Formuła 1 – Lewis Hamilton przejdzie do Ferrari. Legenda zasili legendę

Lewis Hamilton | fot.: ŚwiatWyścigów.pl

W czwartkowy wieczór zespół Ferrari potwierdził, że od 2025 roku ich barwy reprezentować będzie siedmiokrotny mistrz świata, Lewis Hamilton. To jeden z najważniejszych transferów w historii F1.

W ostatnich godzinach włoskie media pisały o zaawansowanych rozmowach na linii Lewis Hamilton – John Elkann, prezes Ferrari. W sierpniu Mercedes ogłosił przedłużenie kontraktu z Hamiltonem do końca 2025 roku. Toteż pogłoski o związaniu się Brytyjczyka z Ferrari już od sezonu 2025 mogły zdawać się niewiele wartymi plotkami. Tymczasem w czwartkowy wieczór zarówno Mercedes, jak i Ferrari, potwierdziły te doniesienia.

Okazuje się, że w umowie Hamiltona z Mercedesem istnieje zapis umożliwiający jemu wcześniejsze opuszczenie zespołu.

Zespół Mercedes-AMG PETRONAS F1 Team i Lewis Hamilton rozstaną się z końcem sezonu 2024. Lewis aktywował opcję zwolnienia w kontrakcie ogłoszonym w sierpniu ubiegłego roku, dlatego bieżący sezon będzie jego ostatnim występem dla Srebrnych Strzał – czytamy we fragmencie komunikatu ekipy z Brackley.

A oto oświadczenie zespołu Ferrari w jego pełnym brzmieniu:

Scuderia Ferrari ma przyjemność ogłosić, że Lewis Hamilton dołączy do zespołu w 2025 roku na mocy wieloletniego kontraktu.

Nie wiadomo, jak długo Hamilton pozostanie w ekipie z Maranello. Włosi enigmatycznym terminem „kontrakt wieloletni” posłużyli się także tydzień temu, gdy ogłaszali przedłużenie umowy z Charles’em Leclerkiem. Obecny drugi kierowca tej stajni, Carlos Sainz, nie otrzymał tak atrakcyjnej oferty. Dziś wiemy dlaczego. Od 2025 roku u boku Leclerca będzie jeździł siedmiokrotny mistrz świata i zwycięzca rekordowych 103 grand prix – Lewis Hamilton.

Wspomniane siedem tytułów mistrzowskich 39-latka to także rekordowe osiągnięcie, które Hamilton dzieli z Michaelem Schumacherem. Do kierowcy jeżdżącego z numerem 44 należy również pierwsze miejsce w kategorii liczby zdobytych pole position. Wywalczył ich 104 (dla porównania drugi w tej statystyce Schumacher do wyścigu z pierwszego pola startował 68 razy).

W 2021 roku monarchia brytyjska przyznała Lewisowi Hamiltonowi tytuł szlachecki.

Swą przygodę z Formułą 1 Brytyjczyk rozpoczął w 2007 roku, w wieku 22 lat. Już w debiutanckim sezonie został wicemistrzem świata. W swojej drugiej kampanii sięgnął po mistrzostwo. Został wówczas najmłodszym mistrzem w historii. Pierwsze swoje lata w F1 spędził w rodzimym zespole – w McLarenie. Rozłąka nastąpiła po sezonie 2012. To właśnie wtedy Brytyjczyk rozpoczął swą wspaniałą przygodę z Mercedesem. Z tą ekipą stworzył niemal perfekcyjny zespół. Od 2014 do 2020 roku Brytyjczyk w niemieckim samochodzie sięgnął po sześć tytułów mistrzowskich.

Dla Mercedesa okres współpracy z Hamiltonem zaowocował ośmioma tytułami mistrzów świata wśród konstruktorów.

W sezonie 2022 w Formule 1 nastąpiła duża zmiana przepisów technicznych. Konstrukcja Mercedesa w dobie wykorzystywania efektu przypowierzchniowego okazała się znacznie mniej konkurencyjna od bolidów niemieckiej stajni z lat wcześniejszych. Od tego czasu Hamilton nie wygrał żadnego wyścigu.

Dla kibiców sportu samochodowego przejście Hamiltona do Ferrari ma absolutnie niebagatelne wymiar. Do najbardziej utytułowanego zespołu w historii Formuły 1, do ikony królowej sportów motorowych, zawita siedmiokrotny mistrz świata. Nim to się stanie, Hamiltona czeka jeszcze jeden sezon walki za kierownicą mercedesa.

Spędziłem w tym zespole niesamowite 11 lat i jestem bardzo dumny z tego, co wspólnie osiągnęliśmy. Mercedes był częścią mojego życia, odkąd skończyłem 13 lat – mówi Hamilton w oświadczeniu Mercedesa. – To miejsce, w którym dorastałem, więc decyzja o odejściu była jedną z najtrudniejszych, jakie kiedykolwiek musiałem podjąć. Ale nadszedł dla mnie odpowiedni czas, aby zrobić ten krok i jestem podekscytowany podjęciem nowego wyzwania. Będę na zawsze wdzięczny za niesamowite wsparcie otrzymywane od mojej rodziny Mercedesa, zwłaszcza Toto [Toto Wolffa, szefa zespołu – przyp. red.] za jego przyjaźń i przywództwo.

Jestem w 100% zaangażowany w zapewnienie jak najlepszego występu w tym sezonie i sprawienie, aby mój ostatni rok w Srebrnych Strzałach był niezapomniany – dodaje Hamilton.

Część obserwatorów sportu motorowego jest zdania, że termin ogłoszenia przejścia Lewisa Hamiltona do Ferrari nie jest przypadkowy. Dzień wcześniej ciało zarządzające Formułą 1 ogłosiło odrzucenie aplikacji amerykańskiego zespołu Andretti, który usilnie stara się o możliwość udziału w mistrzostwach świata. Decyzja ta jest szeroko komentowana przez dziennikarzy i kibiców i spotkała się z ich ogromną krytyką. Wedle zwolenników tej teorii, dzisiejsze ogłoszenie ma za zadanie wyciszyć niezadowolenie fanów, którzy gorąco liczyli na pojawienie się w stawce F1 jedenastego zespołu.

Jubileuszowy 75. sezon Formuły 1 wystartuje w pierwszy weekend marca w Bahrajnie.

Kamil Kowalik

Wspieraj Autora na Patronite

źródła: motorsport.com  mercedesamgf1.com  ferrari.com

Zobacz także:

Czas na Motorsport #46 – „Zależy nam na zdobyciu mistrzostwa Ameryki” – Inter Europol po Daytonie + Rajd Monte Carlo

Z wszystkimi wydaniami audycji „Czas na Motorsport” można się zapoznać tutaj.

Audycja „Czas na Motorsport” w każdy wtorek o godz. 21:00 na antenie Radia Wnet. Zapraszamy!

Dwa polskie talenty w Formule 4

Jan Przyrowski | fot.: Sportinphoto Kart Photo-Agency

W przyszłym sezonie dwaj młodzi polscy kierowcy zadebiutują w juniorskiej serii bolidów. Jan Przyrowski i Maciej Gładysz powalczą w Hiszpańskiej Formule 4.

Obydwaj mogą pochwalić się znakomitymi osiągnięciami w sporcie kartingowym. Jan Przyrowski na ubiegłorocznych mistrzostwach świata sięgnął po brązowy medal w kategorii OK Junior. W tym samym sezonie kierowca włoskiego zespołu Tony Kart został mistrzem WSK Euro Series.

Z kolei Maciej Gładysz w 2021 roku zwyciężył w prestiżowej FIA Karting Academy Trophy (także OK Junior), a rok później, w barwach brytyjskiego Rycky Flynn Motorsport, finał mistrzostw świata ukończył tuż za Przyrowskim – na czwartym miejscu.

Piętnastolatkowie udowodnili już swoją konkurencyjność w kartingowych wózkach. Przyszedł czas na przesiadkę do samochodów wyścigowych. Dziś naturalnym kolejnym krokiem młodych kierowców jest Formuła 4. W Europie jest tylko kilka serii tej kategorii, a koszty startów w dobrym zespole wynoszą 500-700 euro za sezon. Dlatego nie każdy utytułowany kartingowiec ma okazję skosztować jazdy bolidem.

Maciej Gładysz podczas obozu Ferrari Driver Academy

Szczęśliwie w przypadku polskich kierowców z roku na rok wygląda to coraz lepiej. Za najbardziej prestiżową serię Formuły 4 uważane są mistrzostwa włoskie, które w tym roku padły łupem Kacpra Sztuki. Nieco mniej, ale jednak poważana, jest również odmiana hiszpańska. W 2022 roku brąz wywalczył w niej Tymek Kucharczyk. W sezonie 2023 na Półwyspie Iberyjskim zaprezentują się Jan Przyrowski i Maciej Gładysz. Obydwaj deklarują, że celem jest mistrzostwo. Czyli jeden z nich na pewno obejdzie się smakiem.

Bardzo istotny jest fakt, że Polacy będą rywalizować w klasowych zespołach. Przyrowski pojedzie dla gospodarzy, hiszpańskiego zespołu Campos Racing. W świecie juniorskich wyścigów to jedna z bardziej cenionych marek. Ekipa bierze udział także w cyklach Formuły 3 i Formuły 2, stanowiących bezpośredni przedsionek Formuły 1. Bycie w takim zespole daje Jankowi większe szanse na sukcesywne angaże do wspominanych serii, przy pozostaniu pod patronatem Camposa.

Jan Przyrowski w audycji „Czas na Motorsport” podzielił się historią dostania się do tego zespołu:

To było po pierwszej rundzie Mistrzostw Europy w Walencji w tym roku, jak zdobyłem drugie miejsce. Mama Nikoli Tsolova [b. mistrza Hiszpańskiej F4 – przyp. red.] – koleguje się bardzo z moją mamą i po prostu jak tam zostałem jeszcze jeden dzień, bo miałem samolot dzień później, to mama Nikoli zabrała nas do siedziby Camposa. Pojeździłem na symulatorze, poznałem się tam z wszystkimi i jakoś zaczęliśmy rozmawiać. I podali nam jeden kontrakt, i będziemy tam jeździć – opowiada Janek.

Z kolei Maciej Gładysz nie zdradził, dla której stajni będzie się ścigał. W październiku wziął udział w testach Richard Mille Young Talent Academy, które na zasadzie selekcji wyłaniają kierowcę nagradzanego miejscem wyścigowym w Hiszpańskiej F4. Polak nie otrzymał promocji. W rozmowie z Orlenem, komentując te testy, nawiązał do swojego nowego zespołu.

Trochę się zaskoczyłem. Moim zdaniem spisałem się bardzo dobrze, ponieważ na torze pokazałem się najlepiej. Szkoda, że tak wyszło i nie wygrałem. Najbardziej cieszy mnie to, że i tak pojadę w tej serii w topowym zespole. Zespół bardzo mi się spodobał, panuje tam świetna atmosfera i profesjonalizm. Samochód był świetny i dobrze czułem się tam już podczas pierwszych testów.

Prawdopodobną opcją jest holenderski MP Motorsport. Gładysz w październiku testował bolid tej ekipy, która to w klasyfikacji zespołów zwyciężyła Mistrzostwa Hiszpańskiej F4 2023.

Zarówno Maciej Gładysz, jak i Jan Przyrowski cieszą się zainteresowaniem także innych ważnych podmiotów. W sierpniu tego roku wzięli udział w obozie Ferrari Driver Academy. Poza Polakami w testach w Maranello uczestniczyło jedynie dwóch innych kierowców, dwóch Włochów.

Sezon Hiszpańskiej Formuły 4 ruszy w drugi weekend maja na torze Navarra.

Kamil Kowalik

Źródło: Radio Wnet, orlenteam.pl, powrotroberta.pl, „Polski Karting”.

Odsłuchaj całej rozmowy z Jankiem Przyrowskim:

Czas na Motorsport #37 – Jan Przyrowski: jestem podekscytowany, ale nie czuję presji

Z wszystkimi wydaniami audycji „Czas na Motorsport” można się zapoznać tutaj.

Audycja „Czas na Motorsport” w każdy wtorek o godz. 21:00 na antenie Radia Wnet. Zapraszamy!

Tymek Kucharczyk: naprawdę nie sądziłem, że będzie aż tak duży odzew na moją zbiórkę

Tymek Kucharczyk - kierowca GB3 | fot: Kamil Kowalik, Radio Wnet

Polski kierowca w „Czasie na Motorsport” opowiedział o swoim drugim podium w GB3, a także o zaciętej rywalizacji w brytyjskiej serii. Tymek podziękował za wsparcie zbiórki na rzecz dokończenia sezonu.

Odsłuchaj fragment audycji „Czas na Motorsport”:

Tymek Kucharczyk w ubiegły weekend zdobył swoje drugie podium w brytyjskiej serii juniorskiej GB3. Areną zmagań był doskonale znany fanom Formuły 1 obiekt Silverstone. Gość Radia Wnet przyznaje, że jest pod wrażeniem zachowania bolidów serii GB3 w szybkiej, technicznej sekcji Maggotts-Becketts.

Co ciekawe, auto, jak na swoje rozmiary i możliwości, zachowuje się bardzo dobrze. Samochód jest bardzo szybki. Cała aerodynamika, jej zaawansowanie jest tak duże, że praktycznie dwie trzecie sekcji Maggotts-Becketts przejeżdżamy z pełnym gazem w podłogę, co robi naprawdę duże wrażenie.

Jedyną serią […], która tak długo potrafi przejechać z gazem w podłodze, oczywiście z inną prędkością, jest Formuła 1. To naprawdę robi bardzo duże wrażenie na mnie jako kierowcy, bo w ogóle nie mogłem się tego spodziewać przed przystąpieniem do tej serii.

Tymek Kucharczyk na Silverstone

Trzecie miejsce wywalczone przez kierowcę Douglas Motorsport na Silverstone było jego drugim podium w tym sezonie. W ubiegłym roku, w hiszpańskiej Formule 4, w najlepszej trójce Polak ukończył 12 wyścigów, cały sezon skończył na trzeciej pozycji w klasyfikacji generalnej. Tymek uważa jednak, że takie zestawienie nie oddaje w pełni potencjału jego obecnego zespołu.

Myślę, że ogólnie podczas tego sezonu zasługiwaliśmy z zespołem na trochę więcej. Naprawdę dużo niefortunnych zdarzeń się przytrafiło – bo i dyskwalifikacja na Silverstone, później dyskwalifikacja na Snetterton pozbawiła nas naprawdę dużej ilości punktów. Myślę, że to była główna przyczyna tego, że nie dało rady stawać więcej na podium.

Praktycznie za każdym razem, kiedy stałem na podium w tym sezonie czułem jakby lekki niedosyt związany z tym, że mogło pójść lepiej. Miałem z tyłu głowy to, że powinniśmy zdobyć tego więcej, że na to zasługiwaliśmy.

W klasyfikacji generalnej GB3 po pięciu z ośmiu rund 17-letni Tymek Kucharczyk zajmuje siódme miejsce. Jednak różnice pomiędzy kierowcami są zaskakująco niewielkie. Do czwartego kierowcy Polak mający 215 „oczek” traci jedynie 16 punktów, a do prowadzącego Calluma Voisina 63. W swojej wypowiedzi Tymek zestawia realia GB3 z serią FRECA, która stanowi alternatywę wobec niej i powszechnie jest uznawana za serię lepszą od tej brytyjskiej.

Zdecydowanie, stawka [w GB3] jest bardziej wyrównana niż w większości serii juniorskich. Tak bliską walkę o mistrzostwo naprawdę ciężko zauważyć teraz w innych seriach.

Oczywiście auto, silnik też robią różnicę, bo samochód GB3 mimo wszystko bardziej umożliwia ściganie niż FRECA. Wydaje mi się też, że silniki są bardziej równe – nie ma tak dużych rozbieżności pomiędzy różnymi silnikami.

Jako kierowcy tak naprawdę i tak czy siak spotykaliśmy się w pewnym momencie naszych karier albo się spotykamy i dowodzi, to tylko, że tak naprawdę to nie ma za bardzo znaczenia w której serii jeździsz, bo później ścigamy się w takich samych autach i dopiero wtedy można pokazać, czy jesteś lepszym kierowcą, czy dana seria dała ci więcej.

Tydzień przed rozmową z Tymkiem w audycji „Czas na Motorsport”, polski kierowca zdecydował się na uruchomienie zbiórki. Tymek prosi fanów motorsportu o wsparcie finansowe, by móc dokończyć obecny sezon. W zaledwie siedem dni na konto zbiórki wpłynęło ponad trzydzieści procent wymaganej kwoty.

Widzę, że naprawdę bardzo duże grono społeczności się zjednoczyło dla tego celu, za co jestem bardzo wdzięczy. Naprawdę nie sądziłem, że będzie aż tak duży odzew z tego powodu. Wydaje mi się, że na razie idzie to naprawdę sprawnie i mam nadzieję, że przyniesie to jakieś skutki – powiedział Tymek Kucharczyk.

Link do zbiórki: https://patronite.pl/app/fundraise/JFpST4yr72r

Zachęcamy do odsłuchania całej rozmowy, w której Tymek mówi także m.in. o złamaniu obojczyka, które szczęśliwie nie przeszkodziło jemu w sięgnięciu po podium na Silverstone. Z kierowcą rozmawiają Kamil Kowalik i Piotr Nałęcz.

Z wszystkimi wydaniami audycji „Czas na Motorsport” można się zapoznać tutaj.

Audycja „Czas na Motorsport” w każdy wtorek o godz. 21:00 na antenie Radia Wnet. Zapraszamy!

Zobacz także:

Czas na Motorsport #21 – Łukasz Byśkiniewicz z córką Basią: „Tata jest nienormalny” oraz GP Węgier i WEC

Tymek Kucharczyk zdobywa podium i prezentuje świetne tempo po powrocie GB3 na Silverstone

Tymek Kucharczyk #7, Douglas Motorsport, Silverstone

Po ponad miesięcznej przerwie, dzielącej weekend na Snetterton od tego na Silverstone, polski kierowca Douglas Motorsport pokazuje wysoką formę zdobywając czwarte i trzecie miejsce w wyścigach.

Miniony weekend był powrotem do ścigania w serii GB3 po ponad miesięcznej przerwie. Kierowcy już po raz drugi w tym roku odwiedzili flagowy obiekt brytyjskiego motorsportu, czyli słynny tor Silverstone.

Zazwyczaj, w przypadku wszelkich przerw od ścigania, można zauważyć oznaki tzw. ,,zardzewienia” u kierowców, które w wyścigowym żargonie oznacza po prostu pewne wyjście z rytmu i wprawy. Poziom tego ,,zjawiska” jest oczywiście tym większy, im przerwa od ścigania jest dłuższa.

Jednakże, mimo istotnej pauzy od startów, nie można było zaobserwować objawów ,,rdzy” u Tymka Kucharczyka. Najzwyczajniej, polski kierowca z zespołu Douglas Motorsport prezentował się kapitalnie na tle rywali po powrocie na Silverstone.

Po udanych testach przed weekendem najpierw przyszedł czas na dwa piątkowe treningi. Na koniec dnia, po obu sesjach, Tymek mógł poszczycić się najlepszym czasem z całej stawki, co niezwykle pozytywnie nastawiało na dalszą część weekendu.

Rzecz jasna, prawdziwa walka na królewskim obiekcie zaczynała się dopiero w sobotę – najpierw kwalifikacjami, a potem pierwszym wyścigiem 5. rundy GB3. Czasówka zakończyła się bardzo solidnym wynikiem dla Tymka Kucharczyka, ponieważ zdobył w niej trzecie miejsce do sobotniego wyścigu. W samym wyścigu z kolei najważniejszy okazał się start, po którym było ciężko przebijać się w górę stawki. Niemniej jednak, polski kierowca zakończył go na wysoko punktowanym 4. miejscu.

Tymek Kucharczyk na Silverstone

Niedziela w brytyjskiej serii to wyścig nr. 2 i 3. Do pierwszego niedzielnego wyścigu Tymek Kucharczyk również startował z trzeciego miejsca. Dzięki udanemu rozpoczęciu zmagań i następnie czujnym restarcie po samochodzie bezpieczeństwa zawodnik Douglas Motorsport utrzymał trzecie miejsce, tym samym zdobywając swoje drugie podium w karierze w GB3.

Ostatni, trzeci wyścig, który normalnie odbywa się z odwróconą kolejnością na starcie, został odwołany. Wszystko za sprawą wyspiarskiej pogody, która dała o sobie znać w postaci ulewy. Ta przełożyła się na niebezpieczną sytuację na torze i słabą widoczność, która zmusiła dyrektora wyścigu do podjęcia takiej decyzji.

Koniec końców, Tymek Kucharczyk wywozi z Silverstone łącznie 45 puntków za oba wyścigi, co daje mu aktualnie 215 punktów w klasyfikacji generalnej i siódme miejsce. Jednakże, trzeba podkreślić, że w tym momencie czwarte i siódme miejsce w ,,generalce” dzieli zaledwie 16 oczek, więc w tej części tabeli wszystko może się zmienić już przy następnej rundzie zmagań.

Teraz przed polskim kierowcą kolejna długa przerwa, ponieważ następna – szósta – runda serii GB3 dopiero w dniach 9-10 września na Brands Hatch.

Piotr Nałęcz

 

Jednocześnie przypominamy o zbiórce pieniędzy zorganizowanej przez Tymka oraz jego ojca, Macieja Kucharczyka. Środki zebrane w ten sposób mają być szansą na dopięcie budżetu i tym samym ukończenie sezonu GB3 przez utalentowanego, polskiego kierowcę. Link zamieszczony poniżej prowadzi na stronę zbiórki:

https://patronite.pl/app/fundraise/JFpST4yr72r

Zobacz także:

A na Węgrzech mają Formułę 1… Hungaroring przedłużył kontrakt na organizację Grand Prix

Biesiekirski imponuje w mistrzostwach Europy w Portugalii

Piotr Biesiekirski #74

Po starcie z ósmego pola, Piotr Biesiekirski widowiskowo przebił się na szóstą pozycję i zaimponował świetnym tempem, na torze w portugalskim Portimao.

Motocyklista o zaledwie trzy dziesiąte sekundy rozminął się z czwartym miejscem w motocyklowych mistrzostwach Europy klasy Moto2.

Jedyny Polak w stawce od początku weekendu na torze Autodromo International do Algarve utrzymywał się w czołówce, pierwszy piątkowy trening kończąc na piątej pozycji w stawce 23 zawodników z całego świata.

Po zakwalifikowaniu się do dwóch niedzielnych wyścigów czwartej rundy mistrzostw Europy Moto2 na ósmej pozycji, 21-letni zawodnik ekipy Fau55 Euvic Racing nie ukończył pierwszego z nich z powodu awarii sprzęgła.

Drugi wyścig Polak rozpoczął od kapitalnego startu, przebijając się na szóstą lokatę. Na finiszu Biesiekirski dogonił grupę walczącą o czwarte miejsce, z którym na mecie, po zaciętej walce, rozminął się o zaledwie trzy dziesiąte sekundy.

Piąta z ośmiu rund mistrzostw Europy Moto2 odbędzie się za dwa tygodnie na znanym z MotoGP i Formuły 1 torze w Barcelonie

Jestem bardzo zadowolony z mojego tempa w drugim wyścigu – mówi Piotr Biesiekirski, który w tym sezonie wygrywał pięciokrotnie w mistrzostwach Hiszpanii klasy Superstock 1000. – Rok temu z takimi czasami okrążeń stałbym tutaj na podium, co pokazuje, jak wyśrubowany jest w tym sezonie poziom mistrzostw Europy Moto2. Kwalifikacje nie do końca poszły po mojej myśli, co potencjalnie kosztowało mnie dzisiaj walkę o podium, ale wiemy co poprawić jeszcze przed rundą w Barcelonie, w której liczę na kolejny solidny weekend. Bardzo dziękuję zespołowi za ciężką pracę, a polskim kibicom za jak zawsze gorący doping.

Więcej informacji o Piotrze Biesiekirskim na jego oficjalnym profilu pod adresem Facebook.com/PiotrBiesiekirskiOfficial oraz na oficjalnej stronie internetowej www.pbk74.com .

Informacja prasowa

Zobacz także:

Czas na Motorsport #17 – Kacper Sztuka o zmaganiach na Monzy, rozmowy o seriach juniorskich i MotoGP

FIA planuje ograniczyć dostęp celebrytom do prostej startowej podczas weekendu Grand Prix

Prosta startowa podczas GP Azerbejdżanu, źródło: ŚwiatWyścigów.pl

Dotychczasowe ubarwienie wyścigowego weekendu Formuły 1 w postaci znanych osobistości przechadzających się prostą startową może zostać zakazane po tzw. ,,incydencie Neymara” w Barcelonie.

Sporty motorowe, jak wiadomo, od zawsze były sportem zamożnych ludzi. Nie tylko w kontekście tych, którzy faktycznie się w nich ścigali lub tych, którzy zajmowali miejsce w garażu jednej czy drugiej stajni, ale wreszcie także tych, którzy przybywali z zewnątrz, aby zaczerpnąć nieco blichtru królowej sportów motorowych. Celebryci, jak o nich mówimy, raz po raz pojawiają się przy okazji weekendów Grand Prix i normą jest od dawna, że mają szeroki dostęp do infrastruktury torowej m.in. prostej startowej przed rozpoczęciem wyścigu.

Przyzwyczajenia można jednak zmienić, co właśnie zamierza uczynić FIA. Międzynarodowa Federacja Samochodowa zamierza ograniczyć dostęp celebrytom do prostej startowej przed wyścigiem, z uwagi na względy bezpieczeństwa. To ,,ograniczenie”, jak się okazuje, może nawet przybrać postać zakazu wstępu. To by oznaczało zanik tak bogatej śmietanki towarzyskiej przed startem samego wyścigu, albo nawet całego Grand Prix, ponieważ zdaję się, że dla potencjalnego wizytatora to właśnie ten szczególny moment, w czasie całego weekendu, jest największą atrakcją. Z czego zatem wynika takie postanowienie FIA?

Wszystko za sprawą Neymara, który swoim działaniem podczas GP Hiszpanii miał przelać czarę goryczy Mohammeda Ben Sulayem’a – prezydenta FIA. Słynny brazylijski piłkarz pozostał na trawie po stronie toru w czasie startu okrążenia formującego, co jest niedozwolone, gdyż powinien przejść na stronę alei serwisowej. Wspomniany prezydent FIA mówi, że był świadkiem podobnych sytuacji w innych dyscyplinach motorsportu pod patronatem FIA i jest to przyczynkiem dla ograniczenia dostępu do prostej startowej dla celebrytów zarówno w Formule 1, jak i innych seriach wyścigowych. Czas pokaże, jaki obraz to ograniczenie przybierze oraz, czy FIA nie działa zbyt radykalnie.

Piotr Nałęcz

 

Biesiekirski punktuje w powrocie do Moto2

Piotr Biesiekirski #74

Wracający do walki po kontuzji kolana, Piotr Biesiekirski ukończył wyścig motocyklowych mistrzostw Europy Moto2 na punktowanym, czternastym miejscu, pokazując jednocześnie tempo pierwszej piątki.

Jedyny Polak w stawce opuścił dwie pierwsze rundy sezonu z powodu kontuzji kolana, ale wracając na tor w hiszpańskim Jerez de la Frontera od razu pokazał świetne tempo.

21-latek był czwarty w drugiej kwalifikacji, a po starcie niedzielnego wyścigu jechał na piątym miejscu.

Niestety, po niegroźnej wywrotce w szóstym zakręcie na czwartym okrążeniu zawodnik ekipy Fau55 Euvic Racing spadł na koniec stawki.

Młody Polak był jednak w stanie wrócić na tor i podczas widowiskowej pogoni nie tylko pokazał tempo pierwszej piątki, ale także przebił się na punktowane, czternaste miejsce.

Czwarta runda mistrzostw Europy Moto2 odbędzie się za miesiąc w portugalskim Portimao.

Już za tydzień Biesiekirski wystartuje z kolei w czwartej rundzie mistrzostw Hiszpanii Superstock 1000, w których wygrał trzy z pięciu wyścigów, w których wziął udział w tym sezonie.

Przede wszystkim cieszę się, że wróciłem na tor i przez cały weekend nie tylko byłem bardzo szybki, ale też nie miałem żadnych problemów z kontuzjowanym dwa miesiące temu kolanem – mówi Piotr Biesiekirski. – Podczas treningów skupiałem się na odbudowaniu pewności siebie po przerwie i po kwalifikacjach byłem bardzo zadowolony z mojego tempa. W wyścigu mieliśmy szansę na walkę o miejsca w pierwszej piątce, ale niestety zaliczyłem drobny uślizg w nawrocie i spadłem na koniec stawki. Byłem jednak w stanie wrócić na tor, utrzymać tempo grupy walczącej o piąte miejsce i przebić się do punktowanej piętnastki. Biorąc pod uwagę okoliczności i bardzo wysoki w tym roku poziom mistrzostw Europy jest to dobrym wynikiem. Prosto z Jerez lecimy do portugalskiego Estorilu, gdzie już za kilka dni czekają mnie kolejne wyścigi, tym razem w mistrzostwach Hiszpanii. Dziękuję zespołowi za świetną pracę i kibicom, których doping jak zawsze mocno mnie motywował.

Więcej informacji o Piotrze Biesiekirskim na jego oficjalnym profilu pod adresem Facebook.com/PiotrBiesiekirskiOfficial oraz na oficjalnej stronie internetowej www.pbk74.com .

Tekst jest informacją prasową.

 

Małżeństwo Astona Martina z Hondą ostatnim elementem układanki Lawrence’a Strolla

Fernando Alonso, Aston Martin | Fot.: Dariusz Szymczak, "Rally And Race"

W tygodniu poprzedzającym Grand Prix Monako Formuły 1 Aston Martin i Honda ogłosili partnerstwo silnikowe od sezonu 2026. To nie przypadkowe posunięcie, a bardzo przemyślany ruch w drodze na szczyt.

Czas na Motorsport

 

Wszyscy coachowie i guru biznesu zgodnie powtarzają, że patrząc na czyjś sukces, widzimy jedynie czubek góry lodowej i końcowy element długiej, skomplikowanej układanki. Jak mantrę powtarzają, że nic nie jest dziełem przypadku, a efektem przemyślanej i mozolnej pracy. Pomijając zasadność słuchania rad takich ludzi, akurat w tym aspekcie trzeba przyznać im rację. To uniwersalna prawda. Tym samym można ją aplikować do każdego rodzaju biznesu. Tyczy się to również Formuły 1, którą jak żaden inny sport, zaraz po kwestiach współzawodnictwa, należy rozpatrywać w kategoriach biznesu. W środku tego globalnego przedsięwzięcia znajdują się nieco mniejsze biznesy, tworzące tę machinę – zespoły wyścigowe. Tymże zespołom, jak każdemu innemu prężnie i skutecznie działającemu biznesowi, potrzeba pieniędzy, mądrego zarządzania i długofalowego spojrzenia – to wszystko zdaje się mieć Aston Martin obecny w stawce F1. Stabilna kadra, wybitny 1. kierowca, ambitna polityka inwestycyjna oraz to wszystko spajająca osoba Lawrence’a Strolla przełożyło się na ,,końcowy element układanki” w postaci ogłoszonego partnerstwa Astona Martina z Hondą od 2026 roku.

Zatrzymajmy się jednak na chwilę przy postaci Lawrence’a Strolla. Kim tak naprawdę jest ów enigmatyczny gentleman, który z każdym rokiem coraz śmielej pociąga za sznurki królowej sportów motorowych? To 63-letni, kanadyjski przedsiębiorca – miliarder, który zarobił pierwsze poważne pieniądze w branży odzieżowej. Gdyby nie on to prawdopodobnie ani Kanada ani Europa nie usłyszałaby o takich markach jak Pierre Cardin, Ralph Lauren czy Tommy Hilfiger, których był wyłącznym dystrybutorem. Nie bez powodu Lawrence Stroll jest nazywany Midasem, ponieważ prześledziwszy jego dorobek doprawdy można dojść do wniosku, że wszystko czego się dotknął zamieniał w złoto. Nie inaczej sprawa miała się z jego wejściem w świat ryczących silników i spalin, a więc świat motorsportu. Przygodę tę zaczął od wspierania swojego syna, Lance’a Strolla w Williamsie w 2017 i 2018. Jednakże, mimo coraz większego wsparcia finansowego dla Williamsa, który w tamtym czasie tonął w długach, kanadyjski miliarder nie mógł dogadać się co do wizji z ówczesną szefową zespołu – Claire Williams, która za wszelką cenę chciała zachować niezależność zespołu jej ojca. Z tego powodu, gdy w 2018 roku zespół Sahara Force India, który również miał poważne problemy finansowe, poszedł na licytacje, Lawrence Stroll wraz ze swoim konsorcjum inwestorów nie zastanawiali się długo i kupili zespół, przemianowując go na mało dźwięczne Racing Point.

Rok 2019 był dla zespołu w zasadzie ,,na przeczekanie”, a dla ,,Papy Stroll’a” szansą na zacieśnianie współpracy z Mercedesem i zwiększenie swoich wpływów w padoku. Jednocześnie w tym roku padła decyzja o budowie nowej fabryki zespołu w Silverstone, co było krokiem przełomowym w rozwoju zespołu. Rok 2020 przyniósł ,,różowego mercedesa”, czyli bolid Racing Point łudząco podobny do konstrukcji Mercedesa z roku poprzedniego. Kolor różowy, natomiast, wynikał ze współpracy sponsorskiej z firmą BWT, która to posiada te oryginalne barwy. W tamtym sezonie zespół mógł się poszczycić już 3 podiami, w tym jednym zwycięstwem Sergio Pereza w Grand Prix Sakhiru.

Następny rok przyniósł pewien regres, co było w dużej mierze spowodowane ,,obcięciem podłogi” w regulacjach FIA, co przede wszystkim uderzyło w Mercedesa i Astona Martina, bo od tego sezonu tą nazwą legitymował się zespół; ponownie wszystko dzięki Lawrencowi Strollowi, który inwestując w Astona Martina otrzymał możliwość używania jego wizerunku, ale też uchronił legendarną brytyjską markę od bankructwa, którego wizja uwiarygodniała się z powodu panującej pandemii w tamtym czasie

Poprzedni sezon, tj. rok 2022, również przysporzył niemałych problemów ekipie z Silverstone. Zespół, w którym jeździli Sebastian Vettel i Lance Stroll (syn miliardera) nie trafił zupełnie z koncepcją bolidu w nowej specyfikacji technicznej, co poskutkowało dopiero 7 miejscem w klasyfikacji konstruktorów – wynikiem bardzo odległym od wyścigowych ambicji Lawrence’a Strolla.

Jednakże rok 2023 jest zgoła inny niż wszystkie poprzednie dla zespołu Astona Martina, czy wcześniejszego Racing Point. Właściwie wzrost osiągów i zaskoczenie skutecznością konstrukcji Astona Martina od początku tego sezonu można śmiało równać z latami 2009 czy 2014, kiedy to Brawn GP i Mercedes zaskakiwali całą stawkę swoją oszałamiającą formą i szybkością względem sezonu poprzedniego. Taki stan rzeczy to z pewnością efekt wielkich inwestycji Strolla w zaplecze zespołu oraz praca inżynierów ekipy z Silverstone, która od zawsze jest znana z wysokiej efektywności, ponieważ do tej pory była przyzwyczajona do zarządzania raczej skromnym budżetem. Ten optymistyczny obrazek dopełnia Fernando Alonso, który został nieoczekiwanie ściągnięty z Alpine do Astona Martina w tym roku. Hiszpan zdaje się oszukiwać kalendarz, ponieważ jeździ fenomenalnie w tym sezonie oraz, co ważne, bardzo powtarzalnie, mając już, bagatela, 42 lata.

Aston Martin i Lawrence Stroll nie zapominają jednak o przyszłości. Przed Grand Prix Monako 2023 Aston Martin ogłosił partnerstwo silnikowe z Hondą 2026. Jest to współpraca niezwykle korzystna, zarówno dla ekipy z Silverstone, jak i japońskiego koncernu. Honda, co prawda, faktycznie nie opuściła Red Bull Racing po sezonie 2021 i pozostawała w cieniu, wspierając projekt Red Bull Powertrains. Jednak wobec tego, że zespół z Milton Keynes związał się z Fordem od 2026, Honda straciła perspektywę na przyszłość, a Aston Martin był najlepszą opcją na stole. Z kolei dla zespołu Lawrence’a Strolla jest to bez wątpienia krok we właściwą stronę. Tak już jest w Formulę 1, że chcąc osiągać mistrzowskie rezultaty, musisz być maksymalnie niezależny i w pełni kontrolować cały proces rozwoju bolidu. Wie o tym doskonale Lawrence Stroll i Mike Krack (szef zespołu Aston Martin), co zaowocowało związaniem się z japońską marką, a zarazem zakończeniem współpracy z Mercedesem z końcem 2025, który obecnie dostarcza im silniki.

Przy okazji mariażu Astona Martina z Hondą, pojawiły się pytania kierowane w stronę japońskiej marki, czy mieliby coś przeciwko Fernando Alonso w zespole. Wynika to z tego, że ostatnia przygoda Hiszpana z Hondą (2015-2017) za czasów, kiedy był w Mclarenie, pozostawiła niesmak u Japończyków. Szczególnie w pamięci inżynierów i kibiców z Kraju Kwitnącej Wiśni zapadły słowa Fernando na Suzuce w 2015 roku. Mimo wszystko, Honda deklaruje, że patrzy przychylnie na ponowną współpracę z Alonso, gdyż uważają go za wybitnego kierowcę. Jednakże, nie wykluczają, w przyszłości, pewnych ,,sugestii kadrowych” u Astona Martina.

Rzecz jasna, nie sposób przewidzieć przyszłości dla zespołu Aston Martin, jednak na ten moment wydaje się, że mają w ręku wszystko, co potrzebne, aby osiągać mistrzowskie sukcesy. Finansowanie jest stałe i pewne, zespół nie narzeka na brak inwestycji (w połowie 2024 roku ma zostać otwarty własny tunel aerodynamiczny Astona Martina), posiada utalentowaną kadrę, w tym bardzo dobry skład kierowców oraz, od niedawna, ,,końcowy element układanki” w postaci partnerstwa z Hondą od 2026 roku. To sprawia, że łatwo zaufać Lawrence’owi Strollowi, kiedy mówi o walce o tytuł w sezonie 2026, chociaż, patrząc po aktualnych wynikach zespołu z Silverstone, być może nastąpi to nawet wcześniej.

Piotr Nałęcz

 

Z wszystkimi wydaniami audycji „Czas na Motorsport” można się zapoznać tutaj.

Audycja „Czas na Motorsport” w każdy wtorek o godz. 22:00 na antenie Radia Wnet. Zapraszamy!

Zobacz także:

Czas na Motorsport #13 – dwie perły w koronie motorsportu oraz Mateusz Kaprzyk o ELMS i swoich planach

Czas na Motorsport #13 – dwie perły w koronie motorsportu oraz Mateusz Kaprzyk o ELMS i swoich planach

Mateusz Kaprzyk - kierowca ELMS - w studiu Radia Wnet | fot.: Kamil Kowalik, Radio Wnet

,,Korona motorsportu” składa się z trzech wyjątkowych wyścigów, z czego dwa miały miejsce w ten weekend – GP Monako i Indy 500. W audycji także rozmowa z Mateuszem Kaprzykiem.

Czas na Motorsport

Goście programu:

  • Mateusz Kaprzyk – 21-letni polski kierowca European Le Mans Series, 
  • Dariusz Szymczak – dziennikarz „Rally And Race” i „ŚwiatWyścigów.pl”.

Prowadzący: Piotr Nałęcz i Kamil Kowalik.

Wysłuchaj całej audycji:

Galeria:

Ligier JS P320 w barwach zespołu RLR MSport #15 – samochód załogi Mateusza Kaprzyka | fot.: profil na Facebooku – Mateusz Kaprzyk – Racing Driver
Mateusz Kaprzyk – kierowca ELMS – w studiu Radia Wnet | fot.: Kamil Kowalik, Radio Wnet
Mateusz Kaprzyk i współprowadzący „Czasu na Motorsport” Kamil Kowalik | fot.: Dominika Borcz, Radio Wnet
Mateusz Kaprzyk – kierowca ELMS – w studiu Radia Wnet | fot.: Kamil Kowalik, Radio Wnet

Z wszystkimi wydaniami audycji „Czas na Motorsport” można się zapoznać tutaj.

Audycja „Czas na Motorsport” w każdy wtorek o godz. 22:00 na antenie Radia Wnet. Zapraszamy!

Zobacz także:

Porozmawiajmy o Sporcie: AS Roma przed finałem Ligi Europy, feta w Częstochowie i spadek Wisły Płock

Do końca walczył z kontuzją. Polski motocyklista musiał zrezygnować ze startu w pierwszej rundzie mistrzostw Europy

Piotr Biesiekirski

Piotr Biesiekirski to jedyny Polak startujący w Mistrzostwach Europy Moto 2. Niestety następstwa upadku Piotra nie pozwoliły mu na wzięcie udziału w pierwszej rundzie najważniejszego cyklu sezonu.

Polski motocyklista Piotr Biesiekirski od 2018 roku regularnie startuje w zawodach Mistrzostw Europy Moto2. Jest jedynym Polakiem biorącym udział w tej prestiżowej serii. Co więcej, 21-latek na zasadach tzw. dzikiej karty niejednokrotnie występował już w światowym czempionacie Moto2, stanowiącym przedsionek kategorii królewskiej, jaką jest słynne MotoGP.

W tym sezonie Biesiekirski startuje także w Motocyklowych Mistrzostwach Hiszpanii, w klasie Superstock 1000. Choć sam motocyklista przyznawał przed sezonem, że tę serię traktuje treningowo, to na cztery wyścigi, w których dotychczas wziął udział, wygrał trzy razy. Rewelacyjna postawa Polaka na zawodach oraz pozytywne odczucia podczas pierwszych tegorocznych testów na motocyklu Moto2 pozwalały Piotrowi i jego kibicom spoglądać na tegoroczne mistrzostwa Europy z dużym optymizmem.

Piotr Biesiekirski na motocyklu Moto2

Menadżer motocyklisty, dziennikarz Michał Fiałkowski we wtorkowej rozmowie z Radiem Wnet przyznawał:

Jestem o Piotrka spokojny. Myślę że po tym świetnym początku sezonu w mistrzostwach Hiszpanii – mimo że to oczywiście zupełnie inne motocykle – to jednak Piotr ma dobre nastawienie i na pewno będzie cieszył się tą jazdą na prototypie Moto2.

Całą rozmowę z Michałem Fiałkowskim można odsłuchać tutaj.

Za nim bardzo udane przedsezonowe testy. W tym roku Piotr zmienił zespół. Bardzo dobrze się w nim czuje. Myślę, że dysponuje dużo bardziej konkurencyjnym pakietem niż w poprzednim sezonie – oceniał gość audycji „Czas na Motorsport”.

Podczas wspomnianych testów Piotr Biesiekirski zaliczył upadek. Choć początkowo nie zapowiadało się na to, aby jego start w mistrzostwach Europy był zagrożony, to jednak w ostatnich dniach kontuzja prawego kolana sprawiła, że występ Polaka w Estorilu stanął pod znakiem zapytania. Mimo wszystko, motocyklista przyleciał do Portugalii z nadzieją na dostateczną poprawę sytuacji. Niestety lekarz zawodów nie zezwolił na start Piotra w sobotnich kwalifikacjach oraz w niedzielnych wyścigach.

Jeszcze w czwartek wydawało się, że mój start w Portugalii będzie niemożliwy, ale w piątek czułem się nieco lepiej i postanowiłem przylecieć do Estorilu – mówi Piotr Biesiekirski, reprezentujący barwy ekipy Fau55 Euvic Racing

Nie byłem jednak w stanie wyjechać na tor podczas ostatniej sesji treningowej, ale razem z zespołem mieliśmy nadzieję, że uda nam się to w sobotę. Planowałem przejechać trzy okrążenia w pierwszej czasówce i następnie podjąć decyzję odnośnie drugiej sesji.

W sobotę rano musiałem jednak przejść obowiązkowe badanie u lekarza zawodów, który nie wyraził zgody na start. Ewentualna wywrotka mogłaby bowiem oznaczać dla mnie koniec kariery z powodu infekcji i trwałego uszkodzenia chrząstki.

Piotr Biesiekirski na motocyklu Moto2

Motocyklistę czekają teraz starania o szybki powrót do zdrowia.

Wracam więc do Walencji, aby skupić się na jak najszybszym powrocie do zdrowia przed kolejnymi dwoma weekendami wyścigowymi, w których mam nadzieję wziąć już udział.

Bardzo dziękuję mojemu zespołowi za pomoc, a kibicom i partnerom za ogromne wsparcie, jakie otrzymałem w ostatnich dniach. Zrobiliśmy absolutnie wszystko, aby wystartować w ten weekend, ale to będzie długi sezon, więc jeszcze odbijemy sobie te dwa stracone wyścigi.

Kamil Kowalik

Źródła: www.pbk74.com, Facebook.com/PiotrBiesiekirskiOfficial, Radio Wnet.

Zobacz także:

Czas na Motorsport #5 – Piotr Biesiekirski: liczę, że będę dostarczał wiele pozytywnych emocji polskim widzom