Prof. Leokadia Oręziak: Na Pracowniczych Planach Kapitałowych zarobią tylko instytucje finansowe

Zdaniem profesor Oręziak nowy pomysł premiera Morawieckiego na zwiększenie oszczędności Polaków nie spełnia podstawowych wymagań systemu emerytalnego, a deklarowana dobrowolność jest iluzoryczna.

15 lutego, po niemalże dwóch latach od pierwszych zapowiedzi, minister finansów Teresa Czerwińska oraz minister rodziny Elżbieta Rafalska, w asyście Pawła Borysa prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju, przedstawiły projekt ustawy o Pracowniczych Planach Kapitałowych (PPK), czyli program dodatkowego oszczędzanie pieniędzy na emeryturę.

PPK w deklaracji mają być dobrowolną formą odkładania przez pracowników środków na dodatkowe świadczenia emerytalne, działającą w podstawowych założeniach na zbliżonych zasadach do zbiorowych programów funkcjonujących w ramach trzeciego filaru emerytalnego.

System wprowadzana nową dobrowolną, ale powszechnie dostępną dla pracowników płacących składki do ZUS-u, formę dodatkowego zabezpieczenia emerytalnego. Projekt zakłada, obowiązek założenia Pracowniczych Planów Kapitałowych przez pracodawców, który odprowadzają składkę ubezpieczeniową chociażby od jednego pracownika. W teorii to pracownik będzie samodzielnie decydować czy przystąpić do programu, jednak na początek wszyscy zostaną zapisani do programów i tylko jeśli ktoś będzie chciał może się wypisać, ale nawet jeśli na to zdecyduje, to jego przygoda z PPK wcale się nie skończy.

Pracodawca i pracownik, będą się wspólnie zrzucać na nową składkę przekazywaną do PPK, którym i będą zarządzać prywatne towarzystwa finansowe. Pracownicy uczestniczący w nowym systemie emerytalnym będą co miesiąc odkładać 2 procent swojej pensji na specjalne konto emerytalne. Pracodawca ze swojej strony dołoży 1,5 procent od wysokości wypłacanej pensji. Swój wkład do systemy dołoży również państwo m.in. w postaci przewidywana w projekcie ustawy swoistej zachęty w formie składki powitalnej w postaci 250 zł oraz dopłaty rocznej ze strony państwa w wysokości 240 zł.

O opinię na temat rządowej propozycji poprosiliśmy prof. Leokadię Oręziak: Jest to system, w którym całe koszty i ryzyko spadają na przyszłego emeryta oraz na państwo. Zyskują ci, którzy działają na rynkach finansowych, czyli banki, towarzystwa ubezpieczeniowe i towarzystwa funduszy inwestycyjnych. Oni bardzo czekają na ten system i liczą, że ogromne środki będą trafiać na rynki, a oni będą pobierać opłaty za zarządzanie środkami zgromadzonymi w Pracowniczych Planach Kapitałowych – podkreśliła prof. Leokadia Oręziak, kierownik Katedry Finansów Międzynarodowych Szkoły Głównej Handlowej oraz ceniona badaczka systemów emerytalnych, autorka uznanej książki o skutkach wprowadzenia na Wisłą Otwartych Funduszy Emerytalnych pt. „OFE. Katastrofa prywatyzacji emerytur w Polsce”.

Zdaniem profesor Oręziak deklarowana przez rząd dobrowolności udziału w programie, w rzeczywistości jest fikcją: W istocie w ramach PPK, obowiązuje aromatyczny zapis pracowników sektora prywatnego, a następnie publicznego, do programu. Tylko kto będzie wiedział i nie zapomni o możliwości wyjścia z programu, to będzie mógł się wypisać. Przy automatycznym zapisie wiele osób nie zdecyduje się na wypisanie z programu, bojąc się konieczności zwrotu środków wpłacany ze strony państwa. Nawet jak ktoś złoży oświadczenie, że się wypisuje, to co dwa lat i tak zostanie do niego automatycznie zapisany powtórnie. Trudno to nazwać systemem dobrowolnym.

Do gry na rynkach finansowych i na giełdzie zaprzęgnięte będą nie tylko składki płacone przez pracownika i pracodawcę, ale też publiczne pieniądze z funduszu pracy – podkreśliła prof. Leokadia Oręziak.

Ekonomistka wskazuje na znaczne koszty dla sektora finansów publicznych oraz dla samych uczestników planów, przy baraku odpowiednich gwarancji wypłaty przyszłych świadczeń: Szacuje się, że w ramach Pracowniczych Planów Kapitałowych ok. trzech miliardów złotych rocznie z publicznych pieniędzy, będzie przekazanych na rynek kapitałowy. Będzie to system, który pochłonie bardzo duże środki finansowe od pracowników, pracodawców ale również państwa, nie dając żądanych gwarancji emerytalnych dla jego uczestników.

Tak naprawdę oceniając to rozwiązanie, można powiedzieć, że z pensji pracowniczych środki trafią do budżetu państwa, za pośrednictwem instytucji finansowych, które sobie od tego skasują procent – mówił prof. Oręziak.

Jedynym sprawdzonym zabezpieczeniem wypłaty świadczeń na starość jest powszechny publicznych system emerytalny, a wszelkie prywatne formy zabezpieczeń mogą działać tylko w formie pełnej dobrowolności jako uzupełnienia dla chętnych, podkreśliła profesor Leokadia Oręziak. Wskazując jednocześnie na szereg zagrożeń, na jakie narażone będą środku zgromadzone w ramach nowej propozycji premiera Morawieckiego: Pieniądze, które trafią do PPK będą narażone na ryzyko rynku finansowego, czyli załamań giełdowych i kryzysów, kiedy aktywa spadają o kilkanaście procent. Aktywa finansowe nie są zabezpieczone przed inflacją oraz defraudacją ze strony instytucji finansowych. (…) Opłaty, nawet zredukowane przez ustawodawcę, ale pobierane przez lata, będą wpływać na obniżenie świadczenia.

Jest to rozwianie ryzykowne z punktu widzenia emeryta. To nie spełnia wymagań stawianych systemom emerytalnym. W ogóle nie jest system emerytalny, tylko sposób na zebranie kapitału na państwowe inwestycje – podkreśliła prof. Leokadia Oręziak, ekonomistka, specjalizująca się w zasadach działania rynków finansowych i ich wpływu na systemy emerytalne.

 

ŁAJ

Parlament Europejski przyjął umowę CETA. Co to oznacza dla Polski pytaliśmy prof. Oręziak i ministra Kościńskiego

Dzisiaj Parlament Europejski po burzliwej debacie przyjął umowę CETA regulującą handel między UE a Kanadą. Umowa zakłada liberalizację zasad handlu i przepływu usług między partnerami

W czasie debaty pojawiły się skrajnie odmienne głosy, a jedynymi grupami, które w debacie opowiadały się za przyjęciem umowy CETA były centrowa frakcja chadeków oraz centro-prawicowa Frakcja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów -w tej frakcji pojawiały się jednak poważne wątpliwości. Wyrażali je także eurodeputowani PiS, mimo że polski rząd opowiada się na przyjęcie CETA. Za głosowali również europejscy liberałowie.

Głęboko podzielona  była frakcja postępowych socjalistów – druga największa grupa w Parlamencie Europejskim. Znaczna część socjalistów jest zdania, że jest to umowa działająca na rzecz wielkich korporacji, kosztem bezpieczeństwa społeczeństwa oraz ochrony klimatu.

Przeciwko głosowali europosłowie lewicy i Zielonych, komuniści oraz przedstawiciele prawicy związanej z Frontem Narodowych Marine Le Pen oraz UKIP-em Nigel Farage

CETA to doskonale wynegocjowana umowa, stanowiąca odpowiedź na postępującą globalizację. Arbitraż międzynarodowy pozostaje cały czas sprawą otwartą – podkreśliła przedstawiciel chadeków w czasie debaty nad przyjęciem CETA.

Kanada jest krajem bardzo do nas podobnym, jeśli nie z Kanadą, to z kim mamy zawierać porozumienia o wolnym handlu? Wiemy, że CETA nie jest idealna, obok pozytywnych, ma  również negatywne aspekty – mówił James Nicholson z grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.

Posłowie do Parlamentu Europejskiego dużo uwagi poświęcili kontrowersyjnej kwestii arbitrażu w sporach między państwami a firmami –  Perspektywa zysku nie może przeważać  nad perspektywą społeczną. Mechanizm ISDS został odpowiednio zmodyfikowany, dlatego nie będzie możliwości, aby firmy zaskarżyły państwa przed trybunał – uspokajał jeden z przedstawicieli Socjalistów.

Umowa CETA ma charakter mieszany, który zakłada ratyfikację dokumentu również przez parlamenty narodowe. Jednak część handlowa może zostać przyjęta przez rządy w ramach Rady Europejskiej oraz w głosowaniu przed Parlamentem Europejskiej.

 

Polski rząd: CETA to szansa dla polskiego eksportu

Zdaniem przedstawicieli polskiego rządu, umowa CETA przyniesie naszej gospodarce głównie korzyści. Umowa ma sprzyjać dalszemu wzrostowi polskiego eksportu. Według wyliczeń i symulacji Ministerstwa Rozwoju wolumen polskiego eksportu w ciągu pierwszych pięciu lat może wynieść 446 miliardów USD, a najwięcej skorzystają producenci mebli, chemii gospodarczej oraz sektor przetwórstwa spożywczego.

Jak podkreśla przedstawiciel polskiego rządu, wiceminister rozwoju Tadeusz Kościński, w wyniku przyjęcia umowy CETA usługodawcy z Polski uzyskają szansę na dostęp do kanadyjskiego rynku bez ewentualnych obostrzeń w przyszłości. Jednocześnie w umowie zagwarantowano obowiązek przestrzegania przez kanadyjskich inwestorów norm unijnych w zakresie usług zdrowotnych, edukacyjnych, społecznych i kulturalnych.

Przedstawiciele ministerstwa rozwoju dla Polski bardzo ważna jest możliwość dostępu do rynku zamówień publicznych. W wyniku CETA firmy unijne będą pierwszymi przedsiębiorstwami zagranicznymi, które uzyskają dostęp do usług transportowych.

 

Prof. Oręziak: Przyjęcie CETA wyklucza przełamanie barier ograniczających rozwój Polski

 

Entuzjazm dla umowy CETA z pewnością nie jest jednak powszechny. Zastrzeżenia podnoszone przez przeciwników są różnorodne: dotyczą zdrowia, autonomii politycznej państw, a nawet kwestii cywilizacyjnych; mają charakter globalny albo odnoszą się specyficznie do Polski. Szeroko ostrzega się przed zalewem tanią żywnością modyfikowaną genetycznie, jaką masowo produkuje się w Ameryce Północnej. Drobnemu rolnictwu działającemu w warunkach zbliżonych do naturalnych, trudno będzie wytrzymać konkurencję z koncernami produkującymi jedzenie w sposób przemysłowy. Europejczycy mogą być po pewnym czasie skazani na pełną chemikaliów żywność modyfikowaną genetycznie.

Również na płaszczyźnie czysto ekonomicznej, CETA budzi poważne obawy. Jak zaznaczyła Leokadia Oręziak, profesor SGH, w wywiadzie udzielonym Radiu Wnet – CETA służy zaspokojeniu interesów wielkich koncernów: – Mechanizmy uruchamiane za pomocą CETA polegają na skrajnym liberalizmie, skrajnym neoliberalizmie. W założeniu ma to służyć podmiotom prowadzącym handel przez Atlantyk, ale nie obywatelom. Beneficjentami CETA będą wielkie korporacje i ich interes jest zabezpieczony. Natomiast interes społeczny, interes publiczny, interes konsumenta pozostały niezabezpieczone.

Profesor Oręziak omówiła też negatywny wpływ, jaki przyjęcie umów o wolnym handlu wywrze na ekonomię Polski – szanse na to, że będzie można realizować politykę przemysłową, zawartą w Programie na Rzecz Odpowiedzialnego rozwoju, przy umowie CETA i TTiP są żadne. CETA bardzo zmniejszy możliwości rozwojowych, w tym możliwości prowadzenia polityki przemysłowej na której przecież chyba rządowi zależy bo ciągle to eksponuje, że chciałby odbudować przemysł. To z pewnością nie tą drogą, nie tylko nie odbuduje przemysłu, ale myślę że Polska może utrwalić swoją pozycję jako kraju o niskich kosztach siły roboczej – ostrzegała ekonomistka

 

Poseł PiS: Trzeba się spokojnie przyglądać działaniu umowy CETA.

O ocenę przyjętej przez Parlament Europejski umowy pytaliśmy posła PiS Jana Mosińskiego, który pracował nad umową CETA w Sejmie – Jeżeli patrzymy przez pryzmat interesu narodowego, to przypomnę, umowa jest umową mieszaną. Część handlowa, to jak wskazują obliczenia per saldo dla nas, to jest osiemset milionów dolarów zysku. Ona wchodzi w życie. Natomiast druga część umowy, o zakresie inwestycyjnym wymaga 2/3 głosów polskiego Sejmu. Spokojnie będziemy przyglądać się tej pierwszej części czyli obszarowi handlu.

Ufamy, że partnerzy będą przestrzegać norm, które obowiązują w Unii Europejskiej, a one są bardzo rygorystyczne jeśli chodzi o transfer artykułów żywnościowych – podkreślił w Południu Wnet Jan Mosiński, poseł PiS..

 

Piotr Apel: Głosowanie w PE ostatnią szansą na odrzucenie katastrofalnej umowy

Poseł Kukiz’15, Piotr Apel, z którym rozmawialiśmy pod koniec stycznia, nawoływał do sprzeciwu wobec CETA. Jej przyjęcie, argumentował, stanowić będzie krok na drodze emancypacji wielkich koncernów spod władzy państw partykularnych. Jak ostrzegał Piotr Apel, wszelkie zmiany w prawie lokalnym dotyczące handlu i obrotu żywnością będzie można oprotestować, a kontrowersje rozstrzygać ma Międzynarodowy Trybunał, co do którego niezależności można mieć obawy. Obniżeniu ulegną także wyśrubowane normy żywnościowe funkcjonujące w UE. Według naszego gościa, głosowanie które odbyło się 15 lutego w Parlamencie Europejskim było ostatnią realną szansą zatrzymania ratyfikacji CETA.

 

Piotr Wójcik: Polskie firmy nie są gotowe na starcie z międzynarodowymi korporacjami

Polskie firmy są małe i średnie, wciąż wymagają ochrony przed rozwiniętą konkurencją. CETA zamiast otworzyć nowe rynki dla naszych firm, może zwiększyć skalę konkurencji w Polsce – podkreślił Piotr Wójcik, dziennikarz ekonomicznych związany z kwartalnikiem Nowy Obywatel.

Zdaniem Piotra Wójcika przyjęta przez Parlament Europejski umowa może zaszkodzić polskiej sytuacji gospodarczej – Umowa CETA może mieć potencjalnie niekorzystne efekty dla polskiego gospodarki, ale jak będzie dokładnie to wyjdzie w praniu. Trzeba pamiętać, że z umów o wolnym handlu korzystają wielkie koncerny, które mają środki aby wchodzi na nowe rynku oraz toczyć kosztowne spory przed sądami inwestycyjnymi.

 

Wojciech Jakóbik: CETA ma istotny wymiar geopolityczny, bardzo korzystny dla Polski

Rozmawialiśmy również z Wojciechem Jakóbikiem redaktorem naczelnym portalu BizesAlert, który w umowie CETA widział istotny wymiar strategiczny – CETA ma również swoje znacznie geopolityczne, to jest wzmocnienie więzi transatlantyckich z Kanadą, która jest ważnym partnerem w ramach NATO. W interesie Polski, która potrzebuje wsparcia sojuszników w kontaktach z Rosją, z naszego punktu widzenia im więcej takich umów jak CETA tym lepiej.

Polskim firmom będzie łatwiej wejść na rynek kanadyjski, a spółkom zza oceany na rynek polski, bo zostanie zniesionych 99 procent ceł – podkreślił redaktor naczelny portalu BizesAlert.

 

ŁAJ/AA/JWB