Wykładowca Akademii Sztuki Wojennej wskazuje, że kluczowe dla Rosjan jest zdobycie Kijowa. Ich działania przebiegają bardzo powoli, wykorzystali już ogromną część swojego potencjału.
Dr Krzysztof Iwanek o wydarzeniach na granicy chińsko-indyjskiej, przebiegu starć między żołnierzami, tym, czy grozi nam wojna między mocarstwami atomowymi i o tym, co ma z tym wspólnego koronawirus.
Dr Krzysztof Iwanek informuje, że w poniedziałek doszło do starć między dwoma państwami na spornej granicy w Himalajach. Potwierdzono śmierć trzech żołnierzy indyjskiej, ale mówi się w mediach o 20 ofiarach. Straty po stronie chińskiej są nieznane. Są to największe takie napięcia od 1987 r.
Do starć doszło przy użyciu broni improwizowanej, noży i kamieni.
Do starć, jak zauważa wykładowca Akademii Sztuki Wojennej, dochodzi bez użycia broni palnej, gdyż zgodnie z gentleman’s agreement między stronami, patrole tak Indii, jak i Chin odbywane poruszają się w rejonie Ladakh bez niej, by zredukować ryzyko eskalacji. Temu ostatniemu nie służy wzajemne wchodzenie patroli coraz głębiej w terytorium, która druga strona uważa za swoje.
Pekin i Nowe Delhi oskarżają się wzajemnie o rozbudowę infrastruktury w rejonie Galwan. Dr Iwanek zauważa, że to właśnie drogami w tym regionie przemieszczały się siły chińskie w trakcie wojny z Indiami w 1962 r. Także obecnie mogłyby one służyć do inwazji Chin na Indie, ale jak sądzi, nie dojdzie do wojny. Zauważa przy tym, że są informacje o tym, iż
Gdzieś w Tybecie trwają bardzo szerokie ćwiczenia wojska chińskiego.
Zdaniem rozmówcy Krzysztofa Skowrońskiego sytuacja na spornej granicy powiązana jest z epidemią koronawirusa. Chiny bowiem mają ją już w znacznej mierze za sobą, zaś Indie z epidemią wciąż się zmagają.
Chińczycy kalkulują, że to dobry moment, żeby sobie malutkie kawałki terenu w Himalajach zajmować.
Stanisław Żaryn o akcji dezinformacyjnej dokonanej w celu skłóceniu Polski z jej sojusznikami, tym kto może za nimi stać i kiedy dowiemy się więcej.
Stanisław Żaryn przybliża sprawę ataku dezinformacyjnego wymierzonego w relację Polski z jej sojusznikami. W czwartek doszło do włamania na stronę Akademii Sztuki Wojennej, na której zamieszczono sfałszowany list rektora
Ten list był listem sfałszowanym, podpierającym główne tezy propagandy rosyjskiej.
Jednocześnie wykradzione zostały adresy e-mail byłego posła na Sejm i amerykańskiego dziennikarza, z których wysyłano podszywając się pod nich prośby do mediów o skomentowanie „skandalicznych słów” generała Ryszarda Parafianowicza. Informację o nich podały „anglojęzyczne portale zajmujące się propagowaniem dezinformacji rosyjskiej”.
Czynności w służbach zakończą się za kilka dni. […] Te działania wpisują się w taktykę działań rosyjskich służb.
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych przyznaje, że obecnie możemy jedynie się domyślać kto za tym stoi. Zaznacza, że celem takich akcji jest „podsycanie animozji Polsko-Amerykańskich, żeby Polacy przestali popierać obecność Amerykanów w Polsce”.
Na tym bardzo Rosjanom zależy.
Uzupełnia swoją poprzednią wypowiedź wskazując, że w ramach akcji dezinformacyjnej wstawiono artykuły o rzekomych słowach generała do materiałów archiwalnych dwóch polskich portali [Chodzi o strony Prawy.pl oraz Lewy.pl– przyp. red.] Zauważa, że fałszywe informacje, jakie pojawiły się w polskim mediach na temat radioaktywnej chmury z Czarnobyla zdradzają podobne cechy co ten atak.