Kacper Sztuka po raz kolejny wygrał wszystkie wyścigi weekendu włoskiej F4 – obejmuje pozycję lidera mistrzostw

Kacper Sztuka, US Racing, włoska F4, Mugello

Kacper Sztuka zdominował 6. rundę włoskiej Formuły 4. Polak zdobył potrójne pole position do wyścigów na torze Mugello, aby potem skompletować, drugiego z rzędu, zwycięskiego hat-trick’a.

Sezon włoskiej Formuły 4 dobiega końca. W miniony weekend mieliśmy okazję podziwiać polskiego kierowcę zespołu US Racing w najwyższej formie. Od początku szóstej rundy włoskich mistrzostw zarówno Kacper, jak i mechanicy odpowiedzialni za optymalny dobór ustawień wykonywali kapitalnie swoją pracę. Pokazały to już dwa pierwsze treningi, w których Polak wykręcił dwa najlepsze czasy.

Dalej to oczywiście najlepsze czasy w kwalifikacjach, dające Kacprowi najdogodniejszą pozycję startową do wszystkich trzech wyścigów weekendu.

Punkty, rzecz jasna, są przyznawane tylko w wyścigach, zatem to one były kluczowe pod kątem odrabiania strat punktowych do głównego rywala zawodnika Orlen Team Academy – Arvida Lindblad’a. Przed rundą we włoskiej Toskanii strata Kacpra Sztuki wynosiła aż 62 punkty. Co niesamowite, Polakowi wystarczył jeden weekend wyścigowy, aby odmienić sytuację w klasyfikacji generalnej i znaleźć się na czele.

Kacper Sztuka #37, Mugello

Szwedzki rywal Kacpra popełnił w ten weekend dwa poważne błędy, które zadecydowały o utracie przez niego prowadzenia w tabeli kierowców. Pierwszym było spowodowanie wypadku w drugim wyścigu, co sprawiło, że nie dojechał do mety. Kolejnym błędem natomiast, była strata trzech pozycji w ostatnim, niedzielnym wyścigu, wskutek czego Kacper Sztuka wyprzedził go w klasyfikacji generalnej.

Przewaga polskiego kierowcy to zaledwie półtora punktu, co sprawia, że podczas ostatniej rundy sezonu może się jeszcze wiele wydarzyć. Jednak, jesteśmy pełni nadziei, że to właśnie Polak będzie tym, który podniesie mistrzowską koronę.

„To był perfekcyjny weekend na Mugello. Trzy pole position zamienione na trzy pewne wygrane wyścigi, a do tego objęcie prowadzenia w klasyfikacji generalnej włoskiej Formuły 4. Lepiej być nie mogło! Wspólnie z US Racing wykonaliśmy znakomitą pracę, która otwarła nam możliwość walki o końcowy tytuł. Teraz pora na chwilę świętowania, ale już myślami jestem przy tym, jak się najlepiej przygotować do finałowej rundy sezonu na Vallelundze. Bardzo dziękuję wszystkim kibicom za masę wsparcia w ten weekend, które dodało mi ekstra motywację, a także partnerom PKN ORLEN, Akademii ORLEN Team, Extral Aluminium, Tenutado i Drew-Lech oraz ekipie Viaplay Sport, będąca tutaj na miejscu razem z nami!” – podsumował rundę Kacper Sztuka

Kacper Sztuka #37 po zwycięstwie na torze Mugello

Ostatnia, decydująca o tytule mistrzowskim, runda włoskiej Formule 4 zostanie rozegrana na torze Vallelunga. Rywalizacja na obiekcie zlokalizowanym pod Rzymem odbędzie się w dniach 13-15 października. Na miejscu zdarzeń będzie Radio Wnet. Zachęcamy do bycia z nami i Kacprem Sztuką.

Piotr Nałęcz

Zobacz także:

Absolutna dominacja – akt.: Kacper Sztuka liderem mistrzostw!

Z wszystkimi wydaniami audycji „Czas na Motorsport” można się zapoznać tutaj.

Audycja „Czas na Motorsport” w każdy wtorek o godz. 21:00 na antenie Radia Wnet. Zapraszamy!

Kacper Sztuka już w najbliższy weekend wystartuje w przedostatniej rundzie włoskiej Formuły 4 na torze Monza

Kacper Sztuka, US Racing, Monza

Sezon powoli dobiega końca. Po dwumiesięcznej przerwie rywalizacja we włoskiej Formule 4 powraca na torze Mugello. Będzie to 6. runda serii, w której polski kierowca walczy o mistrzostwo.

Kacper Sztuka jest ostatnio w szczytowej formie. Poprzednia runda włoskiej F4, rozgrywana na torze Paul Ricard w Prowansji, minęła pod znakiem dominacji ze strony polskiego kierowcy. Wtenczas zawodnik zespołu US Racing wygrał wszystkie trzy wyścigi weekendu kompletując zwycięskiego hat-tricka i masywnie odrabiając stratę punktową do 2. w tabeli Ugo Ugochukwu.

Z kolei niedawno, Kacper miał szansę startować w nowym tworzę wśród serii wyścigowych – Euro 4 Championship. Dwa tygodnie temu, podczas rundy na Monzy Kacper Sztuka potwierdził swoją świetną dyspozycję przywożąc zwycięstwo w pierwszym wyścigu oraz podwójne pole position w kwalifikacjach. Mimo, że jest to nowa seria, która nie zdążyła jeszcze zaskarbić sobie prestiżu, to jednak oficjalnie pozostaje mistrzostwami Europy Formuły 4, co sprawia, że sukcesy w niej są jak najbardziej wymierne.

Kacper Sztuka, Monza, Euro 4 Championship

Najbliższa runda włoskiej Formuły 4 rozgrywana na torze Mugello w słonecznej Toskanii nie będzie dla polskiego kierowcy novum. Albowiem, Kacper miał okazję ścigać się już na włoskim obiekcie w tym sezonie, podczas rywalizacji w Euro 4 Championship. Wtedy toskański tor przyniósł mu dwa podia i właśnie, na co najmniej tak dobre rezultaty Kacper liczy i tym razem tyle, że we włoskiej Formule 4.

Polski zawodnik US Racing jest aktualnie 3. w klasyfikacji generalnej. Przed nim jest tylko wcześniej wspomniany Amerykanin, do którego Kacper traci jedynie 3 punkty, natomiast tabeli przewodzi Szwed – Arvid Lindblad z dorobkiem 245pkt. Należy jednak mieć w pamięci, że  tylko 16 najlepszych wyników kierowcy jest liczonych w punktacji na zakończenie sezonu, zatem tak naprawdę bezwględną statystykę i ranking poznamy po ostatnim wyścigu sezonu. Bądź co bądź polski kierowca zważywszy na liczbę zgromadzonych przez siebie punktów oraz obecną formę ma realną szansę na tytuł w serii.

„Mugello to jeden z moich ulubionych torów. Jazda po długich, szybkich łukach sprawia ogrom frajdy w bolidach jednomiejscowych, a ten obiekt charakteryzuje się wyłącznie takimi zakrętami. Dlatego nie mogę się już doczekać wyjazdu z garażu podczas treningów. To będzie również okazja do rewanżu za poprzednią wizytę, gdzie do zwycięstwa zabrakło niewiele. Wiem, że wspólnie z zespołem US Racing postaramy się perfekcyjnie przygotować samochód i wycisnąć z niego wszystko, co się da, bo konkurencja nie śpi. Dziękuję za wsparcie partnerów PKN ORLEN, Extral Aluminium, Akademia ORLEN Team, Tenutado oraz Drew-Lech, a wszystkich kibiców zapraszam na transmisje do Viaplay Sport!” – zapowiedział swój start Kacper Sztuka.

Piotr Nałęcz

we współpracy medialnej
z tytułami „ŚwiatWyścigów.pl”
i „Polski Karting”

Zobacz także:

Kamil Krzemień po trudnym sezonie w IDM rozważy też udział w innych mistrzostwach

Tymek Kucharczyk wystartuje w najbliższej rundzie FRECA na torze Monza.

Tymek Kucharczyk #7, Douglas Motorsport, Brands Hatch

Polski kierowca, na co dzień, startujący w brytyjskiej serii GB3, zadebiutuje w prestiżowej kategorii FRECA. O szczegółach tego wydarzenia opowiada w 28. wydaniu audycji ,,Czas na Motorsport”.

Odsłuchaj fragment audycji „Czas na Motorsport”:

W miniony wtorek Tymek Kucharczyk ogłosił za pomocą swoich mediów społecznościowych, że czeka go start w serii FRECA. Mimo, że Polak jest świeżo po weekendzie GB3 na Brands Hatch – serii, w której startuje na co dzień – to już w ten weekend będzie miał okazję posmakować ścigania w podobnej formule. FRECA to najbardziej prestiżowa z kategorii znajdujących się pomiędzy Formułą 4 a Formułą 3 w motorsporcie. Rozwinięciem tego skrótu, w swobodnym tłumaczeniu, jest Formuła Regionalna prowadzona przez Alpine. W sezonie tej kategorii wyścigowej pozostały do rozegrania trzy rundy – w tym właśnie najbliższa na torze Monza, w której wystartuje nasz młody kierowca.

Nie mieliśmy tego w planach na ten sezon, cały czas walczymy o budżet w GB3, a to wydarzenie jest kompletnie niezależne od tego, o co walczymy w Wielkiej Brytanii. Na zaproszenie zespołu Saintéloc Racing dostaliśmy okazję startu w tej serii. Jestem bardzo wdzięczny menedżerowi tego zespołu, bo znam go jeszcze od czasów kartingu – mówi Tymek Kucharczyk.

Tymek Kucharczyk w bolidzie GB3, Brands Hatch

Polski kierowca zapytany o to, czy jest to jednorazowy występ, czy też pomysł na długoterminową współpracę z zespołem odpowiada:

Póki co, jest to jednorazowy występ w tej najbliższej rundzie. Później zobaczymy, ale na razie zapowiada się na tylko jeden weekend we FRECA.

Będzie to ciekawe doświadczenie i porównanie auta GB3 i auta z FRECA, ponieważ tak naprawdę to są dwie najwyższe serie z pomiędzy Formuł Regionalnych oddzielających Formułę 4 i Formułę 3 – kontynuuje Tymek Kucharczyk.

Tymek Kucharczyk w alei serwisowej toru Brands Hatch

Mogłoby się wydawać, że różnice kontrukcyjne pomiędzy obiema seriami nie są duże. Jednak jak przyznaje gość ,,Czasu na Motorsport” ta różnica jest naprawdę zauważalna. Bolidy GB3 mają być lżejsze od tych z serii FRECA – również inne pozostają opony oraz silnik. Nawet się okazuje, że porównanie czasów na jednym torze pomiędzy obiema seriami wypada korzystnie na rzecz GB3.

FRECA to także seria, w której jeździe Roman Biliński, a więc kierowca polskiego pochodzenia, mieszkający na co dzień na Wyspach Brytyjskich. Roman rywalizuje w zespole Trident Racing. Tymek Kucharczyk został zapytany w programie, czy obecność Romana Bilińskiego nie napawa go dodatkową nutą rywalizacji:

Roman jest bardziej doświadczonym zawodnikiem ode mnie. Również idziemy nieco inną ścieżką kariery. Każdy rywal ma dla mnie takie samo znaczenie i ścigam się z każdym – odpowiada polski kierowca

Na moment pisania tego tekstu Tymek Kucharczyk zajął 28 miejsce w pierwszej sesji testowej, podczas weekendu FRECA na Monzy.

Piotr Nałęcz

Zachęcamy do odsłuchania całej rozmowy:

Rozmowę z kierowcą prowadzi Piotr Nałęcz.

we współpracy medialnej
z tytułami „ŚwiatWyścigów.pl”
i „Polski Karting”

Z wszystkimi wydaniami audycji „Czas na Motorsport” można się zapoznać tutaj.

Audycja „Czas na Motorsport” w każdy wtorek o godz. 21:00 na antenie Radia Wnet. Zapraszamy!

Zobacz także:

Czas na Motorsport #28 – Tymek Kucharczyk o debiucie w serii FRECA oraz zapowiedź GP Singapuru z Roksaną Ćwik

 

Scott Dixon nie dał rady. Poznaliśmy mistrza Indycar 2023 – zostaje nim Alex Palou.

Scott Dixon w bolidzie Indycar, fot. Roger Gerbig

Alex Palou zostaje mistrzem amerykańskiej serii po raz drugi w karierze! Utalentowany Hiszpan zapewnił sobie tytuł na jedną rundę przed końcem. Scott Dixon nie zdążył odrobić strat w tabeli punktowej.

Po raz pierwszy od siedmiu lat mistrzem serii Indycar zostaje Europejczyk. Alex Palou legitymujący się hiszpańskim paszportem nie miał sobie równych w tym sezonie. Wygrywa Grand Prix of Portland. Wystarczyły mu zaledwie 16 z 17 rund tegorocznych mistrzostw amerykańskiej serii wyścigowej, aby ponownie zagwarantować sobie tytuł. Tym samym kierowca powtórzył swoje osiągnięcie z sezonu 2021, w którym zdobywał swoją pierwszą mistrzowską koronę.

Alex Palou na jedną rundę przed końcem sezonu może poszczycić się pokaźnym dorobkiem wygranych. Zebrał ich na swoim koncie aż pięć, z czego trzy z rzędu. Jest to niezwykłe osiągnięcie zważywszy na to, że w serii Indycar każdy ma do dyspozycji tą samą konstrukcje zapewnianą przez włoskiego producenta Dallara. To sprawia, że wszelkie przejawy dominacji są o wiele trudniejsze do osiągnięcia niż chociażby w Formule 1. Mimo to, w środkowej fazie tego sezonu można było się pokusić o użycie takich słów w stosunku do Alex’a Palou. Dowodem na to, jak trudno osiągać w serii Indycar takie wyniki może być fakt, że zeszłoroczny mistrz Will Power miał na swoim koncie zaledwie jeden triumf.

Ciekawostką jest to, w jaki sposób Alex Palou celebruje każde swoje zwycięstwo. Na cześć swojej wygranej spożywa smażonego kurczaka – jest to jego tradycja wywodząca się jeszcze z czasów kartingowych.

Do grona statystyk hiszpańskiego mistrza należy też dorzucić dwa pole position w przeciągu tego sezonu oraz dwanaście ukończonych wyścigów w czołowej piątce. Mimo nietuzinkowego wyniku zwycięstw, to właśnie regularne dojeżdżanie w ścisłej czołówce stanowi o sukcesie w amerykańskiej serii.

W końcówce tego sezonu karty rozdawał zespół Chip Ganassi Racing, ponieważ tytuł mistrzowski rozgrywał się między ich dwoma kierowcami – Alex’em Palou i doświadczonym Scott’em Dixon’em. Ten drugi jest weteranem serii i ma na swoim koncie aż 6 tytułów mistrzowskich. Nowozelandczyk w ostatnich rundach zmagań był głównym konkurentem dla hiszpańskiego kolegi z zespołu, starając się odrabiać straty w klasyfikacji generalnej. Robił to w wielkim stylu wygrywając dwa razy z rzędu – najpierw w Galagher Grand Prix, a następnie na owalu w Bommarito Group 500. Tym samym poprawił swój niesamowity rekord 19 kolejnych sezonów Indy z co najmniej jednym zwycięstwem. Do tego może się pochwalić dziesięcioma finiszami w czołowej piątce. To jednak nie wystarczyło, aby pokonać Palou w batalii o mistrza świata.

W przedostatniej rundzie, Grand Prix of Portland, Alex Palou wygrywa, drugi jest Felix Rosenqvist, podczas gdy Scott Dixon dojeżdża na trzecim miejscu i traci matematyczne szanse na tytuł. Przewaga 91 punktów po stronie Hiszpana wystarcza, aby zagwarantować sobie mistrzostwo.

Jeśli mówimy o tegorocznej walce o tytuł Indycar nie sposób też nie wspomnieć o Josef’ie Newgarden’ie. Amerykanin przez większą część zmagań był głównym konkurentem dla Palou, gromadząc w tym czasie aż 4 zwycięstwa na swoim koncie, w tym to najważniejsze – w wyścigu Indy 500. Niestety dla Newgardena druga część sezonu nie wyglądała najlepiej. Teraz będzie się musiał zadowolić walką o utrzymanie trzeciej lokaty w mistrzostwach z Pato O’ Ward’em.

Mistrza już znamy, ale do rozegrania pozostała ostatnia runda tegorocznych mistrzostw. Sezon zamyka Firestone Grand Prix of Monterey rozgrywana na zjawiskowym torze Laguna Seca. Początek zmagań już w najbliższy weekend, a wyścig 10 września.

Piotr Nałęcz

we współpracy medialnej
z tytułami „ŚwiatWyścigów.pl”
i „Polski Karting”

Zobacz także:

Transferowa układanka w Red Bullu

Mercedes AMG Petronas przedłuża kontrakty ze swoimi kierowcami do końca sezonu 2025

George Russell, Mercedes | fot.: ŚwiatWyścigów.pl

George Russell, Mercedes | fot.: ŚwiatWyścigów.pl

Koniec spekulacji. To już pewne, że siedmiokrotny mistrz świata Lewis Hamilton zostanie w ekipie z Brackley do końca 2025 r. Po miesiącach negocjacji Brytyjczyk osiągnął porozumienie z Toto Wolff’em.

Lewis Hamilton przedłuża swoją umowę z zespołem Mercedesa w trakcie swojego jedenastego sezonu w ekipie. Przez ostatnie miesiące do fanów i dziennikarzy Formuły 1 docierały informacje, że rozmowy trwają, jednak nie było pewności, że Hamilton pozostanie we współpracy z drużyną ,,Srebrnych Strzał”.

Jak zdążyliśmy się już przyzwyczaić przy okazji poprzednich rozmów kontraktowych Lewis’a, dużo spekulowało się o Ferrari. Sam główny zainteresowany podkreślał, że byłaby to interesująca opcja na zakończenie kariery. Natomiast zostawiając na chwile pytanie o to, kiedy Brytyjczyk zamierza przejść na sportową emeryturę, trzeba przyznać, że w tej kwestii Mercedes też ma coś do zaoferowania. Albowiem, dosyć powszechnie wiadomo, że jest to marka utrzymująca dobre kontakty ze swoimi byłymi kierowcami.

Lewis Hamilton rozpoczął starty w stajni ,,Srebrnych Strzał” w sezonie 2013. Duży wkład w taki obrót spraw miał ś.p. Niki Lauda, któremu udało się przekonać ówczesnego kierowcę Mclarena do przejścia do zespołu. Od tamtej pory ta, legendarna już, współpraca zaowocowała 8 tytułami mistrza konstruktorów z rzędu dla zespołu oraz 6 tytułami mistrza świata dla Hamiltona (Lewis swoją pierwszą koronę wygrał w roku 2008 w zespole Mclaren). Współpraca pomogła także Brytyjczykowi pobić rekord liczby pole position (104), jak i zwycięstw (103).

Obecnie, mimo, że zwycięska passa zespołu z Brackley została przerwana w roku 2021, zespół patrzy optymistycznie w przyszłość wierząc, że już w najbliższym czasie zdoła powrócić na mistrzowski tron. Tą wiarę musi podzielać także Lewis Hamilton, bo w innym wypadku nie zdecydowałby się na przedłużenie kontraktu. Odejście od koncepcji ,,zero sidepods” napawa entuzjazmem. Pytanie, czy pójście we właściwą stronę z rozwojem bolidu będzie wystarczające, aby zapewnić Hamiltonowi upragniony 8. tytuł mistrzowski?

Również o dwa lata Mercedes przedłużył kontrakt ze swoim drugim kierowcą George’em Russel’em. Mimo tego, że na tym etapie sezonu młody Brytyjczyk złapał lekką ,,zadyszkę”, zespół pozostaje pewny, co do wybitnego talentu i wysokich umiejętności swojego kierowcy.

George Russel dołączył do juniorskiego programu Mercedesa w 2017 roku. Od tamtej pory zdobył tytuł mistrza F2 i po trzech katorżniczych sezonach w Williams’ie, przeszedł do zespołu z Brackley od 2022 roku. W tym czasie zdołał zdobyć swoje pierwsze pole position i zwycięstwo w królowej sportów motorowych. Dodatkowym argumentem za Russell’em jest to, że jego współpraca z Hamiltonem przebiega bardzo gładko i zdaje się nie być żadnych tarć wewnątrz-zespołowych.

Piotr Nałęcz

we współpracy medialnej
z tytułami „ŚwiatWyścigów.pl”
i „Polski Karting”

Zobacz także:

Świetny występ Mateusza Kaprzyka. „Znów otarliśmy się o podium”

Felipe Massa w prawniczej ofensywie – Brazylijczyk pragnie ,,odzyskać” tytuł mistrzowski sezonu 2008

Felipe Massa na paradzie kierowców podczas GP Kanady 2011, fot. Mark McArdle, źródło: Wikipedia Commons

Zapowiedzi Felipe Massy dot. podjęcia kroków prawnych odnośnie sezonu 2008 się zmaterializowały. Przedsądowe pismo w tej sprawie trafiło do FIA i FOM 15 sierpnia.

Czy można cofnąć czas? Czy jest możliwe odwrócenie złej karty z przeszłości, nawet jeśli od tego wydarzenia minęło już 15 lat? Nie wiadomo. Jednak Felipe Massa próbuje tego dokonać. Brazylijski kierowca czuje się niesprawiedliwie potraktowany i ograbiony z tytułu mistrzowskiego sezonu 2008.

Z jakiego powodu całe to zamieszanie? Otóż na początku tego roku głośno było o wypowiedzi Berniego Ecclestone’a. Były, długoletni włodarz Formuły 1 powiedział otwarcie, że w roku 2008, zarówno on, jak i ówczesny prezydent FIA Max Mosley wiedzieli o aferze ,,Crashgate”, natomiast z uwagi na obawę o dobre imię sportu nie podjęli żadnych kroków. Dla osób niebędących w temacie wspomnę tylko, że ,,Crashgate” dotyczyła Grand Prix Singapuru 2008 – pierwszego nocnego wyścigu Formuły 1, w którym zespół Renault specjalnie rozbił swój drugi bolid, tak aby był on idealnym zdarzeniem pod strategię zespołu, za czego sprawą Fernando Alonso mógł wygrać ten wyścig, mimo startu z 15 pola.

Do momentu wspomnianej wypowiedzi Ecclestone’a oficjalna wersja była taka, że władze F1 i FIA dowiedziały się o całym zajściu dopiero z końcem roku 2009. Teraz jednak na sprawę rzucono nowe światło. Zgodnie z przepisami FIA, mając wiedzę o ,,ustawionym” wyścigu powinno się anulować jego wyniki. Tutaj właśnie dochodzimy do punktu zaczepienia, jaki ma w tej sprawie Felipe Massa.

Otóż, jego ówczesny rywal o tytuł mistrza świata Formuły 1 – Lewis Hamilton zajął w tym wyścigu 3 miejsce, natomiast Massa nie zapunktował z uwagi na problemy przy pitstopie. W związku z tym anulowanie wyników tego wyścigu sprawiłoby, że tytuł mistrzowski nie byłby w rękach Lewisa Hamiltona, tylko właśnie Brazylijskiego kierowcy. To w pewien sposób zabawne. Część środowiska Formuły 1 próbuje udowodnić, że tak naprawdę Lewis Hamilton powinien mieć 8 tytułów mistrza świata na koncie, zamiast siedmiu – w czasie, gdy działania Massy prowadzą do udowodnienia, że w istocie może on ich mieć jedynie sześć.

Bądź co bądź, mimo upływu 15 lat od tamtych wydarzeń Felipe Massa podejmuje kroki, którymi chce sprawić, że ,,odzyska” tytuł. Dnia 15 sierpnia miało trafić na biurko FIA i FOM przedsądowe pismo wystosowane przez prawników Massy, w którym podkreślają, że Brazylijski kierowca stał się ,,ofiarą spisku”, a obie organizacje nie podjęły odpowiednich kroków, mimo wiedzy o niesprawiedliwości podczas Grand Prix Singapuru 2008.

– Mówiąc wprost, Pan Massa jest prawowitym mistrzem świata kierowców z 2008 roku, a F1 i FIA celowo zignorowały skandal, który nieuczciwie pozbawił go tytułu – czytamy w liście. – Sam zainteresowany nie jest w stanie w pełni oszacować swoich strat na tym etapie, ale szacuje, że prawdopodobnie skala przekroczy dziesiątki milionów euro. Kwota nie obejmuje jednak poniesionych przez Pana Massę poważnych strat moralnych i reputacyjnych.

Teraz wspomniane organy mają 14 dni, aby odpowiednio zareagować na przedsądowe pismo, bo inaczej sprawa trafi do sądu. Ciekawy jest fakt, że ostatnio Bernie Ecclestone zaprzeczył swoim poprzednim słowom mówiąc, że nie pamięta jakoby się tak wypowiedział.

Sprawa jest w fazie dynamicznego rozwoju, jednak być może każde rozwiązanie tej sprawy będzie miało poważne znaczenie na przyszłość dla królowej sportów motorowych.

Piotr Nałęcz

 

Zobacz także:

Czas na Motorsport #24 – Ferrari wczoraj i dziś oraz sukces PRz Racing Team w Formule Student

Tymek Kucharczyk zdobywa podium i prezentuje świetne tempo po powrocie GB3 na Silverstone

Tymek Kucharczyk #7, Douglas Motorsport, Silverstone

Po ponad miesięcznej przerwie, dzielącej weekend na Snetterton od tego na Silverstone, polski kierowca Douglas Motorsport pokazuje wysoką formę zdobywając czwarte i trzecie miejsce w wyścigach.

Miniony weekend był powrotem do ścigania w serii GB3 po ponad miesięcznej przerwie. Kierowcy już po raz drugi w tym roku odwiedzili flagowy obiekt brytyjskiego motorsportu, czyli słynny tor Silverstone.

Zazwyczaj, w przypadku wszelkich przerw od ścigania, można zauważyć oznaki tzw. ,,zardzewienia” u kierowców, które w wyścigowym żargonie oznacza po prostu pewne wyjście z rytmu i wprawy. Poziom tego ,,zjawiska” jest oczywiście tym większy, im przerwa od ścigania jest dłuższa.

Jednakże, mimo istotnej pauzy od startów, nie można było zaobserwować objawów ,,rdzy” u Tymka Kucharczyka. Najzwyczajniej, polski kierowca z zespołu Douglas Motorsport prezentował się kapitalnie na tle rywali po powrocie na Silverstone.

Po udanych testach przed weekendem najpierw przyszedł czas na dwa piątkowe treningi. Na koniec dnia, po obu sesjach, Tymek mógł poszczycić się najlepszym czasem z całej stawki, co niezwykle pozytywnie nastawiało na dalszą część weekendu.

Rzecz jasna, prawdziwa walka na królewskim obiekcie zaczynała się dopiero w sobotę – najpierw kwalifikacjami, a potem pierwszym wyścigiem 5. rundy GB3. Czasówka zakończyła się bardzo solidnym wynikiem dla Tymka Kucharczyka, ponieważ zdobył w niej trzecie miejsce do sobotniego wyścigu. W samym wyścigu z kolei najważniejszy okazał się start, po którym było ciężko przebijać się w górę stawki. Niemniej jednak, polski kierowca zakończył go na wysoko punktowanym 4. miejscu.

Tymek Kucharczyk na Silverstone

Niedziela w brytyjskiej serii to wyścig nr. 2 i 3. Do pierwszego niedzielnego wyścigu Tymek Kucharczyk również startował z trzeciego miejsca. Dzięki udanemu rozpoczęciu zmagań i następnie czujnym restarcie po samochodzie bezpieczeństwa zawodnik Douglas Motorsport utrzymał trzecie miejsce, tym samym zdobywając swoje drugie podium w karierze w GB3.

Ostatni, trzeci wyścig, który normalnie odbywa się z odwróconą kolejnością na starcie, został odwołany. Wszystko za sprawą wyspiarskiej pogody, która dała o sobie znać w postaci ulewy. Ta przełożyła się na niebezpieczną sytuację na torze i słabą widoczność, która zmusiła dyrektora wyścigu do podjęcia takiej decyzji.

Koniec końców, Tymek Kucharczyk wywozi z Silverstone łącznie 45 puntków za oba wyścigi, co daje mu aktualnie 215 punktów w klasyfikacji generalnej i siódme miejsce. Jednakże, trzeba podkreślić, że w tym momencie czwarte i siódme miejsce w ,,generalce” dzieli zaledwie 16 oczek, więc w tej części tabeli wszystko może się zmienić już przy następnej rundzie zmagań.

Teraz przed polskim kierowcą kolejna długa przerwa, ponieważ następna – szósta – runda serii GB3 dopiero w dniach 9-10 września na Brands Hatch.

Piotr Nałęcz

 

Jednocześnie przypominamy o zbiórce pieniędzy zorganizowanej przez Tymka oraz jego ojca, Macieja Kucharczyka. Środki zebrane w ten sposób mają być szansą na dopięcie budżetu i tym samym ukończenie sezonu GB3 przez utalentowanego, polskiego kierowcę. Link zamieszczony poniżej prowadzi na stronę zbiórki:

https://patronite.pl/app/fundraise/JFpST4yr72r

Zobacz także:

A na Węgrzech mają Formułę 1… Hungaroring przedłużył kontrakt na organizację Grand Prix

Kacper Sztuka królem Paul Ricard – trzy zwycięstwa z rzędu we włoskiej Formule 4

Kacper Sztuka #37, US Racing | profil Kacper Sztuka Racing

Polski kierowca zespołu US Racing zdominował weekend włoskiej F4 w regionie Le Castellet zdobywając zwycięskiego hat – trick’a.

Niezwykle trudnym wyzwaniem jest dominować w seriach juniorskich. W kategoriach wyścigowych, w których każdy uczestnik dysponuje dokładnie tym samym sprzętem konsekwentne pokonywanie swoich rywali wymaga dużych umiejętności i wyjątkowej powtarzalności.

Jednakowoż, tego udało się dokonać Kacprowi Sztuce przy okazji 5. rundy włoskiej Formuły 4 na torze Paul Ricard. Dla zawodnika zespołu US Racing weekend w Le Castellet upływał świetnie już od samych kwalifikacji.  W segmencie Q2 polski kierowca zdobył pole position, natomiast do dwóch pozostałych wyścigów zakwalifikował się do pierwszego rzędu.

W pierwszym wyścigu Kacper Sztuka wykorzystał szansę i szybko objął prowadzenie. Następnie wykorzystał kapitalne tempo dojeżdżając na pierwszej pozycji na metę wraz z najszybszym okrążeniem wyścigu. Z kolei w drugim wyścigu weekendu, kierowca z numerem 37. ponownie dobrze startował, aby potem zyskać na restarcie po samochodzie bezpieczeństwa, co skutkowało drugim zwycięstwem dla Polaka. Zwycięskiego hat – trick’a Kacper Sztuka dopełnił w wygraną w drugim niedzielnym wyścigu.

To wszystko sprawia, że siedemnastolatek z Polski zdobywa trzy zwycięstwa z rzędu we włoskiej Formule 4 i opuszcza tor Paul Ricard z kompletem puntków za swoje tryumfy. Kacper Sztuka na torze, na którym debiutował w juniorskiej serii absolutnie zdominował rywali.

Za pomocą swoich mediów społecznościowych kierowca US Racing stwierdził:

Cóż to był za weekend! Nie mogę znaleźć słów, aby opisać co teraz czuję. Ogromne podziękowania dla mojej rodziny, drużyny, sponsorów, oraz oczywiście kibiców.

Teraz przed Kacprem Sztuką długa przerwa nim ponownie wsiądzie do samochodu włoskiej F4 – kolejna runda na Mugello 1. października.

Piotr Nałęcz

Czy transfer Daniela Ricciardo do AlphaTauri może zagrozić Sergio Perezowi?

dr Helmut Marko | Fot.: ,,ŚwiatWyścigów.pl"

Znowu to zrobili! Red Bull Racing po raz kolejny w historii zamienia kierowców w trakcie sezonu. Od Grand Prix Węgier miejsce Nyck’a De Vries’a w AlphaTauri zajmuje Daniel Ricciardo.

Odsłuchaj całej rozmowy:

We wtorek po Grand Prix Wielkiej Brytanii świat Formuły 1 obiegła wiadomość o powrocie Daniela Ricciardo do ścigania w królowej sportów motorowych. Australijczyk ma zastąpić Nyck’a De Vries’a w bolidzie AlphaTauri od Grand Prix Węgier do końca sezonu.

Cała ta sytuacja jest wynikiem wyboistej drogi, jaką ,,Danny” odbył w ostatnich miesiącach i latach. Po dwóch rozczarowujących sezonach w Mclarenie, zespół z Woking pożegnał Australijczyka rok przed wygaśnięciem kontraktu, wypłacając mu kilkunastomilionowe odszkodowanie. Ricciardo był kuszony przez zespół Haas’a na sezon 2023, jednak odrzucił tą propozycję. Zrobił krok wstecz, aby się zresetować, i wrócił do macierzy, jako trzeci kierowca Red Bull Racing – zespołu, z którego odszedł po sezonie 2018. ,,Jeśli mam wrócić, to tylko do topowego zespołu” – mówił Daniel Ricciardo po odejściu z Mclarena. Australijczyk wykonał sprytny ruch przechodząc do zespołu z Milton Keynes, mimo stracenia szansy na ściganie się w podstawowym składzie. Wiedział doskonale, że Red Bull jako marka ma do obsadzenia w Formule 1, aż cztery fotele – te w AlphaTauri i te w nominalnym zespole. W tym wszystkim, nie umknęło jego uwadze, że na te cztery miejsca są dwa, które w sezonie 2023 mogą stanąć pod znakiem zapytania. Mowa tu o Sergio Perezie i oczywiście Nyck’u De Vries’ie.

Tak oto, Nyck De Vries, wobec którego oczekiwania były nieco rozdmuchane za sprawą świetnego debiutu w sezonie 2022 w Williamsie na Monzy, zawiódł nadzieje Red Bull’a. Na 10 przejechanych rund mistrzostw świata nie zapunktował ani razu. W wewnętrznej rywalizacji ze swoim zespołowym kolegą – Yukim Tsunodą – przegrał sromotnie zarówno w kwalifikacjach, jak i w wyścigu. Tym samym nie przyczynił się do poprawy sytuacji zespołu AlphaTauri w klasyfikacji konstruktorów, gdzie przed Grand Prix Węgier zajmują ostatnie dziesiąte miejsce.

W związku z tym, władze Red Bulla nie czekały nawet do letniej przerwy i zwolniły Holendra po 10 wyścigach sezonu 2023. Dr Helmut Marko komentował tą decyzję mówiąc, że oczekiwali od De Vries’a, conajmniej równej formy ze swoim Japońskim kolegą z zespołu, a wobec braku oznak poprawy nie było sensu czekać dłużej. Wobec wątpliwości, czy aby na pewno Holender dostał wystarczająco dużo czasu w bolidzie AlphaTauri, można tylko skwitować, że Nyck De Vries nie jest już juniorem. Ma 28 lat (jest starszy od swojego rodaka Maxa Verstappena) i ma za sobą mistrzostwo F2 i Formuły E, więc jest to zdecydowanie doświadczonym kierowcą, po którym można się więcej spodziewać.

Ruch zdecydowanie na plus. Helmutowi Marko potrzeba były kierowcy, które będzie się równał poziomem z Yukim Tsunodą, jednak tak się nie stało. Teraz będzie miał kierowcę [Daniela Ricciardo] gwarantującego dobre wyniki i znakomity wpływ marketingowy – mówi w audycji ,,Czas na Motorsport” Dariusz Szymczak

Długofalowo może to być posunięcie zmierzające nawet do tego, aby obsadzić Daniela Ricciardo w Red Bull’u. Wobec niezadowalających wyników Sergio Pereza i zdaję się coraz gorszych relacji wewnątrz-zespołowych niewykluczone, że z końcem obecnego sezonu dr Helmut Marko i Christian Horner staną przed dylematem. Rzecz jasna, aby taka sytuacja miała miejsce potrzebne są dobre wyniki ze strony Ricciardo w zespole AlphaTauri, jednak zważywszy na naturalny talent Australijczyka i dużą determinację Yuki Tsunoda nie powinien być dla niego wyzwaniem.

Zwróćcie uwagę, o jak odmiennej sytuacji mówimy. Przez pierwsze 4 rundy sezonu mówiliśmy o tym, że Sergio Perez może walczyć o tytuł mistrza świata, a teraz zastanawiamy się, kim go zastąpić – mówi gość programu

Zespół Red Bull Racing zapewnia, że nie mają w planach ruchów transferowych wobec Sergio Pereza, jednak jak zdążyliśmy się już przekonać zapewnienia to jedno, a rzeczywistość to często coś innego w Formule 1.

Piotr Nałęcz

 

Zachęcamy do odsłuchania całej rozmowy! Z Dariuszem Szymczakiem rozmawiają Piotr Nałęcz i Kamil Kowalik.

Z wszystkimi wydaniami audycji „Czas na Motorsport” można się zapoznać tutaj.

Zobacz także:

Czas na Motorsport #19 – Andrzej Borowczyk o WEC oraz Dariusz Szymczak na temat GP Wielkiej Brytanii Formuły 1

Dokończenie sezonu GB3 przez Tymka Kucharczyka pod znakiem zapytania

Tymek Kucharczyk, Douglas Motorsport, GB3

Tymek Kucharczyk, zawodnik Douglas Motorsport w GB3 wyznał, że ma problemy finansowe, które mogą nawet sprawić, że nie ukończy obecnego sezonu w brytyjskiej serii. W grę wchodzi zbiórka pieniędzy.

Chwilowo, zamiast patrzeć w przyszłość, jeden z największych młodych talentów wyścigowych z naszego kraju musi się skupić na tym, co tu i teraz. Z uwagi na kłopoty finansowe, które zgłosił, Tymek Kucharczyk może mieć problem z ukończeniem aktualnego sezonu w brytyjskiej serii GB3. Jest to seria wyścigowa stanowiąca swego rodzaju pomost między Formułą 4  a Formułą 3 – inną, podobną serią jest FRECA. Tymek Kucharczyk przeniósł się na Wyspy Brytyjskie po udanym sezonie w hiszpańskiej Formule 4, gdzie był trzeci na koniec sezonu.

17-latek jest aktualnie piąty w klasyfikacji generalnej GB3 z dorobkiem 170 punktów, na cztery weekendy do końca sezonu. Jest to jednak pozycja nie w pełni odzwierciedlająca faktyczne tempo Polaka, albowiem zawodnik Douglas Motorsport zmagał się m.in. z nieprzychylną decyzją sędziów oraz po prostu brakiem szczęścia. Przy większości okazji Tymek dysponował tempem pierwszej trójki, jak np. na Spa-Franchorchamps, gdzie zdobywał podium.

Mimo, że GB3 to seria bardziej przystępna finansowo niż Formuła 3 czy FRECA, to jednak wymaga obiektywnie dużych środków, aby się w niej ścigać. Sporty motorowe od zawsze były dyscypliną pokaźnych budżetów i nawet w juniorskiej serii, takiej jak GB3, są to kwoty rzędu minimum kilkuset w zachodnich walutach. To właśnie kwestie finansowe są tym, co najczęściej powstrzymuje młodych, utalentowanych kierowców przed awansem do wyższych serii. Niestety, jak się okazuje, to dotyka także Tymka Kucharczyka, co sprawia, że póki co można zapomnieć o awansie do F3 od następnego sezonu.

W rozmowie ze stacją Viaplay polski kierowca mówił nawet o potencjalnej zbiórce pieniędzy:

Próbujemy jeszcze spiąć budżet, aby dokończyć ten sezon, więc najprawdopodobniej pojawi się nawet zbiórka na dokończenie startów. Zobaczymy, jak to wyjdzie. Mam nadzieję, że w przyszłym roku dalej będę mógł rozwijać się jako kierowca i nie pójdziemy o krok w tył. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.

Kwestie finansowe sprawiają także, że polski kierowca, w przeciwieństwie do wielu kolegów z toru, nie ma dostępu do wszelkiej maści testów maszyn z wyższych serii, takich jak Formuła 3. To kolejny czynnik, który niestety znacząco utrudnia myślenie o awansie do bardziej zaawansowanych kategorii wyścigowych. Niestety nieodłącznym elementem przepisu na sukces w juniorskim motorsporcie są pieniądze, a tych, mówiąc z przykrością, brakuje aktualnie Tymkowi Kucharczykowi. Liczymy głęboko, że niedługo jego sytuacja finansowa ulegnie poprawie.

Piotr Nałęcz

W najbliższej audycji „Czas na Motorsport” o wyścigu Długodystansowych Mistrzostw Świata na Monzy porozmawiamy z Andrzejem Borowczykiem – legendarnym polskim komentatorem, głosem sukcesów Roberta Kubicy w Formule 1.

Zobacz także:

Maluchami z Bielska-Białej do Monako