Dr Bąkowska-Morawska: Nie dziwi mnie, że Polska nie ma kadry zarządzającej w średnim wieku. Woli zakładać własne firmy

– Osoby najbardziej przedsiębiorcze, które wyjechały z Polski w 2000 r., teraz do niej wracają. Jednak nie chcą zarządzać firmami, a zakładać własne – mówi dr Urszula Bąkowska-Morawska.

 

 

Dr Urszula Bąkowska-Morawska, wiceprezes Zarządu Uzdrowiska Cieplice Sp. z. o.o. Polska Grupa Uzdrowisk, dzieli się swoimi przemyśleniami na temat braku w Polsce kadry zarządzającej w średnim wieku. Uważa ona, że źródła tego problemu należy upatrywać w latach 2000-2001, kiedy to w kraju panowało wysokie bezrobocie.

„Myślę, że ci najbardziej przedsiębiorczy, dynamiczni wyjechali wtedy z Polski. Oni teraz wracają, natomiast też Polska się zmieniła. Nawet jeżeli mają tę wiedzę i wiedzą jak robić pewne rzeczy (…), to nie do końca chcą przejść do firm i zarządzać firmami, tylko chcą tworzyć swoje firmy”.

Gośc Poranka uważa jednak, że kadra zarządzająca w tym wieku może pojawić się w Polsce już niedługo. Powodem tego stanu rzeczy jest fakt, że rozwarstwienie pomiędzy najbiedniejszymi a najbogatszymi obywatelami zmniejsza się. W efekcie chęć pozyskania nowej wiedzy i umiejętności rośnie, ponieważ podstawowe potrzeby są zaspokojone. Wzrasta również chęć dzielenia się swoimi doświadczeniami.

Dr Bąkowska-Morawska opowiada także o tym, jak zaczęła się jej przygoda z Uzdrowiskiem Cieplice oraz o swoim zainteresowaniu ekonomią i przedsiębiorczością.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Kasztelowicz: W ciągu 25 lat NFOŚ pozbył się wysokiej emisji. Teraz pora na walkę z niską emisją – głównym źródłem smogu

– W ciągu 25 lat NFOŚ zwalczył wysoką emisję. Teraz pora na pozbycie się niskiej emisji – głównego źródła smogu. Ma temu służyć program „Czyste powietrze” – mówi Łukasz Kasztelowicz.

 

 

Łukasz Kasztelowicz, prezes zarządu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu, opowiada o współpracy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska (NFOŚ) ze swoimi wojewódzkimi odpowiednikami oraz samorządami. Od lat współpraca między tymi instytucjami układa się pomyślnie, czego efektem jest wiele wspólnych programów. Kooperacja ta była szczególnie intensywna w dziedzinie gospodarki wodno-ściekowej.

„Można powiedzieć, że nawet na tle europejskim nasze instalacje są instalacjami najbardziej nowoczesnymi. Naprawdę, jeżeli chodzi o kwestię wydatkowania środków, jeżeli chodzi o Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska , to na przestrzeni lat 25 ponad 4 miliardy złotych środków popłynęło właśnie z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska na ochronę środowiska, ale z tych 4 miliardów złotych prawie połowa to są środki, które poszły właśnie na gospodarkę wodno-ściekową”.

Efektem 25 lat działania Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska i niemal 30 lat aktywności NFOŚ jest wyeliminowanie problemu wysokiej emisji. Kasztelowicz informuje, że obecnie trwają prace nad zlikwidowaniem niskiej emisji – ma do tego doprowadzić program „Czyste powietrze”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Żabska, Mykytyszyn: Zamek Książ to wizytówka i brama do Polski. To od Dolnego Śląska zależy, jak będzie ona postrzegana

– Przez granicę czeską czy niemiecką do Zamku Książ docierają turyści z całego świata. To od Dolnego Śląska zależy, jak będą oni postrzegać Polskę – mówią Anna Żabska i Mateusz Mykytyszyn.

 

 

Anna Żabska, prezes Zamku Książ w Wałbrzychu i Mateusz Mykytyszyn, rzecznik prasowy obiektu, opowiadają o reprezentowanym przez siebie zabytku. Drugi z gości Poranka stwierdza, że obiekt ma ogromny wymiar kulturowy i duchowy nie tylko dla Dolnego Śląska, ale i dla całej południowej Polski. Zamek nazywa wprost „wizytówką i bramą do Polski”. To przez Wałbrzych bowiem, przekraczając granicę czeską i niemiecką, do chluby Wałbrzycha przybywają ludzie z całego świata. W związku z tym to właśnie w pierwszej kolejności od Zamku Książ, następnie od Wałbrzycha, a w końcu od Dolnego Śląska zależy, jak będą postrzegać oni Polskę. Jest to szczególnie ważne w obliczu faktu, że jeśli prognozy się potwierdzą, zabytek odwiedzi w tym roku rekordowe 0,5 miliona osób.

Coraz większa popularność obiektu prócz radości jest również źródłem wyzwań. Rosnąca liczba zwiedzających doprowadziła do przeprowadzenia w tym roku naboru na dodatkowych przewodników. Obecnie na terenie zamku pracuje około 200 osób. Jak podkreśla Anna Żabska, wykonywaniu obowiązku towarzyszy wszystkim miłość do miejsca pracy.

Prezes zabytku opowiada również o współpracy Zamku Książ z wałbrzyskimi teatrami – Teatrem Dramatycznym oraz Teatrem Lalki i Aktora. Z tym drugim dzięki wsparciu Ministerstwa Kultury przedstawił on spektakl opowiadający o historii obiektu. W zakrysie przybliżył ją Mateusz Mykytyszyn:

„Historia tego miejsca sięga już ponad 700 lat, ponieważ pierwsze wzmianki o Zamku Książ pochodzą z 1288 r., kiedy książę Bolko I Surowy z dynastii Piastów, z jej odnogi świdnicko-jaworskiej, przeniósł swoją stolicę ze Lwówka Śląskiego do Świdnicy i właśnie wybudował zamek Fürstenberg – bo taka była jego historyczna nazwa – jako swoją twierdzę”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Sławiński: Boris Johnson nie przekonał do siebie Szkotów. Po rozmowie z nimi funt mocno stracił na wartości

– Wczoraj okazało się, że Boris Johnson nie potrafi przekonać do siebie wszystkich. Wygwizdali go Szkoci, którzy są bardzo przeciwni Brexitowi, zwłaszcza bez umowy z UE – mówi Alex Sławiński.

 

 

Alex Sławiński, korespondent Radia WNET z Londynu, opowiada o trasie nowego premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona, w ramach której odwiedza on całe Zjednoczone Królestwo. Wczoraj zawitał on do Szkocji, natomiast dzisiaj rozmawiać ma w Walii z rolnikami. Chce on przekonać Walijczyków, że brytyjska gospodarka nie ucierpi po Brexicie. Wręcz przeciwnie – w przypadku ewentualnych barier Unii Europejskiej produkcja rolnicza może okazać się jeszcze bardziej potrzebna.

Wizyta w Szkocji pokazała jednak, że nowy szef rządu nie potrafi przekonać do siebie każdego. Został on tam bowiem wygwizdany przez Szkotów, którzy są bardzo przeciwni Brexitowi, zwłaszcza bez opracowanej z UE umowy. Zdarzenie to doprowadziło do znacznego osłabienia funta.

Gość Poranka snuje również domniemania o nastawieniu królowej Wielkiej Brytanii Elżbiety II do Brexitu.

„Wydaje mi się, że królowa również może podzielać dosyć mocno konserwatywne poglądy obecnego rządu i być może również będzie wspierać Brexit, chociaż ona nigdy się na ten temat oficjalnie nie wypowiadała”.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Jerzy Błaszczyk: Rewolucja śmieciowa dotarła do Wałbrzycha. Stworzyliśmy instalacje, pora na zmiany w świadomości[VIDEO]

– W 2013 r. po uchwaleniu ustawy o gospodarce odpadami rozpoczęliśmy działania na rzecz budowy instalacji do przetwarzania śmieci w Wałbrzychu. Teraz pora na zmianę świadomości – mówi Jerzy Błaszczyk.

 


Jerzy Błaszczyk, kierownik Zakładu Segregacji i Zagospodarowania Odpadów w Wałbrzychu, opowiada o działalności nadzorowanego przez siebie ciała. W ostatnim czasie wzbogaciło się ono o dwie instalacje – Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK) i Regionalną Instalację Przetwarzania Odpadów Komunalnych (RIPOK). Do ich powstania dążono tuż po uchwaleniu w 2013 r. ustawy o gospodarce odpadami, tzw. rewolucji śmieciowej. W 2015 r. rozpoczęto budowę obydwu obiektów. RIPOK współfinansowany był przez obchodzący w tym roku swoje 30. urodziny Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, natomiast PSZOK zbudowany został w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Wojewódzktwa Dolnośląskiego na lata 2014 – 2020. Obydwa obiekty są jedynymi instalacjami gminnymi w południowej części województwa dolnośląskiego ze 100% udziałem gminy.

Gość Poranka uskarża się na niespójne i szybko zmieniające się przepisy, wymagające ciągłych dostosowań obiektów do nowych warunków. Mówi także o dopiero pojawiającej się świadomości Polaków dotyczącej segregowania odpadów.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Machlowski: W „Czterech pancernych i psie” Twierdzę Kłodzko wyzwala się od Niemców. Jednak minęła ją II wojna światowa

– W 21. odcinku „Czterech pancernych i psa” Twierdza Kłodzko była częścią wyzwalanego od Niemców miasta. Jednak historia twierdzy nie jest powiązana z II wojną światową – mówi Sławomir Machlowski.

 

 

Sławomir Machlowski, kierownik Twierdzy Kłodzko, opowiada o udziale nadzorowanego przez siebie obiektu w serialu pt. „Czterej pancerni i pies”. Forteca obronna pojawiła się w 21. odcinku pt. „Dom”, w którym grała część wyzwalanego i zaminowanego przez Niemców miasta. Na pamiątkę gościnnego występu schody w zamku noszą nazwę Czterech Pancernych, a przy twierdzy stoi wypożyczony z Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie czołg T-34 – serialowy Rudy. Gość Poranka zwraca w tym miejscu uwagę na fakt, że w rzeczywistości historia obiektu nie ma żadnych powiązań z II wojną światową.

Twierdza Kłodzko stała się natomiast areną innych działań zbrojnych – przypadających na drugą połowę XVIII w. wojen śląskich. W 1742 r. w wyniku pierwszej wojny śląskiej forteca oddana została w ręce Prusaków, którzy umocnili ją i rozbudowali. W czasie potyczek powstał też pomocniczy fort na Owczej Górze. Z tych powodów Machlowski zaznacza, że zabytek mówi także o chwale państwa pruskiego i obiekt powinien pokazywać związane z nim wartości wielokulturowe.

Kierownik Twierdzy Kłodzko zaprasza również na XIV Dni Twierdzy Kłodzko, które odbędą się w dniach 9-11 sierpnia. Cały program imprezy dostępny jest na stronie Twierdzy Kłodzko.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Bobołowicz: Moja rodzina w ciągu jednej nocy musiała uciekać z Kamienia Koszyrskiego. Po Niemcach mogła im zagrozić UPA

– Moja rodzina musiała uciekać z Kamienia Koszyrskiego w 1944 r., kiedy to wieś opuścili Niemcy, a nie wkroczyli jeszcze Sowieci. Wtedy mogła zagrozić im zagrozić rzeź UPA – mówi Paweł Bobołowicz.

 

 

Paweł Bobołowicz, korespondent Radia WNET na Ukrainie, kontynuuje swoją letnią trasę Ukraiński Zwiad WNET. Tym razem na redakcyjnym motorze wybrał się on do Kamienia Koszyrskiego. W latach międzywojennych miasto przechodziło z województwa wołyńskiego do poleskiego, by po uzyskaniu niepodległości przez Ukrainę w 1991 r. znaleźć się w województwie wołyńskim w granicach tego państwa. Kamień Koszyrski położony jest 30 kilometrów od granicy z Białorusią i przepływa przez niego rzeczka Cyr.

Z miastem tym nasz korespondent związany jest osobiście – to tutaj bowiem w 1935 r. urodził się jego ojciec. Do dziś stoi tam dom rodzinny zbudowany w 1939 r., a swego czasu w samym centrum znajdował się duży hotel i restauracja Bobołowiczów. Los nie okazał się jednak dla rodziny korespondenta łaskawy – w 1944 r. musiała ona opuścić Kamień Koszyrski. Wtedy bowiem wyszli z niego Niemcy i istniało duże zagrożenie wkroczenia Ukraińskiej Powstańczej Armii, które mogło skończyć się rzezią. W związku z tym Polacy w ciągu jednej nocy opuścili miasto.

W drugiej części rozmowy Paweł Bobołowicz przeprowadził wywiad z Natalią Pas, dyrektorką Muzeum Krajoznawczego w Kamieniu Koszyrskim. Opowiada ona o średniowiecznej historii tego miasta.

#ukraińskizwiadWnet

A.K.

Mariusz Przybylski: Na Zachodzie żegluga śródlądowa zmniejszyła liczbę tirów. Jej rozwój w Polsce to konieczność

– Na Zachodzie jest zdecydowanie mniej tirów niż w Polsce, ponieważ część transportu przeszła na śródlądowe drogi wodne. Ich rozwój w Polsce to nie potrzeba, a konieczność – mówi Mariusz Przybylski.

 

 

Marek Przybylski, dyrektor oddziału Urzędu Żeglugi Śródlądowej w Kędzierzynie-Koźlu, porusza temat rozwoju żeglugi śródlądowej w Polsce. Opóźnienia w tej kwestii nazywa “katastrofalnymi”. Jako przykład zaniedbania tej gałęzi transportu podaje fakt, że w 1995 r. ukończona miała zostać budowa kanału Odra-Dunaj. Ten nie powstał jednak po dziś dzień. Za winnych słabego stanu infrastruktury żeglugowej w Polsce gość Poranka uważa rygorystyczne przepisy dotyczące ochrony środowiska oraz rozrośniętą biurokrację. Ta ostatnia doprowadza do tego, że etap przygotowywania i planowania jest często kilkakrotnie dłuższy od etapu realizacji.

“Tam [w krajach Europy Zachodniej – przyp. red.] rzeczywiście widać tę infrastrukturę żeglugową, jak ona dynamicznie się rozwija. Jeśli tylko zdarzy się jakaś awaria na szlaku żeglownym, momentalnie intensywnie rośnie ruch drogowy (…). Teraz na pewno już wielu widzi na Zachodzie, że tam jest zdecydowanie mniej tirów jak u nas, ponieważ część tego transportu przeszła na śródlądowe drogi wodne. To już nie jest u nas potrzeba, ale konieczność”.

Przybylski opowiada również o trudnościach w budowie portu w Kędzierzynie-Koźlu oraz o działających w tym mieście stoczniach.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Ireneusz Wiśniewski: Wyspa w Kędzierzynie-Koźlu stała się placem budowy. Remontuje się tu m.in. dwa stuletnie budynki

– Koszt rewitalizacji obiektów na wyspie w Kędzierzynie-Koźlu to 2,5 mln zł. Pieniądze te są przeznaczone na remont przystani “Szkwał” i internatu ZS Żeglugi Śródlądowej – mówi Ireneusz Wiśniewski.

 

 

Ireneusz Wiśniewski, dyrektor przystani “Szkwał”,  opowiada o trwającej rewitalizacji zarządzanego przez siebie obiektu. Jest ona częścią większego, opiewającego na kwotę 2,5 miliona złotych, projektu renowacji obiektów na wyspie w Kędzierzynie-Koźlu. Prócz przystani remont przejdą dwa zabytkowe stuletnie budynki, internat Zespołu Szkół Żeglugi Śródlądowej i stadnina koni. Środki na ten cel pozyskane zostały z Unii Europejskiej za pośrednictwem marszałka województwa opolskiego.

Sama przystań “Szkwał” wchodzi w skład Centrum Kształcenia Praktycznego i Ustawicznego, a od 1 września na mocy nowego prawa oświatowego stanie się Centrum Kształcenia Zawodowego. Przystań współpracuje ze wspomnianym już  Zespołem Szkół Żeglugi Śródlądowej, będącym jedną z dwóch placówek w Polsce kształcących marynarzy. “Szkwał” również prowadzi działalność oświatową – oferuje kształcenie w zawodach technik pojazdów samochodowych i technik mechanik.

Rewitalizacja samej przystani postępuje bardzo szybko. Powinna ona zostać oddana w czerwcu 2020 r.

Wysłuchaj całej rozmowy juz teraz!

A.K.

Szczypiński: Historycznie Racibórz to nie Polska, nie Niemcy, a głównie Śląsk. Nie ważne, do kogo ten region należy

– Postać Carla Ulitzki pokazuje, że w Raciborzu historia nie jest czarno-biała, a miasto historycznie nie jest ani Polską, ani Niemcami, a głównie Śląskiem – mówi Adrian Szczypiński.

 

 

Adrian Szczypiński, operator kamery i autor ośmiu filmów historycznych o Raciborzu, przybliża sylwetkę Carla Ulitzki – aktywnego w międzywojniu proboszcza z parafii św. Mikołaja znajdującej się w Raciborzu w dzielnicy Stara Wieś.

„To była postać niezwykła (…). Niezwykła i ciężko ją, jakby, ugryźć z dzisiejszego punktu widzenia, ponieważ z jednej strony to był ksiądz, ale i polityk. To był Niemiec, który dla Polaków nauczył się języka polskiego. To był człowiek, który kochał Racibórz, ale kochał Śląsk, ale udział Raciborza (…) widział w Rzeszy, a nie w Polsce”.

Gość Poranka zwraca uwagę na tragizm postaci duchownego. II wojna światowa sprawiła bowiem, że nie cieszył się on sympatią ani Niemców, ani Polaków. Naziści uważali go za sprzyjającego Polakom, natomiast Polacy w 1945 r. przegonili Carla Ulitzkę z Raciborza. Powodem tej decyzji był fakt, że proboszcz był Niemcem dążącym do przyłączenia miasta do Rzeszy. Sylwetka polityka jest dla Szczypińskiego dowodem na to, że historia w Raciborzu nie jest czarno-biała. Operator zaznacza przy tym, że miasto historycznie nie jest ani Polską, ani Niemcami, lecz przede wszystkim Śląskiem. Jego przynależność państwowa nie ma przy tym dla gościa Poranka większego znaczenia.

Szczypiński odnosi się także do anegdoty, według której przegrana w Raciborzu przez Jana III Sobieskiego partyjka kart przyczyniła się do jego wygranej nad Turkami pod Wiedniem w 1683 r. Opowiada ponadto o nakręconych przez siebie filmach.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.