Żmudziński-Caruk: Stadnina Koni w Janowie Podlaskim odbiła się od dna. Ostatnia aukcja była prawdziwym sukcesem

Wiesław Fila i Stanisław Żmudziński-Caruk opowiadają o sytuacji finansowej gminy i stadniny koni w Janowie Podlaskim, napiętej sytuacji na Białorusi i powrocie młodych ludzi do kraju.


Wicewójt gminy Janów Podlaski, Wiesław Fila zwraca uwagę, że w ostatnim czasie zmienił się trend związany z emigracją, gdyż młodzi ludzie nie wyjeżdżają już tak licznie za granicę, ale powracają do kraju i budują mieszkania, by na stałe osiedlić się w Polsce.

Przewodniczący Rady Gminy Janów Podlaski i hodowca koni, Stanisław Żmudziński-Caruk podkreśla, że Janów Podlaski bez stadniny koni byłaby jedynie małą miejscowością. Wskazuje, że w ostatnich latach kupcy arabscy nie przyjeżdżali do Janowa Podlaskiego, ale ostatnia aukcja zmieniła tę sytuację i okazała się sukcesem. Jak dodaje, sprzedaż koni w Janowie Podlaskim „odbija się od dna”.

Wicewójt Janowa Podlaskiego wspomina, że pandemia koronawirusa dotknęła szczególnie finanse gminy i zmniejszyła wpływy z podatków. Ludzie zaczęli się także wycofywać z dofinansowań na zakup paneli fotowoltaicznych, które miały być współfinansowane z funduszy unijnych.

Stanisław Żmudziński-Caruk komentuje również sytuację na Białorusi i wspomina czasy stanu wojennej w Polsce. Obawia się rozlewu krwi i eskalacji przemocy, ale ma nadzieje, że uda się uspokoić sytuację i ustabilizować Białoruś. Janów Podlaski znajduje się ok. 1,5 km od granicznej rzeki Bug, a do najbliższego przejścia granicznego jest tylko 38 km.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

 

Ardanowski o odstrzale dzików: Wiele osób zarabiało na ASF. To im zależy na tym, aby nie zwalczyć tej choroby [VIDEO]

Dopóki za płotem będzie choroba w dzikach, to nie ma możliwości skutecznego uwolnienia Polski od afrykańskiego pomoru świń – mówi Jan Krzysztof Ardanowski.


Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa i rozwoju wsi, odnosi się w Poranku do afrykańskiego pomoru świń (ASF), w związku z którym planuje się odstrzał niemal całego pogłowia dzików. Jak zauważa – od połowy września w polskich gospodarstwach nie pojawiają się żadne nowe ogniska tej choroby. Zaznacza, że Komisja Europejska przywróciła możliwość hodowli trzody chlewnej w około 60 gminach. Minister uważa, że instytucje takie jak zakłady przetwórcze działające na terenie stref zarażonych czerpały zyski z afrykańskiego pomoru świń i nie zależało im na jej zwalczaniu.

Gość Poranka nazywa protest działaczy ekologicznych w sprawie odstrzału dzików „burzą w szklance wody”. Wskazuje, że nie zauważają oni dwóch czynników wpływających na rozwój ASF. Pierwszym z nich jest przechowywanie wirusa wywołującego chorobę w ciele dzików, zarówno padłych, jak i żywych, drugim natomiast – przenoszenie go do gospodarstw. Ardanowski mówi, iż głupotą jest również stwierdzenie, że odstrzał tych zwierząt zagrozi całej populacji. Przypomina, że analogiczna sytuacja ma miejsce w Niemczech, gdzie żadna organizacja ekologiczna nie protestuje wobec podobnych działań. Minister podkreśla, że konieczna jest także regulacja populacji, które nadmiernie się rozrosły, wymieniając kormorany, bobry i wilki.

Gość Poranka porusza również temat hodowli zwierząt futerkowych. Stoi na stanowisku, że należy je chronić i zapewnić warunki życia najbardziej przypominające ich naturalne środowisko. Nie zamierza likwidować tej branży, lecz poddać ją ścisłej kontroli, która wyeliminuje zachodzące w niej nieprawidłowości.

Ardanowski komentuje także sprawę aukcji koni w Janowie Podlaskim oraz likwidację polskich cukrowni.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Sławomir Pietrzak: Czekają nas trudniejsze czasy. Trzeba wzmóc wysiłki, aby hodować konie, które znajdą nabywców [VIDEO]

Dzień 48. z 80/ Janów Podlaski / Poranek WNET – Ekipa Radia WNET odwiedziła stadninę w Janowie Podlaskim, gdzie od wczoraj odbywa się XLVIII aukcja Pride of Poland. Zapraszamy do przeczytania relacji.

W czasie aukcji zaoferowano 25 koni arabskich z polskiej hodowli. Najwyższą cenę 150 tys. euro uzyskała klacz Prunella z hodowli w SK Janów Podlaski. Łącznie suma uzyskana w wyniku sprzedaży w tegorocznej aukcji wyniosła 410 tys. euro, co daje średnią cenę za sprzedanego konia w wysokości blisko 70 tys. euro.

Wśród kupujących byli  przedstawiciele najważniejszych stadnin na świecie. Tradycyjnie największa liczba kupców uczestniczących w aukcji pochodziła z krajów arabskich (Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej, Kuwejtu), w licytacji brali także udział wysłannicy stadnin  z Francji, Niemiec, Włoch, Rumunii i Szwecji. Po raz pierwszy była też delegacja z Chińskiego Związku Końskiego. W samej licytacji Pride of Poland wzięło udział 30 kupców. Nabywca najdroższego konia aukcji pochodzi z Czech.

W Poranku WNET nadawanym z Janowa Podlaskiego Krzysztof Skowroński rozmawiał z kierującym janowską stadniną profesorem Sławomirem Pietrzakiem.

O stadninie w Janowie Podlaskim

Sławomir Pietrzak opowiedział o historii tej najstarszej w Polsce państwowej stadniny koni i jednej z najstarszych na świecie. W tym roku obchodzi ona dwustulecie istnienia. Wywarła ogromny wpływ na kształtowanie i doskonalenie hodowli koni arabskich w Polsce i na świecie (m.in. w Szwecji, Niemczech, USA). Obecnie w stadninie łącznie jest 450 koni, w tym 350 koni arabskich czystej krwi, zaś pozostałe to konie angloarabskie.

Stadnina funkcjonuje, praca przebiega normalnie. Aukcje koni w historii stadniny były bardzo różne. Padały rekordy cen licytowanych koni, były też aukcje mniej udane. Na rynku są okresy hossy i bessy i choćby dlatego trzeba obserwować światowy rynek. Coraz więcej jest koni arabskich, które „reprezentują wysokie walory”. Wszyscy, którzy hodują konie, chcą je sprzedać, ale liczba kupców pozostaje dość ograniczona. Jest też coraz więcej aukcji, przy czym hodowcy nie mogą sobie pozwolić na sprzedawanie koni zbyt tanio, gdyż ponoszą bardzo duże nakłady na ich wyhodowanie, utrzymanie i wytrenowanie.

Aukcja „Pride of Poland”

W czasie wczorajszej aukcji większość koni nie została jednak sprzedana. Prezes stadniny tłumaczy to tym, że po prostu oferowano zbyt niskie ceny. W kilku przypadkach osiągnięto bardzo korzystne ceny (klacz Anawera – 110 tys. euro i klacz Prunella – 150 tys. euro). Za inne konie uczestnicy aukcji oferowali ceny niższe niż minimalne (określane przez właścicieli koni). Konie zostały więc odesłane do stajni. Prawdopodobnie – bo „tak bywa”, jak powiedział gość Radia WNET – kupcy testują hodowców i właścicieli, czy uda się konie kupić taniej. Jednak żeby utrzymać wysoką cenę, nie mogą oni sprzedawać dobrych koni tanio.

Krzysztof Skowroński w czasie aukcji i towarzyszących jej imprez rozmawiał z wieloma gośćmi i uczestnikami. Starzy bywalcy wspominali dawniejsze aukcje, w czasie których konie sprzedawano dużo drożej, na przykład w 2015 r. za cenę ponad miliona euro. Przebieg tegorocznej aukcji wiążą z zamieszaniem wokół stadniny w Janowie Podlaskim, powstałym po tym, jak w 2015 roku odwołany został wieloletni prezes dr Marek Trela.

Sławomir Pietrzak odpowiedział na to, stwierdzając, że rekordy są bardzo medialne, ale padają one raz na jakiś czas. Trudno wyrokować, jak będzie w przyszłości. „Prawdopodobnie czekają nas trudniejsze czasy. Trzeba to przetrwać, wytężyć wysiłki, aby hodować konie, które znajdą nabywców. Takie jest prawo rynku”. [related id=34471]

Wczoraj miał miejsce także 39. Narodowy Pokaz Koni Arabskich Czystej Krwi, objęty  honorowym patronatem przez prezydenta Andrzeja Dudę. Za najlepszego konia został uznany ogier Pogrom, wyhodowany w stadninie w Janowie Podlaskim. W pokazie zaprezentowano blisko 100 koni z państwowych stadnin i z hodowli prywatnych.

Niestety, mimo że stadnina obchodzi dwustulecie istnienia, aukcji ani Narodowego Pokazu Koni Arabskich Czystej Krwi nie zaszczycili swoją obecnością prezydent, premier ani nikt z ich kancelarii. Prezes stadniny przyznał, że jest trochę zawiedziony nieobecnością prezydenta. – Widocznie miał inne, ważniejsze zajęcia – stwierdził.

Przejęcie kierowania stadniną przez Sławomira Pietrzaka i spór wokół stadniny

Dwa lata temu o stadninie w Janowie mówiła cała Polska. Był to temat polityczny z pierwszych stron gazet, rozpalający emocje opinii publicznej. Kryzys zaistniał po odwołaniu wieloletniego dyrektora i prezesa stadniny Marka Treli, a po „czasie przejściowym” na prezesa został mianowany Sławomir Pietrzak.

– Na początku było nerwowo. Trudno było pracować. Trwały różne dochodzenia. Potem się to jednak uspokoiło. Stadnina wróciła do normalnego rytmu biologicznego. Konie potrzebują spokoju. Trzeba z pewnym dystansem podchodzić do wczorajszych wyników aukcji. Będzie jeszcze wiele imprez rocznicowych. Jest szansa, że w przyszłym roku uruchomiony zostanie w Janowie tor wyścigowy – tak prezes relacjonuje dwa lata swojej pracy w stadninie.

Emocje sprzed dwóch lat nie dają jednak o sobie zapomnieć. Krzysztof Skowroński rozmawiał z panią od lat uczestniczącą w aukcjach i pokazach w Janowie i Michałowie. Sceptycznie patrzy ona na to, co się dzieje w Janowie. Według niej to, co się teraz dzieje ze stadniną, jest smutne. Niedoceniani są ludzie, którzy stworzyli potęgę polskiego konia arabskiego. Prezes Marek Trela przepracował tutaj trzydzieści lat. „Konie, które oglądaliśmy na pokazie, to są konie przez niego wyhodowane. Jego nazwisko w ogóle nie padło. To jest małość”. Stadnina w Michałowie otrzymała nagrodę dla najlepszego hodowcy. Tymczasem konie, które tę nagrodę zdobyły, zostały wyhodowane przez Jerzego Białoboka, gdy był on dyrektorem w stadninie. Kiedy w przeszłości wygrywały konie wyhodowane jeszcze za czasów dyrektora Ignacego Jaworowskiego, ówczesny dyrektor Jerzy Białobok go zapraszał. „Po prostu panowały inne zwyczaje”.

Na te zarzuty odpowiedział prezes Sławomir Pietrzak, stwierdzając, że chyli czoła przed swoimi poprzednikami. Zaznaczył, że nie ma żadnego sporu z byłym prezesem Markiem Trelą. Prezentując zgromadzonej publiczności historię stadniny w Janowie, opowiedział o tym, że najbardziej zasłużony dla niej był śp. Andrzej Krzyształowicz i że w czasie kierowania stadniną przez jego następcę Marka Trelę osiągane były wielkie sukcesy, między innymi rekordowa sprzedaż klaczy Pepita w 2015 r. za 1,4 mln euro. Domniemywał, że być może wypowiadająca się pani nie słyszała tych słów.

Spór wokół zmian w stadninie w Janowie prezes podsumował w ten sposób, że jej właścicielem jest Skarb Państwa, który za pomocą Agencji Nieruchomości Rolnych nią zarządza. Może więc też odwoływać prezesów i powoływać nowych. Oczywiście można mieć do tego różny stosunek, ale takie są tu zasady, inne niż w stadninach prywatnych. Zapytany, czy mało udana wczorajsza aukcja nie będzie miała wpływu na budżet stadniny, odparł, że stadnina jest finansowo stabilna, jest zachowana płynność.

Dzisiaj, w poniedziałek 14 sierpnia w Janowie odbywa się jeszcze aukcja „Summer Sale”, a we wszystkich państwowych stadninach hodujących konie czystej krwi arabskiej (Janów Podlaski, Michałów i Białka) specjalnie dla publiczności trwają dni otwarte.

Zapraszamy do wysłuchania Poranka WNET z Janowa Podlaskiego. Rozmowa z prof. Sławomirem Pietrzakiem jest w części pierwszej i drugiej Poranka. W części drugiej można także posłuchać wywiadu z urodzonym w Janowie Podlaskim nestorem polskiego jeździectwa, panem Marianem Kowalczykiem,  w którym opowiada on między innymi o losach stadniny w czasie II wojny światowej. W ostatniej części Poranka pan Artur Bieńkowski, janowski koniuszy, wyjaśnił, czym charakteryzują się konie arabskie.

JS