Kpt. Kulesza: Powstanie Warszawskie wyzwoliło w ludziach najlepsze cechy. Niektórym zależy na deprecjonowaniu AK

Kpt. Juliusz Kulesza, pseud. „Julek”, powstaniec warszawski o zdobyciu PWPW, ucieczce z Dulagu w Pruszkowie, reakcji na upadek powstania oraz o swoich książkach.

Pomocy poszukiwaliśmy zewsząd. Garłuch miał opanować lotnisko, żeby przygotować miejsce dla brygady spadochronowej. Zdawaliśmy sobie sprawę, kim Sowieci są i czego można od nich oczekiwać.

Kapitan Kulesza opowiada o beznadziejności oczekiwania powstańców na pomoc z zewnątrz. Pogarszająca się sytuacja militarna wywoływała odruch „niech nam ktoś pomoże”.

Istnieje cała grupka historyków, ja się z pewnymi autorami zetknąłem, odnoszę wrażenie, że są ludzie, którym zależy by to powstanie i Armię Krajową deprecjonować. Nie jestem od tego, by wyrokować, komu na tym zależy i kto za to płaci.

W opozycji do tych historyków, którzy w jego opinii deprecjonują powstanie, kpt. Kulesza podkreśla powszechny entuzjazm  i ofiarność społeczeństwa wobec powstania. Wspomina historię jednego z żołnierzy powstania, noszącego pseudonim „Dentysta”. Jak się okazało, został on mężczyźnie nadany, gdyż ten przed wojną rabował groby, wyrywając zmarłym złote zęby. Nawet margines społeczny, od którego można by oczekiwać troski jedynie o własne życie, był więc gotów do najwyższych poświęceń.

Niemcy przez długi czas skutecznie stawiali opór powstańcom, którzy próbowali zdobyć budynek od zewnątrz.

Weteran zgrupowania „Róg” wspomina zdobycie kompleksu Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, który później wraz z innymi powstańcami bronił do 28 sierpnia. Jak mówi, Niemcy 1 sierpnia, jeszcze przed wybuchem powstania zwiększyli załogę Schutzpolizei pilnującą budynku — przybyło kilkudziesięciu nowych wartowników, w tym niektórzy  z bronią maszynową. Wskazuje to na to, że spodziewali się oni powstania, choć, jak mówi, nie docenili jego skali. Powstańcy próbowali zdobyć budynek już pierwszego dnia powstania, z zewnątrz, ale nie mogli przełamać niemieckiego oporu. Dopiero następnego dnia, kiedy Niemcy zostali zaskoczeni atakiem od wewnątrz- ze strony polskich pracowników kompleksu, udało się sforsować bramę i zdobyć gmach.  W roli konia trojańskiego wywołującego popłoch wśród niemieckich obrońców wystąpił oddział PWB/17/S. „Podziemna Wytwórnia Banknotów” zajmowała się wcześniej drukiem banknotów na lewo i fałszowaniem dokumentów niemieckich na rzecz Polskiego Państwa Podziemnego. Przed powstaniem grupa została zmilitaryzowana.

Niemcy mieli lukę w regulaminie, odnotowywali liczbę osób wyjeżdżających dorożkami.

Kapitan Kulesza opisuje swoje losy po powstaniu. Dzięki pomocy wujka, który pracował w stajni w obozie w Pruszkowie, udało mu się uciec z Dulagu 121. Z obozu powstańcy uciekali przez izby chorych, dzięki pomocy polskiego personelu medycznego lub właśnie poprzez stajnie. Opuszczali oni obóz udając członków  Rady Głównej Opiekuńczej, działającej w obozie z ramienia MCK.

Sport podziemny był kolejnym przykładem prężnego działania Polskiego Państwa Podziemnego.

Zorganizowane uprawianie sportu było w czasie okupacji niemieckiej zakazane. Stadion Polonii został przejęty przez SS, a Wojska Polskiego (ob. Legii) przez Wehrmacht. Mimo to udawało się zorganizować nie tylko rozgrywki takie jak ping-pong czy boks, które można rozegrać w czterech ścianach, ale również mecze piłkarskie, potrzebujące otwartej przestrzeni. Pokazuje to zdaniem kombatanta, siłę polskiej konspiracji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Frontalne atakowanie budynku PWPW byłoby samobójstwem, dlatego postanowiono zastosować metodę „konia trojańskiego”

Dzień 35. z 80 / Warszawa / Poranek WNET / Juliusz Kulesza, uczestnik walk o gmach PWPW, opowiedział w Radiu WNET o zdobywaniu budynku oraz o swoich przeżyciach z czasów okupacji i powstania.

[related id=”33046″]Piotr Dmitrowicz, prowadzący Poranek WNET w dniu rocznicy wybuchu powstania warszawskiego, rozmawiał z Juliuszem Kuleszą, powstańcem, który brał udział w zdobywaniu i późniejszej obronie budynku Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych.

Pan Juliusz Kulesza opowiedział o tym, jak przebiegały walki o gmach PWPW oraz o swoich osobistych doświadczeniach z czasów powstania.

Budynek PWPW miał bardzo duże znaczenie, gdyż był narożnym bastionem na północno-wschodnim skraju terytorium zajętego przez powstańców. Za nim była już tylko Cytadela, a w niej Niemcy, dlatego tak ważne było jego zdobycie . Było to jednak bardzo trudne, gdyż teren pomiędzy gmachem a Cytadelą – dzisiaj porośnięty drzewami, tak że Cytadela jest prawie niewidoczna – był wówczas zupełnie pusty. Była to – jak to określił Juliusz Kulesza – „patelnia”.

Zatem atakowanie wyłącznie z zewnątrz „byłoby samobójstwem”. Sytuacja przypominałaby zdobywanie PAST-y, z tą jednak różnicą, że PAST-a była otoczona terenami zajętymi przez powstańców. Dlatego postanowiono zdobywać budynek PWPW niefrontalnie, od strony budynku mieszkalnego przy ulicy Rybaków, oraz uciec się do fortelu. [related id=32778]

Zadanie dodatkowo utrudniało to, że w dniach poprzedzających powstanie Niemcy wzmocnili załogę PWPW kilkudziesięcioma szupowcami i ciężkim sprzętem. Zdaniem gościa Poranka świadczyło to – prócz innych podobnych zdarzeń – o tym, że Niemcy spodziewali się wybuchu powstania. Ich błędem było jednak to, że nie docenili jego skali.

W walkach o PWPW brał udział oddział PWB/17/s, którego członkiem był pan Juliusz Kulesza. W czasie okupacji nie była to grupa bojowa, zajmowała się produkcją banknotów i kart żywnościowych na użytek Armii Krajowej. Przed powstanie została przekwalifikowana na jednostkę liniową. Większość członków grupy stanowili pracownicy wytwórni, których Niemcy znali i nie spodziewali się ataku z ich strony.

Grupa PWB/17/s odegrała rolę „konia trojańskiego”. Gdy nastąpił atak powstańców z zewnątrz budynku, ta zaatakowała od środka, zaskakując Niemców na tyle, że się załamali i poddali. Zdaniem pana Juliusza Kuleszy atak na PWPW był pięknym przykładem współdziałania.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy z panem Juliuszem Kuleszą w części siódmej Poranka WNET, w której opowiada szeroko o przebiegu ataku na gmach PWPW, o jego późniejszej obronie, a także działalności grupy PWB/17/s oraz o najbardziej dla niego dramatycznym dniu w czasie całego powstania.

 

JS