Paweł Borys Prezes PFR: Pracownicze Plany Kapitałowe to dobra szansa na godziwą emeryturę [VIDEO]

Jak zaznaczył w rozmowie z Radiem Wnet Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, proponowana reforma emerytalna znacząco różni się od OFE, ponieważ nie narusza środków publicznych ubezpieczeń.

Program Pracowniczych Planów Kapitałowych nie jest reformą systemu publicznego, to też nie jest konkurencja dla systemu ZUS-owskiego, tylko jego dopełnieniem. PPK to jest zaproponowanie Polakom systemu gromadzenia kapitału, w mojej ocenie, na bardzo atrakcyjnych warunkach – podkreślił w Poranku Wnet Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.

16 kwietnia odbyła się pierwsza konwencja uzgodnieniowa nad projektem ustawy o Pracowniczych Planach Kapitałowych, na której przedstawiciele ponad 50 instytucji i stowarzyszeń razem ze stroną rządową dyskutowali nad konkretnymi rozwiązaniami nowej formy budowy kapitału. Najwięcej zastrzeżeń i dotyczących również fundamentalnych założeń zgłosiły: Narodowy Bank Polski i Komisja Nadzoru Finansowego.

[related id=51767]

Program zakłada wprowadzenie comiesięcznego transferu środków odliczanych od uposażenia uczestnika w wysokości 3,5 procent pensji na specjalny fundusz oszczędnościowy prowadzony przez prywatne Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych.

Zdaniem Pawła Borys, wprowadzenie dodatkowego programu ubezpieczeń jest konieczne dla uzupełnienia coraz niższy emerytur z ZUS-u: Pierwszy filar emerytalny, ten powszechny realizowany przez ZUS będzie w przyszłości pod presją niekorzystnych zmian demograficznych. W tej chwili cztery osoby pracujące przypadają na jednego emeryta. W przyszłości będzie to jeden do jednego. W przyszłości wysokość emerytury spadnie to do około 30% ostatniego wynagrodzenia. Więc mamy przed sobą bardzo poważne wyzwanie, jeżeli chodzi o przyszłe niskie emerytury.

Prezes PFR nie zgadza się ze stwierdzeniami, że środki gromadzone przez emerytów mogą być zagrożone poprzez nagłą utratę wartości lub niesumienne zarządzanie przez TFI: Komisja Nadzoru Finansowego podkreśla, że system Pracowniczych Planów Kapitałowych spełnia najwyższe standardy, jeżeli chodzi o konstrukcję takich programów na świecie. Podobny system wdrożyła niedawno Wielka Brytania.

Wśród uwag podnoszonych przez NBP oraz część polityków PiS, wskazuje, że przy zapisach ustawy o automatycznym zapisie powtarzanym co dwa lata, nie można mówić o dobrowolności systemu, na co wskazują przedstawiciele rządu. Stanowiska o dobrowolności na antenie Radia Wnet bronił Paweł Borys: System jest absolutnie prywatny i dobrowolny. Program rzeczywiście bazuje na tak zwanym automatycznym zapisie, czyli każdy pracodawca, który tworzy ten system, automatycznie zapisuje wszystkich pracowników, natomiast w ciągu trzech miesięcy, każdy pracownik może złożyć deklaracje, że po prostu nie chce w tym uczestniczyć. Do tego pracownik może praktycznie bez żadnych kosztów wyjść z tego systemu w dowolnym momencie. Dlatego uważam, że absolutnie jest to system dobrowolny.

Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, jednoznacznie podkreślił, że PPK działają na zdecydowanie innych zasadach niż prowadzona przez rząd Buzka reforma emerytalna: Nie jestem zwolennikiem OFE, z uwagi na to, że to był zupełnie innym systemem, niż Pracownicze Plany Kapitałowe. Przypomnijmy po pierwsze, że to nie były prywatne środki, bo w ustawie było wpisane, że OFE są częścią publicznego systemu zabezpieczeń społecznych. Po drugie tam nie mieliśmy do czynienia z żadnymi dodatkowymi oszczędnościami. Po prostu podzielono składkę do ZUS-u, następnie nie było z czego pokryć luki w FUS i wtedy powstał dług. W 2013 r. system został zdemontowany, więc de facto nie ma tego filara kapitałowego i ja się zgadzam, że dzisiaj OFE nie mają żadnego sensu.

Paweł Borys w czasie rozmowy odniósł się do szeregu uwag pod adresem projektu m.in. do problemu ograniczenia konsumpcji oraz osłabienia kondycji firm poprzez przekazanie części wynagrodzeń z rynku na oszczędności: Obecnie wynagrodzenia rosną w tempie 5 c do 7 procent rocznie i półtora procent, które przedsiębiorstwa będą musiały odprowadzić do PPK naprawdę nie powinno być dla nich wyzwaniem. (…) Potrzebujemy, aby wzrósł poziom oszczędności w gospodarce. To jest bardzo w tej chwili potrzebne, bo jak wiadomo, od wielu lat za dużo kapitału importujemy z zagranicy i problemem strukturalnym polskiej gospodarki i gospodarstw domowych jest niski poziom kapitału. Polskie gospodarstwa domowe mają jeden z najniższych w Unii Europejskiej poziomów aktywów finansowych i teraz Pracownicze Plany Kapitałowe mają te trendy odwrócić, tak żebyśmy zaczęli budować lokalny kapitał – powiedział prezes PFR, chociaż przyznał, że w krótkim terminie może nastąpić spowolnienie dynamiki wzrostu konsumpcji.

Mówimy o tym, że to jest to system gromadzenia kapitału, to będą nasze pieniądze, nasze oszczędności. Ustawa przewiduje pewne bodźce i zachęty do tego, żeby te środki służyły nam dłużej, właśnie w okresie emerytalnym. Ustawa daje możliwość wykupu na przykład doświadczenia dożywotniego. Użytkownicy mogą w banku zdefiniować odpowiedni program, że co miesiąc bank będzie wypłacał stosowną kwotę – podkreślił szef Polskiego Funduszu Rozwoju.

Paweł Borys zarysował również pole ewentualnych zmian w projekcie: Jest silny postulat, który też wyraził pan Piotr Duda przewodniczący Solidarność, aby poprawić atrakcyjność tego programu dla osób najniżej zarabiających. W tej chwili poprawia się sytuacja gospodarstw domowych i zdecydowana większość ma pewne nadwyżki finansowe, które umożliwiają oszczędzanie. Natomiast jest oczywiście około 10 do 15 procent pracowników, których budżet domowy się nie domyka i nie mogą oszczędzać. Chcemy tutaj wspólnie z partnerami społecznymi wypracować odpowiednie rozwiązanie. Drugim elementem zmian jest wzmocnienie nadzoru nad tym programem przez Komisję Nadzoru Finansowego.

ŁAJ

Prof. Leokadia Oręziak: Na Pracowniczych Planach Kapitałowych zarobią tylko instytucje finansowe

Zdaniem profesor Oręziak nowy pomysł premiera Morawieckiego na zwiększenie oszczędności Polaków nie spełnia podstawowych wymagań systemu emerytalnego, a deklarowana dobrowolność jest iluzoryczna.

15 lutego, po niemalże dwóch latach od pierwszych zapowiedzi, minister finansów Teresa Czerwińska oraz minister rodziny Elżbieta Rafalska, w asyście Pawła Borysa prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju, przedstawiły projekt ustawy o Pracowniczych Planach Kapitałowych (PPK), czyli program dodatkowego oszczędzanie pieniędzy na emeryturę.

PPK w deklaracji mają być dobrowolną formą odkładania przez pracowników środków na dodatkowe świadczenia emerytalne, działającą w podstawowych założeniach na zbliżonych zasadach do zbiorowych programów funkcjonujących w ramach trzeciego filaru emerytalnego.

System wprowadzana nową dobrowolną, ale powszechnie dostępną dla pracowników płacących składki do ZUS-u, formę dodatkowego zabezpieczenia emerytalnego. Projekt zakłada, obowiązek założenia Pracowniczych Planów Kapitałowych przez pracodawców, który odprowadzają składkę ubezpieczeniową chociażby od jednego pracownika. W teorii to pracownik będzie samodzielnie decydować czy przystąpić do programu, jednak na początek wszyscy zostaną zapisani do programów i tylko jeśli ktoś będzie chciał może się wypisać, ale nawet jeśli na to zdecyduje, to jego przygoda z PPK wcale się nie skończy.

Pracodawca i pracownik, będą się wspólnie zrzucać na nową składkę przekazywaną do PPK, którym i będą zarządzać prywatne towarzystwa finansowe. Pracownicy uczestniczący w nowym systemie emerytalnym będą co miesiąc odkładać 2 procent swojej pensji na specjalne konto emerytalne. Pracodawca ze swojej strony dołoży 1,5 procent od wysokości wypłacanej pensji. Swój wkład do systemy dołoży również państwo m.in. w postaci przewidywana w projekcie ustawy swoistej zachęty w formie składki powitalnej w postaci 250 zł oraz dopłaty rocznej ze strony państwa w wysokości 240 zł.

O opinię na temat rządowej propozycji poprosiliśmy prof. Leokadię Oręziak: Jest to system, w którym całe koszty i ryzyko spadają na przyszłego emeryta oraz na państwo. Zyskują ci, którzy działają na rynkach finansowych, czyli banki, towarzystwa ubezpieczeniowe i towarzystwa funduszy inwestycyjnych. Oni bardzo czekają na ten system i liczą, że ogromne środki będą trafiać na rynki, a oni będą pobierać opłaty za zarządzanie środkami zgromadzonymi w Pracowniczych Planach Kapitałowych – podkreśliła prof. Leokadia Oręziak, kierownik Katedry Finansów Międzynarodowych Szkoły Głównej Handlowej oraz ceniona badaczka systemów emerytalnych, autorka uznanej książki o skutkach wprowadzenia na Wisłą Otwartych Funduszy Emerytalnych pt. „OFE. Katastrofa prywatyzacji emerytur w Polsce”.

Zdaniem profesor Oręziak deklarowana przez rząd dobrowolności udziału w programie, w rzeczywistości jest fikcją: W istocie w ramach PPK, obowiązuje aromatyczny zapis pracowników sektora prywatnego, a następnie publicznego, do programu. Tylko kto będzie wiedział i nie zapomni o możliwości wyjścia z programu, to będzie mógł się wypisać. Przy automatycznym zapisie wiele osób nie zdecyduje się na wypisanie z programu, bojąc się konieczności zwrotu środków wpłacany ze strony państwa. Nawet jak ktoś złoży oświadczenie, że się wypisuje, to co dwa lat i tak zostanie do niego automatycznie zapisany powtórnie. Trudno to nazwać systemem dobrowolnym.

Do gry na rynkach finansowych i na giełdzie zaprzęgnięte będą nie tylko składki płacone przez pracownika i pracodawcę, ale też publiczne pieniądze z funduszu pracy – podkreśliła prof. Leokadia Oręziak.

Ekonomistka wskazuje na znaczne koszty dla sektora finansów publicznych oraz dla samych uczestników planów, przy baraku odpowiednich gwarancji wypłaty przyszłych świadczeń: Szacuje się, że w ramach Pracowniczych Planów Kapitałowych ok. trzech miliardów złotych rocznie z publicznych pieniędzy, będzie przekazanych na rynek kapitałowy. Będzie to system, który pochłonie bardzo duże środki finansowe od pracowników, pracodawców ale również państwa, nie dając żądanych gwarancji emerytalnych dla jego uczestników.

Tak naprawdę oceniając to rozwiązanie, można powiedzieć, że z pensji pracowniczych środki trafią do budżetu państwa, za pośrednictwem instytucji finansowych, które sobie od tego skasują procent – mówił prof. Oręziak.

Jedynym sprawdzonym zabezpieczeniem wypłaty świadczeń na starość jest powszechny publicznych system emerytalny, a wszelkie prywatne formy zabezpieczeń mogą działać tylko w formie pełnej dobrowolności jako uzupełnienia dla chętnych, podkreśliła profesor Leokadia Oręziak. Wskazując jednocześnie na szereg zagrożeń, na jakie narażone będą środku zgromadzone w ramach nowej propozycji premiera Morawieckiego: Pieniądze, które trafią do PPK będą narażone na ryzyko rynku finansowego, czyli załamań giełdowych i kryzysów, kiedy aktywa spadają o kilkanaście procent. Aktywa finansowe nie są zabezpieczone przed inflacją oraz defraudacją ze strony instytucji finansowych. (…) Opłaty, nawet zredukowane przez ustawodawcę, ale pobierane przez lata, będą wpływać na obniżenie świadczenia.

Jest to rozwianie ryzykowne z punktu widzenia emeryta. To nie spełnia wymagań stawianych systemom emerytalnym. W ogóle nie jest system emerytalny, tylko sposób na zebranie kapitału na państwowe inwestycje – podkreśliła prof. Leokadia Oręziak, ekonomistka, specjalizująca się w zasadach działania rynków finansowych i ich wpływu na systemy emerytalne.

 

ŁAJ

Janusz Szewczak: Reforma emerytalna premiera Morawieckiego wymaga szerokiej debaty publicznej

Największym wyzwaniem dla Pracowniczych Planów Kapitałowych będzie zdobycie zaufania Polaków, którzy po OFE są bardzo sceptyczni wobec pomysłów prywatnych emerytur – pokreślił poseł PiS.

W Poranku Wnet Janusz Szewczak, ekonomista, były główny ekonomista Kasy Krajowej SKOK, poseł Prawa i Sprawiedliwości odniósł się do nowych pomysłów rządu na system emerytalny: Program Pracowniczych Planów Kapitałowych to jest Wielkie Wyzwanie i wielka reforma, która zakłada ułożenie na nowo przyszłości emerytalnej Polaków. To jest na pewno sensowniej, mądrzej zrobione i uczciwie niż OFE, które było jednym wielkim oszustwem, a jak się skończyło, to przecież wszyscy wiemy.

Zdaniem gościa Poranka Wnet największą trudnością w ramach wprowadzania Pracowniczych Planów Kapitałowych będzie kwestia zaufania Polaków do nowego systemu oszczędzania: Pamiętajmy, że doświadczenia Polaków z oszczędzaniem na emerytury w prywatnym sektorze, po programie OFE są bardzo złe. Ludzie są uczuleni i taki program, trzeba będzie bardzo mądrze przeprowadzić. Trzeba przekonać Polaków, że to jest sensowne rozwiązanie, a taki jest z kilku powodów, nie tylko poprzez nowe uregulowanie systemu zabezpieczenia emerytalnego. PPK dadzą pieniądze na polski rynek kapitałowy od Polaków, czyli troszkę staniemy się niezależni od pożyczek zagranicznych, to ma również istotne znaczenie dla realizacji inwestycji oraz ułatwi sprzedaż obligacji skarbu państwa.

Tematem rozmowy z posłem Janusz Szewczaka, była również realizacja sztandarowego programu Prawa i Sprawiedliwości: Program Mieszkanie Plus to jest fundamentalna sprawa dla polskiej gospodarki. Jeśli ci mniej zarabiający Polacy będą mieli szanse na wynajęcia mieszkania po przystępnych czynszach, na racjonalnym poziomie 600 do maximum tysiąca złotych, to wtedy być może wielu naszych rodaków zdecyduję się wrócić do Polski. Takie masowe powroty oznaczają więcej rąk do pracy i łatwiejszą możliwości produkcji przemysłowej dla przedsiębiorców. Mieszkanie Plus to koło zamachowe dla polskiej gospodarki, bo mieszkania to jest i przemysł budowlany, ale też meblowy i około mieszkaniowy tak wyposażenia wnętrza oraz AGD i wiele innych branż. Liczę również na większe zaangażowanie sektora bankowego, z Bankiem Gospodarstwa Krajowego na czele.

To nie ma żadnego podstaw prawnych i traktatowych. W bogatszych krajach Unii Europejskiej zorientowali się, że Europa środkowo-wschodnia zaczyna się dynamicznie rozwijać i gonić, a nawet deptać po piętach, zwłaszcza Polska. Więc postanowili znaleźć oszczędności w budżecie UE – zaznaczył poseł Szewczak, podkreślając, że – Oszczędności trzeba szukać również z powodu błędów poważnych, jakie popełniła kanclerz Merkel i szefostwo Komisji Europejskiej w sprawie uchodźców (…) Jest także kwestia wydatków na armię i na uzbrojenie, bo zaległość krajów zachodnich w tym obszarze są olbrzymie. Dlatego te kraje postanowił oszczędzić na nas.

ŁAJ

Premier Morawiecki dzień 68: Reforma emerytalna Mateusza Morawieckiego nabiera tempa

W czwartek ogłoszony został projekt ustawy o Pracowniczych Planach Kapitałowych. To sztandarowy pomysł rządu na reformę systemu emerytalnego oraz na zgromadzenie dodatkowych środków dla państwa.

Po niemalże dwóch latach prac, minister finansów Teresa Czerwińska oraz minister rodziny Elżbieta Rafalska, w asyście Pawła Borysa prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju, przedstawili projekt ustawy wprowadzającą szeroki program emerytalny, zakładający dodatkowe oszczędzanie przez Polaków na emeryturę. Pracownice Plany Kapitałowe w deklaracji mają być dobrowolną formą odkładania przez pracowników środków na dodatkowe świadczenia emerytalne, działającą na podobnych zasadach jak dotychczasowe programy składające się na tzw. trzeci filar emerytalny.

6 lipca 2016 roku wicepremier i minister rozwoju i finansów ogłosić swój pomysł na reformę OFE oraz powołanie nowych form oszczędzania przez pracowników, czyli Pracowniczych Planów Kapitałowych. Pierwotnie zmiany miały już funkcjonować od 1 stycznia 2017 roku, w Radzie Ministrów powodował spowolnienie prac nad projektem, a resort finansów podawał kolejne terminy rozpoczęcia prac legislacyjnych w rządzie.

Teraz rząd pokazał ustawą o Pracowniczych Planach Kapitałowych, które w SOR są wymienione jako jeden z filarów programu budowy oszczędności Polaków. Sam mechanizm działania PPK jest podobny do działających już w ramach III filara emerytalnego Pracowniczych Programach Emerytalnych, które końca 2016 roku Pracownicze Plany Emerytalne, będąc całkowicie dobrowolną formą oszczędzania na emeryturę, zgromadziły na prawie 1 100 kontach około 8,3 miliarda złotych. Znacząco więcej niż IKE czy IKZE.

System wprowadzana nową, dobrowolną, ale powszechnie dostępną dla pracowników płacących składki do ZUS, formę dodatkowego zabezpieczenia emerytalnego. Projekt zakłada, obowiązek założenia Pracowniczych Planów Kapitałowych przez pracodawców, ale to pracownik będzie samodzielnie decydować czy przystąpić do programu. Obice strony, czyli pracodawca i pracownik, będą się wspólnie zrzucać na nową składkę przekazywaną do PPK.

Pracownicy uczestniczący w nowym systemie emerytalnym będą co miesiąc odkładać 2 procent swojej pensji na specjalne konto emerytalne. Pracodawca ze swojej strony dołoży 1,5 procent od wysokości wypłacanej pensji. Wcześniej koszty miały być dzielone po równo.

Co prawda obowiązkowe składaka pracodawcy została obniżona o 0,5 procent uposażenia, w stosunku do poprzednich zapowiedzi, ale w nowych propozycjach nie ma śladu po możliwości odpisanie właśnie 0,5 procent przekazywanej pensji od składki na Fundusz Pracy, a co było zapowiadane w zeszłym roku.

Swój wkład do systemy dołoży również państwo m.in. w postaci przewidywana w projekcie ustawy zachęt fiskalnych w formie, składki powitalnej w postaci 250 zł oraz dopłata roczna ze strony państwa w wysokości 240 zł,

Projekt zakłada, że środki przekazywane przez pracodawców będą zwolnione z opłat na ZUS, stanowiąc swoisty wkład państwa w oszczędności emerytalne. Łącznie co miesiąc na konto emerytalne pracownika będzie spływać co najmniej 3,5 procent pensji w wersji podstawowej. Jednak jeżeli uczestnik Planów będzie chciał to może na swoje konto przekazywać co miesiąc aż 8 procent wynagrodzenia, rozłożonego równo po 4 procent przez pracownika i pracodawcę .

Na początku taką działalność będzie prowadzić tylko TFI kontrolowane przez Polski Fundusz Rozwoju. Następnie pieniądze na emerytury będą trafiać do prywatnych podmiotów, co zapewne będzie budzić wątpliwość części ekspertów ale też posłów PiS, którzy będą bać się powtórzenia nieprawidłowość jakie wystąpiły przy funkcjonowaniu OFE. Wyprzedając taką możliwość MF zapewnia, że uregulowane będą też zasady akwizycji i reklamy tak, aby zapobiec nieetycznym zachowaniom. Jest również niebezpieczeństwo o koszty całego systemy, jak będą sobie naliczać TFI. Dlatego MF wprowadziła ograniczenie opłat za pomnażanie oszczędności pracowników oraz zarządzanie ich rachunkami, których koszt uczestnika nie może przekroczyć 0,6% aktywów netto, a wynagrodzenie nie może być wyższe niż 0,5 % zgromadzonych aktywów.

Ponadto instytucja finansowa będzie uprawniona do pobrania wynagrodzenia za osiągnięty wynik maksymalnie 0,1% aktywów netto funduszu w skali roku pod warunkiem zrealizowania założonej dynamiki zysków funduszu.

Jak podaje MF program ma dotyczyć „ponad 11 milionów pracowników, w tym do około 9 milionów osób zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw oraz ponad 2 milionów osób pracujących w jednostkach sektora finansów publicznych, czyli tzw. „budżetówce”.

Co istotne pieniądze – według Ministerstwa Finansów – będą prywatne. W przeciwieństwie np. do kapitału emerytalnego, środki z PPK będą w pełni dziedziczone.

 

ŁAJ

 

Jerzy Kwieciński, wiceminister rozwoju: Nie ma prawnych możliwości, aby Bruksela odebrała Polsce unijne fundusze

Zdaniem pełnomocnika rządu ds. środków europejskich propozycje prezydenta Francji Emanuela Macrona w zakresie powołania budżetu strefy euro niekorzystnie wpłyną na kondycję całej Unii Europejskiej.

W wywiadzie dla ośmiu dzienników europejskich nowy prezydent Francji potwierdził swoje postulaty z kampanii wyborczej o powołaniu osobnego budżetu tylko dla państw strefy euro. Jednocześnie wyraźnie odniósł się do potrzeby uregulowania kwestii niższych stawek za wynagrodzenie w państwach Europy Środkowej poprzez popieranie unijnych rozwiązań w zakresie dyrektywy o pracownikach delegowanych. Proponowane przepisy uderzają w polskich przedsiębiorców podejmujących działalność na innych rynkach, szczególnie w branży transportowej.

Pomysł Unii Europejskiej, w której są silne dwie prędkości, a nie jedna, a na tym polega pomysł Macrona, to nie jest dobre rozwiązanie. To by oznaczało bardzo silne wzmocnieni strefy euro poprzez stworzenie tam oddzielnego budżetu, co musiałoby się odbyć kosztem pozostałych krajów Unii Europejskiej – podkreślił Jerzy Kwieciński, sekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju.

[related id=15648]

Zdaniem ministra Kwiecińskiego nie ma realnego zagrożenia, by rozmiary obecnego budżetu zmniejszyły się w wyniku opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej. Natomiast wyjście Londynu ze Wspólnoty na pewno wpłynie na rozmiary następnej perspektywy budżetowej, która zacznie obowiązywać po 2020 roku – Rozmowy nad budżetem trwają, chociaż nie wiemy do końca, jak zakończą się negocjacje brexitowe. Wielka Brytania ma duży wpływ na budżet Wspólnoty. Nie sądzę, aby Londyn chciał przeciąć wszystkie więzy ze Wspólnotą Europejską. Wydaje się, że będzie chciał korzystać ze wspólnego rynku UE, a to oznacza również pewne zobowiązania, a nie tylko same korzyści.

Wiceminister rozwoju podkreślił, że po wyborach parlamentarnych na Wyspach pozycja negocjacyjna Londynu wobec Wspólnoty osłabła. W negocjacjach liczy się siła polityczna. Mandat partii konserwatywnej, która popierała Brexit, został osłabiony w samej Wielkiej Brytanii, a to oznacza osłabienie pozycji Londynu w negocjacjach z Unią Europejską – podkreśli Jerzy Kwieciński.

[related id=10935 side=left]

W ostatnią środę 21 czerwca rozpoczęły się oficjalne rozmowy w ramach Komisji Europejskiej nad projektowaniem nowej perspektywy finansowej UE po 2020 roku. Kryzys imigracyjny oraz proces Brexitu sprawiają, że następny unijny budżet będzie się znacznie różnił od obecnie realizowanej perspektywy. Jednak nieoficjalne rozmowy na najwyższych szczeblach trwają już od kilku miesięcy. Ważnym wydarzeniem w walce o utrzymanie w jak największym wymiarze unijnej polityki spójności było spotkanie 14 czerwca w Warszawie ministrów odpowiedzialnych za gospodarkę i środki unijne w formacie poszerzonej Grupy Wyszehradzkiej V4+4, gdzie do stałych członków grupy dołączyli zaproszeni przedstawiciele Chorwacji, Rumunii, Bułgarii i Słowenii. W szczycie uczestniczył również unijny komisarz ds. budżetu Günther Oettinger.

– Ostatnim akordem naszej rocznej prezydencji w Grupie Wyszehradzkiej było spotkanie formatu V4+4 w Warszawie. W osiem krajów podpisaliśmy wspólną deklarację ws. zachowania polityki spójności. Obecna perspektywa finansowa kończy się w 2020 roku, ale już rozpoczęły się rozmowy w sprawie kształtu budżetu po roku 2020 – podkreślił Jerzy Kwieciński.

Zdaniem pełnomocnika rządu ds. środków europejskich mimo sprzeciwu niektórych polityków w UE korzystna dla Polski i wszystkich nowych państw UE polityka spójności zostanie utrzymana, chociaż jej kształt najprawdopodobniej ulegnie zmianie. – Jest bardzo silna wola, aby utrzymać politykę spójność. Pozostają kluczowe pytania, jak mocna, w sensie finansowym, będzie polityka spójności oraz co będzie mogło być finansowane. Mówiło się, aby polityka spójności i plan Junckera nie konkurowały ze sobą, ale w większym stopniu współdziałały. Dla Polski ważne jest, aby procedury stosowane w obydwu przypadkach były podobne. Obecnie procedury stosowane w planie Junckera są znacznie prostsze niż w ramach polityki spójności.

Jesteśmy gotowi, aby udział instrumentów zwrotnych był wyższy niż dotychczas w ramach polityki spójności – podkreślił minister Kwieciński.

Jednocześnie pełnomocnik rządu ds. środków europejskich podkreślił, że w przyszłej perspektywie budżetowej na pewno kontynuowana będzie polityka spójności, chociaż ciągle nie wiadomo, w jakim zakresie. – Dyskusja o następnym budżecie nie możne być porównana z warunkami, jakie panowały przy ustalaniu obecnej perspektywy budżetowanej po 2020 roku – zaznaczył gość Popołudnia Wnet.

Odnosząc się do pojawiających się ze strony polityków brukselskich gróźb pod adresem Warszawy, że jeżeli nie dołączy do procesu relokacji uchodźców, to Komisja wstrzyma wypłatę środków z budżetu UE, minister Kwieciński jednoznacznie podkreślił, że nie ma takiej prawnej możliwości.
Polityka spójności ma swoje podstawy w traktatach […]. Nie można tych reguł łamać, czego wymaga się również od Polski. To nie jest takie proste, żeby nam od razu zabrać pieniądze.
Zdaniem ministra Kwiecińskiego otwarta pozostaje kwestia następnej perspektywy finansowej, która będzie musiała odpowiedzieć na wydatki związane z kryzysem imigracyjnym, co może niekorzystnie odbić się na sytuacji finansowej Polski
.

Z wiceministrem rozwoju rozmawialiśmy również o nowelizacji tzw. ustawy ramowej, zmieniającej niektóre zasady wydatkowania środków z Unii Europejskiej. – Kiedy rozpędzaliśmy nową perspektywę finansową z UE, niemiłym zaskoczeniem było, że programy regionalne były realizowane dwukrotnie wolnej niż programy krajowe, podczas gdy w poprzedniej perspektywie było odwrotnie. Gość Popołudnia Wnet wskazał, że przykładem jest województwo kujawsko-pomorskie, które zakontraktowało do tej pory tylko 10 procent dostępnych środków z programu regionalnego.

[related id=20494]

Na koniec rozmowy padło pytanie o reformę emerytalną, zakładającą likwidację OFE oraz wprowadzenie nowej formy oszczędzania na emeryturę w postaci Pracowniczych Planów Kapitałowych. Projekty obydwu rozwiązań zostały zaprezentowane przez premiera Morawieckiego już prawie rok temu, a mimo to cały czas rząd nie przyjął odpowiedniego projektu ustawy w tej sprawie. – To nie są łatwe rozwiązania prawne, mają one swoje silne konsekwencje długoterminowe. Budowanie oszczędności w naszym państwie przez oszczędności obywateli jest jednym z naszych priorytetów. Chcemy, aby cała akcja legislacyjna została zawarta w tym roku – zapowiedział Jerzy Kwieciński.

 

ŁAJ