Orzelowski: Hotel Zamek Janów Podlaski to miejsce, które łączy historię ze współczesnością

Grzegorz Orzełowski przywołuje historię hotelu „Zamek Janów Podlaski”, wspomina postać patrioty Adama Naruszewicza i słynnych obiadów czwartkowych oraz nakreśla plan nowych inicjatyw dla gości.


Dyrektor hotelu „Zamek Janów Podlaski”, Grzegorz Orzelowski opowiada o historii zamku, który mieści się na 42 hektarach ziemi i posiada 72 pokoje „z nutką luksusu i historii”.

Podziemia zostały wybudowane współcześnie i łączą podzamcze, SPA z salą kongresową i restauracjami. To jest taka ciekawostka, że wprawdzie współczesnymi korytarzami i podziemiami, ale można się przemieszczać jak za dawnych czasów.

Gość Poranka Wnet zwraca uwagę na postać Adama Naruszewicza, który zasiadał ramię w ramię z królem Stanisławem podczas „obiadów czwartkowych”, a większość ostatnich lat swojego życia spędził w Janowie Podlaskim, gdzie sporządzał akta Konstytucji 3 Maja.

Dlatego powrót do obiadów czwartkowych wydał mi się moim obowiązkiem. Obiady czwartkowe, po raz pierwszy zrobione w lipcu, nadspodziewanie spodobały się naszym gościom. Główną postacią tego współczesnego obiadu czwartkowego był prof. Jerzy Bralczyk. Myślę, że wpisze się to w tradycję naszego hotelu.

Dyrektor Orzełkowski wymienia także nowe inicjatywy dla najmłodszych gości hotelu oraz nowe inicjatywy, które zostaną wkrótce zrealizowane.

Już stworzyliśmy program całodziennego pobytu grup zorganizowanych dzieci i młodzieży „Zamkowi Odkrywcy” […] którzy przyjeżdżają do nas na lekcje historii, kulturalnego poproszenia koleżanki do tańca, nauczenia się kilku kroków tańców historycznych i współczesnych. Później będziemy uczyli kulturalnego zachowania przy stole […] W najbliższym czasie powstanie tężnia solankowa, abyśmy stworzyli taki mikroklimat.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Gawlik: Gdyby Janów Podlaski był gospodarstwem prywatnym, utracilibyśmy unikalne zasoby genetyczne

Marek Gawlik przestrzega przed prywatyzacją Stadniny Koni w Janowie Podlaskim, deklaruje dalszą otwartość stadniny dla zwiedzających i opowiada o swojej przygodzie z Arabią Saudyjską.


Prezesa Stadniny Koni w Janowie Podlaskim, Marek Gawlik wspomina o swojej pierwszej decyzji po objęciu stadniny w Janowie, którą było sporządzenie raportu otwarcia, a następnie rozpoczęcia procesu zmian. Dodaje, że stadnina to nie tylko konie, ale także bydło i wielkie połacie ziemi rolniczej.

Zaczęliśmy od dobrostanu zwierząt. Mam na myśli konie i bydło, bo to jest bardzo duże gospodarstwo rolne. Nazywamy się Stadnina Koni w Janowie Podlaskim, ale oprócz prawie 500 koni, mamy 700 sztuk bydła i 1700 hektarów pól.

Gość Poranka Wnet wskazuje, że gdyby Janów Podlaskie uległo prywatyzacji, liczba koni zmniejszyłaby się do 200, a ponadto powstałoby ryzyko utracenia unikalnego kodu genetycznego.

Mamy za zadanie utrzymanie zasobów genetycznych, które są niezbędne dla przyszłych pokoleń. Tego typu działania osiągają bardzo wysokie koszty. Przyjęło się mówić, że średnie utrzymanie miesięczne jednego konia to 750 zł wzwyż. Nie mówię już o przypadkach, gdy trzeba zapewnić dodatkową opiekę weterynaryjną, poza zwykłą profilaktyką.

Rozmówca Magdaleny Uchaniuk podkreśla, że Stadnina Koni w Janowie Podlaskim jest miejscem otwartym, do którego można wejść wraz z przewodnikiem, choć może to rodzić wiele niebezpieczeństw. Nowy prezes nie zamierza jednak zmieniać tej decyzji i wskazuje, że rozszerzył liczbę atrakcji dla odwiedzających i na ten przykład stworzył możliwość jeżdżenia bryczką.

Prezes Gawlik deklaruje także, że nie dopuści, aby konie z Janowa Podlaskiego były sprzedawane na warunkach prawa arabskiego.

Będę pilnował tego, aby żadna umowa nie była podpisywana na prawie arabskim, bo to my wydzierżawiamy te konie i my powinniśmy narzucać warunki. Kraje arabskie bardzo mocno rozwinęły swoje stadniny. Jeśli mówimy o pijarze to bardzo silny jest Katar, ale jeśli chodzi o potencjał gospodarczy to Arabia Saudyjska.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Żmudziński-Caruk: Stadnina Koni w Janowie Podlaskim odbiła się od dna. Ostatnia aukcja była prawdziwym sukcesem

Wiesław Fila i Stanisław Żmudziński-Caruk opowiadają o sytuacji finansowej gminy i stadniny koni w Janowie Podlaskim, napiętej sytuacji na Białorusi i powrocie młodych ludzi do kraju.


Wicewójt gminy Janów Podlaski, Wiesław Fila zwraca uwagę, że w ostatnim czasie zmienił się trend związany z emigracją, gdyż młodzi ludzie nie wyjeżdżają już tak licznie za granicę, ale powracają do kraju i budują mieszkania, by na stałe osiedlić się w Polsce.

Przewodniczący Rady Gminy Janów Podlaski i hodowca koni, Stanisław Żmudziński-Caruk podkreśla, że Janów Podlaski bez stadniny koni byłaby jedynie małą miejscowością. Wskazuje, że w ostatnich latach kupcy arabscy nie przyjeżdżali do Janowa Podlaskiego, ale ostatnia aukcja zmieniła tę sytuację i okazała się sukcesem. Jak dodaje, sprzedaż koni w Janowie Podlaskim „odbija się od dna”.

Wicewójt Janowa Podlaskiego wspomina, że pandemia koronawirusa dotknęła szczególnie finanse gminy i zmniejszyła wpływy z podatków. Ludzie zaczęli się także wycofywać z dofinansowań na zakup paneli fotowoltaicznych, które miały być współfinansowane z funduszy unijnych.

Stanisław Żmudziński-Caruk komentuje również sytuację na Białorusi i wspomina czasy stanu wojennej w Polsce. Obawia się rozlewu krwi i eskalacji przemocy, ale ma nadzieje, że uda się uspokoić sytuację i ustabilizować Białoruś. Janów Podlaski znajduje się ok. 1,5 km od granicznej rzeki Bug, a do najbliższego przejścia granicznego jest tylko 38 km.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

 

Stepczuk: Obecnie w Janowie Podlaskim mamy 460 koni. Mieliśmy gorszy czas, ale teraz wszystko powraca do normy

Katarzyna Stepczuk opowiada o hodowli koni w stajniach w Janowie Podlaskim, najcenniejszych i najbardziej zasłużonych koniach oraz wynikach ostatniej aukcji, z której przychody wyniosły 1,6 mln euro.


Główny hodowca koni w Janowie Podlaskim, Katarzyna Stepczuk opowiada o biurze stadniny, gdzie znajdują się obrazy upamiętniające ogiery hodowane w przeszłości w Janowie. Najbardziej wartościowym koniem, który zapisał się na kartach historii tamtejszej stadniny była zdaniem Katarzyny Stepuczuk klacz Bellissima.

Trójkoronowana klacz, która na pokazach startowała jako roczna, dwuletnia i klacz starsza. Startowała na pokazach zagranicznych. To była najpiękniejsza klacz i najbardziej cenna. Też na przestrzeni tych lat, które tutaj pracuje, bardzo ważnym ogierem był Pogrom, który jako dwulatek wyjechał do USA i zdobył w tamtejszych pokazach trójkoronę.

Obchód w stajni w Janowie Podlaskim zaczyna się o 6 rano od stajni porodowej, gdzie stoją najmłodsze źrebaki, następnie czołowej, zegarowej i wyścigowej. Sprawdza się stan koni, jak są karmione i jak się zachowują.

W godzinach porannych, gdy jest karmienie koni, najłatwiej zauważyć czy coś dzieje się nie tak […] Wtedy możemy sprawdzić ich stan zdrowia i zobaczyć czy dobrze wykorzystują paszę. Gość Poranka Wnet podkreśla, że w ostatnim czasie stadnina koni w Janowie Podlaskim przeżywała gorszy okres ze względu na suszę:

Tamten rok był słaby, bo było sucho, słabej jakości było siano i pasza. Moim zdaniem teraz wszystko powraca do normalności.

Katarzyna Stepczuk podkreśla, że najważniejsza jest decyzja o odpowiednim doborze klaczy do ogierów, tak by rodziły się jak najlepsze konie. Tym zajmuje się główny hodowca koni, do którego obowiązków zalicza się także prowadzenie dokumentacji, opieka nad źrebakami i krycie koni.

Obecnie mamy 460 koni, z czego 90 to konie półkrwi arabskiej, a pozostałe są czystej krwi arabskiej […] W tym roku Stadnina Koni w Janowie Podlaskim wystawiła 6 klaczy na aukcję główną, 1 zarodek od klaczy i 1 dzierżawę klaczy. Dzień później w Summer Sale wystawiliśmy 11 koni […] Konie licytowane były przez pośrednik i internet […] Łącznie na aukcji zarobiono 1,6 mln euro.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Marek Gawlik, Renata Kaczmarek, Katarzyna Stepczuk – Poranek WNET z Janowa Podlaskiego – 19 sierpnia 2020 r.

„Poranka WNET” można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 7:07 – 9:00 na: 87.8 FM w Warszawie, 95.2 FM w Krakowie, 96.8 FM we Wrocławiu i na www.wnet.fm. Zaprasza Magdalena Uchaniuk.

 

Goście „Poranka WNET”:

Katarzyna Stepczuk – główny hodowca w Stadninie Janów Podlaski;

Wiesław Fila – wicewójt gminy Janów Podlaski;

Stanisław Żmudziński-Caruk – przewodniczący Rady Gminy Janów Podlaski, hodowca koni;

Renata Kaczmarek – dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury Janów Podlaski;

Marek Gawlik – dyrektor Stadniny w Janowie Podlaskim, przewodniczący Polsko-Saudyjskiej Rady Biznesu;

Grzegorz Orzełowski – dyrektor hotelu „Zamek Janów Podlaski”.

 


Prowadzący: Magdalena Uchaniuk-Gadowska

Realizator: Marcin Głos


 

Katarzyna Stepczuk opowiada o działaniu stadniny koni w Janowie Podlaskim oraz omawia 42. Narodowy Pokaz Koni Arabskich Czystej Krwi, gdzie odbył się 51. aukcja koni arabskich Pride of Poland. Najwyższą cenę 1 mln 250 tys. euro wylicytowano za klacz Perfinkę ze stadniny w Michałowie. Łącznie konie sprzedały się za kwotę 1,6 mln euro. Głównymi kupcami koni byli obywatele państw arabskich.


 

Wiesław Fila i Stanisław Żmudziński-Caruk/ Fot. Jaśmina Nowak, Radio WNET

Wiesław Fila mówi o zmianie trendu migracyjnego w Janowie Podlaskim. Tak jak wcześniej mieszkańcy, szczególnie młodzi, wyjeżdżali na Zachód za pracą, tak teraz wracają. Problemem jednak w Janowie Podlaskim jest brak pracowników. Przedstawia także sytuację pandemiczną w gminie. Mieszkańcy nie odczuli pandemii pod kątem zdrowotnym. Wszakże portfel gminy się skurczył, a mieszkańcy Janowa Podlaskiego borykają się z koronakryzysem.

Stanisław Żmudziński-Caruk stwierdza, że 51. aukcja koni arabskich Pride of Poland była jedną z najlepszych aukcji od ostatnich lat. Samo wydarzenie odbudowuje swój wizerunek. Mówi również o Białorusinach, którzy pracują w Janowie Podlaskim.


 

Renata Kaczmarek o Janowskim Święcie Ziół, który odbędzie się 23 sierpnia.


 

Michał Andrusiuk / Pixabay.com

Marek Gawlik mówi, jak został dyrektorem Stadniny w Janowie Podlaskim oraz jakich zmian dokonał, kiedy nim został. Zaczął kupować lepszej jakości siano, a także wypełnił niedobory owsa. Przedstawia sytuację finansową koni i wyjaśnia, dlaczego stadnina generuje wysokie koszty. Powodem jest charakter stadniny, który daleki jest od prywatnego przedsiębiorstwa. Obiekt ma do wykonania cele misyjnych, które służą wspólnemu dobru publicznemu. Gawlik liczy na dokapitalizowanie stadniny. Mówi także o obostrzeniach, które zostały nałożone na obiekt. Tak jak wcześniej można było wejść do stadniny bez żadnej zgody, tak teraz każdy zainteresowany ma możliwość zwiedzenia tego miejsca wraz z przewodnikiem. Nasz gość opowiada również o Polsko-Saudyjskiej Radzie Biznesu, która zajmuje się współpracą firm z Arabii Saudyjskiej oraz Polski.


 

Grzegorz Orzełowski o hotelu „Zamek Janów Podlaski”. Przedstawia pokrótce jego historię i tłumaczy, dlaczego hotel odtworzył „obiady czwartkowe”, tak znane z czasów panowania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.


 

Posłuchaj całego „Poranka WNET”!


 

Łukasz Węda: Tatarzy stworzyli formację ułanów, która walczyła na wielu frontach w XIX i XX w.

Kto zaczął osiedlać Tatarów w Studziance? Kim są pochowani na tatarskiej nekropolii? Jak wygląda strój tatarskiego łucznika? Łukasz Węda o dziejach Studzianki i pochodzeniu ich nazwy.

Łukasz Węda oprowadza po tatarskim mizarze (cmentarzu) w Studziance. Tatarzy walczyli w szeregach armii napoleońskiej oraz w powstaniach: listopadowym i styczniowym. Po tym ostatnim dotknęły ich dotkliwe represje. Wielu zostało zesłanych na Syberię.

Prezes Stowarzyszenia Rozwoju Miejscowości Studzianka wyjaśnia, z czego składa się tradycyjny strój tatarskiego łucznika. Przedstawia pokrótce historię Studzianki na Podlasiu, gdzie ziemię w 1679 r. Jan III Sobieski nadał jednemu z rodów tatarskich. W następnych latach nadania w Studziance otrzymywały kolejne tatarskie rody. Prezentuje etymologię nazwy miejscowości. Według legend pochodzi ona albo od studni, albo od stu dział, jakie miały być tędy przeciągane.

Józefa Kowieska zaś opowiada o swoich tatarskich korzeniach, a także kuchni tatarskiej.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Bogdanowicz: Organy państwowe wbrew konstytucji wtrącają się w sprawy decyzyjne naszego związku wyznaniowego

Grzegorz Bogdanowicz mówi o strukturze w religii muzułmańskiej wśród społeczności tatarskiej, natomiast Tomasz Miśkiewicz odnosi się do zarzutów dotyczących pełnienia przez niego funkcji muftiego.

Tatarzy mają swoje dwie podstawowe organizacje – Związek Tatarów, organizację etniczną, która zajmuje się sprawami kulturalnymi, oraz Muzułmański Związek Religijny, który zajmuje się kwestiami wyznaniowymi – opowiada Grzegorz Bogdanowicz.

W Muzułmańskim Związku Religijnym mamy ostatnio bardzo zasadnicze problemy związane z osobą Tomasza Miśkiewicza, który w 2004 roku wybrany był na muftiego. Mamy wobec niego zastrzeżenia prawne. Jego powołanie odbyło się na innej podstawie prawnej. Organy państwowe wbrew naszej konstytucji wtrącają się w sprawy decyzyjne naszego związku wyznaniowego.
W innych regionach świata funkcje muftiego są kadencyjne. „Społeczeństwo danej grupy ma prawo wypowiedzieć się, czy w dalszym ciągu akceptuje osoby znajdujące się na danych stanowiskach” – dodaje.

Tomasz Miśkiewicz swoim działaniem wprowadza podział wśród Tatarów, bowiem ich większa część nie akceptuje jego zachowania – twierdzi gość „Poranka Wnet”.

Tomasz Miśkiewicz mówi o religii muzułmańskiej w Polsce oraz odnosi się do zarzutów dotyczących pełnienia przez niego funkcji muftiego.

Muzułmański Związek Religijny ma tylko możliwość skierowania propozycji projektów zarówno do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jak i Parlamentu. Muzułmański Związek Religijny jest związkiem wyznaniowym jednak niektórzy do tej pory mylą go ze związkiem etnicznym – podkreśla gość „Poranka Wnet”.

Jak zaznacza: Moje odwołanie to decyzja podjęta bezprawnie, dlatego też Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji nie przychyliło się do tego wniosku.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.N.

Przydacz: Prezydent Łukaszenka powinien przeprowadzić dialog ze społeczeństwem

Marcin Przydacz przedstawia stanowisko państwa polskiego wobec sytuacji na Białorusi. „Nasza strona chce wesprzeć dialog między tamtejszą władzą, a białoruskim społeczeństwem” – twierdzi.

Sytuacja na Białorusi jest bardzo dynamiczna. Na tym etapie trudno jest określić, w jakim kierunku ta sytuacja podąża i kiedy dojdzie do przełamania politycznego – mówi gość „Poranka Wnet”.

Od kilku dni protesty przyjmują zupełnie inny charakter. Na początku na ulicach widziano przede wszystkim etatowych opozycjonistów, młodzież czy intelektualistów, od kilka dni dołączają do nich zakłady pracy. Z pewnością zaskoczyło to Łukaszenkę do tego stopnia, że zmienił taktykę, ustały bowiem brutalne aresztowania.

Póki co prezydent Łukaszenka wysyła sygnały, że nie jest gotowy do dialogu. „Myślę, że potrzebna jest jeszcze większa presja międzynarodowa. Jako strona polska chcemy wyciągać rękę do dialogu i pomagać w mediacji. Mamy nadzieję, że władze w Mińsku skorzystają z europejskiego wsparcia. Społeczeństwo białoruskie ewidentnie chce zmiany i potrzebuje rozmowy” – podkreśla.

„Idealny scenariusz byłby taki, gdyby prezydent Alaksandr Łukaszenka przeprowadził dialog ze społeczeństwem” – mówi wiceszef Ministerstwa Spraw Zagranicznych i podkreśla, iż państwo polskie będzie działać w taki sposób, aby uszanować suwerenność Białorusi.

Marcin Przydacz uważa, że może nastąpić do pęknięć w białoruskim establishmencie, przez co część elity może być kolejną stroną w konflikcie między władzą a społeczeństwem. Zaznacza, że w jego przekonaniu na tym etapie Białoruś prowadzi grę psychologiczną. Na tym etapie Rosja nie potrzebuje w żaden sposób interweniować, choć nigdy nie można tego wykluczyć.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./M.N.

Grzegorz Wysocki: Zarobki ministrów i prezydenta nie są najwyższe w porównaniu z dyrektorami spółek

Grzegorz Wysocki o protestach na Białorusi, podwyżkach dla parlamentarzystów, ministrów i nauczycieli oraz o finansach samorządowych.

Grzegorz Wysocki komentuje sytuację polityczną na Białorusi. Stwierdza, że ma tam wielu przyjaciół. Ludzie nie wierzą w wynik wyborów i chcą zmian.

Zarobki ministrów i prezydenta nie są najwyższe w porównaniu z dyrektorami spółek.

Odnosi się do podwyżki dla parlamentarzystów i wysokich urzędników. Stwierdza, że jest to decyzja Sejmu. Ustawowo przyznawane są też podwyżki dla nauczycieli. Ciężar ich spada jednak na barki samorządów, których subwencja się nie zwiększyła.

Chwali także gminę Łomazy, której jest radnym. Samorządowiec przyznaje przy tym, że czasem brakuje środków finansowych na lokalne inwestycje. Mówi o tym, jak gmina stara się zachęcić młodych, by nie wyjeżdżali.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Dziennikarz z Grodna: Jeśli ludzie chcą zmian, to nie mogą ustąpić. Łukaszenka będzie się mścił

Aleksy Szota o protestach w Grodnie i na całej Białorusi, tym, co musi się stać, by Łukaszenka upadł, strajkach robotników i zatrzymaniach protestujących.

Po raz pierwszy od upadku ZSRR są protesty są  w całym kraju i po raz pierwszy robotnicy dołączyli się do protestów politycznych.

Aleksy Szota wskazuje, że dotąd u naszego wschodniego sąsiada robotnicy strajkowali jedynie w sprawach socjalnych. Zauważa, że na Białorusi duży przemysł jest prawie w całości państwowy. Ich pracownicy przyłączyli się do protestu przeciw sfałszowanym wyborom. Strajkują także górnicy w Soliborsku oraz robotnicy zakładów metalurgicznych, będących oczkiem w głowie białoruskiego przemysłu.

Ludzie się domagają, żeby wypuszczono więźniów, pozwolono na pokojowe zebrania.

Redaktor naczelny portalu Grodno News przypomina wygwizdanie Alaksandra Łukaszenki przez strajkujących robotników, których zakład odwiedził. Informuje o zwolnieniach aresztowanych. Wśród wypuszczonych był rosyjski turysta, którego zatrzymano zarzucając mu przewożenie pieniędzy dla opozycji. Wciąż nie wiadomo co się stało z częścią zatrzymanych przez służby osób.

Nasz gość mówi, iż milicja jest bardzo arogancka. Szota twierdzi, że obecnie trzeba postawić wszystko na jedną kartę. Albo uda im się wypełnić swoje postulaty, albo wyemigrują z ojczyzny.

Łukaszenka nigdy nie odejdzie sam. […] Jeśli ludzie chcą zmian, to nie mogą ustąpić.

Jeśli “Baćka” utrzyma się u władzy, to będzie się mścił. Przyrównuje to do stalinowskiej wielkiej czystki. Nie wiadomo jednak, kto miałby go zastąpić. By prezydent Białorusi upadł musiałaby nastąpić zdrada w gronie elity władzy.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.