Bernard Margueritte: Macron to doskonały produkt technologii medialnej, ale na razie brak mu prezydenckiej osobowości

Macron prawdopodobnie zostanie prezydentem, ale jego sytuacja może być trudna. Francję czeka jeszcze trzecia tura wyborów – parlamentarnych. Tymczasem Front Narodowy osiąga coraz lepsze wyniki.

Powyborczy pejzaż nad Sekwaną omówił w Poranku WNET Bernard Margueritte – wieloletni korespondent prasy francuskiej w Polsce i wytrawny komentator polityki polskiej, francuskiej i europejskiej. Nasz gość uważa, że kandydat „centrystów” – idealny produkt marketingu politycznego – raczej wygra wybory. Jednak Francja wyjdzie z wyborów podzielona, a nastroje radykalne rosną.  Publicysta potwierdził opinię innych komentatorów, że atak na Fillona wynikał z jego odwołań do katolickiej części francuskiej tożsamości narodowej.

Emmanuel Macron jest wspaniałym produktem technologii lansowania człowieka, która przejdzie do historii. To jest majstersztyk, co oni zrobili. Finansjera i establishment brukselski bardzo się bali tego, co może nastąpić. Wymyślili człowieka, który sprawia wrażenie, że jest całkiem nowy, chociaż przecież był doradcą Hollande’a i ministrem gospodarki; który dobrze wygląda i jest wykształcony. Socjotechnika zadziałała i prawdopodobnie zostanie nowym prezydentem. Chociaż on – nawet jeżeli jest inteligentny – to nie ma osobowości prezydenckiej. Nie można było dopuścić  do wygranej Fillona, który reprezentuje prawicę chrześcijańską i katolicką – to było nie do przyjęcia dla establishmentu. Częścią tej gry było zdyskredytowanie Fillona, chociaż wszyscy wiedzą, że w parlamencie francuskim zatrudnianie rodziny jest regułą – oczywiście mało chwalebną.

Jeżeli patrzymy na mapę Francji , widzimy, że jest trochę jak w Polsce – część wschodnia głosowała na Front Narodowy i na Fillona, część zachodnia na Macrona i Mélenchona.

Zdaniem naszego gościa, prezydentura Macrona to najlepsze, co mogłoby się przydarzyć Frontowi Narodowemu, którego wyniki rosną z wyborów na wybory – coraz więcej ludzi przyzwyczaja się do głosowania na FN. Jeżeli Macron będzie rzeczywiście reprezentował interesy Brukseli i finansjery, to Front jeszcze zyska. A następną kandydatką może być Marion Le Pen, obecnie 27-letnia.

ax

 

 

Obejrzyj również wywiad na YouTube Radia Wnet!

Francuzi chcą zmiany elit i sytuacji w ich kraju, jednak oddają głosy na kandydata, który reprezentuje stary porządek

Trudno przewidzieć, kto zostanie zwycięzcą, ale Marine Le Pen stała się dla wielu niewiarygodna ze względu na nierealne pomysły. Emmanuel Macron natomiast nie gwarantuje pożądanych zmian.

W popołudniowej audycji Radia Wnet Jan Brewczyński rozmawiał ze Zbigniewem Stefanikiem, politologiem mieszkającym na stałe we Francji.

Zbigniew Stefanik poinformował, że zaraz po ogłoszeniu pierwszych wyników w Paryżu na placu Bastylii w Paryżu doszło do starć chuliganów z policją. Byli to przedstawiciele lewackich bojówek – ruchu Antifa i ruchu antykapitalistycznego. Około północy sytuacja została uspokojona, lecz dwie osoby odniosły rany.

– Temperatura debaty politycznej jest rozgrzana do maksimum i często dochodzi do takich sytuacji – stwierdził nasz gość.

– Okazuje się, że we Francji mamy właściwie cztery obozy, które są sobie równe. Są dwa elektoraty antysystemowe, które łączą pobudki antyimigracyjne, przy czym chodzi o wszelkich imigrantów, nie tylko tych muzułmańskich. (…) To elektorat Frontu Narodowego. Marine Le Pen bardzo mocno sprzeciwiała się delokalizacji zakładów francuskich m.in. do Polski. (…)

[related id=”14894″]- Drugi elektorat, należący do Jean-Luca Mélenchona, oczekuje poprawy swoich warunków bytowych. Ważne są dla nich postulaty społeczne, a programy społeczne tych dwóch obozów politycznych są bardzo zbliżone, dlatego można oczekiwać, że elektorat Mélenchona w większości zagłosuje w drugiej turze wyborów na Marine Le Pen – wyjaśniał Stefanik.

 Natomiast Benoit Hamon poparł bezwarunkowo Macrona. François Fillon po swojej przegranej poparł Macrona, ale jego obóz polityczny jest skłócony w tej sprawie. Prawe skrzydło Partii Republikanie zamierza glosować na Front Narodowy, choć nie mówi o tym oficjalnie. Drugie skrzydło nie chce wcale brać udziału w drugiej turze wyborów. Z kolei trzecia grupa tej partii zagłosuje na Macrona, bo tego wymaga sytuacja, a czwarta grupa (lewe skrzydło partii) daje do zrozumienia, że jest możliwy jakiś kompromis z Macronem również w wyborach parlamentarnych…

Politolog zwrócił uwagę na to, że Mélenchon osiągnął wynik, jakiego nikt się nie spodziewał. Zdaniem Stefanika, pod względem technicznym kampania tego kandydata została przeprowadzona w najciekawszy sposób. Po ogłoszeniu pierwszych sondaży Mélenchon nie chciał oficjalnie przekazywać swoich głosów.

– Mélenchon nie chce przekazać za darmo swoich głosów Macronowi, dlatego wstrzymuje się z poparciem dla konkretnego kandydata. Jednak część jego elektoratu na pewno zagłosuje na Le Pen. Część wyborców Fillona wcale nie weźmie udziału w drugiej turze wyborów prezydenckich – uważa gość Popołudnia Wnet.

Stefanik przyznaje, że trudno w takiej sytuacji stwierdzić, że Emmanuel Macron będzie na pewno zwycięzcą. Przypomniał, że kulą u nogi tego kandydata były kwestie bezpieczeństwa i podobnie jak u jego kontrkandydatki, również kwestie gospodarcze.

Marine Le Pen stała się dla wielu niewiarygodna ze względu na nierealne pomysły. Według naszego gościa szanse obojga kandydatów są wyrównane i przypominają sytuację Hillary Clinton i Donalda Trumpa podczas ostatnich wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.

lk

Lasota: Z punktu widzenia Francji Marine Le Pen jest bardzo nieudanym kandydatem; dla Polski nie jest ani dobra, ani zła

– Liderka Frontu Narodowego jest koniem trojańskim, którego nie bardzo byśmy chcieli mieć – stwierdziła Irena Lastota w Poranku Wnet, mówiąc o możliwych konsekwencjach zwycięstwa Le Pen w wyborach.

Korespondentka Radia Wnet z Waszyngtonu skomentowała wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich we Francji, w których pierwsze miejsce zajął Emmanuel Macron (23,9 proc.), zaś drugie Marine Le Pen (21,4 proc.). W ostatecznej konfrontacji – czyli drugiej turze, która odbędzie się 7 maja – Irena Lasota uważa, że Le Pen nie jest najlepszym kandydatem na stanowisko prezydenta Francji.

Z punktu widzenia Francji Marine Le Pen jest bardzo nieudanym kandydatem. Nie chodzi tylko o przyszłe relacje z Polską, ale także o jej stanowisko wobec NATO. Myślę, że to koń trojański, którego nie bardzo chcielibyśmy mieć – powiedziała.

[related id=”14818″]

Jednym z powodów, dla których Irena Lasota uważa, że liderka Frontu Narodowego nie jest dobrym kandydatem na najwyższy francuski urząd są jej dobre stosunki z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Drugą z przyczyn jest jej kiepska klasa oraz myśl polityczna.

Ponadto redaktorka zauważyła, że dwójka obecnych kandydatów „nie będzie dla Polski ani wielką radością, ani nieszczęściem”.

Zwycięstwo Emmanuela Macrona w pierwszej turze wyborów skomentowała krótko: – Macron to osoba mało kontrowersyjna i na pewno wśród wielu prorosyjskich kandydatów się wyróżniał.

Irena Lasota w Poranku Wnet dostrzegła również cechę charakterystyczną dla wyników pierwszej tury wyborów. Jest nią podobny podział głosów pomiędzy czterema pierwszymi kandydatami: – Wyniki wskazują na bardzo ciekawą tendencję. […] W wyborach pojawiło się bardzo wielu istotnych kandydatów. Ponad 80 proc. głosów zostało rozdzielone pomiędzy czterech kandydatów. […] Zaczynam zatem się zastanawiać i martwić, jak będzie wyglądał parlament, do którego wybory będą odbywać się w czerwcu. Po raz pierwszy w historii Francji może być on bardzo podzielony – mówiła korespondent Radia Wnet z Waszyngtonu.

 

K.T.

Francja: Wczorajszy wynik wyborów to triumf nowego globalnego człowieka, po którym nie wiadomo, czego się spodziewać

Emmanuel Macron to medialny pieszczoch, który inkarnuje kastę systemu globalnego i bankowego. Głosowała na niego cała finansjera, sfera Bobo i Erasmus oraz emigranci, ale klamka jeszcze nie zapadła.

Danuta Lemoyne,  dyrektor szkoły polsko-francuskiej w Paryżu komentowała w Poranku Wnet wynik I-szej tury wyborów prezydenckich we Francji.

– Wczorajszy rezultat to tryumf nowego globalnego człowieka – produktu marketingowego; zwycięstwo nowych wartości, które trudno jeszcze zdefiniować. Jedno wiadomo – że Emanuel Macron jest kreacją nowego świata. Jaki to świat jeszcze nie wiemy. Poi co jesteśmy bardzo zaniepokojeni, bo w jego kampanii można było zaobserwować to duża elastyczność, uwodzicielstwo, brak kręgosłupa. Klamka nie zapadła, nie wiemy kto wygra wybory, ale nadziei już nie ma – podsumowała polska obywatelka Francji.

– Emmanuel Macron należał do rządu Hollanda. Wszyscy byli świadomi, że jest on przedłużeniem obecnego prezydenta. To medialny pieszczoch, inkarnuje całkowicie kastę systemu globalnego i bankowego. Jawny globalista, który wczoraj nazwał się patriotą. (…) Wygłosił kilka dni temu oburzające zdanie, że nie zna kultury francuskiej i nigdy jej nie widział.[related id=”13919″]

Pani Danuta Lemoyne stwierdziła, że trudno powiedzieć, dlaczego w tej sytuacji Macron zdobył tak dużą liczbę głosów, ale wymieniła grupy społeczne, które oddały głos na niego głos.

– Głosowali za nim cały Erasmus, emigranci francuscy, cała finansjera i cała strefa bobo (warstwa społeczna bogatych rodzin o lewicowych poglądach). Tak nazywa się tę warstwę od futer i kawioru – piękne idee na zawsze pozostające tylko ideami. Społeczeństwo francuskie traktuje ich jako grupę chronioną.

Pani Lemoyne uważa także, że żadna opcja, czyli ani Emmanuel Macron ani Marine Le Pen, dla Polski nie jest dobra.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

lk

Macron to popierany przez wielkie media „kandydat dla każdego”, a Fillon podpadł mainstreamowi swoim katolicyzmem

François Fillon wzburzył elity katolicyzmem i sympatią dla obrońców życia i rodziny. Dlatego wypromowano „kandydata dla każdego”, o którym pół roku temu mało kto słyszał – powiedział Eryk Mistewicz.

W Poranku Wnet rozmawialiśmy o pierwszej turze wyborów prezydenckich we Francji. Gościem był Eryk Mistewicz, komentator i konsultant polityczny, szef Instytutu Nowych Mediów.

Zdaniem naszego rozmówcy, Francuzi uniknęli najgorszego, czyli wyboru między skrajną, oenerowską prawicą i skrajną lewicą w stylu Partii Razem.

Eryk Mistewicz mówił, w jaki sposób polityczno-medialny system wypromował kandydaturę Macrona:

– Sondaże są elementem wpływania na opinię Francuzów. Przemysł polityczno-medialno-sądowy zadziałał bardzo sprawnie. Emmanuel Macron jeszcze rok, pół roku temu był przeciętnym urzędnikiem, ministrem, pracownikiem Pałacu Elizejskiego. Nagle został wypromowany przez media mainstreamowe – głównie przez telewizje, ale też okładki tygodników i dzienników, które donosiły o jego życiu prywatnym i pomysłach politycznych – od prawa do lewa, dla każdego. Trudno było znaleźć jakiś punkt, z którym przeciętny Francuz by się nie zgadzał. To jest kontynuacja polityki Hollande’a, kontynuacja polityki „ciepłej wody w kranie”.

Eryk Mistewicz wypowiedział się też na temat przebiegu kampanii wyborczej François Fillona. Jego zdaniem, większość zarzutów korupcyjnych wobec Fillona okaże się zapewne nic nie warta. Zauważył też, że  gdyby kandydatem postgaullistowskiej prawicy był inny polityk (np. Alain Juppe), to nie byłby on tak zajadle atakowany, a Macron nie stałby się kandydatem wszystkich wielkich mediów.

François Fillon wzburzył znaczną część mainstreamu swoim katolicyzmem. Powiedzmy to wprost – tym, ze chciał do przyszłego rządu wprowadzić ministrów, którzy organizowali coś w rodzaju „marszów dla życia”. To było policzkiem dla większości francuskich elit, które odżegnują się od katolicyzmu.

ax

 

 

 

 

Francja: Do 20.00 trwa pierwsza tura wyborów prezydenckich. Obserwatorzy oceniają, że wynik jest bardzo nieprzewidywalny

Żaden z kandydatów nie ma szans na zdobycie w pierwszej turze ponad połowy głosów. Na przejście do drugiej tury największe szanse mają centrysta Macron i przywódczyni Frontu narodowego, Marine le Pen.

Do głosowania uprawnionych jest blisko 47 mln osób. Ze względu na zagrożenie terrorystyczne, do ochrony 67 tys. lokali wyborczych skierowano ponad 50 tys. policjantów i 7 tys. żołnierzy.

[related id=”14383″]

Jak podaje serwis Polskatimes.pl, pierwsze lokale wyborcze zostały zamknięte w zamorskim terytorium Francji Gujanie Francuskiej. Zwyciężył tam kandydat skrajnej lewicy Jean-Luc Melenchon, który otrzymał 24,72 proc. głosów. Na drugim miejscu znalazła się Marine Le Pen z poparciem 24,29 proc., trzecie miejsce zajął Emanuel Macron – 18,75 proc. głosów. Na czwartym miejscu znalazł się François Fillon – 14,66 proc., a kandydat socjalistów Benoit Hamon zdobył zaledwie 5,69 proc. głosów. Frekwencja wyniosła 37 proc..

Lokale wyborcze są otwarte do godz. 19, a w dużych miastach do 20. W samej Francji do tego czasu zabronione jest publikowanie rezultatów sondaży i częściowych wyników.

Żaden z kandydatów nie ma szans na zdobycie w pierwszej turze ponad połowy wszystkich głosów i dlatego wyznaczona na 7 maja druga tura, w której weźmie udział już tylko dwóch kandydatów, jest praktycznie nieuchronna. Według ostatnich sondaży największe szanse na przejście do niej mają centrysta Emmanuel Macron oraz przywódczyni skrajnie prawicowego Frontu Narodowego, Marine Le Pen. Wyraźnie za nimi plasują się kandydat centroprawicy François Fillon i przedstawiciel skrajnej lewicy Jean-Luc Melenchon. Z sondaży wynika, że w drugiej turze Macron znaczną większością głosów pokona Marine Le Pen.

Przebiegająca pod znakiem skandali kampania wyborcza przyczyniła się do tego, że od 20 do 30 proc. elektoratu może świadomie zrezygnować z udziału w wyborach, a około 30 proc. zamierzających głosować zagłosuje nie na własnego faworyta.

Lokale wyborcze zostaną zamknięte o godzinie 20.

PAP/JN

Premier Francji: Piątkowy zamach jest używany przez kandydatów w wyborach prezydenckich do własnych celów politycznych

Premier Francji Bernard Cazeneuve zarzucił w piątek Marine Le Pen, że wykorzystuje instrumentalnie ostatnie zamachy, aby zyskać głosy zastraszonych wyborców. Skrytykował również François Fillona.

W reakcji na ten incydent Le Pen zaapelowała w piątek o natychmiastowe przywrócenie kontroli granicznych i wydalenie z kraju imigrantów znajdujących się na liście osób obserwowanych przez służby wywiadu.

Socjalista Cazeneuve odrzucił apel Marine Le Pen, przypominając, że wcześniej głosowała przeciw działaniom proponowanym przez jego rząd w dziedzinie bezpieczeństwa. Le Pen usiłuje  „bezwstydnie wykorzystywać panujący strach” ocenił szef rządu i dodał, że dotychczas nie pojawiły się żadne przesłanki łączące strzelaninę z imigracją.

[related id=”13919″]

Francuski premier skrytykował też startującego w wyborach prezydenckich kandydata centroprawicy François Fillona, który w latach 2007-2012 sprawował urząd premiera, za dokonania jego rządu w sferze bezpieczeństwa.

Także w piątek prezydent USA Donald Trump ocenił, że czwartkowa strzelanina na Polach Elizejskich będzie miała wpływ na wynik wyborów prezydenckich we Francji. – Kolejny zamach terrorystyczny w Paryżu. Naród Francji już dłużej tego nie zniesie. To będzie miało wielki wpływ na wybory prezydenckie! – napisał na Twitterze.

Od 10 lat rządy socjalistów i konserwatystów robiły wszystko, by Francja przegrała „wojnę z terroryzmem” – powiedziała w piątek Marine Le Pen i apelowała do Francuzów, by „odrzucili naiwność”.

[related id=”14121″]

François Fillon oświadczył z kolei, że walka z „islamistycznym totalitaryzmem” powinna być kwestią priorytetową dla następnego przywódcy kraju. – Radykalny islam rzuca wyzwanie naszym wartościom i sile charakteru – powiedział, dodając, że jeśli zostanie prezydentem, najważniejszym aspektem polityki zagranicznej będzie „zniszczenie Państwa Islamskiego. Znajdujemy się w stanie wojny, nie ma alternatywy: albo my, albo oni” zaznaczył.

W czwartek wieczorem uzbrojony mężczyzna zastrzelił jednego policjanta i ranił trzy osoby, w tym dwóch funkcjonariuszy i obywatelkę Niemiec. Napastnik został zabity. Do ataku przyznało się dżihadystyczne ugrupowanie Państwo Islamskie (IS).

W niedzielę we Francji odbędzie się pierwsza tura wyborów prezydenckich. Termin drugiej tury to 7 maja. Według najnowszych sondaży szanse na przejście do drugiej tury mają cztery osoby: Marine Le Pen, François Fillon, kandydat skrajnej lewicy Jean-Luc Melenchon i centrysta Emmanuel Macron.

PAP/JN

Zastępca Marine Le Pen w Poranku Wnet: to nie Rosja jest zagrożeniem dla pokoju w Europie ale radykalny islam i Turcja

Wojna cywilizacyjna już się zaczęła i to z winy UE. Front Narodowy nie jest ani prorosyjski, ale dla Marine Le Pen Rosja jest cennym sojusznikiem w toczącej się wojnie – powiedział Édouard Ferrand.

Gościem Poranka Wnet był Édouard Ferrand, wiceprzewodniczący Frontu Narodowego i przewodniczący delegacji francuskiego Frontu Narodowego w Parlamencie Europejskim. W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim francuski polityk zapewnił o sympatii Marine Le Pen do Polski. Powiedział, że przewodnicząca FN za głównego partnera strategicznego Francji uważa Rosję, ponieważ szuka ratunku dla Europy.

– Pani Marine Le Pen jest wielką przyjaciółką Polski i będzie chciała rozwijać relacje między Polską a Francją. Oprócz takich ważnych partnerów strategicznych, jak Rosja i USA, liczymy także na Polskę, ponieważ ma ona bardzo ważną pozycję w Europie.

Redaktor Skowroński zwrócił uwagę, że dla Polaków może być niepokojący fakt, że komuś jest bliżej do Moskwy niż do Warszawy.

– Marine Le Pen wie, że Rosja, choć jest wielkim państwem, nie jest jedynym partnerem strategicznym, ale widzimy, że mamy do czynienia z silnymi trendami islamistycznymi w Europie, widzimy, co robi Erdogan, który chce odtworzyć sułtanat w Azji Środkowej. Dlatego nasze relacje z Rosją są bardzo ważne, tak samo jak ze Stanami Zjednoczonymi czy Chinami – odpowiedział Ferrand.

– Jeżeli chodzi o wybory niedzielne, stawka jest bardzo duża; to są wybory o fundamentalnym znaczeniu, o znaczeniu przełomu cywilizacyjnego. Francja staje przed wyborem: może iść w kierunku globalizacji albo może postawić na suwerenność oraz wolność – dodał.

Pytany o to, czy nie jest za późno na Marine Le Pen, ponieważ wojna cywilizacyjna już się zaczęła, nasz gość przekonywał, że to jest wina Unii Europejskiej, a Marine Le Pen jest jedyną alternatywą, by z tej sytuacji wyjść.[related id=”14365″]

– To jest wina Unii Europejskiej, która siłą narzuca nam politykę przyjmowania przez Europę milionów imigrantów. Europa i tak już cierpi, jest dotknięta kryzysem gospodarczym i tożsamościowym. Polityka pani Merkel jest błędem bezwzględnym, którego konsekwencję będziemy odczuwać. (…) Marine Le Pen jest jedyną alternatywą dla innych modeli, które prowadzą do dekadencji Europy. Mamy z jednej strony model Europy ponadnarodowej, pozbawionej narodów, w której będzie jeden wspólny rząd (…) w sojuszu z NATO, a to wszystko po to, by zwalczać Rosję. To jest założenie pani Merkel. Marine Le Pen proponuje Europę narodów, jedności i swobód. Europę opartą na własnej tożsamości.

Redaktor Skowroński wtrącił, że jest jeszcze propozycja Warszawy, która widzi UE jako zrzeszenie suwerennych narodów europejskich.

Ferrand w odpowiedzi stwierdził, że  Grupa Wyszehradzka jest jakąś alternatywą, ale na ten moment nie jest wystarczająco silna z powodu dużych rozbieżności stanowisk między Węgrami a Polską.

Przy okazji zwrócił się do słuchaczy ze słowami wsparcia na temat sytuacji Polski na arenie Unii:

– Nigdy w historii żadne państwo nie było obiektem takich ataków Parlamentu Europejskiego tak, jak teraz Polska. Polska stała się ofiarą Parlamentu Europejskiego, który wprowadza akty prawne, szkodzące Polsce. Nie wahamy się porównywać Unii Europejskiej do Związku Sowieckiego. Mówię to w kraju, który poznał komunizm. UE jest jeszcze gorsza od komunizmu. (…) UE jest więzieniem narodów. PE jawnie narusza zasady pomocniczości, przyjmując akty prawne na temat rodziny, eutanazji, przerywania ciąży, ideologii gender, które powinny znajdować się w kompetencji państw członkowskich.

Krzysztof Skowroński zauważył, że Władimir Putin jest spadkobiercą Związku Sowieckiego, więc szukanie bezpieczeństwa w jego ramionach jest dla nas czymś abstrakcyjnym.

– Problemem nie jest Rosja, tylko radykalna islamizacja. Rosja wygląda dziś inaczej niż Związek Radziecki. Nie bronię Putina. Chciałem powiedzieć, że Front Narodowy nie jest ani prorosyjski, ani proamerykański – wyjaśnił francuski eurodeputowany.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

lk

Francuzi są wściekli na dotychczasową politykę i oczekują zmiany. Szanse na wygraną mają skrajni kandydaci

Eryk Mistewicz komentował ostatni etap kampanii wyborczej przed I turą wyborów prezydenckich we Francji. Mówił o ich możliwym przebiegu oraz o nastrojach politycznych panujących na ulicach Paryża.

Gościem Poranka Wnet był Eryk Mistewicz –  prezes Instytutu Nowych Mediów. Mówił o tym, że te wybory we Francji diametralnie różnią się od poprzednich:

Są zupełnie nieprzewidywalne- pojawiają się elementy, które są nagłe i  bardzo trudne dla analityków i sztabowców. Część rzeczy była do przewidzenia- np. zamach terrorystyczny na kandydata Francoisa Fillona. Pozostały ostatnie dni kampanii- atmosfera jest więc bardzo gorąca.

Eryk Mistewicz powiedział, że we Francji wyczuwalna jest ogromna potrzeba zmiany. Obecność takich problemów jak rosnące bezrobocie czy problem z imigrantami sprawiły, że wśród kandydatów znalazły się tak skrajne postacie:

[related id=”13919″]

– Francuzi mają wybór pomiędzy skrajną prawicą  Marine Le Pen lub skrajną lewicą Jean-Luc Mélenchonem. Wyborcy umiarkowani mają alternatywę pod postacią katolika Francoisa Fillona – jednak środowiska lewicowe ostro krytykuje go za otaczanie się osobami z grona pro life i obiecywanie im miejsca w rządzie. Ostatnim kandydatem jest wymysł aparatu politycznego – człowiek  znikąd-  reprezentant odpowiednika polskiej platformy obywatelskiej oraz psl – Emmanuel Macron.

To właśnie Macron jest w czołówce we wszystkich sondażach, jednak te we Francji często się mylą podkreślił. Centrysta Emmanuel Macron ma również największe poparcie mediów:

W momencie, kiedy był zamach na Francoisa Fillona- we wszystkich gazetach francuskich w otoczeniu antyterrorystów pojawił się właśnie Emmanuel Macron- tak jakby to on miał być ich celem. – powiedział Eryk Mistewicz.

W tych wyborach dużą rolę odegrają media społecznościowe- to tam tak naprawdę je się wygrywa.  Jeżeli mówilibyśmy o dynamice w internecie to wygrywa Marine Le Pen oraz Mélenchone. Wybór przeciętnych francuzów, z dala od mediów oraz mainstreamu -ogranicza się albo do skrajnej prawicy albo skrajnej lewicy.

Eryk Mistewicz skomentował nastroje panujące we Francji przed wyborami:

[related id=”9249″]

Na Paryskich ulicach wyczuwalna jest  agresja w stosunku do polityków oraz pretensja w stosunku do poprzedniego prezydenta. Problemy związane z imigracją narastają, tak samo problemy z opodatkowaniem małych oraz średnich przedsiębiorstw, które są horrendalnie wysokie i zmuszają Francuzów do przenoszenia swoich biznesów do Maroka czy na Węgry.

Na zakończenie rozmowy Eryk Mistewicz podkreślił, że nigdy jeszcze nie było jeszcze tak, że do drugiej tury wyborów mógłby nie przejść kandydat umiarkowany.

Jeżeli przejdzie Marine Le Pen oraz  Mélenchon to będzie to tragedia dla wschodniej europy. 

Strona wspomniana w rozmowie:

https://wszystkoconajwazniejsze.pl/francjawybiera/

JN

 

 

Francja: Można będzie oddać głos przez pełnomocnika, ale mieszkający za granicą nie będą mogli głosować przez Internet

Przed pierwszą turą wyborów prezydenckich we Francji, którą zaplanowano na niedzielę, władze próbują zapobiec ewentualnej niskiej frekwencji i na wszelkie sposoby zachęcają obywateli do głosowania.

Dla 11 kandydatów, w tym faworytów sondaży, centrysty Emmanuela Macrona i kandydatki skrajnej prawicy, Marine Le Pen, rywalizacja wkracza już na ostatnią prostą. Mobilizację obserwuje się wśród służb administracyjnych oraz policji.

Pierwsza tura wyborów odbędzie się w najbliższą niedzielę. Lokale wyborcze będą otwarte w godz. 8-19, a w dużych miastach o godzinę dłużej.

[related id=”13919″]

Jednak aż jeden na trzech obywateli Francji deklaruje, że nie weźmie udziału w głosowaniu, dlatego władze starają się zminimalizować efekt ewentualnej niskiej frekwencji i zachęcają w mediach do korzystania z innych form głosowania.

Osoby, które w dniu wyborów nie będą mogły pójść do lokalu wyborczego, będą mogły oddać głos przez pełnomocnika. Praktyka ta jest ściśle regulowana przez ordynację wyborczą i pozwala na reprezentowanie przez innego wyborcę z tej samej gminy (miasta), a decyzję o tym można podjąć aż do ostatniego dnia przed wyborami.

W tym celu wystarczy udać się do komisariatu policji, siedziby żandarmerii lub sądu rejonowego i zarejestrować swoje dane oraz dane pełnomocnika. Osoby niepełnosprawne mogą skorzystać z pomocy policjantów lub żandarmów, którzy przyjdą do nich do domu po wniosek.

[related id=”12631″]

Głosowanie za pośrednictwem pełnomocnika praktykowane jest od 1975 roku. W roku 2012 roku z prawa tego skorzystało 1,5 miliona obywateli, czyli 5 proc. elektoratu.

W tegorocznych wyborach Francuzi przebywający poza granicami kraju nie będą mogli głosować przez Internet. Decyzję taką podjął w marcu minister spraw zagranicznych Jean-Marc Ayrault, obawiając się zagrożenia atakami cybernetycznymi.

Według dziennika „Le Monde”, nie było to związane z konkretnym zagrożeniem lub sygnałami, że jakaś organizacja lub państwo zamierzają zakłócić głosowanie lub wpłynąć na jego wynik. Wpływ na to miał natomiast kontekst polityczny, działania niektórych grup powiązanych z państwami i przebieg kampanii przed wyborami prezydenckimi w USA. Władze uznały, że system wykorzystywany w 2012 roku podczas głosowania przez Internet nie jest wystarczająco bezpieczny.

Taką decyzję szefa MSZ skrytykował m.in. kandydat centroprawicy François Fillon, nazywając ją „zaprzeczeniem demokracji” i „marnotrawstwem publicznych pieniędzy”.

Ponad 1,7 mln Francuzów mieszkających za granicą zarówno w niedzielę, jak i podczas drugiej tury, 7 maja, będzie oczywiście mogło głosować w ambasadach lub konsulatach. Francja posiada drugą co do wielkości sieć dyplomatyczną na świecie.

Jako byłe mocarstwo kolonialne Francja wciąż ma terytoria zamorskie. Ze względu na różnicę czasu mieszkańcy wielu z nich głosują już w sobotę. Ta zasada obejmuje francuskie wyspy na Karaibach, Gujanę Francuską oraz Polinezję Francuską.

PAP/jn