Profesor Michał Seweryński: Ustawa o szkolnictwie wyższym nie uwzględnia niedochodowych dziedzin nauki

Rozwiązania proponowane przez ministra Gowina, zdaniem profesora, zmarginalizują nauki humanistyczne w Polsce. A zakładane przez ustawę pozbawienie autonomii ośrodków akademickich to chybiony pomysł.

Gość Poranka WNET senator Michał Seweryński podchodzi krytycznie do ustawy o szkolnictwie proponowanej przez Jarosława Gowina. Jak sam zaznaczył, nie mówi tego jako polityk PiS, ale przede wszystkim jako były minister edukacji i szkolnictwa wyższego, a także b. rektor Uniwersytetu Łódzkiego i wieloletni nauczyciel akademicki. Zgadza się, co prawda, z kierunkiem zmian proponowanych przez aktualnego ministra szkolnictwa wyższego, bo reforma jest koniecznością, ale ma duże zastrzeżenia co do konkretnych rozwiązań proponowanych w ustawie, która zmieni również sytuację w polskiej nauce.

– Koncepcja jest dobra (…), ale sposób, w jaki chce to zrobić minister Gowin, przynajmniej w kilku punktach budzi zasadnicze wątpliwości – powiedział Seweryński, który uważa zakładane przez ustawę narzędzia, mające mierzyć „stopień naukowości uczelni”, za wysoce dyskusyjne. – Jeżeli podstawą oceny uczelni ma być, kto i gdzie publikuje, i w jakim języku (…), to pytam się, kto będzie publikował w prestiżowych anglojęzycznych pismach o największej poczytności teksty naukowe, które dotyczą języka polskiego czy dziejów Polski?

Jego zdaniem uniemożliwia to uczelniom o profilu humanistycznym otrzymanie wysokiego stopnia naukowości. – W dziedzinie nauk humanistycznych, społecznych, a nawet ekonomicznych będzie bardzo trudno osiągnąć wysoką liczbę punktów, aby znaleźć się w grupie najlepszych uczelni w Polsce – powiedział profesor Seweryński. – Uczelnie zajmujące się badaniami empirycznymi, działające na polu techniki i medycyny, tych wszystkich zastosowalnych nauk, będą na pewno w przewadze.

– Pomysł dobry, tylko jak mierzyć tę uczoność i czy wszystkie dyscypliny naukowe można mierzyć tymi samymi instrumentami? Myślę, że nie. Uważam, że w tym miejscu trzeba tę ustawę gruntownie poprawić – powiedział senator. Przyznał, że istnieją w Polsce nauki, w których dążenie do włączenia się w globalny nurt nauki sprawia, że nie tworzy się już naukowego języka polskiego, ale wprost przechodzi się na angielski, co może mieć dalekosiężne konsekwencje w przyszłości. – Jest to szczególnie groźne w naukach technicznych, gdzie przybywają ciągle nowe odkrycia i technologie.

– Na temat nowej ustawy proponowanej przez ministra Gowina najczęściej wypowiadają się ludzie, którzy nie mają pojęcia o systemie szkolnictwa wyższego, problemach sektora badań naukowych i próbują to polityzować – twierdzi wicemarszałek Senatu Michał Seweryński.

Nie podobają mu się również pomysły ograniczenia autonomii uczelni wyższych, zwłaszcza tych mających długie tradycje akademickie, o największym potencjale kadrowym i naukowym. Propozycja powołania Rady Uczelni przez senat, która będzie składać się w większości z osób spoza uczelni, również budzi jego opór.

– Tę koncepcję uważam za całkowicie błędną. Nie mam nic przeciwko temu, aby istniała w systemie szkolnictwa wyższego jakaś społeczna rada, która miałaby kompetencje opiniodawcze i była formą społecznej kontroli nad tym, co szkoły wyższe w Polsce robią, ale żeby wskazywała rektora, co więcej, wyznaczała mu wynagrodzenie, to jest faktycznie uzależnienie rektora od instytucji zewnętrznej – powiedział senator. Nie ma wątpliwości, że rozwiązania tego typu, jak wysuwanie kandydata na rektora tylko przez tę radę, to forma uzależnienia rektora, który będzie zmuszony działać niekoniecznie zgodnie z interesem uczelni, a przede wszystkim zgodnie z radą. – Jest to grube nieporozumienie – podkreślił.

– Mogę sobie wyobrazić model menedżerski zarządzania uczelnią wyższą, ale nie akademią. To może sprawdzić się w szkołach zawodowych – mówił w Poranku nasz gość. Jak zauważył, nowa ustawa powinna odnieść się również do sprawy statutów uczelni wyższych, bowiem aktualnie pisane są one bez żadnego nadzoru i mogą stać w sprzeczności z ustawodawstwem polskim.

Na wprowadzanie zmian do ustawy o szkolnictwie wyższym – zdaniem profesora – jest jeszcze czas, bowiem znajduje się ona w fazie prac w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Wierzy on w dobrą wolę ministra Gowina, który również zainteresowany jest w przeprowadzeniu dobrej reformy w szkolnictwie wyższym.

Jak uważa senator Seweryński, prezydenckie weto wobec ustaw o KRS i SN to nic innego jak „forma wypowiedzi”. Reforma wymiaru sprawiedliwości w Polsce jest niezwykle trudna, bo dotyczy wymiaru organizacyjnego, kadrowego i procesowego. O jej potrzebie nikt już nawet nie dyskutuje, ma bardzo duże poparcie społeczne.

[related id=42345]- Trudno żeby sprawy tak zasadnicze nie rodziły dyskusji, zwłaszcza że są uwikłane w kontekst polityczny – zauważył szef senackiej Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji, który uważa, że dyskusje polityków dodatkowo utrudniają prace nad reformą wymiaru sprawiedliwości, bowiem „oni rozpatrują ją w kontekście swojej pozycji i zamierzeń politycznych”.

Przyznał, że sam miał wątpliwości co do rozwiązań zaproponowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości w ustawie o KRS, zwłaszcza to, żeby Prokurator Generalny wskazywał kandydatów na sędziów.

– Przynajmniej część środowiska sędziowskiego stała się stroną w sporze politycznym – powiedział Michał Seweryński, uznając to za jedną z przyczyn tak wysokiego napięcia wokół reformy wymiaru sprawiedliwości. – Jest to sprzeczne z apolitycznością, która powinna cechować sędziów. Część tego środowiska zajęła wyraźnie stanowisko krytyczne, a nawet wrogie wobec obecnego rządu i władzy. To jest zdecydowane złamanie standardów konstytucyjnych, które wymagają od sędziego, żeby był apolityczny.

Jego zdaniem adwokaci, którzy są członkami korporacji zawodowej, nie mają obowiązku apolityczności.

– Mam przed oczami co najmniej kilku prominentnych przedstawicieli środowiska sędziowskiego, którzy wypowiadali się na politycznych wiecach i spotkaniach tak jak wypowiadają się politycy, jednoznacznie przeciwko legitymizowanej wyborami władzy, a z poparciem wobec opozycji politycznej – powiedział pytany, czy sędzia Małgorzata Gersdorf złamała zasadę apolityczności sędziego.

 

MoRo

Wywiad z profesorem Seweryńskim w części czwartej Poranka WNET

Lidia Staroń: Niezawisłość sędziowska nie powinna oznaczać nietykalności. Do sądów po sprawiedliwość, a nie po wyroki

Skandaliczna nominacja w MF Roberta Torenca, byłego szefa Izby Celnej w Olsztynie. Również o układach typu mafijnego tworzonych przez prezesów spółdzielni mieszkaniowych i reformie sądownictwa.

Lidia Staroń, senator niezrzeszony z Olsztyna, była gościem Krzysztofa Skowrońskiego w Poranku Radia WNET.

– Jestem tym co najmniej zaskoczona – powiedziała pani senator, pytana o Roberta Torenca, który, jak donosiły media w ubiegłym tygodniu, obejmie stanowisko zastępcy dyrektora departamentu kontroli celnej, podatkowej i kontroli gier w Ministerstwie Finansów. – Pomagałam ludziom w Olsztynie w różnego typu interwencjach, zresztą skutecznych, dotyczących tej osoby. Torenc był mocno wspierany przez wiceministra finansów Jacka Kapicę (za koalicji PO-PSL – przyp. red.) i właściwie otoczony parasolem ochronnym. Tam była sprawa mobbingu, ale nie tylko.

[related id=41336]Przypomnijmy, że sprawa Torenca była głośna w regionie, bowiem wykryto, że za jego szefowania w Izbie Celnej w Olsztynie istniał dosłownie jawny przemyt na granicy, a osoba, która to ujawniła, była mocno szykanowana. Na szczęście m.in. dzięki interwencjom pani senator udało się tej osobie „wyjść z opresji w miarę cało”. Tylko, jak widać, Robert Torenc – który już 7 grudnia 2014 r. trafił do Ministerstwa Finansów, gdzie pełnił obowiązki starszego eksperta Służby Celnej w Departamencie Kontroli Celnej, Podatkowej i Kontroli Gier i został awansowany za rządów PO-PSL na zastępcę dyrektora tego departamentu – został również doceniony przez PiS. A przecież Torenc odszedł ze stanowiska dyrektora Izby Celnej w Olsztynie w atmosferze skandalu – oskarżenia o mobbing, a w dodatku Prokuratura toczyła wobec niego postępowanie, bowiem istniały podejrzenia o korupcję i zaniechania dotyczące przeciwdziałania temu zjawisku na przejściu w Bezledach.

Popularność w Olsztynie i na Mazurach przyniosły senator Lidii Staroń liczne interwencje, w których „ujmowała się za ludźmi” często pokrzywdzonymi przez wymiar sprawiedliwości, który, jak to ujęła, czasami trzeba by nazywać „wymiarem niesprawiedliwości”.

– Liczę na znaczące zmiany w wymiarze sprawiedliwości i to nie tylko te, które zaproponował prezydent, czyli dotyczące Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa. Konieczna jest nowa ustawa o biegłych i o syndykach – powiedziała senator Staroń.

Wprowadzenie zmian proponowanych przez prezydenta w ustawie o Sądzie Najwyższym jest dla niej szczególnie istotne z powodu instytucji „skargi nadzwyczajnej”, która wreszcie nie odwołuje się do zagadnień prawnych czy kwestii proceduralnych, takich jak kasacja. – Jest to instytucja, o którą od lat walczę, i jeżeli stanie się to prawem, będziemy mieć w końcu narzędzie odwoławcze od orzeczeń prawomocnych, gdzie sąd myli się i jest rażąca niesprawiedliwość.

Jej zdaniem potrzeba gruntownej reformy sądownictwa jest paląca, bowiem od lat w tej kwestii nic się nie zmieniało i ma to zdecydowanie negatywny wpływ na poczucie sprawiedliwości społecznej. Podkreśliła, że aktualnie instytucje prawne nie dają możliwości odwołania się od niesprawiedliwego wyroku.

– Ludzie powinni iść do sądu po sprawiedliwość, a niestety bardzo często jest tak, że otrzymują wyroki, ale nie ma tam sprawiedliwości – podkreśliła senator. Uważa, że równie problematyczna jest przewlekłość postępowań.

Wprowadzenie zmian w instytucji Izby Dyscyplinarnej przy Sądzie Najwyższym jest, jej zdaniem, także konieczne, bowiem „konia z rzędem temu, kto jest w stanie doprowadzić do uchylenia immunitetu sędziowskiego przy postępowaniach karnych. Jest to prawie nieosiągalne”. Ma nadzieję, że gdy zostaną wprowadzone zmiany, „w tyle głowy u każdego sędziego i prokuratora zaistnieje myśl, że może zostać ze swojego postępowania rozliczony”.

– Niezawisłość sędziowska nie powinna oznaczać nietykalności – podkreśla rozmówczyni. Uważa, że postępowanie totalnej opozycji jest co najmniej nie na miejscu – ludziom tym chodzi jedynie o dorwanie się do władzy. – Jeżeli się nie ma programu, to się jest totalną opozycją.

W Olsztynie Lidia Staroń walczyła przez lata ze swego rodzaju układem powiązanym ze spółdzielniami mieszkaniowymi. – To kolejny obszar, który trzeba zmienić, gdyż dochodziło tam i dochodzi do wielu nieprawidłowości czy wręcz brutalnego bezprawia.

Przypomniała, że w PRL-u wielu ludzi władzy było właśnie osadzanych w tego typu placówkach, gdzie mieli szereg możliwości, bo w grę wchodziły mieszkania, towar nader chodliwy w tamtym okresie, którego dystrybucją zajmowało się państwo.

– Tacy prezesi budowali sobie latami swego rodzaju układ w miastach i miasteczkach Polski – powiedziała pani senator. Jak sama przyznaje, zajmując się interwencjami w konkretnych sprawach na terenie Olsztyna, nie wiedziała, z czym ma do czynienia. Dopiero wgląd w materiały operacyjne otworzył jej oczy. – Jeżeli sędzia telefonicznie uzgadnia z prezesem, jak ma wyglądać postępowanie, jaki ma być wyrok w danej sprawie, jeżeli prokurator uzgadnia, co ma zrobić, a czego nie (…) W Polsce niejeden przedstawiciel wymiaru sprawiedliwości za tego typu usługi dostawał mieszkanie, pracę, a taka sieć zależności jest bardzo trudna do udowodnienia.

Przypomniała swoją interwencję z Olsztyna, gdzie prezes spółdzielni podjął decyzję o wyrzuceniu z własnościowego mieszkania matki w dziewiątym miesiącu ciąży z szóstką dzieci. Zabrano jej mieszkanie bez odszkodowania. Jedynym winnym, zgodnie z orzeczeniem sądu, była księgowa z owej spółdzielni, której córka otrzymała to mieszkanie za darmo i sprzedała je po cenie rynkowej. W pierwszej instancji sąd zasądził wyrok jednego roku w zawieszeniu na dwa lata, przy czym prokuratura nie apelowała w tej sprawie. W dodatku sędzia odmówił jej wydania uzasadnienia wyroku. Po licznych interwencjach sąd zmienił skład orzekający i w końcu jej wydano ten dokument.

– Finał tego po latach, dzisiaj, jest taki, że główny winowajca oczywiście jest niewinny, zgodnie z orzeczeniem sądu. Po 18 latach walki ta matka za swoje 60-metrowe mieszkanie otrzymała, jako naprawienie szkody, 22 tysiące złotych, które ma dostać w ciągu roku. To jest ta sprawiedliwość – powiedziała z gorzkim wyrzutem pani senator. Jak mówi, ma mimo wszystko głęboką nadzieję, że do tego typu kuriozalnych wyroków po reformie wymiaru sprawiedliwości nie będzie więcej dochodziło.

MoRo

Prezydent proponuje zmiany w Sądzie Najwyższym i nowy 15 osobowy KRS

Sędzia SN ma przechodzić w stan spoczynku po ukończeniu 65 lat. SN ma rozpatrywać skargi nadzwyczajne na prawomocne wyroki, również w sprawach, które uprawomocniły się po 17.10.1997 r.

[related id=3957]We wtorek po południu projekt ten trafił do Sejmu; ujawniono go potem na stronie internetowej prezydenta. Propozycja liczy 74 strony i składa się ze 132 artykułów; dołączone do niej jest 24-stronnicowe uzasadnienie.

Główne założenia projektu prezydent Andrzej Duda przedstawił w poniedziałek. Informował wtedy, że jedną z głównych propozycji, która ma „charakter prospołeczny” i była przez niego obiecywana w kampanii wyborczej, jest wprowadzenie skargi nadzwyczajnej, czyli możliwości „wniesienia skargi od każdego prawomocnego orzeczenia” każdego sądu.

„Jednym z głównych motywów przeprowadzenia reformy sądownictwa, w tym SN, jest bardzo niskie zaufanie obywateli do wymiaru sprawiedliwości. Na ten stan rzeczy złożyły się różne okoliczności, w tym przede wszystkim szereg orzeczeń, które budzą nie tylko uzasadnione wątpliwości prawne, ale także w sposób rażący naruszają pryncypia wynikające z zasady sprawiedliwości” – zaznaczono w uzasadnieniu projektu.

Według projektu, „skargę nadzwyczajną wnosi się w terminie 5 lat od uprawomocnienia się zaskarżonego orzeczenia”. „Niedopuszczalne jest uwzględnienie skargi nadzwyczajnej na niekorzyść oskarżonego wniesionej po upływie 6 miesięcy od uprawomocnienia się orzeczenia lub od rozpoznania kasacji” – podkreślono. „Od tego samego orzeczenia w interesie tej samej strony skarga nadzwyczajna może być wniesiona tylko raz” – głosi przepis.

[related id=39731]Projektodawca – jak wynika z uzasadnienia – zdecydował się także na wprowadzenie przepisu zgodnie, z którym „wniesienie skargi nadzwyczajnej od prawomocnych orzeczeń kończących postępowanie w sprawach, które uprawomocniły się po dniu 17 października 1997 r.” będzie możliwe w okresie trzech lat od dnia wejścia w życie ustawy.

„Jednocześnie wprowadza się zastrzeżenie, że jeżeli od uprawomocnienia się zaskarżonego orzeczenia upłynęło pięć lat, a orzeczenie wywołało nieodwracalne skutki prawne lub przemawiają za tym zasady lub wolności i prawa człowieka i obywatela określone w konstytucji, SN może ograniczyć się do stwierdzenia wydania zaskarżonego orzeczenia z naruszeniem prawa oraz wskazania okoliczności, z powodu których wydał takie rozstrzygnięcie” – wskazano.

Skargi te miałyby być badane przez dwóch sędziów SN i jednego ławnika SN, zaś jeżeli skarga nadzwyczajna dotyczy orzeczenia SN, sprawę rozpoznaje pięciu sędziów SN oraz dwóch ławników SN.

Skargę będzie można wnieść jeżeli skarżone orzeczenie narusza zasady, albo wolności i prawa człowieka lub obywatela określone w konstytucji, albo „w sposób rażący” narusza prawo przez błędną jego wykładnię lub niewłaściwe zastosowanie. Będzie ją można wnieść także wtedy, gdy „zachodzi oczywista sprzeczność istotnych ustaleń sądu z treścią zebranego w sprawie materiału dowodowego”.

Zgodnie z projektem skargę nadzwyczajną będą mogli wnieść: prokurator generalny, RPO, grupa co najmniej 30 posłów lub 20 senatorów, oraz – w zakresie swojej właściwości – prezes Prokuratorii Generalnej RP, Rzecznik Praw Dziecka, Rzecznik Praw Pacjenta, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego i Rzecznik Finansowy.

Skarga nadzwyczajna grupy posłów lub senatorów wnoszona będzie przez marszałka Sejmu lub marszałka Senatu, który – oprócz wskazanego przez grupę posłów lub senatorów przedstawiciela – będzie mógł upoważnić pracownika Kancelarii Sejmu lub Senatu, adwokata lub radcę prawnego do jej popierania.

Obok funkcjonujących obecnie w SN izb: cywilnej, karnej oraz – zmodyfikowanej – Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych „dla realizacji nowych, niezwykle ważnych ustrojowo funkcji, projekt ustawy wyodrębnia dwie nowe izby: kontroli nadzwyczajnej i spraw publicznych oraz dyscyplinarną”. Izba Wojskowa uległaby likwidacji. Jej sprawy przejęłaby Izba Karna.

„Izba Dyscyplinarna, z uwagi na swoje społecznie ważne zadania, zyskuje szczególny status pośród izb SN. W zakresie właściwości Izby Dyscyplinarnej, jej wewnętrznej organizacji oraz zasad wewnętrznego postępowania, część zadań I Prezesa SN oraz Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN wykonywać będzie odpowiednio Prezes SN kierujący pracą Izby Dyscyplinarnej oraz Zgromadzenie Sędziów Izby Dyscyplinarnej” – przewidziano.

Zaproponowano utworzenie odrębnej kancelarii Prezesa SN kierującego pracą Izby Dyscyplinarnej; izba ta będzie też mogła samodzielnie kształtować projekt swojego budżetu, przy czym zaplanowana kwota wydatków nie będzie mogła być wyższa niż 15 proc. średniej kwoty wydatków SN.

W projekcie przewidziano szereg przepisów przejściowych. „Jednym z nich jest (…) przepis dotyczący przeniesienia w stan spoczynku sędziów SN, którzy ukończyli 65. rok życia. Z tym wiąże się także przepis określający procedurę w razie przejścia w stan spoczynku sędziego pełniącego urząd I Prezesa SN lub Prezesa SN i konieczności wybrania nowego prezesa” – zaznaczono w uzasadnieniu.

Jak przewidziano, co do zasady sędzia SN będzie przechodził w stan spoczynku po ukończeniu 65 lat, chyba że nie później niż na sześć miesięcy i nie wcześniej niż na dwanaście miesięcy przed ukończeniem tego wieku złoży oświadczenie o woli dalszego zajmowania stanowiska, a prezydent wyrazi na to zgodę. Sędzia SN – kobieta mogłaby przejść w stan spoczynku po ukończeniu 60 lat.

„W ciągu sześciu miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy sędzia SN może przejść w stan spoczynku, składając za pośrednictwem I Prezesa SN oświadczenie Prezydentowi RP” – głosi kolejny przepis. W stan spoczynku automatycznie przeszliby zaś sędziowie z likwidowanej Izby Wojskowej.

Jak wskazano, jeśli na skutek tych regulacji doszłoby do konieczności wyboru I Prezesa SN lub Prezesa SN, do czasu objęcia stanowiska przez wybranego sędziego prezydent powierzyłby kierowanie SN lub jego izbą „wskazanemu przez siebie sędziemu SN”. Ponadto – jako dodano – przepis „został tak skonstruowany”, aby kandydatów na stanowisko nowego I Prezesa SN „mogło wskazać dopiero Zgromadzenie Ogólne w odnowionym składzie”.

„Często powtarza się, że w SN przeprowadzona została dekomunizacja i nie zasiadają tam osoby, które angażowały się w działalność PZPR. Tymczasem, okazuje się, że istotnie, doszło po roku 1989, do dekomunizacji SN, ale, niestety, osoby, które były związane z PZPR, zostały powołane do pełnienia zaszczytnego urzędu sędziego SN już w wolnej Polsce” – wskazano w uzasadnieniu projektu.

Jak podkreślono „wśród osób tych jest osoba, która w czasie stanu wojennego była nie tylko aktywnym działaczem PZPR, ale także sporządzała dla KC PZPR codzienną informację o realizacji przez sądy ustawodawstwa stanu wojennego, czy też osoba, która pełniła w przeszłości funkcję I sekretarza Podstawowej Organizacji Partyjnej PZPR w sądzie”.

„O ile tuż po zmianie ustroju w orzecznictwie Trybunałów Konstytucyjnych państw Europy Środkowo-Wschodniej akceptowano, jako słuszną i dopuszczalną, przesłankę eliminacyjną w postaci współdziałania z poprzednim systemem, o tyle w Polsce nigdy na ten krok się nie zdecydowano” – wskazano w uzasadnieniu.

Według uzasadnienia „orzecznictwo polskiego Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego rozmiękczało lub wprost wskazywało na niezgodność z Konstytucją RP narzędzi ustaw lustracyjnych”. „Często sprzeciwiały się nim szerokie środowiska prawnicze, a wielu z tych, którzy czynili to pod hasłami obrony demokracji – jak się następnie okazywało – występowało w swojej sprawie” – podkreślono.

Nowelizując Prawo o ustroju sadów powszechnych, projekt Andrzeja Dudy wprowadza „nowy, przyspieszony tryb uchylenia immunitetu w przypadku popełnienia przez sędziego najpoważniejszych przestępstw”.

Zgodnie z nimi m.in. sąd dyscyplinarny rozpoznawałby wniosek o zezwolenie na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej w 14 dni od wpłynięcia, a jeśli wniosek dotyczyłby sędziego ujętego na gorącym uczynku przestępstwa zagrożonego karą co najmniej 8 lat więzienia, sąd dyscyplinarny musiałby decydować nie później niż przed upływem 24 godzin.

W odniesieniu do spraw dyscyplinarnych sędziów SN przewidziano, że będą one rozpatrywane w pierwszej instancji przez SN w składzie dwóch sędziów Izby Dyscyplinarnej oraz jednego ławnika, a w drugiej – w składzie trzech sędziów i dwóch ławników.

Ustawa przewiduje również kompetencje prezydenta w zakresie postępowania dyscyplinarnego prowadzonego wobec sędziów SN. Prezydent będzie mógł wyjść z inicjatywą powołania, z grona sędziów SN, sądów powszechnych i wojskowych, Nadzwyczajnego Rzecznika Dyscyplinarnego.

Nowa ustawa o SN miałaby wejść w życie po trzech miesiącach od jej ogłoszenia.

We wtorek do Sejmu trafił także drugi z zapowiadanych projektów prezydenckich – nowela ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Do reprezentowania swego stanowiska w pracach parlamentu nad tymi projektami Andrzej Duda upoważnił Annę Surówkę-Pasek, podsekretarza stanu w kancelarii prezydenta oraz swą doradczynię Zofię Romaszewską.

PAP/MoRo

Prezydencki rollercoaster, czyli o tym, czym różnią się generałowie od pułkowników. Przemówienie zamiast publikacji

Prezydencki teatr jednego aktora w sprawie reformy sądownictwa po prostu się nie sprzedał. Wyszło trochę śmiesznie, tylko gdyby poważnie się nad tym zastanowić, to chyba jednak bardziej strasznie.

Prezydent w dniu wczorajszym zafundował nam rollercoaster. Wyszło trochę niepoważnie – kluby miały niecałe cztery godziny na podjęcie decyzji, czy są gotowe na wprowadzenie zmian w konstytucji. Opinia publiczna, zamiast skupić się na merytorycznej zawartości projektów, została zmęczona przepychankami politycznymi.

Ponoć postępowanie prezydenta miało, zdaniem jego doradców – co przyznają w nieoficjalnych rozmowach – narzucić ton w sprawie zmian i pokazać, że cały czas to on jest rozgrywającym. Dlatego najpierw zaproponował zmianę konstytucji w sprawie KRS… i z góry skazał się na porażkę, bo zmiana konstytucji wymaga właśnie konstytucyjnej większości. Nie trzeba być geniuszem, żeby przewidzieć, jak zachowa się PO i Nowoczesna – w końcu to opozycja totalna.

W dodatku w dniu wczorajszym zamiast publikacji projektu dostaliśmy swego rodzaju résumé wygłoszone przez prezydenta. Jak wiadomo, w projektach prawnych zazwyczaj diabeł tkwi w szczegółach, a szczegółów niestety nie poznaliśmy. Za to dostaliśmy spektakl wątpliwej jakości, co ma się nijak do deklaracji o rzeczowej dyskusji w sprawie projektów reformujących sądownictwo w Polsce.

Wyszło, jak wyszło, i jak widać, zastępowanie zdrowego rozsądku zagrywkami typu PR nie zawsze wychodzi na zdrowie. Poza tym może doradcy prezydenta nie wiedzą, ale te tanie zagrywki to jedynie taktyczne sztuczki, a od „rozgrywającego” wymaga się raczej posunięć o znaczeniu strategicznym. Tym po prostu różnią się generałowie od pułkowników.

Monika Rotulska

Prezydent po fiasku w sprawie zmiany konstytucji: Proponuję nowy mechanizm wyboru członków KRS

Proponuję, by w wypadku, gdy nie uda się w Sejmie wybrać członków KRS większością 3/5 głosów, w kolejnym etapie każdy poseł mógł głosować tylko na jednego kandydata oświadczył prezydent Andrzej Duda.

[related id=39517]Prezydent poinformował w poniedziałek o przygotowaniu projektów – dotyczących Krajowej Rady Sądownictwa oraz Sądu Najwyższego. W projekcie noweli ustawy o KRS zaproponował mechanizm zakładający, że jeśli w terminie dwóch miesięcy Sejm nie wybierze większością 3/5 głosów osób do KRS, wyboru spośród kandydatów zgłoszonych Sejmowi będzie dokonywał prezydent.

Danie prezydentowi takich uprawnień wymagałoby zmiany konstytucji. Duda przygotował odpowiedni projekt zmiany konstytucji i zaprosił kluby parlamentarne na konsultacje w tej sprawie. W popołudniowych konsultacjach w Pałacu Prezydenckim udział wzięli przedstawiciele klubów: PiS, Kukiz’15, Nowoczesna i PSL. Nie uczestniczył w nim reprezentant PO.

Na konferencji prasowej po spotkaniu Duda zaznaczył, że w związku z tym, iż po konsultacjach z klubami parlamentarnymi okazało się, że zaproponowana przez niego zmiana w konstytucji nie ma szans na uchwalenie, proponuje inne rozwiązanie dotyczące wyboru członków KRS.

„Jeżeli nie ma na to zgody w parlamencie, moja propozycja będzie taka, żeby w przypadku, jeżeli nie uda się wybrać (członków KRS) większością 3/5 głosów, głosowanie następowało w ten sposób, że jeden poseł ma jeden głos, tzn. każdy poseł może zagłosować tylko na jednego kandydata na sędziego do Krajowej Rady Sądownictwa” – oświadczył Duda na konferencji prasowej, po spotkaniu z przedstawicielami klubów.

„3/5 jako zasada, jako tryb podstawowy. W przypadku, gdyby nie udało się w terminie wybrać w ten sposób sędziów do KRS, będzie włączał się drugi tryb, taki, że każdy poseł ma jeden głos” – tłumaczył prezydent.

Jak ocenił, „to w efekcie będzie powodowało multipartyjny wybór członków KRS”. „Taka propozycja będzie ostatecznie w moim projekcie zmiany ustawy o KRS” – oświadczył prezydent.

Prezydent zaznaczył, że w pierwotnej propozycji chciał, by na wypadek braku wystarczającej większości w Sejmie, „był bezpiecznik w postaci tego, że to prezydent wtedy wybiera spośród zgłoszonych kandydatów”. „I stąd była moja rozmowa z tymi, którzy dzisiaj przyszli na spotkanie, reprezentującymi te 2/3 czy nawet ponad 2/3 polskiego parlamentu (potrzebne do zmiany konstytucji), w związku z czym pozostali, którzy nie przyszli już byli zbędni” – powiedział.

„Przedstawiłem ten mój pomysł. Uważałem, że to jest najlepsze rozwiązanie, że ono najlepiej odda w efekcie ducha konstytucyjnego zapisu o tym, że prezydent jest gwarantem ciągłości władzy państwowej, bo wtedy rzeczywiście to prezydent, dopełniałby wyboru do KRS, umożliwiając tym samym jej funkcjonowanie we właściwym składzie” – mówił prezydent.

Ale niestety – dodał – podczas gdy trzy kluby parlamentarne powiedziały, że są gotowe przyjąć takie rozwiązanie, „przewodniczący Nowoczesnej Ryszard Petru powiedział, że jego klub parlamentarny absolutnie tego rozwiązania nie przyjmie, ponieważ nie zgadza się z tym, że w polskim sądownictwie są potrzebne zmiany” i konsekwentnie także na tę propozycję się nie zgodzi.

„To powoduje, że nie ma szans na to, aby ta poprawka została uchwalona. Bo rozumiem, że Platforma Obywatelska zanegowała moją propozycję nie przychodząc na spotkanie. Natomiast pan Ryszard Petru, któremu dziękuje za obecność, powiedział, że to nie zostanie zaakceptowane. W efekcie ponieważ klub Nowoczesnej to 27 posłów, w związku z tym automatycznie tych 2/3 nie ma” – dodał.

Dlatego – zaznaczył prezydent – jego propozycja będzie inna niż pierwotnie. „Bo to nie chodzi o to, żeby prezydent, żebym ja jako prezydent miał tę władzę wybierania do KRS. Nie, ja po prostu chcę żeby to był wybór, który ma charakter ponad partyjny. Prezydent RP jest wybierany przez naród, jest gwarantem ciągłości władzy państwowej. Wydawało mi się, że to jest sensowna propozycja” – mówił Duda.

Prezydent wyraził nadzieję, że parlament pochyli się nad jego propozycjami dotyczącymi KRS, a także nowej ustawy o Sądzie Najwyższym, i zaapelował podczas rozmów z przedstawicielami klubów o spokojne prace w parlamencie.

„Powiedziałem zresztą jasno i wyraźnie, że postawa opozycji ma tutaj też ogromne znaczenia dla tego, jaka jest atmosfera pracy w parlamencie nad ustawami” – powiedział prezydent. Dodał, że zależy mu na tym, aby „ta praca była merytoryczna, żeby toczyła się spokojnie, a nie w atmosferze kreowania jakiejś wojny politycznej”.

Jak powiedział będzie zadowolony, jeśli „dobre poprawki, prospołeczne przede wszystkim, zostaną do tych ustaw wniesione”. „Oczywiście parlament ma prawo dokonywać korekt i jako prezydent, składając tę inicjatywę ustawodawczą, liczę się z tym, że korekty mogą zostać przez parlament dokonane” – zaznaczył Duda.

Prezydent poinformował wcześniej w poniedziałek także o przygotowaniu projektu nowej ustawy o SN oraz jej głównych założeniach. Jedną z głównych propozycji, która znalazła się w projekcie ma – jak mówił prezydent – „charakter prospołeczny”, jest wprowadzenie skargi nadzwyczajnej, czyli możliwości „wniesienia skargi od każdego prawomocnego orzeczenia” każdego sądu.

Ponadto prezydencki projekt zakłada, że w postępowaniach dyscyplinarnych prowadzonych przed SN oraz w sprawach ze skarg nadzwyczajnych orzekać będą składy sędziowsko-ławnicze.

Zgodnie z prezydenckim projektem sędzia SN przechodzić ma w stan spoczynku, co do zasady, w wieku 65 lat, a „wyjątek stanowi sytuacja, w której sędzia złoży oświadczenie o woli dalszego zajmowania stanowiska”. Zgodnie z projektem o możliwości dalszego zajmowania stanowiska przez sędziego SN zadecyduje prezydent, który w tej sprawie będzie mógł zasięgnąć opinii Krajowej Rady Sądownictwa.

24 lipca prezydent zawetował przygotowane przez posłów PiS: nową ustawę o Sądzie Najwyższym i nowelę ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, wytykając im m.in. niekonstytucyjność części przepisów. Zapowiedział wtedy, że w ciągu dwóch miesięcy przedstawi własne projekty.

 Po rozmowach w pałacu prezydenckim

Terlecki:
Propozycja prezydenta Andrzeja Dudy ws. wyboru członków KRS jest ciekawa, będziemy się nad nią zastanawiać – powiedział szef klubu PiS Ryszard Terlecki. Jak dodał, jeśli prezydencki projekt wpłynie do Sejmu, to, „wtedy podejmiemy proceduralne prace”.

Petru:

Poinformowałem prezydenta Andrzeja Dudę, że nie będzie naszej zgody na zmiany w konstytucji – powiedział lider Nowoczesnej Ryszard Petru po spotkaniu u prezydenta. Nie ma powodu, by zmieniać konstytucję i nie ma potrzeby upolityczniania w Polsce sądownictwa.

Tyszka:
Nowa propozycja przedstawiona przez prezydenta Andrzeja Dudę w sprawie wyboru członków KRS to rozwiązanie, które w czasie konsultacji przedstawił przedstawiciel Kukiz’15 Tomasz Rzymkowski – powiedział wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz’15).

Kosiniak-Kamysz:
Jeśli członkowie KRS byliby wybierani przez Sejm większością 2/3 głosów – nie byłoby żadnych wątpliwości konstytucyjnych – ocenił lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz po poniedziałkowym spotkaniu u prezydenta. Dodał, że byłoby to „najprostsze rozwiązanie”, dzięki któremu politycy zaczęliby ze sobą rozmawiać.

Po ujawnieniu prezydenckich projektów ustaw o KRS i SN

Prezydent zaprosił przedstawicieli klubów na konsultacje w sprawie zmian w Konstytucji z powodu ustawy o KRS. Nowoczesna przeciw, PO nie stawi się, PSL sceptyczna, PiS: pole do dyskusji, Kukiz’15 za.

Rzeczniczka PiS: propozycje prezydenta otwierają pole do dyskusji 
Propozycje prezydenta Andrzeja Dudy otwierają pole do dyskusji; zmiana konstytucji wymaga szerszego porozumienia, nie tylko akceptacji i zgody Prawa i Sprawiedliwości – powiedziała w poniedziałek PAP rzeczniczka PiS Beata Mazurek.

„Propozycje złożone przez prezydenta otwierają pole do dyskusji (…) zmiany konstytucji wymagają szerszego porozumienia, nie tylko akceptacji i zgody Prawa i Sprawiedliwości, więc wszystko jest uzależnione od tego, jak inni się do tego odniosą” – powiedziała PAP Mazurek.

Jak dodała, PiS jest za rozwiązaniami prospołecznymi, o których mówił prezydent, chociaż – jak zastrzegła – „do dyskusji jest to, czy rzeczywiście np. w izbach dyscyplinarnych powinni być ławnicy”. „Droga do zmiany jest otwarta” – podkreśliła Mazurek.

„Gdyby się okazało, że inni nie widzą pomysłu zmiany konstytucji, to trzeba się zastanowić nad rozwiązaniami, dotyczącymi 3/5” – zaznaczyła rzeczniczka PiS.

Paweł Kukiz: dziś mogę powiedzieć „Andrzej Duda to mój prezydent”
Dziś mogę powiedzieć „Andrzej Duda jest moim prezydentem” – powiedział Paweł Kukiz w RMF FM odnosząc się do prezydenckich projektów ustaw dot. SN i KRS. Polityk zapowiedział, że Kukiz’15 weźmie udział w spotkaniu przedstawicieli klubów parlamentarnych z prezydentem.

Prezydent mówił na konferencji prasowej, że projekt ustawy o Sądzie Najwyższym, jego autorstwa, zakłada utworzenie w nim dodatkowej izby kontroli nadzwyczajnej i spraw publicznych.

„Jestem bardzo zadowolony z tej wypowiedzi, to jest ewidentnie wprowadzenie czynnika obywatelskiego do kontroli nad sądami i takie powiedzenie 'stop’ partiokracji w sądach” – powiedział w poniedziałek w rozmowie z RMF FM Kukiz komentując przedstawione przez prezydenta Andrzeja Dudę projekty ustaw sądowych. Poseł wyraził poparcie m.in. dla projektu zmian w konstytucji.

„Teraz zobaczymy, komu tak naprawdę bliskie jest państwo obywatelskie, państwo obywateli, a nie państwo partyjne” – powiedział Kukiz. „Podoba mi się bardzo ta nowa instytucja skargi nadzwyczajnej oraz ławnicy przy Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Popieram także możliwość wystawiania do KRS-u kandydatów przez 2 tysiące obywateli. To są świetne rozwiązania” – dodał lider Kukiz’15.

„Biorąc tę sytuację pod uwagę, na dziś dzień mogę powiedzieć: 'To jest mój prezydent. Andrzej Duda jest moim prezydentem’. Jak będzie dalej – zobaczymy” – powiedział Kukiz.

Zapowiedział, że wyśle przedstawicieli Kukiz’15 na rozmowy dotyczące zmiany w konstytucji, na które zaprosił prezydent Andrzej Duda.

PO: nie widzimy żadnych podstaw, by w tym momencie rozmawiać o zmianie konstytucji 
Nie widzimy żadnych podstaw, by w tym momencie rozmawiać o zmianie konstytucji – oświadczył rzecznik PO Jan Grabiec informując, że przedstawiciele Platformy nie wezmą udziału w poniedziałkowych konsultacjach, na które przedstawicieli klubów parlamentarnych zaprosił prezydent Andrzej Duda.

Grabiec zapowiedział na konferencji prasowej w Sejmie, że przedstawiciele PO nie wezmą udziału w tym spotkaniu.

„Nie widzimy żadnych podstaw, żeby w tym momencie rozmawiać o zmianie konstytucji, jeśli sam pan prezydent uważa, że ustawa dot. sądownictwa jest niezgodna z konstytucją, to nie można do niezgodnej z konstytucją ustawy dostosowywać konstytucji. To jest bezpodstawny sposób działania, nie będziemy w tym brać udziału” – powiedział rzecznik PO.

Grabiec oświadczył, że posłowie Platformy nie wezmą udziału w zaproponowanych przez prezydenta konsultacjach, bo – jak ocenił – sam Andrzej Duda nie traktuje ich poważnie. „Jeśli zaproszenie na konsultacje dociera o godz. 12.36 smsem, to oznacza, że nie mają to być poważne rozmowy polityczne, a jedynie pozór rozmowy” – stwierdził rzecznik PO.

Zaznaczył, że kiedy prezydenckie projekty zostaną upublicznione, PO będzie „analizować je szczegółowo”. „Do każdej ze zmian podejdziemy w sposób szczegółowy i się do niej odniesiemy” – zapewnił polityk PO.

Zdaniem Grabca, w przedstawionych przez prezydenta w poniedziałek tezach dotyczących wymiaru sprawiedliwości „nie widać zarysu całościowej reformy”.

Nowoczesna: Petru weźmie udział w spotkaniu u prezydenta
Lider Nowoczesnej Ryszard Petru poinformował, że weźmie udział w spotkaniu prezydenta Andrzeja Dudy z przedstawicielami klubów parlamentarnych. Zastrzegł, że jego klub nie popiera propozycji dot. sądownictwa, przedstawionych w poniedziałek przez prezydenta.

Petru oświadczył w poniedziałek w Sejmie, że Nowoczesna nie widzi powodów do tego, by zmieniać konstytucję, a polskie sądownictwo, zdaniem lidera Nowoczesnej, powinno być zmieniane w ramach obowiązującej konstytucji.

„Wybieram się dzisiaj o 16 do pana prezydenta, aby nie za pomocą Twittera, ale osobiście, przekazać mu, że z naszej strony nie będzie jakiejkolwiek zgody na zmiany konstytucji” – oświadczył. Zapowiedział, że podczas spotkania powtórzy postulaty dotyczące potrzeby zmian w sądownictwie w zakresie sądów powszechnych.

Także szefowa klubu Katarzyna Lubnauer zapowiedziała, że Nowoczesna nie zgodzi się na zmianę konstytucji po to, by „prezydent mógł mieć większy nadzór nad sądami w Polsce”.

„W całej tej zmianie chodzi tylko o jedno – o to, kto weźmie jaki kawałek z tego tortu, jakim jest nadzór polityczny nad sądami. Tu trwa walka między ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym Zbigniewem Ziobro a prezydentem Andrzejem Dudą” – oceniła. „Naiwnością jest wiara, że prezydent wyłamał się ze swojego obozu, że staje się strażnikiem konstytucji. To była zwykła gra, która oznacza jedno – walczą o to, kto dostanie więcej” – dodała.

W ocenie polityków Nowoczesnej, zmiany dotyczące wymiaru sprawiedliwości zaproponowane w poniedziałek przez prezydenta oznaczają upolitycznienie sądownictwa i budzą wątpliwości co do ich zgodności z konstytucją.

PSL: dobrze, że propozycje zgłaszane przez PSL zostały uwzględnione
Dobrze, że propozycje zgłaszane przez PSL zostały uwzględnione w prezydenckich projektach, dotyczących sądownictwa – powiedział prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak dodał w szczególnie chodzi o obecność ławników w Sądzie Najwyższym. Zapowiedział, że ludowcy wezmą udział w spotkaniu u prezydenta.

Kosiniak-Kamysz zapowiedział na konferencji prasowej w Sejmie, że jego ugrupowanie weźmie udział w spotkaniu z prezydentem. „Zawsze korzystamy z zaproszeń, jesteśmy zwolennikami rozmów, dyskusji, konsultacji” – dodał. Poinformował, że to on będzie reprezentował PSL na spotkaniu z prezydentem.

„Dobrze, że propozycje zgłaszane przez PSL zostały uwzględnione w (prezydenckich) projektach. Szczególnie mam na myśli obecność ławników w Sądzie Najwyższym, ale uważamy, że to jest pierwszy krok” – podkreślił szef Stronnictwa.

Według niego, ważna jest „powszechna” obecność ławników w sądach rejonowych i w okręgowych. „Tam jest tych spraw po prostu najwięcej i prawdziwa reforma – i to też będziemy mówić prezydentowi – musi dotyczyć sądów, które są najbliżej spraw ludzkich” – mówił polityk.

Podkreślił jednocześnie, że PSL podchodzi „sceptycznie” do prezydenckiej propozycji, aby sędziowie SN przechodzili w stan spoczynku w wieku 65 lat. „Uważamy, że dużo lepiej byłoby, gdyby to stan zdrowia decydował o możliwości wykonywania dalej funkcji sędziego SN” – zaznaczył Kosiniak-Kamysz.

Ocenił również, że „bardzo ważnym” elementem jest

aproponowana przez prezydenta instytucja skargi nadzwyczajnej – czyli możliwość wniesienia skargi na prawomocne orzeczenie każdego sądu. „O tym przez wiele lat była mowa w programie PSL. Podchodzimy do tej propozycji z otwartością. Nie może to być miejsce dla pieniaczy, ale dobrze, że jest możliwość odwoływania się, jeżeli sprawy budzą wątpliwość” – podkreślił prezes PSL.

Zapowiedział, że na spotkaniu z prezydentem Andrzejem Dudą ws. zmian w konstytucji powtórzy swoje postulaty o powszechnych konsultacjach i wysłuchaniu publicznym. „Te ustawy, które dzisiaj pan prezydent zaproponował nie mogą trafić od razu do Sejmu, najpierw muszą być przekonsultowane” – podkreślił Kosiniak-Kamysz.

Jak zaznaczył, traktuje zaproszenie prezydenta Dudy na te konsultacje za „początek drugiego etapu konsultacji z partiami politycznymi”. Według niego kolejne spotkania powinny odbywać się również z organizacjami pozarządowymi, prawnikami i tymi wszystkimi, którzy są zainteresowani zmianami w sądownictwie.

„Zgłosimy również, i to jest kolejna nasza deklaracja, wniosek o wysłuchanie publiczne w trakcie prac komisji. Jeżeli większość parlamentarna nie poprze takiego wniosku zorganizujemy obywatelskie wysłuchanie publiczne” – zadeklarował szef ludowców.

PAP/MoRo

 

Prezydent ujawnił projekty ustaw o SN i KRS, które przywrócą poczucie sprawiedliwości społecznej (VIDEO)

Prezydent poinformował o zmianach we własnych projektach ustaw o SN i KRS. Przyjęcie projektu o KRS uzależnił od wyniku dzisiejszych konsultacji z klubami parlamentarnymi nt. zmian w konstytucji.

[related id=39543]Projekt ustawy o Sądzie Najwyższym wprowadza m.in. skargę nadzwyczajną, czyli możliwość wniesienia skargi na prawomocne orzeczenie każdego sądu przez obywatela, który czuje się pokrzywdzony orzeczeniem sądu, za pośrednictwem Prokuratora Generalnego, Rzecznika Praw Obywatelskich, Rzecznika Praw Dziecka i Rzecznika Praw Pacjenta, a także za pośrednictwem 20 senatorów, 30 posłów.

Sędziowie Sądu Najwyższego w wieku 65 lat przechodziliby w stan spoczynku, chyba że odwołaliby się do prezydenta RP, który przedłużyłby możliwość orzekania danemu sędziemu SN. Prezydent zaproponował również wprowadzenie elementu społecznego do SN, jakim byliby ławnicy wybierani przez Senat spośród kandydatów zgłoszonych przez organizacje społeczne.

 

Ustawa o KRS jest bardziej problematyczna, jak nazwał ją prezydent. Chciałby on, aby członkowie KRS byli wybierani przez Sejm 3/5 głosów. Zakłada też mechanizm zabezpieczający ciągłość władzy, określający na dwa miesiące możliwość głosowania nad kandydaturami. W przypadku braku porozumienia w tej kwestii w Sejmie prezydent miałby prawo do dokonania wyboru spośród kandydatów zgłoszonych przez Sejm.

Kandydatów do KRS mogłyby zgłaszać środowiska sędziowskie, jak również obywatele w przypadku, gdyby za daną kandydaturą zebrali 2 tys. podpisów.

Zmiany proponowane w ustawie o KRS na razie są sprzeczne z konstytucją, dlatego prezydent przygotował również nowelizację odnośnych przepisów konstytucji. Z tego powodu zaprosił na konsultacje w tej sprawie w dniu dzisiejszym  przedstawicieli wszystkich klubów partyjnych w Sejmie.

MoRo

Łapiński: mec. Królikowski nie pisał projektów ustaw o KRS i SN

Mec. Michał Królikowski nie pisał projektów ustaw o KRS i SN, które zapowiedział prezydent Andrzej Duda; on współpracował z Kancelarią Prezydenta i przedstawił swoje propozycje ws. tych ustaw

W TVN24 rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński był pytany o sprawę mec. Michała Królikowskiego, który doradza prezydentowi Andrzejowi Dudzie przy przygotowaniu projektów ustaw o KRS i SN.

Prokurator krajowy Bogdan Święczkowski poinformował wcześniej w piątek, że w białostockiej prokuraturze trwa śledztwo dotyczące wyłudzeń podatku VAT. Jeden z wątków postępowania dotyczy przelewów na rzecz kancelarii mec. Królikowskiego, które zrealizowała jedna z firm podejrzewanych o wyłudzenia VAT.

Łapiński stwierdził, że Królikowski „był związany na pewnym etapie nad tymi ustawami”. „Pamiętajmy, że ustawy powstają w Kancelarii Prezydenta, jest specjalne Biuro Prawa i Ustroju. Prezydent poprosił różne osoby o pewne swoje uwagi, propozycje” – mówił rzecznik prezydenta. Dodał jednocześnie, że Królikowski na pewnym etapie zgłosił swoje różnego rodzaju propozycje. Natomiast nie pracował nad nimi, nie pisał ustawy” – zaznaczył Łapiński.

„Kancelaria się tej współpracy nie wypiera” – dodał jednocześnie minister.

Łapiński wyraził jednocześnie zdziwienie, że na tyle tysięcy spraw prowadzonych w Polsce „nagle wyciekają jakieś informacje dotyczące jednego śledztwa, w którym w jakiś tam sposób występuje prof. Królikowski”. „Pytanie skąd to wyciekło” – zaznaczył minister.

„Widać, że na jakimś etapie doszło do przecieku, tak mi się wydaje” – ocenił.

Łapiński zwrócił uwagę, że Królikowski jest adwokatem i prowadzi swoją praktykę. „Adwokat ma to do siebie, że czasami jego kliencie to są osoby, które mogą być podejrzewane. Z tego co ja wiem prof. Królikowski mówił prezydentowi o swojej praktyce adwokackiej. Natomiast nie mieliśmy żadnej wiedzy, że prokuratura w jakimś tam wymiarze, wątku bada profesora” – powiedział minister.

Łapiński był pytany czy nie uważa, że prokuratura jest używana do celów politycznych i zdyskredytowania prezydenta i jego projektów ustaw. „Ciężko byłoby mi dopuścić myśl, że w taki sposób prokuratura mogłaby postępować. Naprawdę byłbym ostatnim, który mógłby prokuraturę o to podejrzewał” – odparł prezydencki rzecznik.

„Pytanie jest, jak ta wiedza, czy te dokumenty, czy te materiały dostały się do mediów” – powtórzył.

Pytany o piątkową rozmowę prezydenta z prezesem PiS, Łapiński podkreślił, że wątek dot. prof. Królikowskiego w ogóle nie był poruszany.

Mówił też, że prezydent podchodzi do sprawy „spokojnie”. „Nawet mówił, że te informacje, które gdzieś tam są, w żaden sposób nie zmieniają jego stosunku do prof. Królikowskiego i w żaden sposób nie podważają jego uczciwosci osobistej” – powiedział Łapiński. „Natomiast sprawa powinna być wyjaśniona. Dobrze byłoby żeby była wyjaśniona w taki sposób, że tajemnica śledztwa jest tajemnicą śledztwa, że tutaj wszystkie organa, które maja dostęp do tych akt, są szczelne” – zaznaczył Łapiński.

Pytany, czy jego zdaniem byłoby dobrze, gdyby prokurator generalny udostępnił prezydentowi akta Królikowskiego, minister mówił, że „gdyby prof. Królikowski był pracownikiem Kancelarii, ministrem w Kancelarii, urzędnikiem w Kancelarii, podwładnym bezpośrednim prezydenta” pewnie byłoby wskazane, by prezydent miał informacje, czy jest prowadzone wobec kogoś takiego postępowanie i czy jest to „postępowanie poważne”.

Tymczasem – podkreślił – Królikowski jest osobą „niezależną od Kancelarii i prowadzi własną, niezależną praktykę adwokacką”. „Nie widzę tu przestrzeni do działania dla prezydenta, w tym aspekcie dostępu do akt” – podkreślił prezydencki rzecznik.

Prokurator Święczkowski – w reakcji na doniesienia mediów – potwierdził w piątek, że w białostockiej prokuraturze trwa śledztwo dotyczące wyłudzeń podatku VAT. Dotyczy ono działania zorganizowanej grupy przestępczej, która miała doprowadzić do wyłudzenia co najmniej 700 mln zł na szkodę Skarbu Państwa poprzez niezapłacenie podatków.

Jeden z wątków postępowania dotyczy przelewów na rzecz kancelarii mec. Michała Królikowskiego, które zrealizowała jedna z firm podejrzewanych o wyłudzenia VAT. Święczkowski zapewnił, że decyzje podejmowane przez białostockich prokuratorów nie mają żadnego powiązania z działalnością doradczą mec. Królikowskiego dla prezydenta, ani z pracami nad projektami ustaw o SN i KRS. Podkreślił, że daty podejmowanych w śledztwie czynności wskazują, iż podjęto je jeszcze „przed informacjami o podjęciu współpracy mecenasa z Kancelarią Prezydenta”.

PAP/MoRo

Mec. Michał Królikowski o działaniach prokuratury: celem – zdyskredytowanie prezydenta

Nie jestem celem działań prokuratury; chodzi o zdyskredytowanie prezydenta, jako osoby, która przedstawi wiarygodną reformę sądownictwa – ocenił mec. Królikowski doniesienia mediów na swój temat

„Bardzo prawdopodobne, że prokurator generalny idzie na wojnę z prezydentem” – ocenił  mec. Michał Królikowski.

Z czwartkowych doniesień RMF FM wynika, że prof. Królikowski – współpracownik prezydenta Andrzeja Dudy, który doradza mu przy przygotowaniu projektów ustaw o KRS i SN – znalazł się na celowniku prokuratury. Według radia, białostocka prokuratura rozpoczęła szczegółowe badanie powiązań prof. Królikowskiego ze spółką paliwową, która pojawiła się w śledztwie dotyczącym wyłudzeń podatku VAT. Działania te – jak podaje RMF FM – rozpoczęły się, gdy w mediach pojawiała się informacja, że to prof. Królikowski pomaga prezydentowi w przygotowaniu jego propozycji dot. reformy sądownictwa.

Pytany o te doniesienia mec. Królikowski wyraził w piątek, na antenie RMF FM, przekonanie, że to nie on jest „celem tej całej sprawy”. Według niego, „cały ten zabieg” służy temu, by „zdyskredytować” Andrzeja Dudę – jako osobę, która przedstawi wiarygodną reformę sądownictwa.

„Jestem przekonany, że to nie ja jestem celem tej całej sprawy. Myślę, że jestem pionkiem – to, że pionka można przewrócić, to jest jasne – natomiast celem tego całego zabiegu jest – według mojej oceny – pan prezydent” – powiedział prof. Królikowski.

Dopytywany, czy boi się aresztowania, odparł: „Przygotowałem swoją żonę i dzieci na to, że mogę być zatrzymany, a swoich współpracowników w kancelarii, że może wejść CBŚ i zajmować akta klientów”.

Na pytanie, o co chodzi w tej całej sprawie i o co – jego zdaniem – prokuratura ma „pretensje”, prof. Królikowski odpowiedział: „o ukrywanie środków finansowych, czyli pieniędzy pochodzących z przestępstwa”. Dopytany, czy je ukrywa, zapewnił, że nie, a wręcz – jak dodał – informuje ze swoim klientem prokuraturę, gdzie te pieniądze są.

Prof. Królikowski wyjaśnił, że sprawa toczy się od dwóch lat, a on w niej jest pełnomocnikiem od lutego 2017 r.

„Klient jest przestraszony, że może być aresztowany, z aresztu można wyjść za poręczeniem majątkowym, w związku z tym deponuje u mnie środki – to jest legalny depozyt adwokacki, normalna procedura przewidziana w regulaminie wykonywania zawodu adwokata – deponuje środki na cele postępowania przygotowawczego, ja je przechowuję ale jestem, jak bank – muszę te pieniądze wydać na każde jego żądanie” – mówił prof. Królikowski. Wyjaśnił, że nie może ich przelać na dowolne konto. „Muszę je ulokować na specjalnym koncie, na którym nie ma moich pieniędzy” – dodał.

Zaznaczył, że kiedy dowiedział się od swojego klienta, że zdeponowane przez niego pieniądze mogą pochodzić z przestępstwa, jedyne, co mógł mu „zaproponować – chcąc polepszyć jego sytuację – to ujawnienie prokuraturze, że te pieniądze są”. „Nie mogę obciążyć mojego klienta, nie mogę na niego donosić, nie mogę go zdradzić” – przekonywał mecenas.

Podkreślił, że prokuratora została poinformowana o pieniądzach, w momencie, w którym dowiedział się, że mogą one pochodzić z przestępstwa. „Informujemy CBŚ o tym – jeśli dobrze pamiętam – 5 lipca (…). Dzień później prokurator żąda ode mnie przekazania dowodów, które będą obciążać mojego klienta” – dodał.

Jak ocenił, prokurator ma do niego pretensje o to, że nie podał mu numeru rachunku, na którym te pieniądze są. „Powiedziałem, że posiadam profesjonalny depozyt” – powiedział mecenas. Zaznaczył również, że „z tajemnicy adwokackiej może go zwolnić tylko sąd, z tajemnicy obrończej – nikt”.

Zapytany, dlaczego uważa, że ta sprawa jest polityczna, prof. Królikowskistwierdził, że wtedy, kiedy w mediach pojawiły się pierwsze informacje o tym, że bierze udział w pracach nad prezydenckimi projektami, skontaktowało się z nim CBŚ, że chce ponownie przesłuchać jego klienta ws. depozytu. Jak dodał, poinformowano go, że prokurator wydał dyspozycje, by jego również przesłuchać w zakresie, w którym – wyjaśnił – jest związany tajemnicą zawodową. „Co ważne, (prokurator generalny) nie występuje do sądu o to, żeby mnie z niej zwolnić” – podkreślił.

„Dalej jest przesłuchany mój klient – w środę w zeszłym tygodniu. Potem musi być sporządzona jakaś specjalna notatka na potrzeby Prokuratury Krajowej i dwa dni później pojawia się u mnie dziennikarz Newsweeka, który dysponuje dokumentem, czy kopią dokumentu, wyglądającego, jak część dokumentów z akt postępowania przygotowawczego” – mówił prof. Królikowski. Były to informacje – jak ocenił – wyglądające na „wiedzę z wewnątrz śledztwa”, z prokuratury.

Dodał, że dziennikarz poinformował go również, że artykuł – razem z informacjami, w których był posiadaniu – ma ukazać się w poniedziałek, 25 września – tego samego dnia, kiedy prezydent planuje przedstawić swoje projekty ws. KRS i SN. Według prof. Królikowskiego miało to służyć temu, żeby go „zniszczyć” oraz – jak ponownie zaznaczył – „zdyskredytować” Andrzeja Dudę.

„Wyobrażam, sobie, że w poniedziałek, kiedy prezydent przedstawi na konferencji przygotowane przez siebie ustawy (o KRS i SN – PAP), podstawowe pytania będą takie: dlaczego zatrudnił – chociaż nie zatrudnił, bo robię wszystko społecznie i pro bono – ale dlaczego korzystał z usług przestępcy, żeby napisać ustawy o sądach” – stwierdził.

Według prof. Królikowskiego „bardzo prawdopodobne, że prokurator generalny (Zbigniew Ziobro) idzie na wojnę z prezydentem”. Jak mówił, jeśli tak jest faktycznie, to może to wynikać „tylko z jednego powodu: chciał mieć przemożny wpływ na Sąd Najwyższy, na te ustawy, które pozwalałyby mu palcem stworzyć skład kadrowy SN”. „Prezydent na to się nie zgodził” – zauważył.

Zapytany, czy Ziobro może działać w ramach „zemsty, odparł: „Emocje są rzeczą ludzką”

Zwrócił też uwagę, że „jeszcze dwa miesiące temu minister sprawiedliwości, prokurator generalny zwrócił się do niego z prośbą, żeby napisał dla niego opinię prawną w związku z nowelizacją ustawy”.

Prof. Królikowski powiedział również, że dzień, albo dwa dni później – kiedy dotarły do niego informacje, że prokuratura zaczęła się interesować sprawą – poinformował prezydenta, że może zostać sformułowany przeciwko niemu zarzut, jakoby współpracował z mafią paliwową. „Prezydent uznał, że należy walczyć, ponieważ nie chodzi o realne zarzuty w stosunku do mnie, ale jest to atak na niego (…). Uznał, że jest to sprawa polityczna, że są źli ludzie, z którymi trzeba walczyć” – podkreślił.

24 lipca prezydent Duda poinformował, że podjął decyzję o zawetowaniu ustaw: o Sądzie Najwyższym i o Krajowej Radzie Sądownictwa; zapowiedział też przygotowanie swoich projektów ustaw o SN i KRS w ciągu dwóch miesięcy. Projekty mają być przedstawione 25 października.

PAP/MoRo

Tvp.info: CBŚP i prokuratura badają przelewy na rzecz kancelarii prof. Królikowskiego od co najmniej połowy roku

CBŚP i prokuratura badają od pół roku wątek przelewów na rzecz kancelarii prof. Michała Królikowskiego, która otrzymała 1 mln zł od spółki paliwowej, podejrzewanej o udział w wyłudzaniu VAT.

[related id=39299]Jak podało w piątek RMF FM, białostocka prokuratura rozpoczęła szczegółowe badanie powiązań prof. Królikowskiego ze spółką paliwową, która pojawiła się w śledztwie dotyczącym wyłudzeń podatku VAT. Działania te – jak informuje RMF FM – rozpoczęły się, gdy w mediach pojawiła się informacja, że to prof. Królikowski pomaga prezydentowi w przygotowaniu jego propozycji dot. reformy sądownictwa.

– Nie ja jestem celem działań prokuratury; jej celem jest zdyskredytowanie prezydenta Andrzeja Dudy jako osoby, która przedstawi wiarygodną reformę sądownictwa – tak doniesienia medialne na swój temat skomentował w piątek prof. Michał Królikowski.

[related id=39354]Jednak portal TVP Info podaje, że wątek przelewów na rzecz kancelarii byłego wiceministra Królikowskiego co najmniej od połowy roku badają Centralne Biuro Śledcze Policji i prokuratura. Według tvp.info sprawa nie ma związku z ujawnieniem informacji o pracy Królikowskiego przy reformie sądownictwa, bo ujawniono ją znacznie później – dopiero w połowie sierpnia, gdy sprawa wątpliwych przelewów była już od dawna badana przez śledczych.

W śledztwo prowadzone przez prokuraturę w Białymstoku, dotyczące oszustw podatkowych, są zamieszane paliwowe spółki i firmy słupy, między którymi krążyły fikcyjne faktury, które wyłudzały pieniądze ze Skarbu Państwa – podaje tvp.info. Jak podaje portal – pełnomocnikiem jednej z firm, uczestniczącej według policji w procederze przestępczym, był Michał Królikowski.

Z ustaleń portalu wynika, że w pierwszej połowie tego roku śledczy zaczęli badać wątek przelewów na konta kilku adwokatów reprezentujących podejrzanych w aferze (zarzuty postawiono 15 osobom, część jest w areszcie). Adwokaci mieli otrzymać od jednej z paliwowych spółek ponad 2 mln zł. Według TVP Info „prawie połowa trafiła na konto kancelarii Królikowskiego”.

[related id=39296]”Gdy śledczy zaczęli interesować się podejrzanymi przelewami, (…) Królikowski sam zatelefonował do Centralnego Biura Śledczego Policji. Poinformował, że paliwowa spółka, podejrzewana o udział w przestępczym procederze, przelała na konto jego kancelarii milion złotych” – czytamy na portalu. Pieniądze te trafiły na konto kancelarii prof. Królikowskiego tego samego dnia, gdy zostali zatrzymani dwaj główni podejrzani w śledztwie, właściciele paliwowej spółki.

Prof. Królikowski tłumaczy, że 200 tys. zł z otrzymanego miliona to jego honorarium, a reszta – czyli 800 tys. – to „depozyt”, służący do pokrycia kosztów przyszłych postępowań przygotowawczych, kar czy poręczeń majątkowych wobec podejrzanych.

PAP/MoRo

Czytaj również:

Łapiński; mec. Królikowski nie pisał projektów ustaw o KRS i SN