Woźniak: Traktaty renegocjuje się, jeśli chce się je przedłużyć, a nie mamy w planach dalszej współpracy z Gazpromem

O polskiej energetyce, wątpliwoŝciach dotyczących kontraktów z Gazpromem oraz polityce energetycznej Unii Europejskiej rozmawiamy z Piotrem Woźniakiem, prezesem spółki PGNiG.

Według prezesa Woźniaka Polska sprawnie dywersyfikuje źródła i kierunki dostaw energii i uniezależni się w niedalekiej przyszłości od Gazpromu, który jest przedłużeniem wpływów Putina.

Kontraktu średnio- i długoterminowego nie będziemy zawierać, czyli nie będziemy kupować gazu ze Wschodu. Od 2004 r. siedmiokrotnie Rosjanie przerywali nam dostawy gazu(…) Jednym słowem – warunki kontraktu są dla nas nie do przyjęcia!

Woźniak widzi rozwiązanie w kupnie przez polską spółkę złóż gazu z Morza Północnego oraz rozbudowy w przeciągu najbliższych trzech lat Baltic Pipe, które w dużym stopniu zagwarantują nam bezpieczeństwo energetyczne. Niedobór tego paliwa nie jest jednak dla Polski wielką bolączką, gdyż skroplony gaz przybywa do nas również ze Stanów Zjednoczonych.

Piotr Woźniak uspokaja też, zaniepokojonych zamieszkami w Paryżu; nie wpłyną one w najmniejszym stopniu na postanowienia naszej polityki energetycznej, gdyż pakt klimatyczny i pakt energetyczny to osobne dokumenty. Dodaje, iż mimo, że nie możemy zapewnić sobie pełnej niezależności energetycznej, to jeśli już musimy być zależni od partnerów, którzy są wiarygodni i nie są naszymi geopolitycznymi wrogami, takimi jak np. państwa skandynawskie.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy!

mf

Waldemar Pawlak człowiekiem Moskwy? / Marek Pyza z tygodnika „Sieci Prawdy” w Radiu WNET

– Cóż innego można powiedzieć, kiedy się przeczyta wszystkie dokumenty, które opisujemy, jeśli się prześledzi negocjacje gazowe z Rosją, które Waldemar Pawlak prowadził – powiedział gość Poranka WNET.

PGNiG żąda nałożenia przez Unię Europejską kar finansowych na Gazprom. Ogłoszono oficjalne stanowisko spółki ws. szkód

Komisja Europejska powinna też stworzyć konkurencyjne warunki na rynku gazu – poinformowali przedstawiciele PGNiG, winiąc Gazprom za straty, jakie poniosły i spółki, i prywatni odbiorcy w regionie.

Przedstawiciele spółki chcą, by Komisja Europejska wymogła na Gazpromie zobowiązania m.in. zbycia udziałów w tych elementach infrastruktury, które dają mu kontrolę nad dostawami gazu do Europy Środkowej – np. w gazociągach Opal i Jamał. Spółka uważa, że Gazprom przez wiele lat naruszał zasady antymonopolowe, przez co doprowadził do znacznych szkód na rynkach Europy Środkowej. Straciły zarówno działające na tym terenie spółki, jak i ich odbiorcy – w tym gospodarstwa domowe.

Podczas czwartkowej konferencji prasowej PGNiG zaprezentowało swoje stanowisko w ramach tzw. badania rynku prowadzonego przez Komisję Europejską w związku z postępowaniem antymonopolowym wobec Gazpromu.

[related id=” 18392″]

Jak mówił w czwartek prezes PGNiG Piotr Woźniak, naruszenia antymonopolowe, jakich dopuścił się Gazprom, mają charakter „długotrwały i poważny”. Woźniak podkreślił, że rosyjska spółka nie zaniechała naruszania prawa i do dziś nie stosuje się do jego przepisów.

W ponad 100-stronicowym dokumencie skierowanym do KE, który – jak mówił szef PGNiG – w ciągu „najbliższych godzin” zostanie jej przekazany, a jednocześnie upubliczniony, polska spółka – oprócz kary dla Gazpromu – będzie się domagała, by Komisja zobowiązała rosyjskiego monopolistę do respektowania dodatkowych zobowiązań w postaci środków zapobiegawczych.

Prezes PGNiG zwrócił uwagę, że wysokość ewentualnej kary zależy jedynie od decyzji Komisji Europejskiej, a PGNiG nie proponuje jej żadnej sumy. „Nic do tego nie mamy […], ale odnosimy się do obowiązującego prawa” – powiedział Woźniak. W grę wchodzi kwota w wysokości do 10 procent globalnego obrotu koncernu.

– Rozwiązanie to umożliwi zrekompensowanie strat spowodowanych przez praktyki Gazpromu – powiedział szef PGNiG. Podkreślił zarazem, że ewentualna kara wpłynęłaby do unijnego budżetu.

[related id=”18851″ side=”left”]

PGNiG chce też, by KE zobowiązała Gazprom do przeglądu cen w kontraktach gazowych, tak aby były one oparte na unijnych realiach rynkowych. Polska spółka proponuje również rewizję klauzuli „bierz lub płać”. Chodzi o to, by maksymalny poziom obowiązkowego odbioru gazu nie przekraczał 75 procent.

PGNiG chciałby, żeby KE zobowiązała rosyjską spółkę do zbycia udziałów w przedsiębiorstwach będących właścicielami infrastruktury przesyłowej i magazynowej w UE, w szczególności operatorów gazociągów Opal i Jamał i magazynów gazu Katharina (na terenie Niemiec – PAP), do usprawnienia przepływów transgranicznych, udrożnienia i „bezwzględnego przestrzegania certyfikowania” na wszystkich elementach infrastruktury będącej własnością EuRoPol Gazu.

PGNiG postuluje też, by Gazprom, ze względu na swój potencjał rynkowy, był dopuszczany do aukcji na przepustowości unijnych gazociągów na maksymalnie pięć lat naprzód.

Woźniak przypomniał, że kiedy na początku marca br. została ogłoszona aukcja na „węzłowych” europejskich gazociągach, został w niej uwzględniony nieistniejący jeszcze gazociąg Eugal – lądowa odnoga gazociągu Nord Stream 2. Zdaniem prezesa PGNiG w ciągu jednej doby cała przepustowość w naszej części Europy została zarezerwowana przez Rosjan – nawet do 2039 roku.

[related id=”16380″]

Sprawa o praktyki antymonopolowe Gazpromu ciągnie się od września 2011 r., kiedy przedstawiciele KE weszli do biur Gazpromu i jego klientów na terenie UE i przeprowadzili w nich rewizje, podczas których zabezpieczali dokumenty i dane z komputerów. Kontrole odbyły się również w biurach PGNiG. W 2015 roku Komisja formalnie zarzuciła rosyjskiemu koncernowi łamanie unijnych zasad konkurencji, a także realizację strategii zmierzającej do podziału rynku gazu w krajach członkowskich z Europy Środkowej i Wschodniej, np. poprzez ograniczanie odbiorcom możliwości reeksportu gazu. W ocenie KE rosyjski koncern utrudnia konkurencję na rynku gazu w ośmiu z nich: w Polsce, Bułgarii, Czechach, Estonii, na Węgrzech, Litwie, Łotwie i Słowacji.

Dla Polski i innych państw regionu oznaczało to wymierne straty finansowe, bo cena gazu dla naszego kraju jest indeksowana do cen ropy. W czasie, gdy ceny ropy utrzymywały się na bardzo wysokim poziomie, odbiorcy rosyjskiego gazu w naszym kraju płacili za błękitne paliwo jedne z najwyższych stawek w Europie.

W połowie marca br. KE przyjęła zobowiązania Gazpromu odpowiadające na zarzuty w sprawie nadużywania pozycji monopolisty na rynku gazu w Europie Środkowej i Wschodniej. Rosjanie mają zapewnić swobodny przepływ surowca w regionie, a Bruksela nie będzie występować o kary. Oznacza to brak formalnego uznania naruszenia reguł konkurencji ze strony rosyjskiego potentata i uniknięcie przez niego kary finansowej. W grę wchodzi kara w wysokości do 10 procent globalnego obrotu koncernu.

W myśl porozumienia z Komisją Gazprom ma m.in. wyeliminować ograniczenia dotyczące reeksportu gazu i ułatwić odsprzedaż tam, gdzie nie ma połączeń. Ma też zapewnić, że ceny gazu w Europie Środkowej i Wschodniej będą odzwierciedlać ceny rynkowe. Jednocześnie Bruksela zwróciła się do zainteresowanych państw regionu, w tym Polski, o komentarze na temat propozycji Gazpromu. Czas na przesłanie uwag to siedem tygodni. Dopiero po ich przeanalizowaniu KE ma podjąć decyzję, czy zobowiązania Gazpromu wystarczą, by zamknąć postępowanie.

Marcowa decyzja KE rozczarowała jednak nie tylko Polskę, ale i niektórych europosłów ze wszystkich głównych frakcji. Napisali oni list do Margrethe Vestager, unijnej komisarz ds. konkurencji, w którym wskazali, że Gazprom nadużywał dominującej pozycji, przez co konsumenci – zarówno przemysłowi, jak i gospodarstwa domowe – przepłacali za surowiec.

W liście stwierdzono, że brak środków karnych to niebezpieczny precedens, bo jest sygnałem, że UE nie jest zbytnio przywiązana do ochrony swoich zasad i obywateli. Również PGNiG oceniło tuż po opublikowaniu stanowiska KE, że nie zdiagnozowano w nim wszystkich problemów wynikających z praktyk monopolistycznych stosowanych przez Gazprom.

PAP/JN

Po wybudowaniu Nord Stream 2 przez ukraiński system przesyłowy popłynie tylko ułamek dotychczasowej ilości gazu

Wiceprezes PGNiG Maciej Woźniak ocenia, że powstanie Nord Stream 2 zrujnuje ukraiński system przesyłu rosyjskiego gazu, którym będzie płynąć 15 mld m sześć. gazu, zamiast 120 mld, jak dotychczas.

Maciej Woźniak odniósł się do środowej wypowiedzi szefa rosyjskiego Gazpromu Aleksieja Millera, który w wywiadzie dla agencji Reuters powiedział, że w przypadku powstania Nord Stream 2 przez system ukraiński będzie płynąć ok. 15 mld m sześc. rosyjskiego surowca rocznie. Agencja zauważyła, że Ukraina jest w stanie przetransportować na Zachód przez swe terytorium do 120 mld metrów sześciennych gazu rocznie.

[related id=”12630″]

Zdaniem wiceszefa PGNiG, wypowiedź Millera wskazuje na faktyczne strategie wykorzystania Nord Streamu 2. W opinii Woźniaka, nikt dotąd dobitniej nie potwierdził obaw, jakie budzą – w Polsce i na Ukrainie – plany budowy nowej podmorskiej rury. – Pan Miller wyraźnie wskazał, że doprowadzi to do ruiny system (gazowy – Agencja Prasowa) Ukrainy – powiedział.

Woźniak odniósł się do informacji dotyczącej porozumienia, jakie zawarły zachodnie koncerny ws. nowego sposobu finansowania budowy Nord Stream 2. Pięć koncernów, w tym niemieckie BASF i Uniper, austriacki OMV, francuski Engie oraz brytyjsko-holenderski Shell zobowiązały się przyznać spółce Gazpromu Nord Stream 2 AG, która buduje gazociąg, kredyty na 50 proc. łącznej wartości ocenianego na 9,5 mld euro projektu.

W lipcu 2016 r. polski Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów poinformował, że ma zastrzeżenia dotyczące budowy gazociągu Nord Stream 2. Uznał, że powstanie grupy, która miałaby zbudować i eksploatować tę rurę, wzmocniłoby i tak mocną pozycję Gazpromu w Polsce.

Rok wcześniej akcjonariusze planowanego konsorcjum Nord Stream 2 – wtedy sześć firm: PAO Gazprom z Rosji, Uniper SE z Niemiec, Engie z Francji, OMV AG z Austrii, brytyjsko-holenderska Royal Dutch Shell plc i niemiecka BASF SE/Wintershall Holding GmbH – zwróciło się do polskiego urzędu antymonopolowego o zgodę umożliwiającą założenie spółki w Szwajcarii. Spółka ta miała zaprojektować, finansować, zbudować i eksploatować dwa równoległe rurociągi podmorskie. Po decyzji UOKiK konsorcjum wycofało wniosek ws. zgody na fuzję, choć zaznaczyło, że nie ma to wpływu na plany budowy rury.

[related id=”15191″]

Maciej Woźniak, pytany o ocenę zawarcia porozumienia, powiedział, że jest to kolejne podejście Gazpromu do budowy gazociągu, po ośmiu miesiącach od decyzji UOKiK, która faktycznie zablokowała finansowanie tej inwestycji.

Mamy do czynienia z kolejną koncepcją. Nie jestem przekonany, czy ta decyzja w pełni się utrzyma. Mówimy o wstępnym porozumieniu, którego szczegółów nikt nie zna. Wielu analityków spekuluje, jak to może być zorganizowane. Ciekaw jestem, czy i tym razem nasz regulator antymonopolowy nie będzie się chciał temu przyjrzeć – powiedział.

Nord Stream 2 to projekt dwunitkowej magistrali gazowej z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie, o mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Gazociąg ma być gotowy do końca 2019 roku; w tym samym roku Rosja zamierza zaprzestać przesyłania gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Polska, kraje bałtyckie i Ukraina sprzeciwiają się projektowi.

W ostatnim czasie Dania rozważa wprowadzenie nowych przepisów, które pozwolą odmówić, ze względów bezpieczeństwa i polityki zagranicznej, pozwolenia na budowę podmorskich gazociągów, takich jak Nord Stream 2. Przy czym, zdaniem ekspertów, nawet w przypadku przyjęcia tych przepisów Nord Stream 2 może zostać przekierowany tak, by ominąć wody terytorialne Danii.

PAP/JN

Polsce udało się chwilowo wstrzymać ekspansję Gazpromu w Europie Środkowej – mówi Wojciech Jakóbik z portalu BiznesAlert

Zablokowana decyzja KE o ekspansji Gazpromu w Europie Środkowej. Po skardze PGNiG Europejski Trybunał Sprawiedliwości zadecyduje, czy Gazprom może przesyłać więcej gazu do Niemiec gazociągiem OPAL.

 

Z redaktorem naczelnym portalu BiznesAlert, Wojciechem Jakóbikiem, rozmawialiśmy o procesie wytoczonym przez polską spółkę Komisji Europejskiej i pośrednio Gazpromowi przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości. – PGNiG złożyła skargę na decyzję Komisji Europejskiej, zezwalającej Gazpromowi na zwiększenie ilości gazu przesyłanego do Niemiec gazociągiem OPAL. Komisja Europejska musiała zawiesić zezwolenie co najmniej do chwili ogłoszenia decyzji Trybunału.

Z naszym gościem rozmawialiśmy również o informacji na temat wykupu przez Gazprom nowych mocy przesyłowych na użytek drugiej nitki gazociągu Nord Stream 2. Dziennik „Kommiersant” podał, że rosyjski koncern wykupił 6 marca nowe moce przesyłowe w Niemczech, Czechach i na Słowacji.

[related id=5753]

Gazeta podaje, powołując się na swoje źródła, że spółka Gazprom Eksport zarezerwowała nowe moce przesyłowe podczas aukcji na platformie PRISMA. Źródła dziennika twierdzą, że została wykupiona co najmniej główna część przyszłych przepustowości. Według „Kommiersanta” na aukcji wykupiono moce przesyłowe na 58 mld metrów sześciennych gazu rocznie w punkcie wejścia do niemieckiego systemu gazociągów w miejscowości Vierow oraz 45 mld metrów sześciennych w punkcie wyjścia z sieci gazociągów do Czech. Zarezerwowane przepustowości dotyczą w większości terminów od 1 października 2019 roku do 2039 roku.

„Kommiersant” zauważa, że główna część gazu z Nord Stream 2 będzie dostarczana przez planowany gazociąg EUGAL, bliźniaczy wobec OPAL-u, do Czech i na Słowację. Na Słowacji Gazprom może wykorzystać istniejącą tam infrastrukturę do dostarczania gazu do Austrii i dalej, na północ Włoch oraz na Węgry.

 

ŁAJ/PAP