Stepczuk: Obecnie w Janowie Podlaskim mamy 460 koni. Mieliśmy gorszy czas, ale teraz wszystko powraca do normy

Katarzyna Stepczuk opowiada o hodowli koni w stajniach w Janowie Podlaskim, najcenniejszych i najbardziej zasłużonych koniach oraz wynikach ostatniej aukcji, z której przychody wyniosły 1,6 mln euro.


Główny hodowca koni w Janowie Podlaskim, Katarzyna Stepczuk opowiada o biurze stadniny, gdzie znajdują się obrazy upamiętniające ogiery hodowane w przeszłości w Janowie. Najbardziej wartościowym koniem, który zapisał się na kartach historii tamtejszej stadniny była zdaniem Katarzyny Stepuczuk klacz Bellissima.

Trójkoronowana klacz, która na pokazach startowała jako roczna, dwuletnia i klacz starsza. Startowała na pokazach zagranicznych. To była najpiękniejsza klacz i najbardziej cenna. Też na przestrzeni tych lat, które tutaj pracuje, bardzo ważnym ogierem był Pogrom, który jako dwulatek wyjechał do USA i zdobył w tamtejszych pokazach trójkoronę.

Obchód w stajni w Janowie Podlaskim zaczyna się o 6 rano od stajni porodowej, gdzie stoją najmłodsze źrebaki, następnie czołowej, zegarowej i wyścigowej. Sprawdza się stan koni, jak są karmione i jak się zachowują.

W godzinach porannych, gdy jest karmienie koni, najłatwiej zauważyć czy coś dzieje się nie tak […] Wtedy możemy sprawdzić ich stan zdrowia i zobaczyć czy dobrze wykorzystują paszę. Gość Poranka Wnet podkreśla, że w ostatnim czasie stadnina koni w Janowie Podlaskim przeżywała gorszy okres ze względu na suszę:

Tamten rok był słaby, bo było sucho, słabej jakości było siano i pasza. Moim zdaniem teraz wszystko powraca do normalności.

Katarzyna Stepczuk podkreśla, że najważniejsza jest decyzja o odpowiednim doborze klaczy do ogierów, tak by rodziły się jak najlepsze konie. Tym zajmuje się główny hodowca koni, do którego obowiązków zalicza się także prowadzenie dokumentacji, opieka nad źrebakami i krycie koni.

Obecnie mamy 460 koni, z czego 90 to konie półkrwi arabskiej, a pozostałe są czystej krwi arabskiej […] W tym roku Stadnina Koni w Janowie Podlaskim wystawiła 6 klaczy na aukcję główną, 1 zarodek od klaczy i 1 dzierżawę klaczy. Dzień później w Summer Sale wystawiliśmy 11 koni […] Konie licytowane były przez pośrednik i internet […] Łącznie na aukcji zarobiono 1,6 mln euro.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.K.

Jerzy Chróścikowski: Na świecie nastąpiło „nasycenie” polskimi końmi, stąd „chwilowy dołek” na aukcjach [VIDEO]

Dzień 48. z 80 / Janów Podlaski / Poranek WNET – W rozmowie z senatorem o sytuacji po zmianach w zarządzie państwowych stadnin oraz o konieczności zwalczania afrykańskiego pomoru świń.

Krzysztof Skowroński w Janowie Podlaskim rozmawiał z senatorem Jerzym Chróścikowskim, wiceprzewodniczącym Solidarności Rolników Indywidualnych, który gościł w stadninie na aukcji koni Pride of Poland.

Senator został poproszony o ocenę sytuacji w państwowych stadninach po głośnych zmianach personalnych w 2015 roku. Jego zdaniem Ministerstwo Rolnictwa i Agencja Nieruchomości Rolnych podejmują działania w dobrym kierunku, zmieniające sposób zarządzania tymi stadninami. Dbają o to, żeby materiał genetyczny koni hodowanych w polskich stadninach „nie rozchodził się nadmiernie”, jak to miało miejsce w ostatnich latach. Najlepsze ogiery były wyprowadzane, rozprowadzono tyle materiału genetycznego, że nastąpiło na świecie „nasycenie” polskimi końmi. Przez to nie ma tak dużego zapotrzebowania na nasze konie, jakie było w ostatnich latach, co też było widoczne na wczorajszych aukcjach w Janowie. Mamy teraz „chwilowy dołek”. Decyzję o niesprzedawaniu wczoraj koni za niską cenę senator uważa jednak za dobrą.

Jerzy Chróścikowski stwierdził, że do stadnin przychodzą nowi ludzie, „próbują nowych rzeczy”. Z kolei osoby, które odeszły, wywołały opinię, że w Janowie „dzieje się tragedia”. Po części to też mogło przyczynić się do nie najlepszych obrotów na wczorajszych aukcjach.

Osoby, które tu pracowały wcześniej, miały wyrobioną markę na świecie. Jak po każdej zmianie, „trzeba troszeczkę popracować”.

Drugą kwestią poruszoną w wywiadzie z senatorem była epidemia afrykańskiego pomoru świń, która dotknęła wschodnie tereny Polski.

Jerzy Chróścikowski powiedział, że na Podlasiu i Lubelszczyźnie trwa walka z tą chorobą. „Przyszła” ona z Białorusi. Trzeba jej przeciwdziałać, aby nie doprowadzić do jej eskalacji. Stosowane są tzw. zapory do dezynfekcji samochodów przejeżdżających przez granicę strefy objętej epidemią oraz wybijanie trzody chlewnej na obszarach objętych ogniskami choroby. Sytuacja jest poważna. W Hiszpanii w celu zwalczeniu choroby zdecydowano się wybić trzodę chlewną na terenie całego kraju. [related id=34471]

Pomór jest problemem bardzo ważnym przede wszystkim dla hodowców trzody chlewnej. Choroba nie jest groźny dla innych zwierząt, np. krów czy koni, ani dla ludzi. Ogniska choroby należy zniszczyć. W tym celu trzeba w miejscu występowania ogniska wybić cała trzodę, nawet tę niezarażoną. Po wybiciu trzody hodowlę można założyć w tym samym miejscu dopiero za trzy lata.

Chorobę przenoszą przede wszystkim dziki. W związku z tym rolnicy uważają, że należy wybić wszystkie dziki na terenie epidemii.

Rozprzestrzenienie się choroby przyniesie straty nie tylko dla Polski, ale też dla Unii Europejskiej. Akcja przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się afrykańskiego pomoru świń jest bardzo kosztowna dla budżetu państwa, ponieważ producentom trzody chlewnej, których świnie zostają wybite, wypłaca się odszkodowania.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w części piątej Poranka WNET.

JS

 

Sławomir Pietrzak: Czekają nas trudniejsze czasy. Trzeba wzmóc wysiłki, aby hodować konie, które znajdą nabywców [VIDEO]

Dzień 48. z 80/ Janów Podlaski / Poranek WNET – Ekipa Radia WNET odwiedziła stadninę w Janowie Podlaskim, gdzie od wczoraj odbywa się XLVIII aukcja Pride of Poland. Zapraszamy do przeczytania relacji.

W czasie aukcji zaoferowano 25 koni arabskich z polskiej hodowli. Najwyższą cenę 150 tys. euro uzyskała klacz Prunella z hodowli w SK Janów Podlaski. Łącznie suma uzyskana w wyniku sprzedaży w tegorocznej aukcji wyniosła 410 tys. euro, co daje średnią cenę za sprzedanego konia w wysokości blisko 70 tys. euro.

Wśród kupujących byli  przedstawiciele najważniejszych stadnin na świecie. Tradycyjnie największa liczba kupców uczestniczących w aukcji pochodziła z krajów arabskich (Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej, Kuwejtu), w licytacji brali także udział wysłannicy stadnin  z Francji, Niemiec, Włoch, Rumunii i Szwecji. Po raz pierwszy była też delegacja z Chińskiego Związku Końskiego. W samej licytacji Pride of Poland wzięło udział 30 kupców. Nabywca najdroższego konia aukcji pochodzi z Czech.

W Poranku WNET nadawanym z Janowa Podlaskiego Krzysztof Skowroński rozmawiał z kierującym janowską stadniną profesorem Sławomirem Pietrzakiem.

O stadninie w Janowie Podlaskim

Sławomir Pietrzak opowiedział o historii tej najstarszej w Polsce państwowej stadniny koni i jednej z najstarszych na świecie. W tym roku obchodzi ona dwustulecie istnienia. Wywarła ogromny wpływ na kształtowanie i doskonalenie hodowli koni arabskich w Polsce i na świecie (m.in. w Szwecji, Niemczech, USA). Obecnie w stadninie łącznie jest 450 koni, w tym 350 koni arabskich czystej krwi, zaś pozostałe to konie angloarabskie.

Stadnina funkcjonuje, praca przebiega normalnie. Aukcje koni w historii stadniny były bardzo różne. Padały rekordy cen licytowanych koni, były też aukcje mniej udane. Na rynku są okresy hossy i bessy i choćby dlatego trzeba obserwować światowy rynek. Coraz więcej jest koni arabskich, które „reprezentują wysokie walory”. Wszyscy, którzy hodują konie, chcą je sprzedać, ale liczba kupców pozostaje dość ograniczona. Jest też coraz więcej aukcji, przy czym hodowcy nie mogą sobie pozwolić na sprzedawanie koni zbyt tanio, gdyż ponoszą bardzo duże nakłady na ich wyhodowanie, utrzymanie i wytrenowanie.

Aukcja „Pride of Poland”

W czasie wczorajszej aukcji większość koni nie została jednak sprzedana. Prezes stadniny tłumaczy to tym, że po prostu oferowano zbyt niskie ceny. W kilku przypadkach osiągnięto bardzo korzystne ceny (klacz Anawera – 110 tys. euro i klacz Prunella – 150 tys. euro). Za inne konie uczestnicy aukcji oferowali ceny niższe niż minimalne (określane przez właścicieli koni). Konie zostały więc odesłane do stajni. Prawdopodobnie – bo „tak bywa”, jak powiedział gość Radia WNET – kupcy testują hodowców i właścicieli, czy uda się konie kupić taniej. Jednak żeby utrzymać wysoką cenę, nie mogą oni sprzedawać dobrych koni tanio.

Krzysztof Skowroński w czasie aukcji i towarzyszących jej imprez rozmawiał z wieloma gośćmi i uczestnikami. Starzy bywalcy wspominali dawniejsze aukcje, w czasie których konie sprzedawano dużo drożej, na przykład w 2015 r. za cenę ponad miliona euro. Przebieg tegorocznej aukcji wiążą z zamieszaniem wokół stadniny w Janowie Podlaskim, powstałym po tym, jak w 2015 roku odwołany został wieloletni prezes dr Marek Trela.

Sławomir Pietrzak odpowiedział na to, stwierdzając, że rekordy są bardzo medialne, ale padają one raz na jakiś czas. Trudno wyrokować, jak będzie w przyszłości. „Prawdopodobnie czekają nas trudniejsze czasy. Trzeba to przetrwać, wytężyć wysiłki, aby hodować konie, które znajdą nabywców. Takie jest prawo rynku”. [related id=34471]

Wczoraj miał miejsce także 39. Narodowy Pokaz Koni Arabskich Czystej Krwi, objęty  honorowym patronatem przez prezydenta Andrzeja Dudę. Za najlepszego konia został uznany ogier Pogrom, wyhodowany w stadninie w Janowie Podlaskim. W pokazie zaprezentowano blisko 100 koni z państwowych stadnin i z hodowli prywatnych.

Niestety, mimo że stadnina obchodzi dwustulecie istnienia, aukcji ani Narodowego Pokazu Koni Arabskich Czystej Krwi nie zaszczycili swoją obecnością prezydent, premier ani nikt z ich kancelarii. Prezes stadniny przyznał, że jest trochę zawiedziony nieobecnością prezydenta. – Widocznie miał inne, ważniejsze zajęcia – stwierdził.

Przejęcie kierowania stadniną przez Sławomira Pietrzaka i spór wokół stadniny

Dwa lata temu o stadninie w Janowie mówiła cała Polska. Był to temat polityczny z pierwszych stron gazet, rozpalający emocje opinii publicznej. Kryzys zaistniał po odwołaniu wieloletniego dyrektora i prezesa stadniny Marka Treli, a po „czasie przejściowym” na prezesa został mianowany Sławomir Pietrzak.

– Na początku było nerwowo. Trudno było pracować. Trwały różne dochodzenia. Potem się to jednak uspokoiło. Stadnina wróciła do normalnego rytmu biologicznego. Konie potrzebują spokoju. Trzeba z pewnym dystansem podchodzić do wczorajszych wyników aukcji. Będzie jeszcze wiele imprez rocznicowych. Jest szansa, że w przyszłym roku uruchomiony zostanie w Janowie tor wyścigowy – tak prezes relacjonuje dwa lata swojej pracy w stadninie.

Emocje sprzed dwóch lat nie dają jednak o sobie zapomnieć. Krzysztof Skowroński rozmawiał z panią od lat uczestniczącą w aukcjach i pokazach w Janowie i Michałowie. Sceptycznie patrzy ona na to, co się dzieje w Janowie. Według niej to, co się teraz dzieje ze stadniną, jest smutne. Niedoceniani są ludzie, którzy stworzyli potęgę polskiego konia arabskiego. Prezes Marek Trela przepracował tutaj trzydzieści lat. „Konie, które oglądaliśmy na pokazie, to są konie przez niego wyhodowane. Jego nazwisko w ogóle nie padło. To jest małość”. Stadnina w Michałowie otrzymała nagrodę dla najlepszego hodowcy. Tymczasem konie, które tę nagrodę zdobyły, zostały wyhodowane przez Jerzego Białoboka, gdy był on dyrektorem w stadninie. Kiedy w przeszłości wygrywały konie wyhodowane jeszcze za czasów dyrektora Ignacego Jaworowskiego, ówczesny dyrektor Jerzy Białobok go zapraszał. „Po prostu panowały inne zwyczaje”.

Na te zarzuty odpowiedział prezes Sławomir Pietrzak, stwierdzając, że chyli czoła przed swoimi poprzednikami. Zaznaczył, że nie ma żadnego sporu z byłym prezesem Markiem Trelą. Prezentując zgromadzonej publiczności historię stadniny w Janowie, opowiedział o tym, że najbardziej zasłużony dla niej był śp. Andrzej Krzyształowicz i że w czasie kierowania stadniną przez jego następcę Marka Trelę osiągane były wielkie sukcesy, między innymi rekordowa sprzedaż klaczy Pepita w 2015 r. za 1,4 mln euro. Domniemywał, że być może wypowiadająca się pani nie słyszała tych słów.

Spór wokół zmian w stadninie w Janowie prezes podsumował w ten sposób, że jej właścicielem jest Skarb Państwa, który za pomocą Agencji Nieruchomości Rolnych nią zarządza. Może więc też odwoływać prezesów i powoływać nowych. Oczywiście można mieć do tego różny stosunek, ale takie są tu zasady, inne niż w stadninach prywatnych. Zapytany, czy mało udana wczorajsza aukcja nie będzie miała wpływu na budżet stadniny, odparł, że stadnina jest finansowo stabilna, jest zachowana płynność.

Dzisiaj, w poniedziałek 14 sierpnia w Janowie odbywa się jeszcze aukcja „Summer Sale”, a we wszystkich państwowych stadninach hodujących konie czystej krwi arabskiej (Janów Podlaski, Michałów i Białka) specjalnie dla publiczności trwają dni otwarte.

Zapraszamy do wysłuchania Poranka WNET z Janowa Podlaskiego. Rozmowa z prof. Sławomirem Pietrzakiem jest w części pierwszej i drugiej Poranka. W części drugiej można także posłuchać wywiadu z urodzonym w Janowie Podlaskim nestorem polskiego jeździectwa, panem Marianem Kowalczykiem,  w którym opowiada on między innymi o losach stadniny w czasie II wojny światowej. W ostatniej części Poranka pan Artur Bieńkowski, janowski koniuszy, wyjaśnił, czym charakteryzują się konie arabskie.

JS