Huawei przykrywką dla chińskiego wywiadu? Pod takim zarzutem aresztowano Meng Wanzhou, wiceprezes zarządu

Metody działań wywiadów Rosji i Chin są niemal identyczne – komentuje Hanna Shen, korespondentka Radia WNET, mając na myśli zatrzymanie w Kanadzie wiceprezes Huawei pod zarzutem szpiegostwa.


W Vancouver zatrzymano Meng Wanzhou, wiceprezes zarządu i zarazem dyrektor finansową Huawei. Księzniczka Huawei, jak ją nazywają Chińczycy, jest córką założyciela tej firmy. Według naszej korespondentki grozi jej ekstradycja do Stanów Zjednoczonych w związku z podejrzeniem o naruszenie sankcji nałożonych przez USA wobec Iranu. Zaskakujący i egzotyczny na pierwszy rzut oka związek między Chinami a Iranem w zarzutach wobec Meng Wanzhou wynika z silnego zbliżenia między Pekinem a Teheranem, do którego doprowadziła ostra polityka celna wprowadzona przez prezydenta USA Donalda Trumpa.

Hanna Shen mówi w korespondencji z Tajwanu o plotkach, które krążą wokół firmy Huawei. Wielu obserwatorów wskazuje, że przedsiębiorstwo jest spółką państwową, zarządzaną przez chińskich generałów. Huawei, co należy podkreślić, wdraża powoli technologię sieci 5G. Eksperci podejrzewają, że w wydaniu chińskiego przedsiębiorstwa będzie to po prostu kolejne narzędzie szpiegowskie. Tajwańczycy są na to bardzo wyczuleni, a jak zauważa Shen, metody działań wywiadów Rosji i Chin są niemal identyczne.

Nasza korespondentka odnosi się również do najnowszych wydarzeń na świecie, do kryzysu kerczeńskiego i protestów we Francji. Według niej Tajwańczycy śledzą z uwagą doniesienia z Europy, ale traktują je z dystansem, gdyż uważają, że Unia jest przeżarta socjalizmem i nie wierzą, by ten projekt polityczny był przyszłościowy

mf, kt

Trump: Rozpoczęliśmy już rozmowy handlowe z Chinami. Powinniśmy zakończyć je za 90 dni

Podczas szczytu G20 prezydent Chin i USA zwiesili spór handlowy pomiędzy swoimi państwami. Obie strony informują o osiągniętym porozumieniu, chociaż w ich oświadczeniach występują duże rozbieżności.

Prezydenci USA i Chin spotkali się podczas szczytu G20 w Buenos Aires, gdzie wynegocjowali  zawieszenie sporu handlowego. Przywódcy ustalili m.in. wstrzymanie nakładania na siebie ceł przez 90 dni. Ale jeśli oba kraje nie osiągną porozumienia po upływie 90 dni, zagrożone taryfy zostaną wdrożone- zapowiedział Donald Trump:

„Negocjacje z Chinami już się rozpoczęły. Jeśli nie będą przedłużone, zakończą się w ciągu 90 dni od daty naszej wspaniałej i bardzo ciepłej uroczystej kolacji z prezydentem (Chin) Xi (Jinpingiem) w Argentynie” – napisał na Twitterze Donald Trump. Dodał, że przedstawiciel USA ds. handlu Robert Lighthizer będzie współpracował m.in. z ministrem skarbu USA Stevenem Mnuchinem.

Jak podaje kanał telewizyjny CNBC rynki globalnie początkowo cieszyły się z wyniku spotkania obu przywódców, ale ten optymizm był krótkotrwały. Spore niespójności – w oświadczeniach Pekinu i Waszyngtonu oraz w Białym Domu – skłoniły wielu ekspertów do przekonania, że ​​obie strony nie będą w stanie znaleźć wspólnej płaszczyzny a walka taryfowa może destrukcyjnie wpłynąć na globalną gospodarkę.[related id= 65580]

Trump, za pośrednictwem Twittera, zagroził wczoraj umieszczeniem ” dużych ceł” na chińskich towarach importowanych do Stanów Zjednoczonych, jeśli jego administracja nie będzie w stanie osiągnąć skutecznej umowy handlowej z Pekinem:

 

Mniej więcej w tym samym czasie chińskie Ministerstwo Handlu stwierdziło w oświadczeniu na swojej stronie internetowej, że weekendowe spotkanie między Trumpem a chińskim prezydentem Xi Jinpingiem zakończyło się sukcesem. Ministerstwo poinformowało również, że oba kraje będą kontynuować negocjacje w ciągu 90 dni, a Pekin będzie starał się rozwiązać problemy tak szybko, jak to możliwe.

 

Chiny/ „Jeden kraj, dwa systemy”. Obchody 20. rocznicy powrotu Hongkongu do Chin z udziałem prezydenta Xi Jinpinga

„Jutro będzie jeszcze lepiej” – to optymistyczne hasło jest oficjalnym i jedynym motywem w rządowej prasie Chin kontynentalnych w związku z 20 rocznicą przekazania Chinom byłej kolonii brytyjskiej.

Przyjazd prezydenta potwierdziły anonimowe źródła dysponujące wiedzą na temat planu wizyty – podał hongkoński dziennik „South China Morning Post”. Według informacji z tych źródeł, ma on odwiedzić jednostkę wojskową i ważny projekt infrastrukturalny, być może most Hongkong-Zhuhai-Makau lub terminal szybkiej kolei. Prezydentowi będzie towarzyszyła pierwsza dama Chin, Peng Liyuan, która ma w piątek odwiedzić w Hongkongu dom opieki nad osobami starszymi.

Hongkoński politolog Joseph Cheng ocenił w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że rocznica ma dla Pekinu duże znaczenie ze względów wizerunkowych. „Chińscy przywódcy są dumni z odzyskania kolonii od Wielkiej Brytanii i chcą zaprezentować społeczności międzynarodowej, że dobrze się ona rozwija pod ich rządami. Są też świadomi, że Hongkong jest pilnie obserwowany w związku z dyskusją na temat reformy politycznej i ruchem Occupy” – wyjaśnił były wykładowca Uniwersytetu Miejskiego w Hongkongu, obecnie na emeryturze.[related id=”23153″]

Podczas obchodów zaprzysiężony zostanie nowy rząd Hongkongu. Carrie Lam, która będzie pierwszą kobietą rządzącą Hongkongiem, została na to stanowisko wybrana w marcu.

Zasady wyboru szefa administracji Hongkongu stały się w 2014 roku przyczyną masowych, trwających prawie trzy miesiące protestów, zwanych ruchem Occupy lub „rewolucją parasolek”, podczas których dziesiątki tysięcy mieszkańców domagały się pełnej demokracji w regionie. Pekin nie ugiął się pod tymi żądaniami i pozostał przy swojej decyzji, że kandydaci na urząd szefa administracji Hongkongu muszą najpierw uzyskać akceptację komitetu elektorów, lojalnego wobec władz centralnych.

Okrągła rocznica jest okazją do podsumowań 20 lat funkcjonowania zasady „jeden kraj, dwa systemy” oraz snucia wizji przyszłości Hongkongu w ścisłej współpracy z Chinami kontynentalnymi. Kontrolowana przez Pekin chińska prasa i część mediów z Hongkongu zachwycają się możliwościami, jakie niesie ze sobą ściślejsza integracja regionu i kontynentu. Tymczasem część komentatorów obawia się stopniowego ograniczenia w Hongkongu wolności wypowiedzi, ingerencji chińskich władz w szkolnictwo i zaniku lokalnej kultury.

– Większość ludzi jest urażona interwencjami Pekinu, większość ludzi jest urażona erozją tradycyjnej kultury – powiedział Cheng. Dodał, że według najnowszych badań 47 procent młodych Hongkończyków chciałaby wyjechać z regionu, co sugeruje, że nie są zadowoleni z perspektyw, jakie im oferuje.

– Chińskie władze mówią teraz ludziom w Hongkongu, że to Pekin ustala granice i zasady modelu „jeden kraj, dwa systemy oraz” że Hongkończycy muszą zaakceptować zasady i granice ustalane przez Pekin – powiedział PAP politolog Joseph Cheng.

Kontrowersje wśród Hongkończyków wzbudza choćby jedna z głównych atrakcji rocznicowych – pokaz sztucznych ogni, podczas którego na niebie nad Victoria Harbour mają się pojawić chińskie znaki w wersji uproszczonej, jakich używa się na kontynencie, a nie tradycyjnej – używanej w Hongkongu. Według komentatorów jest to przykład wypierania hongkońskiej kultury przez kulturę Chin kontynentalnych.[related id=”12533″ side=”left”]

W tym roku lokalne władze nie zgodziły się, by prodemokratyczny marsz organizowany przy okazji rocznicy 1 lipca ruszył z tradycyjnego punktu w Victoria Park, gdzie rozpoczynał się co roku od 13 lat. Miejsce to przyznano sprzyjającej Pekinowi organizacji charytatywnej, która ma urządzić tam rocznicową wystawę innowacji i technologii. Organizatorzy marszu demokratów ocenili to jako próbę uciszenia krytyki w związku z przybyciem do Hongkongu przywódców Komunistycznej Partii Chin (KPCh) i zgłosili władzom trzy inne propozycje miejsc, gdzie manifestacja może się rozpocząć.

Mimo ostrzeżeń, że Pekin nie będzie tolerował żadnych przejawów separatyzmu w regionie, opowiadająca się za niepodległością Hongkońska Partia Narodowa zapowiada na 30 czerwca czuwanie pod wieżą zegarową w Tsim Sha Tsui, podczas którego uczestnicy będą „opłakiwać 20 rocznicę upadku Hongkongu”. Organizatorzy spodziewają się około 300 osób. – Jeśli nie wyjdziemy i nie wyrazimy naszego zdania, cały świat uwierzy, że Hongkończycy akceptują chińską władzę – powiedział hongkońskiej gazecie internetowej „Hong Kong Free Press” organizator czuwania Andy Chan Ho-tien.

Zasadę „jeden kraj, dwa systemy”, która zapewnia Pekinowi zwierzchnictwo nad Hongkongiem, ale gwarantuje regionowi spory zakres autonomii, pozytywnie ocenili ostatnio trzej hongkońscy przywódcy: były szef administracji regionu Tung Chee-hwa, rządzący obecnie Leung Chun-ying oraz jego następczyni Carrie Lam, która obejmie władzę 1 lipca.

– Hongkong ma wszystko do zyskania, jeśli będzie mu się dobrze układało z Chinami, i wszystko do stracenia, jeśli nie będziemy z Chinami współpracować – powiedział Tung, który sprawował władzę w latach 1997-2005. Dodał, że rząd centralny nie chce się angażować w sprawy życia codziennego, a jedynie w te „dotyczące bezpieczeństwa narodowego, suwerenności i o dużym znaczeniu dla kraju”.

– Jeśli szukacie nagłówka dotyczącego przyszłości Hongkongu, mnie podobałby się taki: najlepsze jeszcze przed nami – ocenił z kolei obecnie urzędujący Leung Chun-ying.

Optymizm dotyczący przyszłości Hongkongu, coraz bardziej zintegrowanego z resztą kraju, to także oficjalny ton prasy Chin kontynentalnych, dla której rocznica jest tematem równie gorącym, co politycznie delikatnym. – Temat Hongkongu jest (obecnie) najwrażliwszym tematem dla dziennikarzy z Chin kontynentalnych – powiedział PAP dziennikarz jednego z kantońskich tygodników, dodając, że jego redakcja poleciła mu napisanie reportażu ukazującego „świetlaną przyszłość Hongkongu pod chińskimi rządami”.

– Jedynym motywem jest „jutro będzie jeszcze lepiej” – powiedział.

PAP/JN

Pakistan otwiera w ramach inicjatywy „Pasa i Szlaku” bogaty w surowce Beludżystan na Chiny, ale bez prawa wyłączności

Pakistański Beludżystan otwiera się na chińskie inwestycje. W grę wchodzi kapitał o wartości 57 mld dolarów zadeklarowany przez Pekin na Chińsko-Pakistański Korytarz Ekonomiczny (CPEC).

Firmy z Pakistanu coraz częściej przekazują prawa do wydobycia minerałów, z których obfitości słynie prowincja Beludżystan, chińskim inwestorom. W regionie nie udało się do tej pory zbudować rentownego sektora górniczego, dlatego chińskie plany związane z CPEC budzą zainteresowanie – powiedział w rozmowie z agencją Reutera wysoki urzędnik Beludżystanu odpowiedzialny za górnictwo, Saleh Muhammad Baloch.

– Pojawią się jako partnerzy i wesprą nas technologią – twierdzi Baloch, dodając, że w interesie prowincji jest, by chińskie inwestycje znajdowały się blisko złóż oraz w sąsiedztwie nowych szlaków komunikacyjnych planowanych w ramach korytarza ekonomicznego. CPEC ma połączyć zachodnie Chiny z pakistańskim portem Gwadar nad Morzem Arabskim.

[related id=”15640″]
Baloch zwrócił uwagę, że dotychczas Pakistanowi trudno było pozyskiwać zagranicznych inwestorów, ponieważ zachodnie firmy obawiały się zagrożenia ze strony lokalnych separatystów. Miejscowa społeczność zapowiadała zbrojny sprzeciw wobec eksploatacji ich terenów. Problemy z zapewnieniem bezpieczeństwa oraz sądowe spory uniemożliwiły inwestycje m.in. kanadyjskiego koncernu Barrick Gold oraz chilijskiej Antofagasty. Obie firmy chciały rozpocząć wydobycie w okolicach miasta Reko Diq, gdzie znajduje się uważane za piąte największe złoże złota i miedzi na świecie.

Chińscy inwestorzy są zainteresowani prowadzeniem szerszej działalności i otwieraniem partnerstw z lokalnymi firmami. Wspólne projekty miałyby dotyczyć wydobycia marmuru, wapienia, węgla, chromu oraz uruchamiania w Pakistanie zakładów produkcyjnych. Według Balocha wydobycie metali szlachetnych, jak złoto czy miedź, nie mieści się w planie CPEC. Chińskie firmy mogą liczyć na możliwość partycypowania w działalności kopalni, ulgi podatkowe i korzystne warunki eksportu, ale nie uzyskają wyłączności na eksplorację złóż złota i miedzi, bo te będą podlegać przetargom otwartym dla chętnych z całego świata.

Pakistan chce, by chińskie zainteresowanie Beludżystanem przerodziło się w ułatwienia dla inwestycji firm z pozostałych krajów. Złoża z tzw. pasa Tethyan, w którym znajduje się Reko Diq, chciałyby także wydobywać koncerny z Australii i Turcji.

[related id=”20340″ side=”left”]
CPEC jest jednym z głównych elementów inicjatywy „Pasa i Szlaku”, nazywanej najważniejszym planem ekonomicznym obecnych Chin. Według niektórych źródeł wartość wszystkich inwestycji z Chin na terenie Pakistanu ma dzięki niemu wynieść nawet 62 mld dolarów.

Pekin planuje budowę autostrad, linii kolejowych, elektrowni słonecznych, rurociągów gazowych oraz rozbudowę portu w Gwadar. Obserwatorzy porównują CPEC do pakistańskiego planu Marshalla i zwracają uwagę, że wartość chińskich inwestycji w ramach inicjatywy ma przewyższyć wszystkie bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Pakistanie od 1970 r. CPEC ma stworzyć 2,3 mln nowych miejsc pracy do 2030 r. oraz zwiększyć PKB kraju o ponad 2 procent.

„Pas i Szlak” zrzesza 65 krajów, w których mieszka 60 procent ludności świata, dysponujących PKB o wartości 21 bln dolarów. Dla wielu z nich możliwość uzyskania ekonomicznego wsparcia Chin oznacza wprowadzenie na nowe tory gospodarcze.

Inicjatywa zrzesza kraje uznawane przez Światowe Forum Ekonomiczne za najgorzej rozwinięte pod względem gospodarczym na świecie. Z tego powodu obserwatorzy zwracają szczególną uwagę na konieczność zapewniania projektom przeprowadzanym w ramach „Pasa i Szlaku” ścisłego nadzoru. W innym przypadku kraje o niedostatecznie rozwiniętej infrastrukturze i systemie władzy mogą stać się słabym ogniwem inicjatywy, narażonym na wpadnięcie w pułapkę niemożliwych do spłacenia kredytów.

Prezydent Chin Xi Jinping zapowiedział podczas majowego szczytu inicjatywy w Pekinie 113 mld dolarów nowych środków na rozszerzenie projektu. Projekt wyrasta na główny ekonomiczny plan dla świata, szczególnie w sytuacji, gdy USA zrezygnowały z Partnerstwa Transpacyficznego.

PAP/JN