Szafrański: Impeachment Donalda Trumpa to życzenie pewnych środowisk, jednak bardzo mało prawdopodobne do wykonania

– To aby Trump został odwołany, […] jest na razie niemożliwe, a sam powód do impeachmentu jest na tyle słaby, że również i z tej strony chyba prezydentowi nic nie grozi. – dodaje Szafrański.


Prof. Bogdan Szafrański, ekonomista i amerykanista, ekspert w zakresie zarządzania strategicznego, mówi o przekazie telewizyjnym w Stanach Zjednoczonych dotyczącym impeachmentu prezydenta Stanów Zjednoczonych. Sam fakt możliwości odwołania prezydenta Donalda Trumpa uważa jednak za mało prawdopodobny:

Jest to opinia życzeniowa pewnych środowisk. To aby Trump został odwołany, to z procedury wynika, iż jest to na razie niemożliwe, a sam powód do impeachmentu jest na tyle słaby, że również i z tej strony chyba prezydentowi nic nie grozi. Mimo to New York Times, CNN, Washington Post trąbią, że upadek jest bliski.

Gość Poranka „WNET” porusza również kwestię wszczęcia śledztwa przez prokuraturę federalną w Nowym Jorku odnośnie ewentualnego złamania przez Giulianiego, prawnika Donalda Trumpa, prawa zabraniającego obcym państwom ingerowania w amerykańską politykę:

Giuliani nie jest pracownikiem rządowym, więc waga jego czynów nie jest wysoka. Gorzej, gdyby okazało się, że osoby z otoczenia Trumpa mające wpływ na politykę USA coś zrobiły. Sam Giuliani jest jedynie prawnikiem Trumpa, a nie przedstawicielem rządu.

Nawiązał również do polityki zagranicznej USA i decyzji o wycofaniu wojsk Amerykańskich i wsparcia dla Kurdów:

Bliski Wschód nigdy nie był łatwy. Być może Trumpa i jego grupę przerasta ten problem. Zauważmy, że kilka dni przed wycofaniem, Amerykanie postanowili ulokować ponad 1000 żołnierzy w Arabii Saudyjskiej. Być może część żołnierzy z Syrii będzie przeniesiona właśnie tam. Być może administracja Trumpa uznała ochronę swoich interesów w Arabii Saudyjskiej przed potencjalnym atakiem Iranu za ważniejsze niż interesy w Syrii.

Prof. Bogdan Szafrański, analizując sytuację na Bliskim Wschodzie, ocenia także sytuację ekonomiczną Turcji, którą nazywa bardzo słabą:

Zarówno giełda, wartość waluty, jak i wzrost gospodarczy są gorsze niż przed laty. Relacje USA i Turcji pogorszyły się w momencie, w którym Ergogan postanowił zakupić system S-400 od Putina. Atak Turcji na Syrię i siły Kurdyjskie tylko te relacje pogorszyły. Czy będą jakieś kolejne sankcje na Turcję, to przyniosą najbliższe dni.

Odnośnie do przekazu medialnego w Stanach Zjednoczonych mówi, iż słuchając CNN, można odnieść wrażenie, że niemal każdy demokratyczny kandydat wygrałby z Trumpem, ale to myślenie życzeniowe:

Demokraci wygraliby maksymalnie w 17 stanach. W pozostałych z 50 wygraliby Republikanie, czyli Donald Trump i wynika to z rezultatów ekonomicznych jego polityki. To najniższe od 50 lat bezrobocie, giełda z ponad 50% wzrostem. Wzrost gospodarczy jest wprawdzie poniżej 3%, ale nadal jest wysoki. Jeżeli FED obniży stopy procentowe, to powinno to poprawić sytuację gospodarczą na następne miesiące. Gdyby tak się stało, to patrząc na gospodarkę, Trump mógłby być spokojny o reeelekcję.

Prof. Bogdan Szafrański twierdzi, iż polityka zagraniczna dla amerykanów jest mało zrozumiała:

Poza wąską grupą osób, nikt nie interesuje się tym, co dzieje się na świecie. Ważniejsze jest dla nich „to co mają w portfelach”, a od 3 lat w portfelach mają więcej. […] Widoczna jest także zmiana odnośnie surowców energetycznych. USA było uzależnione od importu, głównie z bliskiego wschodu. Aktualnie, w ciągu ostatnich kilku lat zaczyna eksportować.

A.M.K.

Romuald Szeremietiew: Widzę obronę terytorialną w innej roli niż ta, która jest jej obecnie przypisywana [VIDEO]

W Poranku WNET były minister obrony narodowej przedstawił ocenę polityki MON. Krytykuje przede wszystkim traktowanie obrony terytorialnej jako elementu pomocniczego wobec wojsk operacyjnych.

Gościem Krzysztofa Skowrońskiego w Poranku WNET był Romuald Szeremietiew, były minister obrony narodowej, doktor habilitowany nauk wojskowych, a w czasach PRL działacz ROPCiO, KPN i PPN. Na początku rozmowy odmówił omawiania „komunikatów z wojny wewnętrznej między PiS-em a PiS-em”. Powiedział, że jest zniesmaczony i poirytowany, że w tak ważnej sprawie, jak bezpieczeństwo narodowe, doszło do konfliktu między zwierzchnikiem sił zbrojnych a ministrem obrony narodowej. Nie interesuje go też, kto winien, ale to, jaki jest tego skutek. Nie ma znaczenia, kto zaczął.

Krzysztof Skowroński zapytał zatem o ocenę ministra Antoniego Macierewicza. Na co Romuald Szeremietiew odpowiedział pytaniem, czy można go oceniać. Krytyka MON – jak stwierdził – w części obozu rządzącego jest uznawana za wpisywanie się w ataki opozycji na „najlepszego ministra obrony narodowej w dziejach Rzeczypospolitej”.

Romuald Szeremietiew widzi w MON „pewną nieudolność”. Są rzeczy, które trzeba zrobić, a się ich nie robi. W zamian mamy „różne fajerwerki”. Czego zatem się nie robi? Zdaniem gościa nie ma strategii obrony kraju. Założenia dotychczasowej okazały się fałszywe. Już poprzednia władza, gdy wybuchła wojna na Ukrainie, orzekła, że nasza armia nie jest w stanie obronić naszych granic. Jednak do tej pory obowiązują dokumenty strategiczne przyjęte jeszcze za „niemiłościwie panującego Bronisława K. i pana, który obecnie jest w Brukseli”.

Czy właściwą odpowiedzią na ten problem nie jest organizowanie właśnie wojsk obrony terytorialnej i stacjonowanie w Polsce wojsk amerykańskich? Na to Romuald Szeremietiew odparł, że skoro prezydent USA wojska wysłał do Polski, to następny może je odesłać z powrotem. Przypomniał też, że w 1939 roku mieliśmy sojusz z Francją, a ta nawet wypowiedziała Niemcom wojnę.

Jeśli chodzi o obronę terytorialną, to gość Poranka widzi ją w innej roli niż ta, która jest jej obecnie przypisywana. Należy odpowiedzieć na pytanie, po co ją budujemy – czy jest to element koncepcji obrony państwa. W strategii, którą proponuje Romuald Szeremietiew, obrona terytorialna byłaby elementem podstawowym. Jej głównym celem powinno być odstraszenie nieprzyjaciela – pokazanie mu, że atak na Polskę i próba jej opanowania będą go bardzo dużo kosztowały. Żeby takie wrażenie wywrzeć na nieprzyjacielu, potrzebna jest masowa i powszechna obrona terytorialna. Jej elementem jest dostęp do broni dla obywateli, który również jest tym, co odstrasza nieprzyjaciela. [related id=40202]

Tymczasem obecnie obrona terytorialna tworzona jest według innej koncepcji, która – zdaniem gościa Poranka – nie przyniesie efektu odstraszania. Obrona terytorialna jest bowiem traktowana jako element pomocniczy wobec wojsk operacyjnych. Działanie wojsk obrony terytorialnej, zgodnie z tym spojrzeniem, ma być częścią operacji obronnej, częścią działań wojennych.

 

Pokazują to wieloletnie plany finansowe MON. Według nich na wojska operacyjne przeznaczone ma zostać 90 procent środków. Zatem na obronę terytorialną pójdzie maksymalnie 10 procent. Jest to według byłego ministra obrony narodowej rozwiązanie dysfunkcjonalne z punktu widzenia celów obronnych Polski. Romuald Szeremietiew mówi o innej sytuacji strategicznej – takiej, w której do działań wojennych się nie prowadzi, bo nieprzyjaciel został skutecznie odstraszony. To zupełnie inny punkt widzenia.

Czy jednak nowoczesne technologie wojskowe, wykorzystanie satelitów, dronów itp. nie dezaktualizuje takiej koncepcji obronności? Romuald Szeremietiew twierdzi, że nie. W praktyce pokazała to wojna w Afganistanie. Działania asymetryczne, wojna partyzancka są według niego skuteczną formą oporu przeciwko silniejszemu nieprzyjacielowi. Jeżeli się do nich nie przygotujemy, nasze wojska operacyjne zostaną szybko rozbite, gdyż nieprzyjaciel będzie w stanie uzyskać potrzebną do tego przewagę trzy do jednego, i będziemy musieli budować konspirację jak w 1939 roku.

Z kolei pojęcie wojny hybrydowej to „nowy, modny termin wymyślony przez gości, którzy żyją z tego, że wypowiadają się publicznie i piszą artykuły”. Zjawiska, które są w ten sposób określane, nie są niczym nowym – były od zawsze, odkąd prowadzono działania wojenne.

Czy zmianie na lepsze uległ sposób dowodzenia i zarządzania armią? Niestety i tutaj Romuald Szeremietiew widzi zaniedbania. System dowodzenia wprowadzony za poprzedniej władzy był dysfunkcjonalny. Mówił o tym sam Antoni Macierewicz. Minęły jednak dwa lata i nadal jest ta sama struktura dowodzenia. Została ona nawet dodatkowo skomplikowana, gdyż dodano do niej dowódcę Wojsk Obrony Terytorialnej, podległego Ministrowi Obrony Narodowej. Gość Poranka zapytuje, dlaczego nie udało się przywrócić normalności, która polega na tym, że na każdym szczeblu dowodzenia powinien być jeden dowódca? Obecnie mamy trzech.

Co z produkcją broni? Romuald Szeremietiew odpowiada pytaniem – jakiej broni i dla jakiej armii? Armia ma wykonywać określone zadania. Jeśli będziemy mieli strategię, to będziemy wiedzieć, jakiej broni będziemy potrzebować.

Zapraszamy do wysłuchania całego Poranka WNET. Rozmowa z Romualdem Szeremietiewem w części siódmejdziesiątej. A w niej Romuald Szeremietiew wymienia poglądy z redaktor naczelną Śląskiego Kuriera WNET Jadwigą Chmielowską oraz opowiada o tym, jak jego drogi polityczne krzyżowały się z drogami Antoniego Macierewicza.

JS


 Obejrzyj ten wywiad na naszym kanale YouTube!