Minister Emilewicz zapowiada zwalczanie zatorów płatniczych,które wydatnie hamują rozwój polskich przedsiębiorstw

Według szacunków prawie 90 procent firm spotyka się z zatorami płatniczymi. Po latach nieudanych prób w zwalczaniu tego zjawiska ministerstwo zapowiada nową ustawę ograniczającą opóźnienia.

Problem jest istotny i nie ma prostego rozwiązania. Dlatego nie wychodzimy od projektu ustawy, ale od zdefiniowania puli problemów, które przyszły projekt ustawy powinien rozwiązać – podkreślił minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz.

Polska jest w niechlubnej czołówce europejskich państw dotkniętych zjawiskiem zatorów płatniczych. Według szacunków ministerstwa około 90 procent przedsiębiorców zostało dotkniętych zjawiskiem opóźnień w płatnościach. W tej grupie jedna czwarta firm ma następnie problemy z regulacją własnych zobowiązań oraz ogranicza z tego powodu inwestycje. Co dziesiąta firma z powodu opóźnień w płatnościach miała problem z wprowadzeniem produktu na rynek, a 7,5 procent obniżała zatrudnienie lub zmniejszała pensje pracownikom.

Charakter problemu przedstawiła minister przedsiębiorczości: Zatory to jest zahamowanie całego ruch gospodarczego. Ponad 90 procent przedsiębiorców, podkreśla, że problem realnie istnieje i ich dotyka. Na zatory płatnicze składają się dwa rodzaje zjawisk. Po pierwsze to jest nieterminowe spłacanie zobowiązań przez kontrahentów. Drugim typem działań hamujących przelewy płatności jest wyznaczanie długich terminów płatności. Ustalane terminów płatności, które dochodzą nawet do 180 dni.

Z badań przeprowadzonych w ramach Zielonej Księgi zatorów płatniczych w Polsce, opóźnienia rodzą konkretne konsekwencje w działalności firm, pierwsze opóźniają swoje płatności, a następne odłożenie działań w realizacji inwestycji i utrzymania zatrudnienia oraz wypłaty pensji. Skala blokad płatniczych negatywnie wpływają na kooperację polskich firm z zagranicznymi kontrahentami.

Co prawda rządy już wcześniej próbowały walczyć z zatorami płatniczymi. Już istnieje ustawa z 2013 roku, regulująca zatory płatnicze, która ogranicza termin płatności do 60 dni między firmami oraz 30 z podmiotami publicznymi.

Nowa legislacja będzie szła w kierunku ograniczenia terminów realizacji umów oraz pomocy dla małych i średnich przedsiębiorców. Ministerstwo rozważa również wprowadzenia kar dla firm zalegających z płatnościami.

Jak podkreślił wiceminister przedsiębiorczości Mariusz Haładyj: Ministerstwo planuje szerokie konsulacie w ramach przygotowywania nowej legislacji. Nie mamy przygotowanego projektu, który pokażemy po konsultacjach, tylko realnie prowadzimy rozmowy ze środowiskiem.

Nie ma też jednego rozwiązania i nie ma szans zlikwidować tych zatorów. Dotykamy sfery relacji między firmami i chcemy się dowiedzieć od biznesu, jak daleko idące zapisy ma zawierać przygotowywana regulacja – podkreślił wiceminister Haładyj.

Jak wskazali przedstawiciele rządu, prace legislacyjne toczą się w czterech zasadniczych kierunkach. Jak ograniczyć wydłużanie terminów umownych, w jaki sposób skłaniać kontrahentów do zapłaty w terminie. Rząd myśli również o wprowadzeniu wsparcia dla małych i średnich przedsiębiorstw, które borykają się z zatorami płatniczymi oraz nad sankcjami dla firm notorycznie używających swojej przewagi rynkowej dla wydłużania terminów umownych.

Jak podkreśliła minister Emilewicz projekt powinien być gotowy przed wakacjami, a ustawa wejdzie w życie na początku przyszłego roku.

ŁAJ

Jarmark Wnet z Republiką. Wśród gości m.in. Piotr Walentynowicz, Chris Zawitkowski, Jan Kulczycki, Marek Charasiuk

Zapraszamy do wysłuchania dzisiejszej audycji z Jarmarku Radia Wnet. Tematem rozmów była m.in. ustawa degradacyjna, stosunki polsko- amerykańskie oraz wspomnienie ofiar katastrofy smoleńskiej.

Prowadzący: Krzysztof Skowroński i Emilia Pobłocka

Realizator:  Paweł Chodyna

Wydawca: Magdalena Piejko

Część pierwsza:

Część druga:

 

 

Szef Solidarności w KGHM: Obecna władza nie zrobiła nic, aby rozliczyć afery w Polskiej Miedzi

Józef Czyczerski przewodniczący „S” i członek Rady Nadzorczej w KGHM podkreślił, że zagraniczne inwestycje spółki, realizowane za rządów Po-PSL, od początku nie miały szans na biznesowy sukces.

Gość Poranka Wnet podkreślał, że zagraniczne inwestycje KGHM-u, były realizowane bezzgody przedstawicieli zarządu w radzie nadzorczej: Afton-Ajax, to aktywa kupione w Kanadzie zostały kupione w latach 2010/2011. A następnie kupiono spółkę Quadra. W przypadku kupna spółki Afton-Ajax to ta inwestycja była bardzo krytykowana przeze mnie w radzie nadzorczej i wówczas minister Grad złamał ustawę o komercjalizacji, nie powołując w skład rady nadzorczej przedstawiciela załogi.

Józef Czyczerski bardzo mocno podkreślał, że po zmianie rządu nie było woli rozliczenia afer: Od momentu zmiany politycznej wokół inwestycji zagranicznych polskiej miedzi odbywa się jakiś dziwny balet. Wiadomo, kto podejmował decyzję, ci ludzie zajmują eksponowane stanowiska, a firma boryka się z rozwiązaniem tych kłopotów. To, że inwestycja w Afton-Ajax nie zostanie uruchomiona, było już wiadomo w chwili zakupu. Za ten zakup odpowiadał pan Wirth, który teraz wykłada ekonomikę górnictwa.

Gość Poranka Wnet przypomniał również historię prywatyzacji jeden ze spółek telefonicznych, należącej do polskich spółek w tym do KGHM-u: Za czasów rządów Donalda Tuska, zdecydowano się na sprzedaż Polkomtela, który był budowany przez polski kapitał, i wytransferować środki za granice, gdzie poszukiwano 200 milinów dolarów, na ratowanie Stoczni Szczecińskiej, gdzie szukano inwestorów w Katarze, a tutaj poprzez raje podatkowe wytransferowano środki z KGHM.

Pozostaje pytanie, kto pozwolił na wyprowadzanie funduszy z KGHM, ponieważ transfer tak dużych pieniędzy poza granicę Rzeczpospolitej nie mógł się odbyć bez zgody politycznej na najwyższej półce – podkreślił w Poranku Wnet Józef Czyczerski.

ŁAJ

Janusz Śniadek: Jeżeli pojawią się próby obchodzenia zakazu handlu w niedzielę jesteśmy gotowy do nowelizacji prawa

Od pierwszego marca wchodzi w życie ustawa o wolnych niedzielach w handlu. Pierwsza niedziela, w którą sklepy zostaną zamknięte, przypada 11 marca. Rząd zapowiada wzmożone kontrole Inspekcji pracy.

Ustawa o wolnych niedzielach staje się faktem. W tym roku tylko w pierwszą i ostatnią niedzielę każdego miesiąca będzie możliwe prowadzenie handlu, a w pozostałe będą wolne od handlu. Od przyszłego roku już tylko ostania niedziela miesiąca będzie handlowa. Pełny zakaz handlu w niedzielę wejdzie od 2020 roku, z wyjątkami zapisanymi w ustawie, jak ostatnią niedzielę stycznia, kwietnia, czerwca i sierpnia oraz dwie niedzielę przed świętami bożego narodzenia, oraz jedna przed świętami Wielkiejnocy. Ustawa zakłada również ograniczenie handlu w wigilię Bożego Narodzenia oraz w Wielką Sobotę do godziny 14.

Zależało nam, aby ta ustawa wchodziła w życie w porozumieniu między stronami, której to najbardziej dotyka, czyli stroną związkową i pracodawców, nie zapominać o interesach klientów. Myślę, że etapowy system wprowadzania przepisów, jest dobrym kompromisem – zaznaczył Stanisław Szwed wiceminister Rodziny Pracy i Polityki Społecznej.

Zdaniem ministra Szweda pewne kontrowersyjne wyjątki były nie do uniknięcia: Wyjątków od ustawy jest faktycznie dosyć dużo, ale one wynikają z tego, że chcieliśmy umożliwić zakupy drobnych rzeczy, których nie udało się kupić w tygodniu, ale też rzeczy niezbędnych, jak na stacjach benzynowych czy aptekach. Te wyjątki wynikają z takiego właśnie założenia.

Zależy nam, aby duch ustawy był zachowanych, czyli ogólny zakaz handlu w niedzielę we wszystkich placówkach z pewnymi wyjątkami oraz w sytuacji, kiedy sam właściciel prowadzi handel – podkreślił Stanisław Szwed.

Rząd zapowiada, że po wprowadzaniu nowej regulacji będą prowadzone kontrole prowadzone przez Państwową Inspekcję Pracy, której urzędnicy będą mogli nakładać kary finansowe od 1 do 5 tysięcy złotych. Możliwe będzie również skierowanie sprawy do sądu, który będzie mógł zasądzić do 100 tysięcy grzywny lub nawet karę więzienia: Doszliśmy do porozumienia z Państwowa Inspekcją Pracy, żeby na wszelkie wątpliwości w kwestii tej ustawy odpowiadać wspólnie. Najważniejsza jest informacja, że interpretacja przepisów z państwową inspekcją będzie wspólna. Nie będzie dwugłosu.

Już w pierwszą niedzielę wolną od handlu rozpoczął się kontrolę Państwowej Inspekcji Pracy, ale zakładamy, że jeżeli w małym sklepie dojdzie do naruszenia ustawy, to pierwsza kontrola powinna zakończyć się upomnieniem. To nie dotyczy dużych sieci handlowych i hipermarketów, gdzie sprawa będzie oczywista – zaznaczył wiceminister Rodziny Pracy i Polityki Społecznej.

W mediach od początku pracy nad ustawą pojawiają się informacje o możliwości obchodzenia ustawy, poprzez zmianę klasyfikacji sklepów na stacje benzynowe lub korzystania z usytuowania na dworcach kolejowych. Pojawiły się również informacje o planach wielkich sieci handlowych prowadzania handlu do późna w nocy w sobotę i otwierania sklepów tuż po północny w poniedziałek. Do informacji prasowych odniósł się wiceminister Szwed: Mam nadzieję, że nie będzie dochodziło do prób obchodzenia zapisów tej ustawy, ale żeby dochodziło do zawarcia porozumienia między stroną społeczną a pracodawcami.

Również poseł Janusz Śniadek, który kierował pracami sejmowymi nad ustawą, zapowiedział, że większość rządowa jest gotowa do twardej walki z próbami obejścia ustawy: Zapowiadamy wszystkim, że jeżeli stwierdzimy przypadki obchodzenia zakazu handlu, to bardzo szybko tę ustawę znowelizujemy. Więc jeżeli ktoś planuje jakieś duże inwestycje, służące omijaniu przepisów, będą niewelowe.

Jednym z częstszych pomysłów na ominięcie zakazu handlu w niedzielę jest rozbudowywanie stacji benzynowych, które będą prowadzić handel spożywczy w niedziele. Wobec takiej praktyki, wiceminister rodziny Stanisław Szwed założył, że możliwy jest powrót do propozycji społecznych o prowadzeniu zapisy do dopuszczalnej powierzchni stacji benzynowej, które będą mogły pracować w niedzielę.

Janusz Śniadek zaznaczył, że wyjątki, które mogą się stać furtką dla nieuczciwych przedsiębiorców, są elementem porozumienia strony związkowej, pracodawców oraz potrzeb konsumentów: To jest naprawdę dobry kompromis. Ta ustawa ma służyć ludziom, a nie być przeciw komukolwiek, skąd właśnie się bierze tak duże liczba wyjątków od zakazu handlu. Niepodobnością jest, aby nie można było kupić w czasie podróży paliwa w niedzielę, czy czegoś zjeść na dworcu – zaznaczył Janusz Śniadek.

ŁAJ

Bartosz Marczuk: Nie planujemy żadnych zmian w podstawowych założeniach programu Rodzina 500 plus

Pomysł programu Aktywna Rodzina jest głęboko nieprzemyślany – powiedział wiceminister rodziny, odnosząc się do projektu Nowoczesnej na politykę prorodzinną, który zakłada likwidację Rodziny 500 plus.

Zdaniem gościa Poranka Wnet Program Rodzina 500 plus, w pełni realizacje podstawowe cele, założone przez ministerstwo i rząd: Bardzo uważnie patrzymy czy Rodzina 500 plus realizuje trzy podstawowe cele, czyli wzrost dzietności, spadek nędzy wśród dzieci, oraz inwestycja w kapitał ludzki w rodzinę. Kiedy patrzmy po tych dwóch latach na realizację programu, to widzimy, że we wszystkich trzech obszarach udało się nam odnieść sukces. (…) Widzimy, że program Rodzina 500 plus realizacje założone cele.

Minister Marczuk podkreślił, że program Rodzina 500 plus w aktualnym kształcie w pełnym stopniu realizuje wszystkie założenia, zarówno w zakresie walki z ubóstwem, poprzez próg dochodowy na pierwsze dziecko, oraz pronatalistyczny, ponieważ jak pokazują badania, większości rodzin nie bierze kwestii ekonomicznych przy decyzji o pierwszym dziecku. Aspekt materialny zaczyna się pojawiać przy planowaniu kolejnych dzieci.

Bartosz Marczuk odniósł się również do informacji o zmniejszeniu się liczny osób pobierających świadczenia na pierwsze dziecko: Głównym powodem, jest to, że poprawiła się sytuacja na runku pracy. Kiedy program startował w 2016 roku, za podstawę przyznawania świadczeń przyjęliśmy dane za rok 2014. Przy naborach na rok 2017, prane już były dane z 2016 roku, w którym większość rodzin miała znacznie lepsze dochody.

Do tego również udało nam się doszczelnić system w zakresie nieuprawnionego pobierania świadczenia na pierwsze dziecko. Zdarzały się sytuacje, kiedy ktoś pobierał świadczeni na pierwsze dziecko, a miał wyższe dochody od przyjętego progu. Tutaj chodzi o osoby, które rozliczały się w sposób prosty i wykazywały w zasadzie zerowe dochody, podczas gdy w rzeczywistości zarabiają bardzo dobrze albo wychowują dzięki poza granicami Polski – podkreślił wiceminister rodziny.

Gość Poranka Wnet, jednoznacznie zdementował możliwość objęcia świadczeniem wszystkich dzieci: To była wypowiedz luźna. W tej chwili nie ma absolutnie żadnych planów na zmiany w zasadniczych elementów programu Rodzina 500 plus. (…) Aby objąć programem Rodzina 500 plus wszystkie pierwsze dzieci, to budżet musiałby wydać kolejne 18 mld złotych. Pojawia się pytanie, czy to byłby program możliwy do wykonania, w dłuższej perspektywie budżetowej i czy Polacy uwierzyliby, że ten program jest na bardzo długo, skoro wydatki są tak znaczne.

Bartosz Marczuk odniósł się również do planów Nowoczesnej, która chce zlikwidować Rodzinę 500 plus: Program aktywna rodzina, jest całkowicie nieprzemyślany. Kiedy ogląda się szczegóły tego programu, to widać, że to ma być program kierowany do rodzin, w których co najmniej jedna osoba pracuje. Od razu rodzi się pytanie, jakie będą koszty administracyjne, żeby co miesiąc sprawdzać, czy ktoś pracuje. Kto będzie sprawdzać, czy na pewno jeden z rodziców pracuje?

W Poranku Wnet wiceminister rodziny prezentował najnowszą innowację, wprowadzoną w ramach projektu Karty Dużej Rodziny. Ministerstwo przeprowadziło pełną cyfryzację karty, która stała się pierwszym w polskie pełnowartościowym e-dokumentem. Kartę mogą otrzymać rodziny, które mają na utrzymaniu co najmniej trójkę dzieci. Dokument umożliwia do korzystania ze zniżek u kilku tysięcy patentów handlowych. Lista partnerów, razem z geolokalizacją lokali oferujących zniżki są dostępne w ramach aplikacji Karty Dużej Rodziny. Od początku roku posiadacze Katy Dużej Rodzinny dostaną rabat na stacjach Orlen. Paliwo będzie tańsze o 8 lub 10 groszy na lirze, a artykuły spożywcze będę przecenione o 20 procent. Do partnerów programu z wielkich korporacji należą również Lidl czy Carrefour ale również w instytucjach użyteczności publicznej.

ŁAJ

Jak w majestacie prawa ograbiać z kapitału słabych, hamując ich rozwój / Florian St. Piasecki, „Kurier WNET” 43/2017

Prawo handlowe w międzynarodowej wymianie handlowej, opartej na koncepcji wolnego rynku, można uznać za bezprawie, szczególnie że naturalny proces globalizacji także sprzyja firmom wielkim i bogatym.

Prawda was wyzwoli (J 8,32)

Florian Stanisław Piasecki

Raport o błędach prawa gospodarczego Unii Europejskiej

Jak wiadomo ustrój kapitalistyczny opiera się na założeniu: istota ludzka dąży do polepszenia swojego bytu. Zaś głównym postulatem jest: prawo „świętej” własności posiadanych dóbr (majątku). Przy narastającej liczbie ludzi i ograniczonej ziemskich zasobów łatwe zdobywanie dóbr skończyło się.

Wtedy, aby powiększyć swój majątek, trzeba było unicestwić dotychczasowego właściciela w celu przejęcia jego majątku. Powstało nowe prawo wojenne – walki o byt. Zwycięzca prawem silniejszego zabierał majątek pokonanego. Brutalność tego prawa spowodowała uzupełnienie o przepisy mające chronić słabszych; nastąpiła (w Europie) chrystianizacja prawa.

Nie zahamowało to procesu zmian własnościowych, które zachodziły za zgodą ich właścicieli. Tak narodziła się dobrowolna, pokojowa wymiana dóbr. Później tę działalność, po wynalezieniu pieniądza, nazwano handlem. W istocie, pieniądz jest (umownym) dobrem uniwersalnym, które można wymienić na każde inne (kupić) i każde dobro wymienić (sprzedać) na dobro uniwersalne. Za tym powstało pojęcie kapitału, wyrażanego w jednostkach pieniężnych. Powstało w ten sposób wiele dóbr uniwersalnych – walut. Powstały giełdy walutowe, przeliczające stosunek (kurs) ich wartości. Obecnie jesteśmy świadkami narodzin wspólnej waluty ogólnoświatowej.

Teraz każdą wymianę dóbr z udziałem pieniędzy nazywamy handlem, a bez ich udziału – barterem. Wymiana handlowa zastąpiła potrzebę zmian własnościowych bez konieczności wywoływania wojen, przy zachowaniu istniejącego „świętego” prawa własności.

W rezultacie powstało prawo handlowe. O ile prawo dla krajowych transakcji handlowych okazało się wystarczające, to zastosowane do transakcji międzynarodowej wymiany handlowej, opartej na koncepcji wolnego rynku, jest stronnicze (dla wielkich i bogatych) i można uznać je za bezprawie, szczególnie że naturalny proces globalizacji także sprzyja firmom wielkim i bogatym.

Na naszych oczach ujawniają się wielkie afery i oszustwa, najczęściej związane ze sferą handlu i obrotem finansowym. Są to jednak „zwykłe” przestępstwa związane z łamaniem prawa. Ograniczają się do okradania skarbu państwa przez osoby fizyczne i osoby prawne, czasem także przez urzędników.

Treść przedstawionego tu raportu dotyczy innego rodzaju oszustw, dokonywanych w świetle prawa i z punktu obecnego prawa handlowego legalnych. Są to szczególnie obrzydliwe oszustwa, gdyż działają na korzyść państw bogatych kosztem państw biednych. W pracy dowodzę, że są one niesprawiedliwe. Widzimy to także na przykładzie Unii Europejskiej.

„PRAWO” WYKORZYSTYWANIA SŁABSZEGO

Wielkim problemem, nie tylko Unii Europejskiej, są zasady opodatkowania (podatkiem dochodowym) zagranicznych osób fizycznych i osób prawnych. Mianowicie pracownicy cudzoziemscy płacą taki podatek w kraju, w którym pracują, zaś filie zagranicznych firm – osoby prawne – płacą w swoich zagranicznych centralach (w krajach, w którym są zarejestrowane). Często rejestrują się w „rajach podatkowych”.

Jeżeli korporacja posiada wiele filii w wielu krajach, to finansowe wyniki są sumowane w kraju macierzystym, jednocześnie wykazując zerowe zyski w pozostałych krajach. Taką manipulację umożliwia przyjęcie specjalnie wyznaczanych wewnętrznych cen rozliczeniowych. Wyznaczenie takich cen jest zadaniem matematycznym (programowania liniowego), rozwiązywanym przy pomocy komputerów. Najprostszym przykładem manipulacji cenowych jest wymiana jednego dobra między dwoma „marketami”, np. ziemniaków. Market A działa na terenie państwa I (np. Polski), a Market B na terenie państwa II (np. Niemiec). Zakładając, że państwo I jest biedniejsze, a państwo II o wiele bogatsze, przyjmiemy, iż kurs giełdowy jest 1:4; taki jak np. przykład: zł:$.

Założymy następnie, że jednostką miary ziemniaków jest tona, a jej cena 1000 zł/t w kraju I, zaś w kraju II (gdzie wynagrodzenia są średnio czterokrotnie wyższe), 500 $/t. W kraju II ziemniaki są więc stosunkowo tańsze. Jednocześnie rolnik szwajcarski uzyskuje 500 $/t, dwa razy więcej aniżeli polski.

Pomijając koszty i zwroty VAT, uzyskujemy zysk 1000 zł (lub 250) z każdej wyeksportowanej tony ziemniaków. Teraz więc za wszystkie sprzedane, na przykład we Włoszech, ziemniaki z Polski, możemy zaimportować z Włoch pomarańcze po 500 $, czyli po 2000 zł za t. Policzmy, ile można zyskać na takiej operacji handlowej. Zakupując 10 ton ziemniaków, co nas kosztowało 10 000 zł, po ich sprzedaży uzyskamy 20 000 zł. Za tę kwotę (5 000 $) zakupimy 10 ton pomarańczy w celu ich sprzedaży w Polsce po cenie 16 000 zł/t, inkasując kwotę 160 000 zł (4 000 $).

Teraz wyobraźmy sobie, że te operacje wykona któryś „market” sieci niemieckiej w Polsce i market tej samej sieci we Włoszech. Wynik finansowy tych operacji pojawi się w Polsce. Zostanie on zaliczony jako zysk całej niemieckiej sieci zarejestrowanej w Berlinie, w którym zapłaci ona podatek dochodowy. Podatek ten zasili budżet niemiecki.

Jak więc łatwo zauważyć, handel międzynarodowy Polski i Włoch znalazł się poza kontrolą tych dwóch państw, a zyski osiąga inne państwo. Wszystkie operacje są wewnętrznymi operacjami jednego, prywatnego przedsiębiorstwa niemieckiego.

Stosowanie transakcyjnych cen wewnętrznych sieci handlowych w obrocie międzynarodowym umożliwia dowolne manipulacje miejscami powstawania kosztów i w konsekwencji miejscem powstawania sumarycznego zysku. „Optymalizacja” tych cen umożliwia niepłacenie podatku, gdyż markety korporacji przynoszą straty, z wyjątkiem jednego, wybranego w państwie, w którym podatek dochodowy jest najmniejszy.

Ponadto urzędy skarbowe państw nie mogą skontrolować wyników ekonomicznych marketów, gdyż są one ustalane poza granicami państw na terenie innych, dowolnie wybranych państw. Nietrudno odgadnąć, dla których państw taki system podatkowy jest korzystny, a dla których niekorzystny.

Jednocześnie biedniejsze kraje, cierpiące na bezrobocie, wysyłają swych obywateli do pracy w krajach bogatszych, tracąc wpływy budżetowe z podatku dochodowego, który muszą oni płacić w miejscu pracy, a nie w państwie, w którym są zarejestrowani jako obywatele.

Rozpatrzmy inny przykład:

Ceny jabłek i pomarańczy na tych rynkach są następujące: w Polsce jabłka 1 zł, pomarańcze 8 zł za kilogram. W Niemczech i Norwegii 0,5 euro za 1 kg jabłek. Natomiast we Włoszech pomarańcze są w cenie 1 euro za kilogram. Oczywiście wszystkie ceny są przykładowe.

Wyznaczmy następnie, kto i jakie osiągnie korzyści ze wszystkich transakcji. I tak pierwsza transakcja to sprzedaż do Niemiec 1000 kg jabłek. Właściciel sieci z każdego tysiąca zł (kredyt z banku) zainwestowanego w tę transakcję uzyska 2000 zł (500 euro), biorąc pod uwagę kurs giełdowy 4 zł za 1 euro. Za tę kwotę we Włoszech zakupuje 500 kg pomarańczy, uzyskując za nie w Polsce 4000 zł. Po zwrocie zainwestowanych (pożyczonych z banku) 1000 zł uzyskuje zysk 3000 zł! W rzeczywistości będzie nieco mniejszy, gdyż pominęliśmy koszty transportu i kredytu.

Sprawdźmy, jaką korzyść z tych transakcji uzyskała Polska – nic! I to w sytuacji, gdy eksportowała jabłka i importowała pomarańcze. A co uzyskały Niemcy? Podatek dochodowy od zysku zarejestrowanej w nich sieci. Jeżeli podatek byłby 10%, to budżet niemiecki otrzymywałby 300 zł (ponad 70 euro) – niedużo, ale bez pracy. Biorąc pod uwagę skalę obrotów handlowych, może to zapewnić znaczące podwyższenie np. emerytur obywatelom.

Zauważmy, że znacznie możemy powiększyć zysk, gdybyśmy jabłka wysłali do Norwegii. Mianowicie dostalibyśmy zwrot podatku VAT, gdyż Norwegia nie należy do Unii. Następnie otrzymaną sumę przesyłając do Włoch, możemy tam zakupić pomarańcze i przesłać je do Polski. Ten wariant nasuwa myśl, aby przesłać jabłka do Niemiec przez Norwegię, inkasując zwrot VAT, i te same jabłka przesłać z powrotem do Polski. Przy takiej operacji poniesiemy koszty transportu. Operacja może być nieopłacalna. Ale od czego mamy „głowę do interesów”: operację możemy wykonać „na papierze”. Jabłka mogą cały czas leżeć w magazynie.

TYPOWY PRZYKŁAD OSZUSTWA SŁABSZYCH

Rozpatrzmy następujący przykład. Obcy kapitał proponuje nam pomoc w wybudowaniu fabryki produkującej części samochodowe, która pozwoli zmniejszyć bezrobocie w kraju. Wyprodukowane części będą odbierane przez znaną obcą firmę produkującą samochody, dysponującą własną siecią sprzedaży. Oczywiście obcy kapitał także skorzysta, gdyż zmniejszy koszt produkcji samochodu (wskutek tańszej robocizny), a więc powiększy zysk.

Załóżmy, że taką umowę zawarto i fabryka została wybudowana. Dostarcza ona części (np. silniki) na zamówienie obcej firmy samochodowej, która jest jej właścicielem, chociaż działa na terytorium naszego państwa. Firma staje się firmą międzynarodową. Można więc uważać, że posiada strukturę sieciową. Przykładami takich firm są np. Fiat, Mercedes, itp.

Teraz obca firma zamawia w swojej filii zagranicznej potrzebne części, otrzymuje je po cenie własnej (bez zysku), gdyż nie jest to produkt do sprzedaży. Sprzedawany jest dopiero cały samochód. Wydaje się więc, że wszystko jest w porządku, obie strony są zadowolone.

Czy jednak na pewno?

Posłużę się przykładem liczbowym. Mianowicie niech koszt własny naszego silnika stanowi połowę kosztów własnych produkcji całego samochodu, a zysk jest równy połowie kosztu własnego produkcji samochodu. Na przykład: cena sprzedaży samochodu: 90 000 zł, koszt własny 60 000 zł, w tym koszt silnika 30 000 zł.

Załóżmy, że w ciągu roku sprzedano 100 000 samochodów. Stąd wynika, że firma „samochodowa” zgłosi do urzędu skarbowego swego kraju zysk do opodatkowania 3 mld. zł. Jednocześnie filia tej firmy działająca w naszym kraju nie osiąga jakiegokolwiek zysku, a przecież, proporcjonalnie do kosztu, połowę zysku osiągnięto kosztem pracy załogi w Polsce. Sprawiedliwość wymaga więc, aby połowa zysku była opodatkowana w polskim urzędzie skarbowym. Zasiliłoby to nasz państwowy budżet setkami milionów zł.

PAŃSTWO ZAKŁADNIKIEM MIĘDZYNARODOWEJ SIECI HANDLOWEJ

Z punktu widzenia prawa sieć jest to zbiór punktów handlowych (tzw. marketów – sklepów) rozproszonych na obszarze wielu państw, a należących do jednego właściciela. Z punktu widzenia ekonomicznego jest to firma nastawiona na maksymalizację zysku, rozciągnięta na obszarze geograficznym wielu państw.

Z punktu widzenia funkcji gospodarczych sieć handlowa jest przedsiębiorstwem logistycznym, pośrednikiem między wytwórcami dóbr a konsumentami, umożliwiając usunięcie niedogodności wynikających z istniejących różnic między chwilami wytwarzania dóbr i ich konsumpcji oraz miejscem ich wytworzenia a miejscem ich konsumpcji.

Zastanówmy się, do czego taka sieć dąży.

  • Do obniżki cen kupowanych towarów, aby drogo je sprzedać (po cenie maksymalizującej sumę zysków);
  • Do minimalizacji podatków;
  • Do minimalizacji kosztów transportu i przechowywania;
  • Do unifikacji prawa handlowego na terenie państw objętych siecią.

W rezultacie sieci handlowe będą faworyzować masowych dostawców, wymuszając najniższe ceny zakupu, utrzymując ich na skraju bankructwa. Zauważmy, że odmowa sprzedaży po tak niskich cenach skutkuje natychmiastowym bankructwem tych dostawców. Sprzedając następnie te towary po cenie maksymalnej, sieć drenuje ludność (rynek) z pieniędzy.

Zyski te można jeszcze znacznie zwiększyć, przesyłając towar poza granicę Unii, aby następnie ten sam towar sprowadzić na rynek innego państwa w Unii, gdzie ten towar jest poszukiwany. Oczywiście przesyłanie towaru poza granicę Unii powoduje zwrot podatku VAT, zwiększając zysk sieci. Zauważmy, że operacja transportu towaru może być operacją czysto papierkową. Jest to klasyczny przykład wyłudzania VAT.

W sieci nie można opodatkować zysków z każdej transakcji, gdyż są to wewnętrzne obroty firmy. Można tylko opodatkować zysk roczny punktów handlowych. Ale w tym przypadku ma zastosowanie „podatkowa optymalizacja”. Polega ona na wykorzystaniu aparatu tzw. cen rozliczeniowych wewnątrz przedsiębiorstwa.

Ceny wewnętrzne towarów można tak ukształtować, aby na przykład wszystkie punkty handlowe nie miały zysku – z wyjątkiem jednego, który będzie opodatkowany podatkiem dochodowym od zysku całej sieci. Teraz przedsiębiorstwo, a faktycznie właściciel sieci decyduje, czy poczuwając się do bycia obywatelem jakiegoś państwa, wybierze punkt handlowy na obszarze tego kraju, czy jest obywatelem świata i wybierze punkt, w którym wykaże zysk całej sieci na obszarze państwa, w którym podatki są najmniejsze. Np. Cypr, Luksemburg, Kajmany itp.

Narasta fala rozwoju sieci ponadnarodowych (globalnych). Wzmaga to uczucie bezsilności wobec wzrostu nierówności. W efekcie nasila się ruch terrorystyczny.

CUDOWNY ROZWÓJ PORTÓW I ŻEGLUGI

Rozpatrzmy przykład wymiany dóbr między dwoma państwami. Załóżmy, że wytwórcę dobra A w państwie A łączą z konsumentem w państwie B następujące przedsiębiorstwa: firma A (handlowa), firma T (transportowa) i firma B (handlowa).

Założymy, że firmy handlowe A i B należą do tej samej sieci (np. LAND państwa A) lub firma B jest przedstawicielem zagranicznym firmy A.

W obydwu przypadkach zysk z transakcji wynikający z różnicy cen (zakupu u wytwórcy A i sprzedaży konsumentom B) zgarnie firma A (po odliczeniu kosztów transportu). Następnie firma A część zysku wpłaci do budżetu państwa A w postaci podatku dochodowego od osób prawnych.

Z punktu widzenia państwa A taką transakcję można nazwać EKSPORTEM. Z punktu widzenia państwa B – jest to przywóz towarów konkurencyjnych na teren państwa B.

Rozpatrzmy teraz odwrotną sytuację własnościową – to firma A jest przedstawicielem firmy B, która (przez swoje przedstawicielstwo) kupuje jakiś towar u wytwórcy A. W tej sytuacji cały zysk z transakcji zgarnie firma B.

Z punktu widzenia firmy B jest to IMPORT celowy, który dla budżetu państwa jest korzystny, gdyż powiększa dochody budżetu państwa B.

W tej sytuacji, z punktu widzenia państwa A, jest to wywóz towarów, być może potrzebnych krajowi A. Taki wywóz towarów jest niekorzystny dla państwa A. Nie można takich transakcji nazywać EKSPORTEM państwa A, gdyż nie przynoszą korzyści – jest to zwyczajny wywóz towarów.

A co będzie, gdy firmy (handlowe) A i B należą do tego samego właściciela, np. państwa C? Ma ono szansę opanować całość obrotów handlowych państwa A, a nawet grupy państw. Tak właśnie powstały i rozwijały się faktorie handlowe w świeżo odkrytych krajach zamorskich. Tak rozwinęły się np. Kampania Wschodnioindyjska, Hanza itp. Rozpoczęła się era „kolonialna”. Jak dziś wiemy, nie przyniosło to korzyści kolonizowanym krajom. Natomiast wzbogacili się kolonizatorzy, właściciele faktorii.

Na marginesie zauważmy: dla handlu międzykontynentalnego zasadniczą rolę odgrywa flota morska. Nie przypadkiem np. porty tak się rozrosły (np. Hamburg).

Reasumując, zyski (budżetu) z EKSPORTU można osiągnąć, gdy jest on realizowany przez własne firmy, a koszty IMPORTU maleją.

WNIOSKI KOŃCOWE

Najważniejszym „oszustwem prawnym” jest zróżnicowanie – dla osób prawnych i oddzielnie dla osób fizycznych – przepisów dotyczących miejsca płacenia podatku dochodowego. Osoby fizyczne płacą w kraju, w którym pracują, a osoby prawne (międzynarodowe sieci!) w kraju, w którym zarejestrowana została „centrala firmy”. Takie zróżnicowanie przepisów podatkowych jest wyraźnie korzystne dla krajów posiadających kapitał i wyraźnie niekorzystne dla krajów biedniejszych.

W obecnej sytuacji mamy trzy wyjścia.

W pierwszym przypadku musielibyśmy znaleźć jakieś państwo – własną kolonię, aby uzyskany tam zysk przesyłać do Polski. Niestety wydaje się, że w obecnej sytuacji jest to niemożliwe – spóźniliśmy się.

W drugim przypadku – politycznej walki o zmianę przepisu o podatku dochodowym – prowadziłoby to do „wojny” z najbogatszymi państwami świata. Tym bardziej, że objęłaby cały świat, zyskując poparcie kilkudziesięciu okradanych (z kapitału) biedniejszych państw. Aby uniknąć światowej rewolucji, proces zmiany zasad płacenia podatku dochodowego winna przeprowadzi ONZ, kończąc „erę kolonialną”.

Jest jeszcze trzecie wyjście – nic nie robić i dać się dalej wykorzystywać przez bogatszych. To grozi krwawą rewolucją, niekontrolowaną – żywiołową. Już dziś taką przyszłość sygnalizuje szerzący się terroryzm, szczególnie w państwach kolonialnych.

Rozumnym działaniem w tej sytuacji jest podjęcie czynności opisanych w drugim przypadku.

Nietrudno zauważyć, że takie zmiany radykalnie zlikwidowałyby „wędrówki ludów” w pogoni za lepszym życiem. Lepsze życie można by osiągnąć we własnym kraju, zabierając część zysków osiąganych przez firmy zagraniczne. Zatrzymana część zysku byłaby dalej w dyspozycji firmy, pod warunkiem zainwestowania tych zysków w kraju, w którym ten zysk osiągnięto.

Ogólnie można stwierdzić, że decydenci – także naszej gospodarki – nie doceniają szkodliwości zasad handlu międzynarodowego stosowanych przez ponadnarodowe sieci handlowe, produkcyjne i logistyczne. Przykładem jest oszukańcze nazywanie ruchu towarów opuszczających nasz kraj – eksportem. A przecież wywóz towarów z Polski przez firmy zagraniczne nie wzbogaca nas. Eksportem jest dostawa towaru do odbiorcy przez polskie przedsiębiorstwo, z zyskiem wynikającym z różnicy cen zakupu i zbytu towarów. Wtedy podatek od zysku zasilałby nasz budżet. Stąd zdziwienie sfer rządowych, że „eksport” rośnie, a wpływy z „eksportu” – maleją.

Wszystkie przykłady przytoczone w tym artykule dotyczą tego, jak w pełni legalnie ograbiać z kapitału słabych, skutecznie hamując ich rozwój. Tylko jeden przypadek jest zwykłym oszustwem – „papierowa transakcja”. Reszta wynika z fałszywej zasady płacenia podatku dochodowego w miejscu zarejestrowania przedsiębiorstwa. Ta błędna zasada powstała automatycznie w okresie odkryć geograficznych, gdy państwa kolonialne dostarczały np. noże za wiele drogocennych futer lub złotych wyrobów. Ta zasada przetrwała do dziś. Skutki tej zasady są widoczne współcześnie na przykładzie Afryki i trwającego „najazdu” na Europę uciekinierów z Afryki.

Przyjęcie zasady: płacisz podatki tam, gdzie osiągnąłeś zysk, umożliwiłoby powrót uciekinierów do miejsc zamieszkania i rozwijania własnego kraju, wykorzystując własny rosnący kapitał. Tak jak 100 lat temu postąpiła odrodzona Polska. Dziś znaleźliśmy się w sieci zagranicznych sieci.

Florian Stanisław Piasecki jest emerytowanym prof. nadzwyczajnym nauk technicznych i zwyczajnym PAN.

Artykuł prof. Floriana S. Piaseckiego pt. „Raport o błędach prawa gospodarczego Unii Europejskiej” znajduje się na s. 12 styczniowego „Kuriera WNET” nr 43/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł prof. Floriana S. Piaseckiego pt. „Raport o błędach prawa gospodarczego Unii Europejskiej” na s. 12 styczniowego „Kuriera WNET” nr 43/2018, wnet.webbook.pl

Najważniejszym zadaniem dla nowych resortów gospodarczych będzie pobudzenie prywatnych inwestycji

W czwartek na wspólnej konferencji Jadwiga Emilewicz i Jerzy Kwieciński wyjaśniali, jak będzie wyglądać polityka gospodarcza po rekonstrukcji rządu i podziale superresortu, czyli Ministerstwa Rozwoju.

Kierownictwo polityczne Zjednoczonej Prawicy zdecydowało, że przez drugą część kadencji sprawy związane z rozwojem przedsiębiorczości i technologii, a  także wdrażaniem polityki spójności i negocjowaniem jej na kolejną perspektywę, zostaną podzielone – powiedziała Jadwiga Emilewicz na wspólnej konferencji z ministrem Jerzym Kwiecińskim.

Zdaniem nowej Minister Przedsiębiorczości i Technologii rozdzielenie ministerstw nie powodowało większych trudności:

Podział jest prosty, bo ministerstwa dzielą się działami rządowymi. Ministerstwu Przedsiębiorczości i Technologii będzie podlegał dział „gospodarka”, a Ministerstwu Inwestycji i Rozwoju dział „rozwój regionalny”.

W Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii będę zajmować się szeroko rozumianą polityką gospodarczą, która została zapisana w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, a podział ministerstw ma służyć jeszcze szybszemu wdrażaniu jej założeń – podkreśliła minister Emilewicz.

Wśród priorytetów dla nowych ministerstw wskazała również pomoc polskim firmom, nad którą pracuje rząd:

Obok Konstytucji dla Biznesu (pakietu ponad 180 rozwiązań prawnych, które usprawnią kontakty przedsiębiorców z państwem),  przygotowanej jeszcze w Ministerstwie Rozwoju,  a która w najbliższych dniach opuści parlament i będzie czekać na podpis prezydenta, opracowujemy kolejny pakiet wsparcia dla przedsiębiorstw.

Wśród priorytetów ministerstwa przedsiębiorczości minister Emilewicz wymieniła jeszcze „kwestię czystego powietrza i sprawienie, by w Polsce żyło się nam bardziej komfortowo i nie dochodziło do sytuacji, że  więcej osób umiera od złego powietrza, niż w wypadkach komunikacyjnych. Dodała, że  trzecim obszarem działalności  ministerstwa będą nowe technologie i większe wydatki na innowacje. Obecnie ministerstwo jest takim to start-upem, ale dla innowacyjnych firm również szykujemy nowe propozycje – podkreśliła Jadwiga Emilewicz.

W swoim przemówieniu minister Jerzy Kwieciński wskazał na przewodnią rolę resortu Inwestycji i Rozwoju w pilotowaniu realizacji „Planu Morawieckiego”:

Obydwa ministerstwa już teraz działają bardzo sprawnie, a sam podział został  w zasadzie przeprowadzony. W tej chwili musimy to tylko przełożyć na język prawny w ramach statutów naszych ministerstw. Ponieważ nasze ministerstwa obejmują dwa odrębne działy w ramach administracji rządowej, to stworzenie nowych nie nastręczało specjalnych problemów w podziale kadr i finansów. Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju dalej będzie koordynować wdrażanie Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju i programów rozwojowych. To będzie nasze główne zadanie.

Nadal będziemy się bardzo poważnie zajmować polityką zagraniczną w obszarze promocji polskiej gospodarki, co leży w gestii resortu minister Emilewicz, ale w kwestiach europejskich, dla nas bardzo ważnych, np. tych  związanych z pozycją naszych firm, czy z przyszłością budżetu UE, będziemy działać wspólnie i to nie tylko w Warszawie, ale też w naszym przedstawicielstwie w Brukseli – zaznaczył Jerzy Kwieciński.

Minister Inwestycji i Rozwoju podkreślił, że to właśnie inwestycje będą najważniejszych zadaniem dla nowego resortu. Kolejnym bardzo ważnym działaniem będzie realizacja programów współfinansowanych ze środków europejskich. Nadzór nad programami zostanie przy Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju. Trzecią kwestią (kto wie, czy nie najważniejszą w najbliższych miesiącach), będą  inwestycje.

Gospodarka bardzo dobrze nam się rozwija, ale niewątpliwie chcemy przyspieszyć inwestycje, zarówno te publiczne, jak i prywatne i chcemy w tej kwestii koordynować wysiłki całego rządu. Zmiana otoczenia funkcjonowania firm ma decydujący wpływ na inwestycje i w tym obszarze będziemy współpracować z minister Emilewicz – podkreślił na koniec wystąpienia minister Jerzy Kwieciński.

W kontekście działań rządu, mających na celu zdynamizowanie tempa inwestycji, głos zabrała również minister Jadwiga Emilewicz:

Zakres inwestycyjny będzie bardzo mocno łączył działania nowych ministerstw. Mamy bardzo wyraźne cele zawarte w SOR w ramach wzrostu inwestycji prowadzonych przez polskie firmy, ale też bezpośrednich inwestycji zagranicznych, ale  takich, które pociągną za sobą nowoczesne technologie.

ŁAJ

Czym jest Centrum Pieniądza i dlaczego warto je odwiedzić? Zapraszamy na wędrówkę po świecie pieniądza!

Zapraszamy na reportaż Krzysztofa Skowrońskiego o Centrum Pieniądza NBP im. Sławomira Skrzypka

Centrum Pieniądza NBP im. Sławomira  Skrzypka  pomaga zrozumieć podstawowe zagadnienia oraz skomplikowane procesy ekonomiczne. Pokazuje istotę tego, czym jest pieniądz, jaką przebył drogę i w jaki sposób pomaga nam w codziennym życiu.

Pomysłodawcą Centrum Pieniądza NBP był zmarły w katastrofie smoleńskiej prezes Narodowego Banku Polskiego Sławomir S. Skrzypek. Miał on wizję, aby Narodowy Bank Polski służył nie tylko pieniądzom czy podejmowaniu najważniejszych decyzji dotyczących polskiej waluty, ale również uczył.
Stworzył on ideę Centrum Pieniądza, czyli miejsca, gdzie można przyjść i uczyć się o historii pieniądza, czy o historii polskiej gospodarki.

Pracownicy Centrum Pieniądza opowiedzieli o historii jego powstania oraz najciekawszych elementach

– W 2008 roku rozpoczęto pierwsze prace koncepcyjne nad nową placówką. Centrum tworzyło się od 2008 roku do maja 2016 r. Najpierw powstała koncepcja, później rozpisano projekt graficzny, gromadzono eksponaty i wymieniano doświadczenia z podobnymi placówkami na świecie.
Nawiązano współpracę z licznymi ekspertami w dziedzinie ekonomii, historii gospodarczej i historii pieniądza. W 2011 roku Zarząd NBP podjął decyzję o nadaniu placówce imienia patrona. Od tego momentu nosi ona nazwę Centrum Pieniądza NBP im. Sławomira S. Skrzypka.

Pierwsza sala, którą odwiedzamy wraz z Krzysztofem Skowrońskim nosi nazwę „Antyk, średniowiecze, nowożytność”. Opowiada ona o historii pieniądza, handlu oraz gospodarce od czasów przed-monetarnych, do końca XVIII w. Wędrując po osi czas w sali, jak opisuje na swojej stronie NBP „staniesz się świadkiem narodzin pieniądza. Zobaczysz najstarsze monety olśniewające niesłychanym bogactwem form i kształtów. A dzięki multimediom ukrytym w „Studniach Wiedzy” przemierzysz z karawaną jedwabny szlak”.  Jedna z najstarszych monet na świecie, która znajduje się w gablocie sali przypada na VII w. p.n.e. powstała w Lidii (Azji Mniejszej).

Kolejna sala, którą odwiedzamy to „Systemy pieniężne”. Ukazuje ona reguły dotyczące emisji pieniądza oraz  kontrolę jego obiegu. Jest to sala w pełni interaktywna. „Tutaj dowiesz się, czym różni się monometalizm od bimetalizmu oraz co oznacza system pieniądza złotego i system waluty złotej. Będziesz mógł także podnieść monetę płytową z miedzi ważącą blisko 20 kg”. W tej sali możemy również sprawdzić swoją wiedzę przy pomocy quizu oraz wielu ciekawych aplikacji. Można również obejrzeć tam filmy z konferencji w Bretton Woods.

Trzecie miejsce odwiedzane przez nas w Centrum Pieniądza to „Ulica Bankowa”.
Przywita Cię Leopold Kronenberg – warszawski bankier i finansista, który opowie o swoim życiu i działalności. A także wskaże, na co warto zwrócić uwagę w tej części ekspozycji.  Spacerując po tej ulicy, przeniesiesz się do XIX i XX wieku – epoki, w której rodziła się polska bankowość i rozkwitały instytucje finansowe”.

Wychodząc z  Ulicy Bankowej przechodzimy przez przejście i bramę, która łączy dwie przestrzenie w jedną dużą. Ten zabieg architektoniczny ma nawiązywać do tego, że kryzysy i krachy bankowe pojawiają się w rozwoju bankowości praktycznie zawsze. Mają jedynie różny charakter. Ekspozycja ta ukazuje z jednej strony krachy bankowe na świecie  w XIX wieku, a po drugiej stronie te z wieku XX.

Przechodzimy do następnej przestrzeni. Jest to tzw. „Gabinet Numizmatyczny”, gdzie poczujesz się jak dziewiętnastowieczny kolekcjoner monet. Dowiesz się, co to jest tynf, trójniak i portugał. Zobaczysz unikalny zbiór 919 najcenniejszych polskich monet z kolekcji NBP!

Kolejną salą jest „Bank Centralny” Jak czytamy na stronie NBP, jest to symbol siły i suwerenności państwa, dlatego ta część ekspozycji ma wyjątkowo symboliczne znaczenie. Prezentujemy tutaj skomplikowane i burzliwe dzieje polskiego banku centralnego – instytucji odpowiadającej za stabilność pieniądza i całego systemu finansowego państwa.

Tutaj zobaczysz pierwsze polskie banknoty wyemitowane podczas insurekcji kościuszkowskiej, dowiesz się, czym zajmował się pracownik banku centralnego na początku XIX w. i za co odpowiada Narodowy Bank Polski.

Kolejnym odwiedzanym miejscem jest Skarbiec, który znajduje się na poziomie -1. ” Ta sala to spełnienie marzeń każdej osoby odwiedzającej Narodowy Bank Polski – wejść do skarbca! Za potężnymi drzwiami znajdują się ukryte w skrytkach złote monety, a w środku skarbca spoczywa prawdziwa sztaba złota. Możesz jej dotknąć, a nawet spróbować ją podnieść!
Tutaj zobaczysz też, ile miejsca zajmuje milion złotych w 10-złotowych banknotach i jak konwojuje się transporty z pieniędzmi.

Ostatnią sala, którą odwiedzamy nosi nazwę „twórca i produkcja pieniądza”.  Znajdziemy w niej zarówno część poświęconą monetą, jak i banknotom: „Rzadko zastanawiamy się nad tym, co mamy w portfelu, bardziej interesuje nas to, ile w nim mamy. Tutaj odkryjesz, że codziennie nosisz w kieszeni prawdziwe dzieła sztuki powielone
w milionach egzemplarzy”. W sali stylizowanej na halę produkcyjną poznasz proces powstawania pieniądza, wybitnych projektantów monet i banknotów oraz ich warsztat pracy. Projektantem obecnej serii banknotów, oraz tej z przed denominacji jest Andrzej Heidrich, który projektuje polskie banknoty już od pół wieku.

Zapraszamy do wysłuchania całej audycji, oraz do odwiedzenia Centrum Pieniądza, które jest czynne od wtorku do niedzieli, w godz. 10-18. Wejście jest bezpłatne a odwiedziny interakcyjnego centrum to świetny pomysł na spędzenia czasu wraz ze swoją rodziną.  Znajdą tam Państwo niezwykłą ilość informacji, dostępną dla każdej grupy wiekowej. Ogromną ilość eksponatów oraz różnorodną scenografie. To placówka bardzo przyjazna wszystkim, większość eksponatów jest interaktywna, można je dotykać i samodzielnie wyszukiwać interesujące nas informacje.

JN

Krajobraz polityczny Francji nigdy nie przedstawiał większej nędzy moralnej i materialnej

Bankructwo partii, transfery polityczne, oskarżenia o molestowanie – to codzienność francuskiej polityki, gdy prezydenta Macrona odwiedziła Beata Szydło. Jakich pytań nie mógł zadać im Piotr Witt?

Partia Socjalistyczna praktycznie nie istnieje. Jej egzystencję przedłuża się je jedynie po to, żeby mogła spłacić swoje długi. Ma to uczynić po sprzedaży swojej siedziby – kolosalnego pałacu przy ulicy Solferino. O 23 milionach euro, które partia ta wydawała na pensje dla swoich funkcjonariuszy nie ma już mowy. Dlatego uciekli oni pod skrzydła Emmanuela Macrona, który… płaci.

Potężna jeszcze wczoraj, skrajnie lewicowa partia Jean-Luca Mélenchona straciła od wyborów parlamentarnych połowę kibiców. Po oficjalnym wycofaniu się François Fillona z polityki przed dwoma tygodniami, mnożą się ucieczki z partii Republikanów – szczury opuszczają pokład tonącego okrętu i przechodzą na lepsze warunki do… Macrona.

Brutalna walka rozgorzała na szczytach Frontu Narodowego – wyłącznie walka o idee i osoby, gdyż o pieniądzach także nie ma tam już mowy. Société Générale zamknęło konto nie tylko partii, ale też Marine Le Pen. Jednocześnie dwóch polityków FN, mężczyzn, oskarżyło przedwczoraj o – modne obecnie molestowanie seksualne – Floriana Philippota, prawą rękę i stratega Marine Le Pen i jawnego homoseksualistę. Ten opuścił FN zaraz po wyborach prezydenckich. [related id=45780]

Partię Macrona „W Marszu!” nazywa się zbiorowiskiem cynicznych konformistów.

W takim oto pejzażu politycznym doszło w ubiegłym tygodniu do spotkania między prezydentem Emmanuelem Macronem a polską premier Beatą Szydło. Spotkanie rozpoczęło się w pieszczotliwej atmosferze. Emmanuel Macron pocałował Beatę Szydło na powitanie, potem wprowadził ją do Pałacu Elizejskiego, czule obejmując za szyję, a na konferencji dla mediów zwracał się per cher Beata.

Jeżeli z prezydenta nie wyszedł kobieciarz, to znaczy, że czułości były przeznaczone dla pierwszego partnera gospodarczego Francji w Europie Środkowo-Wschodniej. Dziennikarze, którzy przybyli na konferencję prasową, mogli już powrócić do swoich redakcji – temperatura relacji francusko-polskich została zmierzona.

Przez pół roku sprawowania władzy Macron przyzwyczaił obserwatorów do cierpliwości – ważniejsze, jak Macron kończy, niż jak zaczyna.

Jedni twierdzą, że w ostatnich tygodniach ataki na Polskę we francuskich mediach zelżały, inni, że odwrotnie. Oba twierdzenia są prawdziwe – zależnie od tego, na jakie media zwróci się uwagę.

Wydawać się mogło, że Macron znalazł winnego wszystkich nieszczęść Francji i Europy – Polskę. Podczas kampanii wyborczej zapowiedział, że „w ciągu trzech miesięcy po mojej elekcji zostanie powzięta decyzja w sprawie Polski, biorę za to osobista odpowiedzialność, nie można utrzymywać kraju, który zrywa ze wszystkimi pryncypiami Unii”. Minęło pół roku i poza komentatorskim betonem nikt do tego nie wraca.

[related id=45567 side=left]Przeciwnie, w ubiegły czwartek usłyszeliśmy same wiadomości budujące: mamy i zawsze mieliśmy wspólne wartości, dialog się między nami rozwija, wymiana naukowa również, współpracujemy w dziedzinie obrony i badań atomowych – główne różnice zdań zniknęły, a w sprawie pracowników delegowanych będą się dalej toczyły rozmowy.  A prezydent Macron ma w przyszłym roku przyjechać do Polski.

Jeszcze raz można było podziwiać spokój i rzeczowość Beaty Szydło – Unia Europejska potrzebuje reform, ale nie mogą one się odbyć bez Polski. Co do ich kierunku panuje zgodność obojga partnerów, potrzebna jest współpraca obojga partnerów, gdyż mają wspólną wizję przyszłości i interesy – wolny rynek i konkurencję.

Wszyscy czekali, jak Emmanuel Macron zakończy konferencję. Jeszcze niedawno jego zarzuty wobec Polski należały do najcięższych: „Europa się zbudowała na swobodach obywatelskich, które obecnie w Polsce są zagrożone”. Jakich? Tego nigdy nie wyjaśniono. W Polsce nikt za poglądy nie siedzi w więzieniu, opozycja manifestuje ile chce, media stale rząd krytykują.

Ci, co czekali, doczekali się – prezydent zapowiedział przekazanie sprawy praw człowieka w Polsce prezydentowi Unii Europejskiej.

Po wszystkim, co usłyszałem na temat demokracji, i ja chciałem zadać pytanie. Okazało się to niemożliwe. Dwa pytania były ustalone z góry, jak i osoby je zadające. Chciałem zapytać prezydenta o to, że skoro zarzuca się polskim pracownikom, że narażają na straty gospodarkę francuską, zabierają pieniądze przeznaczone dla francuskich robotników, część tych pieniędzy wydają we Francji, a resztę w Polsce w… Auchan, Carrefour, Decathlon, Leroy Merlin, gdyż cała wielka dystrybucja w Polsce należy do Francuzów – czy to nie równoważy strat poniesionych przez gospodarkę francuską?

Polską premier chciałem natomiast spytać o zarzuty stawiana Polsce przez Unię Europejską w związku  migrantami – czy Polska broni się przed migrantami z Bliskiego Wschodu, dlatego że odrzuca Europę, czy dlatego, że pragnie pozostać krajem europejskim?

Musiałem odejść sam ze swoimi wątpliwościami, ale mogłem je przekazać słuchaczom Radia WNET.

Piotr Witt

Felieton dostępny w części czwartej Poranka WNET w środę 29 listopada 2017 roku. A w nim także o tym, jak Francja zareagowała na rakietę koreańską oraz o działaniu Instytutu Polskiego w Paryżu.

 

Waldemar Pawlak był najważniejszym człowiekiem Rosji w Warszawie / Marcin Wikło w Poranku WNET [VIDEO]

Jak wyglądały kulisy negocjacji przez byłego prezesa PSL umowy gazowej z Rosją oraz co łączy Waldemara Pawlaka z Igorem Sieczynem, ministrem gospodarki i protegowanym Władimira Putina?

Gościem Poranka WNET był Marcin Wikło, dziennikarz tygodnika „Sieci Prawdy”. Razem z Markiem Pyzą napisali artykuł o powiązaniach Waldemara Pawlaka z reżimem w Moskwie: – Jest mnóstwo dowodów oraz poszlak i sytuacji, które wskazują na to, że Waldemar Pawlak był najważniejszym człowiekiem Moskwy w Polsce – powiedział w Marcin Wikło, uzasadniając to tym, że ówczesny minister gospodarki chciał przedłużenia umowy gazowej z Rosją do roku 2037, a nawet Rosjanie mieli co do tego wątpliwości.

Zdaniem dziennikarza tygodnika „Sieci” dziwne interesy ze Wschodem towarzyszą byłemu premierowi od początku jego kariery politycznej: – Patrząc na historię polityczną Waldemara Pawlaka, to on zawsze był gdzieś blisko Rosji. Może przypomnieć spółkę G&S czy Trójkąt Buchacza, kiedy ministrowie rządu Waldemara Pawlaka, wyprowadzali pieniądze do spółek eksportujących na Wschód. Sama historia PSL, pokazuję, że nigdy nie musiało się pokajać, za swój udział w PRL. [related id=44334]

Gość zwrócił również uwagę na sprawę niewyjaśnionej próby wmanewrowania Polski w niebezpieczną umowę energetyczną z Rosją: – Historia połączenia elektryczno-energetycznego z Okręgiem Kaliningradzkim była utrzymywana w pełnej skrytości przez byłego prezesa PSL. To wyglądało jak prywatny interes premiera Pawlaka zawierany z Igorem Sieczynem. Podpisanie takiego porozumienia stawiałoby nas w pozycji wroga wobec Litwy i innych państw bałtyckich.

– Prokuratura prowadzi śledztwo o niedopełnienie obowiązków w zamian za przyjęcie korzyści majątkowej, w sprawie podpisania przez Waldemara Pawlaka umowy gazowej z Gazpromem. (…) Waldemar Pawlak nie negocjował ceny w ramach kontraktu z Rosją w 2010 roku. Ta kwestia ani razu nie pojawiła się w czasie całych negocjacji – podkreślił w Poranku Wnet Marcin Wikło.

Z gościem Poranka Wnet rozmawialiśmy również o kwestii rekonstrukcji rządu: – To byłby duży błąd, gdyby doszło do zmiany premiera. To byłby problem wizerunkowy oraz odsłonięcie się również przed politykami opozycji. W tej chwili nie doradzałbym przeprowadzenia jakiś gruntownych zmian w rządzie – podkreślił Marcin Wikło.

ŁAJ

 

Rozmowy można posłuchać w części pierwszej Poranka WNET.