Wielkopolski Kurier Wnet 37/2017, Joseph Ratzinger: Czy panująca cywilizacja techniki i handlu jest europejską kulturą?

Zachód chwalebnie próbuje otworzyć się, pełen zrozumienia, na zewnętrzne wartości, ale nie kocha już siebie; w swojej własnej historii widzi obecnie tylko to, co jest godne ubolewania i destrukcyjne.

Kard. Joseph Ratzinger

W naszym współczesnym społeczeństwie, dzięki Bogu, ktokolwiek zhańbi wiarę Izraela, jego obraz Boga lub jego wielkie osobowości, zostaje ukarany. Kto gardzi Koranem i podstawowymi przekonaniami islamu, zostanie również ukarany. Tymczasem w odniesieniu do Chrystusa i tego, co jest święte dla chrześcijan, wolność opinii wydaje się być dobrem najwyższym, a jej ograniczanie wydaje się zagrażać lub nawet niszczyć tolerancję i wolność w ogóle.

Optymizm dotyczący zwycięstwa europejskiego żywiołu, który Arnold Toynbee był w stanie jeszcze utrzymywać na początku lat sześćdziesiątych XX wieku, wygląda dziś na dziwnie przestarzały. „Z 28 kultur, które zidentyfikowaliśmy… 18 jest martwych, a dziewięć z dziesięciu pozostałych – w zasadzie wszystkie z wyjątkiem naszej – pokazują, że już zostały śmiertelnie poranione”. Kto powtórzyłby te słowa dzisiaj?

A w zasadzie jaka jest nasza kultura, co z niej pozostało? Czy cywilizacja techniki i handlu, rozprzestrzeniona zwycięsko na cały świat, jest rzeczywiście europejską kulturą? Czy raczej nie narodziła się ona w sposób posteuropejski, wraz z końcem starożytnych kultur europejskich? Widzę tutaj paradoksalną współbieżność.

Zwycięstwo techno-świeckiego posteuropejskiego świata: z upowszechnieniem tego modelu życia i sposobu myślenia związał się cały świat, a szczególnie zupełnie nieeuropejskie światy Azji i Afryki. Pozostaje wrażenie, że świat wartości Europy, jej kultury i wiary, na których opiera się jej tożsamość, dobiegł końca i w zasadzie zszedł już ze sceny, gdyż nadeszła teraz godzina wartości innych światów, Ameryki sprzed Kolumba, Islamu, mistycyzmu Azji.

Europa, dokładnie w tej swojej godzinie maksymalnego sukcesu, zdaje się być opustoszała wewnętrznie, w pewnym sensie sparaliżowana przez kryzys w swoim układzie krążenia, kryzys, który naraża jej życie na niebezpieczeństwo; szukająca ratunku w przeszczepach, które nie pomagają, lecz niszczą jej tożsamość. Do tego wewnętrznego braku podstawowych sił duchowych przystaje fakt, że – nawet etnicznie – Europa wydaje się zmierzać ku końcowi.

Istnieje zadziwiający brak pragnienia przyszłości. Dzieci, które są przyszłością, postrzegane są jako zagrożenie dla teraźniejszości. Myśli się, że zabierają one coś z naszego życia. Nie są one postrzegane jako nadzieja, lecz raczej jako ograniczanie teraźniejszości.

Jesteśmy zmuszeni do dokonywania porównań z Imperium Rzymskim w czasach jego upadku: ciągle jeszcze trwało jako wspaniała historyczna struktura, ale w praktyce było to egzystowanie tych, którzy je rozwiązali, ponieważ nie miało już życiowej energii.

W tym momencie doszliśmy do problemów dnia dzisiejszego. Jeśli chodzi o możliwą przyszłość Europy, istnieją dwie przeciwstawne diagnozy. Z jednej strony jest teza Oswalda Spenglera, który wierzył, że można określić pewien rodzaj prawa naturalnego dla wielkich zwrotów kulturowych: jest moment narodzin, stopniowego wzrostu, rozkwitu kultury, następnie nadejście zmęczenia, starość i śmierć. Spengler imponująco upiększa swój pogląd dokumentacją zaczerpniętą z historii kultur, w których można dostrzec prawo naturalnej ewolucji. Według niego Zachód osiągnął już swoją finalną epokę, która prowadzi nieubłaganie do śmierci tego kulturowego kontynentu, mimo wszelkich starań, aby ją oddalić.

Teza ta, nazwana biologistyczną, znalazła gorliwych przeciwników w okresie między I a II wojną światową, szczególnie w kręgach katolickich. Gwałtownie sprzeciwił się jej Arnold Toynbee, występując z postulatami, które dzisiaj znajdują oczywiście niewielki posłuch. Toynbee podkreśla różnicę między postępem materialno-technicznym a postępem realnym, który definiuje jako uduchowienie. Przyznaje on, że Zachód – świat zachodni – jest w kryzysie, którego przyczyny leżą w upadku religii na rzecz ubóstwienia techniki, narodu, militaryzmu. Ostatecznie dla niego kryzys oznacza sekularyzm.

Jeżeli znamy przyczyny kryzysu, możemy znaleźć sposób wyjścia z niego: czynnik religijny musi zostać przywrócony. Zdaniem Toynbee’ego częścią tego jest „dziedzictwo religijne wszystkich kultur, a zwłaszcza to, co pozostało z zachodniego chrześcijaństwa”. Biologistycznej wizji przeciwstawia on wizję woluntarystyczną, która spoczywa na sile twórczych mniejszości oraz na wyjątkowych, indywidualnych osobowościach.

Pytanie brzmi: czy ta diagnoza jest poprawna? A jeśli tak, to czy jest w naszej mocy przywrócenie religijnego znaczenia syntezie pozostałości chrześcijaństwa i dziedzictwa religijnego ludzkości? W końcu spór pomiędzy Spenglerem i Toynbeem pozostaje otwarty, ponieważ nie możemy przewidzieć przyszłości. Niezależnie od tego musimy zmierzyć się z pytaniem, co może nam zagwarantować przyszłość i przenieść żywą wewnętrzną tożsamość Europy przez wszystkie historyczne metamorfozy? Albo nawet jeszcze prościej – co zapewni, na dzisiaj i na jutro, przekazywanie ludzkiej godności i egzystencję odpowiadającą takiej godności?

W ten sposób stajemy przed pytaniem: czego potrzeba, aby iść dalej? Czy gwałtowne zawieruchy naszego czasu przetrwała tożsamość europejska, która ma przyszłość i w którą możemy się zaangażować całym swoim jestestwem? Nie jestem przygotowany, aby wejść w szczegółową dyskusję na temat przyszłej Konstytucji Europejskiej. Chciałbym jedynie krótko wskazać podstawowe moralne zasady, których, moim zdaniem, nie powinno zabraknąć.

Pierwszą zasadą jest bezwarunkowość, z jaką godność i prawa człowieka muszą być przedstawiane jako wartości, które poprzedzają jakąkolwiek jurysdykcję ze strony państwa. Te podstawowe prawa nie są stworzone przez prawodawcę ani przyznawane obywatelom, „ale raczej istnieją same w sobie, zawsze mają być przestrzegane przez prawodawcę, zostały mu uprzednio dane jako wartości nadrzędnego porządku”.

Ta ważność godności człowieka, poprzedzająca każde działanie i decyzję polityczną, odsyła ostatecznie do Stwórcy: tylko On może ustalić wartości oparte na istocie człowieka, i to takie, które są nienaruszalne. Istnienie wartości, którymi nikt nie może manipulować, stanowi rzeczywistą i prawdziwą gwarancję wolności i wielkości człowieka. Wiara chrześcijańska widzi w tym tajemnicę Stwórcy i przesłankę dla obrazu Boga, na którego podobieństwo zostaliśmy uczynieni.

Prawie nikt w dzisiejszych czasach nie zaprzeczyłby bezpośrednio pierwszeństwu ludzkiej godności i podstawowych praw człowieka nad wszystkimi politycznymi decyzjami. Okropności nazizmu i jego rasistowskie teorie są wciąż zbyt świeże. Ale w konkretnym obszarze tzw. postępu medycyny istnieją bardzo realne zagrożenia dla tych wartości: czy to gdy pomyślimy o klonowaniu, czy o konserwacji ludzkich płodów w celach transplantacji, czy o całej dziedzinie manipulacji genetycznej. Nikt nie może ignorować stopniowej erozji ludzkiej godności, która nam tu zagraża.

Do tego należy dodać wzrost migracji ludności, nowych form niewolnictwa, handlu ludzkimi organami. Zawsze obiera się dobre cele, aby usprawiedliwiać to, co jest nie do usprawiedliwienia. Istnieje kilka stałych i trwałych zasad w Karcie Praw Podstawowych, z których możemy być zadowoleni, ale kilka spraw zostało ujętych zbyt ogólnikowo. I to właśnie naraża na niebezpieczeństwo powagę zasady, o której mówimy.

Drugim elementem, w którym pojawia się tożsamość europejska, jest małżeństwo i rodzina. Monogamiczne małżeństwo jako podstawowa struktura relacji między mężczyzną a kobietą i jednocześnie jako komórka tworząca wspólnotę państwową, wywodzi się z wiary biblijnej. Dało to zarówno Europie Zachodniej, jak i Europie Wschodniej własne, szczególne oblicze i własne, szczególne człowieczeństwo.

I dokładnie dlatego ta forma wierności i wyrzeczenia musiała być w kółko zdobywana, z ogromnym wysiłkiem i cierpieniem. Europa nie byłaby dłużej Europą, jeśli ta podstawowa komórka jej struktury społecznej miałaby zniknąć albo zostać zasadniczo zmieniona.

Karta Praw Podstawowych mówi o prawie do małżeństwa, ale nie określa żadnej szczególnej ochrony małżeństwa – ani prawnej, ani moralnej – nie nadaje mu też bardziej precyzyjnej definicji. A wszyscy wiemy, jak zagrożone są dzisiaj małżeństwo i rodzina: z jednej strony poprzez niszczenie jego nierozerwalności na skutek coraz łatwiejszego rozwodu, z drugiej strony za pomocą nowego i coraz bardziej rozpowszechnionego stylu życia – kohabitacji mężczyzny z kobietą bez prawnej formy małżeństwa.

Silnie kontrastujące z tym wszystkim jest żądanie wspólnego życia dla homoseksualistów, którzy, paradoksalnie, obecnie domagają się prawnej formy związku o takiej samej wartości jak małżeństwo. Ta tendencja zaznacza odejście od systemu moralnej historii ludzkości, która – nie zważając na wszystkie różnorodne formy prawne małżeństwa – zawsze uznawała, że małżeństwo jest w swojej istocie szczególną komunią mężczyzny i kobiety, która jest otwarta na dzieci, a tym samym na rodzinę.

To nie jest kwestia dyskryminacji, ale raczej pytania, kim jest istota ludzka jako mężczyzna i kobieta i jak wspólnocie mężczyzny i kobiety można nadać formę prawną. Jeśli z jednej strony ich wspólnota jest coraz bardziej odrywana od form prawnych, a z drugiej strony związek homoseksualny jest postrzegany coraz bardziej jako posiadający taką samą wartość jak małżeństwo, to jesteśmy przed rozpadem wizerunku człowieka, który może mieć wyłącznie niezwykle poważne konsekwencje.

Ostatni punkt dotyka kwestii religijnej. Nie chcę wchodzić w złożone dyskusje ostatnich lat, a skupić się tylko na jednym aspekcie, który jest podstawowy dla wszystkich kultur: szacunek dla tego, co drugi uważa za święte, a w szczególności poszanowanie sacrum w najwyższym tego słowa znaczeniu: dla Boga, dla czegoś, co słusznie możemy przyjmować, że możemy odnaleźć nawet w tym, kto nie jest skłonny wierzyć w Boga.

Gdziekolwiek tego szacunku się odmawia, coś podstawowego w społeczeństwie zostaje utracone. W naszym współczesnym społeczeństwie, dzięki Bogu, ktokolwiek zhańbi wiarę Izraela, jego obraz Boga lub jego wielkie osobowości, zostaje ukarany. Kto gardzi Koranem i podstawowymi przekonaniami islamu, zostanie również ukarany. Tymczasem w odniesieniu do Chrystusa i tego, co jest święte dla chrześcijan, wolność opinii wydaje się być dobrem najwyższym, a jej ograniczanie wydaje się zagrażać lub nawet niszczyć tolerancję i wolność w ogóle.

Wolność opinii jednak ma znajdować swoją granicę w tym, że nie może ona zniszczyć honoru i godność innych. Nie jest wolnością kłamstwo lub niszczenie praw człowieka.

Zachód ujawnia tutaj nienawiść do siebie, co jest dziwne i może być postrzegane jedynie jako patologia. Zachód chwalebnie próbuje otworzyć się, pełen zrozumienia, na zewnętrzne wartości, ale nie kocha już siebie; w swojej własnej historii widzi obecnie tylko to, co jest godne ubolewania i destrukcyjne, natomiast nie jest już w stanie dostrzec tego, co jest wielkie i czyste.

Przełożył Adam Domaradzki

Artykuł Josepha Ratzingera pt. „Europa nienawidzi siebie” znajduje się na ss. 2 i 8 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier Wnet”, „Śląski Kurier Wnet” i „Wielkopolski Kurier Wnet” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach Wnet w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera Wnet” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera Wnet” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Josepha Ratzingera pt. „Europa nienawidzi siebie” na s. 2 lipcowego „Wielkopolskiego Kuriera Wnet” nr 37/2017, wnet.webbook.pl

Papież pobłogosławił paliusze dla 36 metropolitów, w tym dla trzech arcybiskupów z Polski

– Na niewiele się zda znajomość artykułów wiary, jeśli nie wyznajemy Jezusa jako Pana naszego życia – mówił Franciszek podczas uroczystej mszy świętej, podkreślając rolę wyznania, krzyża i modlitwy.

W Uroczystość św. Apostołów Piotra i Pawła papież odprawił przed południem mszę na placu przed Bazyliką Watykańską, w czasie której pobłogosławił paliusze, znak jedności z Biskupem Rzymu oraz symbol owcy niesionej na ramionach przez Dobrego Pasterza. Zostały one przekazane m.in. metropolicie warmińskiemu abp. Józefowi Górzyńskiemu, metropolicie krakowskiemu abp. Markowi Jędraszewskiemu i metropolicie białostockiemu abp. Tadeuszowi Wojdzie.

O przebiegu tego wydarzenia opowiedział nam rzecznik archidiecezji krakowskie ks. Piotr Studnicki: — Zaraz po pozdrowieniu nastąpił bardzo mocny i uroczysty moment — nowi metropolici w obecności całej wspólnoty odnowili swoje przyrzeczenie wierności i posłuszeństwa papieżowi — mówił.

Arcybiskupi otrzymali paliusze, ale nie zostały im one nałożone. Ma to nastąpić, jako zakończenie ceremonii, już w diecezjach poszczególnych ordynariuszy. Jak tłumaczy ks. Piotr Studnicki, papież dwa lata temu postanowił do rzymskiej tradycji tej uroczystości dołączyć uczestnictwo kościoła lokalnego, dając możliwość przeżycia tej uroczystości wiernym z poszczególnych diecezji. Nałożenia paliuszy dokonuje nuncjusz apostolski.

[related id=”27040″]Podczas homilii papież Franciszek zwrócił uwagę na trzy słowa, które są kluczowe dla życia apostoła: „wyznanie, prześladowanie, modlitwa”.

– Na niewiele się zda znajomość artykułów wiary, jeśli nie wyznajemy Jezusa jako Pana naszego życia. Dlatego wciąż musimy odpowiadać na pytania: czy On jest naszym Panem, kierunkiem serca, motywem nadziei, niezachwianą ufnością? – mówił w homilii Franciszek.

Papież przypomniał, że chrześcijanin ma być apostołem na wzór świętych Piotra i Pawła, gotowym iść drogą wskazaną przez Boga, a nie wybraną przez siebie samego. Nawet jeżeli ta droga wiąże się z krzyżem. Podkreślił również rangę modlitwy, nazywając ją „niezbędną wodą, która żywi nadzieję i powoduje wzrost zaufania”.

„Kościół modlący się jest strzeżony przez Pana i podąża wspierany przez Niego. Modlitwa jest powierzeniem Bogu swej drogi, aby się o nią zatroszczył. Modlitwa jest siłą, która nas jednoczy i wspiera, jest lekarstwem na izolację i samowystarczalność, które prowadzą do śmierci duchowej. Dzieje się tak, ponieważ Duch życia nie wiałby, gdyby się nie modlono, a bez modlitwy nie otwierają się wewnętrzne więzienia, które trzymają nas w okowach” – mówił papież.

WJB

„Spotkanie z uchodźcami rozprasza strach i wypaczone ideologie”- powiedział papież na południowej modlitwie Anioł Pański

We wtorek 20 czerwca będzie obchodzony Światowy Dzień Uchodźcy pod hasłem „Z uchodźcami. Dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek musimy stać po stronie uchodźców”. Dzień ten został ogłoszony przez ONZ

Papież Franciszek upomniał się o kobiety, mężczyzn i dzieci uciekających przed konfliktami, przemocą oraz prześladowaniami. W modlitwie wspominał także tych, którzy stracili życie w morzu bądź podczas wyczerpujących podróży lądowych.

Ojciec Święty wierzy, że „ich historie bólu i nadziei mogą stać się okazją do braterskiego spotkania i prawdziwego wzajemnego poznania”.

„Osobiste spotkanie z uchodźcami rozprasza strach oraz wypaczone ideologie i staje się czynnikiem rozwoju człowieczeństwa, zdolnym do tego, by uczynić miejsce na uczucia otwarcia i na budowę mostów” – powiedział.

Zapewniał również o swej bliskości naród Portugalii w związku z pożarami lasów w środkowej części kraju, w których zginęło już blisko 60 osób. W ciszy modlono się za ofiary.

PAP/LK

Kontrakt na dostawy broni do Arabii Saudyjskiej media w USA uważają za sukces Donalda Trumpa w polityce międzynarodowej

Spotkanie z przywódcami krajów muzułmańskich uznano za sukces Donalda Trumpa, chociaż rozmowy na szczycie NATO i G7 nazwano trudnymi. Nie milkną komentarze po podróży zagranicznej prezydenta USA.

Profesor Paweł Kalczyński był gościem „Poranka Wnet”. Relacjonował komentarze amerykańskiej prasy na temat pierwszej zagranicznej podróży Donalda Trumpa jako głowy państwa.

– Komentarze po wizycie Donalda Trumpa na Bliskim Wschodzie i w Watykanie są dość pozytywne, ale zauważa się, że rozmowy na spotkaniach w Europie na szczycie NATO i G7 były trudne – powiedział profesor.

– Myślę, że media w Europie błędnie odbierają działania i postawę Donalda Trumpa, pisząc, że amerykański prezydent nie podziela europejskich wartości – powiedział gość Krzysztofa Skowrońskiego, odnosząc się do głosów podnoszonych w Europie o pozostawieniu jej obronności samej sobie.

Jego zdaniem, Trump już w okresie wyborczym podkreślał, że nie nie jest słuszne, żeby z 28 członków NATO tylko pięciu wywiązywało się z umowy, która mówi, że wpłacamy 2 procent PKB na obronność. Przypomniał, że Polska, oprócz Estonii, Grecji, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, realizuje to zobowiązanie.

– Niekoniecznie też postanowił wypowiedzieć pakiet klimatyczny – kontynuował Kalczyński – ale odłożył odpowiedź na to pytanie o tydzień, bowiem trwają analizy rządowe i pozarządowe, które mają ocenić, czy to będzie służyło Ameryce, czy nie.

[related id=”20869″]

Dalej rozmówca redaktora Skowrońskiego przypomniał, że Arabia Saudyjska przez długi czas była uważana za sojusznika Stanów Zjednoczonych, więc kontrakt na dostawy broni został uznany za wielki sukces w polityce międzynarodowej Trumpa, jak również przyjęcie go przez króla Salmana Sauda, spotkanie z przywódcami krajów muzułmańskich, nie wspominając już o wizycie w Izraelu.

– Naturalnie spotkanie z papieżem Franciszkiem jest komentowane pozytywnie – dodał profesor. Kalczyński.

Komentując sprawę oskarżeń pod adresem Trumpa, gość Radia WNET przywołał stanowisko wybitnego prawnika, wyborcy Hillary Clinton, który twierdzi, że nie ma podstaw, by postawić amerykańskiego prezydenta w stan oskarżenia i dotychczasowe pomówienia raczej nie skończą się impeachmentem.

– Media nie sprzyjają prezydentowi USA. 96 procent pracowników medialnych przeznaczyło fundusze na kampanię Hillary Clinton, od 80 do 90 procent wiadomości o Trumpie w Stanach Zjednoczonych jest negatywnych – wyjaśnił ekspert, skąd biorą się wiadomości na temat problemów Trumpa.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy.

LK

Watykan/ Papież Franciszek w trakcie „serdecznej rozmowy” wyraził nadzieję, że Donald Trump „będzie narzędziem pokoju”.

Pokój osiągany na drodze negocjacji politycznych, sytuacja na Bliskim Wschodzie i obrona życia – takie były tematy środowych rozmów papieża Franciszka z prezydentem USA Donaldem Trumpem.

Po rozmowach z papieżem Franciszkiem prezydent Trump spotkał się z sekretarzem stanu Stolicy Apostolskiej kardynałem Pietro Parolinem i szefem dyplomacji watykańskiej arcybiskupem Paulem Richardem Gallagherem.

W oświadczeniu, jakie wydano po spotkaniu papieża z prezydentem USA podkreśla się, że w czasie „serdecznych rozmów” wyrażono zadowolenie z dobrego stanu stosunków między Stolicą Apostolską a Stanami Zjednoczonymi, a także ze „wspólnego zaangażowania na rzecz życia i wolności religii oraz sumienia”.

[related id=”20610″]

„Wyrażono pragnienie spokojnej współpracy między państwem a Kościołem katolickim w USA, zaangażowanej w służbę ludności w dziedzinie ochrony zdrowia, edukacji i pomocy imigrantom – głosi komunikat Watykanu.

– Rozmowy umożliwiły wymianę poglądów na niektóre tematy związane z bieżącą sytuacją międzynarodową i krzewieniem pokoju na świecie poprzez negocjacje polityczne i dialog międzyreligijny, ze szczególnym odniesieniem do sytuacji na Bliskim Wschodzie i ochrony wspólnot chrześcijańskich – poinformował Watykan.

Po rozmowach z papieżem i dostojnikami watykańskimi prezydent Trump wraz z rodziną i towarzyszącymi mu członkami delegacji USA zwiedził Kaplicę Sykstyńską.

PAP/JN

Pół godziny trwała długo wyczekiwana rozmowa papieża Franciszka z prezydentem Donaldem Trumpem w papieskiej bibliotece

Środowa rozmowa prezydenta USA z Papieżem Franciszkiem trwała pół godziny. Przy powitaniu w Pałacu Apostolskim Donalda Trump był uśmiechnięty, a papież miał poważniejszy wyraz twarzy.

Po pierwszych chwilach lody zostały przełamane – oceniają media, zwracając uwagę na serdeczny klimat audiencji.

Tuż po godzinie 8.30 papież Franciszek i Trump usiedli przy biurku w papieskiej bibliotece, gdzie rozpoczęła się ich rozmowa z udziałem tłumacza. Następnie odbyła się publiczna część audiencji z udziałem 12 osób z delegacji towarzyszącej Trumpowi.

Była w niej małżonka amerykańskiego przywódcy Melania, córka Ivanka z mężem Jaredem Kushnerem, a także sekretarz stanu USA Rex Tillerson.

[related id=”14357″]

Spotkanie zakończyła krótka, serdeczna rozmowa papieża z Donaldem i Melanią Trumpami. Pierwsza dama USA poprosiła Franciszka o pobłogosławienie trzymanego przez nią różańca.

Papież wręczył amerykańskiemu prezydentowi egzemplarze swej ekologicznej encykliki „Laudato si'” oraz dwie adhortacje: „Evangelii gaudium” i „Amoris laetitia”, a także – co jest nowością w audiencjach dla przywódców – tekst swego orędzia na Światowy Dzień Pokoju. Podarował także Donaldowi Trumpowi małą płaskorzeźbę przedstawiającą drzewko oliwne, symbol pokoju.

Po trwającej w sumie 40 minut audiencji w papieskiej bibliotece prezydent USA udał się na rozmowy z watykańskim sekretarzem stanu kardynałem Pietro Parolinem i szefem dyplomacji arcybiskupem Paulem Richardem Gallagherem.

Media przypominają, że w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy papież i kandydujący wówczas na prezydenta USA Donald Trump kilkakrotnie wyrażali opinie o sobie nawzajem. W lutym zeszłego roku Franciszek, poproszony przez dziennikarzy o zdanie na temat kandydata, który chce zbudować mur z Meksykiem, oświadczył: „Człowiek, który tylko myśli o wznoszeniu murów, a nie o budowaniu mostów, nie jest chrześcijaninem. O takim zachowaniu nie mówi Pismo Święte”.

W reakcji na te słowa Donald Trump powiedział zaś: „Kiedy organizacja terrorystyczna Państwo Islamskie zaatakuje Watykan, papież jeszcze bardzo zapragnie i będzie się o to modlił, żebym został prezydentem”.

PAP/JN

Prezydent USA Donald Trump nominował Callistę Gingrich na ambasadora Stanów Zjednoczonych w Watykanie

Callista Gingrich, żona byłego przewodniczącego Izby Reprezentantów, jest znana z gorliwego katolicyzmu. Pochodzi z rodziny o polskich korzeniach. Będzie trzecią kobietą, która obejmie ten urząd.

O kandydaturze poinformował Biały Dom, lecz musi jeszcze zostać oficjalnie przedstawiona Senatowi i przezeń zatwierdzona w głosowaniu.

51-letnia Callista Gingrich, żona byłego przewodniczącego Izby Reprezentantów Newta Gingricha, znana jest ze swego gorliwego katolicyzmu. Dotychczas kierowała m.in. firmą multimedialną Gingrich Productions, która produkuje dokumenty historyczne, często o zabarwieniu religijnym.

Jednym z filmów wyprodukowanych przez tę firmę jest „Dziewięć dni, które zmieniły świat” z 2010 r. Opowiada on o pielgrzymce papieża Jana Pawła II do Polski w 1979 r. i roli, jaką ta wizyta odegrała w upadku komunizmu w Europie Wschodniej. Inny obraz, pt. „Boskie miłosierdzie: kanonizacja Jana Pawła II” ukazuje życie polskiego papieża, jego heroizm i przedstawia go jako jednego z najbardziej wpływowych przywódców XX wieku.

Nominacja nowej ambasador w Watykanie nie jest pozbawiona kontrowersji. Callista Gingrich to trzecia żona Newta, z którą był w wieloletnim związku, gdy była ona jeszcze młodą asystentką parlamentarną, a on sam wciąż był żonaty. Newt Gingrich rozwiódł się w 1999 roku, a rok później ożenił się z Callistą i pod jej wpływem przeszedł na katolicyzm.

Nowo mianowana ambasador została wychowana w wierze katolickiej w Wisconsin. Studiowała na Uniwersytecie Luterańskim w Decorah w stanie Iowa, gdzie otrzymała stypendium muzyczne. Od dziecka gra na fortepianie i rogu francuskim.[related id=”20033″]

Panieńskie nazwisko Callisty Gingrich to Bisek. Jej babka Agnieszka Możdżeń urodziła się w Nowym Targu w grudniu 1889 r. W styczniu 1907 r. przeniosła się do Stanów Zjednoczonych. Dwa lata później osiedliła się w mieście Independence w stanie Wisconsin, gdzie poślubiła Johna Biseka, który także najprawdopodobniej urodził się w Polsce. Bisek był wdowcem z czwórką dzieci.

Małżeństwo miało razem 11 dzieci, z czego najmłodszy Alphonse Bisek był ojcem Callisty. W wywiadzie dla dziennika „Polish Daily News” Gingrich przyznała, że ojciec, jego rodzice i rodzeństwo mówili zarówno po polsku, jak i po angielsku. Choć, jak zaznaczyła, sama nie włada językiem polskim, od dzieciństwa uczestniczyła w zjazdach rodzinnych i ślubach swojej dalszej polskiej rodziny.

Mąż Callisty Gingrich, 73-letni Newt, jako jeden z niewielu prominentnych Republikanów popierał Donalda Trumpa podczas kampanii prezydenckiej w 2016 roku. Ostatecznie postanowił nie obejmować żadnego stanowiska w nowej administracji, chociaż jego nazwisko było brane pod uwagę.

Przed Callistą Gingrich funkcję ambasadora USA w Watykanie sprawował Ken Hackett. Callista będzie trzecią kobietą, która obejmie ten urząd. Wcześniej były to Lindy Boggs oraz Mary Ann Glendon.

PAP/LK

W Zakopanem nastąpi odnowienie Aktu Poświęcenia Kościoła w Polsce Niepokalanemu Sercu Maryi. Zobacz treść tego Aktu

Ceremonia odbędzie się w Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach w Zakopanem, z udziałem Konferencji Episkopatu Polski. To jeden z punktów obchodów setnej rocznicy objawień fatimskich.

Akt Poświęcenia Kościoła w Polsce Niepokalanemu sercu Maryi jest wyrazem głębokiej troski o małżeństwo i rodzinę, o prawo do życia każdego człowieka oraz prośbą o obronę godności kobiet. Do tych zaś, którzy odeszli z Owczarni Chrystusa, biskupi zwrócą się z apelem o powrót na „Drogę Prawdy i Życia” (J 14, 6).

Akt ten zostanie ponowiony w każdej diecezji, parafii i rodzinie w święto Narodzenia Matki Bożej, 8 września 2017 r.

Akt Poświęcenia Kościoła w Polsce Niepokalanemu sercu Maryi ma swój początek w 1942 roku, kiedy Pius XII dokonał ofiarowania świata Niepokalanemu Sercu Maryi. Polski Kościół, który pozostawał wówczas pod okupacją niemiecką i sowiecką, nie mógł włączyć się w dokonanie tego aktu. Zrobił to zaraz po wojnie, 8 września 1946 roku. Wtedy polscy biskupi na czele z Prymasem Polski kard. Augustem Hlondem poświęcili na Jasnej Górze naszą ojczyznę Niepokalanemu Sercu Maryi. Tegoroczne ponowienie aktu zawierzenia jest nawiązaniem do tamtych wydarzeń, które były konsekwencją objawień fatimskich w 1917 roku. Wówczas Matka Boża przekazała dzieciom, by świat uczcił Jej Niepokalane Serce. Prosiła także o poświęcenie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu – Jeśli Rosja nawróci się, zapanuje pokój, jeżeli nie, bezbożna propaganda rozszerzy swe błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowanie Kościoła – objawiła Maryja.[related id=”18654″ side=”left”]

 

Treść aktu:

Akt Poświęcenia Kościoła w Polsce Niepokalanemu Sercu Maryi

O Święta i Niepokalana Dziewico!

Jakimi pochwałami zdołamy wysławić Ciebie, która za­mknęłaś w swym łonie Tego, którego niebiosa ogarnąć nie mogą. Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosła­wiony jest owoc Twojego łona.

Oto mija już sto lat od Twojego objawienia się trojgu dzie­ciom w Fatimie, gdzie prosiłaś o modlitwę i pokutę za grzeszników oraz o nawrócenie. Dzisiaj stajemy przed Tobą my, polscy biskupi, duchowieństwo, osoby życia konsekro­wanego, wierni świeccy i zwracamy się do Twego Niepoka­lanego Serca, postanawiając rzetelnie odpowiedzieć na Two­ją prośbę.

Pragniemy, z Bożą pomocą – na różnych płaszczyznach na­szego życia i pracy – stanowić jeden, nawracający się nie­ustannie Lud Boży, w którym nie ma nienawiści, przemocy i wyzysku. Pragniemy żyć w łasce uświęcającej, aby nasz Ko­ściół stał się prawdziwym Domem Bożym i Bramą Nieba.

Wszyscy: Niepokalane Serce Maryi, przyrzekamy!

Matko Świętej Rodziny z Nazaretu, bądź opiekunką pol­skich rodzin. Chcemy uczynić wszystko co niezbędne, by bronić godności kobiety i wspomagać małżonków w wier­nym wytrwaniu w świętym związku sakramentalnym. Zobowiązujemy się bronić związku małżeńskiego ustano­wionego przez Boga i nie dawać posłuchu podszeptom złe­go ducha, zachęcającego nas do nadużywania wolności i do realizowania źle rozumianej tolerancji.

Chcemy, aby wszyscy małżonkowie objawiali swoim życiem Bożą miłość, a dzieci i młodzież nie utraciły wiary i nie zo­stały dotknięte zepsuciem moralnym.

Wszyscy: Niepokalane Serce Maryi, przyrzekamy!

Maryjo, Przybytku Ducha Świętego, Ty chroniłaś poczę­te życie Jezusa, a teraz uczysz nas, jak troszczyć się o dzieci nienarodzone. Chcemy dar życia uważać za największą ła­skę od Boga i za najcenniejszy skarb. Postanawiamy stać na straży poczętego życia, aby każdy człowiek mógł wzrastać w pokoju i bezpieczeństwie we własnej rodzinie.

Wszyscy: Niepokalane Serce Maryi, przyrzekamy!

Rodzicielko Założyciela Kościoła, my, polscy biskupi – w naszej pasterskiej posłudze – będziemy dążyli do tego, by wzrastało i umacniało się Mistyczne Ciało Chrystusa, by duchowieństwo dochowywało wierności Bogu, Krzyżowi świętemu i Ewangelii, a osoby życia konsekrowanego reali­zowały swój zakonny charyzmat i były dla świata czytelnym znakiem obecności Twojego Syna.

Wszyscy: Niepokalane Serce Maryi, przyrzekamy!

Nasza Matko i Królowo, pragniemy – poprzez autentycz­nie chrześcijański styl życia – przyczyniać się do powrotu tych, którzy odeszli z Owczarni Chrystusa, aby odnaleźli na nowo Twojego Syna i zrozumieli, że tylko On jest „Drogą i Prawdą, i Życiem” (J 14, 6).

Wszyscy: Niepokalane Serce Maryi, przyrzekamy!

Przyrzekamy uczynić wszystko, aby w naszym życiu osobi­stym, rodzinnym, narodowym i społecznym realizowała się nie nasza własna wola, ale wola Twojego Syna.

Poświęcając się Twemu Niepokalanemu Sercu, pragniemy jak najściślej zjednoczyć się z Tobą, Najświętsza Dziewico, oddając się Chrystusowi – jedynemu Zbawicielowi, który żyje i króluje na wieki wieków.

Wszyscy: Amen.

Źródło: episkopat.pl

LK

Krzyż świętego o. Pio, kielich mszalny Pawła VI – pełen symboli koniec uroczystości setnej rocznicy objawień fatimskich

Po zakończonej mszy papież modlił się przed Najświętszym Sakramentem za chorych. Prosił ich o traktowanie życia jako daru, ofiarowanie się Bogu i uzmysłowienie sobie, że są cennym skarbem Kościoła.

Głównym punktem uroczystości była kanonizacja Franciszka i Hiacynty Marto, którzy w 1917 r. jako dzieci uczestniczyli w objawieniach maryjnych w Fatimie.

Przewodnicząc sobotniej liturgii, papież przypomniał, że ogłoszenie rodzeństwa Marto świętymi przypada równo 100 lat po pierwszym objawieniu maryjnym, w którym poza nimi uczestniczyła także ich kuzynka, Łucja dos Santos. Obecnie prowadzony jest jej proces beatyfikacyjny.

Kanonizacja rodzeństwa Marto jest symboliczna z uwagi na fakt, że pastuszkowie stali się w sobotę najmłodszymi świętymi Kościoła, którzy nie zginęli śmiercią męczeńską. Oboje zmarli podczas epidemii grypy hiszpańskiej w latach 1919-20.

Innym symbolem sobotniej mszy był krzyż na ołtarzu, należący przed laty do świętego Ojca Pio, włoskiego mistyka zmarłego w 1968 r. Charyzmatyczny kapucyn z Pietrelciny twierdził, że w 1959 r. został cudownie uzdrowiony za wstawiennictwem Matki Bożej Fatimskiej, której figurka odwiedziła wówczas klasztor zamieszkały przez zakonnika. Ojciec Pio cierpiał na guza opłucnej.

Kolejnym symbolem liturgii sprawowanej przez Franciszka był kielich mszalny, który dotarł do Fatimy z Watykanu. Był on prezentem dla Pawła VI, który papież otrzymał od portugalskich chorych kilka miesięcy po swojej wizycie w Fatimie. Przed 50 laty Paweł VI pojechał do Fatimy, by „błagać o pokój”.

Po zakończonej mszy Franciszek modlił się przed Najświętszym Sakramentem za chorych. Prosił ich o traktowanie życia jako daru, ofiarowanie się Bogu i uzmysłowienie sobie, że są cennym skarbem Kościoła. Później papież pobłogosławił licznie zgromadzonych w pobliżu ołtarza chorych.

Po zakończeniu mszy świętej biskup diecezji Leiria-Fatima Antonio Marto podziękował Franciszkowi za przybycie do sanktuarium, gdzie – jak powiedział – bije serce Portugalii. Zauważył, że papież dotarł tam jako pielgrzym, podobnie jak tłumy pątników z 55 państw świata. „Ojcze Święty, dziękujemy Ci za tę wizytę. Jesteś w domu!” – podkreślił biskup Marto.

W sobotnich uroczystościach w Fatimie wzięła udział jedna z największych w historii sanktuarium liczba duchownych – ponad 1100 księży, 73 arcybiskupów i biskupów oraz ośmiu kardynałów.

Bezprecedensowe były również podjęte środki bezpieczeństwa. Z informacji ujawnionych przez rząd wynika, że papieża i ponad miliona wiernych na terenie sanktuarium podczas dwudniowych uroczystości, zakończonych kanonizacją Franciszka i Hiacynty, strzegło ponad 12 tys. funkcjonariuszy służb.

Rodzeństwo Marto zostało beatyfikowane w 2000 r. przez papieża Jana Pawła II. Uroczystość ta również miała miejsce w Fatimie w dniu 13 maja, w którym obchodzone jest święto Matki Bożej Fatimskiej.

Komentatorzy przypominają, że ze świętem tym związane są dwa zamachy na życie Jana Pawła II. Pierwszy z nich miał miejsce w Rzymie w 1981 r., a drugi rok później, podczas nocnych uroczystości modlitewnych w Fatimie.

„Ze względu na bezpieczeństwo papieża Franciszka wczorajsza trasa, jaką przemierzył do sanktuarium w papamobile, została nieco zmieniona” – ujawniła w sobotę portugalska telewizja RTP.

Papież Franciszek przybył do Portugalii w piątek w godzinach popołudniowych. W czasie swojej dwudniowej wizyty uczestniczył m.in. w wieczornym różańcu w Kaplicy Objawień, a także w kilkudziesięciominutowych rozmowach z prezydentem i premierem Portugalii. W sobotę rano spotkał się z rodziną uchodźców muzułmańskich. Jej członkowie, mieszkający obecnie w portugalskim mieście Batalha, podkreślali podczas rozmowy duże znaczenie Maryi dla wyznawców islamu.

Celem następnej papieskiej podróży będzie Kolumbia. Wizyta odbędzie się we wrześniu.

PAP/WJB

Papież o prezydencie Trumpie: Nigdy nie osądzam osoby bez wysłuchania jej. On powie to, co myśli, a ja to, co ja myślę

Papież Franciszek w sobotę podczas konferencji prasowej w drodze z Fatimy do Rzymu powiedział dziennikarzom, że oceni prezydenta USA Donalda Trumpa po spotkaniu. Dojdzie do niego 24 maja.

Papież, zapytany podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu w drodze z Portugalii do Rzymu o to, czego oczekuje po spotkaniu z Donaldem Trumpem w Watykanie, odparł: „Nigdy nie osądzam osoby bez wysłuchania jej, uważam, że nie powinno się tego robić”.

„W czasie naszej rozmowy pojawią się różne sprawy. On powie to, co myśli, a ja to, co ja myślę. Dobrze wiecie, co myślę o migrantach”- stwierdził papież.

Następnie zaznaczył: „Zawsze są drzwi, które nie są zamknięte. Trzeba szukać drzwi, które przynajmniej są choć trochę uchylone, wejść i rozmawiać o wspólnych sprawach i iść naprzód krok po kroku” – mówił Franciszek.

Zdaniem papieża, należy „oczywiście powiedzieć, co się myśli, ale z szacunkiem, podążając razem”. „Trzeba mieć szacunek dla drugiego, ale jednocześnie bardzo szczerze powiedzieć, co się myśli”- dodał.

Na pytanie o to, czy ma nadzieję na to, iż po tym spotkaniu prezydent Trump złagodzi swą politykę, Franciszek odpowiedział: „To jest kalkulacja polityczna, na jaką ja nie mogę sobie pozwolić. Wiecie też, że w wymiarze religijnym nie uprawiam prozelityzmu”.

WJB/PAP