W popołudniowej audycji Radia Wnet Jan Brewczyński rozmawiał ze Zbigniewem Stefanikiem, politologiem mieszkającym na stałe we Francji.
Zbigniew Stefanik poinformował, że zaraz po ogłoszeniu pierwszych wyników w Paryżu na placu Bastylii w Paryżu doszło do starć chuliganów z policją. Byli to przedstawiciele lewackich bojówek – ruchu Antifa i ruchu antykapitalistycznego. Około północy sytuacja została uspokojona, lecz dwie osoby odniosły rany.
– Temperatura debaty politycznej jest rozgrzana do maksimum i często dochodzi do takich sytuacji – stwierdził nasz gość.
– Okazuje się, że we Francji mamy właściwie cztery obozy, które są sobie równe. Są dwa elektoraty antysystemowe, które łączą pobudki antyimigracyjne, przy czym chodzi o wszelkich imigrantów, nie tylko tych muzułmańskich. (…) To elektorat Frontu Narodowego. Marine Le Pen bardzo mocno sprzeciwiała się delokalizacji zakładów francuskich m.in. do Polski. (…)
[related id=”14894″]- Drugi elektorat, należący do Jean-Luca Mélenchona, oczekuje poprawy swoich warunków bytowych. Ważne są dla nich postulaty społeczne, a programy społeczne tych dwóch obozów politycznych są bardzo zbliżone, dlatego można oczekiwać, że elektorat Mélenchona w większości zagłosuje w drugiej turze wyborów na Marine Le Pen – wyjaśniał Stefanik.
– Natomiast Benoit Hamon poparł bezwarunkowo Macrona. François Fillon po swojej przegranej poparł Macrona, ale jego obóz polityczny jest skłócony w tej sprawie. Prawe skrzydło Partii Republikanie zamierza glosować na Front Narodowy, choć nie mówi o tym oficjalnie. Drugie skrzydło nie chce wcale brać udziału w drugiej turze wyborów. Z kolei trzecia grupa tej partii zagłosuje na Macrona, bo tego wymaga sytuacja, a czwarta grupa (lewe skrzydło partii) daje do zrozumienia, że jest możliwy jakiś kompromis z Macronem również w wyborach parlamentarnych…
Politolog zwrócił uwagę na to, że Mélenchon osiągnął wynik, jakiego nikt się nie spodziewał. Zdaniem Stefanika, pod względem technicznym kampania tego kandydata została przeprowadzona w najciekawszy sposób. Po ogłoszeniu pierwszych sondaży Mélenchon nie chciał oficjalnie przekazywać swoich głosów.
– Mélenchon nie chce przekazać za darmo swoich głosów Macronowi, dlatego wstrzymuje się z poparciem dla konkretnego kandydata. Jednak część jego elektoratu na pewno zagłosuje na Le Pen. Część wyborców Fillona wcale nie weźmie udziału w drugiej turze wyborów prezydenckich – uważa gość Popołudnia Wnet.
Stefanik przyznaje, że trudno w takiej sytuacji stwierdzić, że Emmanuel Macron będzie na pewno zwycięzcą. Przypomniał, że kulą u nogi tego kandydata były kwestie bezpieczeństwa i podobnie jak u jego kontrkandydatki, również kwestie gospodarcze.
Marine Le Pen stała się dla wielu niewiarygodna ze względu na nierealne pomysły. Według naszego gościa szanse obojga kandydatów są wyrównane i przypominają sytuację Hillary Clinton i Donalda Trumpa podczas ostatnich wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.
lk