Nowy Polski Ład – zagrożenie dla naszej przedsiębiorczości, wolności i państwa/ Felieton sobotni Jana Azji Kowalskiego

Stracą wszyscy zarabiający powyżej 10 000 zł miesięcznie. Wolne zawody i przedsiębiorcy najbardziej. W imię solidarności społecznej – tak się to tłumaczy. I jest to tłumaczenie bardzo niebezpieczne.

Kolejny raz i pewnie nie ostatni piszę o Polskim Ładzie. Ponieważ pogoda końca maja nastraja do rozmyślań, dziś będzie trochę filozoficznych i historycznych refleksji. Oczywiście na tytułowy temat. Ponieważ dowiedziałem się właśnie, że moje teksty oprócz zwykłych czytelników czytają też bezkompromisowi zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości, pragnę na początku złożyć oficjalne oświadczenie:

W całej rozciągłości popieram linię Partii i Rządu. Uznaję jego koalicyjne poświęcenie w służbie naszej ukochanej ojczyzny i akceptuję każdy pomysł naszego Rządu, przyjęty i odrzucony. Mam nadzieję, że moje spostrzeżenia drobnych niedociągnięć pozwolą naszej Partii je usunąć, a naszemu Rządowi jeszcze bardziej rządzić.

(czytelny podpis: Jan Kowalski)

No!, to teraz możemy zaczynać 😊 18 milionów Polaków zyska na zmianach, jak wyczytałem w programie. Kto zatem straci? Czy w ogóle ktoś straci na wprowadzanych zmianach?

Wygląda na to, że stracą wszyscy zarabiający powyżej 10 000 zł miesięcznie. Wolne zawody i przedsiębiorcy najbardziej. W imię solidarności społecznej – tak się to tłumaczy. I jest to tłumaczenie bardzo niebezpieczne. Wprowadza w nasze myślenie o państwie czynnik, który kiedyś doprowadził do upadku I Rzeczypospolitej. Ten czynnik to cementowanie struktury stanowej poprzez wyeliminowanie awansu społecznego dla świeżej krwi. Chociaż może wydać się to zabawne, zwłaszcza niczego nierozumiejącym z historii Polski, wraz z Nowym Polskim Ładem historia właśnie zatacza kilkusetletnie koło.

Dwa stulecia wielkości Polski, I Rzeczypospolitej, zbudowały pokolenia polskich przedsiębiorców; ich duch wolności osobistej i ryzyka wynikający wprost z chrześcijaństwa. Chrześcijańska wolność osobista i brak lęku przed doczesnym niepowodzeniem (wierząc w życie wieczne, nie boimy się życia doczesnego) zbudowały fenomenalne państwo wolności i bogactwa. Niech nie zwiedzie Was to, że nazywaliśmy ich i nazywamy szlachtą.

Szlachcice, czyli przedsiębiorcy gospodarujący w swoich folwarkach, stanowili 10% ówczesnego polskiego społeczeństwa. To oni stanowili ówczesną klasę średnią. Rozwijali Polskę gospodarczo, bronili jej osobiście i na swój koszt. Podobnej warstwy średniej nie miało żadne sąsiednie państwo.

Prusy miały militarny reżim, a Rosja – cara z jego knutem. Oba reżimy traktowały własnych poddanych – bo nie obywateli – jak niewolników. Ich państwa były utożsamiane tylko i wyłącznie z ośrodkiem władzy. W odróżnieniu od nich obywatele Polscy sami wybierali króla. Zarządcę państwa podlegającego prawu. Dlatego mogli się szczycić, że „Polska nie rządem stoi, ale swobodami obywateli”. Po 200 latach wszystko zepsuliśmy i I Rzeczpospolita upadła. Dzięki wybitnej pomocy zamordystycznych mocarstw sąsiednich, które nie dopuściły do przeprowadzenia koniecznych reform państwa. A trzymając za mordy własnych poddanych, gwarantowali anarchię i psucie państwa pod szczytnym hasłem wolności obywatelskiej.

Rozmawiałem ostatnio z trzema osobami. Każda była Polakiem z wyboru swoich przodków – Niemców, Rusinów, Litwinów. Zdumiało mnie to na tyle, że zacząłem rozmyślać, czy poza mną, rzecz jasna 😀, są jeszcze w Polsce polscy Polacy. Dlaczego ich przodkowie wybrali Polskę na swoją ojczyznę? Odpowiedź w każdym wypadku była oczywista. Właśnie dla wolności obywatelskiej Niemcy, Rusini, Litwini i inni stawali się Polakami. Polakami z wyboru.

Dopiero bezmyślne zniszczenie drobnej i średniej szlachty doprowadziło do upadku Rzeczypospolitej. A potem Polska odrodziła się pod marką II Rzeczypospolitej i niestety nie wróciła do źródeł naszej wielkości. Nie chcę czynić z tego zarzutu ani w stosunku do piłsudczyków, ani w stosunku do zwolenników Romana Dmowskiego. Nie obarczam tym nawet ludowców. Czasy na taki powrót były wyjątkowo niekorzystne.

Żyjąc teraz w III RP (choć wolałbym żyć już w V), widzimy ten sam potencjał, który zbudował potęgę I Rzeczypospolitej – warstwę polskich przedsiębiorców. Ryzykujących własnym majątkiem, często zdrowiem, rozwój własnych firm. Ten potencjał został wyzwolony częściowo w sposób niezamierzony. Wielu przypisuje go wprost Mieczysławowi Wilczkowi, komunistycznemu ministrowi komunistycznego rządu Mieczysława Rakowskiego. Ustawa Wilczka, dozwalająca w gospodarce wszystko, co nie jest zakazane, pozwoliła uwłaszczyć się komunistom. Po to przecież została wprowadzona. Jednak spowodowała również rozwój polskiej prywatnej przedsiębiorczości.

Kolejnym krokiem milowym w rozwoju polskiej przedsiębiorczości była decyzja komunistycznego rządu Leszka Millera. Wprowadził on 19% podatek liniowy dla przedsiębiorców w miejsce progresywnego, który odbierał 40% dochodu po przekroczeniu bariery 2000 złotych.

To podatek liniowy stał się podwaliną pod budowę polskiego kapitału. Dzięki niemu polscy przedsiębiorcy mogą obecnie zatrudniać 75% wszystkich pracowników i tworzyć 55% polskiego PKB. Polscy przedsiębiorcy, jeżeli doliczymy do tego rodziny, stanowią 10% całego społeczeństwa. Podobnie jak kiedyś szlachta. Są gwarantem siły państwa i jego ostoją.

Jeżeli teraz, pod hasłem zwiększenia składki zdrowotnej, obciążymy ich (nas – jestem przedsiębiorcą) dodatkowym 9% podatkiem, to łączny podatek przedsiębiorcy wzrośnie do 27%. I wielu wykończy, powodując wzrost bezrobocia i osłabienie gospodarcze naszego państwa. A polscy przedsiębiorcy będą znowu wyczekiwać komunistycznego rządu, który zmiłuje się nad ich losem. Narażając się na zarzut braku patriotyzmu, wyartykułowany kwieciście przez nowe pokolenie papierowych patriotów. Niepotrafiących nawet kur wyprowadzić na spacer.

Jako lojalny wyznawca jedynie słusznej linii, aczkolwiek dostrzegający pewne niedociągnięcia, zakończę znanym cytatem:

„Chłopcy, przestańcie, bo się źle bawicie, dla Was to jest igraszka, nam idzie o życie!”

Jan Azja Kowalski

PS Pytanie, dlaczego polskie elity polityczne zapomniały o źródłach naszej wolności i przyjęły schemat zarządzania państwem od wrogów naszej wolności, jest na tyle frapujące, że zajmę się tym w osobnym felietonie.

Mariusz Gierej: Jarosław Kaczyński spowodował, że Prawo i Sprawiedliwość przeszło do centrum

Dziennikarz mpolska24.pl o poparciu Lewicy dla Polskiego Ładu oraz o skutkach dogadania się Lewicy z PiS dla tego ostatniego i dla PO.

Cała polska polityka jest postładowa.

Mariusz Gierej komentuje bieżące polskie wydarzenia polityczne. Ocenia, że Lewica przez głosowanie ws. Polskiego Ładu wyrwała się z objęć Platformy Obywatelskiej. Stwierdza, że politycy Lewicy

Są tak skupieni na sobie.

Zastanawia się, czy Lewica odnajdzie swoją tożsamość. Dziennikarz mpolska24.pl porównuje obecną postawę polityków lewicowych do tej prezentowanej przez Jacka Kuronia. Podkreśla, że Jacek Kuroń robił rzeczy dla ludzi, a nie dla siebie, inaczej niż obecna lewica. Gierej wskazuje, że poprzez doprowadzenie do tego, iż Lewica głosowała razem z PiS

Jarosław Kaczyński […] spowodował, że Prawo i Sprawiedliwość przeszło do centrum. Sądzi między innymi, że Platforma Obywatelska zmierza do upadku.

Prezes PiS pokazując, że potrafi się dogadać tak z prawicą, jak i z lewicą wyparł Platformę Obywatelską do centrum. W rezultacie nie wiadomo, czy PO przetrwa.

Dla Platformy chyba nie ma miejsca w tej chwili i oni chyba zdali sobie z tego sprawę.

Nasz gość stwierdza, że Bartłomiej Sienkiewicz stał się dla niego wielkim rozczarowaniem, od kiedy wszedł do polityki. Brakuje mu od tego czasu samodzielnego myślenia.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Dr Sadowski: Polski Ład to niegotowy plan, a zaledwie przesłanie. Wobec kryzysu potrzebujemy działań tu i teraz

Wiele wskazuje na to, że polski rząd utrzyma rasizm wobec własnych przedsiębiorców – ocenia prezydent Centrum im. Adama Smitha.


Dr Andrzej Sadowski omawia założenia Polskiego Ładu. Wskazuje, że ma on charakter przesłania oddalonego w czasie, a nie planu działań mających na celu szybkie pokonanie kryzysu. Zdaniem ekonomisty:

W przypadku zapaści gospodarczej potrzebne są działania tu i teraz.

Ponadto, redystrybucja dochodu narodowego sama w sobie nie jest silnym czynnikiem rozwojowym. Wręcz przeciwnie:

Trudno spodziewać się spodziewać większego zapału Polaków do pracy. Kolejne transfery socjalne raczej go osłabią. Pracowitości należy przywrócić moc sprawczą. […] Bez radykalnej zmiany kierunków […] nie będziemy mieli szansy na szybkie wyjście z zapaści.

Rozmówca Adriana Kowarzyka stwierdza, że rządzący powinni wdrażać nowe rozwiązania wedle swojej najlepszej wiedzy, kierując się przede wszystkim zamiarem zwiększenia potencjału gospodarczego państwa.

Niestety, w swoim przesłaniu polski rząd utrzymał rasizm wobec własnych przedsiębiorców.

Prezydent Centrum im. Adama Smitha przypomina, że obniżka podatków wprowadzona za poprzednich rządów Prawa i Sprawiedliwości miała bardzo pozytywne skutki dla krajowej gospodarki; powstało kilkaset tysięcy nowych miejsc pracy. Przestrzega, że proponowane obecnie przez rząd doprowadzą do rozszerzenia się „szarej strefy”.

Dzięki rozsądnym działaniom władzy w latach 2007-2009 w Polsce nie było kryzysu, tylko spowolnienie gospodarcze.

Zdaniem gościa „Kuriera w samo południe” należy się spodziewać, że po wprowadzeniu planowanych zmian systemu podatkowego polscy przedsiębiorcy będą rejestrować swoją działalność w innych krajach.

Czechy, Irlandia czy Litwa staną się naturalnymi kierunkami emigracji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.W.K.

70 m2+. Czy podczas 3 kadencji PiS Warszawa stanie się europejską stolicą slumsów?/ Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego

70 m2 + (poddasze) brzmi bardzo optymistycznie. Zniesienie biurokratycznych barier przy budowie domu, wystarczającego dla małżeństwa z dwójką dzieci, jest krokiem w stronę upodmiotowienia Polaków.

Nowy, wspaniały Polski Ład postaram się omówić w czerwcowym „Kurierze WNET”. Dziś zajmę się jednym jego elementem – mieszkaniem bez wkładu własnego i domem do 70 m2 bez pozwolenia. I oczywiście zacznę od pierwszego, i od pieniędzy.

200 mld złotych to minimalny koszt obsługi tego programu. 2 mln mieszkań/domów przy zaangażowaniu gwarancyjnym lub bezpośrednim skarbu państwa w wysokości 100 tysięcy złotych daje taką kwotę. W zamyśle Prawa i Sprawiedliwości ma to być skała, na której młodzi Polacy zapragną uwić swoje wymarzone gniazdko. Zamysł jest szlachetny, ale…

Nie wiem, kto to wymyślił. Na pewno ktoś bardzo młody. W roku 2008 nie mógł mieć intelektualnie więcej niż 12 lat. Może na otarcie łez dostał to zadanie młodzieżowiec PiS po upadku programu Piątka dla Kota. Znaczy się dla zwierząt. Na pewno ktoś niepamiętający boomu mieszkaniowego w USA, rozkręconego przez sfinansowanie zakupu domów dla najuboższych bez zdolności kredytowych. Zakończyło się to upadkiem dwóch wielkich funduszy amerykańskich, kilku banków i atlantyckim kryzysem finansowym roku 2008.

W USA przed rokiem 2008, udzielając takich kredytów, zakładano, że koniunktura gospodarcza będzie trwać stale, nikt z kredytobiorców nie straci pracy, a raty będą regularnie spłacane. I jeszcze to, że wartość nieruchomości będzie stale rosła. Zatem kredyty będą same się ubezpieczać. Jak wiemy, skończyło się zupełnie inaczej. Bańka na rynku nieruchomości nie przekształciła się w skałę. Po prostu pękła. Bo zasada jest zawsze taka sama: skierowanie ogromnych pieniędzy w jakikolwiek segment rynku owocuje spekulacyjnym wzrostem cen, a potem równie radykalną przeceną. Tracą najmniej zamożni, a zyskują spekulacyjne hieny.

Jednak w naszej pięknej ojczyźnie i chrześcijańskim świecie mamy aktualnie rok 2021. I chyba to nie jest najlepszy czas na powtarzanie starych cudzych błędów. Zwłaszcza że sytuacja naszych młodych współobywateli byłaby niewspółmiernie gorsza niż w USA po krachu.

W Stanach nie ma panującej u nas niewoli bankowej. Nie stać cię na spłatę kredytu, to odsyłasz klucze na adres banku, który udzielił kredytu. Niech on się martwi o swoją własność, czyli niespłaconą nieruchomość.

W Polsce, odzyskanej po komunistycznej niewoli przez uwłaszczonych na państwowym majątku byłych komunistów, prawo nie chroni obywatela. Chroni interesy byłych komunistów i międzynarodowych korporacji. W interesującym nas przypadku korporacji bankowych. Gwarantowanie całym swoim mieniem i życiem kredytu na zakup mieszkania/domu to skandal. I to – w roku 2021, 150 lat po zniesieniu niewolnictwa – należy natychmiast zmienić. Właśnie taka zmiana powinna być pierwszą i podstawową gwarancją prawną chroniącą polskich obywateli marzących o własnym kącie. I takim podstawowym prawem obywatelskim polski parlament powinien zająć się teraz, już, natychmiast.

Gwarancja państwowa dla ryzykownych kredytów, bez zniesienia niewoli bankowej, skończy się tylko nadmuchaniem bańki na rynku nieruchomości. Zamiast być kołem zamachowym polskiej gospodarki. Zyskają wielcy tego świata, a stracą i popadną w niewolę najmniejsi. Który polski bank wybierzemy do upadku? PKO BP, z którego właśnie czmychnął Michał Jagiełło?

Dosyć jednak biadolenia, bo drugi element programu, czyli 70 m2 + (poddasze) brzmi bardzo optymistycznie. Zniesienie biurokratycznych barier przy budowie domu, wystarczającego dla małżeństwa z dwójką dzieci, jest krokiem w stronę upodmiotowienia Polaków. Wyzwolenia nas wszystkich spod władzy biurokracji.

Taki właśnie wolnościowy sposób myślenia powinien kształtować rozwój naszego państwa. Powinien przeniknąć do głów wszystkich polityków pragnących dobra dla Polski i Polaków. Jest z gruntu chrześcijański i zgodny z katolicką nauką społeczną. Każdy z nas powinien mieć możliwość zadbania o swoje podstawowe potrzeby bez ingerencji wyższych instancji.

Państwo powinno pomagać, a nie przeszkadzać i karać. Powinno być odpowiedzialne jedynie za infrastrukturę niezbędną do rozwoju prywatnego biznesu i bezpiecznego życia prywatnego. Własny dom/mieszkanie jest podstawowym elementem takiego życia.

Czy to się uda? W mniejszych miejscowościach na pewno. A w Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu lub Warszawie? Tu na przeszkodzie stoi cały aparat III RP. I jeden z jego filarów – samorządy.

Potworek samorządowy, jaki powstał za rządów Jerzego Buzka, zapewnił nam nie tylko 1. miejsce w świecie pod względem ilości radnych (50 000). Stworzył również mafijną klikę samorządowo-deweloperską. Ta mafia w białych kołnierzykach i wypasionych furach jest główną przeszkodą w realizacji każdego planu mieszkaniowego. Planu teoretycznie nakierowanego na zwykłego Jana Kowalskiego. Ona żyje i dalej chce żyć z planowego niedoboru mieszkań i działek w metropoliach.

Rozwiązania są dwa, a w zasadzie jedno. Po pierwsze, musimy zmienić sposób zarządzania naszym prywatnym życiem z odgórnego na oddolny. Po drugie, musimy zmienić sposób zarzadzania państwem. W identyczny sposób.

Program 70 m2+ może sprawdzić się w Polsce lokalnej. Na wsiach i w małych miasteczkach. Ale czy tam chcą mieszkać ambitni młodzi ludzie?

Od początku lat 90. postępująca centralizacja państwa wysysa zdolnych młodych ludzi z Polski lokalnej do wielkich miast. Gdyby zdobyli tam wykształcenie i chcieli wracać do swoich małych ojczyzn (np. do Beskidu Niskiego), wszystko byłoby w porządku. Mielibyśmy tak reklamowany przez premiera Morawieckiego zrównoważony rozwój. I V Rzeczpospolitą. Jest zupełnie inaczej. Dlatego prawie wszyscy młodzi ludzie chcą emigrować lub mieszkać w wielkim mieście. Najlepiej w Warszawie.

Jednak uspokoję Was na koniec, warszawiacy. Przy obecnej władzy „samorządu” nie jest możliwe, żeby na obrzeżach stolicy mogły powstać osiedla slumsów. Wasza rura i tak nie wytrzymuje tego…, co już jestJ

Jan Azja Kowalski