Olbrys: Około 500 osób walczyło w obronie PWPW. Obecnie żyje tylko jeden z nich – kpt. Juliusz Kulesza

– W 1940 r. do obrony PWPW powołano grupę PWB/17/S pod dowództwem mjr. Chyżyńskiego. Walczyła ona od 2 do 28 sierpnia 1944 r. Obecnie żyje tylko jeden jej członek – kpt. Kulesza – mówi Monika Olbrys.

 

 

Monika Olbrys, kierownik Wydziału Historyczno-Archiwalnego Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, opowiada o wydarzeniach z powstania warszawskiego, które miały miejsce w okolicach PWPW. Do obrony tej instytucji powołano w 1940 r. samodzielną grupę specjalną PWB/17/S (Podziemna Wytwórnia Banknotów). Jednostce dowodził mjr Mieczysław Chyżyński ps. „Pełka”, a w jej skład wchodzili głównie pracownicy wytwórni. Podczas powstania warszawskiego walczyła ona od 2 do 28 sierpnia 1944 r. Obecnie żyje tylko jeden jej członek – kpt. Juliusz Kulesza,

W Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych mieścił się schron, w którym przebywała ludność cywilna i gdzie znajdował się szpital.

W obronie instytucji walczyło około 500 żołnierzy. Rokrocznie PWPW podejmuje działania mające na celu ich upamiętnienie. W tym roku opisuje ona 10 osób, które co prawda nie broniły wytwórni, jednak ich losy są w jakiś sposób związane z tą instytucją.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.K.

Jan Józef Kasprzyk do powstańców: Służyć Polsce uczyliście się od powstańców styczniowych – my tego uczymy się od was

Podczas uroczystości upamiętniających zdobycie PWPW Julian Kulesza przytoczył słowa prof. Witolda Trzeciakowskiego: „Naprawdę wolnym czułem się tylko w czasie Powstania Warszawskiego”.

[related id=”32637″]Tylko ośmiu z sześciuset pozostało żołnierzy, którzy walczyli o Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych. W 73. rocznicę Powstania Warszawskiego zebrali się oni na uroczystościach zorganizowanych przy Sanguszki 1. Oprócz powstańców przybyli na nie między innymi przedstawiciele PWPW, Światowego Związku Żołnierzy AK, harcerzy, a także politycy.

PWPW była najdalej wysuniętym na północ bastionem powstańczej Starówki, odpierającym ataki od 2 do 28 sierpnia. Jako przedstawiciel walczących wystąpił Juliusz Kulesza ps. Julek, którego zgromadzeni przywitali brawami. Opowiedział o przebiegu walk i o dramatycznych pożegnaniach kolejnych powstańców. Podzielił się też radością z ponownego nawiązania kontaktu z Januszem Pilchowskim ze zgrupowania „Leśnik”, który na co dzień mieszka w Anglii.

Kończąc, chcę w sensie bardzo ogólnym coś zacytować, bo są te wszystkie pytania zadawane nam przez lata, aż do dnia dzisiejszego – po co, dlaczego, co my czujemy i co czuliśmy wówczas. Utkwiły mi w pamięci słowa profesora Witolda Trzeciakowskiego, żołnierza batalionu „Gustaw”. Powiedział dosłownie tak: „Naprawdę wolnym czułem się tylko w czasie Powstania Warszawskiego”.

 

 

Pierwszym, który zabrał głos, był gospodarz miejsca, prezes PWPW Piotr Woyciechowski, który przypomniał osoby walczące na reducie PWPW, które już odeszły. We wspomnieniach tych szczególne miejsce zajęła Hanna Petrynowska ps. „Rana”, lekarka, która dobrowolnie pozostała z rannymi powstańcami w szpitalu polowym zorganizowanym w Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych.

Świadectwo Hanny Petrynowskiej, lekarza pediatry, w sposób tajemniczy po 73 latach, jak zauważył Woyciechowski, przypomina nam o rzeczywistym powołaniu lekarzy i cenie, jaką za wierność temu powołaniu każdy lekarz powinien być gotowy zapłacić. Przypomnijmy, że po wycofaniu się Polaków ze Starówki Niemcy wymordowali, jak się szacuje, siedem tysięcy Polaków, w tym niemal wszystkich rannych leżących w szpitalach.[related id=”33046″]

„Tu jest szpital, nie strzelać” – wołała niemal 73 lata temu doktor „Rana” do niemieckich żołnierzy, przypomniał Woyciechowski, jednocześnie pytając, ilu lekarzy teraz chroni swoich podopiecznych, takich jak nienarodzone dzieci czy osoby starsze. „Rana” zginęła od wybuchu granatu wrzuconego do schronu, razem ze swoimi pacjentami.

Przywołał również słowa Juliusza Kuleszy, który podczas spotkania z dziennikarzami, po wręczeniu mu statuetki Syreny Warszawskiej 31 lipca 2017 roku porównał Powstanie Warszawskie do dorzucenia drewna do gasnącego ogniska tożsamości narodowej.

 

Prezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Leszek Żukowski powiedział, że nie był żołnierzem walczącym o PWPW, lecz „odgrywała ona bardzo ważną i odpowiedzialną rolę jako reduta broniąca Starego Miasta od strony północnej”. „Chcę wyrazić słowa uznania dla dyrekcji PWPW, że otacza opieką i podtrzymuje pamięć o tamtych dniach”.

 

Głos zabrał również p.o. szef Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk. Stwierdził, że powstańcy nie zadawali sobie pytań, które dzisiaj zadajemy. Przypomniał również książkę Piotra Zychowicza „Obłęd ’44”, którą ocenił jako wyrządzającą ogromną krzywdę.

– Oni doskonale wiedzieli, że niepodległość Rzeczpospolitej jest wartością, za którą można oddać swoje zdrowie i życie. (…) Wtedy, w sierpniu 1944 r., nie mieliśmy do czynienia z żadnym obłędem. Mieliśmy do czynienia z przywracaniem normalnego uporządkowanego świata przez ludzi wolnych, przez powstańców warszawskich; z obłędem, który wprowadził w Europie narodowo-socjalistyczny reżim niemieckiej III Rzeszy. To powstańcy warszawscy walczyli o normalną wspaniałą Polskę, normalną wspaniałą Europę, zakorzenioną w tradycji chrześcijańskiej i łacińskiej, i walczyli właśnie przeciwko narzuconemu obłędowi – mówił Jan Kasprzyk.

Wy przekazaliście młodemu pokoleniu polski kod kulturowy, który podeptała komuna, a który teraz przywracamy, i za to wam też dziękujemy. Dzięki wam młode pokolenie chce służyć Polsce, tak jak wy. Wy tego uczyliście się od powstańców styczniowych – my tego uczymy się od was.

 

Tomasz Zdzikot pełniący funkcję podsekretarza stanu w MSWiA w krótkim przemówieniu zwrócił uwagę, że jesteśmy w mieście, które miało zostać zniszczone. „Gruzy zostały usunięte, po ulicach jeżdżą samochody. Było to możliwe dlatego, że zostały zniszczone tylko mury. Duch miasta, duch polskości, duch wolności, ten duch wolnej Polski został zachowany dzięki waszemu trudowi i ofiarności”.

 

Sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Maciej Małecki mówił, że Powstanie Warszawskie było walką dobra ze złem. Wyrażając swoją refleksję, zaznaczył, że nie spotkał powstańca, który powiedziałby, że walczył wówczas z nazistami. „Powstańcy warszawscy walczyli z Niemcami – to trzeba jasno i wyraźnie mówić i przypominać tym, którzy dzisiaj zza Odry próbują pouczać Polaków, jak mamy rządzić we własnym kraju i budować demokrację”.

Jak zaznaczył, Polska po II wojnie światowej nie była budowana przez polskich patriotów, którzy uczyli się na tajnych kompletach, ponieważ znalazła się w rękach „komunistycznych zdrajców”. „To oni trafiali do większości urzędów, prokuratur, sądów i nikt nie powie, że nawet w późniejszych latach równe szanse miał w tamtej Polsce syn rtm. Pileckiego, syn Łukasza Cieplińskiego i syn komunistycznego sędziego, który bez zmrużenia oka, bez drgnięcia dłoni seryjnie podpisywał wyroki śmierci. Z tym wciąż zmagamy się w naszej ojczyźnie. Mamy nadzieję, głęboko wierzymy i jesteśmy przekonani, że to są ostatnie zmagania i że będziemy mogli powiedzieć naszym powstańcom, naszym bohaterom, że my też zdaliśmy nasz egzamin, choć nieporównywalnie łatwiejszy”.

 

Podczas uroczystości przedstawiono sylwetki ostatnich ośmiu żyjących bohaterów broniących Reduty PWPW – Kazimierza Gabary ps. „Łuk”, Renisława Kowalskiego ps. „Czerkies”, Juliusza Kuleszy ps. „Julek”, Alicji Madziar-Kostarskiej ps. „Ala”, Krystyny Nowackiej-Wróblewskiej ps. „Kinga”, Ryszarda Nowickiego ps. „Sokół”, Barbary Wilczyńskiej-Sekulskiej ps. „Penelopa” oraz Lucyny Żebrowskiej-Petrus ps. „Luc”.

 

WJB

Frontalne atakowanie budynku PWPW byłoby samobójstwem, dlatego postanowiono zastosować metodę „konia trojańskiego”

Dzień 35. z 80 / Warszawa / Poranek WNET / Juliusz Kulesza, uczestnik walk o gmach PWPW, opowiedział w Radiu WNET o zdobywaniu budynku oraz o swoich przeżyciach z czasów okupacji i powstania.

[related id=”33046″]Piotr Dmitrowicz, prowadzący Poranek WNET w dniu rocznicy wybuchu powstania warszawskiego, rozmawiał z Juliuszem Kuleszą, powstańcem, który brał udział w zdobywaniu i późniejszej obronie budynku Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych.

Pan Juliusz Kulesza opowiedział o tym, jak przebiegały walki o gmach PWPW oraz o swoich osobistych doświadczeniach z czasów powstania.

Budynek PWPW miał bardzo duże znaczenie, gdyż był narożnym bastionem na północno-wschodnim skraju terytorium zajętego przez powstańców. Za nim była już tylko Cytadela, a w niej Niemcy, dlatego tak ważne było jego zdobycie . Było to jednak bardzo trudne, gdyż teren pomiędzy gmachem a Cytadelą – dzisiaj porośnięty drzewami, tak że Cytadela jest prawie niewidoczna – był wówczas zupełnie pusty. Była to – jak to określił Juliusz Kulesza – „patelnia”.

Zatem atakowanie wyłącznie z zewnątrz „byłoby samobójstwem”. Sytuacja przypominałaby zdobywanie PAST-y, z tą jednak różnicą, że PAST-a była otoczona terenami zajętymi przez powstańców. Dlatego postanowiono zdobywać budynek PWPW niefrontalnie, od strony budynku mieszkalnego przy ulicy Rybaków, oraz uciec się do fortelu. [related id=32778]

Zadanie dodatkowo utrudniało to, że w dniach poprzedzających powstanie Niemcy wzmocnili załogę PWPW kilkudziesięcioma szupowcami i ciężkim sprzętem. Zdaniem gościa Poranka świadczyło to – prócz innych podobnych zdarzeń – o tym, że Niemcy spodziewali się wybuchu powstania. Ich błędem było jednak to, że nie docenili jego skali.

W walkach o PWPW brał udział oddział PWB/17/s, którego członkiem był pan Juliusz Kulesza. W czasie okupacji nie była to grupa bojowa, zajmowała się produkcją banknotów i kart żywnościowych na użytek Armii Krajowej. Przed powstanie została przekwalifikowana na jednostkę liniową. Większość członków grupy stanowili pracownicy wytwórni, których Niemcy znali i nie spodziewali się ataku z ich strony.

Grupa PWB/17/s odegrała rolę „konia trojańskiego”. Gdy nastąpił atak powstańców z zewnątrz budynku, ta zaatakowała od środka, zaskakując Niemców na tyle, że się załamali i poddali. Zdaniem pana Juliusza Kuleszy atak na PWPW był pięknym przykładem współdziałania.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy z panem Juliuszem Kuleszą w części siódmej Poranka WNET, w której opowiada szeroko o przebiegu ataku na gmach PWPW, o jego późniejszej obronie, a także działalności grupy PWB/17/s oraz o najbardziej dla niego dramatycznym dniu w czasie całego powstania.

 

JS

 

73. ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO. Warszawska „Syrena” dla Juliusza Kuleszy, bohaterskiego obrońcy Reduty PWPW

Juliusz Kulesza został jednym z 21. laureatów tegorocznej Nagrody m.st. Warszawy, przyznawanej przez Radę m.st. Warszawy osobom szczególnie zasłużonym dla Stolicy Rzeczypospolitej Polskiej.

Juliusz Kulesza jest grafikiem i pisarzem, strzelcem, uczestnikiem Powstania Warszawskiego, autorem książek o okupacji i dokumentujących wydarzenia II wojny światowej. Przyznano mu m.in. Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, Krzyż Walecznych, Krzyż Kawalerski OOP, Krzyż Armii Krajowej, Warszawski Krzyż Powstańczy. W maju 2017 roku ukończył 89 lat.

Statuetkę Syreny Warszawskiej, odznakę, dyplom i nagrodę pieniężną por. Juliusz Kulesza odebrał podczas specjalnej sesji na Zamku Królewskim z rąk przewodniczącej Rady m.st. Warszawy Ewy Malinowskiej-Grupińskiej oraz wiceprzewodniczących Ewy Masny-Askanas i Dariusza Figury.

Po uroczystości Juliusz Kulesza spotkał się z dziennikarzami. Laureat powiedział, że Nagrody m.st. Warszawy „trafia w jego uczucia i jego warszawskość”. Zauważył, że „człowiek czuje się obywatelem kraju i w jakimś stopniu obywatelem i ten stopień jest bardzo różny”. Juliusz Kulesza podzielił się także z dziennikarzami swoimi poglądami na temat znaczenia polskich zrywów i powstań niepodległościowych w okresach 123. lat rozbiorów i prawie sześciu lat okupacji hitlerowskiej.

„Widzę ten stutrzydziestoletni okres zabijania polskości, tożsamości historycznej jako gaśnięcie ogniska. Wygasało ognisko i kolejne powstania – kościuszkowskie, listopadowe i nasze (warszawskie – CP PAP) – to nie było nic innego jak dorzucanie ognia do tego zamierającego ogniska, bo wtedy to znowu wybuchało, to działało jakiś czas, ale wystarczająco do następnego powstania” – powiedział Juliusz Kulesza.

Brefing z por. Juliuszem Kuleszą zorganizowano w Pierwszym Pokoju Królewiczowskim, który specjalnie na ten cel władze PWPW S.A. zarezerwowały na Zamku Królewskim w Warszawie.

„Pan porucznik ze wszystkimi swoimi braćmi i siostrami, którzy przeżyli Powstanie Warszawskie i jeszcze są żywym świadectwem tego, zasługują na wszystkie pałace, na wszystkie zamki najpiękniejsze w Polsce” – podkreślił prezes PWPW S.A. Piotr Woyciechowski.

Juliusz Kulesza jest autorem kilkunastu książek o tematyce powstańczej, okupacji hitlerowskiej i Warszawie oraz wielu haseł do Encyklopedii Powstania Warszawskiego. Występował w filmach dokumentalnych związanych z Powstaniem Warszawskim, był wielokrotnie wyróżniany i nagradzany za utrwalanie pamięci historycznej oraz przekazywanie jej następnym pokoleniom.

W 2015 roku PWPW S.A. wydała książkę Pana Juliusza „Sen o Rybakach”, która przybliża historię – nieistniejącej dziś praktycznie – ulicy Rybaki, która stanowiła niegdyś malowniczą część warszawskiego Podzamcza. Za tę publikację autor otrzymał liczne wyróżnienia i nagrody.

 

PAP,PWPW S.A./MoRo