Vladimir Petrilak: w Czechach wyniki wyborów w Polsce spotkały się z różnymi reakcjami

Featured Video Play Icon

Praga | Fot. Piotr Mateusz Bobołowicz

„W Czechach mainstream przekazuje moim zdaniem wypaczone i błędne informacje o Polsce.” – mówi Vladimir Petrilak, dziennikarz i publicysta.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zobacz także:

Kazimierz Gajowy: między Izraelem a Hezbollahem rozpoczęła się wojna dronów

Krzysztof Bosak: wszystko wskazuje na to, że PiS pogodziło się już z koniecznością oddania władzy

Featured Video Play Icon

Krzysztof Bosak / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Gościem Poranka Wnet jest Krzysztof Bosak, prezes Ruchu Narodowego i poseł Konfederacji.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Krzysztof Bosak komentuje rozmowy dotyczące utworzenia nowego rządu. Zauważa, że Prawo i Sprawiedliwość prawdopodobnie pogodziło się już z koniecznością oddania władzy:

Wszystko na to wskazuje, że powstanie rząd stworzony przez partie centrolewicowe, które mają większość.

Gość Poranka Wnet podkreśla, że w nowej rzeczywistości politycznej, ambicją Konfederacji jest pozyskanie nowych wyborców oraz utworzenie klubu w Sejmie:

To jest nasz cel, abyśmy się stali wiodącą siłą polskiej prawicy.

Pytany o możliwe zmiany traktatowe UE, Krzysztof Bosak stwierdza, że polskie władze powinny sprzeciwiać się wszelkim próbom ograniczenia suwerenności państw europejskich. Zwraca jednocześnie uwagę, że Prawo i Sprawiedliwość również godziło się na liczne ustępstwa wobec eurokratów:

Uważamy, że zrzekanie się suwerenności państwa polskiego, że centralizowanie polityki w skali całego kontynentu to jest aberracja lewicowa.

Przypomnijmy, że przy poprzednim traktacie ograniczającym naszą suwerenność i PiS i Platforma i PSL i lewica, wszystkie te partie pracowały ręka w rękę nad tym, żeby zmniejszyć zakres niepodległości państwa polskiego.

Na razie większe ustępstwa wobec UE zrobił rząd Morawieckiego niż rząd Tuska, takie są fakty.

Gość Poranka Wnet wyraża przekonanie, że wszelkie zmiany w zakresie prawa aborcyjnego będą wiązały się z dużymi napięciami społecznymi i wątpliwościami natury prawnej:

Jakiekolwiek zdejmowanie prawnej ochrony życia dzieci nienarodzonych spowoduje ogromne kontrowersje.

Zobacz także:

Doradca Andrzeja Dudy: zmiana prawa w Unii Europejskiej będzie sprowadzać się do tak zwanego Competence Creep

Malowane domy z Zalipia: kontynuacja tradycji artystycznych oraz cnót gospodarności, skromności i przezorności

Dom w Zalipiu | Fot. A. Otrębski, CC A-S 3.0, Wikimedia.com

Wielu ludzi uważa, że nasze Zalipie to jest po prostu skansen, w którym stoją w szeregu wymalowane domy. A to są nasze domy, w których żyjemy. Ale chętnie pokazujemy to, co mamy najpiękniejszego.

Nasza w tym rola

Malowane domy z Zalipia

Z Magdaleną Bochenek ze wsi Zalipie, kontynuującą lokalne tradycje rękodzielnicze, rozmawia Konrad Mędrzecki.

Państwa gospodarstwo, które nazywa się Malowany Miś, jest miejscem, w którym widać na pierwszy rzut oka cnoty gospodarności, skromności, przezorności.

A, to mi miło!

Główną Państwa działalnością nie jest rolnictwo, ale rzemiosło artystyczne.

Podstawową naszą zasadą jest podtrzymanie tradycji, z tych artystycznych – głównie malowania.

Bardzo często spotykamy się wspólnie. Tak jak dawniejsze pokolenia, moja babcia, moja mama i my, wnuczki, siadamy i rozmawiamy, wspominamy. Słyszymy wiele historii z przeszłości i dzięki temu możemy nauczyć się troszkę tego dawniejszego życia. Staramy się kontynuować wszystkie nasze tradycje i być rzeczywiście gospodarni w naszym otoczeniu.

Myślę, że te najwspanialsze cnoty przechodzą z pokolenia na pokolenie, ale też od sąsiadki do sąsiadki – u Was tak jest. Przekazywanie wartości następuje na wielu poziomach, prawda? Robicie wspaniałe rzeczy, znane i kupowane na całym świecie. Parę dni temu była turystka z Tokio i zachwycała się Waszymi wyrobami. A u Was skromność rzuca się w oczy. Czy nauczyło jej Was starsze pokolenie?

Przede wszystkim starsze pokolenie. To zaczęło się, jak byłam dzieckiem, od spotkań, podczas których w naszym domu odbywało się darcie pierza, czyli skubanie pierza na pościel.

Przychodziły do nas sąsiadki, kobiety z okolicy i wspólnie skubały, opowiadając przeróżne historie. W takim otoczeniu dorastaliśmy i myślę, że dzięki temu, dzięki poznaniu przede wszystkim wartości rodzinnych, także naszych wartości historycznych, zostaliśmy ukształtowani.

A jeżeli chodzi o skromność co do naszych wytworów, to rzeczywiście każdy produkt nie powstaje po to, żeby go sprzedać, tylko z potrzeby serca, z potrzeby właśnie kontynuacji tradycji. Stąd też nasze wyroby są niepowtarzalne i unikatowe. Nie jest naszym głównym założeniem, żeby sprzedawać, tylko coś powstaje, a później znajduje swojego właściciela, co cieszy podwójnie i chyba tak nasza skromność się objawia. No i też, myślę, przez nawiązywanie cały czas do tych dawniejszych spotkań, tradycji, do opowieści różnych historii przez nasze babcie, dziadków, którzy w ten sposób nas kształtowali.

Jedna sfera Waszej działalności to malowanie, ale też macie normalne gospodarstwo na zapleczu: jest ogród, jest pole i to stanowi przejaw, w pewnym sensie, także przezorności. Bo z jednej strony macie to przedsiębiorstwo artystyczne, Malowanego Misia, które daje wam dużo radości, przyjemności i sprzedajecie Wasze produkty. Ale niektórych się nie sprzeda, na przykład tych cudownych malunków na domach; jeszcze wrócimy do tego tematu. Natomiast przezorność polega też na pracy na roli, którą również kochacie.

Na pewno dawniej pracy na roli było więcej i była bardziej niezbędna. Mieliśmy dawniej krowy i inne zwierzęta. Dzisiaj gospodarstwo jest mniejsze, ale jest. Mamy dużo różnych kur, kaczki, kozy… Wszystkie są gdzieś na łące, ale bardzo często ludzie, którzy do nas trafiają, chcą zobaczyć te zwierzaki. Więc oprócz korzyści z hodowli, np. tego, że mamy jajka od kurek, pokazujemy też nasze gospodarstwo ludziom, którzy nas odwiedzają. Bo niektórzy nie mają okazji zobaczyć, jak wygląda w naturze kura czy koza.

No właśnie. Jesteście sławni i w Polsce, i na całym świecie. Przyjeżdża do was strasznie dużo osób i czasami to może być męczące. Pojawił się rodzaj chłopomanii, tak jak w czasach Wyspiańskiego. Jak sobie z tym radzicie?

Wielu ludzi uważa, że nasze Zalipie to jest po prostu skansen, w którym stoją w szeregu wymalowane domy. Ale się mylą. Uważam, że dodatkowym atutem naszej wioski jest rozczłonkowanie na wiele uliczek i tych domów malowanych trzeba poszukać.

Niektórzy, jak już dotrą do takiego pięknie malowanego domu, to myślą, że wszystko w nim mogą zwiedzać i oglądać. A okazuje się, że to są nasze domy prywatne, w których my żyjemy. Oczywiście chętnie pokazujemy to, co mamy najpiękniejszego.

Miło nam, gdy turyści, wchodząc na nasze podwórko, zaczynają rozmowę. Wtedy malarki pokazują im nawet wnętrza, w których mieszkają, bo takich wymalowanych wnętrz w Zalipiu jest dużo. I tak to wygląda.

Czy jesteśmy zmęczeni? Oczywiście, jeżeli ktoś chce oglądać jeszcze więcej, niż pokazujemy, i wchodzi nie wiadomo gdzie, to rzeczywiście staje się męczące, ale raczej pozytywnie odbieramy odwiedzających nas turystów, rozmowy zwykle są sympatyczne i przyjemnie jest nam pokazywać to, co mamy najlepszego na swoim podwórku.

My mieliśmy to szczęście, że byliśmy nawet w garażu Malowanego Misia, gdzie powstawały prace, inne leżały rozłożone i to wszystko pięknie wyglądało. Na koniec chciałbym zapytać o Wasze relacje z sąsiadami, którzy nie zajmują się malowaniem i nie mają wymalowanych domów. Czy te relacje są dobre? Czy oni są może niezadowoleni, że jesteście sławni, przyjeżdża dużo ludzi i robią zamieszanie?

To, czy ktoś jest zły, czy może zazdrości, nie wynika z tego, czy dom sąsiada jest malowany, czy nie. Nie w każdym domu tradycje są przekazywane z pokolenia na pokolenie, nie w każdym domu, tak jak u mnie, maluje babcia, mama i tak dalej.

Często bywa tak, że ktoś się uczy malowania, dobrze mu to wychodzi, więc kontynuuje. A czasami ktoś kupuje u nas dom i prosi na przykład sąsiadkę, która maluje, lub jakąś inną wyspecjalizowaną malarkę, aby wymalowała ścianę czy planszę, którą sobie zawiesi na domu, aby wpisać się w klimat naszego Zalipia.

Tak więc w wypadku większości osób, które nie mają nic wymalowane na swoim domu, to jest ich decyzja. Nie pochodzą z takich tradycyjnych rodzin jak nasza i ich dom nie jest malowany tak, jak na przykład nasz.

Ale kolegujecie i się lubicie.

Tak, oczywiście, i spotykamy się. U nas jeszcze nie jest tak, jak w niektórych miejscach, gdzie relacje się pozacierały i do sąsiada trzeba się najpierw umówić telefonicznie.

Podróżujecie, pokazujecie swoje prace. Na koniec proszę powiedzieć, gdzie będzie można Was spotkać i porozmawiać, w jakich miastach i kiedy? Bo żeby dojechać do Zalipia, raczej trzeba mieć własny samochód.

Po rozpoczęciu roku szkolnego dojeżdża do nas z Tarnowa więcej autobusów, więc nie jest najgorzej. Oczywiście najlepiej przyjechać swoim autem. Dobrze jest też zabrać rowery, bo porą letnią i jesienną przyjemnie jest pojeździć od jednego kolorowego domku do drugiego. A jeżeli chodzi o inne miejsca, których się możemy zobaczyć, to na pewno w Warszawie trzydziestego września. A później jedziemy z naszymi wyrobami do Francji, aby tam pokazać Polonii, co u nas pięknego się tworzy.

I jest strona Malowanego Misia, więc można śledzić Wasze peregrynacje i twórczość. Dziękuję bardzo za miłą rozmowę.

Wywiad Konrada Mędrzeckiego z Magdaleną Bochenek, pt. „Malowane domy z Zalipia”, znajduje się na s. 38 październikowego „Kuriera WNET” nr 112/2023.

 


  • Październikowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Wywiad Konrada Mędrzeckiego z Magdaleną Bochenek, pt. „Malowane domy z Zalipia”, na s. 38 październikowego „Kuriera WNET” nr 112/2023

 

Dzisiejsza kultura w swoich przejawach – zaznaczam: nie policyjnych, ale społecznych – przypomina stalinizm

Dr Józef Ruszar, dyrektor Instytutu Literatury | Fot. Ksenia Parmańczuk

Dzisiaj wśród młodych literatów istnieje taki terror środowiskowy, że jeżeli się od obowiązującej linii odsuniesz o 5 centymetrów w prawo, to oczywiście zostaniesz zbluzgany i sprowadzony do parteru.

Krzysztof Skowroński, Józef Ruszar

Przyjechałem do Pana, żeby porozmawiać o literaturze i polityce, literaturze i uniwersytecie.

Literatura i polityka to są niestety rzeczy powiązane. Mam 72 lata i moja perspektywa oglądu historii jest dosyć długa. Kiedy byłem szeregowym żołnierzem w karnej kompanii, wisiały tam hasła: „Kultura w służbie PRL-u”, „Kultura w służbie rewolucji”, „Kultura i komunizm to jedno”. Jeżeli myślimy o literaturze w sensie organizowania wszystkich wysiłków narodu czy państwa w celu, jak mówił Sofokles, abyśmy byli lepsi – to ja jestem za.

Od dłuższego czasu żyjemy w wolnym kraju, a niektórzy wciąż uważają, że literatura ma służyć rewolucji. Wikłanie literatury w bieżącą politykę wszystkim szkodzi; literaturze przede wszystkim. (…)

Od co najmniej 20 lat zajmuję się Herbertem bardzo szczegółowo. Zbliża się setna rocznica urodzin Herberta i na różnego rodzaju seminariach, konferencjach zauważam, że właśnie teraz Herbert idzie do tak zwanego czyśćca literatów. Nie dlatego, że ktoś go postponuje, bo przecież były i takie momenty. Nie chodzi o komunistów. Zagrożenie dla twórczości Herberta polega na tym, że on pisał dla konkretnego odbiorcy: dla inteligenta polskiego, który w latach 60., 70. czy 80. miał poważne wykształcenie humanistyczne i był zapoznany z tradycją kultury śródziemnomorskiej.

I teraz, ze względu na zmiany edukacyjne, student polonistyki nie ma wystarczającej kompetencji kulturowej, aby zrozumieć, co jest w wierszach Herberta. To jest prawdziwa tragedia.

To dotyczy oczywiście nie tylko Herberta. Dotyczy ogromnej części polskiej literatury – całkiem niedawno zmarłych poetów, jak na przykład Miłosz, Szymborska czy jeszcze inni. Na tym polega tragedia współczesnej humanistyki. Ponad sto lat temu mieliśmy do czynienia z pierwszymi obrazoburczymi wypowiedziami: skończmy z tymi trumnami Mickiewiczów, Słowackich… Chciano się odciąć od źródeł kultury europejskiej. Tylko że wtedy to się jeszcze nie udało, dlatego że spora część społeczeństwa miała wiedzę, miała zaplecze kultury tradycyjnej, europejskiej.

Po stu latach niestety rewolucja kulturowa się udała. Współczesna kultura, w tym literatura, odrzuca przeszłość, tradycję. Nawet nie to, że się sprzeciwia, bo taki Różewicz, kiedy debiutował w latach 40., wiedział, czemu się sprzeciwia.

Jaka jest przyczyna tego zjawiska?

Idea rewolucyjna, która powiada, że to, co było dotychczas tradycją europejską, jest złe.

I to się przekłada na życie uniwersytetów.

Oczywiście, że się przekłada. Nawet nie przez odrzucenie tradycji, ale po prostu przez zapomnienie, pominięcie. Mamy do czynienia z odrzuceniem tradycyjnej kultury europejskiej i w związku z tym ogromna część naszego dorobku kulturowego, w tym literackiego, jest coraz bardziej niezrozumiała. I to się dzieje także na uniwersytetach.

Przez chwilę miałem wrażenie, że jest coś takiego jak bitwa w kulturze.

Tak, ale ta bitwa została wygrana przez rewolucję. Chociaż tutaj zwycięstwo nie może być nigdy stuprocentowe. (…)

Jaką wizję odrzucamy?

Odrzucamy tradycyjną wizję, jaką mieli starożytni Hebrajczycy, Grecy i Rzymianie – wizję człowieka jako korony stworzenia, którego status jest wyjątkowy, a w związku z tym też i jego zobowiązania są wyjątkowe.

Cała kultura europejska jest połączeniem tych trzech nurtów – chodzi o wizję człowieka, który się samo-rozwija i jest odpowiedzialny za ten samo-rozwój; musi pracować nad sobą; życie, które otrzymaliśmy, jest wezwaniem do samodoskonalenia, samokształcenia, do samorozwoju.

Ja i moje pokolenie zostaliśmy jeszcze wychowani w takiej kulturze i w takiej mentalności. W latach 70. przecież nie tylko uczyliśmy się na uniwersytecie, który zresztą był bardzo zideologizowany, ale nasz pęd do wiedzy, pęd do samokształcenia był tak wielki, że ja więcej nauczyłem się na różnego rodzaju kółkach samokształceniowych, na seminariach Uniwersytetu Latającego, niż na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie studiowałem. Uważałem za obciach, kiedy czegoś nie wiedziałem.

Dzisiaj mentalność jest zupełnie inna. Dzisiejszy student uważa, że jest wspaniały, genialny tylko dlatego, że jest, i nie przychodzi mu do głowy, że można mieć do niego pretensje, że czegoś nie wie.

Na Uniwersytecie Warszawskim niedawno było szkolenie dla wykładowców, pod hasłem chyba „równo-ważny”: nie wolno pokazać studentowi np., że się więcej wie, że jest się wyżej pod względem intelektualnym – żeby, broń Boże, nie wydać się lepszym, bo to jest skandal, kryminał.

Ktoś zadał pytanie: jak w takim razie studentowi grzecznie zwrócić uwagę, że popełnił plagiat? Przepraszam bardzo: plagiat to jest przestępstwo. Grzecznie? Zwrócić uwagę? Należy go skreślić z listy studentów! Ale to, co powiedziałem, jest oczywistym skandalem. (…)

Jaka jest teraz wizja człowieka?

Po pierwsze człowiek jest samotną, bardzo egotyczną monadą. Po drugie – nie przyjmuje żadnej krytyki. To jest prosta droga do degradacji.

Ta degradacja dotyczy też Europy jako miejsca, z którego kiedyś promieniowała kultura.

(…) W czasach stalinowskich, jak ktoś podpadł, był zmuszany do samokrytyki, bo mogło go to kosztować wyrzucenie z uniwersytetu, z pracy, a nawet więzienie. Dzisiaj wśród młodych literatów istnieje taki terror środowiskowy, że jeżeli tylko podpadniesz jakimś sformułowaniem, które ci się wypsnie, a nie jest pod sztrychulec, jeżeli się od obowiązującej linii odsuniesz o pięć centymetrów w prawo, to oczywiście zostaniesz zbluzgany i sprowadzony do parteru.

Karne wojsko?

Powiedziałbym, że dzisiejsza kultura w swoich przejawach – zaznaczam: nie policyjnych, ale społecznych – przypomina stalinizm.

To dramatyczne.

To prawda.

Cały wywiad Krzysztofa Skowrońskiego z dyrektorem Instytutu Literatury, dr. Józefem Ruszarem, pt. „Dzisiejsza kultura przypomina stalinizm”, znajduje się na s. 36–37 październikowego „Kuriera WNET” nr 112/2023.

 


  • Październikowy numer „Kuriera WNET” można nabyć kioskach sieci RUCH, Garmond Press i Kolporter oraz w Empikach w cenie 9 zł.
  • Wydanie elektroniczne jest dostępne w cenie 7,9 zł pod adresami: egazety.pl, nexto.pl lub e-kiosk.pl. Prenumerata 12-miesięczna wersji elektronicznej: 87,8 zł.
  • Czytelnicy gazety za granicą mogą zapłacić za nią PayPalem lub kartą kredytową na serwisie gumroad.com.
  • Wydania archiwalne „Kuriera WNET” udostępniamy gratis na www.issuu.com/radiownet.
Wywiad Krzysztofa Skowrońskiego z dyrektorem Instytutu Literatury, dr. Józefem Ruszarem, pt. „Dzisiejsza kultura przypomina stalinizm”, na s. 36–37 październikowego „Kuriera WNET” nr 112/2023

Ponad Oceanami: ciężkie walki pod Awdijiwką, konsultacje przed wyznaczeniem kandydata na premiera RP

W audycji także o Polce, która zginęła na jednym z nowojorskich skrzyżowań oraz o przemianach dotykających Kościół katolicki.

Ewa Jeneralczuk o trwającej ewakuacji Amerykanów ze Strefy Gazy (gubernator Florydy Ron deSantis poinformował, że na terytorium jego stanu dotarło już 700 tys. osób)  i planowanych sankcjach przeciwko Iranowi.


Artur Żak o skutecznej obronie wojska ukraińskiego przed Rosjanami pod Awdijiwką oraz o omijaniu sankcji przez rosyjskich producentów rakiet Kindżał i Iskander.


Monika Adamski o tragicznej śmierci Polki na jednym z ruchliwych nowojorskich skrzyż0wań.


Adrian Grałek o rozmowach prezydenta Andrzeja Dudy z przedstawicielami ugrupowań, które będą miały swoją reprezentację w Sejmie nowej kadencji. Prezydent zwołał pierwsze jego posiedzenie na 13 listopada.


Alex Sławiński o problemach brytyjskiej służby zdrowia i podwyżce płacy minimalnej dla niektórych pracowników


Ojciec Paweł Kosiński o raporcie nt. zmian demograficznych w Kościele katolickim na całym świecie.


Zbyszek Dąbrowski o wyborach prezydenckich w Argentynie i prawyborach opozycyjnego kandydata na prezydenta Wenezueli.


Iza Lech o nielegalnej imigracji Hindusów do USA przez Kanadę.


Wysłuchaj całego magazynu „Ponad Oceanami” już teraz!

Poseł PO: Roman Giertych byłby dobrym Prokuratorem Generalnym

fot.PAP/Radek Pietruszka

Artur Łącki, poseł Koalicji Obywatelskiej komentuje ostatnie wydarzenia w polskiej polityce

Roman Giertych byłbym dobrym Prokuratorem Generalnym. Zacząłby działać na rzecz naszych 100 postulatów, czyli że rozliczymy każdą ukradzioną, zdefraudowaną złotówkę przez polityków PiS-u i Roman Giertych poradziłby sobie z tym bardzo dobrze. Stanowisko Ministra Sprawiedliwości mógłby pełnić Sławomir Nitras. Oświadczenie Donalda Tuska o odzyskaniu w jeden dzień pieniędzy z KPO było przenośnią, na to potrzeba więcej czasu

Poseł KO patrzy bardzo sceptycznie na powstanie rządu mniejszościowego. – Nikt nie będzie chciał podnosić ręki za czymkolwiek co PiS będzie chciał uchwalić – dodał gość Poranka.

Poseł PO mówił także o tym, że spotkanie konsultacyjne z prezydentem Dudą i partiami opozycyjnymi nic nie wniosło. – Była to rozmowa o pogodzie przy kawie i herbacie. Nie wniosło to nic nowego.

Marek Zuber: nowy rząd nie będzie mógł wydawać pieniędzy na prawo i lewo

Featured Video Play Icon

Marek Zuber / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio Wnet

Socjalna, wydatkowa część budżetu musi zostać uporządkowana. Nie widzę powodu, by 800+ było dla wszystkich rodzin – mówi ekonomista.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Jakub Wiech: w obrębie nowej koalicji rządowej spodziewam się konsensusu wokół atomu i energii odnawialnej

Dr Józef Orzeł: po rządach KO, Trzeciej Drogi i Lewicy może nie być co z Polski zbierać

Donald Tusk/ Fot. Europejska Partia Ludowa/ CC BY 2.0

Patrząc na pierwsze wypowiedzi polityków, można przypuszczać że wiele obietnic wyborczych KO pozostanie niespełnionych – mówi prezes Klubu Ronina.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Kacper Płażyński: koalicja PiS-u z PSL-em w tym momencie to polityczne bajki

 

 

Krzysztof Skowroński: Donald Tusk ma za zadanie zmienić całą geostrategię Polski. To jego najistotniejszy cel

Krzysztof Skowroński / Fot. Piotr Mateusz Bobołowicz, Radio Wnet

Pod rządami KO i jej koalicjantów spodziewam się przywrócenia jednorodnej maszynki medialnej – mówi redaktor naczelny Radia Wnet.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Małgorzata Gosiewska: prowadzimy rozmowy, mam nadzieję, że doprowadzą one do powołania rządu

Dobromir Sośnierz: wszyscy niesłusznie twierdzili, że Konfederacja utworzy koalicję z PiSem

Featured Video Play Icon

Dobromir Sośnierz / Fot. Konrad Tomaszewski, Radio WNET

„Cały nasz wysiłek skierowany był na odpieranie fałszywych zarzutów” – mówi poseł Konfederacji Dobromir Sośnierz.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

Zobacz także:

Ardanowski: PiS-owi nie udało się w pełni odzyskać zaufania wsi. Strata tych głosów zdecydowała o sukcesie opozycji