Zawsze ci sami – od wielu dziesięcioleci, czy nawet stuleci – starają się uzyskać „pakiet kontrolny” nad naszym krajem

I rozbiór Polski | Fot. domena publiczna

W III RP zawsze „pakiet kontrolny” znajdował się gdzieś poza Polską. W miarę ewolucji Unii Europejskiej nasz pakiet akcji zmniejsza się i proces ten będzie postępować coraz szybciej.

Jan Martini

Politycy ze zobowiązaniami

Politycy powinni mieć zobowiązania wobec wyborców i tylko wobec nich. W praktyce jednak bywa, że polityk skorzysta ze wspomagania zewnętrznego, a potem musi się odwdzięczyć sponsorom, którzy zresztą chętnie podają pomocną dłoń aspirującym politykom.

Czytelnicy książek Wołkowa czy Suworowa bez problemu mogą rozpoznać polityka ze zobowiązaniami, który często dysponuje pięknym, jakby szytym na miarę życiorysem, ale z pewnymi nieciągłościami czy nagłymi zwrotami akcji.

Najważniejszym jednak wskazaniem jest biblijna zasada – „po owocach ich poznacie”. Podejmowane decyzje i wypowiedzi, nawet pomimo tzw. działań uwiarygodniających, dekonspirują najlepiej.

Polityk może się mylić, ale jeśli podobne błędy się powtarzają, nasuwa się przypuszczenie, że błędy są celowe i wynikają z zadaniowania. Nie brak na naszej scenie politycznej tak zachowujących się postaci, które jednak są praktycznie nie do ruszenia, jeśli zachowują elementarną ostrożność i płacą podatki. (…)

Nie brak w Polsce mężów stanu mających globalne ambicje. Aleksander Kwaśniewski chciał być sekretarzem generalnym ONZ, Włodzimierz Cimoszewicz i Radosław Sikorski aspirowali na posadę szefa NATO(!). Aby uzyskać nominację, musieliby pozyskać poparcie bardzo wpływowych ludzi i środowisk. Takich posad nie dostaje się za czapkę śliwek. Czy coś komuś obiecywali?

Istnieją opinie, że na urząd „króla Europy” Donald Tusk został wybrany „wolą 550 mln Europejczyków” ze względu na swój urok osobisty i walory intelektualne. Ale niektórzy twierdzą, że Tusk za posadę zapłacił likwidacją polskiego przemysłu stoczniowego i wiernopoddańczą służbą europejskim decydentom.

Redaktor Adrian Stankowski zwrócił uwagę na unikalny w naszej historii przypadek – wśród polskich magnatów czy polityków bywali służący Prusom albo Rosji. Natomiast D. Tusk był miły i uczynny zarówno dla Niemiec, jak i dla Rosji. Do państw cieszących się jego życzliwością można by dodać jeszcze Izrael. Chyba najmniej przychylności ze strony Tuska mogli oczekiwać Polacy.

W 2008 roku Donald Tusk udał się z wizytą do Nowego Jorku, gdzie spotkał się z wiodącymi przywódcami amerykańskich organizacji żydowskich. Premierowi towarzyszyli inni mężowie stanu – Radosław Sikorski i Sławomir Nowak (znany także jako Sławomir N. czy Lolo-Pindolo). Nasza delegacja wywarła na gospodarzach znakomite wrażenie – „zupełnie nowa generacja polityków o otwartych umysłach” – stwierdzono.

Przy okazji wspomniano poprzednią polską wizytę – prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który był oschły, mało serdeczny i nie oczarował rozmówców. Na zarzut, że w Polsce wzrasta antysemityzm, prezydent odparł tylko, że przejawy antysemityzmu nie są tolerowane.

Wkrótce po wizycie Tuska Polska zaczęła wypłacać emerytury bardzo starym, ale wcale licznym byłym obywatelom polskim mieszkającym w Izraelu, którzy przeżyli holokaust. Czy coś uzyskano w zamian oprócz życzliwości znanej gazety i pewnej prywatnej telewizji? (…)

W III RP zawsze „pakiet kontrolny” znajdował się gdzieś poza Polską, a stosunkowo największy zakres podmiotowości uzyskaliśmy po 2015 roku.

Dziś, w miarę ewolucji Unii Europejskiej i stopniowego przejmowania kompetencji państw narodowych, nasz pakiet akcji zmniejsza się i proces ten będzie postępować coraz szybciej. Dokładnie ten scenariusz opisał w roku 2002 (jeszcze przed naszą akcesją do Unii!) brytyjski sowietolog Christopher Story, który przewidywał, że Unia w końcu stanie się scentralizowana, z rządem socjaldemokratycznym pod kontrolą niemiecką.

Czy mogliśmy przypuszczać w 2004 roku, że przepustka do świata Zachodu, którą załatwili nam towarzysze Kwaśniewski i Miller, grozi utratą niepodległości?

Cały artykuł Jana Martiniego pt. „Politycy ze zobowiązaniami znajduje się na s. 29 marcowego „Kuriera WNET” nr 105/2023.

 


  • Marcowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Jana Martiniego pt. „Politycy ze zobowiązaniami” na s. 29 marcowego „Kuriera WNET” nr 105/2023

Czy Republikę Irlandii czeka masowy exodus ludności? – Studio Dublin – 31.03.2023 r.

Piątkowy poranek w sieci Radia Wnet należy do Studia Dublin, czyli informacje, przegląd wydarzeń tygodnia i rozmowy. Nie brak też ciekawostek z Irlandii i przeglądu prasy. Zaprasza Tomasz Wybranowski.

Goście Studia Dublin:

  • Bogdan Feręc – redaktor naczelny portalu Polska-IE.com, Studio Riverside Galway.

Realizacja programu, scenariusz i prowadzenie : Tomasz Wybranowski

  • Turcja jako ostatnie państwo członkowskie NATO wyraziła zgodę na przystąpienie Finlandii do Sojuszu.

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg z zadowoleniem przyjął wynik głosowania w Wielkim Zgromadzeniu Narodowym Turcji – pisze „Irish Times”

Ankara nadal blokuje jednak akcesję Szwecji z powodu polityki tamtejszego rządu wobec Kurdów.

  • Czy w Republice Irlandii rozpocznie się debata ws. transpłciowości? Wzywa do tego partia Finne Gael, jednak premier Leo Varadkar ostrzega przed katastrofalnymi skutkami ewentualnej wojny kulturowej.
Leo Varadkar, premier rządu Republiki Irlandii. Fot. European Peoples Party (CC BY 2.0)
  • W dniach 11-12 kwietnia Republikę Irlandii i Irlandię Północną odwiedzi prezydent USA Joe Biden. Wizyta niemal zbiegnie się z rocznicą podpisania porozumienia wielkopiątkowego ( 10 kwietnia 1998 r. )

Oprócz oficjalnych rozmów z prezydentem Michaelem Higginsem i premierem Leo Varadkarem planowane są również otwarte spotkania z Irlandczykami – zapowiada szef portalu Polska.IE-com Bogdan Feręc.

Prezydent USA Joe Biden | fot. Piotr Mateusz Bobołowicz

Parlament Republiki Irlandii wyraził zgodę na zniesienie zakazu eksmisji. W połączeniu z masowym napływem uchodźców Zieloną Wyspę czekają bardzo poważne problemy:

Albo gwałtownie przybędzie osób bezdomnych i tysiące ludzi trafi na bruk, albo zaczniemy stąd wyjeżdżać i zacznie brakować rąk do pracy – przestrzega Bogdan Feręc.

Ostatnim tematem, jaki poruszyliśmy z Bogdanem Feręcem, była możliwość likwidacji statusu neutralnego Republiki Irlandii. Rząd odwołał posiedzenie Zgromadzenia Narodowego w tej sprawie.

Ponad 80% Irlandczyków nie chce, by Republika przestała być neutralna. Bieżące wydarzenia pokazują że rząd i tak robi co chce.

Bogdan Feręc, redaktor naczelny portalu Polska-IE.com i szef Studia Riverside Radia Wnet

Wysłuchaj całej audycji już teraz!

https://www.instagram.com/studio37dublin/

Trzęsienie ziemi w irlandzkim parlamencie. Kryzys mieszkaniowy nasila się. News Studio37 – Studio Dublin – 24.03.2023 r.

 

Wycieczka z ormiańską młodzieżą śladami Ignacego Łukasiewicza. Relacjonuje Maciej Bohosiewicz

Moneta z wizerunkiem Ignacego Łukasiewicza / Fot. MyName, Wikimedia Commons

Odwiedziny w Polsce były jednym z przystanków organizowanej przez Armenian Foundation wyprawy do Rumunii.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

170 lat temu dzięki Ignacemu Łukasiewiczowi zapłonęła pierwsza na świecie lampa naftowa

 

Rajd Meksyk 2023. Relacja Piotra Mateusza Bobołowicza

Rajd Meksyk 2023 / Fot. Piotr Mateusz Bobołowicz, Radio Wnet

W reportażu możemy posłuchać wypowiedzi przewodniczącego Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej Karola Siergieja, konsul generalnej RP we Lwowie Elizy Dzwonkiewicz oraz harcerzy uczestniczących w rajdzie.

Wysłuchaj całego reportażu już teraz!

Mazurczak: uczestnicy akcji pod Arsenałem byli wielkimi patriotami. Akcja była manifestacją przyjaźni i solidarności

Napaść na Ukrainę była potrzebna wyłącznie do koronowania Putina na cara Wszechrosji, a bez Ukrainy nie ma Wszechrosji

Fot. CC0, pxhere.com

Hitler i jego podwładni nie odgrywali wielkich postaci, naśladowali aktorów, grających bohaterów. Oto różnica między artystą a kabotynem. I to naśladownictwo Putin swym gołym torsem farsowo powtarza.

Andrzej Jarczewski

Czasownikowa teoria diermokracji

Język każdego narodu ma swoje własne kalambury i osobliwości nieznane innym językom. W polszczyźnie korzystają z nich poeci i żartownisie, na Zachodzie – różne drobne manipulacje literowe widzimy w reklamach i marketingu, a w Rosji wszystko służy „ruskiemu mirowi”. Dokonano więc tam drobnej manipulacji na rzeczowniku ‘demokracja’, by zohydzić ustrój panujący na Zachodzie.

Wszak rosyjskie ‘diermo’ znaczy tyle, co… ‘shit’ po angielsku.

W PRL marzyliśmy o demokracji, mając na myśli wyłącznie możliwość wyboru polskich władz przez obywateli polskich na współczesny wzór zachodni. W roku 1989 nasze marzenia się spełniły i… na tym poprzestaliśmy. Przyjęliśmy wzorzec dobry, ale niedoskonały, bo demokracja realizuje swoje ideały nie tylko poprzez wybieranie polityków do władzy, ale – w jeszcze wyższym stopniu – przez ich odwoływanie. Pisałem o tym w książce pt. Europoliteja (2007) i przypomniałem na łamach „Kuriera WNET” (nr 28, październik 2016) w artykule KACYKOZA, czyli samorząd psuje się ode łba.

Teraz kolejnych argumentów dostarcza nam Rosja, a poniekąd i Parlament Europejski. Bo ‘demokracja’ i ‘praworządność’ to tylko rzeczowniki. O ich treść pytajmy czasownikowo: kto na kogo pracuje, kto kogo powołuje i – najważniejsze – kto może polityka lub sędziego odwołać.

Możliwość unieważnienia Polaka w funkcji sędziego jest obecnie testowana przez Niemcy po raz drugi, choć nie tak bezpośrednio jak za pierwszym razem (od roku 1939 do 1945). Wtedy to w ramach różnych akcji Niemcy i Rosjanie mordowali polską inteligencję, w tym również prawników. Efekt był taki, że gdy po wojnie trzeba było prawować się o odszkodowania za zbrodnie i zniszczenia – po stronie polskiej nie miał kto tego robić.

Wkrótce kwestia odszkodowań może znów zakłócić spokój pokoleniowych paserów w Niemczech. Kręci się więc europejski bicz na polskich sędziów, by ci – pod groźbą unieważnienia – nie stanowili reparacyjnego zagrożenia. Realną władzę sprawuje bowiem nie ten, kto wybiera, ale ten, kto odwołuje! Tylko on może wymusić natychmiastowe, korzystne dla siebie decyzje i wyroki. I temu służy proniemiecka opcja podważania statusu polskiego sędziego.

Strach rządzi Rosją

Rosjanin rodzi się takim samym człowiekiem jak Polak, Niemiec, Anglik czy Chińczyk. Ale naród rosyjski jest inny niż polski czy chiński, bo ma inną historię. Inne czynniki kształtowały wychowanie dzieci, inne budowano instytucje i inne wytwarzały się relacje między ludem a władcą.

Gdy zapytamy Rosjanina, co jest dlań najważniejsze, często usłyszymy: „żeby nas się bali”. Osobista pomyślność też ma znaczenie, ale najważniejsze jest poczucie wielkości Rosji jako państwa i narodu.

Głównym rosyjskim wektorem mentalnym jest wszechogarniający strach. Próbowano ten strach zasiać w narodach podbitych przez Rosję czy ZSRR, ale – od Estonii do Bułgarii – ta zaraza się nie przyjęła. Wzmocniła się za to w putinowskiej Rosji po nieudanym eksperymencie demokratycznym czasów Jelcyna. Nieudanym z konieczności, bo sprzecznym z kulturą polityczną, zaszczepioną tam jeszcze przez Mongołów w XIII wieku.

Stereotypowe (co nie znaczy, że zawsze zgodne z faktami) dążenie przeciętnego Amerykanina sprowadza się do zdania: „żebym miał więcej niż sąsiad”. Stereotypowy Rosjanin powie to samo innymi słowy: „żeby sąsiad miał gorzej niż ja”. Taki obraz rysuje nam literatura wieku XIX i XX, zastępowana w funkcji mitotwórczej przez kinematografie narodowe i już coraz bardziej przez zawartość internetu.

Strach przed następcą

Ustalenie, kto jest prawowitym władcą Rosji, niewiele różniło się od zwyczajów praktykowanych w innych monarchiach. Zdarzały się różne smuty i dymitriady, ale zazwyczaj było wiadomo, kto jest legalnym lub możliwym do zaakceptowania sukcesorem. Prawie nigdzie na świecie (poza Polską) nie stosowano demokracji elekcyjnej.

Niekiedy jednak król czy car rządził – z punktu widzenia pretendenta – zbyt długo. Wokół możliwych następców wytwarzały się koterie, partie i nierzadko spiski. Te znów bywały obserwowane i niszczone przez zawsze obawiającego się zamachu władcę. Na Zachodzie sukcesja przyjęła formę procedury wyborczej i nikt się nie dziwi, że np. w USA po demokracie prezydentem zostaje republikanin i odwrotnie. W Rosji jest inaczej.

„Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy” powiedział Władysław Gomułka w roku 1945, wyrażając główną ideę rosyjską (wtedy w wersji komunistycznej) do dziś obowiązującą w Rosji, Korei Północnej i w wielu innych krajach. Ostatnio również w Chinach, co źle wróży temu krajowi i całemu światu.

Putin, Kim, Xi i im podobni nie boją się pacyfistycznego, mentalnie wręcz spacyfikowanego Zachodu. Boją się tylko tych własnych poddanych, którzy mogliby ich usunąć.

Demokracja odwoławcza

W Polsce, podobnie jak na całym Zachodzie, bardzo trudno odwołać urzędującego prezydenta wybranego przez naród. Losy premierów zależą od chwilowej większości parlamentarnej i zmiany na tym stanowisku zdarzają się często.

Ale spróbujmy odwołać posła czy choćby radnego. Tego się nie da zrobić. Nawet prezydenta miasta nie można już odwołać, bo nasze prawo chroni złych samorządowców wysoką barierą frekwencyjną.

O skorumpowanych europosłach szkoda nawet gadać. Naród nie może ich odwołać, nawet gdy są ewidentnymi jurgieltnikami.

W roku 2002 rządząca wtedy SLD wprowadziła groźną dla demokracji zmianę, pozwalającą prezydentom miast, burmistrzom i wójtom rządzić swoją gminą dożywotnio. Od tej chwili, czyli od roku 2002, prezydenci miast tak prowadzą politykę inwestycyjną, kadrową i autoreklamową, by już nigdy władzy nie oddać. Za to znaczenie radnych spadło do zera. Nie mogą odwołać prezydenta miasta i żadną uchwałą nic ważnego nie wymuszą, więc ograniczają się do pobierania diet.

W roku 2018 wprowadzono limit dwóch (5-letnich) kadencji dla szefów gmin, ale to ograniczenie nie dotyczy już starostów i marszałków województw, co może prowadzić do swoistego rozbicia dzielnicowego. Rezultaty wspomnianej ustawy zobaczymy dopiero w roku 2028, chyba że znów jacyś kombinatorzy przywrócą możliwość sprawowania dożywotnich rządów w miastach i gminach.

Nie krytykuję silnej władzy. Podkreślam tylko, że silna władza i jednocześnie praktyczna nieodwoływalność władcy prowadzi do patologii, co obserwujemy ostatnio chociażby na przykładzie obsadzania rad nadzorczych i zarządów spółek komunalnych prezydentami różnych miast.

Gdzie nie ma sprawnych procedur odwoławczych, rozrasta się gminna diermokracja, a bezkarność demoralizuje najskuteczniej.

Diermokracja eventowa

Teoretyczna możliwość zmiany władzy w Rosji stanowi gigantyczne zagrożenie dla aktualnego imperatora; robi się więc wszystko, by tę teorię wykluczyć w praktyce. Stalin co prawda pozwalał się „wybierać” na kolejne kadencje, ale ich liczba nie była niczym ograniczona. Do tego samego, dość pokrętnymi drogami, dążył Putin.

Napaść na Ukrainę nie była przecież do niczego potrzebna. Do niczego… z wyjątkiem koronowania Putina na cara Wszechrosji, bo Rosja bez Ukrainy nie jest Wszechrosją, lecz zaledwie Federacją, a federacje nie miewają carów. Jeżeli ten czynnik zadecydował o rozpoczęciu wojny, to śmierć Putina wyznaczy jej koniec.

Na wojnę Putina z Zełenskim spójrzmy też z perspektywy… eventowej. Oto osiłek, grywający w filmikach internetowych jeźdźca z nagim torsem, hokeistę lub judokę, rzuca się na wieloodcinkowego sługę swego narodu. W krótkim metrażu kabotyn może prezentować się widowiskowo, ale nie wątpię, że w ostatnim odcinku dramatu i w ocenie historii triumf odniesie lepszy aktor.

Hitler też był aktorem. Przez całe lata nie pozwalał remontować nadpalonego w roku 1933 budynku Reichstagu, bo chciał występować na scenie operowej!

W tradycyjnej siedzibie niemieckiego parlamentu nadal odbywały się komisje i działały różne biura, ale skażonej demokratyczną tradycją sali sesyjnej nie odbudowano, bo jeszcze mogłaby powrócić… demokracja. A Hitler chciał grać. Chciał być wielkim wodzem na scenie Krolloper i słuchać tylko entuzjastycznych oklasków. Putin też woli wiece i telewizję niż jakiekolwiek pozory demokracji.

Nie oglądajmy filmików z Hitlerem czy Putinem. Raczej badajmy to, co oglądał Hitler i co ogląda Putin, bo to kształtuje go mentalnie. Na teatralnej czy filmowej scenie główni aktorzy odgrywają wielkich bohaterów historii, wygłaszają wzniosłe kwestie i poruszają się z majestatem w pełnym oddania lub zdrady otoczeniu.

Ale Hitler i jego podwładni nie odgrywali wielkich postaci. Oni naśladowali znanych aktorów, grających bohaterów. Na tym polega różnica między artystą a kabotynem. I właśnie to naśladownictwo Putin swym gołym torsem farsowo powtarza.

Praworządność, faszyzm i nazizm to tylko rzeczowniki. W przekładzie na czasowniki niepraworządność oznacza: „nie damy pieniędzy, dopóki Niemcy nie będą mogli unieważniać polskich sędziów”, z kolei rzucane do niedawna na oślep pomówienie o faszyzm znaczy: „nie lubię cię”. A jeśli Putin oskarża Zełeńskiego o nazizm, to mówi… „muszę cię zabić, bo chcę być… carem!”.

Cały artykuł Andrzeja Jarczewskiego pt. „Czasownikowa teoria diermokracji” znajduje się na s. 24 marcowego „Kuriera WNET” nr 105/2023.

 


  • Marcowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Andrzeja Jarczewskiego pt. „Czasownikowa teoria diermokracji” na s. 24 marcowego „Kuriera WNET” nr 105/2023

Zachód zdumiewająco naiwnie uwierzył, że Rosja wróciła do grona rodzin ludzkości, a reżim przemocy zakończył żywot

T. Cole, Dzieje Imperium: Spustoszenie | Fot. domena publiczna

Wszystko wskazuje na to, że powiedzenie: „Burboni niczego nie zapomnieli i niczego się nie nauczyli” ma zastosowanie do całej ludzkości, zwłaszcza tej jej części, która z gwałtu czyni sposób na życie.

Zygmunt Zieliński

Tuż po I wojnie światowej ukazało się dzieło Oswalda Spenglera Zmierzch Zachodu. Spengler podjął temat niebezpieczny, bo rodzący pytanie o sens historii ludzkości jako pasma rozwoju od skrajnie prymitywnych form do wysoko rozwiniętej kultury. Spengler nie ograniczył się do spojrzenia historycznego, ale sięgnął w przyszłość. Jaką drogą pójdzie ludzkość?

‘Zachód’ to pojęcie w tym dziele bardzo konkretne, oznacza wszystko, co na przestrzeni wieków narodziło się w basenie Morza Śródziemnego i zapłodniło resztę Europy tzw. łacińskiej i te części świata, gdzie sięgała ekspansja Zachodu.

Spengler twierdzi, że czas Zachodu minął wraz z nastaniem nowoczesnej cywilizacji i że rozpad ten wszedł w ostatnie stadium.

Dzieło Spenglera pojawiło się w momencie, kiedy waliła się spójność świata zachodniego. Trudno było oczekiwać, by zostało przyjęte z entuzjazmem. Rychło okazało się, że rewolucja, o wiele groźniejsza niż rewolty przełomu XVIII i XIX wieku, wyszła tym razem z Rosji i gdyby udało się jej zanieść swe hasła i niszczycielską siłę na Zachód, potwierdziłaby już wówczas przepowiednie Spenglera.

Zachód zrozumiał wtedy, że jeśli grozi mu zmierzch kulturowy i może przede wszystkim tożsamościowy – dotąd była to tożsamość chrześcijańska, aczkolwiek już mocno zatomizowana – to jego źródło leży poza Europą. Tak jak większa część Rosji. Ale gleba podatna na ten destrukcyjny zasiew jest sercu Europy. I na tym polega jej tragedia.

Dzieło Spenglera wywołało zażartą dysputę, w której pobrzmiewały obawy przed spełnieniem jego przygnębiającej prognozy. Wielu nie mogło zaakceptować niemalże rewolucyjnego odwrócenia biegu historii, logicznie znaczącego się rozwojem, a nie załamaniem, klęską. Trudno było sobie wyobrazić, że Zachód, bogaty w tak świetny dorobek, miałby upaść. Linearny rozwój to był dogmat w nauce historycznej, co kazało przewidywać kolejne fazy rozwoju i w żaden sposób nie korespondowało z upadkiem. Niemniej jednak w tezach Spenglera była nieubłagana logika.

Każda kultura znaczona jest etapami rozwojowymi – wiek dziecięcy, dojrzałość, starość. Etap finalny jest nieunikniony, a w wieku XIX według Spenglera etap ten dojrzewał i stawał się rzeczywistością. Cywilizacja była naznaczona dekadencją. Skutki tego musiały się zatem ujawnić niebawem.

(…) W 1945 r. nic nie mogło powstrzymać upadku. Sprzyjało mu ogołocenie narodów, które dostały się pod kuratelę Stalina, z warstwy przywódczej wymordowanej przez Niemców i Sowietów i zastąpionej nowoczesną noblesse de robe, oczywiście odzianą w szaty skrojone w Moskwie. W ten sposób cofnięto o kilka stuleci status moralny, polityczny i materialny narodów obszaru, który eufemistycznie politycy nazwali „Mittelosteuropą”. A Zachód identyfikowany z Unią Europejską, a ściśle: z jej ośrodkami kierowniczymi, zwłaszcza Niemcami, uniemożliwia im, zwłaszcza Polsce, odbudowę swej tożsamości.

Zapaść w 1990 r. ZSRS w wyniku zabójczego systemu komunistycznego ujawniła zdawałoby się zdumiewający, a jednak oczywisty fakt: zwycięzcami w II wojnie światowej koniec końców zostały Niemcy. Wystarczy, że uda im się wypchnąć z Europy USA i ujarzmić ludy dawnej Mittelosteuropy, i sprawa załatwiona.

Droga prowadząca do tego, co Spengler określił jako upadek Zachodu, nie jest zatem zawiła. Ale upadek dokonuje się niezależnie od uwidocznionych tu zewnętrznych czynników. Jego siła motoryczna działa wewnątrz.

Cały artykuł Zygmunta Zielińskiego pt. „Oswald Spengler i wojna Putina” znajduje się na s. 28 marcowego „Kuriera WNET” nr 105/2023.

 


  • Marcowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Artykuł Zygmunta Zielińskiego pt. „Oswald Spengler i wojna Putina” na s. 28 marcowego „Kuriera WNET” nr 105/2023

Cecylia Kukuczka: mąż nigdy nie mówił, dlaczego tak ciągnie go w Himalaje

Tablica upamiętniająca Jerzego Kukuczkę w Istebnej / Fot. Darwinek, Wikimedia Commons

Bardzo cieszę się, że wciąż są ludzie, którzy chcą słuchać o Jerzym – mówi żona himalaisty. Mówi też o wydarzeniach odbywających się Izbie Pamięci Jerzego Kukuczki w Istebnej

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Marcin Gienieczko: na Arktyce, podobno, jak na morzu, nie ma ateistów

Rzońca: polskie lasy są zarządzane wzorcowo. Każdy, kto podnosi na nie rękę powinien być traktowany jak Targowica

Próba przejęcia kontroli nad gospodarką leśną; projekty ograniczeń w użytkowaniu samochodów spalinowych. Europoseł PiS komentuje środowiskowe koncepcje brukselskich elit.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Golińska: Bruksela otwarcie zapowiada włączenie leśnictwa państw członkowskich pod swoją jurysdykcję. Musimy być czujni