Chile: co poszło nie tak z nową konstytucją? / Chile: Qué falló con la nueva constitución?

Bandera Escuela Militar; juliopfe; flickr.com; CC BY-SA 2.0

W najbliższym wydaniu República Latina dotkniemy tematu odrzuconego niedawno w referendum projektu nowej konstytucji Chile oraz charakteru samych Chilijczyków.

W referendum konstytucyjnym, które miało miejsce w ubiegłą niedzielę większość Chilijczyków zagłosowała za odrzuceniem projektu nowej konstytucji. Tym samym wielomiesięczne prace konstytuanty w zasadzie poszły na marne.

Dużo ważniejsza jest jednak odpowiedź na pytanie, dlaczego Chilijczycy odrzucilli ten projekt. Nowa konstytucja miała zastąpić stary dokument, którego korzenie sięgają jeszcze czasów dyktatury Augusto Pinocheta.  Czy zatem Chilijczykom nie przeszkadza, że w ich kraju nadrzędnym dokumentem będzie neoliberalna, mało sprawiedliwa społecznie konstytucja? A może po prostu od zabezpieczeń społęcznych dużo ważniejsza jest wolność gospodarcza?

Proponowana konstytucja była zarazem dokumentem bardzo kontrowersyjnym. Co więcej, przez wielu analityków uważana jest wręcz za prawniczy bubel. Opinia taka związana jest między innymi z faktem, że w tworzeniu proponowanej konstytucji nie brały udziału wszystkie siły społeczne. Powstał zatem dokument o rysie lewicowo – postępowym zawierającym w sobie wiele kontrowersyjnych treści. Największe oburzenie wywoływały tu propozycje uczynienia z Chile państwa wielonarodowego oraz likwidacja senatu.

Czy jednak cały dokument był do niczego? Co z rozdziałami dotyczącymi ochrony społecznej i ochrony środowiska? Czy dokument okazał się być „zbyt postępowy” dla Chilijczyków? A może Chilijczycy są z natury konserwatywni? Wreszcie, jakie są szanse na to, by w niedalekiej przyszłości powstała nowa propozycja konstytucji, tym razem przygotowana przez wszystkie siły polityczne i społeczne?

O referendum konstytucyjnym, projekcie nowej konstytucji i starej konstytucji Chile porozmawiamy dzisiaj z naszym gościem – pochodzącym z Chile Ignacio Leyvą. Z naszym gościem zastanowmy się również nad charakterem samych Chilijczyków. Czy jest to naród konserwatywny, czy też czy obecne są tam również i siły postępowe, chcące zmienić kraj w bardziej przyjazny dla jego mieszkańców?

Resumen en castellano:

En el referendo del último domingo los Chilenos rechazaron el proyecto de la nueva constitución del pais. Muchos comentaristas están buscando la respuesta por qué los Chilenos votaron así.

La nueva constitución pretendía sustituir al antiguo documento, cuyos raíces se remontan a la dictadura de Augusto Pinochet.  Por lo tanto, a los chilenos no les importa que el documento general de su país sea una constitución neoliberal y socialmente injusta? O simplemente la libertad económica es mucho más importante que las garantías sociales?

La propuesta de constitución era un documento muy controvertido. Esta opinión está relacionada, entre otras cosas, con el hecho de que no todas las fuerzas sociales participaron en la redacción de la propuesta de constitución. El resultado fue un documento de tendencia izquierdista y progresista con mucho contenido controvertido. Las propuestas de convertir a Chile en un estado plurinacional y de suprimir el Senado fueron las más escandalosas.

Sin embargo, fue todo el documento para nada? Y los capítulos de protección social y medioambiental? El documento resultó ser „demasiado progresista” para los chilenos? O los chilenos son conservadores por naturaleza? Por último, qué posibilidades hay de que en un futuro próximo haya una nueva propuesta constitucional, esta vez elaborada por todas las fuerzas políticas y sociales?

Hoy hablaremos del plebiscito constitucional, de la propuesta de nueva constitución y de la antigua constitución de Chile con nuestro invitado chileno Ignacio Leyva. Con nuestro invitado, reflexionemos también sobre el carácter de los propios Chilenos. Es una nación conservadora, o también hay fuerzas progresistas que quieren cambiar el país para que sea más acogedor?

Referendum konstytucyjnego nie będzie. Straciliśmy szansę na rzetelną dyskusję o tym, jaka powinna być Rzeczpospolita

I nie tylko Senat jest winny. Pytania przygotowane przez prezydenta jedynie w części dotyczyły kwestii zasadniczych, reszta była niepotrzebna, a nawet niebezpieczna, co podważało celowość referendum.

Zbigniew Kopczyński

Stracona szansa

To jednak była stracona szansa na rzetelną dyskusję o tym, jak powinna wyglądać Rzeczpospolita. Była szansa na wypowiedzenie się obywateli i rozstrzygnięcie najistotniejszych spraw. Byłoby naprawdę korzystne dla nas wszystkich, gdybyśmy mogli wypowiedzieć się w kluczowych dla państwa i dla naszego życia sprawach. Niestety ta szansa nie została nam dana. I nie tylko Senat jest winny. Pytania przygotowane przez prezydenta jedynie w części dotyczyły kwestii zasadniczych, reszta to pytania niepotrzebne, a nawet niebezpieczne. A to podważało celowość referendum.

Pytania dotyczące spraw socjalnych nie mają specjalnego sensu, ponieważ łatwo przewidzieć wynik głosowania, a regulacje w tej dziedzinie wynikają i powinny wynikać z bieżącej sytuacji i polityki konkretnego rządu.

Zapisy konstytucyjne dotyczące spraw socjalnych zwykle bywają tylko deklaracjami. Najlepszym przykładem jest zapis w obecnej konstytucji mówiący o zapewnieniu obywatelom przez państwo opieki zdrowotnej. Wiemy, że nie jest tak do końca, ponieważ żeby korzystać z tej opieki, trzeba być ubezpieczonym, czyli płacić składki ubezpieczeniowe albo mieć przez kogoś te składki płacone. Minister Radziwiłł usiłował to zmienić i zastosować dosłownie zapisy konstytucyjne. No, ale nie ma już ministra Radziwiłła, a zapis został. Praktyka też.

Podobnym przykładem jest ładnie brzmiący, a mało precyzyjny zapis w traktacie lizbońskim, czyli obecnej konstytucji Unii Europejskiej, w którym stoi, że Unia Europejska zapewnia wysoki poziom opieki zdrowotnej. Pytanie, które natychmiast ciśnie się na usta, to co to znaczy wysoki poziom? Wysoki w stosunku do poziomu obowiązującego w Stanach Zjednoczonych lub Niemczech, czy na przykład w Zimbabwe?

Sprawy polityki społecznej i gospodarczej i tak rozstrzygają się w wyborach, ponieważ partie w nich startujące mają różne pomysły na rozwiązanie tych kwestii i wyborcy mogą wtedy wybierać. Należy pozostawić rządzącym, aby dostosowali rozwiązania do bieżących nastrojów społecznych i bieżącej sytuacji gospodarczej. Niektóre rozwiązania mogą z czasem okazać się niepotrzebne lub mogą pojawić się nowe potrzeby, a zapisując je w konstytucji, ograniczamy po prostu możliwości dostosowania rozwiązań do potrzeb. Te potrzebne zmiany mogą być w przyszłości skutecznie blokowane skargami do Trybunału Konstytucyjnego poprzez powoływanie się na takie właśnie, deklaratywne zapisy w konstytucji.

Pytaniami niebezpiecznymi są pytania o przynależność do NATO i Unii Europejskiej. To powinno wynikać również z bieżącej polityki i sytuacji międzynarodowej. Sytuacja międzynarodowa może się zmienić i wtedy zostaniemy bez możliwości manewrowania, przywiązani do sojuszu czy organizacji, w których członkostwo może stać się kiedyś dla Polski niekorzystne.

Sojusznicy też mogą zmienić front, co zdarzało się w historii wielokrotnie. Dziś nastroje w Polsce są zdecydowanie pronatowskie i prounijne. Wynik „za” i wpisanie go do konstytucji zwiąże nam ręce w przyszłości, być może nawet niedalekiej.

Nie sposób tutaj nie wspomnieć, że mieliśmy w konstytucji, w okresie słusznie minionym, zapis dozgonnej przyjaźni z wielkim Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich. Związek Sowiecki zniknął, a zapis w konstytucji dalej obowiązywał. Co więcej, istniał wtedy zapis o kierowniczej roli partii wyrzucanej właśnie na śmietnik historii. A mimo tego zapisu, partia ta przegrała wybory, została zmuszona oddać władzę i zakończyć „kierowniczą rolę”. Może dzisiejszym fanatycznym obrońcom konstytucji warto przypomnieć, że ich idole – twórcy okrągłostołowych porozumień – w sposób ostentacyjny łamali ówczesną konstytucję.

Zupełnie inaczej jest z kwestią nadrzędności prawa polskiego nad unijnym. W projekcie prezydenckim jest to tylko część pytania dotyczącego UE i NATO. To jednak sprawa tak ważna, że powinna stanowić osobny punkt referendum.

Powinniśmy rozstrzygnąć, czy chcemy, by obowiązywały nas tylko te regulacje unijne, które nie są sprzeczne z polskim prawem – tak jak zastrzegli to sobie Niemcy – czy chcemy, by w Brukseli decydowano o wszystkim.

Tu dochodzimy do pytań, które w referendum przedkonstytucyjnym należy zadać i które chciał zadać nam prezydent: uchwalenie nowej konstytucji, zwiększenie znaczenia referendum, wybór między systemem prezydenckim a gabinetowym, ordynacja wyborcza do Sejmu (dodałbym też do samorządów). Są one niezbędne, jeśli chcemy poznać zdanie obywateli na temat przyszłego kształtu i funkcjonowania władz państwowych. Dodałbym do nich pytanie o dalsze istnienie, a jeśli tak, to o sposób tworzenia Senatu. Czy ma być Senatem w dotychczasowej formie, czy innej? Na przykład składać się z przedstawicieli samorządów terytorialnych lub wojewódzkich, czy wybranych (powołanych?) reprezentantów pewnych środowisk, na przykład naukowców, twórców, prawników – tu pole do dyskusji.

Pytanie na temat struktury samorządu terytorialnego jest pytaniem zbyt ogólnym. Oprócz struktury ważnym, a może ważniejszym problemem do rozstrzygnięcia są jego kompetencje, celowość istnienia urzędów wojewódzkich i marszałkowskich, wybór marszałków i starostów. Jest to temat na osobne referendum.

Do pytań ustrojowych dołączyłbym natomiast pytania o ustrój sądownictwa. Tu mamy parę możliwości i można również zapytać obywateli, co o nich sądzą. Byłby to duży argument za lub przeciw reformom przeprowadzanym obecnie i przeprowadzanym w przyszłości.

A na koniec, ale nie najmniej ważne, to kwestie dotyczące fundamentalnych spraw społecznych, takich jak ochrona życia, definicja małżeństwa czy prawo rodziców do wychowania dzieci według wyznawanych przez nich wartości. Jednoznaczne rozstrzygnięcia tych kwestii pozwolą zaoszczędzić energię społeczną traconą na jałowe dyskusje i granie na emocjach.

Warto byłoby wiedzieć, jakie oczekiwania wobec nowej konstytucji mają obywatele, bo co do tego, że nowa konstytucja jest Polsce pilnie potrzebna, trudno mieć wątpliwości. Mam więc nadzieję, że prezydent zastanowi się raz jeszcze i ułoży inną listę pytań, a Senat tym razem przychyli się do jego wniosku. Data setnej rocznicy odzyskania niepodległości nie powinna być żadnym ograniczeniem.

 

Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Stracona szansa” znajduje się na s. 1 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 51/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z wydaniami regionalnymi, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Zbigniewa Kopczyńskiego pt. „Stracona szansa” na s. 1 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 51/2018, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Referendum konstytucyjnego nie będzie. Prezydent Duda wrócił z chmur na ziemię / Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego

Polityka polega na osiąganiu celów możliwych. Jedyny możliwy obecnie cel do osiągnięcia to zbudowanie uczciwego, choć socjalistycznego i zbiurokratyzowanego państwa pod wodzą obozu Dobrej Zmiany.

Tak zdecydował Senat stosunkiem głosów 90:10. I bardzo dobrze, bo chociaż zapowiedziane przez Prezydenta pytania w liczbie 10 nie były już tak niedorzeczne jak wcześniej 15, to i tak ocierały się o farsę. Możliwe również, że do pomysłu referendum, a ściślej do idei zmiany konstytucji, powróci nie tyle Prezydent, co sam obóz Dobrej Zmiany. W innym jednak momencie politycznym. Proponowany przeze mnie czas to start kampanii parlamentarnej w przyszłym roku.

Pod hasłem zmiany konstytucji i ze wskazaniem podstawowych punktów naprawy państwa, obóz Dobrej Zmiany może osiągnąć jeszcze lepszy wynik niż ten z roku 2015. Wynik pozwalający nie tylko na samodzielne rządy, ale i na większość 2/3 w Sejmie. Większość pozwalającą na zmiany fundamentalne w państwie –  również ustanowienie nowej konstytucji – zmiany te zabezpieczającą na kilkadziesiąt lat.

Czekam na ten moment z utęsknieniem. I życzę takiego zwycięstwa Prawu i Sprawiedliwości. Nie dlatego jednak, żebym nagle zmienił swoje wolnościowe poglądy na centralizm demokratyczny proponowany przez PiS. Po prostu wolę w życiu prawdę niż fałsz, a taką polityczną prawdę proponuje właśnie ta partia, w odróżnieniu do krańcowego zakłamania Platformy. Oczyszczenie atmosfery życia politycznego i społecznego w Polsce może tylko pomóc Polakom w dokonywaniu świadomego politycznego wyboru. Pisałem o tym już wielokrotnie, dlatego powtarzam. Bardzo łatwo, zbyt łatwo zapominamy o koszmarnej przeszłości. Często doszukujemy się w niej, a już zwłaszcza pamiętając, że byliśmy jakby nie patrzeć młodsi, rzekomych pozytywów. Choć wiadomo, że był to jeden wielki syf.

Nie możemy zatem bezmyślnie powtarzać absurdalnego hasła: PiS PO – jedno zło!, bo jest ono najzwyczajniej nieprawdziwe. I niby upraszczając nasze myślenie, jedynie wprowadza chaos do naszych mózgów. I zaciemnia ogląd rzeczywistości. Dlatego z niemałą podejrzliwością słucham głosów taką uproszczoną prawdę objawiających. I sugerujących swoją jedyną nieomylność w myśleniu o Polsce i dla Polski.

Bo wszyscy już to widzą, że w obozie Dobrej Zmiany jest całe mnóstwo karierowiczów. Ale każdy też powinien dostrzec, że Prawo i Sprawiedliwość nie waha się w wyrzucaniu ze swoich szeregów ludzi ocierających się nawet o korupcję. Tych, którym zostanie udowodnione przestępstwo, nie wspominając. Są oni dodatkowo publicznie napiętnowani przez własną do niedawna formację.

Polityka polega na osiąganiu celów możliwych, a ściganie miraży na manowcach należy do kategorii fantastyki. Jedyny możliwy obecnie cel do osiągnięcia przez Polaków, to zbudowanie uczciwego, choć socjalistycznego i zbiurokratyzowanego państwa pod wodzą obozu Dobrej Zmiany. Naszego polskiego państwa.

Pomysł referendum konstytucyjnego, ogłoszony przez prezydenta Dudę ponad rok temu, wyglądał obiecująco. Ale pomysł ten miałby jakiekolwiek szanse realizacji jedynie we współdziałaniu z całym obozem Dobrej Zmiany. Wprowadzony do publicznego obiegu dla politycznego zaistnienia i swoistego usamodzielnienia się Prezydenta, doprowadził do wizerunkowej porażki ponad rok później. Okazało się, że Andrzej Duda, pomimo osobistych zasług dla tego obozu, nie ma pomysłu ani predyspozycji do kreowania polityki. A już zupełnie nie ma swojego zaplecza. Nie napiszę tu, że najwyższy czas, aby sam to zrozumiał, bo to już się stało. Wynikiem takiego zrozumienia był nie tylko wydźwięk pytań referendalnych. Natychmiastowe podpisanie kolejnych ustaw sądowniczych, zaraz po odrzuceniu przez Senat prezydenckiego wniosku, świadczy o tym niezbicie.

To stanowisko Prezydenta świadczy, mam nadzieję, o jego powrocie z wysokiej orbity na ziemię. O pożegnaniu miraży i nieuzasadnionych ambicji, które jedynie przyczyniały się do osłabienia obozu reform. Jeżeli się nie mylę, to bardzo dobrze się stało i dobrze wróży na najbliższą przyszłość. Na najbliższą przyszłość obozu Dobrej Zmiany i najbliższą przyszłość naszej Ojczyzny.

Jan A. Kowalski

PS Gdy reforma naszego państwa, a szczególnie trędowatego wymiaru sprawiedliwości się powiedzie, będę, nie żałując klawiszy, zwalczał tego pisowskiego potworka. Niech żyje V RP! 🙂

Poseł Ryszard Bartosik: Odrzucenie projektu prezydenckiego świadczy o autonomii prezydenta i klubu PiS

– Przeważyły względy związane z terminem i rozległością oraz dużym zakresem pytań. Różnice zdań w klubie były od początku – wyjaśnił gość Poranka WNET.

 

W Poranku WNET poseł Ryszard Bartosik przekonywał, że odrzucenie przez senat prezydenckiego wniosku o referendum konstytucyjne nie wskazuje na rozłam w partii Prawa i Sprawiedliwości.

Zdaniem posła taki bieg rzeczy świadczy zarówno o autonomii prezydenta jak i klubu PiS. Temat jest bardzo poważny i trudny. W tej chwili oczekuje się na odpowiedź prezydenta, ale jak podejrzewa nasz rozmówca, sprawa odroczy się na jakiś czas.

Ryszard Bartosik jako członek Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi powiedział o bieżących problemach związanych z rolnictwem. Niezadowolenie rolników z polityki rolnej PiS wynika, według niego, z wciąż wahającymi się cenami produktów rolnych – raz idą wzwyż, a za chwilę znowu spadają. – Jesteśmy teraz w takim okresie. . Pracujemy na otwartym i jednolitym rynku Unii Europejskiej i przepływ towarów jest większy. Kryzysy wiążą się przeważnie z nadprodukcją jakiegoś towaru. Poza tym rolnictwo na zachodzie Europy potrafi sobie lepiej radzić na rynku, ponieważ występuje tam silna spółdzielczość i silne grupy producenckie.

– Minister Jan Ardanowski ogłosił nowy program rolny – kontynuował poseł – ale zapóźnienia w rolnictwie są tak duże, że nie jesteśmy w stanie sytuacji poprawić szybko. Szybko możemy zareagować na suszę, np. dużo większymi dopłatami do paliwa rolniczego. (…) Natomiast projekt holdingu spożywczego ma reagować na rynek i stymulować go, ale to wymaga czasu.

Polityk mówił też o sytuacji kopalni w rejonie Konina.

Jan Żaryn: Dziś sami nie wiemy, co odpowiedzieć na pytania referendalne postawione przez pana prezydenta. Dyskusja trwa

Trwa dyskusja i proces decyzyjny w sprawie referendum konstytucyjnego, możliwości odpowiedzi na pytania w nim zawarte i konsekwencji ewentualnych odpowiedzi. W tle nieustanna walka o sądy.

Profesor Jan Żaryn relacjonował w Poranku WNET przebieg ostatnich obrad w Senacie Rzeczpospolitej Polskiej.

Obrady trwały do późna w nocy, a ich głównym przedmiotem była kolejna zmiana ustawy o sądownictwie, która, jak twierdzi senator, jest wynikiem wciąż toczącej się walki o polskie sądy. – Środowisko sądownicze tworzy coś w formie serii obstrukcji, a my staramy się na to odpowiedzieć.

Drugim ważnym tematem było referendum konstytucyjne. Senat będzie ten punkt rozpatrywał pod kątem wyboru daty – czy 10, 11 listopada to odpowiedni termin – i pod kątem samych pytań – są dobrze sformułowane w sensie rangi pytań konstytucyjnych. Profesor nie jest pewien czy obywatele będą w stanie zapanować nad materią tych pytań, nie znając skutków odpowiedzi na nie. To była publiczna dyskusja, tocząca się w klubie i nie wiadomo jak się skończy.

– Pan prezydent postawił nas w sytuacji zero-jedynkowej. Niczego nie możemy zmieniać. Możemy albo przyjąć albo odrzucić ten projekt. W przypadku odrzucenia, będziemy mieli możliwość przejęcia inicjatywy do sformułowania nowych pytań i wyznaczenia nowego terminu. A jeśli przyjmiemy, to weźmiemy również współodpowiedzialność za dyskusję przedreferendalną. Umocnimy sens pytań, pokażemy możliwości odpowiedzi i ich konsekwencje.

Profesor Żaryn skomentował także zachowania opozycji podczas obrad w senacie. –  W demokracji obstrukcje są przyjęte i stosowane, choć bywają zazwyczaj męczące. Jedną z ich form jest niekończące się zadawanie tych samych pytań w różnych wariantach. Takie pytania nie wnoszą nic nowego, zmuszając urzędników publicznych do odpowiadania na nie. Ich merytoryczna jakość jest bardzo wątpliwa, ponieważ mają one jedynie na celu zmęczenie danego ministra.

W odpowiedzi na pytanie o polską politykę zagraniczną w odniesieniu do ustawy o IPN, historyk wyraził nadzieję, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku, mimo tak wielu przeszkód. Są widoczne dobre przesłanki ku takiemu biegowi rzeczy.

Andrzej Dera: Prezydent na pewno nie zrezygnuje z referendum konstytucyjnego, ale możliwa jest modyfikacja pytań

Zdaniem ministra w Kancelarii Prezydenta oficjalny wniosek o referendum wpłynie do Senatu pod koniec lipca. Po konsultacjach z politykami, nie będzie nowych pytań, ale obecne mogą się zmienić.

W rozmowie z Radiem Wnet minister Andrzej Dera odniósł się do krytycznych opinii polityków, o zaproponowanych przez prezydenta pytań referendalnych: To są propozycję, sam prezydent mówił, że chciałby, żeby tych pytań było najwięcej dziesięć, więc to jest jeszcze etap ustalania treści konkretnych pytań, więc to jest jeszcze przed nami.

Pytania mają charakter kierunkowy, to są pytania do obywateli, w którą stronę [zmieniać ustawę zasadniczą]. Czy chcą takiego, czy innego rozwiązania? To nie są [gotowe] przepisy Konstytucji, bo niektórzy myślą, że te pytania są, jakby zapisami Konstytucji – zaznaczył minister Dera, podkreślając, że – to są pytania kierunkowe, na które obywatele mają powiedzieć czy chcą zmian w takim, czy innym kierunku.

Zdaniem prezydenckiego ministra możliwa jest jeszcze modyfikacja zaproponowanych pytań: Teraz trwają konsultacje, zbierane są głosy krytyczne oraz opinie pozytywne. Są możliwe korekty tych pytań, jeżeli są niezrozumiałe czy też zbyt ogólne. W tym momencie są możliwe korekty pytań, ale ta decyzja zapadnie dopiero w lipcu przed tym, jak pan prezydent złoży wniosek o referendum w Senacie.

To nie są pytania, które rozwiązują wszystkie problemy konstytucyjne, to są te pytania, które pojawiły się podczas spotkań konsultacyjnych gdzie obywatele, mówili, że to są dla nich problemy. One zostały spisane oraz opracowane na tyle ile było można i przygotowane w formie pytań i oczywiście to nie zajmuje całej materii [konstytucyjnej] – podkreślił Andrzej Dera.

Jak podkreślił rozmówca Radia Wnet, nie ma możliwości, żeby prezydent odstąpił od przeprowadzenia referendum: Wniosek o przeprowadzenie referendum wpłynie do Senatu, ponieważ to zapowiedział, i jak znam prezydenta, to na pewno wniosek złoży. Natomiast czy referendum się odbędzie, czy się nie odbędzie, to jest decyzja Senatu.

Nie umiem powiedzieć dokładnie, kiedy będzie [głosowanie w Senacie], ale najwcześniej na posiedzeniu w Senacie po 20 lipca, bo to jest najwcześniejsza data, kiedy możemy taki wniosek złożyć – podkreślił Andrzej Dera.

Zdaniem ministra Dery nie ma możliwości dodanie nowych pytań, które nie znalazły się na ogłoszonej liście, do wniosku referendalnego: Myślę, że to jest mało prawdopodobne, z tego względu, że jakby zarys tych pytań został uwzględniony, natomiast są możliwe modyfikacje tych pytań, które już są.

ŁAJ

Paweł Mucha: Prezydent chce organizacji referendum 11 XI 2018 roku. Przedstawiciele PKW i KBW są do tego przygotowane

Na spotkaniu z szefami PKW i KBW potwierdziłem, że zamiarem Andrzeja Dudy jest powszechne referendum 11 listopada przyszłego roku. Zależy nam na jak najsprawniejszym przeprowadzeniu tego głosowania.

Na konferencji prasowej po rozmowie z przewodniczącym Państwowej Komisji wyborczej Wojciechem Hermelińskim i szefową Krajowego Biura Wyborczego Beatą Tokaj wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha powiedział, że podczas spotkania przekazał zamiar prezydenta o „zorganizowaniu referendum konsultacyjnego w dacie 11 listopada 2018 roku”.

– W związku z tym oczywiście będą podejmowane przez KBW i PKW działania, które będą służyły temu, żeby ten proces przygotowywać, żebyśmy mogli w przyszłym roku jak najsprawniej przeprowadzić to głosowanie powszechne – dodał wiceszef kancelarii prezydenta.

[related id=”13241″]

Podkreślił, że spotkanie z przedstawicielami PKW i KBW odbyło się w „dobrej, merytorycznej atmosferze”.

– Oczywiście padło zapewnienie ze strony pana sędziego, pana przewodniczącego i pani minister, że zgodnie z tymi ustaleniami, które zostaną poczynione czy podjęte przez odpowiednie uprawnione organa państwa, PKW […] będzie przeprowadzać wszelkie czynności tak, żeby głosowania były przeprowadzone w sposób jak najbardziej sprawny – powiedział Paweł Mucha, zapewniając, że oczywiście PKW jest do tego dobrze przygotowana.

PAP/JN

Ryszard Czarnecki: Wybory we Francji prawdopodobnie wygra kandydat, który „plecie, co mu ślina na język przyniesie”

Europoseł PiS w Radiu Wnet ocenił wypowiedzi Emmanuela Macrona na temat Polski, jego poglądy na temat UE oraz skomentował prezydencki pomysł przeprowadzenia w Polsce referendum konstytucyjnego.

Kolejnym gościem Poranka Wnet w piątek 5 maja 2017 r. był europoseł PiS Ryszard Czarnecki. Rozmawiał z Krzysztofem Skowrońskim na temat wyborów prezydenckich we Francji oraz ich skutków dla polityki europejskiej.

Ryszard Czarnecki określił Emmanuela Macrona jako uciekiniera z obozu socjalistów. Zwrócił uwagę na to, że oficjalny kandydat socjalistów, Benoît Hamon, uzyskał najgorszy wynik w historii po II wojnie światowej – 6,5%.

Większość elektoratu woli Emmanuela Macrona, który, jak powiedział gość, „plecie, co mu ślina na język przyniesie”. Zwycięstwo Emmanuela Macrona jest więc „dość prawdopodobne”.

Na pytanie, co dla Polski może oznaczać wybór Macrona, Ryszard Czarnecki powiedział, że jeśli chodzi o relacje z Unią Europejską, to „nie najlepiej”, z NATO – jednak dobrze, z Rosją – również. Rywalka Macrona, Marine Le Pen, jest bowiem sceptyczna wobec NATO i jest zwolenniczką bliższej współpracy Francji z Rosją.

Dwie wypowiedzi Emmanuela Macrona na temat Polski Ryszard Czarnecki określił jako skandaliczne i głupie. Zauważył jednak, że interes ekonomiczny Francji wymaga tego, żeby Francja miała bliskie relacje gospodarcze z Polską.

Jaki miał więc interes polityczny, żeby takie rzeczy opowiadać na temat Polski („fatalne, niesprawiedliwe i głupie”)? Europoseł PiS jest zdania, że chciał konkurować z Marine Le Pen, która zarzucała francuskiemu rządowi i szerzej, francuskim elitom politycznym i gospodarczym, że to właśnie przez ich politykę miejsca pracy są przenoszone z Francji, między innymi do Polski. Dlatego właśnie oskarżył Polskę o nieuczciwą konkurencję podatkową. Na to eurodeputowany odpowiada, że w takim razie coś nie tak jest z polityką gospodarczą we Francji.

Ryszard Czarnecki wypowiedział się także na temat stosunku Prawa i Sprawiedliwości do Frontu Narodowego i Marine Le Pen. Jego zdaniem Jarosław Kaczyński i PiS idą własną drogą. To, że europosłowie Frontu Narodowego zawsze głosowali w Parlamencie Europejskim przeciwko rezolucjom skierowanym przeciwko Polsce, nie oznacza wcale sojuszu politycznego między PiS a FN.

Program Emmanuela Macrona to „Europa dwóch prędkości”, „filozofia europejska” i koncentracja na państwach tzw. starej Unii. Gość Poranka Wnet zauważył jednak, że kandydat partii „politycznych dzieci generała de Gaulla”, François Fillon, teoretycznie bardziej przyjazny Polsce, bo deklarujący się jako katolik i konserwatysta, też chciał „Europy dwóch prędkości”, większej roli państw starej Unii oraz zwiększania władzy kompetencji organów UE względem państw członkowskich. Z tego punktu widzenia nie byłoby więc wielkiej różnicy, czy prezydentem Francji zostałby Fillon, czy Macron. Jedyna różnica między nimi jest pewnie taka, że Angela Merkel będzie, o ile sama wygra bliskie już wybory w Niemczech, dominować nad Macronem.

Drugim istotnym tematem rozmowy była niedawna wypowiedź prezydenta na temat potrzeby przeprowadzenia referendum dotyczącego zmian w konstytucji.

Według Ryszarda Czarneckiego debata konstytucyjna jest Polsce potrzebna. Podstawą powinien być, w paru miejscach skorygowany, projekt PiS z 2010 r. Jeśli chodzi o system rządów, to Ryszard Czarnecki preferuje system kanclerski.

Żeby zmiany konstytucji przeprowadzić jeszcze w tej kadencji parlamentu, potrzebny jest kompromis z opozycją. Europoseł PiS chciałby, żeby w konstytucji zostały zapisane gwarancje socjalne dla obywateli, wynikające z zasady społecznej gospodarki rynkowej.

Jeśli chodzi o sam pomysł referendum, to Ryszard Czarnecki przypomniał, że w ostatnim czasie przeprowadzane referenda konstytucyjne w państwach Unii Europejskiej (np. we Włoszech) doprowadziły do upadku rządów.

Ryszard Czarnecki powiedział też zakupił już najnowszy numer „Kuriera Wnet”.

JS

Paweł Mucha: Prezydent zapowiedział referendum konstytucyjne, ale kierunek i zakres ewentualnych zmian pozostają otwarte

Potrzeba nowelizacji konstytucji jest podnoszona przez wiele środowisk prawniczych i politycznych, jednak propozycja zgłoszona podczas święta Konstytucji 3 maja jest oryginalnym pomysłem prezydenta.

W środę podczas uroczystych obchodów święta Konstytucji 3 Maja prezydent Andrzej Duda powiedział, że chce, aby w sprawie konstytucji RP odbyło się w przyszłym roku referendum. Podkreślił, że naród polski powinien się wypowiedzieć w sprawie przyszłości ustrojowej swojego państwa, w tym m.in. na temat roli Prezydenta, Sejmu i Senatu.

Na czwartkowym briefingu prasowym zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha przypomniał słowa prezydenta, że referendum będzie „określeniem kierunków zmian, które powinny być przedmiotem dalszych szczegółowych ustaleń i prac, jeśli chodzi o ostateczny kształt Konstytucji RP”.

Jak dodał, 20 lat obowiązywania obecnej ustawy zasadniczej to czas, który pozwala „ewidentnie dostrzec niedoskonałości, jeśli chodzi o niektóre sformułowania, konkretne przepisy konstytucji z 1997 r.”.

[related id=”16410″]

Zaznaczył, że ustawa zasadnicza ma wiele słabych punktów, a także, z uwagi na upływ czasu, w pewnych zakresach zdezaktualizowała się. Podkreślił, że obowiązująca konstytucja była przyjmowana, gdy Polska nie była jeszcze w Unii Europejskiej, w związku z czym w rozdziale trzecim nie ma odwzorowania odpowiedniej konstrukcji systemu źródeł prawa. Powiedział, że takich braków jest dużo więcej.

Paweł Mucha przypomniał, że Prezydent już w ubiegłym roku mówił m.in. o treści art. 69 konstytucji – Wskazywał na kwestie związane z sytuacją osób niepełnosprawnych i w ogóle na sferę przepisów socjalnych. Jest wiele do poprawy, jeśli chodzi o prawa socjalne gwarantowane treścią konstytucji. […] Wreszcie w kwestiach szczegółowych związanych z kwestią ustroju politycznego także mamy świadomość niedoskonałości – dodał zastępca szefa Kancelarii Prezydenta.

Podczas briefingu podkreślił, że Prezydent wyszedł z inicjatywą przeprowadzenia referendum dotyczącego „kierunków zmian, które są oczekiwane i dotyczą treści Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej”.

Co do pytań, jakie miałyby pojawić się w referendum, Paweł Mucha odpowiedział, że na razie mamy do czynienia ze wstępnym etapem dyskusji. Podkreślił, że Prezydent nie chce narzucać dyskusji czy jej zamykać,  natomiast zależy mu na przysłuchaniu się głosom obywateli, środowisk politycznych – absolutnie wszystkich. – Do takiej pogłębionej rozmowy zaprasza – zaznaczył.

Wiceszef gabinetu Prezydenta oświadczył również, iż Prezydent oczekuje, że referendum będzie etapem wstępnym i wskaże kierunki zmian, sprawy wymagające dalszych prac, już związanych z konkretną inicjatywą, potencjalnie legislacyjną.

Zapytany, czy premier Beata Szydło wiedziała o planach Prezydenta, Paweł Mucha odpowiedział: – Pani premier znała oczywiście kontekst związany z dyskusją, która się toczy.

Powiedział jednak, że Prezydent RP ma inicjatywę w zakresie zmiany konstytucji, co wynika wprost z rozdziału 12. konstytucji, w którym są wskazane uprawnione do tego podmioty: – Prezydent sam określa sposób realizacji tych kompetencji i myślę, że ta informacja wczoraj po raz pierwszy została przedstawiona w sposób bardzo przemyślany i związany także z kontekstem święta Konstytucji 3 Maja.

Podkreślił przy tym, że Prezydent zapowiedział jedynie inicjatywę referendalną – nie przesądził tego, czy będzie dokonywana całkowita zmiana konstytucji czy poszczególnych jej przepisów.

[related id=”16176″]

Pytany o wypowiedź Elżbiety Witek (szefowa gabinetu premier Szydło), która w TVN24 stwierdziła, że pomysł przeprowadzenia referendum zrodził się w PiS, odpowiedział, że pani minister Witek najprawdopodobniej nie zrozumiała wypowiedzi pana Prezydenta.

Przyznał, że potrzeba nowelizacji konstytucji jest dzisiaj zgłaszana przez przedstawicieli doktryny prawa, środowiska polityczne – m.in. Kukiz’15 i PiS –  jednak zamysł w tej postaci, w jakiej przedstawił go Prezydent – „w kontekście także bardzo ważnej rocznicy, Święta Konstytucji 3 Maja, 226. rocznicy uchwalenia tego ważnego dokumentu” – jest jego oryginalnym pomysłem.

PAP/jn

Kornel Morawiecki: O konieczności zmiany konstytucji mówiłem już w swej mowie inauguracyjnej półtora roku temu

Mam nadzieję, że to będzie konstytucja sensu i solidarności, która odpowie na wyzwania, jakie stawia przed nami świat i przynależność do UE – powiedział Marszałek Senior Kornel Morawiecki .

Jego zdaniem referendum powinno zostać poparte projektem nowej konstytucji, a nie być tylko przyczynkiem do dalszej dyskusji.

[related id=”16410″]

– Nowa konstytucja powinna przeorganizować nasze życie społeczne – uważa Morawiecki. Jego zdaniem winna ona również uwzględniać postęp technologiczny i zmiany społeczne z tym związane.

Uważa on, że kryzys wokół Trybunału Konstytucyjnego w największym stopniu obnażył luki i braki aktualnie obowiązującej ustawy zasadniczej, która jest XX-wieczną konstytucją z mocno zarysowanym trójpodziałem władzy, zgodnie z ideami  XIX-wiecznymi.

– Ta konstytucja jest bardzo „przegadana” i ma elementy poprawności, ale przede wszystkim brakuje jej jakiejś sprecyzowanej wizji, która powinna porwać Polaków – powiedział Marszałek Senior. Jego zdaniem zmiany, jakie zaproponuje nowa konstytucja, nie powinny się ograniczać jedynie do kosmetyki, bowiem potrzeba jest zmian „na miarę Konstytucji 3 maja”.

Uważa on aktualnie obowiązującą konstytucję za przestarzałą, bowiem nie uwzględnia zmian, jakie zaszły w wielu obszarach życia, jak chociażby tych dotyczących mediów.

Koncepcja, którą postawił pan prezydent, jest bardzo skromna, niejasna, zarysowana w sposób bardzo ogólny i nie tykająca istoty sprawy, czyli przemian cywilizacyjnych – ocenił Morawiecki. Zauważył, że trójpodział władzy jest przestarzały, bowiem dziś mamy do czynienia z bardzo potężną „władzą medialną; wchodzi nam jeszcze potężniejsza władza pieniądza, która zaczyna panować zarówno nad informacją, jak i polityką”.

Zwrócił uwagę na problemy dotykające dziś wszystkich państw i tworów, jakimi są korporacje, które nagminnie uchylają się chociażby od płacenia podatków i faktycznie są bezkarne, funkcjonując w obszarze, do którego państwo ze swoimi prerogatywami ma ograniczony dostęp.

Podatek nie powinien być traktowany jako złodziejstwo, ale należna państwu danina, bo dzięki tym podatkom jest ład w społeczeństwie – powiedział Kornel Morawiecki.

O kwestiach związanych z tworzeniem konstytucji, a także konieczności porozumienia się ze środowiskiem prawniczym i innych problemach rysujących się w związku z koniecznością zmiany konstytucji więcej w audycji Witolda Gadowskiego.

Moro