Bobołowicz: Krymskotatarska telewizja ATR może przestać funkcjonować. To rzetelne źródło informacji z okupowanego Krymu

Paweł Bobołowicz i Ajder Mużdabajew o mediach ukraińskich na Krymie, ukraińskim rynku medialnym, o komunikacji prezydenta Zełenskiego z dziennikarzami i sprawie jego wizyty w Omanie.

To jedyny kanał Tatarów krymskich na świecie. ATR nadawał na Krymie, ale po aneksji Krymu kanał został deportowany i musiał się przenieść do Kijowa.

Ajder Mużdabajew mówi o problemach telewizji ATR, której jest wicedyrektorem. Kanał ten może przestać funkcjonować. Jest on już teraz zadłużony, a grozi mu utrata finansowania ze strony Kijowa. Władze ukraińskie chcą bowiem przeprowadzania przetargów na materiały z będącego pod rosyjską władzą Krymu, co jak stwierdza Paweł Bobołowicz,  jest niemożliwe. Korespondent dodaje, że sam jest widzem telewizji ATR:

To rzetelne źródło informacji z okupowanego Krymu. […] Co najmniej 10 osób, które współpracowały z ATR-em znalazło się w więzieniu właśnie za to.

Mużdabajew przypomina, że w sprawie krymskotatarskiego medium wypowiedział się Parlament Europejski, który uznał, że Ukraina ma obowiązek wspierać tą dedykowaną rdzennej ludności półwyspu telewizję. Jednak nie tylko Tatarzy mają utrudniony dostęp do ukraińskich mediów. W związku z kwestiami technicznymi:

29 innych ukraińskich kanałów przestało działać na Krymie. Ci mieszkańcy, którzy chcieliby mieć ukraińskie kanały na Krymie mają z tym problemy.

Bobołowicz mówi o rynku medialnym u naszych południowo-wschodnich sąsiadów. Zauważa, że po Majdanie władzom ukraińskim nie udało się wzmocnić na tyle mediów publicznych, by osiągnęły dominację nad prywatnymi, posiadanymi przez oligarchów.

Ukraiński rynek medialny różni się od polskiego. Media są podzielone i skoncentrowane wokół grup oligarchicznych […] dość łatwo przypisać je do nazwisk oligarchów.

Jednym z tych mediów jest Media Holding, którego właścicielem jest Ihor Kołomojski. Należąca do oligarchy telewizja jest najchętniej wybieraną przez prezydenta Zełenskiego, kiedy już w telewizji występuje. Nie zdarza się to bardzo często, gdyż ukraiński prezydent preferuje komunikowanie się ze swymi rodakami za pośrednictwem zamieszczanych w mediach społecznościowych filmików. Jak zwraca uwagę nasz korespondent, utrzymane są one w konwencji wypracowanej jeszcze w kampanii wyborczej, która w Polsce zostałaby uznana za niepasującą do aktualnej głowy państwa.

Wicedyrektor ATR kontynuuje wątek poruszony przez dziennikarza, w „Poranku WNET”, czyli kontrowersje wokół wizyty prezydenta Zełenskiego w Omanie. Media ukraińskie spekulują, że mogło dojść tam do spotkania Zełenskiego z Nikołajem Patruszewem, sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Prezydenckie biuro zaprzeczyło temu.

Biuro Prezydenta kieruje sprawę do sądu przeciw Radiu Swoboda […] będzie próbować udowodnić, że do spotkania nie doszło.

Wiadomo, że samolot którym wrócił do swego kraju Zełenski przyleciał z Moskwy, ale czy był tam ważny rosyjski polityk już nie.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Serhij Tomilenko, Żanna Bezpiatczuk, Stanisław Kozluk – Program Wschodni z 9 listopada 2019 r.

W Programie Wschodnim: O polskiej ambasadzie w Kijowie i polskiej pomocy dla więźniów Kremla, a także sprawie Burisma Holdings.

Goście Programu Wschodniego:

Frumin Halajdiuk – zespół muzyczny;

Stanisław Kozluk – „Ukrianski Tyzden”;

Serhij Tomilenko – Stowarzyszenie Dziennikarzy Ukrainy;

Żanna Bezpiatczuk – dziennikarka BBC Ukraina;

Bartosz Cichocki – ambasador RP na Ukrainie;

Edem Bekirow – działacz krymsko-tatarski;

Małgorzata Gosiewska – wicemarszałek Sejmu.


Prowadzący: Paweł Bobołowicz

Realizator: Jan Dudziński


Część pierwsza: 

Frumin Halajdiuk to ukraiński zespół grający na ulicy. Zawiera w sobie różne gatunki muzyczne. W ich repertuarze można usłyszeć m.in. „Summertime”, „The shadow of your smile”, „Yellow leaves” oraz „Fly me to the moon 5-le petit pleur”.

W Polskiej ambasadzie w Kijowie odbyło się spotkanie z uwolnionymi więźniami Kremla – obywatelami Ukrainy bezprawnie przetrzymywanymi na terenie Federacji Rosyjskiej. Część więźniów zostało wymienionych we wrześniu tego roku.

Bartosz Cichocki – mówi, że w wielu wypowiedziach brzmiał apel o solidarność i słychać było dużo słów wdzięczności.

Nadal co najmniej 100 osób jest nielegalnie przetrzymywanych na terytorium Rosji. Obradowaliśmy decyzje jednostronnie. To spotkanie pomaga nagłaśniać na arenie międzynarodowej sprawę przetrzymywanych obywateli ukraińskich na terenie Federacji Rosyjskiej – mówi gość „Programu Wschodniego”.

Rozmowy dotyczą osób dotkniętych przez wojnę, które formalnie są na wolności, ale stracili pracę bądź mają stany depresyjne. To spotkanie ma na celu koordynacje działań różnych ambasad. Jak dodaje: Chodziło nam o skontaktowanie ogniw pozytywnej walki dla Ukrainy. Takimi problemami nie można zajmować się raz na jakiś czas, ale przynajmniej raz na miesiąc. 

Małgorzata Gosiewska  – twierdzi ,że chodzi o to, aby świat nie zadowolił się tym, że część jeńców udało się oswobodzić. „Trzeba pamiętać, że okupacja Krymu wciąż trwa. Spotkanie ma przypominać światu, że w tym kraju toczy się wojna i należy się jej wsparcie” – podkreśla.

Jak dodaje: To musi dziać się równolegle, a politycy europejscy muszą pomyśleć o zasadach, na podstawie których Europa powinna funkcjonować. Jeśli trzymamy się zasad, to pokazujmy to również na przykładzie Ukrainy.

Pomagamy dzieciom, które żyją na Donbasie. Pomagamy szkoląc psychologów i przygotowując służby ukraińskie w zakresie psychologicznych i psychiatrycznym. Będziemy się mocno angażować w dalszą walkę uwolnienia jeńców – mówi wicemarszałek Sejmu.

W spotkaniu wzięli udział m.in. zwolnieni ukraińscy marynarze i skazany na 12 lat więzienia ukraiński korespondent Roman Suszczenko, a także działacz krymsko-tatarski Edem Bekirow oskarżony o przewożenie 12 kilogramów trotylu i 190 naboi. Dziewięć miesięcy w kremlowskich wiezieniach pogorszyło dodatkowo stan zdrowia Bekirowa, już po uwolnieniu przeszedł on kolejną operację na serce.

Edem Bekirow przypomina, że olbrzymią grupę wciąż uwięzionych w Rosji stanowią Krymscy Tatarzy, a polska inicjatywa przypomina o wciąż uwięzionych.

Jak zaznacza: Po pierwsze szczególne znaczenie ma to dla tych, którzy pozostali tam. To miejsce płaszczyzna, gdzie możemy mówić, jakie mamy problemy, co nas martwi. Możemy zwracać się z prośbami do społeczeństwa. Byłoby bardzo dobrze, jakby takie spotkania odbywały się częściej.

Stanisław Kozluk opowiada o dwóch kategoriach więźniów, którzy znajdują się na terytorium Rosji i okupowanego Krymu oraz Donbasu.

Pierwsza kategoria to więźniowie polityczni jest ich ok. 80-110, druga zaś grupa to więźniowie, jeńcy, którzy znajdują się na terenie okupowanego Donbasu, jest to liczba ok. 200 osób – mówi gość Pawła Bobołowicza.

Jak dodaje: Przede wszystkim najwięcej sprawa Rosja wszczynała przeciwko tatarom krymskim, ale niedawno powróciły też sprawy z zarzutem prowadzenia wojny agresywnej. Szczególnie zagrożeni są Ukraińcy, którzy mają obywatelstwo innych krajów. Ministerstwo Sprawiedliwości probuje znaleźć jakieś rozwiązanie, ale twierdzi, że na Federacje Rosyjską nie ma gotowych recept.

Serhij Tomilenko mówi o spotkaniu w Parlamencie, którego tematem było bezpieczeństwo dziennikarzy. Jak mówi: To spotkanie odbyło się po 2-letnim okresie walki. 

Sergiej Tomilenko podkreśla, że dziennikarze chcą, aby widoczne były postępy w obszarze dziennikarskim.

„Tutaj akcent stawiamy na te sprawy, które nadal nie zostały rozstrzygnięte. Domagamy się sprawiedliwości. Wielkim plusem było to, że powołano funkcjonariuszy wysokiego szczebla, którzy będą składali raporty z postępów tej sprawy” – opowiada.

Dziennikarze dostają wielkie wsparcie od organizacji międzynarodowych, współdziała z nami misja monitoringowa ONZ, dostaje wsparcie od międzynarodowej rady dziennikarz.

Donald Trump / Fot. Sgt. Amber Smith / CC 3.0

Żanna Bezpiatczuk przygląda się sprawie kolejnych wątków sprawy Trump-Załenski. Gość opowiada o kongresie, w którym padły słowa o pomocy wojskowej i wizyty Wołodymyra Zełenskiego w Stanach Zjednoczonych.

„Jeśli Ukraina chciała otrzymać pomoc wojskową to musiała wszczynać śledztwo przeciwko firmie Burisma Holdings. Jest to nieporozumienie, gdyż śledztwo prowadzone było jedynie przeciwko jej właścicieli” – mówi gość „Programu Wschodniego”.

Kijów i Ukraina nie posiadają żadnej odpowiedzi. Zdecydowały się milczeć, gdyż nie chcą zostać narzędziem polityki Stanów Zjednoczonych, a także nie chcą zostać wykorzystane przez Donalda Trumpa.


Posłuchaj całego „Programu Wschodniego” już teraz!


 

Polska i Ukraina mają ten sam cel i tego samego wroga / Wywiad z Jadwigą Chmielowską, „Kurier WNET” 46/2018

Jeśli ktoś, będąc Polakiem, bardziej nienawidzi Ukrainy niż kocha Polskę, to znaczy, że gotów jest poddać się rosyjskiemu panowaniu. To samo, odpowiednio zmieniając sformułowanie, dotyczy Ukraińców.

Jadwiga Chmielowska
Władysław Niedaszkiwski

Mamy ten sam cel i tego samego wroga

O perspektywach relacji polsko-ukraińskich, możliwościach rozwiązania konfliktu rosyjsko-ukraińskiego oraz o obecnej sytuacji wewnętrznej Ukrainy z redaktor naczelną „Śląskiego Kuriera WNET” Jadwigą Chmielowską, opozycjonistką z czasów PRL, współprzewodniczącą Autonomicznego Wydziału Wschodniego Solidarności Walczącej, Sekretarzem Generalnym Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, ekspertem KRRiT – rozmawia ukraiński dziennikarz Władysław Niedaszkiwski.

W latach 80. zajmowała się Pani wyzwoleniem politycznych więźniów. Dziś ten temat jest bardzo aktualny na Ukrainie. Jakiej rady może Pani udzielić naszym obrońcom praw człowieka? Na co trzeba w pierwszej kolejności zwrócić uwagę, żeby uwolnić więźniów Kremla?

Uważam, że jedynie międzynarodowa opinia publiczna jest w stanie wpłynąć na władze państw totalitarnych. Tak było w latach 80. XX wieku w Polsce i tak jest dzisiaj. Rosja Putina jest, niestety, bardzo często przedstawiana społeczeństwom wolnego świata jako jedyne państwo, które jest w stanie sprzeciwić się paranoicznym pomysłom elit zachodnich. Kreml przeznacza olbrzymie pieniądze na budowanie wizerunku Putina jako obrońcy europejskich wartości chrześcijańskiej cywilizacji oraz na wojnę informacyjną (na etatach są tysiące hakerów, informatyków, trolli). Dlatego powinno się podawać do wiadomości publicznej wszelkie przykłady łamania praw człowieka przez Rosję, obnażać jej terrorystyczno-imperialny charakter. Potrzebne są konkretne posunięcia – w tym wypadku pozwy sądowe do trybunałów międzynarodowych.

Uważam też, że w dobie wojen hybrydowych, gdy najskuteczniejszym narzędziem jest informacja, przekaz powinien odbywać się również w języku rosyjskim, aby skutecznie trafiał do wyborców Putina.

Obowiązkiem Unii Europejskiej jest wydzielenie realnych funduszy na walkę informacyjną przeciwko dezinformacji płynącej z Kremla. W chwili obecnej w Brukseli zajmuje się tą sprawą około 20 urzędników – przeciwko parunastu tysiącom informacyjnych żołnierzy Putina. To kpina.

Istnieje kwestia zakładników, którzy znajdują się w niewoli u bojówkarzy w Donbasie. Jak można doprowadzić do ich uwolnienia?

Jestem zwolenniczką rozwiązań siłowych. Swoich należy uwalniać. Do tego służą wyszkolone oddziały specjalne. Armia Krajowa odbijała swoich z rąk katów niemieckich i sowieckich, choć podczas okupacji warunki były o wiele trudniejsze. Ja w ogóle nie rozumiem, dlaczego tak duże państwo jak Ukraina ma problem w Donbasie i Ługańsku. Nie jest jasne, czy to jest agresja Rosji, czy walka z terrorystami lokalnymi. To, co się stało na Krymie, jest wynikiem błędnej polityki prowadzonej od lat 90. XX wieku. Kijów nie wspierał dostatecznie Tatarów, nie umożliwił powrotu wszystkim Tatarom na Krym, nie przekazał w ręce Medżlisu władzy nad Autonomią Tatarską. Ukraina być może teraz dopiero odzyskuje kontrolę nad dowództwem swojej armii.

Jak Pani scharakteryzuje dzisiejsze stosunki polsko-ukraińskie w świetle niedawnych decyzji polskich polityków, na przykład dotyczących penalizacji banderyzmu?

Nowelizację ustawy o IPN oczywiście popieram, bo przeciwstawia się niemieckiej propagandzie, próbującej zrzucić odpowiedzialność za Holokaust, lub jej część, na Polaków (chodzi o sformułowanie „polskie obozy koncentracyjne”). Na początku tłumaczono, że to określenie wskazuje tylko geograficzną lokalizację obozu w Auschwitz, ale później poczynano sobie coraz śmielej. Nadal mówi się wszędzie o jakichś mitycznych „nazistach”, a nie Niemcach, którzy przecież ogromną większością (ponad 90%) wybrali w demokratycznej procedurze Hitlera.

Jednak zapis o Ukrainie w tej nowelizacji jest (nie tylko moim zdaniem) typową kremlowską „wrzutą”. Wielu polskich publicystów zwróciło uwagę na to, że „punkt ukraiński” pojawił się w ostatniej chwili, w końcówce roku 2016. Ponad rok trwała cisza i raptem 25 stycznia 2018 r. w sejmie odbyło się drugie czytanie.

Oficjalnie jako działanie sterowane przez Rosjan ocenił to były premier prawicowego rządu, obrońca więźniów politycznych i opozycjonista w PRL-u – adwokat Jan Olszewski. Spotkał go za to olbrzymi atak środowisk prorosyjskich.

Moim zdaniem ten zapis, wciśnięty przez środowiska narodowe i Ruch Kukiz’15, miał powstrzymać funkcjonowanie ustawy i ją skompromitować. Określenie terminu zbrodni banderowskich na lata 1925–1950 dyskwalifikuje autorów tego sformułowania. W 1925 roku Bandera miał 16 lat i jeszcze nie było żadnych banderowców. OUN powstał w 1929 r., a na przełomie 1940/1941 rozpadł się na dwie frakcje – melnykowców i banderowców.

Poseł Rzymkowski z Kukiz’15 przyprowadził do komisji sejmowej trzech ekspertów ds. ukraińskich – profesorów Włodzimierza Osadczego, Czesława Partacza i Wojciecha Muszyńskiego z IPN. Ten ostatni powinien znać historię. Sądzę więc, że jedynie miał uwiarygadniać pozostałych ekspertów.

Profesor Partacz zajmuje się stosunkami polsko-ukraińskimi. W 2015 r. skorzystał z zaproszenia władz rosyjskich i wziął udział w konferencji w Jałcie. Uwiarygodnił tym samym obecność Rosji na Krymie. Występował też w Sputniku – czołowej sieci propagandowej Rosji. Tak więc Partacz dołączył do zdrajców interesów Polski. Skandalem jest, że taki człowiek ma wpływ na legislację w Polsce.

Na Krymie w lutym 2015 r. był też Adam Śmiech z Klubu „Zawsze Wierni Rzeczpospolitej” Jest to wyjątkowo antysemicka i prorosyjska grupa, realizująca politykę Putina.

Z kolei prof. Włodzimierz Osadczy jest członkiem władz wojewódzkich Stowarzyszenia Polska – Wschód, czyli dawnego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. W ubiegłym roku panowie Osadczy i Partacz zorganizowali konferencję z Zapałowskim, kolejnym działaczem prorosyjskim w Polsce, znanym z propagowania rozbioru Ukrainy. Prof. Osadczy straszy, że Ukraińcy pracujący w Polsce w pewnym momencie rzucą się na Polaków i jak banderowcy będą mordować. Tak więc, znając autorów tej „ukraińskiej poprawki”, śmiem twierdzić, że powstała ona przy bliskiej współpracy z ambasadą Rosji albo wręcz na Łubiance.

Rosyjskim priorytetem jest doprowadzanie do jak największego napięcia w stosunkach Ukrainy z Polską. Pamiętamy wszyscy, jak olbrzymim poparciem Polaków cieszył się Majdan, czyli walka Ukraińców o niepodległość! Polacy zdają sobie sprawę, że dopiero przynależność Ukrainy do NATO może na trwałe zagwarantować bezpieczeństwo całego naszego regionu – od Tallina i Warszawy do Erewania, Sofii i Aten – czyli państw Międzymorza.

Dlatego uważam działalność prorosyjskiej agentury w Polsce, szczującej na Ukraińców, za równie szkodliwą, jak działanie pana Wiatrowycza z ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej. Gloryfikuje on zbrodniarzy z tej części UPA, która rzeczywiście dokonywała rzezi. Dla Polaków i Ukraińców najważniejsze jest stanięcie w prawdzie, aby płacz nad trumnami nie przesłonił nam wolności. By znowu nie zwyciężyli Moskale. Bo mordy na Polakach organizował i Berlin, i Kreml. I choć Bandera był w obozie niemieckim, to jednak podlegli mu Ukraińcy mordowali Polaków w imię jego nacjonalistycznej ideologii.

Należy też pamiętać, że niektórzy przywódcy UPA byli przeciwni rzezi Polaków, jak np. Taras Bulba-Borowieć.

Co Pani sądzi o takich kontrowersyjnych elementach naszej wspólnej historii, jak rzeź wołyńska? Spory trwają do dziś. Czy jest jakaś szansa, by nasze kraje wreszcie się porozumiały?

Wszystkie te sprawy należy spokojnie wyjaśniać, rzetelnie opisywać, przeprowadzać ekshumacje, stawiać pomniki itp. Pamiętajmy, że w Hrubieszowie, choć AK z UPA zażarcie się zwalczały, dokonując pacyfikacji wiosek, to po wkroczeniu Sowietów zaczęły współpracować w obliczu wspólnego wroga. Tak musi być i dzisiaj. Tylko współpraca Polski i Ukrainy pozwoli zachować nam wolność.

Wyjaśnienie przyczyn zbrodni, które objęły swoim zasięgiem Wołyń i część ówczesnej Małopolski Wschodniej, jesteśmy winni nie tylko tym, którzy zginęli, ale też sobie i przyszłym pokoleniom. Ta historia dla wszystkich Ukraińców i Polaków powinna być przestrogą przed tym, co dzieje się, gdy się nie wspieramy.

Przez wieki połączone wojska litewskie, rusińskie i polskie nie tylko zwyciężały Rosjan, ale i zdobyły Kreml. Natomiast walki między pobratymcami sprawiły, że popadliśmy w niewolę. Tak więc, czy się to nam podoba, czy nie, jesteśmy skazani na współpracę, jeśli chcemy być wolni.

Jeśli ktoś, będąc Polakiem, bardziej nienawidzi Ukrainy niż kocha Polskę, to znaczy, że gotów jest poddać się rosyjskiemu panowaniu. To samo, odpowiednio zmieniając to sformułowanie, dotyczy Ukraińców. Należy też zdawać sobie sprawę z tego, że Rosja prowadzi wojnę informacyjną, której zadaniem jest skłócać narody.

Wojna w Donbasie trwa już ponad trzy lata. Aktualna jest kwestia misji pokojowej ONZ. Czy, zdaniem Pani, ta inicjatywa może się powieść?

Zależy, kto miałby się w tych wojskach pokojowych znaleźć. Bo jeśli rosyjscy „mirotworcy”, to taka misja zagrażałaby niepodległości Ukrainy. Jeśli żołnierze innych państw, to powinni oni stać na granicy Ukrainy z Rosją, aby uniemożliwiać przesiąkanie rosyjskiej broni i żołnierzy. Wtedy to miałoby jakiś sens. Jeśli natomiast takie wojska miałyby odgradzać okupowane tereny od reszty kraju, będzie to wzmacniało pozycję samozwańczych prorosyjskich władz okupacyjnych. Efekt będzie odwrotny od zamierzonego.

Pani ściśle współpracuje z ruchem Tatarów krymskich. Na czym polega ta współpraca i co udało się osiągnąć?

Wraz z kolegami z Autonomicznego Wydziału Wschodniego Solidarności Walczącej od 1989 współpracowaliśmy z OKND (Narodową Organizacją Ruchu Krymskotatarskiego), a potem z Medżlisem i Światowym Kongresem Tatarów Krymskich. Z Piotrem Hlebowiczem często przyjeżdżałam na Krym. Wraz z gronem przyjaciół pomagaliśmy w powrotach Tatarów na półwysep. Staraliśmy się nagłaśniać w całym świecie sytuację narodu deportowanego w całości przez Stalina. Z 400 000 osób wywiezionych 18 maja 1944 roku przeżyła połowa. Duża część zmarła podczas deportacji.

Piotr Hlebowicz i przedstawiciele Tatarów krymskich, 2013 | Fot. archiwum prywatne P. Hlebowicza

Niestety Ukraina nie wspierała należycie powrotu Tatarów na Krym. Musieli wykupywać swoje majątki – domy i ziemię, które przez wieki należały do ich przodków. Na Krym powróciła tylko połowa deportowanej przez Sowietów populacji tego narodu. Rząd ukraiński, zamiast udogodnić powrót wszystkich Tatarów krymskich z Uzbekistanu i innych miejsc zsyłki, by zmniejszyć procentowo liczebność Rosjan na Krymie – robił rzecz odwrotną – wszelkimi metodami utrudniał ich przyjazd. Klasyczne strzelanie sobie w stopę. To oni – Tatarzy – powinni rządzić Krymem. Jednak głupota władz Ukrainy sprawiła, że Kijów cały czas zachowywał w tej sprawie dystans.

Sama słyszałam, gdy przestrzegałam przed możliwą zdradą Rosjan, że „przecież Rosjanie to Słowianie i chrześcijanie, a Tatarzy są tureckojęzycznymi muzułmanami”. I z dwojga złego lepiej jest oddać Krym Rosji, niż pozwolić na stworzenie Autonomii Krymskotatarskiej i zagrożenie „fundamentalizmem islamskim”. Tak wypowiadali się różni politolodzy oraz politycy ukraińscy i proszę – efekty nie kazały długo na siebie czekać. I choć politycy ukraińscy mają teraz nauczkę, to obawiam się, że nawet ta okupacja niewiele ich nauczyła. Wojska ukraińskie oddały Krym bez jednego wystrzału! Czy po tym odbyły się procesy dowódców? Przecież ktoś był odpowiedzialny za ten stan rzeczy.

Krymscy Tatarzy do szlachetny i wykształcony naród. Ci z nich, którzy osiedli na ziemiach dawnej Rzeczpospolitej (początek osadnictwa – koniec XIV wieku), otrzymali szlachectwo lub zostali przyjęci do stanu rycerskiego. Byli zawsze wierni swojej nowej ojczyźnie. Do dziś ani Litwini, ani Polacy nie mają z Tatarami żadnych zatargów. Z tego, co wiem, również nie są zarzewiem żadnych konfliktów Ukrainie. To Ukraina zdradziła Tatarów, a nie Tatarzy Ukrainę.

Obecnie są oni na Krymie represjonowani. Próbowaliśmy nagłaśniać procesy przywódców tatarskich, interesować dziennikarzy za granicą ich problemami. Rosja kilkakrotnie usiłowała przyklejać Tatarom łatkę muzułmańskiego fundamentalizmu. Na szczęście prawie nikt w to nie wierzy. Przeszły 4 lata od aneksji i okupacji, a rząd Ukrainy wraz z prezydentem prawie nic nie zrobili w sprawie Tatarów. Są mgliste obietnice tatarskiej autonomii kulturalnej (!) na Krymie, przyjmuje się uchodźców z okupowanego półwyspu, jednak nie jest to najlepiej zorganizowane.

W jednej ze swoich publikacji pisała Pani, że Rosja stara się zacząć wojnę pod pretekstem religijnym. Mamy najazd migrantów w Europie, mamy „państwo islamskie”. Czy to wszystko jest częścią tego planu? Jaka jest w tym rola Ukrainy?

Rosja próbowała ocieplić stosunki z USA, a nawet wciągnąć Stany Zjednoczone do współpracy na niwie walki ze światowym terroryzmem, choć sama od kilkudziesięciu lat go budowała. Po 11 września 2001 r. to się jej częściowo udało. Świat zaczął walczyć z terroryzmem islamskim i raptem zapomniał, kto go tworzył.

Niemcy realizują w Unii Europejskiej politykę rosyjską. Chcą Amerykanów wypchnąć z Europy i to jest oczywiście korzystne dla Rosji. Warto przypomnieć gazociągi pod Morzem Bałtyckim. Na rękę Rosji jest destabilizacja Europy i państw narodowych. Merkel swoją polityką doprowadziła do tego, że w kolejnych państwach wygrywają partie narodowe, upatrujące w Putinie, niestety, zbawcę od zachodnioeuropejskich dewiacji, tak propagowanych przez Niemcy.

Obecnie jednak i USA, i Wielka Brytania nie dają się Rosji wodzić za nos. Donald Trump wymienił sekretarza stanu USA. Został nim dotychczasowy szef CIA, po którym można się spodziewać zdecydowanie twardszego stosunku do Rosji niż miał Tillerson. Bardziej stanowczą postawę Wielkiej Brytanii wobec Rosji widać zaś np. w związku z otruciem na terenie Wielkiej Brytanii Siergieja Skripala. Rosja się przeliczyła, licząc na tak mizerną reakcję, jak po otruciu Litwinienki.

Przy okazji sprawy Skripala także Niemcy i Francja zostały zmuszone do jasnego opowiedzenia się, czy są po stronie Rosji, czy Zachodu. Donald Trump, Theresa May, Emmanuel Macron i Angela Merkel podpisali się pod wspólnym oświadczeniem, wzywającym Rosję do złożenia wyjaśnień ws. użycia broni chemicznej do ataku na Skripala. Solidarność z Wielką Brytanią wyraził kilka dni wcześniej polski premier.

Należy zacieśniać jak najbardziej kontakty i współpracę z NATO i USA. To leży także w interesie Ukrainy, która musi wreszcie przestać dawać się oszukiwać Niemcom.

Czym były manewry „Zapad 2017” – demonstracją mocy czy próbą rozszerzenia swojego władania? Czy te manewry były skuteczne?

Manewry Zapad – zorganizowane z wielkim szumem na Białorusi – miały zastraszyć wolny świat. Kto jest strachliwy, ten zawsze ma problem. Zapad 2017 był w tym kontekście bez znaczenia. Pokazał jedynie całkowitą zależność łukaszenkowskiej Białorusi od Rosji. Niepokojący jest jednak proceder budowania nowych rosyjskich baz wojskowych na Białorusi oraz wzrost liczebności żołnierzy rosyjskich u naszych wschodnich granic. To także groźba dla Ukrainy, która ma sporą granicę z Białorusią.

Jak, Pani zdaniem, powinna się odbyć deokupacja Krymu i Donbasu? Czy okupowanie tereny potrafią zreintegrować się z pozostałą częścią Ukrainy?

Po pierwsze musi nastąpić wycofanie wojsk rosyjskich z Krymu i Donbasu oraz bandziorów nazywających siebie separatystami. Potem nowi osadnicy z Rosji powinni jak najszybciej wrócić do domu, czyli do „matuszki Rasiji”. Z reintegracją nie będzie oczywiście żadnych problemów. Ukraińcy widzą, jak żyje się w wolnym świecie, ich paszporty są ważne w całej Europie, i nie potrzebują wiz. Już słyszałam, że Rosjanie z Krymu starają się w Kijowie o potwierdzenie ukraińskiego obywatelstwa. No cóż, lepiej być Ukraińcem niż Rosjaninem.

Naturalnie trzeba rozliczyć pomocników okupantów – krymskich Rosjan zaangażowanych w represje przeciwko Tatarom krymskim oraz zamieszkałym na Krymie Ukraińcom. Codziennie FSB i okupacyjne służby pomocnicze przeprowadzają rewizje w domach działaczy krymskotatarskich, są aresztowania, pobicia, procesy sądowe, stała inwigilacja. Od czasu zajęcia Krymu zabito wielu młodych Tatarów krymskich. Okupanci nazywają to następująco: „Porwani i pozbawieni życia przez nieznanych sprawców”.

Jak Pani ocenia to, co obecnie obserwujemy w życiu politycznym w Polsce? Są obawy, że za sprawą polityki PiS-u Polska kieruje się w stronę autorytaryzmu i dyktatury. Czy to prawda? Jakie konsekwencje ewentualny polski autorytaryzm będzie miał dla Ukrainy?

Straszenie PiS-em to oczywisty element wojny propagandowej Rosji i Niemiec. Polska wreszcie zaczęła realizować swoje interesy, zamiast być kolonią Niemiec. Gospodarka się rozwija, program prorodzinny zwiększył dzietność i zamożność rodzin. Panuje absolutna wolność słowa i przekazu mediów, zarówno publicznych, jak i prywatnych. Nie istnieje kaganiec w postaci tzw. poprawności politycznej. Narzekają jedynie te media, które są własnością kapitału niemieckiego, ale one realizują politykę swoich właścicieli. Reagują nerwowo, bo ludzie przestają kupować prasę, która kłamie.

Polska jest jedynym na świecie krajem, w którym autorytaryzm nigdy nie miał żadnych szans. Nie było absolutyzmu królów – była demokracja szlachecka. Zaborcom nie udało się narzucić Polakom swoich norm, skoro w każdym kolejnym pokoleniu wybuchały przeciw nim powstania. Niemcy w II wojnie światowej nas nie ujarzmili, nie było w narodzie polskim zdrajców, nie powstał rząd kolaboracyjny i żadne formacje wojskowe wspierające III Rzeszę Hitlera.

Komunizm w okresie PRL też się nie przyjął. Pomimo że była to strefa okupacyjna Rosji sowieckiej, to rodzimym namiestnikom, pomimo terroru, nie udało się spacyfikować Polaków. Chłopi zachowali ziemię, Kościół przetrwał prześladowania. W komunizm nie wierzyli nawet partyjni, którzy zapisywali się dla świętego spokoju, a i tak chrzcili dzieci i chodzili do kościoła. Tylko idiota może wierzyć w to, że Polska stanie się kiedykolwiek krajem autorytarnym. Polacy kochają wolność! Widać to na każdym kroku.

Na początku 2013 roku Pani i Piotr Hlebowicz zbieraliście na Krymie podpisy w intencji wydania zakazu działania organizacji prorosyjskich na terenie półwyspu. Czym się kierowaliście? Obecnie wszystko wygląda tak, jak przepowiadaliście i czemu usiłowaliście przeciwdziałać.

Rosjanie dopuścili się w styczniu 2013 roku prowokacji, czyli urządzili wystawę plenerową ku czci Stalina. Tatarzy tę wystawę zniszczyli. I mieli rację! Prowokacją było czcić na Krymie kata odpowiedzialnego za eksterminację tego narodu. Wtedy ujawniły się różne prorosyjskie bojówki, przed którymi ostrzegałam dyrektora Departamentu Spraw Zagranicznych prezydenta Juszczenki.

Krym, Mołodiożnoje, aktywiści Russkowo Jedinstwa pikietują przed miejscem spotkania z mieszkańcami – Tatarami Krymskimi | Fot. Wojciech Jankowski

Piotr Hlebowicz często bywał na Krymie i widział rozwój tych paramilitarnych organizacji prorosyjskich, które przechodziły profesjonalne szkolenia wojskowe w Rosji. Stworzono m.in. organizację Kozaków krymskich, która miała za zadanie bronić kołchozowej ziemi przed rozdysponowaniem jej pomiędzy Tatarów krymskich. „Pokrzywdzonymi” byli oczywiście rosyjscy kołchoźnicy.

Przykładem może być konflikt w Mołodiożnoje k. Symferopola. Tatarom nie przydzielano ziemi, gdyż kołchoz chciał sprywatyzować pola i oddać je kołchoźnikom (większość kołchoźników to Rosjanie). Tatarzy kilka lat temu odcięli sobie z tego kołchozu kawałek ziemi i się nią podzielili. Zaczęli stawiać na niej małe, tymczasowe domki. Niektórzy z nich mieli dowody na papierze, iż kołchoz został stworzony na gruntach ich przodków! W 2012 roku podniósł się wielki krzyk, do akcji wkroczyły paramilitarne organizacje rosyjskie. Parokrotnie burzyły zbudowane przez Tatarów budynki, były pobicia i zastraszanie. Oczywiście Siergiej Aksjonow i prorosyjski rząd Autonomii Krymskiej poparł kołchoźników.

We wrześniu 2013 roku Piotr Hlebowicz pojechał do Mołodiożnoje na spotkanie z mieszkańcami – przywitał go szpaler groteskowo wyglądających tzw. Kozaków krymskich oraz członków innych organizacji prorosyjskich. Mieli w rękach rosyjskie flagi i transparenty z hasłami typu: „Krym zawsze z Rosją!”. Ale samo spotkanie odbyło się spokojnie, ludzie wykładali swoje racje. Pytali, dlaczego władze Autonomii Krymskiej przydzielają ziemię Rosjanom, a dla Tatarów jej nie ma. Po spotkaniu w Mołodiożnym Hlebowiczowi zorganizowano konferencję prasową w Symferopolu. Liderzy tychże oddziałów kozackich i rosyjskich organizacji zadawali prowokacyjne pytania. W połowie spotkania demonstracyjnie wyszli. A za pół roku weszła nowa, okupacyjna władza i zaczęło się wielkie prześladowanie ludności tatarskiej na Krymie (z wyjątkiem kolaborantów mizdrzących się do rosyjskich agresorów).

Rozmawialiśmy w sierpniu 2008 roku o scenariuszach rosyjskich. Było to tuż po napaści na Gruzję. Niestety, nie posłuchano naszych ostrzeżeń. Oczywiście nie wynikają one z żadnego „jasnowidztwa”, a jedynie z dostępu do informacji i logicznego analizowania sytuacji. I nie mówię o żadnych tajnych danych, a jedynie o publikacjach prasowych, internetowych, wypowiedziach polityków, stałej obserwacji Hlebowicza podczas pobytów na Półwyspie Krymskim, itp.

Ciekawostką jest wielki atak rosyjskich mediów na Hlebowicza i na mnie, który trwa do dziś. Jestem z niego dumna, bo zdaję sobie sprawę, że trafiliśmy z diagnozą w dziesiątkę.

W jednym z wywiadów prorosyjski wasal Kremla na Krymie, Siergiej Aksjonow, komentując nasz list otwarty, wyraził się, iż Chmielowska i Hlebowicz powinni leczyć się psychiatrycznie. Martwiłabym się, gdyby rosyjska prasa mnie chwaliła. Zresztą uważam, że każdy, kto udziela wywiadu różnym rosyjskim „Sputnikom”, jest po prostu zdrajcą polskiej racji stanu. W wojnie informacyjnej współpracę z mediami rosyjskimi należy traktować jako współpracę agenturalną.

Stany Zjednoczone obiecały dać nam javeliny. Sytuacja przypomina tę z czasów wojny w Afganistanie – kiedy afgańscy mudżahedini dostali stingery, w końcu złamali radziecką przewagę. Czy Ukraina może liczyć na javeliny i czy to pomoże jej wygrać wojnę z Rosją?

Nie można tego porównywać z Afganistanem. Javeliny niszczą broń pancerną. Służą do obrony przed czołgami. Taką broń Ukraina powinna mieć, by obronić się przed atakiem Rosji. Ale żadne rakiety – czy to przeciwpancerne, czy też przeciwlotnicze – nawet najlepsze, nie pomogą, gdy nie będzie ducha walki. Niestety, Krym oddano bez jednego wystrzału, choć garnizony ukraińskie na Krymie były nieźle uzbrojone. Oprócz sprzętu potrzebni są ludzie, duch bojowy oraz motywacja – w tym wypadku miłość do swojej ojczyzny, pragnienie niezależności, bezpieczeństwa najbliższej rodziny, wszystkich rodaków.

Czy istnieje dzisiaj zagrożenie wojną światową? Jeśli tak, jak można temu zapobiec?

Na najbliższe lata nie widać żadnego zagrożenia wybuchem wojny światowej. Mogą powstawać lokalne konflikty, a w takich przypadkach wszystko zależy od woli odstraszenia Rosji. Jeśli ktoś się jej boi i klęka na kolana, to niech się nie dziwi, że go Moskale połkną.

Zanim nastąpiła agresja Krymu, Putin długo testował, czy odbędzie się to bez jednego wystrzału. I co? Miał rację. Potem żaden z dowódców na Ukrainie nie stanął przed sądem polowym ani przed plutonem egzekucyjnym. I co? Putin poszedł na Donbas.

I przypominam: na drodze Rosjan nie stanęła armia, tylko ochotnicy! Chłopcy i dziewczyny, którzy ukochali wolność i nade wszystko Ukrainę! Moim zdaniem z ukraińskiej armii powinni być usunięci wszyscy oficerowie i podoficerowie po moskiewskich szkołach. Młodzież patriotyczną należy szkolić w szkołach NATO i lokalnych ukraińskich.

Jak Pani widzi miejsce Ukrainy na arenie międzynarodowej?

Ukraina musi być stabilnym, przewidywalnym państwem. Powinna unikać zatargów z sąsiadami, bo w czyim one są interesie, widać choćby po prowokacji w Użhorodzie. Tam Polacy – obywatele polscy – w interesie Rosji chcieli spalić budynek stowarzyszenia węgierskiego. Wszystko według typowego scenariusza: walczą i się mordują Węgrzy, Polacy i Ukraińcy, a Moskale występują w roli „mirotworcow”, którzy nas „pogodzą”.

Teraz może być dla Ukrainy dobry czas, bo Polska weszła w skład Rady Bezpieczeństwa ONZ. Warunek jest jeden: skończyć kłótnie z Polską, zacząć rzeczowo rozmawiać. Obydwie strony powinny pozbyć się osób, które tworzą napięcia i zaogniają sytuację. Zaprzestać walki na wciąż na nowo odgrzewane, nieprawdziwe stereotypy, którymi szermują oba nasze narody.

Nie wiem, dla kogo pracuje pan Wiatrowycz z INP – być może jest tylko obarczony jakąś skazą umysłową, lecz mnie to bardziej pachnie agenturą rosyjską. To samo dotyczy Polski. W decyzjach dotyczących Ukrainy nie mogą brać udziału prorosyjscy naukowcy i politycy, tacy jak ci, których powiązania rosyjskie wykazałam.

A sprawa wydawałaby się taka prosta. Na pierwszym miejscu zawsze stawiajmy interes własnej ojczyzny. Szukajmy sprzymierzeńców wśród tych, którzy mają ten sam interes – walkę o wolność, której zagraża ten sam wróg. W polityce liczy się interes, a nie sentymenty. Racja stanu swojego państwa.

Wywiad ukazał się także w tłumaczeniu na język ukraiński na portalu https://uain.press/.

Wywiad Władysława Niedaszkiwskiego z Jadwigą Chmielowską pt. „Mamy ten sam cel i tego samego wroga” znajduje się na s. 8 i 9 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 46/2018, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 40 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Wywiad Władysława Niedaszkiwskiego z Jadwigą Chmielowską pt. „Mamy ten sam cel i tego samego wroga” na s. 8 kwietniowego „Kuriera WNET” nr 46/2018, wnet.webbook.pl

Eliminacja Tatarów krymskich. Rosja jednych pozbywa się w białych rękawiczkach, innych eliminuje brutalnie

Ilmi Umerow trzy tygodnie spędził w zakładzie psychiatrycznym Przez tydzień nie miał możliwości umyć się ani spać. Umerow ma 60 lat, chorobę Parkinsona i w czasie rozprawy przeżył atak serca.

Wojciech Jankowski

Dwóch najważniejszych w swojej społeczności Tatarów krymskich, Mustafa Dżemilew, lider Tatarów i pełnomocnik prezydenta Ukrainy do spraw Krymu, i Refat Czubarow, przewodniczący Medżlisu Tatarów krymskich, mają zakaz wjazdu na Krym. Następnie skazano wieceprzewodniczących Medżlisu – Achtema Czijgoza na 8 lat kolonii karnej, a Ulmiego Umerowa na 2 lata. W ten sposób wyeliminowano czterech najważniejszych działaczy samorządu Tatarów krymskich. (…)[related id=39720]

Mimo że 26 lutego 2014 Federacja nie uznawała Krymu za część Federacji Rosyjskiej, wbrew zasadzie, że prawo nie działa wstecz, piękna prokurator Natalia Pokłowska, będąca maskotką „rosyjskiej wiosny”, oskarżyła sześć osób o udział w blokowaniu Rady Najwyższej. Czijgoz został oskarżony o zorganizowanie tej akcji. Aresztowano go 29 stycznia 2015 roku i przebywał w więzieniu aż do dnia, kiedy odbył lot do Ankary. Przesiedział w więzieniu dwa i pół roku.

Ilmi Umerow został oskarżony o nawoływane do naruszenia integralności terytorialnej Federacji Rosyjskiej w oparciu o nowy artykuł 180.1, który wprowadzono do kodeksu karnego po aneksji Krymu. Oskarżenie nastąpiło po tym, jak udzielił wywiadu krymskotatarskiej telewizji ATR. Umerowa nie więziono, za to trzy tygodnie spędził w zakładzie psychiatrycznym w celu przeprowadzenia „ekspertyzy psychiatrycznej”.

Ekspertyza była na tyle traumatycznym doświadczeniem, że Umerow określił ją jako znęcanie się. Przez tydzień nie miał możliwości umyć się ani spać. Przebywając w zakładzie, który przypominał dom obłąkanych z XIX-wiecznych powieści, nie był w stanie prowadzić normalnego życia. Umieszczono go w prawdziwym „domu bez klamek”, gdzie nie miał żadnej szansy odizolować się od szalonych pacjentów, którzy nie pozwalali mu na chociażby chwilę intymności. Ilmi Umerow ma 60 lat, chorobę Parkinsona i w czasie rozprawy przeżył atak serca.

Nieoczekiwanie 25 października działacze Medżlisu zostali odwiezieni na lotnisko. Odbyli lot do Kanapy w kraju krasnodarskim, a stamtąd do Ankary. Po krótkim pobycie w Turcji polecieli do Kijowa. Zostali uwolnieni.

Wśród Tatarów zapanowała radość, ale w ten sposób Federacja Rosyjska pozbyła się osób nr 3 i 4, po Mustafie Dżemilewie i Refacie Czubarowie, w samorządzie Tatarów krymskich. Prawdopodobnie działacze tatarscy nieprędko wrócą na Krym. W więzieniach i aresztach na Krymie znajduje się jeszcze 40 więźniów politycznych. (…)

Rafat Czubarow, przewodniczący Medżlisu, w wywiadzie dla telewizji ATR powiedział, że starano się o poparcie sprawy uwolnienia działaczy tatarskich z pomocą wielu głów państw, ale najwięcej zrobił prezydent Turcji, Recep Erdoğan. Wywiad przeprowadzono w trakcie lotu. Wiadomość pojawiła się już w ukraińskich mediach, tymczasem Czijgoz i Umerow przebywali w samolocie i nie wiedzieli jeszcze, dokąd lecą. (…)

Recep Erdoğan był z wizytą w Kijowie na początku października 2017 roku. Jego rozmowa z prezydentem Petrem Poroszenką trwała ponad 3 godziny. Wyraził wówczas swe poparcie dla integralności terytorialnej Ukrainy i zaznaczył, że Turcja nie uznaje aneksji Krymu. Bliskie relacje Turcji z Rosją z pewnością nie są mile widziane przez liczną diasporę Tatarów krymskich w Turcji. Pomoc Erdoğana w uwolnieniu Tatarów jest z pewnością ukłonem w stronę tatarskiej mniejszości.

Na tle 80 milionów mieszkańców Turcji Tatarzy nie są najliczniejszą mniejszością. Sami Tatarzy krymscy z Turcji, potomkowie uchodźców z Krymu, oceniają siebie na ponad 2 miliony. Niekiedy mówi się o pięciu milionach. Być może jest to jeden z elementów gry z Putinem, z którym prezydent Turcji ma dobre relacje, ale też wiele rozbieżnych poglądów. Rola obrońcy Tatarów z pewnością może przydać się mu w kolejnych politycznych rozgrywkach. Erdoğan w rozmowie z Umerowem w Ankarze zapewnił, że z chęcią weźmie udział w procesie uwolnienia kolejnych tatarskich więźniów politycznych na Krymie. Czas pokaże.

Cały artykuł Wojciecha Jankowskiego pt. „W białych rękawiczkach. Eliminacja Tatarów krymskich” można przeczytać na s. 13 listopadowego „Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl.

 


„Kurier WNET”, „Śląski Kurier WNET” i „Wielkopolski Kurier WNET” są dostępne w jednym wydaniu w całej Polsce w kioskach sieci RUCH, Kolporter i Garmond Press oraz w Empikach, a także co sobota na Jarmarkach WNET w Warszawie przy ul. Emilii Plater 29 (na tyłach hotelu Marriott), w godzinach 9–15.

Wersja elektroniczna „Kuriera WNET” jest do nabycia pod adresem wnet.webbook.pl. W cenie 4,5 zł otrzymujemy ogólnopolskie wydanie „Kuriera WNET” wraz z regionalnymi dodatkami, czyli 36 stron dobrego czytania dużego (pod każdym względem) formatu. Tyle samo stron w prenumeracie na www.kurierwnet.pl.

Artykuł Wojciecha Jankowskiego pt. „W białych rękawiczkach. Eliminacja Tatarów krymskich” na s. 13 listopadowego „Kuriera WNET” nr 41/2017, wnet.webbook.pl

Dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Rosja eliminuje niepokornych. Aktywista tatarski na Krymie Achtem Czijgoz otrzymał wyrok ośmiu lat kolonii karnej

Wiceszef Medżlisu został skazany za zorganizowanie protestu przed gmachem Rady Najwyższej Krymu. Rosjanie wyeliminowali z życia publicznego trzech najważniejszych członków tatarskiej mniejszości.

[related id=35785]Achtem Czijgoz został aresztowany w styczniu 2015 roku. Od tamtej pory przetrzymywany był w areszcie. Wytoczono mu sprawę o zorganizowanie przez Tatarów krymskich blokady gmachu Rady Najwyższej Krymu, co miało miejsce 26 lutego 2014. Wchodzący w skład Ukrainy Półwysep Krymski został zaanektowany przez Rosję w marcu 2014 roku, po referendum, które władze Ukrainy i Zachód uznają za nielegalne. Zatem wówczas było to terytorium Ukrainy. Rosjanie złamali w tej sprawie rzymską zasadę, że prawo nie działa wstecz, na co powoływała się obrona. Wszyscy komentatorzy nie mieli wątpliwości, że jest to proces polityczny, na dodatek pozbawiony podstaw prawnych.

Do tej pory Czijoz spędził w areszcie dwa i pół roku. Nawet na rozprawy nie dowożono go i brał w nich udział za pośrednictwem transmisji internetowych. W tym czasie tylko raz pozwolono mu opuścić więzienie. Pod eskortą zawieziono go na 10 minut do umierającej na raka matki.

W dniu ogłoszenia wyroku pod gmachem sądu czekało na niego około 400 Tatarów krymskich, aby udzielić mu wsparcia. Wśród zebranych był również ojciec Czijgoza. Powiedział on, że to nie jest wyrok na jego syna, a na całym krymskotatarskim narodzie. Tatarzy skandowali „Achtem, jesteśmy z tobą! Achtem, jesteśmy z tobą!”.

W sierpniu żona lidera Tatarów wystosowała w wywiadzie apel do Polaków, który wyemitowaliśmy w Radiu Wnet:
– Chciałam zwrócić się do mieszkańców Europy, w tym do Polaków, którzy zawsze wspierali w walce naród Tatarów krymskich. Nie zapominajcie o nas! Wspierajcie nas! Ponieważ to, co przytrafiło się nam w 2014 roku i ma miejsce teraz, może okazać się nieostatnim takim zdarzeniem, może zdarzyć się jeszcze komuś. To, co teraz odbywa się z rdzennym krymskotatarskim narodem, bezprawie, z jakim ma do czynienia, może przytrafić się innym narodom. Tylko gdy się zjednoczymy, możemy nie dopuścić do powtórzenia 2014 roku, tylko zjednoczona Europa i Ameryka, ich poparcie dla Ukrainy w obronie integralności i nienaruszalności granic, może ocalić Europę przed – niestety – niebezpiecznym sąsiadem!
Czijgoza skazano na osiem lat w kolonii karnej wyrokiem, który zapadł 11 września. Czijgoz nie mógł go osobiście wysłuchać, bowiem nie przywieziono go na salę rozpraw. Wyrok transmitowano mu w więzieniu.

Nikołaj Połozow zapowiedział apelację w przyszłym roku do Sądu Najwyższego Federacji Rosyjskiej. Ministerstwo Spraw Okupowanych Terytoriów w Kijowie zapowiedziało, że zaskarży wyrok w sądzie w Hadze. Refat Czubarow, przewodniczący Medżlisu, zaznaczył, że Ukraina będzie domagała się ekstradycji swojego obywatela do Kijowa.

Federacja Rosyjska wyeliminowała w ten sposób z życia społecznego już trzech liderów Tatarów krymskich: Mustafę Dźemilewa i Frefat Czubarówa, przewodniczący Medżlisu ma zakaz wjazdu na półwysep. Achmet Czijgoz jest już uwięziony od dwóch i pół roku. Zastępca przewodniczącego Medżlisu Ilmi Umerow ma wytoczoną sprawę o nawoływanie do naruszenia integralności terytorialnej kraju. Grozi mu za to pięć lat ppozbawienia wolności.

Wojciech Jankowski ze Stanisławowa na Ukrainie

Czytaj również

Elmira Ablialimowa, żona Achmeta Czijgoza: Polacy! Nie zapominajcie o nas! 2014 rok może przydarzyć się innym narodom

Ilmi Umerow, zastępca przewodniczącego Medżlisu, zagrożony karą do 5 lat więzienia za wywiad udzielony tatarskiej TV ATR

Umerowa przetrzymywano wbrew jego woli trzy tygodnie w szpitalu psychiatrycznym, mimo że nie jest chory psychicznie, co potwierdziła diagnoza. FSB tym razem sięgnęła do arsenału represji rodem z ZSRS.

Ilmi Umerow, były zastępca przewodniczącego Rady Najwyższej Krymu, w czasie aneksji był szefem administracji rejonu bachczysarajskiego. Po wywiadzie udzielonym 19 marca 2016 roku tatarskiej telewizji ATR został oskarżony o nawoływanie do naruszenia granic FR. Jest jednym z pierwszych Tatarów krymskich oskarżonych na podstawie wprowadzonego po aneksji Krymu sławetnego już artykułu 180.1.

[related id=35355]

W 40-minutowym wywiadzie ATR padło pytanie o to, jak Unia Europejska i ONZ mogą pomóc Ukrainie. Ilmi Umerow odpowiedział, że największą pomocą byłoby, gdyby te ośrodki zintensyfikowały sankcje, w wyniku których Rosja wyszłaby z Krymu i Donbasu. Wywiad dla telewizji ATR dla Umerowa zakończył się oskarżeniem o nawoływanie do naruszenia integralności terytorialnej Federacji Rosyjskiej. Rozpoczął się kolejny proces polityczny na Krymie.

Ilmiego Umerowa miało bronić czterech adwokatów – dwóch Tatarów krymskich z Symferopola i dwóch znanych moskiewskich obrońców – Nikołaj Połozow, który bronił między innymi Aleksieja Nawalnego i grupy Pussy Riot, oraz Marek Fejgin. W trakcie trwania procesu na wszystkich z adwokatów starano się wywierać wpływ bądź ich zastraszać.

Adwokat Emila Kurbiedijew otrzymał 10 dni aresztu za udostępnienie czyjegoś postu na profilu społecznościowym. W biurze Edema Semedlajewa w Symferopolu przeprowadzono przeszukanie i zabrano komputery. W wypadku Połozowa spowodowano, że nie prowadzi on sprawy Umerowa, a Marka Fejgina próbowano wykluczyć z Izby Adwokackiej Moskwy.

Oskarżenie opierało się nie na tekście oryginalnym, a na tłumaczeniu. Okazało się, że tłumaczenia tekstu wywiadu nie przeprowadził filolog krymskotatarski, a germanista. Ekspertyza była stronnicza, wykonana przez specjalistę z Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Samo zdanie będące przedmiotem oskarżenia wyjęto z kontekstu i niewłaściwie przetłumaczono: „Należy zmusić Rosję, żeby wyszła z Krymu i Donbasu”.

W czasie postępowania przeprowadzono ekspertyzę psychiatryczną. Wbrew woli Ilmiego Umerowa przetrzymywano go trzy tygodnie w szpitalu psychiatrycznym, w warunkach niepozwalających na sen i przestrzeganie higieny.
Sam Umerow uważa pobyt w szpitalu za sposób znęcania się nad nim. Efektem trzytygodniowego pobytu była diagnoza, że nie ma chorób psychicznych, które należałoby leczyć. Tymczasem Ilmi Umerow cierpi na schorzenie neurologiczne, jakim jest choroba Parkinsona.

W czasie procesu wychodzą na jaw nieścisłości. Funkcjonariusz FSB przepytywany przez adwokatów plątał się w zeznaniach przed sądem. W czasie rozprawy twierdził, że sam trafił na wywiad, a w dokumentacji było jego zeznanie, że zajął się telewizyjnym wywiadem Umerowa „na polecenie z góry”.

Obrona przyjęła następującą linię:

– przeprowadzona została niefachowa, nierzetelna ekspertyza wywiadu, opierająca się na nierzetelnym tłumaczeniu;

– w wyżej wymienionym wywiadzie nie ma nawoływania do naruszenia integralności terytorialnej Federacji Rosyjskiej z roku 1991, a takie właśnie granice Rosji są uznane przez ONZ i UE;

– nowe „granice” Rosji są bezprawne, bo w czasie aneksji Rosja złamała szereg praw: ukraińskie, rosyjskie i międzynarodowe.[related id=”35203″ side=”left”]

Ponadto 15 specjalistów nie znalazło w tekście żadnych nawoływań do naruszenia terytorium Federacji Rosyjskiej.

Ilmi Umerow jest dobrej myśli. Jak powiedział, przebieg sprawy obnaża zupełny brak podstaw do oskarżenia i bałagan dowodowy. Jest przygotowany na to, że w razie niekorzystnego dla niego werdyktu, zostanie on zaskarżony w Hadze.

Na ostatnim, czwartkowym posiedzeniu sądu po raz pierwszy głos zabrali świadkowie deklarujący występowanie w języku krymskotatarskim. Do tej pory sąd nie mógł znaleźć tłumaczy.

Artykuł 180.1 przewiduje kary do pięciu lat pozbawienia wolności.

Z Ukrainy Wojciech Jankowski

Stop prześladowaniom Narodu Krymskotatarskiego na Krymie! Apel uczestników Zjazdu Solidarności Walczącej w 35-lecie SW

W związku z nielegalną okupacją Krymu przeciwstawiamy się zamiarom Federacji Rosyjskiej przymuszenia społeczności międzynarodowej do pogodzenia się z nielegalną aneksją i zbrodniczą okupacją Krymu!

Apel uczestników Zjazdu Solidarności Walczącej

My, uczestnicy Zjazdu Solidarności Walczącej w 35 rocznicę jej powstania, w związku z nielegalną aneksją Krymu i nieprzerwanymi represjami wobec autochtonicznego narodu półwyspu, zdecydowanie przeciwstawiamy się zamiarom Federacji Rosyjskiej przymuszenia społeczności międzynarodowej do pogodzenia się z nielegalną aneksją i zbrodniczą okupacją Krymu.

Potępiamy politykę prześladowania Narodu Krymskotatarskiego na Krymie. Wzywamy rządy państw całego świata i organizacje międzynarodowe do wywierania jak największego nacisku na Federację Rosyjską, w celu deokupacji Krymu i przywrócenia Moskwy do ram prawa międzynarodowego.

Ponadto wzywany Międzynarodową Federację Piłki Nożnej do odwołania przeprowadzenia mistrzostw świata w piłce nożnej w 2018 r. w Rosji – państwie, które depcze wartości, na których jest oparta współczesna cywilizacja i które są promowane przez piłkę nożną. Uważamy, że organizacja mistrzostw w kraju-agresorze zaszkodzi reputacji i prestiżowi tej dyscypliny sportowej, jednocześnie utwierdzając zbrodnicze władze rosyjskie w przekonaniu co do słuszności swego kursu.

Wzywamy także demokratyczne Państwo Ukraińskie do jak najszybszego rozstrzygnięcia kwestii ustawodawczego uregulowania statusu Narodu Krymskotatarskiego oraz jego autonomii narodowo-terytorialnej na Krymie.

Warszawa, 21 czerwca 2017 roku

Południe Wnet 21 czerwca 2017

Uroczystości z okazji 35. rocznicy powstania Solidarności Walczącej i sytuacja Tatarów oraz całego społeczeństwa na Krymie były dziś tematami południowej audycji Radia Wnet.

Gośćmi byli:

Jadwiga Chmielowska – redaktor naczelny Śląskiego Kuriera Wnet;

Wojciech Jankowski – dziennikarz Radia Wnet;


Prowadzący: Luiza Komorowska

Realizator: Karol Zieliński


Jadwiga Chmielowska z Pałacu Prezydenckiego mówiła o uroczystościach związanych z 35. rocznicą powstania Solidarności Walczącej, które rozpoczęły się 20 czerwca w różnych miastach Polski. W poniedziałek natomiast odbyła się konferencja, podczas której przyjęto oświadczenie wzywające Rosję do odstąpienia od agresji wobec Krymu i Ukrainy.

W drugiej części audycji z Krymu Wojciech Jankowski relacjonował realia życia Tatarów w tym kraju.

Południe Radia Wnet 14 czerwca 2017

Jadwiga Chmielowska opowiedziała o ostatnim aresztowaniu Adama Słomki, działaniach na rzecz separacji Śląska dokonywane przez posłów Kukiz’15, a także o tragedii Tatarów krymskich.

Jadwiga Chmielowska – redaktor naczelna Śląskiego Kuriera Wnet;


Prowadzenie: Andrzej Abgarowicz

Realizator: Karol Zieliński


Jadwiga Chmielowska o aresztowaniu Adama Słomki za rzekomą obrazę sądu, bezkarności Władysława Frasyniuka, który jawnie deklaruje swoją pogardę dla prawa, o wsparciu niektórych polityków Kukiz’15 dla ruchów promujących separację Śląska od reszty kraju, a także o prześladowaniach Tatarów krymskich, czego najświeższym przejawem jest nadchodzący proces Ilmiego Umerova, jednego z działaczy tej społeczności na Ukrainie.