Sadowski: Dzisiaj mamy zapaść gospodarczą. Rząd powinien uwolnić pracę od ZUS-ów, składek i podatków

Andrzej Sadowski o błędzie, jaki popełnia rząd skupiając się na bezrobotnych, zamiast na pracujących, tym, czy zarejestrowani niepracujący faktycznie nie pracują oraz o potrzebie nowej ustawy Wilczka.

 

Jeżeli już rząd zdecydował się na podwyższenie zasiłku dla osób zarejestrowanych jako bezrobotne bo to jest zupełnie inna kategoria to powinien przynajmniej o tę samą wartość podnieść kwotę wolną od podatku dla tych którzy dzisiaj pracują.

Andrzej Sadowski komentuje zapowiedź podwyższenia zasiłku dla bezrobotnych do 1200 zł. Stwierdza, że „należy skłaniać ludzi do aktywnego poszukiwania pracy”, a nie zachęcać ludzi, „którzy chcą utrzymać swój stan niepracowania” do pozostawania w nim. Rząd powinien przede wszystkim szukać rozwiązań dla osób pracujących takich jak zniesienie opodatkowania nadliczbowych godzin pracy.  Ekonomista zauważa, że liczba niepracujących Polaków jest zafałszowana przez fakt, że część zarejestrowanych jako niepracujący faktycznie pracuje w szarej strefie.

Jeden z ministrów pracy, który wizytował urząd pracy, jak mi kiedyś opowiadał, był zdziwiony dużym chaosem przy wypłacaniu zasiłków i zapytał się, dlaczego nie można podzielić osoby, które otrzymują ten zasiłek przynajmniej alfabetycznie, że od litery A otrzymują między godziną ósmą a dziewiątą itd. itd. , żeby nie było takiej kumulacji z samego rana.  Na to dowiedział się od dyrektora tego miejsca, że no jak to, przecież wszyscy chcą wziąć zasiłek rano i iść później do pracy w szarej strefie.

Podkreśla, że Polacy potrafią kalkulować i wiedzą, kiedy bardziej opłaca im się pójść na zasiłek i mieć więcej czasu wolnego niż pójść do pracy i zarabiać trochę więcej niż dostaliby z zasiłku, ale za cenę wysiłku.

Prezes Centrum im. Adama Smitha odnosi się także do pomysłu bonu 1000+ dla pracowników zatrudnionych na umowę o pracę, których dochody nie przekraczają 5200 zł brutto. Stwierdza, że takie rozwiązanie to dyskryminacja pracowników nieetatowych:

Powstaje pytanie, kto miałby sfinansować wakacje tylko dla wybranych.

Dodaje, iż skupienie się rządu na wakacjach, zamiast na pracy to pomylenie priorytetów.  Potrzebujemy, jak mówi członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP, rozwiązania na miarę ustawy Wilczka, które uwolni energię Polaków tłumioną przez podatki i regulacje.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dr Sadowski: Propozycje rządu wskazują na nieznajomość realnej gospodarki. To rozwiązania prourzędnicze

Dr Andrzej Sadowski o tarczy antykryzysowej, tym, czemu służy ona bardziej urzędnikom niż przedsiębiorcom oraz o alternatywach, jakie proponuje Centrum im. Adama Smitha.


Dr Andrzej Sadowski zauważa, że rząd zapowiedział wydanie podręcznika tłumaczącego, jak skorzystać z rozwiązań oferowanych w ramach tarczy antykryzysowej. Pokazuje to, że ta ostatnia nie jest tak prosta jak np. program 500+, przy którym „zrezygnowano na rzecz sukcesu ze skomplikowanych biurokratycznych procedur”. Zauważa, że przedsiębiorcy

Zanim zapoznają się z podręcznikiem, który rząd dla nich przygotuje, nie będzie miał kto korzystać z nich.

Prezes Centrum im. Adama Smitha wskazuje, że są to „rozwiązania prourzędnicze, nie proprzedsiębiorcze”. Rządowe propozycje wskazują jego zdaniem na nieznajomość tego, jak wygląda funkcjonowanie realnej gospodarki. Tłumaczy, jakie rozwiązania dla polskich małych i mikroprzedsiębiorców proponuje Centrum.

Zamiast oferować firmom tanie kredyty nie lepiej zawiesić działanie split paymentu, by firmy dysponowały całością pieniędzy, które spływają z faktur. […] Przedsiębiorcy dostawali całą zapłatę brutto. Od momentu wprowadzenia split paymentu dostają do dyspozycji tylko kwotę netto, chociaż podatek mają do zapłacenia dopiero pod koniec kwartału.

Pozwoli to uwolnić zamrożone obecnie pieniądze. Kolejną proponowaną zmianą jest możliwość, „możliwość wysyłania pracowników na urlop chorobowy”, gdzie pierwsze 30 dni, które dotychczas płacić przedsiębiorca weźmie na siebie państwo. Skąd to ostatnio weźmie na to pieniądze?

Tu nie ma innego rozwiązania niż zwiększenie długu publicznego. To najtańsze […] najmniej szkodliwe rozwiązanie.

Trzeba się zadłużyć, by „utrzymać płynność takich instytucji jak  Zakład Ubezpieczeń Społecznych”. Dr Sadowski zwraca uwagę, że kontrole skarbowe trwają, choć same budynki Urzędu Skarbowego są zamknięte. Prowadzi to do absurdalnej sytuacji, w której przedsiębiorcy „nie mogą się zapoznać z dokumentacją, a terminy biegną”. Należy więc wstrzymać wszystkie kontrole. Nasz gość uzupełnia, że aby pobudzić popyt wewnętrzny rząd powinien obniżyć stawkę VAT z 23 do 19%, czyli do poziomu obowiązującego w bogatszych od nas Niemczech.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Dr Sadowski: Trzeba zawiesić absurdalne, czasochłonne procedury. Rząd nie rozumie, jaka zapaść miała miejsce

Dr Andrzej Sadowski o „tarczy antykryzysowej”, potrzebie zwolnienia przedsiębiorców z nadmiaru biurokracji, dodruku pieniądza i wzroście inflacji oraz o polskiej giełdzie.

 

Nie było oficjalnie dodruku pieniądza, a mieliśmy bardzo dużą inflację w styczniu.

Dr Andrzej Sadowski zauważa, że wcześniej „korzystaliśmy z dobrodziejstwa deflacji”.  Tłumaczy, że „inflacja niszczy oszczędności” . Obecnie możemy się spodziewać, że będzie ona jeszcze wyższa. Zaznacza, że „dzisiejsze obniżenie stóp procentowych nie będzie mieć przełożenia na ratowanie polskich przedsiębiorców”, gdyż jego realny wpływ odczujemy dopiero za kilkanoście miesięcy. Prezes Centrum im. Adama Smitha przewiduje, że złoty będzie dalej tracił na wartości:

Pieniądz ze względu na brak towarów i spekulacji  nagle straci tyle na wartości, że każdy będzie szukał własnego sposobu oszczędzania.

Ekonomista, że polska giełda ma możliwość uruchomienia instrumentów, jak publiczne listy zastawne i weksle, z których obecnie niezbyt korzysta. Przypomina jak Niemcy, które rozpętały, a następnie przegrały II wojnę światową, podniosły się po niej wyprzedzając po kilkunastu latach gospodarkę brytyjską. Niemcy postawili bowiem na wolny rynek, gdy Brytyjczycy stosowali interwencjonizm. Do podobnej sytuacji doszło, jak mówi, w Polsce, kiedy to po przetoczeniu się przez nasz kraj trąb powietrznych:

Nagle okazało się, że można zawiesić prawo budowlane, by każdy mógł następnego dnia odbudowywać własny dom.

Nasz gość zaznacza, iż także obecnie należy zawiesić „absurdalne, czasochłonne procedury”. Proponuje żeby za część pieniądzy uzyskiwanych z Unii Europejskiej na walkę z koronawirusem rząd zapłącił za małych i średnich przedsiębiorców składki na ZUS.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Coraz więcej samozatrudnionych i pracujących na umowach cywilnoprawnych w Polsce

Sto tysięcy pracujących na własną działalność i drugie tyle na umowach cywilnoprawnych- tyle przybyło w tym roku. W Polsce pracownicy odwracają się od etatu.

Dotychczas zatrudnienie na własny rachunek lub na podstawie umów cywilnoprawnych było traktowane jako gorsza forma zarobkowania, ze względu na brak regulacji związanych z umową na etat.  Stąd określane było mianem „umów śmieciowych”. Rozwiązanie takie jako wygodne dla pracodawców było przez nich wymuszane na pracownikach, zwłaszcza w sytuacji wyższego bezrobocia. Obecnie jednak bezrobocie utrzymuje się na rekordowo niskim poziomie (5,2 proc. w grudniu 2019 r.), a firmy coraz częściej mają problemy ze znalezieniem pracowników. Tymczasem o 8,3 proc. zwiększyła się liczba samozatrudnionych w 2018 r., co stanowiło dwukrotnie wyższy wzrost niż w latach 2016-17. Jak komentuje Łukasz Kozłowski, cytowany przez portal forsal.pl:

Wszystko wskazuje, że ten trend wynika z decyzji samych zarobkujących. W obecnej sytuacji na rynku trudno jest pozyskać dobrego pracownika, więc rośnie presja nie tylko na płace, lecz także na formę zatrudnienia.

Główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich podkreślił, że obecnie łatwiej jest pracownikom uzyskać umowę o pracę, w tym na czas nieokreślony. Jednocześnie jednak zatrudnienie nieetatowe może być postrzegane jako atrakcyjniejsze ze względu na większą elastyczność i mniejsze obciążenie fiskalne. Jak dodaje:

Dodatkowo trzeba jeszcze przypomnieć zachęty do prowadzenia własnej działalności, czyli preferencje składkowe, w tym Mały ZUS i Mały ZUS plus, oraz możliwość opodatkowania w formie podatku liniowego.

Nie mając zaufania do systemu emerytalnego ludzie wolą więcej dostać do ręki niż płacić składki. Jak mówił w Radiu WNET dr Andrzej Sadowski, nikt z małych przedsiębiorców nie wierzy w mniejszą emeryturę”, gdyż zdają oni sobie sprawę, iż emerytury i tak będą mniejsze. W dodatku, jak zauważył, cytowany przez forsal.pl.  prof. Jacek Męcina:

Trzeba też pamiętać, że często chodzi w tym przypadku o specjalistów lub fachowców, którym opłaca się nawiązywać współpracę z wieloma podmiotami. Dla nich samozatrudnienie jest atrakcyjne. Również osoby młodsze, pokolenie „Z”, przywiązują większą uwagę do elastycznych warunków pracy

Inną od doradcy zarządu Konfederacji Lewiatan perspektywę mają związkowcy, w imieniu których wypowiadał się Grzegorz Sikora wskazując na rolę państwa:

Nie wszyscy są beneficjentami transferów społecznych uruchomionych przez rząd. Ci, którzy nie korzystają z programów z plusem w nazwie, płacą podatki, a jednocześnie dostrzegają, że na tym nie zyskują, bo nie poprawia się jakość usług publicznych, w tym opieki zdrowotnej, a system ubezpieczenia społecznego nie budzi zaufania

Dyrektor ds. komunikacji Forum Związków Zawodowych stwierdził, że wzrost nieetatowych form zatrudnienia jest formą protestu „wobec selektywnej polityki społecznej”.

A.P.