Turcja, Iran i Rosja zakończą wojnę w Syrii? Szykuje się ciekawa inicjatywa pokojowa dla Syrii bez udziału USA i UE

Posiedzenia w Genewie ws. Syrii zostanie przełożone z 8 lutego na koniec tego miesiąca – powiedział rosyjski szef MSZ Sergiej Ławrow

Zdaniem irańskiego portalu press.tv, negocjacje w Szwajcarii mają kontynuować dialog pomiędzy częścią opozycji z reżimem Baszira Al-Assada. Spotkanie ma się odbyć pod patronatem ONZ.

Moskwa zdaniem perskiego medium wyraża wielkie zadowolenie z sukcesu negocjacji w stolicy Kazachstanu Astanie. Rosja, Turcja i Iran nie dość, że doprowadziły do trwającego zawieszenia broni pomiędzy negocjującymi frakcjami, to i zainicjowały dialog, który może przynieść polityczne korzyści. Albowiem w Astanie zatwierdzono, że tylko polityczne rozwiązanie (a nie militarne) jest w stanie zakończyć trwającą od 2011 roku wojnę domową w Syrii.

Portal przy tym zaznacza, że współpraca pomiędzy Moskwą, Teheranem i Ankarą jest wydajniejsza i skuteczniejsza niż wysiłki Waszyngtonu. Co więcej, brak Arabii Saudyjskiej i Kataru jest korzystnym czynnikiem dla procesu wygaszania konfliktu w Syrii – uważają Irańczycy.

Źródło/press.tv

Moskwa sprzeciwia się amerykańskim planom ws. Syrii. Przemyślcie swoje plany raz jeszcze – apeluje Kreml

Amerykańskie plany w sprawie powołania „stref bez lotów” nad terytorium syryjskim nie były konsultowane z nami – powiedział rzecznik Kremla Dymitri Peskov

Rosyjski rzecznik uznał amerykańską inicjatywę za nieprzemyślaną. I dodał, że należy ją ponownie przemyśleć i wyważyć wszystkie potencjalne konsekwencję – zaznaczył Peskov.

Nowy lokator Białego Domu zapowiedział wczoraj uczynienie „stref bez lotów” nad Syrią. W owych strefach żadna wojskowa flota powietrzna (w domyśle Rosjanie i lotnictwo Assada) nie miałaby prawa operować. Podobnie uczyniono po I wojnie w Zatoce Perskiej w Iraku Saddama Huseina.

Dyktator nie mógł wysyłać swoich samolotów nad obszar irackiego Kurdystanu oraz przez zamieszkaną przez szyitów Basrę. Umożliwiło to irackim Kurdom utworzenia autonomicznych enklaw niekontrolowanych przez Bagdad.

Donald Trump miał dać 90 dni dla Pentagonu na zrealizowanie swojego pomysłu w życie. Inicjatywę Waszyngtonu poparła Turcja i Katar. Moskwa natomiast przypomina, że nieodpowiedzialna polityka może  „stworzyć koleje fale uchodźców”.

Źródło/press.tv

Tarnopolanina Żywot Niepokorny – recenzja

Tarnopol nie miał tyle szczęścia, aby pozostać w szerokiej pamięci narodowej jak Wilno i Lwów. A szkoda, ponieważ miasto, choć nie wielkie zapisało się chwalebnie w historii naszego narodu.

Właśnie o Tarnopolu i późniejszej tęsknocie za tym podolskim grodem jest ta mocno przygodowa, lecz jak najbardziej autobiograficzna książka Czesława Blicharskiego, polskiego lotnika z II wojny światowej.

Tego Tarnopola z kart książki Blicharskiego nie ma. Miasto zostało niemalże całkowicie zrównane z ziemią w trakcie niemiecko-sowieckich walk wiosną 1944 roku. Jednak nawet ruiny miasta będące pod sowiecką administracją w wyniku zdrady jałtańskiej, dalej pełniły swoją funkcję jako szaniec obronny Polaków i Polski. To do wyniszczonego miasta konwojowano ludność polską Podola, której udało się umknąć banderowskiej bestii. Banderowcy będący niekiedy w zmowie z Sowietami w sprawie likwidacji żywiołu polskiego, nie odważali się atakować miast i ośrodków chronionych przez istriebietne bataliony – polskie samoobrony pod nadzorem NKWD. W dzisiejszym Tarnopolu została tylko jedna historyczna uliczka i placyk, na którym za sanacji był pomnik Piłsudskiego, a dziś stoi Danił Halicki. Reszta współczesnego miasta to postsowiecki i neobanderowski syf.

Ale o tym nie pisał Blicharski, ponieważ jego przygoda z Tarnopolem zakończyła się wiosną 1940, kiedy to wraz z trzema braćmi przedzierał się na Węgry w celu dostania się do Wojska Polskiego. Jednak zostali złapani przez Hucułów i w miast mordu na miejscu w celu uzyskania trzewików czy palt, przekazani zostali NKWD. Tam szybkie badanie, kryminał i łagier.

Książka Blicharskiego obejmuje szereg okresów z życia autora (Tarnopol-łagier-Armia Andersa-kursy pilotażu-koniec wojny – przyjazd do PRL). Najciekawszy dla mnie był ten czas tarnopolski obejmujący od urodzenia w 1918 do studiów we Lwowie i następnie Wrzesień 39 i początki sowieckiej okupacji. Blicharskiego ojciec był kolejarzem, a matka „Mazurka” zza Sanu i na tym tle widzimy realia ekonomiczne i społeczne II RP. Dom był katolicki i tradycyjny, chociaż ojciec był działaczem PPS. Jako kolejarz mógł z jednej pensji (żona nie pracowała) wyżywić 7-osobową rodzinę (4 synów i 1 córka), zapewnić im skromne, lecz godne warunki bytowe i posłać wszystkie dzieci do gimnazjów i nawet na lwowski uniwersytet (szkoły były płatne). I to będąc zaledwie skromnym kolejarzem! Blicharski kilka razy podkreślał, że sąsiedzi z kamienicy i inni kolejarze dziwili się, dlaczego Blicharski senior nie wybuduje sobie domku, tylko wydaję pieniądze na wykształcenie dzieci. Albowiem, w tym środowisku dominowało przekonanie, że lepiej jednego syna kształcić do oporu, a kolejnych wysyłać na podoficerów lub do zawodu.

Kolejną ciekawą obserwacją Blicharskiego realiów II RP były kwestie narodowościowe. W gimnazjum polskim w mniejszości byli Żydzi, a po zamknięciu szkoły ukraińskiej za bunty antypaństwowe, pojawili się też Ukraińcy. Jednak Blicharski, jako kulturowy dziedzic Rzeczypospolitej nie dostrzegał symptomów patologicznej nienawiści żywiołu ukraińskiego do Polski. A to był błąd. Wiemy dzisiaj jak intelektualnie nęcące były idee OUN-u pośród ukraińskiej młodzieży, która tak właściwie oprócz komunizmu nie miała żadnej innej ideologii do wyznawania. Blicharski często wybiegał w swojej narracji w przyszłość i komentował dalsze losy napotykanych przez siebie ludzi. Kto zginął męczeńską śmiercią zarąbany przez UPA, kto poległ w walce z Niemcami, kto nie przeżył Sowietów, czy kto się skundlił i przystąpił do polskojęzycznych bolszewików po 1944. Zaiste, co się stało z naszą klasą.

Blicharski na studiach we Lwowie dołącza się do narodowców. Było to środowisko najbliższe jego poglądom, jak i jedyna konstruktywna alternatywa kontestująca sanację. Z tego względu poznajemy żakowskie realia we Lwowie, przerywane „pasztetami” – wezwaniami do Urzędu Śledczego Policji Państwowej. Wojna zastaje Blicharskiego w rodzinnym mieście. Nie zostaje zmobilizowany, lecz jako student dostaje przydział do Straży Miejskiej, która wspomaga pilnowanie porządku publicznego. Wpierw Blicharski przyjmuje entuzjastycznie wybuch wojny. Nie wyobraża sobie, żeby mogło go nie być na paradzie w zdobycznym Berlinie. Jednak po kilku dniach zauważa coś bardzo niepokojącego. Otóż zaledwie po kilku dniach wojny do Tarnopola zaczęła zjeżdżać się „Warszawka”, ze swoimi kuferkami, pudelkami i pseudopaniczykowskimi manierami będącymi zupełnie nie na miejscu wobec sytuacji, w której się znaleźli. Czy aby nie za szybko „Warszawka” się znalazła w mieście oddalonym od granicy zaledwie 40 km, zastanawiał się młody tarnpolanin. Marmury zostawiliście w Warszawie, tu jest jak jest, wyjaśniał Podolak niezadowolonym z warunku kwaterowych „pociotkom” reżimu.

Zresztą jego krytyka wobec władz przedwrześniowych i „bufonady” pogrobowców sanacji jest bezlitosna. Ci ludzie zupełnie nie rozumieją sytuacji i zachowują się tak, jakby Września nie było irytował się w trakcie formowania się Armii Andersa w Sowietach i w czasie służby w Anglii. Jak to jest, że Anglicy od razu mianowaliby mnie oficerem po skończeniu kursu pilotażu, lecz Polacy uznali, że to jest niemożliwe, ponieważ nie ukończyłem kursu podchorążego. A niby, kiedy miałem ten kurs zrobić? W łagrze? Bulwersował się autor.

Blicharski ma cięty język i naturalny pociąg do kontestacji wszelkich porządków. Poprzez te przywary/zalety natrafia na różne perypetie w swojej długiej wędrówce. Marzył o tym, że wróci do Tarnopola bujając się na statku płynącym przez Ocean Indyjski, bawiąc się w RPA czy też spuszczając wielotonowe bomby na Niemcy. Kiedy jego koledzy ze Śląska, Wielkopolski czy centralnej Polski zgłaszali się do powrotu do Polski ludowej, on nie miał gdzie się zgłaszać. Pomimo to, dalej z podolską pogodą ducha, humorem i bezkompromisowością starał się ułożyć sobie życie na obczyźnie, śniąc o Tarnopolu.

Książka jest żywym, barwnym i przygodowym opisem pokolenia, któremu niedane było dokończyć tego, co zaczęli – budowy i walki o Polskę w swoich małych ojczyznach. Czytając tą, jak i kilka podobnych do niej wspomnień, zastanawiałem się gdzie są ich ekranizacje kinowe/telewizyjne? Czy zrobienie dobrej produkcji jest takie trudne, kiedy się ma tyle fantastycznych scenariuszy napisanych przez życie?

Izrael zniszczy przeciwnika w przyszłej wojnie. Tel Awiw grozi Hezbollahowi, że tym razem go zniszczy. Do 3 razy sztuka?

Nieważne, gdzie wybuchnie przyszła wojna, ale istotne jest to, że podejdziemy do niej z całą naszą militarną siłą – przytacza portal jerusalempost słowa Avigdora Libermana, szefa izraelskiego MON.

Izraelski Minister Obrony Narodowej na prelekcji w Instytucie Nauk o Bezpieczeństwie Narodowym przyznał, że Jerozolima spodziewa się w niedalekiej przyszłości kolejnej wojny. Polityk zapowiedział:

Zmobilizujemy całą armię, całą rezerwę, uderzymy z całą siłą do samego końca, aż nieprzyjaciel wywiesi białą flagę. Nie zatrzymamy się w połowie drogi – grzmiał Liberman.

Liberman skrytykował też niekompetencję bliskowschodnich mediatorów i radził, żeby państwa, które do tej pory usiłowały doprowadzić do dialogu pokojowego pomiędzy Izraelem i Palestyną, trzymały się daleko od tego konfliktu.

Powiedziałem im, pokażcie mi jeden konflikt, który rozwiązaliście na świecie. Jeśli osiągnięcie jakikolwiek sukces, wtedy przyjdźcie i porozmawiamy.

Następnie dodał:

To gorliwe zaangażowanie światowych potęg, zwłaszcza Europy, jest męczące. Oni nie potrafią niczego załatwić i tylko utrudniają sprawy.

Izraelski polityk krytykował również niekompetencję państw zachodnich na kierunku syryjskim. Liberman kategorycznie oznajmił, że Assad musi być bezwzględnie odsunięty od władzy. Assad, stał się irańską kukiełką i nie może zostać u władzy.

Wypowiedz izraelskiego ministra monitorowały media szyickiego Hezbollahu, który przewiduje „syjonistyczną agresję” w niedalekiej przyszłości.

Avidgor Liberman, emigrant z jeszcze sowieckiej Mołdawii, jest politykiem, który publicznie domaga się transferu wszystkich Arabów izraelskich (chrześcijan i muzułmanów, czyli ponad 1 mln obywateli państwa) na tereny Autonomii Palestyńskiej i Jordanii. Dodatkowo Liberman domaga się wymiany terytorium z Autonomią Palestyńską. Izrael, wedle jego planu, miałby odstąpić tzw. arabski trójkąt – z miastem Umm al-Fahm, w zamian za miasto Ariel i osiedla Maale Adumim na Zachodnim Brzegu.

źródło/jpost/al.-manar

Rozmowy w Astanie – dzień II

Przewodniczący reżimowej delegacji Bashir Al-Jaafari po zakończeniu drugiego, ostatniego dnia rozmów w Astanie, stwierdził, że negocjacje przyniosły zawieszenie wrogości na jakiś czas.

– Wierzymy, że rozmowy w Kazachstanie pomogą zawiesić wrogość na jakiś czas, który utoruje drogę dla dialogu pomiędzy Syryjczykami – cytuje wypowiedz Al-Jaafariego syryjska agencja informacyjna.

Syryjski delegat zaznaczył, że dzięki przyjaciołom – Rosji i Iranowi może dojść do zaprzestania rozlewu krwi w Syrii. Co więcej, każda ze stron deklarowała chęć zwalczania terroryzmu. Również Turcja, którą oprócz Arabii Saudyjskiej i Kataru, reżim Assada uznaję za głównego regionalnego sponsora ISIS.

Jak podaje portal sana,sy, Iran, Rosja, przedstawiciele rządu syryjskiego potwierdzili, że Syria powinna pozostać krajem świeckim. Nie podobało się to zarówno Turcji, jak i części opozycji. Reżim Assada natomiast odrzuca propozycję „federalizacji” Syrii, zaznaczając przy tym, że o przyszłym ustroju i kształcie politycznym państwa, powinien zdecydować naród w demokratycznych wyborach po zakończeniu wszelkich walk i po wycofaniu się zagranicznych stronnictw.

Każda ze stron konfliktu i pośrednicy w rozmowach, złożyli podpis pod wspólnym orzeczeniem, uznającym syryjską suwerenność, niepodległość oraz integralność terytorialną. Syryjska Republika Arabska, uważana jest jako „wieloetniczne, wieloreligijne, bezwyznaniowe, demokratyczne państwo” – czytamy w inwokacji porozumienia.

Rosja, Iran i Turcja orzekły, że będą monitorować zawieszenie broni i wspierały wysiłki grup opozycyjnych do uczestnictwa w dalszych rozmowach mających doprowadzić do zakończenia wojny. Żyranci tego zalążku procesu pokojowego potwierdzili gotowość walki z ISIS i Jabat Al-Nusra, wykluczając te dwie organizacje z grona „syryjskiej zbrojnej opozycji” – zaznacza syryjska agencja informacyjna.

Natomiast portal Al-Jazeera przedstawiała niezadowolenie opozycji z rozmów w Kazachstanie. Osama Abu Zaid, doradca Armii Wolnej Syrii na łamach katarskiego medium stwierdził, że orzeczenie wieńczące rozmowy w Astanie jest tylko porozumieniem pomiędzy Rosją, Iranem i Turcją. Opozycja jest poza tym układem, a te państwa mogą podpisywać zobowiązania jakiekolwiek im się podobają Dodatkowo przedstawiciel opozycji, zaznaczył, że powodzenie rozmów zależy od tego, czy Ankarze i Moskwie uda się zmusić Teheran do zaprzestania wspierania proreżimowych milicji – stwierdził Abu Zaid.

Al-Jazeera podkreśla, że rozmowy nie miały charakteru bezpośredniego. Rosyjska delegacja przez dwa dni krążyła pomiędzy obozem irańsko-assadowym a z drugiej strony opozycją syryjską i delegacją turecką. Kością niezgody była również kwestia miasteczka Wadi Barada, głównego akwenu wodnego dla syryjskiej stolicy, kontrolowanego przez Jabat Al-Nusra. Armia rządowa prowadzi kampanię odbicia miasteczka, co się bardzo nie podoba delegatom syryjskiej opozycji.

Źródło/sana.sy/al-jazeera

ISIS ucieka z Iraku do Syrii. Państwo Islamskie nie wytrzymuje realnej ofensywy zdeterminowanych na zwycięstwo armii

Wiele automobili ISIS wiozących przywódców tej organizacji, ich rodziny oraz dobytek było widzianych rejterujących z Mosulu do Syrii – donosi portal iraqinews

Swoje doniesienia iracki portal opiera na wypowiedzi członka Rady Regionalnej prowincji Ninwa Hossama al.-Dina al.-Abbara. Al.-Abbar stwierdził w orzeczeniu prasowym, że walki o wschodni Mosul są zakończone.

Iracki decydent przyznał również, że trwają jeszcze walki o zachodni Mosul, w którym żyje 600 tys. ludzi. Władze prowincji Ninwa zapowiada, że walki o zachodnią część miasta mają być szybsze i łatwiejsze niż o wschodni Mosul, o który bój toczył się przez kilka tygodni.

Siły rządowe wraz z Kurdami i szyitami szturmują ostatni we wschodniej części miasta bastion ISIS w al-Rashidyah.

Islamiści uciekający do Syrii, wedle zapowiedzi Kremla z ubiegłego roku, będą celem dla rosyjskiego lotnictwa.

Źródło/iraqinews

Rozmowy w Astanie – dzień I. Są spory, wyzwiska i napięcia, ale rozmowy pośrednie pomiędzy zwaśnionymi stronami trwają

Pierwszy dzień rozmów (przed?)pokojowych w kazachskiej stolicy za nami. Daleko jeszcze do osiągnięcia jakiegokolwiek wspólnego stanowiska pomiędzy rządem Baszira Al-Assada a opozycją.

Rozmowy w Astanie pod patronatem Turcji i Rosji mają zapoczątkować proces stabilizacji politycznej i odbudowę Syrii. Do Kazachstanu nie przyjechali islamiści z ruchu Jabat Al-Nusra i ISIS, a także Kurdowie (na specjalne żądanie Ankary)

Media na Bliskim Wschodzie wyrażają ogromne zainteresowanie tym, co się dzieje w Astanie, z tym że podchodzą do tego tematu bez sztucznych nadziei na cud i przełom polityczny.

Saudyjski portal arabnews.com, zaznacza, że opozycja syryjska zapowiedziała wznowienie walk, jeśli posiedzenia w Kazachstanie okażą się bezowocne. Tym samym jednym z głównych tematów było podtrzymanie zawieszenia broni trwającego od 30 grudnia.

Turecki wicepremier Numan Kurtulmus powiedział dla tureckiej gazety hurrieitdayiy, że jest wielkim sukcesem to, że do stołu usiedli delegaci stronnictw, które w dalszym ciągu mają zdolności bojowe. Osiągnięcie wspólnego stanowiska jest tylko kwestią czasu, oznajmił polityk, przy czym dodał, że to sama Syria musi nakreślić swoją przyszłość i obce czynniki powinny z tego kraju się wycofać.

Irański portal press.tv przypomina, że pierwszego dnia rozmów w Kazachstanie atmosfera była napięta. Pojawiły się „nierealne” postulaty opozycji, domagającej się m.in. wykluczenia Iranu z rozmów, jak i wyrażała oburzenie, że Teheran dołączył obok Moskwy i Ankary do żyrantów zawieszenia broni. Opozycja domagała się również, aby wszyscy cudzoziemscy bojownicy – Persowie, Libańczycy, Irakijczycy opuścili granicę Syrii.

Al-Jazeera swoją uwagę skupiła na kwestii Wadi Barada, pod damasceńskiego miasteczka, które jest głównym zbiornikiem wodnym dla syryjskiej stolicy. W miasteczku operują bojownicy Al-Nusra i doprowadzili nawet do odcięcia wody dla syryjskiego stolicy. Już po grudniowych nalotach izraelskich na lotnisko El-Mezzah, irańskie media zwracały uwagę, że głównym strategicznym celem Jerozolimy jest wspomaganie lojalnych wobec siebie terrorystów kontrolujących strategiczne akweny wodne.

Syryjska agencja informacyjna sana.sy, po krótce zrelacjonowała wczorajsze negocjacje, skupiając się przy tym na wypowiedziach irańskich i rosyjskich delegatów. Co do opozycji, Syryjczycy podkreślili to, że rozmowy nie mają charaktery bezpośredniego, lecz pośredniego przy pomocy rozjemców.

Źródło/sana.sy/al.-jazeera/press.tv/hurriet/arabnews

Talibowie zapowiadają Trumpowi haniebną klęskę. Dawno zapomniani islamiści chcą przypomnieć o sobie światu.

Talibowie w Afganistanie wezwali Donalda Trumpa do wycofania amerykańskich wojsk z tego kraju, inaczej poniesie haniebną klęskę – donosi irański portal press.tv

Dawno zapomniani przez światowe media i opinię publiczną afgańscy Talibowie opublikowali list, w którym streszczają 15-letni pobyt wojsk amerykańskich w tym kraju jako porażkę. Jedyne co osiągnęliście to rozlew krwi i zniszczenie – stwierdzili.

– Jesteś odpowiedzialny za to, żeby zakończyć tę wojnę. Wydaliście tryliony dolarów na te bezowocne przedsięwzięcie – wypominali Talibowie nowemu prezydentowi amerykańskiemu jałowość i bezcelowość wojny w Afganistanie.

– Musisz zrozumieć, że naród muzułmański powstał przeciwko obcej okupacji. Upieranie się przy waszej skompromitowanej i aroganckiej polityce doprowadzi was do historycznej i haniebnej klęski – zawyrokowali buńczucznie afgańscy uczniowie (arab.talib)

Iran, choć jak najbardziej wrogi Talibom bardzo krytycznie ocenia porządki panujące za swoją północno-wschodnią miedzą. Portal press.tv analizując obecną sytuację w Afganistanie zaznacza, że pomimo tego, że w kraju stacjonuje 8,400 żołnierzy amerykańskich, których zadaniem jest szkolenie afgańskiego wojska i służb, to Talibowie z dnia na dzień są coraz mocniejsi. Co więcej, co niepokoi Persów to pojawienie się w tym kraju zalążków ISIS.

Komentator irańskiego portalu uważa, że po 15 – letniej okupacji Afganistanu, sytuacja w tym kraju w aspekcie gospodarki i bezpieczeństwa jest nawet gorsza niż przed amerykańską inwazją.

Donald Trump przypomina press.tv, nie wiele mówił o Afganistanie. Jedynie krytykował swoich poprzedników za nie skuteczne działania.

Źródło/press.tv

Franciszek porównał Trumpa do Hitlera?

Papież Franciszek w wywiadzie dla hiszpańskiej gazety El Pais, przestrzegał świat przed szerzącym się globalnie politycznym populizmem

Portal katarskiego medium Al-Jazeera, zaznacza, że Ojciec Święty w swoim komentarzu odnośnie do inauguracji prezydentury Donalda Trumpa, przypomniał Adolfa Hitlera:

– Kryzysy powodują lęk i strach, czego mieliśmy najlepszy przykład w Niemczech w 1933 roku. Niemcy szukały lidera, kogoś kto mógłby przywrócić im tożsamość i pojawił się mały człowiek – Adolf Hitler, który powiedział, że to może zrobić

Papież odniósł się również do politycznej inicjatywy Donalda Trumpa, która przysporzyła wielu zwolenników i głosów w trakcie wyborów amerykańskich:

– Niemcy przed dojściem Hitlera do władzy, też chciały otoczyć się murem i drutem kolczastym, żeby bronić się przed obcymi. Hitler dał Niemcom „zdeformowaną tożsamość” i wszyscy wiemy jak to się skończyło. Hitler przecież nie ukradł władzy, tylko został wybrany przez swój naród, który później został zniszczony przez niego.

Franciszek nie chciał jednoznacznie wyrokować jaka będzie prezydentura Trumpa, twierdząc, że jeszcze jest na to za wcześnie. Natomiast Papież, stwierdził, że polityka oparta na budowie murów, a nie mostów łączących ludzi jest nie chrześcijańska:

– Człowiek, który myśli jedynie o budowie murów, gdziekolwiek one nie miałyby stanąć nie jest chrześcijaninem – oznajmił Franciszek

Źródło/al-jazeera

Jemen: w wojnie zginęło 10 tys. ludzi. Wojna, która nie interesuje świat a w której Iran wojuje z Arabią Saudyjską

Wedle statystyk ONZ od marca 2015 w wojnie domowej w Jemenie zginęło 10 tys. cywilów. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, w trakcie konfliktu, że śmierć poniosło 7,4 tys. ludzi.

Choć chaos i pożoga w Jemenie trwa od 2011 roku, to konflikt nasilił się od wiosny 2015, a więc od interwencji Arabii Saudyjskiej i jej sojuszników. Celem koalicji jest zwalczanie szyickich rebeliantów Huti, którzy kontrolują stolicę Sanę. Rijad wspiera obalonego przez szyitów (popieranych przez Iran) prezydenta Abd ar-Raba Mansura al-Hadi

Od 7 stycznia trwa ofensywa Arabii Saudyjskiej i jej popleczników na obszarze Dhubabu, na południowym zachodzie kraju, ok. 30 km od strategicznie położonej Cieśniny Bab al-Mandab oddzielającej Półwysep Arabski od Afryki. Celem tej operacji jest odzyskanie pozostających w rękach Huti terenów, ciągnących się wzdłuż 450-kilometrowej linii brzegowej przy Morzu Czerwonym, m.in. miast Mokka, Al-Hudajda i leżącego niedaleko granicy z Arabią Saudyjską Al-Midi.

Źródło/pap