Prof. Waldemar Gontarski: instytucje unijne kierują się wobec Polski zasadą egoizmu

Featured Video Play Icon

Flaga Polski i Unii Europejskiej / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

Profesor Waldemar Gontarski komentuje orędzie Prezydenta RP, planowane zmiany traktatowe w UE oraz ich potencjalne konsekwencje dla Polski.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Profesor Waldemar Gontarski w wywiadzie głównym Poranka Wnet komentuje orędzie prezydenta Andrzeja Dudy. Według niego na szczególną uwagę zasługuje wybór ministra Marka Sawickiego na stanowisko marszałka seniora:

To jest dla mnie święto demokracji, że pan prezydent wskazał tak doświadczonego, sprawdzonego polityka, który jest prawdziwym mężem stanu.

Pytany o planowane zmiany traktatowe UE, gość Poranka Wnet podkreśla znaczenie tych projektów w kontekście bezpieczeństwa Polski:

Na poziomie wstępnym uruchomiono procedurę zmiany traktatu, na poziomie komisji, parlamentu europejskiego. (…). Zmiany te idą rzeczywiście przede wszystkim w kierunku ograniczenia bezpieczeństwa Polski.

Bezpieczeństwo UE w tym Polski ma być przekazane gestii Berlina i Paryża.

Profesor Gontarski uważa, że proponowane zmiany traktatowe mają również na celu osłabienie paktu północnoatlantyckiego na terenie Europy:

Gdyby te zmiany traktatowe obowiązały w momencie wybuchu wojny w Ukrainie, to pewnie Putin świętowałby zwycięstwo i kombinował jak tu przy pomocy wojny hybrydowej zaatakować Polskę.

Mają być ograniczone wpływy NATO w tej części świata, ma powstać jakaś mityczna armia europejska.

Zobacz także:

Prof. Zdzisław Krasnodębski: Władysław Kosiniak-Kamysz ma być może jedyną szansę na zostanie premierem Polski

 

 

 

Tomasz Sakiewicz: prezydent chciał uniknąć dalszych publicznych nacisków na głowę państwa

Tomasz Sakiewicz / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

„Sawicki należał do tych, którzy bronią pewnego zakresu wartości i wyraźnie się opowiadał za konserwatywną wizją społeczeństwa” – mówi Tomasz Sakiewicz, red. naczelny Gazety Polskiej.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zobacz także:

Jan Krzysztof Ardanowski: nie jestem pewien, czy nowy rząd będzie chciał bronić suwerenności Polski

Pokazaliśmy, że bezpośredniej władzy nie chcemy, więc nie ma się co dziwić, że nikt nam jej też dawać nie chce

12 082 588 głosów zostało zamiecionych w kąt. Nawet nie było sensu sprawdzać odpowiedzi na pytania referendalne. Wystarczyło zbadać frekwencję. Demokracja bezpośrednia przegrała, i to z kretesem.

Hanna Tracz

Gdzie schował się suweren?

Felieton poreferendalny

Referendum ogólnokrajowe jest jedną z i tak bardzo niewielu form demokracji bezpośredniej w Polsce. Zasady są jasne. Nie ma żadnych przeliczników, procentowych wyliczeń czy skomplikowanych procedur.

To są albo pytania zamknięte, na które udziela się pozytywnej lub negatywnej odpowiedzi, albo pytania otwarte z wariantami odpowiedzi. W pierwszym wypadku zostanie zrealizowany postulat, na który padło więcej głosów, w drugim wariant, na który spośród wszystkich oddano największą ilość głosów.

Jedyny warunek, jaki musimy spełnić, to obecność. Proszę się stawić na referendum, to jest pobrać kartę referendalną, a my wprowadzimy w życie wasze życzenia, więcej: będziemy zobligowani do ich spełnienia.

A więc referendum będzie wiążące. Czyli w skrócie takie karty musi pobrać ponad połowa uprawnionych do głosowania, to znaczy posiadająca czynne prawo wyborcze w wyborach prezydenckich, do sejmu, senatu czy samorządowych.

Takich uprawnionych w dniu 18 X 2023 roku w Polsce było 29 532 595 osób. A więc żeby referendum było wiążące, 14 766 298 wyborców musiałoby pobrać karty referendalne. Tak jednak się nie stało. Karty pobrało 12 082 588 obywateli. Referendum nie jest więc wiążące. Nasi przedstawiciele nie są do niczego zobligowani.

Zapytano nas o zdanie, a my odmówiliśmy odpowiedzi. Chciano nam dać możliwość bezpośredniego wpływu na nasz kraj, a my z niej nie skorzystaliśmy.

12 082 588 głosów zostało zamiecionych w kąt. Nawet nie było sensu sprawdzać odpowiedzi na pytania referendalne. Wystarczyło zbadać frekwencję. Można powiedzieć, że minionej niedzieli demokracja bezpośrednia przegrała, i to z kretesem. Oczywiście miało to związek z ogromną nagonką medialną, w tym przypadku ze strony opozycji, która argumentowała, że udział w referendum to zło i strata czasu. Że jest ono niepotrzebne i nic nie wniesie. A wyborcy, nie zastanawiając się nad tym szczególnie długo, przyjęli ten punkt widzenia. Czy słusznie?

Do treści i sposobu sformułowania pytań referendalnych można mieć liczne zarzuty. Natomiast ich przedmiot jest jasny i nie powinno nikomu sprawić kłopotu udzielenie na nie odpowiedzi.

Tym bardziej, że sama opozycja podtrzymywała, że odpowiedzi są oczywiste. Np. kwestia podniesienia wieku emerytalnego. Dlaczego więc wyborcy opozycji nie zapewnili sobie i swoim rodakom, że niezależnie od wyniku wyborów i różnych serii nieprzewidywalnych zdarzeń przyszłych, wiek ten nie będzie mógł zostać podniesiony, skoro często właśnie w taki sposób się o tym wypowiadali?

Jeśli ktoś co do któregoś z pytań referendalnych miał inną koncepcję niż odpowiedzi 4xNIE, głoszone przez obóz rządzący, to należało zgodnie z własnym sumieniem i poglądami w odpowiedniej kratce postawić krzyżyk.

Może wizja opozycji co do wzorowego modelu odpowiedzi na referendum była zupełnie inna, a jeśli tak, to – biorąc już post factum pod uwagę wynik wyborów – model odpowiedzi opozycji wygrałby w referendum tym bardziej.

Dlaczego więc Polacy nie wzięli udziału w referendum? Skąd ta niechęć do bezpośredniego rządzenia swoim własnym państwem?

Co bardziej zaskakujące – tak niewiele dzieliło potencjalnych uczestników referendum od faktycznego uczestniczenia w nim. Należało tylko wziąć nie dwie, a trzy kartki papieru w swojej komisji wyborczej.

Były to zapewne centymetry, które dzieliły dłonie głosujących od kart referendalnych. Ale centymetry, które okazały się dystansem nie do pokonania.

Łatwiejsze było wybranie posłów i senatorów, którzy w oddalonej Warszawie, w odosobnionym budynku parlamentu, za zamkniętymi drzwiami w wysokich ławach będą te decyzje w naszym bądź nie naszym imieniu podejmować. A my nie będziemy mieli na nie większego wpływu, chyba że za 4 lata, kiedy znowu przyjdzie nam udać się do urn wyborczych w celu wskazania naszych przedstawicieli.

Pokazaliśmy, że tej bezpośredniej władzy nie chcemy, więc nie ma się co dziwić, że nikt nam jej też dawać nie chce. Ta pośrednia władza wnioski wyciągnie i na następny raz, kiedy o cokolwiek nas będzie pytać, przyjdzie nam jeszcze poczekać.

Być może przyczyną takiego zjawiska był strach przed odpowiedzialnością za wdrożenie w życie opinii do tej pory tylko głoszonych przez siebie.

Komunikat, który otrzymali rządzący, jest jeden: suweren wcale realnie rządzić nie chce, a najlepiej się czuje, gdy decyzje podejmowane są za niego w jakimś oddalonym i niedostępnym miejscu. Gdzie schował się suweren?

Felieton Hanny Tracz pt. „Gdzie schował się suweren?” znajduje się na s. 6 listopadowego „Kuriera WNET” nr 113/2023.

 


  • Listopadowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Felieton Hanny Tracz pt. „Gdzie schował się suweren?” na s. 6 listopadowego „Kuriera WNET” nr 113/2023

„Niewolnicy wszędzie i zawsze niewolnikami będą – daj im skrzydła u ramion, a zamiatać pójdą ulice skrzydłami.”

Stanisław Kaczor-Batowski Atak husarii pod Chocimiem | Fot. domena pubiczna, Wikipedia

Po latach, zaraz po ogłoszeniu wyników ostatnich wyborów parlamentarnych właśnie ta myśl Cypriana Kamila Norwida z całą mocą swojego przekazu powróciła do mnie. Nagle też stała się w pełni zrozumiała.

Aleksandra Tabaczyńska

Na własne życzenie

„Niewolnicy wszędzie i zawsze niewolnikami będą – daj im skrzydła u ramion, a zamiatać pójdą ulice skrzydłami.”

Karteczka z powyższym cytatem autorstwa Cypriana Kamila Norwida zawsze leżała na biurku u mojej babci, Aleksandry Smoczkiewiczowej. Jako mała dziewczynka całymi latami czytałam sobie te słowa. Najpierw sylabizowałam, potem już płynnie, a dziś mam je wciąż w pamięci. Przedwojenne, z litego drewna biurko było bardzo duże. Należało do mojego dziadka Mariana Smoczkiewicza, adwokata. Jakimś cudem przetrwało wojnę i jest w rodzinie do dziś.

Niestety jego właściciel zginął. Został aresztowany i zamordowany przez Niemców już w 1939 roku. To on właśnie przepisał sobie cytat z Norwida na maszynie do pisania, na wąskim pasku papieru. Wiele razy pytałam babci, co to znaczy. Dlaczego te słowa wciąż leżą na biurku i każdy, kto przy nim usiądzie, musi je przeczytać?

Wyjaśnienia, które otrzymywałam, jakoś nie trafiały do mnie tak do końca.

Choć jako dziecko rozumiałam oczywiście wszystkie słowa cytatu, to jednak ułożone w jedną myśl stawały się zagadką. Po prostu nie chciało mi się pomieścić w głowie, że mając skrzydła, można nimi zamiatać.

Autor cytatu nie żyje już 140 lat, nie żyją moi dziadkowie, a kartka z maszynopisem istnieje tylko w moich wspomnieniach. I po tylu latach, zaraz po ogłoszeniu wyników ostatnich wyborów parlamentarnych, właśnie ta myśl Norwida z całą mocą swojego przekazu powróciła do mnie. Nagle też stała się w pełni zrozumiała.

Wiele lat temu Cyprian Kamil Norwid zwerbalizował ból porażki czasów zaborów tak trafnie, że cytat z jego twórczości trafił na biurko moich dziadków. To pokolenie Polaków z kolei urodziło się pod zaborami. Jeśli było komuś to dane, przeżył dwie wojny światowe, dwudziestolecie międzywojenne i czasy stalinowskie. Innymi słowy, była to epoka naznaczona zarówno śmiertelną grozą, jak i wielką nadzieją. A ta myśl czwartego wieszcza narodowego być może tłumaczyła zawód w stosunku do losu, jaki odczuwał patriota i społecznik Marian Smoczkiewicz, który za miłość do ojczyzny zapłacił najwyższą cenę.

Dziś, po prawie dwustu latach, w pełni zdałam sobie sprawę, że choć z tak potężnym trudem wyrwaliśmy się z zaborczych szponów upodlenia i biedy, stając przed największą szansą od dziesięcioleci, demokratycznie odrzuciliśmy ją.

Wygląda na to, że u części polskiego społeczeństwa ta skolonizowana mentalność obecna jest tak samo żywo jak kiedyś. A duchowa służalczość, głównie wobec obcych tronów, nie do pokonania w sobie przez większość samych głosujących. Cóż, zagłosowali niby na fajną platformę, na wyluzowanych, światowców, a tu się okazuje, że będą harować w piątek, świątek i niedzielę na przykład w handlu.

Mieszkańcy Świnoujścia, którym PiS wydrążył od lat wyczekiwany tunel, w 40% poparli koalicję, a tylko w 25% partię rządzącą. Warto też sprawdzić, jak głosowali mieszkańcy okolic kopalni przeznaczonych do zamknięcia? Niestety w większości na swoich, można by powiedzieć, oprawców politycznych.

Na własne życzenie jednego dnia zaprzepaściliśmy większość rządzącą, która gwarantowała bezpieczeństwo, stabilizację, troskę o polskie rodziny i odpór europejskim niedorzecznościom.

Zaprzepaściliśmy także referendum, które mogło być silną blokadą przed realizacją szalonej polityki migracyjnej, klimatycznej i gospodarczej.

Radość Niemiec po wyborach w Polsce mówi wszystko. A mieliśmy skrzydła u ramion…

Felieton Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Na własne życzenie” znajduje się na s. 2 listopadowego „Kuriera WNET” nr 113/2023.

 


  • Listopadowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Felieton Aleksandry Tabaczyńskiej pt. „Na własne życzenie” na s. 2 listopadowego „Kuriera WNET” nr 113/2023

Krzysztof Bosak: wszystko wskazuje na to, że PiS pogodziło się już z koniecznością oddania władzy

Featured Video Play Icon

Krzysztof Bosak / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Gościem Poranka Wnet jest Krzysztof Bosak, prezes Ruchu Narodowego i poseł Konfederacji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Krzysztof Bosak komentuje rozmowy dotyczące utworzenia nowego rządu. Zauważa, że Prawo i Sprawiedliwość prawdopodobnie pogodziło się już z koniecznością oddania władzy:

Wszystko na to wskazuje, że powstanie rząd stworzony przez partie centrolewicowe, które mają większość.

Gość Poranka Wnet podkreśla, że w nowej rzeczywistości politycznej, ambicją Konfederacji jest pozyskanie nowych wyborców oraz utworzenie klubu w Sejmie:

To jest nasz cel, abyśmy się stali wiodącą siłą polskiej prawicy.

Pytany o możliwe zmiany traktatowe UE, Krzysztof Bosak stwierdza, że polskie władze powinny sprzeciwiać się wszelkim próbom ograniczenia suwerenności państw europejskich. Zwraca jednocześnie uwagę, że Prawo i Sprawiedliwość również godziło się na liczne ustępstwa wobec eurokratów:

Uważamy, że zrzekanie się suwerenności państwa polskiego, że centralizowanie polityki w skali całego kontynentu to jest aberracja lewicowa.

Przypomnijmy, że przy poprzednim traktacie ograniczającym naszą suwerenność i PiS i Platforma i PSL i lewica, wszystkie te partie pracowały ręka w rękę nad tym, żeby zmniejszyć zakres niepodległości państwa polskiego.

Na razie większe ustępstwa wobec UE zrobił rząd Morawieckiego niż rząd Tuska, takie są fakty.

Gość Poranka Wnet wyraża przekonanie, że wszelkie zmiany w zakresie prawa aborcyjnego będą wiązały się z dużymi napięciami społecznymi i wątpliwościami natury prawnej:

Jakiekolwiek zdejmowanie prawnej ochrony życia dzieci nienarodzonych spowoduje ogromne kontrowersje.

Zobacz także:

Doradca Andrzeja Dudy: zmiana prawa w Unii Europejskiej będzie sprowadzać się do tak zwanego Competence Creep

Ponad Oceanami: ciężkie walki pod Awdijiwką, konsultacje przed wyznaczeniem kandydata na premiera RP

W audycji także o Polce, która zginęła na jednym z nowojorskich skrzyżowań oraz o przemianach dotykających Kościół katolicki.

Ewa Jeneralczuk o trwającej ewakuacji Amerykanów ze Strefy Gazy (gubernator Florydy Ron deSantis poinformował, że na terytorium jego stanu dotarło już 700 tys. osób)  i planowanych sankcjach przeciwko Iranowi.


Artur Żak o skutecznej obronie wojska ukraińskiego przed Rosjanami pod Awdijiwką oraz o omijaniu sankcji przez rosyjskich producentów rakiet Kindżał i Iskander.


Monika Adamski o tragicznej śmierci Polki na jednym z ruchliwych nowojorskich skrzyż0wań.


Adrian Grałek o rozmowach prezydenta Andrzeja Dudy z przedstawicielami ugrupowań, które będą miały swoją reprezentację w Sejmie nowej kadencji. Prezydent zwołał pierwsze jego posiedzenie na 13 listopada.


Alex Sławiński o problemach brytyjskiej służby zdrowia i podwyżce płacy minimalnej dla niektórych pracowników


Ojciec Paweł Kosiński o raporcie nt. zmian demograficznych w Kościele katolickim na całym świecie.


Zbyszek Dąbrowski o wyborach prezydenckich w Argentynie i prawyborach opozycyjnego kandydata na prezydenta Wenezueli.


Iza Lech o nielegalnej imigracji Hindusów do USA przez Kanadę.


Wysłuchaj całego magazynu „Ponad Oceanami” już teraz!

Dr Józef Orzeł: po rządach KO, Trzeciej Drogi i Lewicy może nie być co z Polski zbierać

Donald Tusk/ Fot. Europejska Partia Ludowa/ CC BY 2.0

Patrząc na pierwsze wypowiedzi polityków, można przypuszczać że wiele obietnic wyborczych KO pozostanie niespełnionych – mówi prezes Klubu Ronina.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Kacper Płażyński: koalicja PiS-u z PSL-em w tym momencie to polityczne bajki

 

 

Cywiński: Niemcy traktują polską opozycję tak, jakby to była jedna partia

Featured Video Play Icon

Niemcy / Fot. RuedigerGrob, Pixabay.com (Pixabay License)

„Nad Odrą i Renem słychać wezwania do pominięcia zwycięskiej partii i powierzenia misji stworzenia rządu od razu Donaldowi Tuskowi”

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Były ambasador RP w Rosji: w Moskwie tęsknili za Tuskiem i Sikorskim

 

Dobromir Sośnierz: wszyscy niesłusznie twierdzili, że Konfederacja utworzy koalicję z PiSem

Featured Video Play Icon

Dobromir Sośnierz / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

„Cały nasz wysiłek skierowany był na odpieranie fałszywych zarzutów” – mówi poseł Konfederacji Dobromir Sośnierz.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zobacz także:

Ardanowski: PiS-owi nie udało się w pełni odzyskać zaufania wsi. Strata tych głosów zdecydowała o sukcesie opozycji

 

Prof. Jabłoński: wysoka frekwencja jest skutkiem tego, że opozycji udało się wywołać szum informacyjny wśród młodzieży

Fot. Rama, CC A-S 2.0, Wikipedia

Nie przewiduję, że różnice światopoglądowe będą poważnym problemem podczas negocjacji koalicyjnych. Korzyści z udziału w rządzeniu są zbyt duże – mówi socjolog.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Michał Płociński: nie byłoby zmiany władzy, gdyby nie pospolite ruszenie młodzieży