tworzenia nowego człowieka, który ma wierzyć we wszystkie brednie ideologii LBGT.

Pouczanie też nas – Polek przez zakompleksiałe Anglosaski, jak ma wyglądać równouprawnienie kobiet, to żenada. Polskie kobiety brały udział we wszystkich powstaniach, a w 1920 r. kobiece oddziały bojowe biły bolszewików. Pierwszy w świecie obóz jeniecki dla kobiet-żołnierzy AK, wziętych do niewoli po powstaniu warszawskim, był w niemieckim Oberlangen.

Prawa wyborcze polskie kobiety uzyskały już w dniu ogłoszenia niepodległości w 1918 roku. Amerykańskie – dopiero w 1920 r. (19 poprawka do konstytucji USA), a Szwajcarki dopiero w roku 1971.

Kto ma kogo cywilizować? Odporne na komunizm, wolne i solidarne narody Międzymorza, czy zniewoleni lewactwem dekadenci Zachodniej Europy, walczący z rozumem i Bogiem?

Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 wrześniowego „ Śląskiego Kuriera WNET” nr 75/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł wstępny Jadwigi Chmielowskiej, Redaktor Naczelnej „Śląskiego Kuriera WNET”, na s. 1 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 75/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Poznań na pierwszej linii frontu ideologicznej walki/ Jolanta Hajdasz, „Wielkopolski Kurier WNET” 75/2020

Dawny Poznań jeszcze istnieje i zachowuje łączność z porządkiem i zdrowym rozsądkiem, ale widoczne akcenty tęczowej ideologii sprawiają, że człowiek przywiązany do tradycji może się w nim poczuć obco.

Jolanta Hajdasz

Spacer przez centrum Poznania z gośćmi z innej części Polski, sierpień. Co tu ukrywać, dla mnie co chwila powód do konsternacji. Na głównej ulicy w mieście, św. Marcina, smutny widok wielu sklepów z alkoholem otwartych do 23.00 i pustych lokali do wynajęcia – po zwykłych sklepach i po second handach, które nie wiadomo dlaczego w ogóle przy tej ulicy były. Obok, przy 27 Grudnia, wielki mural na wielkim budynku z napisem „konstytucja” i „otua”, większy niż cokolwiek innego tego typu w centrum… Kto i dlaczego wykonał ten gigantyczny wysiłek pomalowania kilkupiętrowej ściany wielkiej kamienicy w sposób tak mało ponadczasowy? Kto pamięta, jak się rozwija ten skrót i co to w ogóle było?

Kilka tęczowych flag w oknach wyglądających na wynajmowane siedziby, a nie mieszkania prywatne, ale z perspektywy chodnika trudno to ocenić jednoznacznie. Pseudotęcza wisi nad głowami, i tyle. Dziwaczna rzeźba na placu Wolności, szkło i aluminium zupełnie niepasujące do historycznego otoczenia z widokiem na poznański Bazar, czyli hotel, z balkonu którego płomiennie przemawiał Ignacy Paderewski, dając tym sygnał do wybuchu powstania wielkopolskiego.

Tylko krzewy i drzewa, jak zawsze wspaniale zielone, świadczą o tym, że dawny Poznań, zwany zielonym dzięki tej ogromnej, zadbanej i bujnej roślinności w środku miasta, jeszcze istnieje i zachowuje łączność z tym, co kształtowało go przez wieki – z porządkiem, czystością, stabilnością i tzw. zdrowym rozsądkiem, bo pragmatyczny Poznaniak trzy razy się zastanowił, zanim wydał ciężko zarobione pieniądze.

Pragmatyczne i racjonalne do bólu były działania Poznaniaków w czasie zaborów, gdy z wielkimi sukcesami nawiązali i wygrywali rywalizację z Niemcami na polu gospodarczym i oświatowym; pragmatyczne były w czasach komunistycznych, gdy trudno było znaleźć ruderę w centrum miasta, a czyste podwórka i uporządkowane place między blokami z wielkiej płyty udowadniały, że ktoś o to dba. Dziś też jest generalnie czysto i schludnie, ale wspomniane ideologiczne akcenty sprawiają, że człowiek przywiązany do tradycji może się poczuć w Poznaniu obco.

Nie odkrywam tu zresztą Ameryki, piszemy o tym w „Wielkopolskim Kurierze WNET” od początku jego istnienia, wskazując na źródła tej sytuacji. To przede wszystkim nieograniczone i przez nikogo niekontrolowane finansowanie dziesiątek lewackich organizacji pozarządowych, fundacji i stowarzyszeń, które dziś w tzw. agendzie mają wszystko, co wiąże się z ideologią LGBT, popieraną przez UE i finansowane przez nią instytucje i organizacje.

W ubiegłym roku o tej porze pisałam o darmowych warsztatach dla tych środowisk, obejmujących nawet szkolenie z tolerancji dla rodziców dzieci LGBT, darmowe poradnictwo prawne dla osób LGBT czy warsztaty dla osób LGBT z Ukrainy, finansowane hojną ręką przez Poznań. W tym roku idziemy jeszcze dalej.

W sierpniu Polskę obiegła informacja o obscenicznych warsztatach dotyczących technik współżycia dla środowisk LGBT, prowadzonych przez organizacje, które dostały granty od władz Poznania na prowadzenie zajęć w szkołach. Proszę wybaczyć obsceniczność, ale w tym wypadku to ważne. „Jak zrobić lewatywę przed seksem analnym?”. Taki wideoporadnik opublikowali tzw. edukatorzy seksualni LGBT z grupy Stonewall z Poznania, ci sami, którzy za pieniądze władz miasta mogą działalność w szkołach.

Dziś po Poznaniu w proteście przeciwko temu jeździ samochód Fundacji Pro-Prawo do Życia. Ten, który został uszkodzony w Warszawie podczas napadu aktywistów LGBT na wolontariuszy Fundacji. Jeden z głównych sprawców tamtej napaści, Michał Sz., który uważa się za kobietę i nazywa siebie Margot, został aresztowany przez policję i usłyszał zarzuty prokuratorskie w stolicy. Kolejna odsłona ideologicznej walki przed nami. Czy Poznań się przed tym atakiem obroni?

Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, znajduje się na s. 1 wrześniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 75/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł wstępny Jolanty Hajdasz, Redaktor Naczelnej „Wielkopolskiego Kuriera WNET”, na s. 1 wrześniowego „Wielkopolskiego Kuriera WNET” nr 75/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego