Dr Janusz Wdzięczak: Polacy pokochali zakupy w sieci. Jednocześnie lubią mieć rezerwę gotówkową

Jak obecny kryzys wpłynął na sposób robienia zakupów przez Polaków? Dr Janusz Wdzięczak o gotówce, płatnościach elektronicznych, anonimowości i rozwoju technologii, a także o sytuacji przedsiębiorców.

Dr Janusz Wdzięczak analizuje przemiany, jakie zaszły w bankowości pod wpływem kryzysu wokół koronawirusa. Zdecydowanie wzrosła liczba płatności elektronicznych- bezdotykowych i przelewów. Kupowano przez internet także te produkty, które wcześniej w ten sposób raczej nie były szerzej kupowane, jak żywność.

Zawieramy coraz częściej transakcje on-line.

Jak mówi ekonomista, Polacy, mimo że lubią płacić w sposób inny niż gotówką, to nadal lubią mieć ją pod ręką. Czują się dzięki temu bezpiecznie. Przypomina, że „na początku pandemii pojawiły się różne niesprawdzone zapowiedzi”, które do tego się przyczyniły. Wskazuje, że duże zakupy konsumpcyjne Polaków potwierdzają, iż

Sytuacja gospodarcza w Polsce jest względnie dobra.

Gość „Popołudnia WNET” odnosi się do problemu braku anonimowości w przypadku odchodzenia od płatności gotówką. Zwraca uwagę na wykorzystanie kryptowalut przez grupy terrorystyczne, które chcą uniknąć służb śledzących przelewy. Dodaje, że nadzieją jest rozwój technologii:

Następuje rozwój technologii blockchainowych, które także są bardzo trudne do namierzenia. Może się okazać, że powstanie wkrótce powstanie pieniądz cyfrowy, który także będzie anonimowy.

Dr Wdzięczak komentuje sytuację małych i średnich przedsiębiorców. Stwierdza, że zależy ona od tego, jak będą oni ze sobą współpracować, tworząc grupy pozwalające im na skuteczniejsze działanie.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Wiceminister finansów: Nie są planowane podwyżki podatków. Estoński CIT to w praktyce obniżka CIT

Jakie są prognozy gospodarcze? Czym różni się obecna sytuacja od tej z lat 90.? W jakim kierunku idzie świat? Co musi towarzyszyć niewidzialnej ręce rynku? Odpowiada Piotr Patkowski.

Prognozy są optymistyczne. […] nauczyliśmy się żyć z wirusem- wiemy, jakie niesie ryzyko i jak sobie z nim jako państwo poradzić pod względem zdrowotnym i finansowym.

Piotr Patkowski mówi o kondycji gospodarczej Polski po lockdownie. Pozytywnie ocenia sytuację, wskazując, że druga połowa bieżącego roku i przez cały rok 2021 będzie towarzyszyć nam „dynamiczne odbicie i odbudowywanie tego co straciliśmy”. Zaznacza, że sytuacja jest nieporównywalna do lat 90.

Wiceminister finansów niemniej jednak podkreśla, że najbardziej ucierpiały branże takie jak sektor kulturalny, czy lotniczy. Rząd skupia szczególną na nich uwagę. Nasz gość na pytanie w co inwestować, zachęca do inwestowania w obligacje Skarbu Państwa. Informuje, że rząd Prawa i Sprawiedliwości zamierza uprościć podatki oraz skrócić łańcuch dostaw. To ostatnie jest częścią międzynarodowej tendencji. Dodaje, że nie planowane są podwyżki podatków. Wskazuje, że

Estoński CIT to w praktyce obniżka CIT.

Patkowski odpowiada na pytanie, jak wyobraża sobie Polskę za dziesięć lat. Ocenia, iż

Świat idzie nieuchronnie w kierunku cyfryzacji, robotyzacji. W tym kierunku powinna i będzie podążać Polska.

Polityk odpowiada na pytanie o to, jakich współczesnych ministrów finansów najbardziej ceni. Wskazuje, że niektórzy politycy, jak Winston Churchill byli dobrymi premierami, ale złymi ministrami finansów.

Niewidzialna ręka rynku jest immanentną cechą gospodarki wolnorynkowej. […] Obok niewidzialnej ręki rynku może istnieć widzialna ręka państwa.

Podkreśla, że „zawsze obok niewidzialnej ręki rynku musi być stabilna ręka państwa”.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Białorusini chcą normalnego, demokratycznego państwa prawa. A my wolimy przyjaznego sąsiada, a nie wojska FR na Bugu

Polaków łączy z Białorusinami wspólna historia, wspólne wartości, a także wspólne interesy. Chcemy współpracować z sąsiadami na zasadach partnerskich i wzajemnych korzyści, a nie „integracji”.

Mariusz Patey

Zdjęcia Witold Dobrowolski

W 1991 r. Białoruś mająca zostać krainą historyczną, jednostką terytorialną ZSRR zamieszkałą przez „jednolity naród radziecki”, uzyskała kolejną szansę. Ogłoszenie niepodległości 25 sierpnia tegoż roku obudziło nadzieję wielu działaczy narodowych na rozwój białoruskiej kultury i pełną odbudowę języka białoruskiego z pomocą państwa. Niestety, w 1994 r., w wyniku kryzysu gospodarczego, bazując na resentymencie wielu mieszkańców do ZSRR i hasłach walki z korupcją, doszedł do władzy Aleksander Łukaszenka – obywatel sowiecki, dla którego Białoruś i Rosja to wspólna ojczyzna. (…)

Białorusini początkowo tolerowali rządy, które zapewniały względną stabilizację gospodarki. Nieprzeprowadzenie bolesnych reform rynkowych, jak to miało miejsce w Polsce, oszczędziło Białorusinom wielu niedogodności. Wielu obserwatorom wydawało się, że Aleksander Łukaszenka znalazł tzw. trzecią drogę. Już dwa lata po objęciu rządów rozpisał referendum dające mu szerokie uprawnienia. (…)

Budowa autorytarnego systemu władzy zajęła Aleksandrowi Łukaszence parę lat. Używając służb, niszczył swoich przeciwników politycznych, dyskredytując ich poprzez podważanie ich kompetencji, uczciwości, pozorując podjęcie przez nich współpracy z zagranicznymi służbami, a jak trzeba było – eliminując ich także fizycznie.

(…) Tworzono system zależności od władzy dziennikarzy, ludzi kultury, nauczycieli akademickich, a także przedsiębiorców. Należy podkreślić, że 77% miejsc pracy na Białorusi jest związanych z pracodawcą państwowym. (…)

Zbliżające się wybory prezydenckie wyzwoliły energię społeczną. Rozbita, skłócona tradycyjna opozycja, skutecznie dezawuowana przez propagandę propaństwowych i rosyjskich mediów, nie była w stanie wyłonić kandydatów mogących zyskać sympatię wyborców. Pojawiły się jednak nowe twarze: Wiktar Babaryka – prezes banku powiązanego z Gazpromem, bloger prowadzący wideobloga Siarhiej Cichanouski i biznesmen Waler Capkała.

Wokół kandydatów rozpuszczano plotki jakoby byli podstawieni przez Moskwę celem odsunięcia „patrioty” – Aleksandra Łukaszenki. Władze szybko doprowadziły do aresztowania Wiktara Babaryki i Siarhieja Cichanouskiego, a Waler Capkała został zmuszony do opuszczenia Białorusi. Działalność polityczną podjęła jego żona, Wieranika Capkała. Dzięki dużej aktywności społecznej udało się zebrać podpisy i zarejestrować kandydaturę żony Siarhieja Cichanouskiego, Świetlany. Pozostali kandydaci opozycyjni wsparli jej kandydaturę. Kandydaci, którym władze nie przeszkodziły w rejestracji list, stanowili tło dla głównego kandydata, Aleksandra Łukaszenki, i mieli odciągać uwagę od głównej kandydatki opozycji.

Program Swiatłany Cichanouskiej – osoby do tej pory spoza polityki, matki dwojga dzieci – był prosty. Przywrócenie konstytucji z 1994 r., zwolnienie wszystkich więźniów politycznych i przeprowadzenie nowych wyborów.

Propaganda Łukaszenki przedstawiała ją w oczach dziennikarzy zagranicznych, zwłaszcza z Zachodu, jako marionetkę Kremla, która ma doprowadzić do przejęcia Białorusi przez FR, czemu się ponoć sprzeciwiał się „patriota”, Aleksander Łukaszenka.

30 lipca w Mińsku doszło pierwszy raz do masowej demonstracji wymierzonej w prezydenta Łukaszenkę. Władze zareagowały aresztowaniami, jednak nie doszło do rozbicia demonstracji.

Fot. W. Dobrowolski

Podczas wyborów odbywały się mityngi z symboliką w barwach uznawanych za narodowe przez opozycję demokratyczną i środowiska emigracyjne Białorusi: biało-czerwono-białych. Sztab wyborczy Cichanouskiej, w którym znalazło się miejsce dla przyjaciółki aresztowanego Babaryki, Marii Kalesnikowej, oficjalnie nie przyznawał się do związków z protestującymi, jak i nie nawoływał do protestów, by nie dać służbom pretekstu do reakcji.

Administracja prezydenta nie wpuszczała do lokali komisji wyborczych obserwatorów reprezentujących zarejestrowanych kandydatów. W przeważającej liczbie lokali wyborczych mogli oni uczestniczyć jedynie w procesie liczenia głosów. To wywołało słuszny gniew wielu obywateli.

Słyszałem głosy: „już byłoby uczciwiej, gdyby ogłosił się księciem Białorusi i zlikwidował urząd prezydenta i instytucję wyborów. Po co robić z ludzi idiotów? Nie jesteśmy baranami. Widzimy, co się dzieje. Nie będzie kłamał w żywe oczy. Niech odejdzie. Już się narządził, 26 lat starczy”. Młodzi ludzie mówili, że chcą w końcu żyć w normalnym, demokratycznym państwie prawa, gdzie będzie można się rozwijać i prowadzić biznes bez strachu przed konfiskatą majątku z powodu podpadnięcia władzy.

Demonstracje bezpośrednio przed ogłoszeniem wstępnych wyników wyborów i dzień później były bezwzględnie rozbijane, a ich uczestników aresztowano. W aresztach znalazło się jednorazowo 7000 osób. Służby użyły granatów hukowych i amunicji gumowej. W aresztach zatrzymanych poddawano torturom znanym z PRL jako tzw. ścieżki zdrowia, kazano stać godzinami pod ścianą, bito gumową pałką. Zamykano ludzi w przepełnionych celach, układając jednego na drugim. Wiele osób zniknęło. Być może ci, co nie przeżyli, zostali uznani za zaginionych.

Protestujący dokładali wszelkich starań, by demonstracje przebiegały pokojowo. Ludzie zbierali się pod pretekstem grupowych przejazdów rowerami czy samochodami. Ustawiali się wzdłuż ulic, wspierani przez kierowców dających znać klaksonami i gestami zwycięstwa o swoim wsparciu.

Dzięki Polakom oferującym pomoc charytatywną, a także dzięki rzetelnie informującym o wydarzeniach dziennikarzom Biełsatu, Polska i Polacy zyskali sympatię ulicy. Nikt nie wierzył w tzw. polskie zagrożenie. Polacy-obywatele Białorusi wspierali protesty w swoich miejscach zamieszkania. Polskie flagi w Grodnie to nie przejaw ekspansjonizmu i rewizjonizmu polskiego, ale solidarności z tymi Białorusinami, którzy chcą demokratycznego państwa prawa, a nie autorytarnej dyktatury. Postsowieckie KGB w sposób szczególny traktowało zatrzymywanych Polaków, nawet tych z polskimi paszportami. Przypominało to metody NKWD.

Z czasem do protestów zaczęli się przyłączać robotnicy dużych zakładów produkcyjnych. Nastąpiły incydenty przechodzenia członków OMON-u na stronę protestujących. Oddziały wojskowe parę razy nie wykonały rozkazów pacyfikacji demonstracji. Władze złagodniały, nie chcąc dopuścić do eskalacji wydarzeń, w której nie mogłyby liczyć na całkowitą lojalność milicji i wojska. Aleksander Łukaszenka, mimo że grał kartą antyrosyjską przed wyborami, nie może także być pewny swojego sojusznika z Kremla.

Służby doprowadziły do wyjazdu na Litwę Swiatłany Cichanouskiej. Jednak ta nie zaprzestała działalności. Powołała 70-osobową Radę Koordynacyjną, która 19 sierpnia 2020 r. wybrała 7-osobowe prezydium. (…)

Unia Europejska jest zaniepokojona sytuacją na Białorusi, ale nie ma zamiaru angażować się bardziej niż po protestach 2010 r., kiedy to nałożono sankcje na szczególnie zaangażowanych w represje współpracowników Aleksandra Łukaszenki.

Polska, poza nawoływaniem do przestrzegania demokratycznych standardów niemieszania się państw trzecich w wewnętrzne sprawy Białorusi, angażuje się w pomoc humanitarną dla chorych na COVID-19, deklaruje wsparcie i uproszczone formy przekraczania granicy dla osób prześladowanych z przyczyn politycznych oraz wspiera białoruską telewizję informacyjną Biełsat, będącą częścią koncernu telewizyjnego TVP. Dziennikarze Biełsatu, w większości Białorusini, narażając się na represje, starają się przekazywać wiernie informacje o wydarzeniach na Białorusi, wypełniając przy tym istniejące luki informacyjne.

Polska, wielokrotnie traktowana przedmiotowo przez Aleksandra Łukaszenkę w jego relacjach z Moskwą, nie uległa podszeptom niektórych „realistów”, iż w imię dobrych relacji należałoby zaprzestania propagowania wartości niewygodnych dla urzędującego prezydenta Białorusi. RP stoi na stanowisku niemieszania się w wewnętrzne sprawy sąsiadów, ale nie może odwrócić się od swoich wartości republikańskich, tradycji praw obywatelskich, które były zapisane już w konstytucji Nihil novi z 1505 r. Konstytucji, która także była współtworzona przez szlachtę ruską, czyli protoplastów dzisiejszych Białorusinów i Ukraińców.

Oczywiście rozumiemy specyfikę współczesnej Białorusi, stoimy na stanowisku poszanowania granic, pokojowej koegzystencji i życzylibyśmy sobie wielopoziomowej partnerskiej współpracy. Chcielibyśmy, aby Białoruś umacniała swoją suwerenność, a jej obywatele nie musieli protestować. Niestety lata zaniechań prezydenta Łukaszenki na odcinku zachodnim, także polskim, lekceważenie polskiego partnera i koncentracja na rozwoju „braterskiej” współpracy z FR przyniosły skutki, które zagrażają niezawisłości Białorusi i wolnościowym aspiracjom białoruskiego społeczeństwa. Odczuwamy wspólnotę interesów ze społeczeństwem białoruskim. Oni chcą normalnego, demokratycznego państwa prawa, rozwijającego wzajemnie korzystną współpracę ze wszystkimi państwami. A my wolelibyśmy mieć przyjaznego sąsiada, a nie wojska FR na Bugu. (…)

Kreml z niepokojem przygląda się wydarzeniom na Białorusi. Na pewno nie zrezygnuje łatwo z planów faktycznego jej wchłonięcia. Nie musi jednak wspierać bezwarunkowo Aleksandra Łukaszenki. Może wobec braku silnych struktur opozycyjnych i rozpoznawalnych liderów podstawić jednego bądź więcej swoich kandydatów, którzy po ewentualnym przejęciu władzy będą kontynuowali proces integracji.

Obecnie ingerencja zbrojna może być uznana za ostateczność, która nastąpi tylko w przypadku, gdyby Białoruś miała ochotę na trwałe wyjść z orbity wpływów rosyjskich, np. decydując się wstąpić do NATO i UE. Kreml, znając badania opinii publicznej, z których wynika iż tylko 7,7% mieszkańców Białorusi popiera integrację według scenariusza rosyjskiego, nie będzie ryzykować wykopania kolejnego dołu (po Ukrainie), tym razem między sobą a lubiącymi do tej pory Rosję Białorusinami. Konsekwencje takiej interwencji mogą wzmocnić uczucia patriotyczne i obudzić antyrosyjskie. W przypadku pojawienia się jakiegoś kryzysu, Białorusini mogliby zechcieć „uciec” na Zachód.

Najbardziej prawdopodobny scenariusz to po upadku Łukaszenki prowadzenie działań zmierzających do obniżenia poziomu życia i redefinicji dążeń społecznych zgodnych z oczekiwaniami Kremla.

Podobne wahnięcia nastrojów obserwowaliśmy w Polsce, kiedy to po wspaniałym zwycięstwie w wyborach 1989 r. sił Solidarności, parę lat później ci sami Polacy zagłosowali na postkomunistów z SLD, a prezydentem na dwie kadencje został dawny działacz ZSMP i aparatczyk komunistyczny Aleksander Kwaśniewski. (…)

Polacy mieszkający na Białorusi niejednokrotnie przeżyli straszne prześladowania, których skutki przenoszą się z pokolenia na pokolenie. Mamy zatem różne postawy, które przez lata pozwalały przeżyć. Nic dziwnego, że Polacy wspierają dążenia Białorusinów do budowy niezależnego, demokratycznego państwa prawa. To jest bowiem i w ich interesie. Może w końcu władze przestaną ich prześladować. (…)

Dopóki odrębność narodowa, wola posiadania własnego państwa będzie trwać wśród Białorusinów, odbudowa Imperium Rosyjskiego na Białorusi będzie napotykać na przeszkody. Polaków i Białorusinów łączy nie tylko wspólna historia i wspólne wartości, ale i wspólne interesy. Niewykorzystane synergie współpracy ciągle czekają na lepszy czas.

Cały artykuł Mariusza Pateya pt. „Białoruś. Niedokończona historia” znajduje się na s. 1, 10 i 11 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 75/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Mariusza Pateya pt. „Białoruś. Niedokończona historia” na s. 10–11 wrześniowego „Kuriera WNET” nr 75/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Urlop na Mazurach. Niepowtarzalne wrażenia co do infrastruktury, kultury, procedur… Ale największym cudem jest natura

Przy oczku wodnym ląduje bocian, czmychają żaby. Rodzinka szopów przenosi się na nową działkę. Lis sprawdza, czy ludzie zostawili dla niego smakołyki. Płynącą po kanale krypę „oklaskuje” ogonem bóbr…

Stanisław Florian

Do niedawna stres kierowców zaczynał się między Siewierzem a Częstochową. Teraz (…) mija się Częstochowę, wracając na tzw. gierkówkę. Dopiero tu zaczyna się gehenna: w związku z budową autostrady A2, aż do obwodnicy Łodzi kierowcy suną jednym pasem raz po lewej, raz po prawej stronie… (…) To, że mimo te wszystkie komplikacje komunikacyjne, Mazury są licznie odwiedzane przez wczasowiczów od Dolnego Śląska po Podlasie – to prawdziwy cud infrastrukturalny.

Co roku wśród zamieszkującej na Mazurach, m.in. w podgiżyckich Miłkach, mniejszości rusińskiej, m.in. Łemków i Bojków przesiedlonych w latach 1947–1950 z Bieszczad i Beskidu Niskiego w ramach tzw. Akcji Wisła – na przywitanie lata odbywają się obrzędy tzw. kupałnocki, czyli Nocy Kupały.

W tym roku – ze względu na COVID-19 – na najbardziej na północ wysuniętej przystani żeglarskiej Mazur, Ecomarinie, można było zobaczyć, posłuchać, przetańczyć i prześpiewać „Noc po-Świętojańską”, przygotowaną przez wolontariuszy z Młodzieżowej Rady Miejskiej w Węgorzewie. Oprócz ciekawych aranżacji pieśni ludowych w wykonaniu męskiego zespołu instrumentów tradycyjnych „Wytwórnia Sztuki”, węgorzewska młodzież dała porywający pokaz pradawnych tańców związanych z obrzędami walki dobra ze złem, światła i ciemności, życia ze śmiercią, miłości i nienawiści.

W węgorzewskiej tawernie „Keja” wieczorne koncerty szantów, m.in. EKD Gdynia, żeglarskie karaoke i piątkowe dyskoteki po świt. Precz z maskami – wszyscy z odkrytymi przyłbicami.

Prawdziwy cud pojednania kultur słowiańskich na ziemiach dawnych Prusów i Jaćwingów.

Odwiedziny u przyjaciół rodziny pod Kalem nad Mamrami. Nowoczesna, stylizowana rezydencja, z tarasami opadającymi ku łąkom, zaroślom i zagajnikom nad ukrytą w gąszczu strugą. Korzenne zapachy ziół i roślin bagiennych, a wśród nich – łosza z młodym łoszakiem…

Nocleg w jednym z domków rodzinnych ogrodów działkowych. Przy ogrodowym oczku wodnym ląduje bocian, czmychają żaby. Wieczorem – za ogrodzeniem rodzinka szopów przenosi się na nową działkę. Lis przechadza się nad ranem, sprawdzając, czy ludzie nie zostawili dla niego smakołyków po grillowaniu

W noc Perseidów leżysz na tarasie, ogarniając nieba przestwór i śląc życzenia ku rojowi spadających gwiazd. Płynącą po kanale krypę „oklaskuje” ogonem bóbr. Na jeziorze fala za falą… Trzymajcie się, dziewczyny, za liny!

Patrioci powiatu węgorzewskiego od paru lat przygotowywali na 100-lecie odzyskania niepodległości i „cudu nad Wisłą” – uroczyste ufundowanie pomnika Piłsudskiego. Po początkowej euforii lokalnych władz, zebraniu datków od bliższych, a zwłaszcza dalszych zwolenników tradycji patriotycznych – burmistrz miasta wycofuje poparcie i cudem udaje się w platformerskiej radzie miasta zmienić nazwę placu Wolności na plac Niepodległości.

Cały artykuł Stanisława Floriana pt. „Mazury, cud…” znajduje się na s. 12 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 75/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Stanisława Floriana pt. „Mazury, cud…” na s. 12 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 75/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

100 miliardów złotych deficytu budżetowego – dawno się tak nie pomyliłem/ Felieton sobotni Jana Azji Kowalskiego

Inwestujcie własne pieniądze we własne rodziny na wsi. Ja już to zrobiłem, zamawiając zapas ogórków kiszonych, kiszonej kapusty, marchwi i cebuli na okres całej zimy – za pół sklepowej ceny.

Minister Marlena Maląg, poinformowana o tym fakcie przez Krzysztofa Skowrońskiego w czwartkowym Poranku WNET, zapewniła, że to dzięki doskonałej kondycji finansów państwa. I oznajmiła, że w ministerstwie zawsze świeci słońce 😂 Pani Minister, gratuluję świetnego samopoczucia.

Dawno się tak nie pomyliłem. Pod koniec marca, gdy Covid-19 dopiero się rozkręcał, wyszło mi na kalkulatorze, że pierwszy bez deficytu budżet zakończy się 50-miliardowym niedoborem. Jednak rozdmuchana fikcja pandemii, w wyniku której zmarło w Polsce o kilka tysięcy mniej ludzi niż przed rokiem, zwiększyła deficyt w dwójnasób.

Ani myślę znęcać się nad wyraźnie zadowoloną ze swojej pracy Marleną Maląg.

Nie zapytam nawet o sens 13., a może nawet 14. emerytury w sytuacji, gdy każda comiesięczna emerytura jest obciążona podatkiem. Wiem. Dzięki temu więcej Polaków ma pracę… w biurokracji. A każdy obywatel-emeryt jest coraz bardziej świadomy własnej zależności od gestu Władzy.

Nie mogę się znęcać nad zapracowaną urzędniczką w czasie, gdy cały scovidiociały świat zasypuje nas pieniędzmi. Pustymi pieniędzmi. A rządy wszystkich naszych scovidiociałych państw przekonują, że nie ma innego sposobu. Co to oznacza dla obywateli świata i Polski?

Po pierwsze, ma to przekonać zwykłych ludzi, że pieniądz jest jedynie sposobem na zarządzanie społeczeństwem, który jest w dyspozycji władzy politycznej.

Po drugie, pieniądz jest mało bezpiecznym środkiem oszczędzania i dorabiania się. I zwykłemu Janowi Kowalskiemu niczego nie gwarantuje.

Po trzecie (jak zawsze), niezwykły nacisk położony na bezpieczne korzystanie z plastikowych kart w opozycji do monet i papierków – siedlisk wirusa – ma nam uświadomić rzekomo wyższą konieczność rezygnacji z pieniądza.

To celowe niszczenie pieniądza, jakie się dokonuje za dymną zasłoną pandemii, ma jeden główny cel – obalenie obecnego systemu finansowego świata. (O innych celach rzekomych i spiskowych nie będę się wypowiadał; twórcy fantastyki już wszystko opowiedzieli). Zgoda, obecny system finansowy jest chory. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. A poszczególne państwa od 40 lat toczą nieustanną wojnę o podporządkowanie go swoim interesom.

Ten obecny system podyktowały całemu światu Stany Zjednoczone – jedyne zwycięskie mocarstwo II wojny światowej. I to Stany Zjednoczone niszczą go na niespotykaną skalę. Szalonym dodrukiem pieniądza finansując swoją wadliwą strukturę gospodarczą, społeczną i militarne panowanie. Militarne panowanie nad światem, tak potrzebne również Polsce.

System z Bretton Woods, o którym mowa, a który dogorywa na naszych oczach, przerósł możliwości Stanów Zjednoczonych. I chyba nie mogło być inaczej.

Straszne jest to, że Stany Zjednoczone przeżywają ogromne problemy wewnętrzne. Mają nieidentyfikujące się z państwem ogromne rzesze marginesu społecznego, finansowane z zewnątrz grupy terrorystów i warstwę magnaterii (korporacje) również nieidentyfikującą się z interesem własnego państwa.

I już nie mają takiej pozycji, żeby nowy ład finansowy światu bezdyskusyjnie zaproponować.

Martwienie się o rzeczy, na które nie mamy wpływu, jest absurdalne. Stany Zjednoczone czy Chiny? Nie martwmy się o to. W wyniku wojny zimnej lub gorącej ten konflikt zostanie rozstrzygnięty. Dla nas, zwykłych ludzi, może to oznaczać cierpienia i biedę na miarę poprzednich wielkich wojen. Zadaniem polskich władz, włączając w to ministerstwo, nad którym zawsze świeci słońce, jest stworzenie nam takich warunków, żebyśmy nadchodzące zmiany przeszli przy minimalnych stratach własnych.

Czego potrzebujemy?

  1. Drastycznego obniżenia kosztów zatrudnienia pracownika i przedsiębiorcy z 48 do najwyżej 12%.
  2. Zmiany, dzięki temu, fatalnej struktury zatrudnienia, bo efektywnie pracuje 15 mln Polaków, a powinno – 21.
  3. Likwidacji ZUS na rzecz nowego systemu powiązania oszczędności obywateli z gospodarką narodową obsługującą potrzeby każdego Polaka.
  4. Zmiany sposobu zarządzania państwem z centralnego, biurokratyczno-kolesiowskiego, na wolnościowe i oddolne.

Dopiero dzięki tym zmianom odzyskamy, jako państwo i naród, wystarczający potencjał. Jego składowe to pracowitość poparta dobrym wynagrodzeniem, oszczędność indywidualna, zaradność, odbudowa tkanki społecznej poprzez zagęszczenie wymiany towar-usługa w najbliższym otoczeniu. Jeżeli uda nam się to odbudować, to przeżyjemy w dobrej formie nadchodzące światowe zmiany. Przeżyjemy jako ludzie wolni, a nie niewolnicy kolejnego światowego systemu. Nawet tego bez pieniądza.

Jan A. Kowalski

PS. A najbardziej po pierwsze, Moi Drodzy Prepersi, inwestujcie własne pieniądze we własne rodziny na wsi. Ja już to zrobiłem, zamawiając zapas ogórków kiszonych, kiszonej kapusty, marchwi i cebuli na okres całej zimy – za pół sklepowej ceny 😊

Popiersie Sławomira Skrzypka, poległego w katastrofie smoleńskiej, stanęło w ossowskim Panteonie Polskich Bohaterów

Sławomir Skrzypek był patriotą i państwowcem, już od czasów licealnych walczył o niepodległą Ojczyznę. Realizował politykę historyczną pozbawioną relatywizmu, podkreślającą etos walki o wolną Polskę.

Maria Czarnecka

Fot. T. Deszkiewicz

14 sierpnia 2020 r. w Panteonie Bohaterów w Sanktuarium Narodowym w Ossowie został odsłonięty i poświęcony pomnik śp. Sławomira Skrzypka. Prezes Narodowego Banku Polskiego wraz z 93 innymi osobami towarzyszył Parze Prezydenckiej w drodze do Katynia, by tam 10 kwietnia 2010 r. upamiętnić 70 rocznicę zbrodni dokonanej przez Sowietów na polskich oficerach. (…) Pan Ryszard Walczak, Prezes Kapituły Medalu „Zło Dobrem Zwyciężaj” i Ogólnopolskiego Komitetu Pamięci ks. Jerzego Popiełuszki oraz ks. dziekan Jan Andrzejewski, Kustosz Sanktuarium Narodowego w Ossowie, od kwietnia 2012 roku realizują przepiękną i bardzo szczytną ideę upamiętnienia ofiar narodowej tragedii pod Smoleńskiem, która odcisnęła dramatyczne piętno na historii powojennej Polski. Do tej pory w alei otoczonej 96 Dębami Pamięci stanęły już pomniki Pary Prezydenckiej – Lecha i Marii Kaczyńskich, ostatniego prezydenta na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego, dowódców wojskowych oraz osób duchownych. (…)

Udział Sławomira Skrzypka w delegacji udającej się do Katynia był związany z jego obowiązkami jako prezesa banku centralnego

W katyńskim lesie miała się odbyć promocja monety wyemitowanej dla uczczenia pamięci polskich oficerów zamordowanych 70 lat wcześniej z rozkazu Stalina. Sławomir Skrzypek przywiązywał duże znaczenie do polityki historycznej i w ramach przyznanych prezesowi banku centralnego uprawnień realizował ją w zakresie emisji banknotów i monet kolekcjonerskich.

Szczególne miejsce w planach emisyjnych monet i banknotów kolekcjonerskich było zarezerwowane dla wydarzeń historycznych i polskich bohaterów. W ten sposób Sławomir Skrzypek realizował politykę historyczną pozbawioną relatywizmu, podkreślającą etos walki o wolną Polskę.

Fot. T. Deszkiewicz

Symboliczna była data odsłonięcia pomnika śp. Sławomira Skrzypka: 14 sierpnia, czyli wigilia Święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Podczas błogosławieństwa kwiatów i ziół, jakie ma miejsce w trakcie uroczystości kościelnych 15 sierpnia, kapłan wypowiada słowa: „A gdy będziemy schodzić z tego świata, niech nas, niosących pełne naręcza dobrych czynów, przedstawi Tobie Najświętsza Dziewica Wniebowzięta”. Sławomir Skrzypek jako prezes Narodowego Banku Polskiego przywiązywał ogromną wagę do wspierania edukacji ekonomicznej. Bank centralny pod jego kierownictwem realizował wiele programów, których celem był wzrost poziomu wiedzy z zakresu ekonomii i bankowości centralnej. Działania edukacyjne były skierowane do różnych grup zawodowych i wiekowych. Obejmowały uczniów, studentów, nauczycieli, dziennikarzy. Uważał, że najlepszą inwestycją jest inwestycja w naukę. Nagrody dla laureatów konkursów ekonomicznych, stypendia dla studentów kierunków ekonomicznych przyznawane w ramach projektu realizowanego z Fundacją Dzieło Nowego Tysiąclecia, to tylko przykłady dobrych uczynków prezesa Narodowego Banku Polskiego Sławomira Skrzypka. A było ich o wiele więcej, szczególnie tych na rzecz Ojczyzny.

Symboliczne jest miejsce, w którym utworzono Panteon Bohaterów. To tutaj, na przedpola Warszawy 14 sierpnia 1920 r. dotarł ksiądz Ignacy Skorupka wraz z grupą ochotników, składającą się z gimnazjalistów i studentów, by stanąć do walki o wolną Polskę. Sławomir Skrzypek już podczas nauki w katowickim liceum rozpoczął działalność opozycyjną.

Jadwiga Chmielowska we wspomnieniach zapamiętała go jako siedemnastolatka, który często bywał w katowickiej siedzibie MKZ. Tak jak ochotnicy księdza Skorupki, i on nie zawahał się w potrzebie: pospieszył z pomocą górnikom z kopalni „Wujek”, pacyfikowanym 16 grudnia 1981 r. przez oddziały ZOMO. Po wprowadzeniu stanu wojennego współtworzył Młodzieżowy Ruch Oporu. Zapłacił za to uwięzieniem i dwukrotnym procesem sądowym, problemami na uczelni. Odwaga jednego z przedwojennych lwowskich profesorów uczących na Politechnice Gliwickiej uchroniła Sławomira Skrzypka przed relegowaniem z uczelni. Po wyjściu z więzienia kontynuował podziemną działalność w strukturach KPN i NZS.

Cały artykuł Marii Czarneckiej pt. „Sławomir Skrzypek w Panteonie Polskich Bohaterów w Ossowie” znajduje się na s. 1 i 2 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 75/2020.

 


  • Od lipca 2020 r. cena wydania papierowego „Kuriera WNET” wynosi 9 zł.
  • Ten numer „Kuriera WNET” można nabyć również w wersji elektronicznej (wydanie ogólnopolskie, śląskie i wielkopolskie wspólnie) w cenie 7,9 zł pod adresem: e-kiosk.pl, egazety.pl lub nexto.pl.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Marii Czarneckiej pt. „Sławomir Skrzypek w Panteonie Polskich Bohaterów w Ossowie” na s. 1 wrześniowego „Śląskiego Kuriera WNET” nr 75/2020

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Dr Sadowski: Opłata cukrowa jest podatkiem. Rząd powinien szukać innych możliwości naprawy sytuacji budżetowej

Prezydent Centrum im. Adama Smitha postuluje obniżenie opodatkowania i usunięcie zbędnych regulacji prawnych obowiązujących w Polsce. Ocenia, że częste obrady parlamentu nie są potrzebne.

 

Dr Andrzej Sadowski komentuje wprowadzenie tzw. opłaty cukrowej. Stwierdza, że rząd, twierdząc, ze nie jest ona podatkiem, wykazuje się nieznajomością języka polskiego:

Każda opłata, która ma charakter przymusowy, jest podatkiem. Synonimy podatku to m.in: opłata, ryczałt, cło.

Ekonomista przywołuje przykłady innych krajów, które wprowadziły taki podatek, gdzie nie spełnił swojej prozdrowotnej roli. Jak dodaje gość „0+”, podwyższanie podatków nie jest dobrą metodą walki z kryzysem.

Rząd ma duże możliwości poprawienia sytuacji budżetowej. Najlepszym sposobem zwiększenia popytu jest obniżanie opodatkowania. Badania pokazują, że podatki rozjechały niektóre branże.

Dr Sadowski odnosi się również do zapowiedzi zmniejszenia zatrudnienia w administracji publicznej. Wskazuje, że powinno on być poprzedzone analizą obowiązującego prawa, gdyż istnieje wiele zbędnych przepisów hamujących rozwój gospodarczy Polski.

Urzędnicy są zatrudniani ze względu na nadprodukcję przepisów, zatrucie prawne Polski. Niektóre regulacje są bardziej szkodliwe, niż oczekuje UE.

Ekspert negatywnie ocenia również, ostatecznie odrzucone, plany podwyżek dla posłów i członków rządu.

Ministrowie powinni być rozliczani jak członkowie zarządów spółek. Prezesi niektórych amerykańskich spółek w okresie kryzysu pobierają symboliczne wynagrodzenie. Wielu polskich ministrów zachowuje się tak, jakby mieli etat w mediach.

Dr Sadowski postuluje również zmniejszenie liczby posiedzeń parlamentu.

Posłowie powinni pracować w okręgach. Obecnie okupują stolicę.

Raport niemieckiego historyka: Firma Continental była filarem narodowego socjalizmu i niemieckiej gospodarki wojennej

Niemiecka firma Continental zleciła przeprowadzenie badań na temat swoich powiązań z nazistowskim reżimem. Na 870 stronach raportu wykazano liczne praktyki testowania produktów i mordowania więźniów.

Producent części samochodowych Continental opublikował w czwartek wyniki raportu „Supplier for Hitler’s War: Continental During the Nazi Era„, który dotyczył historii funkcjonowania firmy w czasach nazistowskiego reżimu. Na 870 stronach dokumentów przedstawione zostały relacje firmy Continental z nazistami, zysków ze współpracy i zachowań jej menedżerów. Za przeprowadzenie badań odpowiadał historyk Paul Erker z Uniwersytetu Ludwiga Maksymiliana w Monachium.

Jedną z konkluzji było stwierdzenie historyka, że firma Continental była „filarem narodowego socjalizmu i gospodarki wojennej”.

W latach 30. Continental był największym na świecie producentem materiałów gumowych produkujących np. opony, części samochodowe, gumowe podeszwy do butów żołnierskich, nakładki na czołgi, węże, hamulce hydrauliczne i precyzyjne przyrządy do pocisków manewrujących V-1

Firma czerpała zyski z wyposażania niemieckiej armii w swoje produkty, a także wykorzystując tanią siłę roboczą z okupowanych terenów Belgii oraz jeńców francuskich i rosyjskich. W fabrykach Continental podczas II wojny światowej zatrudnionych było 10 tys. przymusowych robotników.

W czasie wojny niemiecka firma korzystała także z pracy więźniów obozów koncentracyjnych, którzy byli „wykorzystywani i maltretowani, aż do wycieńczenia lub śmierci”.

W jaki sposób niemiecki potentat produktów z gumy testował swoje produkty? Jednym z przykładów było zmuszenie więźniów do 30-40 km marszu wokół dziedzińca obozu koncentracyjnej Sachsenhausen pod Berlinem. Każdy, kto nie wytrzymywał marszu zwalniając lub upadając był rozstrzeliwany przez strażników SS. Continental zamawiał również „specjalne testy”, na które składał się marsz więźniów po lodzie i śniegu bez skarpet. Niektórzy więźniowie zdołali przejść łącznie nawet do 2200 kilometrów. Więźniowie obozów byli także wykorzystywani do produkcji masek przeciwgazowych.

Na czwartkowej konferencji, władze Continental oświadczyły, że starali się znaleźć osoby przymusowo pracujące w tamtym okresie na rzecz ich firmy, ale wszyscy już zmarli. Niemiecka firma pochwaliła się, że dołączyła do fundacji EVZ, która wypłaca odszkodowania pracownikom przymusowym i wpłaciła na jej konto dwucyfrową kwotę.

W raporcie udowodniono, że menedżerowie firmy Continental byli „aktywnie zaangażowani” w niemieckie starania wojenne, czerpiąc zyski z polityki zbrojeniowej Hitlera. Zarząd firmy „powitał przejęcie władzy przez nazistów z euforią” i usunął wszystkich żydowskich członków rady nadzorczej w procesie „aryzacji”.

Niemiecka firma planuje wykorzystanie wyników z przeprowadzonych badań i wdrożenie ich w programy szkoleń dla swoich pracowników, aby poinformować ich o przeszłości firmy. Wprowadzi też system stypendiów naukowych na badania historii niemieckich korporacji w czasach hitleryzmu. W przeszłości kilka niemieckich koncernów podjęło podobne działania, w tym na przykład Volkswagen, Daimler, Deutsche Bank, Audi czy Dr. Oetker. Z Hitlerem współpracowały także IG Farben (późniejszy Bayer) czy Siemens.

Firma Continental została założona w Hanowerze w 1871 roku i jest dziś warta 44 miliardy euro. Obecnie zajmuje się produkcją opon samochodowych i rowerowych, a także układów hamulcowe i elektroniki samochodowej.

Źródło: DW/FT/Forbes

M.K.

Sawicki: Chciałbym, żeby współpraca rządu z opozycją wyglądała tak, jak współpraca w ramach Koalicji Polskiej

Plotki o objęciu Ministerstwa Rrolnictwa przez dr Jarosława Sachajkę są raczej zapędzeniem do pracy ministra Ardanowskiego – ocenia polityk PSL.

Marek Sawicki komentuje doniesienia o ewentualnej współpracy Koalicji Polskiej ze Zjednoczoną Prawicą:

Nie było żadnej oficjalnej propozycji ani ze strony premiera Morawieckiego, ani prezesa Kaczyńskiego.

Jak dodaje były minister rolnictwa:

Temat uważam za zamknięty i nieistniejący.

Polityk PSL odnosi się do pogłosek o możliwym objęcia resortu rolnictwa przez dr Jarosława Sachajkę:

Dla dobra polskiego rolnictwa sugerowałbym mu przyjęcie tej oferty. Poseł Sachajko nie jest jednak zainteresowany.

Według rozmówcy Łukasza Jankowskiego:

Te plotki są raczej zapędzeniem do pracy ministra Ardanowskiego.

Marek Sawicki ocenia kondycję Koalicji Polskiej. Nie ukrywa różnic w jej łonie:

Koalicja to nie jest małżeństwo, ale wzajemne poszanowanie. Chciałbym, żeby współpraca rządu z opozycją wyglądała tak, jak współpraca w ramach Koalicji Polskiej.

Gość „Poranka WNET” zapewnia, że Polskie Stronnictwo Ludowe będzie funkcjonować jeszcze wiele lat. Nie wróży wielkiej przyszłości ruchowi społecznemu Rafała Trzaskowskiego. Nie pozwolą na to liczne zadania prezydenta Warszawy:

By dobrze spełniać funkcję samorządową, potrzeba więcej nakładów pracy niż to jest w przypadku ministra.

Był szef resortu rolnictwa sceptycznie podchodzi do sondaży dającej wysokie poparcie ruchowi „Polska 2050” Szymona Hołowni:

Szymon Hołownia jest na takim etapie, jak Nowoczesna Ryszarda Petru w 2016 r. Poczekajmy, aż się to wszystko urealni.

Poruszony zostaje również temat suszy, której w tym roku w ostatniej chwili udało się w Polsce uniknąć.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T / A.W.K.

Japończycy marzą o latających taksówkach. Odbyły się już pierwsze udane testy latającego pojazdu SD-03

Japońska firma Sky Drive przeprowadziła udane testy latającego pojazdu SD-03, który przez 4 minuty krążył na boisku testowym Toyoty. Czy latające samochody przestaną być tylko filmową fantazją?

Japoński start-up Sky Drive Inc. przeprowadził 25 sierpnia tego roku publiczną demonstrację pierwszego japońskiego latającego samochodu SD-03. Założona w 2012 roku, początkowo jako projekt wolontariatu o nazwie Cartivator, firma Sky Drive otrzymała finansowanie od czołowych japońskich koncernów jak Toyota, Panasonic czy twórca gier wideo Bandai Namco.

Wspierana przez japoński kapitał, w tym także Banku Rozwoju Japonii, firma Skry Drive stworzyła pierwszy elektryczny latający samochód obsługiwany przez pilota, który krążył po boisku Toyota Test Field przez cztery minuty, na wysokości 1-2 metrów.

Pojazd SD-03 zajmuje miejsce dla dwóch zaparkowanych samochodów i posiada 8 wirników, aby zapewnić większe bezpieczeństwo w awaryjnych sytuacjach. Latający samochód obowiązkowo wyposażony jest również w pionowy system startu i lądowania. Nad podobnymi projektami pracują takie firmy jak Lilium z Niemiec, Joby Aviation z Kalifornii i Wisk, czyli spółka joint venture koncernów Boeing i Kitty Hawk.

Japońska firma chce, aby latające samochody stały się projektem komercyjnym, a w 2023 roku odbywały się już pierwsze bezpieczne loty poza polami testowymi. Cena pojazdu pozostaje na razie zagadką. Obecnie maszyna ma zdolność utrzymywania się w powietrzu od 5 do 10 minut. Japończycy chcieliby, aby w przyszłości latające samochody pełniły funkcję miejskich taksówek.

Źródło: CNN/japantimes.co.jp

M.K.